To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Martva - 22 Sierpnia 2007, 10:04

W poszukiwaniu inspiracji ubraniowych - w październiku konwent w konwencji 'Dziki Zachód' a ja nie mam co na siebie włożyć - trafiłam na absolutnie rewelacyjną stronę. Jestem zachwycona. Chyba muszę się nauczyć szyć, bo 200 euro plus wysyłka to nie na moja kieszeń ;) Zwłaszcza że bardziej od saloon girl podobają mi sie kreacje elfich księżniczek :)
Anonymous - 22 Sierpnia 2007, 10:09

Ale faaajne! :D
agnieszka_ask - 22 Sierpnia 2007, 10:10

dzejes napisał/a
Luźne związki są idiotyczne. Zwykle bazują na tym, że jedna strona tak chce być z drugą, że się godzi na coś takiego.

nie mogę się z Tobą zgodzić. czasem po prostu człowiek nie chce się angażować, tak jest łatwiej. a świat jest na tyle mały, że znalezienie kogoś kto ma podobne podejście w cale nie graniczy z cudem.

Godzilla - 22 Sierpnia 2007, 10:24

Jest miło, dokąd są to dwie dorosłe i niezależne osoby, które w razie czego mają dokąd odejść. Ale jeżeli jedna jest uzależniona od drugiej, wolny związek nie chroni jej w żaden sposób. W przypadku rozwodu (o ile jest wspólnota majątkowa) obie strony dostają po części tego co razem posiadały. W wolnym związku - spadaj, luba, pod most nocować.

A poza tym różne związki mają to do siebie, że pojawiają się w nich dzieci (jeśli nie zawsze, to chociaż od czasu do czasu). Nie jest fajnie, jeśli związek taty i mamy od początku jest tak ustawiony, żeby łatwo się dał rozwiązać.

merula - 22 Sierpnia 2007, 10:51

Ale są też związki, które nie zakładają "rodziny". Spotykasz się z kimś nie mieszkając razem i prowadząc swoje życie. I robicie różne rzeczy, czy to zaraz musi być prokreacja? A mimo wszystko można to przecież nadal nazywac związkiem.
Godzilla - 22 Sierpnia 2007, 11:14

Dlatego mówię, że nie zawsze tak się dzieje.

Inna rzecz, że nie uważam takich związków za rozsądne posunięcie. Ile lat można być tak trochę związanym a trochę niezwiązanym? Ile związków w życiu jednej osoby kolejno rozsypie się tylko dlatego że tak łatwo jest się rozejść? I jaka jest szansa na znalezienie w ten sposób naprawdę dobrego związku? Uważam za całkiem prawdopodobne, że sporo starych małżeństw, całkiem nieźle funkcjonujących, nie rozpadło się dlatego że od początku oboje mieli założenie, że małżeństwo jest do końca życia. I mieli motywację, żeby rozwiązywać problemy zamiast pakować walizki. Tutaj też nie mówię że 100%. W wolnym związku te walizki zawsze są gdzieś blisko, do wykorzystania w odpowiednim momencie.

merula - 22 Sierpnia 2007, 11:24

Godzilla, trochę masz rację, a troche nie masz. Chyba myślisz o związku opartym na milości, zaangażowaniu, tworzącym stadło. Ja raczej o takim, który nie wchodzi tak głęboko. Spotykamy się, rozmawiamy, przyjaźnimy, dajemy wsparcie albo co innego, ale nie rościmy sobie do siebie szczególnych praw. Zwłaszcza na wyłączność. Nie przenosimy walizek . Przecież rózne relacje tworzymy z różnymi ludzmi i niektóre z pełną świadomością możemy nazwać związkami.
Godzilla - 22 Sierpnia 2007, 11:38

