Słoneczna loteria - Coś na mole... książkowe
mBiko - 30 Marca 2007, 20:18
Halo, jest tu kto ?
Martva daj rozwiązanie i zadaj coś nowego, albo sam to zrobię. Tzn. zadam, bo rozwiązać nie umiem .
Martva - 30 Marca 2007, 20:20
Myślałam że tłumy się rzucą. Oczywiście Ostatni jednorożec, Peter S. Beagle.
Możesz zadawać, ja coś mam pecha do tego quizu
mBiko - 30 Marca 2007, 20:52
Cytat | Nie wiem, jak się nazywam. Ludzie, wśród których się znajduję i którzy, jak dotąd, byli dla mnie dobrzy, nazywają mnie Poderżnięte Gardło. To dlatego, że mam znamię biegnące czerwonobrązową pręgą od jednego ucha do drugiego.
Każdy dzień będzie miał swój numer. Ten dzień jest pierwszy.
Ci ludzie są wyżsi ode mnie - mężczyznom sięgam zaledwie do ramienia. Mówią, że znaleźli mnie w śniegu godzinę po przejściu Wielkich Sań, ale co to są te Wielkie Sanie, nie mogę się dowiedzieć. |
Miłej zabawy .
Comar - 31 Marca 2007, 07:13
Pieśń Łowców Wolfe'a.
Niech zadaje kto chce, bo mnie przez cały dzień nie będzie.
Agi - 31 Marca 2007, 09:58
Cytat | - Jaka wyprawa taki łup - mruknął. - Może i był kiedyś piękny... na pewno nawet. Ale teraz?
- Gdzie zostawiłeś króla Hubercie?
Poderwał się na dźwięk tego głosu. W wejściu stała królowa i z uśmiechem przypatrywała się jego niepewnej minie.
- W parku... - bąknął. - Położył się na drzemkę w altanie, a mnie kazał iść precz.
Laura zmrużyła oczy. |
Agi - 31 Marca 2007, 16:53
Nikt nie czytał? Nie wierzę.
Autor pewnie nie poda nam tytułu, a mógłby, bo często bywa na Forum.
To może jeszcze kawałek:
Cytat | Człowiek z odciętą głową leżał pod nogami potężnago feldfebla. Z miecza ściekała strużka krwi. Za plecami podoficera płonęły zabudowania. Żołnierze biegali za służebnymi, śmiali się i przekrzykiwali. W krwawej łunie ich postacie przypominały sylwetki satyrów, uganiających się za nimfami. W odrąbanej głowie zamglone oczy odbijały poblaski pożogi. Feldfebel zaklął. Nic nie wydobył ze starego pokojowca. |
Agi - 1 Kwietnia 2007, 01:11
Poddaję się.
Rafał Dębski "Czarny pergamin"
Myślałam, że nie sprawi kłopotu.
Oddaję chętnemu.
Iscariote - 1 Kwietnia 2007, 10:18
No to ja. Chyba charakterystyczny fragment
Cytat |
- Ja jestem zmartwychwstanie i życie - powiedziała Maribeth Chambers ochryple, namiętnie. Przyzywała go kiwając trzema palcami. Robiła do niego oko. Gruchała sprośności.
- Przejdź tu, za ten ekran, mój ty zuchu i pokażę ci, jak może być przyjemnie... |
mawete - 1 Kwietnia 2007, 10:28
Agi55 napisał/a | Poddaję się.
Rafał Dębski Czarny pergamin
Myślałam, że nie sprawi kłopotu.
Oddaję chętnemu. |
Kurde dopiero teraz wszedłem do tematu...
Homer - 4 Kwietnia 2007, 12:34
Akurat mawete ! Dobrze wiemy, że nie rozpoznałeś
mawete - 4 Kwietnia 2007, 12:44
Homer: hehe... RD by mnie zastrzelił jakbym nie poznał, a ponieważ jeszcze żyję....
Kruk Siwy - 6 Kwietnia 2007, 21:46
Temat cóś uwiądł. Może więc jakąś prościznę...
"- Oni są martwi, zamrożeni! - zawołał Erg Noor.
Statek kosmiczny w dalszym ciągu wisiał nad satelitą Zirdy, a czternaście par oczu nieprzerwanie obserwowało szklany grób - był to bowiem rzeczywiście grób. Od jak dawna siedzą tu te trupy? Od siedemdziesięciu lat zamilkła planeta, gdy więc dodać sześć lat przelotu - suma wyniesie trzy ćwierci stulecia..."
Anonymous - 6 Kwietnia 2007, 22:22
Iwan Jefremow, Mgławica andromedy. Antyk z radzieckiej fantastyki. A przynajmniej tak mi się zdaje.
Kruk Siwy - 7 Kwietnia 2007, 08:15
No i dobrakrisu, zadawaj!
