Mistrzowie i Małgorzaty - Dawid Juraszek
Adon - 8 Listopada 2012, 12:49
A ja tak zapytam, jeśli wolno i nie pobiją za to - do czego prawa Ci oddali Gustawie, czyli czego, niestety, nie będzie nam dane w najbliższej przyszłości przeczytać?
Bardziej ontopicznie natomiast, wbrew złośliwej i głupiej recenzji na pewnym portalu, Cairena czyta mi się przyjemnie. Dam znać, jak całość będę miał za sobą.
Gustaw G.Garuga - 8 Listopada 2012, 12:58
Aż tak źle nie jest Wcześniej Fabryka oddała mi prawa do opowiadania cairenowskiego Żółty kieł z antologii Kanon barbarzyńców, które w innym razie byłoby w ich posiadaniu do przyszłego roku, a Prószyński oddał prawa do opowiadania Krew i kość z NF 5/2009, do którego wedle umowy prawa przysługiwały im w zakresie nieograniczonym pod względem czasowym i terytorialnym. Dzięki temu Żółty kieł mógł ukazać się w rzeczonym zbiorze o Cairenie RW2010, a Krew i kość będzie miała zapewne szansę niebawem ukazać się ebookowo.
Czekam na opinię o Drapieżcy
Rafał - 8 Listopada 2012, 13:37
Gustaw G.Garuga napisał/a | więc na wątek mi klikają, licznik się kręci, może jakiego nowego czytelnika zyskam! | No dobra, możesz już zacząć reklamy zamieszczać
Homer - 8 Listopada 2012, 15:58
Super, ekstra i w ogóle, ale...
Co z Jedwabiem i porcelaną?
Rzuć jakimś terminem... przyszły rok przykładowo. Btw jak tam "wybory"?
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 07:11
Wybory? Nie wiem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem
Jedwab, a może nawet i porcelana, ukaże się w przyszłym roku. Tak przewiduję. I zamierzam do tego doprowadzić. Czy będzie to papier, czy elektrony, to się jeszcze obaczy. Dam znać
BTW, piszę książkę po angielsku. Jak i to nie wypali, to daję sobie z pisaniem spokój i biorę się za coś innego, bo szkoda czasu.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 10:18
Może rzeczywiście sadż ziemniaki i buraki? Kres około roku 2000 miał plan poświęcenia się hodowli ekstensywnej ogórka. A może to było wcześniej? Ziemkiewicz coś ze sześć razy stanowczo rezygnował z pisania.
Myślę, że spokojnie możesz kontynuować zacne tradycje.
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 10:39
Replika nr 1: Gdzie mnie tam do tuzów pokroju Kresa i Ziemkiewicza
Replika nr 2: A więc mam coś wspólnego z tuzami pokroju Kresa i Ziemkiewicza
Przy wybranej replice należy postawić ptaszka*, znak iks, krzyżyk lub kreskę.
A serio, to chciałbym odejść od stereotypów, od kręcenia głową, że oto autor publicznie się żali, itd. To są poważne, może nawet ciekawe sprawy - jak autor sobie radzi (albo nie) wobec trudności z publikowaniem.
_________________
* uprasza się o powstrzymanie się od niewybrednych żartów się
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 11:32
No pewnie, że ciekawe. Sex też jest ciekawy.
A bardziej serio to ja zawsze chcialem opowiedzieć te historie które roją mi się przed snem czy też w innych okolicznościach przyrody. Przez ponad dziesieć lat publikowałem mało, bo nikt nie chciał Polaków. Ale pisałem i nie opowiadałem jak to własnie rezygnuję bo świat jest be. Czytelników interesują produkty finalne, gadania o kłoptach życiowych to oni chętnie wysłuchają. Ale od mistrzów. Kinga, Sapkowskiego albo innych tego pokroju. My jesteśmy małe myszki, mamy pracować i dostarczać karmy myślowo rozrywkowej a nie fanzolić jak nam niedobrze.
ihan - 11 Listopada 2012, 11:37
Z uprawą ziemniaków jest problem. I z ogórkami też. Wrażliwe na choroby cholerstwa są.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 11:39
Pisanie też nie łatwe jest. Spróbuj ihan,
ihan - 11 Listopada 2012, 11:46
Ludzkość nie jest jeszcze gotowa.