Ależ pewnie, że są rozmaite związki. Miłości, przyjaźnie itd. Tylko jak słyszę "wolny związek", to rozumiem że chodzi o dwoje ludzi, którzy razem mieszkają i funkcjonują jak małżeństwo. Ty rzeczywiście pisałaś o ludziach, z których każdy prowadzi własne życie. Martva wyżalała się na luźne związki i "kocie łapy", a kocia łapa to już takie prawie małżeństwo. Tak to rozumiem.
agnieszka_ask - 22 Sierpnia 2007, 11:39

stały związek też nie chroni przed pakowaniem walizek. czasami faktycznie podejmuje się z byt pochopną decyzje o rozstaniu, bo nie chce się walczyć. często jednak bywa tak, że nie ma o co walczyć, więc lepiej się rozstać niż wzajemnie niszczyć. luźny związek polegający na nieangażowaniu się nadmiernie daje ci możliwość rozstania, bez łez, wymówek i temu podobnych histerii. są przecież na tym świecie tacy, którzy nie potrafią stworzyć "normalnego" związku, czy zatem nie maja prawa do bycia szczęśliwym chociaż przez chwilę?
Martva - 22 Sierpnia 2007, 11:47

Ależ ja się nie wyżalam poważnie, tylko tak o ;)
Jestem popaprańcem emocjonalnym, nie nadaje sie do poważnych, dojrzałych relacji. O małżeństwach i dzieciach nie wspomnę.
Mając lat 10 czy 15 myślałam że jako 25-latka będę miała czułego, kochającego męża, a może nawet dzieci - oczywiście adoptowane, swoich nie chcę mieć od późnego dzieciństwa/wczesnego nastolactwa. A tu figę. Nie wiem jak można być niedojrzałym emocjonalnie w tym wieku i czy kiedyś mi przejdzie, ale chyba mam kompleks Piotrusia Pana w wersji kobiecej i złagodzonej...

A przez 'luźny związek' rozumiem raczej wersję meruli i agnieszki_ask. Nie mówię o bardziej zaawansowanej formie, mieszkaniu wspólnym i planowaniu przyszłości.
Miria ja bym chciała taki sklep w Polsce i z poziomem cen dostosowanym do naszych zarobków. Bo u nas przeglądałam w karnawale jakieś wypożyczalnie czy inne sklepiki, i były koszmarkowate. A te wyglądają na naprawdę porządnie wykonane. I elfie sukienki mają taaaaaakie rękawy, a ja je ubóstwiam :D

Rafał - 22 Sierpnia 2007, 11:48

Wydaje mi się, że atrakcyjnośc wolnego związku jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu wieku danego osobnika ;P: Tzn, dawiej intersowały mnie wyłącznie wolne związki, obecnie wprost przeciwnie. Nie wyobrażam sobie zakładania rodziny w wolnym związku. Jeżeli tego nie oczekujesz od życia, to wolne związki jak najbardziej ok, nawet od imprezki do imprezki, nawet kilka takich luźnych związków na raz, prawda? Panienka tu, panienka tam :wink: Póki przynajmniej nie powiesz stop. Znam kilku takich co nie powiedzieli stop do sześćdziesiątki, żałosne typy.
merula - 22 Sierpnia 2007, 12:58

Wiesz Rafał, jakoś mnie panienki nie kręcą ;P:

Ale przesłanie ogólnie pojmuję.

Rafał - 22 Sierpnia 2007, 13:07

A bo wiesz merula, nie jesteś lesbijką jak ja ;P: :wink:
Godzilla - 22 Sierpnia 2007, 13:12

agnieszka_ask, trudne pytanie. Wielu ludzi nie umie takich związków stworzyć. Może tak mają, a może im się nie chce (dokąd czas ich nie przyciśnie). Jeżeli dobiorą się dwie osoby żyjące na takiej zasadzie, to dobrze. Przykra jest sytuacja, jeżeli z takim pasikonikiem zwiąże się osoba w rzeczywistości pragnąca głębszego i trwalszego związku. Wtedy to pasikonik łudzi się, że jest OK, rozstajemy się kulturalnie, bez łez i pretensji, bo przecież tak sobie ustaliliśmy. Jego partner(ka) może albo zrobić dobrą minę do złej gry i zamknąć twarz, albo mu powiedzieć parę słów prawdy. Pewnie budząc zdziwienie bądź niesmak. Czy parę chwil szczęścia jest warte takiego rozstania, to już każdy musi sobie odpowiedzieć sam.
Gwynhwar - 22 Sierpnia 2007, 13:12

