To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

rybieudka - 12 Kwietnia 2011, 18:57

Matrim, coś podejrzewałem. W końcu jak bierzesz ślub po ponad 8 latach spędzonych razem to jednak wiesz czego sie możesz spodziewać... choć pewne niespodzianki jednak są :wink:

Virgo C., ĆŚŚŚŚŚŚŚ!!! Bo jeszcze ktoś się dowie...

Martva - 12 Kwietnia 2011, 19:25

rybieudka napisał/a
czyli to jakieś powszechne zjawisko z tymi elementami garderoby mówiącymi/wołającymi potencjalne zakupowiczki?


Tak. Przy czym jest to zjawisko o różnym stopniu nasilenia, niektóre osoby są totalnie odporne, inne potrafią wydać majątek.
Ja tak mam rzadko jeśli chodzi o ubrania, jeśli chodzi o buty to już w ogóle, bo mi się zupełnie nie podoba to co jest w sklepach, za to gdybym miała gdzieś w realu Demonię, to chyba bym zbankrutowała. Co, w zasadzie, nie byłoby specjalnie trudne ;P:

Koraliki do mnie wołają. I to trochę boli, bo ich jest dużo kolorów i rozmiarów, a nie ma ryzyka że będą źle leżeć ;P: Człowiek wydaje ciężko uciułane pięć stów na pięć kilogramów szkła i rozsądek wtedy coś piszczy, ale huk endorfin go zagłusza.

Godzilla - 12 Kwietnia 2011, 19:33

Hmm... Do mnie różne takie ciuchy mówią: "Mam dość! Chcę na emeryturę! Weź wreszcie zorganizuj jakieś młodsze pokolenie!" Młode pokolenie mówi: "O takiego, my się nie damy, tu za szeroko, tam się pęczy, tam się marszczy, terefere". A pieniądze: "Litości!"
Agi - 12 Kwietnia 2011, 20:38

Przy remoncie i reorganizacji szafy wyrzuciłam pięć worków ciuchów, które wisiały nie noszone od kilku lat, ale nie miałam serca rozstać się z nimi. Mówię Wam Dziewczyny, mniejsza szafa jest bardzo korzystna dla stanu i rotacji garderoby. :mrgreen:
Jeśli idzie o zakupy, to najbardziej udane są takie, kiedy wchodzę przypadkiem do sklepu i coś "rzuca mnie się na oczy", czyli mówi do mnie.
Najczęściej jednak mówią w ten sposób książki. Dlatego szafa z ciuchami zajmuje trzy metry, a szafy z książkami dziesięć.

Godzilla - 12 Kwietnia 2011, 20:42

I co ja zrobię, że znowu wszyscy mają odwrotny problem niż ja :(
Martva - 12 Kwietnia 2011, 21:04

Ależ wcale nie odwrotny, na przykład pod tym cytatem:
Godzilla napisał/a
Młode pokolenie mówi: O takiego, my się nie damy, tu za szeroko, tam się pęczy, tam się marszczy, terefere.

mogłabym się podpisać. Powiedzmy że nauczyłam się co moja sylwetka lubi a czego nie, nie toleruję pewnych zachowań ciuchów, więc moja szafa wygląda dość dziwnie. Zdecydowanie dominuje kilka typów które dobrze ze mną współpracują, innych nie ma. Powinnam sobie na przykład sprawić chociaż jeden bardziej elegancki zestaw typu kostium/garnitur/łotewer ale akurat koszulożakietomarynarki się ze mną nie lubią, odstają, marszczą się i chcą mi osłaniać nieistniejącego garba na plecach ;P: Dżisas, jak kiedyś będę miała wylądować na rozmowie kwalifikacyjnej, to nie mam co na siebie włożyć, ale tak serio serio nie mam, a nie nie wiem co wybrać z szafy.