Poza tym nie wiem czy rozwiązaniem jest namawianie człowieka by przerzucił się z jednego frustrującego zajęcia na inne, jeszcze bardziej frustrujące.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 11:47
No. Doceni to pierwsze.
ihan - 11 Listopada 2012, 11:51
Sposób z kozą nie zawsze działa. Bywa, pacjent szybciej się załamie, nim zdąży docenić.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 11:55
Idealnych sposobów ni ma. A jak pacjent taki łamliwy to w gips go!
Wybacz GGG offtopik ale jęki twe zbolałe prowokują właśnie tego typu odzew. Do roboty leniu! Chyba już mówiłem, ale powtórzę: a może byś zmienił image? Znaczy w pisaniu. Ja tam spróbowałem z kryminałem i bardzo ciekaw jestem akcji i reakcji. Oczywiście dalej piszę fantastykę ale poszerzam paletę ofertową. Hm?
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 12:00
Kruk Siwy napisał/a | nie opowiadałem jak to własnie rezygnuję bo świat jest be [...] mamy pracować i dostarczać karmy myślowo rozrywkowej a nie fanzolić jak nam niedobrze. |
Z całym szacunkiem dla Twojej siwizny i stentów, to nie jest poziom, na jakim warto toczyć tę rozmowę.
Paradoks sytuacji autora/ki polega na tym, że na mocy jakiegoś niepisanego prawa może on/a produkować się w wątku o ebookach, rozważając zalety kupna smartfona vs czytnika, a nie może ani szeptem wspomnieć, co go/ją gryzie w uzurpowanym przezeń pisarskim zajęciu. Może się pochwalić, jaki film w kinie widział/a, ale nie może wyrazić wątpliwości co do wartości zajęcia, któremu poświęcił/a spory kawałek życia. To jest zakłamywanie rzeczywistości. Istnieje grupa autorów z różnymi opiniami o pisaniu, które ja chcę czytać i których chcę dyskutować. Ale jest inna grupa autorów, która uważa to za oznakę słabości i operuje zużytymy schematami retorycznymi, w których z uporem godnym lepszej sprawy przewijają się słowa o użalaniu się, obrażaniu się na świat itd. Nie zamierzam dać się tej manierze intelektualnej ograniczać.
Tak, są autorzy, którzy zapowiadali odejście od pisania, a potem doń wrócili, i to nie raz (to samo dotyczy piosenkarzy, aktorów itd.). Zwykle mówi się o tym z uśmieszkiem pobłażania, traktując jako psychologiczną ciekawostkę albo chwyt marketingowy. Jest tak, bo ci autorzy ciągle piszą, w ten sposób przypominając o sobie, więc łatwo im pamiętać, co kiedyś chlapnęli. Nie przypominają o sobie autorzy, którzy słowa dotrzymali, albo po prostu przestali pisać na dobre, co powoduje, że się o nich nie pamięta - w ten sposób łatwo wypaczyć statystykę.
Pisanie to jest temat jak każdy inny. Pisanie to zajęcie jak każde inne. Jeśli włożyłem w nie serce i czas, a potem niewiele z tego wyszło, dlaczego mam udawać, że problemu nie ma? Bo "jesteśmy małe myszki"? W takim razie ze swoimi opiniami o smartfonach i kinie tym bardziej nie powinienem się pchać do ludzi. Nikt nie powiniem, poza... poza kim? Największymi tuzami? To kto będzie wtedy z kim o czym rozmawiał?