Zgadzam się z Rafałem, co do tej proporcjonalności. Mi się to wszystko coraz mniej podoba :evil:
Piech - 22 Sierpnia 2007, 13:37

Znajome mi kobiety, żyjące w trybie wolnozwiązkowym, z wierzchu były wesołe, a pod spodem smutne. Myślę, że tak naprawdę chciały miłości i bezpieczeństwa. Chciały, ale się bały. Z drugiej strony, bały się samotności. Więc tkwiły w nienajlepszej dla siebie sytuacji, choć często nie przyznawały tego nawet przed sobą. Twierdziły, że to jest właśnie wolność, że tak jest fajnie, że faceci tak mogą, to one też. Z moich obserwacji wynika jednak, że w trybie "z kwiatka na kwiatek" faceci bawią się dużo lepiej od kobiet.
Martva - 22 Sierpnia 2007, 13:49

Nie wiem, nie znam sie, to mój pierwszy raz. Jest dobrze. Póki co.
Właśnie to było mi potrzebne - zaspokojenie podstawowych potrzeb fizyczno-emocjonalnych, bez absolutnie żadnych Planów i Uczuć z Dużych Liter. Poczucie bezpieczeństwa mam w stopniu wystarczającym, mam sie do kogo przytulić, mam z kim realizować bardziej osobiste potrzeby. Miłość? Mam fazę niewierzenia w miłość.

Z innej beczki i bardziej prozaicznie: nie wiecie co można wsadzić do pudełka z pawimi piórami, żeby sie w nich coś nie zalęgło? Dostałam sporo, planuje z nich stworzyć kolekcję sylwestrowo-karnawałową i nie chcę w nich żadnych żarłocznych lokatorów. Leżą w pudełku tekturowym, bo do puszki żadnej sie mimo przycięcia nie zmieszczą.

Gwynhwar - 22 Sierpnia 2007, 14:21

Piech napisał/a
Z moich obserwacji wynika jednak, że w trybie z kwiatka na kwiatek faceci bawią się dużo lepiej od kobiet.


Tru.

merula - 22 Sierpnia 2007, 15:21

Może i tru, ale abstrahując instynkt gniazdowy kobiet to chyba odczuwają one z tego również pewną radość.
Przynajmniej moje doświadczenia są w tej materii takie.

Ale może idealizuję po prostu stare, dobre czasy :mrgreen:

Gwynhwar - 22 Sierpnia 2007, 15:45

Cytat
Znajome mi kobiety, żyjące w trybie wolnozwiązkowym, z wierzchu były wesołe, a pod spodem smutne.


I tak to właśnie jest.

agnieszka_ask - 22 Sierpnia 2007, 16:02

Ja też się zgadzam z Piechem, ale byłoby zbyt różowo, gdybym powiedziała, że do końca. Jestem wolnozwiązkowcem (fajny wyraz powstał ;) i absolutnie nie jestem z tym szczęśliwa. Czasem po prostu jest to mniejsze zło. I to też nie wynika z faktu "faceci tak mogą, to ja też". Zdaję sobie z tego sprawę, że karmię się ułudą i namiastkami, ale w związku nie potrafię iść na pewne kompromisy. Więc wolę być szczęśliwa przez dwa - trzy miesiące, niż tulić się wyłącznie do kota. A z kwiatka na kwiatek też nie skaczę, bo każdemu związkowi oddaje część swojej duszy, a że ją cenię najbardziej, to i nie oddam byle komu :) .
May - 22 Sierpnia 2007, 19:16

Martva napisał/a

Z innej beczki i bardziej prozaicznie: nie wiecie co można wsadzić do pudełka z pawimi piórami, żeby sie w nich coś nie zalęgło? Dostałam sporo, planuje z nich stworzyć kolekcję sylwestrowo-karnawałową i nie chcę w nich żadnych żarłocznych lokatorów. Leżą w pudełku tekturowym, bo do puszki żadnej sie mimo przycięcia nie zmieszczą.