Virgo C. - 12 Kwietnia 2011, 21:17

Ja Ci wypominać nie chcę, ale na Constarze w 2008 roku miałaś jakieś marynarko-żakietopodne coś na sobie w czasie konkursu na superbohatera :twisted:
Fidel-F2 - 12 Kwietnia 2011, 21:36

Agi napisał/a
Przy remoncie i reorganizacji szafy wyrzuciłam pięć worków ciuchów, które wisiały nie noszone od kilku lat, ale nie miałam serca rozstać się z nimi.
mi żona od czasu wywala jakies stare koszulki, zawsze toczę o nie zacięte boje
Matrim - 12 Kwietnia 2011, 21:40

Fidel-F2, to jest chyba w kodzie genetycznym żon zapisane...
Ozzborn - 12 Kwietnia 2011, 21:48

i matek ;P:
rybieudka - 12 Kwietnia 2011, 22:56

Cytat
mi żona od czasu wywala jakies stare koszulki, zawsze toczę o nie zacięte boje

Okropieństwo. Moja też to robi, dramat po prostu. No jak tak można. ale mam taka jedną, kilkunastoletnią koszulkę Iron Maiden. Przez ostatnie 6 lat ubrałem ja bodaj dwa razy: raz na koncert w Chorzowie, drugi raz na jakiegoś sylwestra gdzie mieliśmy się wystylizować na lata 80te (więc jej do kompletu dodałem katanę, dżinsy i włosy lekkiego tapira :twisted: ). Teraz tylko ją muszę dochować do sonisphere i uczciwie będę mógł ja odesłać na emeryturę... nie wiem tylko czy to wytrzymam. To jednak kilkanaście lat wspomnień taka koszulka, nie ma co...

Ozzborn - 12 Kwietnia 2011, 23:10

ja mam taką Ride the Lightning Mety - moja pierwsza "szatanowa" koszulka. Ma ponad 10 lat, obcięte rękawy, przesiana jak sito, ale u nikogo nigdy nie widziałem tak ładnie nadrukowanej grafiki z okładki jak u mnie - jakby żywcem z płyty, a jak u kogoś widzę to jakieś takie sztuczne i "mlecznie rozmyte" te kolory. W ostatniej chwili ją uratowałem przed pójściem na szmaty i teraz leży na dnie szafy w oczekiwaniu na kolejne koncerty Mety :mrgreen:
merula - 12 Kwietnia 2011, 23:24

koszulki koszulkami, ale co sprawia, że dziurawych spodni niektórzy bronią jak niepodległości?
Fidel-F2 - 12 Kwietnia 2011, 23:34

no bo po co wyrzucać dobre rzeczy?
Matrim - 12 Kwietnia 2011, 23:38

Bo dziurawe spodnie, to prawdziwe spodnie ;)
Agi - 13 Kwietnia 2011, 06:50

Drobne doprecyzowanie - wyrzuciłam swoje ciuchy.
Driver zajął się swoimi osobiście, nie uszczęśliwiam nikogo na siłę.
Zabawne jest to, że ja się trudniej pozbywam zawartości szafy niż on. :mrgreen:

rybieudka - 13 Kwietnia 2011, 09:00

merula napisał/a
koszulki koszulkami, ale co sprawia, że dziurawych spodni niektórzy bronią jak niepodległości?


Zawsze, ale to ZAWSZE takie spodnie mogą się przydać. Choćby jako (choć to lekko górnolotne słowo) robocze. Przynajmniej można się uchronić od wysłuchiwania czegoś w stylu "no i gdzie w nowych dżinsach pod auto włazisz/opony zmieniasz/sprzątasz/ścianę malujesz ?!" Najpierw wyrzucają, a potem się dziwią... :wink:

Matrim napisał/a
Bo dziurawe spodnie, to prawdziwe spodnie ;)
Dokładnie :)
Iscariote - 13 Kwietnia 2011, 09:09

rybieudka napisał/a
Zawsze, ale to ZAWSZE takie spodnie mogą się przydać. Choćby jako (choć to lekko górnolotne słowo) robocze.

To wytłumacz mi jeszcze proszę fenomen chodzenia w takich po mieście. I nie chodzi mi teraz o takich punków, którzy pewnie mają jakąś swoją wizje z tymi dziurawymi spodniami, ale o "normalne" osoby, które specjalnie robią sobie dziurę w nówka dżinsach żeby afiszować się swoim niezawsze pięknym kolanem np.