Gdybym tyle pracy, co w pisanie fantastyki, włożył w pracę akademicką, miałbym już pewnie dawno doktorat. Gdybym włożył ten czas w naukę języków, płynnie mówiłbym już chyba trzema. Dlaczego na tę tematykę położona ma być profesjonalna cenzura? Profesjonalna, bo lubują się w niej zwłaszcza inni pisarze, szczególnie ci, którzy jakiś tam sukces odnieśli. Generalizują oni swoje przeszłe trudności, jak gdyby droga do sukcesu pisarskiego była zawsze taka sama. Ale selektywna ślepota to nie jest receptura godna polecania innym.
Jestem zmęczony szukaniem wydawców. Jestem znużony rzucaniem tekstów w próżnię. Jestem zniechęcony czekaniem. I nie jestem sam. Podobne sentymenty przewijają w prywatnych rozmowach autorów. Prywatnych - tak, jakby był to temat wstydliwy, niczym kiedyś seks. Ale seks wyszedł i wychodzi z prywatnych rozmów na salony, wbrew utyskiwaniom starej gwardii.
Aha, i niniejszym zakazuję używać w tym wątku zwrotu "użalanie się".
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 12:03
Kruk Siwy napisał/a | może byś zmienił image |
Zmieniam. Piszę po angielsku książkę, która nie ma nic wspólnego ani z Chinami, ani z fantastyką. Jeśli coś z tego wyjdzie, świetnie, pójdę za ciosem; jeśli nic, zmienię branżę, przynajmniej na czas jakiś. Zmienię, bo szkoda życia.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 12:12
A nad sobą poużalać się wolno? O jak mi niedobrze i smutno mi bosze!
Sorry GGG ale pierdafony księżycowe opowiadasz. Naprawdę nie czujesz, że takie opowiadanie o swoich kłopotach jest żalosne i ekshibicjonistyczne?
Ja nie lekceważe takich kłopotów. Ja tylko uważam, że ponieważ pisanie nie jest pracą obowiązkową to albo to robię i klnę w cichości albo nie robię i de. czytelnikom nie zawracam.
Oczywiście to twój wątek i możesz w nim płakać nad losem złym, ale ja osobiście wolałbym pogadać z tobą boś głupi nie jest o czymś konstruktywnym. Planach, doktoratach a choćby i hodowli ogórka.
A gadanie o seksie - swoim własnym - publicznie jest dla mnie poniżej jakiejkolwiek godnosci.
Z twoim drugim postem zgadzam się całkowicie. A jak będziesz w Polsce to wpadnij do Warszawy albo na jakiś konwent to ci powiem dlaczego pisane (własne) jest tak intymne jak seks. W skrócie - wychodzisz na scenę opuszczasz gacie i już nic nie mozesz zrobić. Możesz tylko próbowac ratować resztki godności.
No chyba dość tej dyskusji. Dziś jeszcze muszę odesłać opowiadanie. O bosze jak mi się nie chciało pisać, o bosze jaki ten wydawca niedobry. O bosze....
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 12:26
Kruk Siwy napisał/a | aprawdę nie czujesz, że takie opowiadanie o swoich kłopotach jest żalosne i ekshibicjonistyczne? |
Ja wiem, że T y tak czujesz. Dajesz to bardzo wyraźnie do zrozumienia, trudno wręcz wyraźniej. Ja się po prostu z Tobą nie zgadzam.
Reagując w ten emocjonalny sposób na moje odsłanianie się, sam się odsłaniasz. Można się zastanawiać, dlaczego właśnie tak mocno reagujesz, jakie osobiste przejścia za tym stoją, itd. Otwierasz pole do interpretacji, czy tego chcesz, czy nie. Ale ja w przeciwieństwie do Ciebie się ze swoimi przejściami nie kryję - i w tym jest, śmiem twierdzić, większa godność osobista. I większa uczciwość.
Są różni pisarze, są różni autorzy, są różne podejścia. Gombrowicz (niech nikt nie wyskakuje z głupim tekstem, że niby ja się tu do niego porównuję) z samego siebie, ze swoich niepowodzeń i wątpliwości uczynił temat, nie, Temat. NB, rozprawił się tez z innym stereotypem - że oto autor nie powinien nigdy polemizować z recenzjami i recenzentami. Ale i ten stereotyp powraca jak bumerang na gumce.
