Planeta małp - Co nas cieszy
Godzilla - 13 Lipca 2012, 06:57
Myśmy kiedyś przestawili kota z piasku (bo skąd go było brać - z piaskownicy?) na gazety całe i podarte. To było dawno temu. Żwirki są fajne. Żadnych zapachowych nie używamy.
Martva - 13 Lipca 2012, 17:03
Znalazłam radio internetowe wyłącznie z Beatlesami. Fajne. I o dziwo kojarzę co czwarty kawałek.
Anix - 13 Lipca 2012, 23:02
Nieśmiało przyszłam sie pochwalić, że dostałam się na Uniwersytet Warszawski na zaoczną filologię polską, specjalność literaturoznawczo-językoznawcza...
Kruk Siwy - 13 Lipca 2012, 23:04
Aaaaa! Jeszcze jeden filolog!
To był żart. Gratuluję, serio serio.
Godzilla - 13 Lipca 2012, 23:06
Anix, buziaki!
Agi - 13 Lipca 2012, 23:09
Anix napisał/a | Nieśmiało przyszłam sie pochwalić |
Anix, chwal się śmiało, bo masz powód. Gratuluję!
Anix - 13 Lipca 2012, 23:13
Dzięki... co prawda to zaoczne, ale niemniej jednak było spore obłożenie i ja się zakwalifikowałam
illianna - 14 Lipca 2012, 08:27
Anix, gratuluję, też miałam takie plany niegdyś, ale mi przeszło
merula - 14 Lipca 2012, 13:52
Anix, gratulacje.
a mnie cieszy zaczęty wyjazd wakacyjny. ogarnęłam szaleństwo z pakowaniem i teraz jestem już wolna jak taczanka na stepie. no prawie...
Anonymous - 14 Lipca 2012, 14:45
A ja jeszcze nie zdjęłam walizki z półki... Ale wyjazd też mnie bardzo cieszy. Uwielbiam Jurę!
dzejes - 14 Lipca 2012, 15:11
Mąż zdjął godzinę temu!
Anonymous - 14 Lipca 2012, 15:17
I to mnie też cieszy!
Anix - 14 Lipca 2012, 16:17
Jedynie co mnie z tego całego szczęścia NIE cieszy to fakt, że nie ogarniam USOSU. Nie wiem, skąd mam wziąć hasło (bo loginem jest pesel) i ogólnie jakaś straszna lipa, ale cóż...
Taselchof - 14 Lipca 2012, 17:21
Taki sam jak do IRK tylko jeszcze pewnie nie masz utworzonego konta na usos poczekaj z miesiąc prawdziwa rzeź to rejestracje ale na zaocznych to nie wiem , chociaż jakie tam oguny będziesz musiała wyrobić w toku studiów plus pewnie lektorat w SJO , ja wciąż czekam na wyniki rekrutacji na Lingwistyce Stosowanej UW tzn. wciągnięty jestem na rezerwę zobaczymy ile osób zrezygnuje :/
Anix - 14 Lipca 2012, 21:09
Taselchof, oby zrezygnowało tyle, żebyś się dostał Miesiąc mam czekać?! O matko... co do ogunów, sprawdzałam właśnie na polonie, o co cho, ale ogólnie rzecz biorąc jest odgórnie ustalona bodajże logika jako taki ogun. Chyba ominie mnie zabawa z "kto pierwszy, ten lepszy", może dlatego, że będę płacić za te studia ;D
Taselchof - 14 Lipca 2012, 21:16
Tak ale zazwyczaj zalicza się parę Logika i semiotyka w jednym czy czysta przyjemność 100% logiki , ale na egzamin językowy z B2 albo na lektorat chyba Cię nie ominie raczej szybciej to zrobią, ja przez rok studiów widniałem np. jako student prawa a znajoma mikroekonomii więc *beep* mają równy.
Lynx - 15 Lipca 2012, 07:13
Pomiot dostała się na studia do Krakowa.
Jutro jedzie, żeby w poniedziałek zlożyć oryginały dokumentów.
Anix, gratulacje
Pucek - 15 Lipca 2012, 11:06
Nie będę dalej śmiecić Fidelowi w wątku, skoro jest ten:
Jakże mnie cieszy brak kontaktu z naukowymi opracowaniami o zawartości azotanów w ziemniakach. Przez kilkanaście lat (wakacji na wsi, jak raz w tarnowskim) korzystałam z "pola dla domu", gdzie warzywko rosło na naturalnym nawozie z własnej obory.
Były białe i smaczne, i ani przyjezdnym, ani tubylcom zielone macki nie wyrosły. Te na nawozach, na handel, naprawdę były inne. Cukinia i insze zielska ogródkowe, dla odmiany na owczym gnoju, rosły jak głupie. Mleko było nieprzyzwoicie tłuste - 1/4 śmietany - i zupełnie niesterylne, ciepłe prosto od krowy.
Eeeh, na wspominki mi się zebrało...