Martva - 13 Kwietnia 2011, 09:17

Może to modne. Pal sześć dziury, ale był czas kiedy w sklepach wisiała masa dżinsów które chyba miały wyglądać na stare, z takimi żółtymi i brązowymi zaciekami, wyglądały jak obsikane... i nie tylko :roll: zupełnie mi się nie mieści w głowie jak mozna w czymś takim chodzić.
merula - 13 Kwietnia 2011, 09:49

rybieudka, a ile takich par roboczych jest potrzebnych?
Iscariote - 13 Kwietnia 2011, 10:19

Martva napisał/a
ale był czas kiedy w sklepach wisiała masa dżinsów które chyba miały wyglądać na stare,

Ja tam cały czas takich pełno widze. :roll: Pewnie dlatego chodzę w tych samych dwóch parach od kilku lat.

rybieudka - 13 Kwietnia 2011, 10:43

Iscariote, ja tego kompletnie nie kumam. Ale to może wynika z mojej bardziej rybiej niż żabiej natury :wink:
Cytat
rybieudka, a ile takich par roboczych jest potrzebnych?

No ze 2? Może 3... choć ja akurat mam to rozłożone na 3 domy (u nas, u rodziców, u teściów... u dziadka chyba nawet jakieś jedne mam bo czasem coś tam u niego dłubię...) Kurde, wiecej jakos wychodzi :P

merula - 13 Kwietnia 2011, 11:20

a jak ma się jedną miejscówkę, to jedna para może wystarczyć?

bo może mogę jednak wywalić pozostałe 4 pary?

rybieudka - 13 Kwietnia 2011, 11:25

merula napisał/a
bo może mogę jednak wywalić pozostałe 4 pary?

:roll: jak będzie chciał to sam wywali.

merula - 13 Kwietnia 2011, 11:27

to tak nie działa :wink:
Martva - 13 Kwietnia 2011, 11:58

Ja roboczo-psacerowe mam dwie pary, złachane tak że wstyd w nich wyjść, ale bywam bezwstydna więc wychodzę ;P:

Mam butowo ubraniową zagwozdkę, jeśli nic nie trafię w innych sklepach i jeśli w sklepie na De będą dostępne obie pary które chcę, to lepsza będzie ta sukienka i granatowe buty, czy ta sukienka i czarne? Kurczę, fioletowe byłyby zdecydowanie najlepszą opcją, wtedy mogłabym je nabyć i o sukience zdecydować w ostatnim momencie, ale fioletowe są tylko szpile i balerinki. Fioletowa kieca bardziej mi się podoba, z drugiej strony jest trochę mało weselna a zbyt mhroczna. Uch, nie wiem :D

merula - 13 Kwietnia 2011, 12:01

ślubno-weselnie chyba jaśniejsze jest lepsza.
Kasiek - 13 Kwietnia 2011, 12:22

Martva: Ta druga i te pierwsze buty :P

Ja Marcinowi nie mogę wbić do łba, zeby wywalił puchowy bezrękawnik w kolorze pomarańczowym, stary i z tak pozacieranym brudem, że nie da się go uprać. Nie dość, że pogrubia mu i tak wystający brzuch jak u illiany w listopadzie (tylko u niej to wyglądało słodko, u niego nie) ;) to jeszcze wygląda jak robotnik od kopania rowów... tragedia...

Martva - 13 Kwietnia 2011, 12:28

Kasiek napisał/a
pierwsze buty :P


Buty odpadają, miałam je na sobie dwa razy w życiu (raz chwilę w samochodzie, mszę w kościele, składanie życzeń, drugi w czasie tej sesji) i trzeci nie chcę. Nie wytrzymam. No przecież mówię o tym od hoho ;P:

Iscariote - 13 Kwietnia 2011, 22:38

Czarne. Czarne najlepsze do wszystkiego i zawsze. I nie wolno się jakimś weselnym stereotypom dawać zmanipulować.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group