Czytelnicy też są różni. Jednych autor prywatnie interesuje, inni nie chcą nic o tym wiedzieć. Dla jednych książka to samowystarczalna całość, inni chcą wiedzieć, co się za nią kryje. Ja należę do tych "jednych" - i jako autor takich informacji dostarczam. Ty nie - Twoja sprawa.
Seks a publiczne spuszczanie gaci - nie widzę związku.
ihan - 11 Listopada 2012, 12:28
A ja myślę, że GGG, czy ktokolwiek inny może sobie ponarzekać. Tak już w życiu jest, że nie jest sprawiedliwie. Mam koleżankę, która średnio raz w tygodniu mówi, że w naszej pracy zarabiamy mniej niż sprzedawczyni w wiejskim sklepie. Może tak, może nie. Pytanie czy chciałabym pracować w wiejskim sklepie. I na ile człowiek jest zdeterminowany, bo widzę opcję, gdy wywalają mnie z pracy, nie mam etatu, pracuję robiąc coś idiotycznego (vide wiejski sklep) i wolontaryjnie przychodzę do labu w weekendy. Bo to lubię, to mnie bawi. Pewnie, że bywa czasem depresyjnie, gdy człowiek się urobi i kiszka. Wszystko przeciw. W przypadku wszelkiej działalności niepoliczalnej, twórczej, innej niż produkcja guzików ilość energii włożonej nie zawsze równoważy czy przerasta produkt finalny. działalność pisarska to w ogóle śliski temat, bo abstrahując od GGG, nie wiem skąd w Polsce przyjęło się przekonanie, że ktokolwiek coś tam w życiu spłodził, to klękajcie narody i płaćcie mi pensję do końca życia. Wiem, pisanie, dobre pisanie, takie z sięganiem do źródeł, zbieraniem materiału itp. to kupa pracy. Tylko tej pracy nie wystarczy, bo trzeba mieć jeszcze warsztat iskrę bożą i szczęście. Tak już jest. Przykre dla pisarze, rozumiem, dla czytelnika niekoniecznie, bo go ta praca nie obchodzi. Jego interesuje co trzyma w ręce jako produkt finalny. I albo GGG chcesz pisać, bo to twój pomysł na spędzenie choć części życia, choćby tej wolontaryjnej, po godzinach, albo produkujesz guziki. Rozumiem frustrację. Masz prawo się czuć z tym źle i zwłaszcza w swoim wątku ponarzekać. Mogę cię wesprzeć, że też nie lubię niesprawiedliwości, że rozumiem, bo nie wraca do mnie to ile wkładam. Ale nic więcej nie jestem w stanie poradzić.
EDIT: i ja jako czytelnik lubię czytać o perypetiach pisarza, gdzie szukał źródeł itp. Mogę podziwiać, że gdzieś tam się dokopał, coś skojarzył, na coś wpadł. Ale niekoniecznie fascynowałabym sie gdyby przedstawił rachunki ile km przejechał lub ile godzin był w bibliotece. Nie wiem czy to jasne jest, ale IMHO Kruk nie całkiem ma rację.
Fidel-F2 - 11 Listopada 2012, 12:39
Kruk Siwy napisał/a | to ci powiem dlaczego pisane (własne) jest tak intymne jak seks. W skrócie - wychodzisz na scenę opuszczasz gacie i już nic nie mozesz zrobić. Możesz tylko próbowac ratować resztki godności. | albo Cię poniosło albo Cię niedoceniam
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 12:40
ihan, ja się nie domagam rady, czy głaskania po główce. Mówię jak jest, mówię rzeczowo i szczerze. A jest tak, że nie potrafię pisać do szuflady. Nie mając jakieś wizji tego, gdzie tekst się ukaże, nie jestem w stanie pisać i tyle. Póki było gdzie publikować, pisałem dużo. W mijającym roku nie napisałem żadnego opowiadania - ostatnie spłodziłem jakoś chyba końcem zeszłego roku, próbowałem puścić w SFFiH, ale pismo zaraz potem padło. Na myśl o pukaniu do drzwi kolejnych wydawców z duższymi tekstami ręce mi opadają. I nie jestem sam, tylko się o tym nie mówi, bo to nieładnie, bo to płacz, a chłopaki nie płaczą.