Swoją drogą, jeśli kto nie widzi różnicy między wylewanym na bieżąco na pola codziennym urobkiem setek parszuków z jakiejś fermy a dobrze przerobionym obornikiem we właściwych ilościach - to tylko pogratulować
ihan - 15 Lipca 2012, 11:33
Pomijając, że nie były to naukowe opracowania, a informacja od plantatora, oczywiście może cię cieszyć. Mnie natomiast zaskoczyło i to bardzo mocno. Bo mem, że naturalne to zawsze lepsze, jest bardzo silny i kompletnie się nie spodziewałam, że mogą być takie wyniki. Świadczy tylko jak jeszcze mało wiemy. I, że może należałoby jednak stosować inny parametr niż zawartość azotanów przy podawaniu zdrowości żywności (a to o azotany jest zwykle najwięcej krzyku), bo akurat ten parametr zakłamuje? Nie wiem. Widocznie od azotanów macki nie wyrastają i należy znaleźć coś co mackowatość naprawdę powoduje. Bo inaczej wprowadza się klienta w błąd, a reklamowane jako małoazotanowe warzywa mogą się okazać uprawianymi na nawozach sztucznych, a tego akurat interesujący się prozdrowotnością chcieliby uniknąć. I mają do tego prawo. Zresztą podobnie jest z ziołami. Bardzo trudno ludziom wytłumaczyć, że stosowanie ziół może być równie niebezpieczne jak stosowanie syntetyku, bo dawkę znamy tylko w przybliżeniu. I, że zioła też mogą powodować skutki uboczne. I, że może nie ma się co przejmować lansowanymi modami na zdrowie, naturalność albo sztuczność kompletną i kuchnię molekularną, tylko raczej spożywać to, co nam odpowiada, smakuje, albo jest zgodne z naszym światopoglądem.
Aha, kompletnie nie wiem co to są parszuki.
Kruk Siwy - 15 Lipca 2012, 12:07
Cytat | nie wiem co to są parszuki.
_________________ |
Obawiam się ihan, że to jakaś świńska sprawa.
illianna - 15 Lipca 2012, 12:22
ihan, myślę, że to jest odpowiedź Pucek napisał/a | jeśli kto nie widzi różnicy między wylewanym na bieżąco na pola codziennym urobkiem setek parszuków z jakiejś fermy a dobrze przerobionym obornikiem we właściwych ilościach - to tylko pogratulować | . Ja wychowałam się na wsi i wiem doskonale, że gnojowica jest toksyczna, natomiast pod uprawy daje się próchniczą ziemię, uzyskaną przez leżakowanie najlepiej kilka lat gówienka wymieszanego z ziemią i opadami roślinnymi. zresztą prosty eksperyment, wystarczy popatrzeć jak wygląda trawnik psikany przez sukę lub małe drzewko regularnie podlewane przez psa, otóż wygląda źle, a najczęściej jest spalone do imentu.
dzejes - 15 Lipca 2012, 13:09
Ej no, ja jestem z miasta już ( ) w drugim pokoleniu, a wiem, że gnojowica to nie jest obornik.
dalambert - 15 Lipca 2012, 13:42
Oooo, znowu smok dwugłowy... no przykość, na własny, osobny komputer raczej nie mam szans. Tu Pucek znaczy
Co do mackotwórczych cudeniek - takie cichutkie zapytania krążyły po zbliżonych do produkcji żywności kręgach SGGW: co się dzieje z łańcuchami białkowymi po tych wszystkich zabiegach utrwalających. Mleko, serki itp. Bo procesy są takie, że mogą takowy łańcuch rozerwać. I co jak taki uszkodzony się wbuduje (w DNA bodajże) ?
Oczywiście nikt nie słyszał, żeby jakieś badania w temacie robione były. Linków do w/w podsłuchu też oczywiście nie dam. Ale to może znowu przestarzała wiedza, sprzed 4 - 5 lat.
Oczywiście powyższe nie cieszy, w sumie cieszy że jednak nie pojechałam na działkę ( żeby było wątkowo). Przynajmniej na jutro nie będę padnięta.
ihan napisał/a | co to są parszuki. |
Oj, ilkata nie czytujecie?
Kai - 15 Lipca 2012, 14:00
Parszuki to chyba w Samych Swoich były?