Sprobuj lawendy, podobno nie lubia ;P:
A nam sie zalegly w pracy na wykladzinie dywanowej pod regalami. Mowilam szefowi z miesiac temu, ze mi mole lataja, to zapomnial, a teraz mamy cala kolonie :twisted:

dzejes - 22 Sierpnia 2007, 22:37

Zaraz, momencik. Wkradł się nam tu jakiś chaos pojęciowy. Przez luźny związek ja rozumiem sytuację, gdy dwoje ludzi jest "razem" ale jednocześnie daje sobie przyzwolenie na sypianie z innymi osobami.
May - 22 Sierpnia 2007, 22:53

hmmm.... a wolny zwiazek to nie jest tak, ze sie ze soba sypia od czasu do czasu bez zadnych zobowiazan? Ale ja sie nie znam, od wiekow jestem z tym samym facetem, az nudno czasem :twisted: ale nie narzekam!
gorbash - 22 Sierpnia 2007, 23:04

No to teraz ja cos napisze :)

Moim zdaniem jedyny rodzaj luznego zwiazku ktory mialby jakiekolwiek szanse powodzenia to taki ktory zaczyna sie i konczy JEDNA szybka (lub wolna - co kto lubi ;-) ) akcja. I koniec. Wtedy chyba wszyscy zainteresowani wiedza o co chodzi... Za drugim razem istnieje juz niestety realna szansa na zadurzenie conajmniej jednej ze stron (no bo skoro to juz drugi raz to skads sie sie wzial wysilek na chociazby zaaranzowanie spotkania...).
Acha - sprowadzilem wszystko do seksu, jako ze po jednej rozmowie z nieznajoma osoba w knajpie nie mozna chyba zalozyc istnieja jakiegokolwiek zwiazku (tak mi sie przypomniala reklama "w gruncie rzeczy to jestes nawet faaajnyyy....").

dzejes - 22 Sierpnia 2007, 23:14

May napisał/a
hmmm.... a wolny zwiazek to nie jest tak, ze sie ze soba sypia od czasu do czasu bez zadnych zobowiazan?


To gdzie to jakikolwiek związek? 8)

merula - 22 Sierpnia 2007, 23:20

łóżkowy?

dzejes seks zdecydowanie wiąże ludzi. Zwłaszcza nie przypadkowy i powtarzalny. Ja uważam, że mało co w tek krótkim czasie przełamuje pewne granice i daje poczucie więzi. W końcu coś musi stymulować pożądanie. :wink:

agnieszka_ask - 23 Sierpnia 2007, 08:47

definicji na "luźny związek" pojawiło się sporo, więc i ja dorzucę swoją. według mnie, żeby coś nazwać związkiem, to musi to dotyczyć co najmniej dwojga ludzi, którzy się ze sobą spotykają (jednonocna przygoda, to nie związek!). a luźny widzę jako taki, w którym ludzie cieszą się wzajemną obecnością, ale nie zakładają, ani nie myślą o czymś takim jak wspólna przyszłość, czyli bez jakiś głębszych uczuć.
gorbash - 23 Sierpnia 2007, 08:52

agnieszka_ask napisał/a
a luźny widzę jako taki, w którym ludzie cieszą się wzajemną obecnością, ale nie zakładają, ani nie myślą o czymś takim jak wspólna przyszłość, czyli bez jakiś głębszych uczuć.
hmm czyli gdyby pozbawic ten zwiazek seksualnosci, zostalaby przyjazn?
agnieszka_ask - 23 Sierpnia 2007, 08:55

nie do końca, bo po stracie przyjaciela serce boli jak jasna cholera, a taki związek się rozpada, każdy idzie w swoją stronę i nie czuje większego żalu.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group