Pisarzem chciałem być, odkąd pamiętam, ale co z tego? Dzieci różne rzeczy gotowe są sobie ubzdurać. Jako człek dorosły mam zajmującą pracę, którą mógłbym wykonywać lepiej i na wyższym szczeblu - gdybym oddał jej się całkowicie, a nie na pół gwizdka. Dlatego robię jeszcze ten jeden wysiłek, napiszę jeszcze tę jedną książkę, na nowym rynku, w innych realiach, i zobaczymy, co będzie.
Kruk Siwy napisał/a | Dziś jeszcze muszę odesłać opowiadanie. O bosze jak mi się nie chciało pisać, o bosze jaki ten wydawca niedobry. O bosze.... |
ihan - 11 Listopada 2012, 12:47
No dobrze, ale co, jakie rozwiązanie widzisz? SFFiH padło, z jakiegoś tam powodu, ja mam swoje zdanie na ten temat, inni pewnie mają inne. Czego się spodziewasz, że będzie funkcjonował system, że cokolwiek ktokolwiek napisze będzie to rozdrapywane jak świeże bułeczki? Możesz umieszczać darmowe w sieci, jeśli na tym poziomie masz problem. Jeśli myślisz, że piszesz świetnie, tylko system cię blokuje, można wydawać własnym sumptem. Przyzwyczaić czytelnika, wychować go sobie, no nie wiem. Bo teraz już kompletnie się pogubiłam gdzie problem.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 12:47
Jak bym zawsze miał całkiem rację to bym się ogłosił wielkim guru i spoczął na laurze ihan, Nigdym się nie miał za nieomylnego. Co do publicznego skarżenia się to jednak pozostaję przy swoim. Ze stereotypów tak naprawdę to mi ostał się chyba jeden: jeśli rzecz nie odnosi choćby minimalnego sukcesu to albo jest cienka z mojej winy, albo zupełnie nie trafiłem w gusta publiczności. Moją rzeczą - pisarza - jest umieć rozróżnić te ewentualności.
Ale o zatwardzeniu (złych wydawcach) rozwolnieniu (braku czasu na pisane) czy womitach (tych złych czytelnikach co to się nie zachwycają a przecież powinni) gadać nie będę. O hemoroidach ( bolesnym czekaniu na odpowiedź wydawcy) też nie.
Co prawda, po wódce mi się czasem wyrwie jak mnie prostata (tu wstawić dowolną trudność lyterata) boli...
ihan - 11 Listopada 2012, 12:51
Przepraszam, ale co to jest mój laur?
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 12:52
Eee... ten tego. Porozmawiamy na osobności jak znowu do Krakał zjadę. Hihihi.
Romek P. - 11 Listopada 2012, 12:54
Gustaw G.Garuga napisał/a | Na myśl o pukaniu do drzwi kolejnych wydawców z duższymi tekstami ręce mi opadają. I nie jestem sam, tylko się o tym nie mówi, bo to nieładnie, bo to płacz, a chłopaki nie płaczą. |
Bo w Polszcze naszej ukochanej pisanie to misja, Gustaw, a może nawet Misja, a misja nie ma tej drugiej strony, kulisów, brudnych gaci, niezapłaconych rachunków etc.
Dlatego taki Faulkner w listach i publicznie może pisać o wszystkim, pisarze zachodni - także ci mniejsi - otwarcie mówią o prozie życia, a u nas Kruk s[puści Cię po schodach, bo to nie wypada, fe i burda.