Martva - 15 Lipca 2012, 14:05
dalambert napisał/a | takie cichutkie zapytania krążyły po zbliżonych do produkcji żywności kręgach SGGW: co się dzieje z łańcuchami białkowymi po tych wszystkich zabiegach utrwalających. Mleko, serki itp. Bo procesy są takie, że mogą takowy łańcuch rozerwać. I co jak taki uszkodzony się wbuduje (w DNA bodajże) ? |
Ja straszne wieki temu się uczyłam o białkach, ale jeśli dobrze pamiętam to cząsteczka białka nie ma szans się wbudować w cokolwiek, bo ludzki organizm ma żołądek i inne takie, gdzie białka się rozpadają do aminokwasów i dopiero potem te aminokwasy są wchłaniane do krwi. Więc na zdrowy babski rozum taki rozerwany łańcuch białkowy zostanie rozerwany jeszcze bardziej na kawałeczki, nie? I nic się nie stanie, bo co się ma stać?
illianna - 15 Lipca 2012, 14:21
dzejes napisał/a | Ej no, ja jestem z miasta już ( ) w drugim pokoleniu, a wiem, że gnojowica to nie jest obornik. | no widzisz, a rolnicy nie wiedzą wylewają gnojówkę na pola, widziałm jak dawniej szambowóz opróżniał tak beczkę na wsi, ale oczywiście to co na sprzedaż, nie musi być zdrowe, mastowi i tak kupią
Pucek - 15 Lipca 2012, 16:26
Martva, może być, że niewłaściwego słowa użyłam - nie będę się kłócić, dawno temu to było. Generalnie chodziło o to, że w produkcie białkowym o długim terminie ważności mogą się dziać cuda-wianki. Właśnie na skutek stosowanych "środków konserwujących" - i że nikt tego (na wszelki wypadek) nie sprawdza. I że możliwość wbudowania tego co nie trzeba jednak jest.
Zdarza się, że ktoś gdzieś czasem wspomni, że krótkoterminowe rzeczy są zdrowsze - i tyle.
Agi - 15 Lipca 2012, 16:50
Wybrałam się do lasu.
Pięciokilometrowy spacer i koszyk kurek, to lubię. Co prawda lunął deszcz, ale przeczekałyśmy go osłonięte koroną dębu. I jeszcze się cieszę, że Kama była grzeczna, nie goniła zwierzaków.
ihan - 15 Lipca 2012, 16:54
OK., wyobrażam sobie dwa scenariusze. Białka obecne w mleku wiążą się do DNA krowy/bakterii w mleku obecnym. Mało prawdopodobne, zakładając, że nie został rozwalony przez DNAzy, szlag go nie trafił w kwaśnym środowisku, gdzie jest pełno śmieci w rodzaju tłuszczu, mnóstwa różnych enzymów, ale powiedzmy, że jest niezdegradowany DNA. I teraz wiążą się (bo wbudowywać się nie mogą, DNA i białka to różne byty) do niego białka obecne w mleku, no i? No i co z tego? Białko nie tworzy struktury łańcucha, tylko bardziej skomplikowane struktury trójwymiarowe, z dodatkowymi wiązaniami stabilizującymi. Powiedzmy, że ułańcuchowienie (denaturacja) zajdzie podczas gotowania chociażby, potem pokawałkujemy podczas trawienia i zostaną nam te kawałki (polipeptydy), a nie zostaną strawione do pojedynczych aminokwasów. Scenariusz drugi, już człowieku. Włażą do komórek (są na tyle małe, że przelezą przez błony na drodze dyfuzji? no way, muszą być transportowane aktywnie albo wiązać do receptorów na powierzchni błony, albo być no nie wiem, sfagocytowane, a jeśli tak nie mogą się znaleźć w fagosomach i być strawione, jak to mają zrobić?, problem czy coś większego od pojedynczego aminokwasu fizycznie może być przetranspotrowane), włażą do jądra (jak?, dostać się do DNA jakoś muszą, żeby się dostać sygnał lokalizacji jądrowej by musiały mieć) no i? Promil promila prawdopodobieństwa, że mają sekwencję, dzięki której mogą się wiązać z DNA. No i? I cały czas wraca problem, że żeby mieć sygnał lokalizacji jądrowej i żeby wytworzyć strukturę umożliwiającą wiązanie się do DNA muszą być duże. No i powiedzmy wyobrażam sobie jakieś fantastyczne scenariusze, ale ciekawa jestem jakie pomysły mieli inni.
Bo myślę, że ci ludzie z SGGW to wkręcali innych, pewno na jednym tchu dodając: ”a ty wiesz co się stanie jak człowiek zje geny”?
Środki konserwujące to całkiem inna bajka. Ale takie opowiadanie, że coś strasznego się dzieje, a nikt tego nie sprawdza na wszelki wypadek... To znaczy rozumiem, że zainteresowany - producent nie sprawdza. Ale, że naukowiec mający takie podejrzenia na własną rękę nie sprawdzi? No, zadziwia mnie to. Wziąć i napisać grant, NCN na pewno chętnie środki da na takie badania. Podpowiedz im Pucku, bo to akurat ciekawe zagadnienie, poważnie.
merula - 15 Lipca 2012, 21:12
mnie pośrednio, bardziej posiadaczkę, ale zobaczyłam dzisiaj łazienkę Lynx po remoncie. łał!!! boska!
wieczorny spacer plażą, ciepłe morze, lekkie fale, cudowny, pomarańczowo-różowawy zachód słońca, niewielki wiatr, błyski latarni i puszczanych chińskich lampionów, dzieciaki hasające w wodzie jak szczeniaki, szczęśliwe jak prosie w deszcz. dobrze mi było
|
|
|