Kruku, wyjątkowo się z Tobą bardzo nie zgadzam. Wybacz szczerość, ale to właśnie niemówienie o naszych problemach - byle z umiarem - tworzy fałszywy wizerunek tego zajęcia, co kończy się w skrajnych przypadkach tym, że rozmowa o pieniądzach jest wstydliwa, a czytelnik nie ma świadomości, żeś człowiek jak i on.
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 12:56
ihan napisał/a | jakie rozwiązanie widzisz? |
Tu chyba leży pies pogrzebany. Ja piszę, jak jest na moim prywatnym poziomie, a Wy czytacie, że ja się domagam, jak powinno być na poziomie ogólnym. Że mam jakieś recepty, albo ich szukam. Nie.
Umieszczanie za darmo w sieci? Robiłem to, robię i będę robił. Ostatnie moje opowiadanie, o którym wspominałem, czeka w pewnym periodyku internetowym. Może się ukaże. Ale nie mam złudzeń, że będzie ono szeroko dyskutowane, że odniesie jakiś skutek, wywoła emocje. Ot, kolejny tekścik, przemknie, i tyle.
NB, słowa "publiczne skarżenie się" też podlega w niniejszym wątku banicji. Nie dlatego, że jest obraźliwe (bo nie jest) - dlatego, że jest irrelewantne.
ihan - 11 Listopada 2012, 13:03
Jeśli czytelnik nie ma świadomości, znaczy, że jest na poziomie 10-latka. I uświadamianie niewiele pomoże, bo jeszcze nie jest wystarczająco dojrzały emocjonalnie.
RomkuP, wszystko ma druga stronę. I praca pani na poczcie, i facetów rozklejających reklamy na billboardach i praca neurochirurga pracującego na otwartym mózgu. Rozumiem frustrację GGG, ale nie przesadzajcie z tą martyrologią. Rynek jest płytki, ludzie nie czytają, czasopisma padły. To fakty. Jak weszły do drukarń komputery setki (a może więcej) zecerów z dnia na dzień praktycznie straciły pracę. Ile ludzi o tym w Polsce wie? Wyartykuujcie czego oczekujecie, może wtedy będzie o czym rozmawiać. Bo, że życie ciężkie jest, to już od dość dawna wiadomo.
Romek P. - 11 Listopada 2012, 13:07
Ihan, ja nie popadam w martyrologię, myślę, że GGG też nie. Natomiast nie zachwyca mnie, delikatnie mówiąc, postawa: jak coś złego, to tylko ja, i nie powinienem się ośmieszać. De facto dotykamy przez posty GGG tyleż jego osobistych frustracji, co obecnej sytuacji autorów fantastycznych w ogóle. Ja uważam, że o tym warto by było spokojnie porozmawiać. Ale w jaki sposób, skoro od razu ma to być traktowane jak martyrologia?
Nb. ja nie mam powodów do frustracji. Serio. Ale mimo to nie udaję głupiego - problemy rynku dostrzegam.
Gustaw G.Garuga - 11 Listopada 2012, 13:19
Jest jakieś ideologiczne skrzywienie percepcji w tym, że wyartykułowanie własnych trudności jest odbierane jako martyrologia, użalanie się i domaganie się od świata sprawiedliwości. Ja nie jestem Norwidem rzężącym w przytułku, ja mam dobrą pracę, szerokie możliwości. Piszę o tej sferze swojego życia, która związana jest z pisaniem, a która nie tylko w moim przypadku okazuje się często skrajnie niesatysfakcjonująca. Nie zdawałem sobie sprawy z dylematów twórcy, dopóki jako nastolatek nie przeczytałem Dziennika Gombrowicza. To, o czym on pisał, niby też było wiadomo - a jednak jak sam on wskazywał, o tym się nie mówiło. I nie mówi się dalej - bo niby "się wie". Otóż jednak chyba się nie wie, więc trzeba mówić, choćby część czytelników - i samych autorów - czuła się z tym nieswojo.
|
|
|