Anonymous - 7 Kwietnia 2007, 09:30
Cytat | Słyszał śmiech Emmy, dobiegający zza zamkniętych okiennic na piętrze. Jego dźwięk mieszał się z brzmieniem niższego głosu mężczyzny, którego tam przyjmowała. Była najstarszą z dziewek pracujących Pod piórem i kuflem, jak nic miała już czterdziestkę, ale nadal była ładna, choć raczej pulchna. Rosey była jej córką. Miała piętnaście lat i dopiero niedawno zakwitła. |
Martva - 7 Kwietnia 2007, 09:45
George R.R Martin, 'Uczta dla wron/Cienie śmierci'.
mBiko - 7 Kwietnia 2007, 09:45
Czy aby nie Martin " Pieśń Lodu i Ognia", chyba " Uczta dla Wron"
Edit: znów spóźniony .
Anonymous - 7 Kwietnia 2007, 15:48
Martva, wiedziałem że zgadniesz. Zadajesz.
Edit mBiko też brawo. Się zgraliście.
mBiko - 14 Kwietnia 2007, 07:03
Martva znowu się ociągasz, daj cuś bo temat zdycha.
Anonymous - 14 Kwietnia 2007, 07:32
mBiko, jak chcesz to zadawaj.
Martva - 14 Kwietnia 2007, 17:21
Cytat | Przez chwilę niemo mierzyli się wzrokiem.
Oczy niewiasty były zielone, wpadnięte i opuchłe ze znuzenia, jak dziury wypalone w kocu. Złe oczy, myślał X, a od wściekłości az się w nich skrzy. W drodze widać od dawna, przyodziewek na niej nędzny, nawet ta gunia, co ją skrzydłoniowi grzbiet zasłała, dziurawa i wyblakła na słońcu. Po tutejszemu gada, a z południa idzie. O dri deonemach widno nie słyszała. I nie wieśniaczka to z byle przysiółka, tylko dziewka dufna a pyskata, miecze dwa nosi, a w tych jukach na skrzydłoniu też pewnikiem nie fasola. |
Haletha - 15 Kwietnia 2007, 12:34
Żmijowa harfa. Nowa, czy stara...
Martva - 15 Kwietnia 2007, 15:09
Blisko
Anonymous - 15 Kwietnia 2007, 15:25
Znaczy wiem co za książka, ale nie biorę udziału w konkursie, bo to wyguglałem.
May - 15 Kwietnia 2007, 21:26
Plewy na wietrze?
Rafał - 16 Kwietnia 2007, 07:10
No co wy? Zbójecki Gościniec Białołęckiej to jest (chyba )
May - 16 Kwietnia 2007, 09:28
Jak juz to Zbojecki Gosciniec Brzezinskiej (obie na B, pomylic sie latwo). A Plewy na wietrze to Zbojecki gosciniec, tyle, ze napisany "na czysto"
Rafał - 16 Kwietnia 2007, 09:55
Acha, ale wyjątkowo książka mi nie podeszła, ale coś tam pamiętam.
EDIT:
Wpadłem na szatański pomysł, jeżeli mogę zadawać to VOILA:
Cytat | Dziesiętnik podniósł wzrok i napotkał lustrzaną, nijaką maskę kapłana jaśniejącą jak większy księżyc w pełni. Uniósł się z krzesła i uniósł pięść do czoła.
– Niech wszystko stanie się jednym – powiedział.
Kiedy Brus odezwał się z kozła, jego blaszany, wibrujący jak struny cintaru głos brzmiał obco i władczo. W pierwszej chwili nie zrozumiałem ani słowa. Podrapałem się pod kurtą i nadal pracowicie wierciłem w nosie. Mowa Jedności to był dawny ******. Można go było zrozumieć, ale miał dziwną gramatykę i od pokoleń był już tylko mową kapłanów.
– O przeklęte ptaki wojennego gwałtu, które wstrzymujecie Słowo Matki na jego drodze do serc zagubionych. Dla wędrującego Słowa pośpiech jest błogosławionym obowiązkiem.
Mniej więcej tak to brzmiało. O ile pojąłem wśród gardłowych głosek dawnego języka, Brus powiedział dziesiętnikowi, że jest kurierem. I się spieszy.
Ja zrozumiałem, ale żołnierz nie. Dotarło do niego tylko „przeklęte ptaki” i „wojna”, wziął to do siebie i uznał, że Brus go łaje.
– Panie, my tylko mamy, znaczy, rozkazy, blokada na moście. Wybacz, Oświecony, znaczy się, albo Oświecona... To świątynia rozkazuje... Wybacz, ja nie mówię w dawnej mowie, ja jestem z Nasimu...
Brus pochylił się w koźle, wydobył spod kurty amulet żelaznej skorpenicy i wyciągnął przed siebie. Jego głos zabrzmiał jak skrzypienie zardzewiałych wrót.
– Pośpiech. To ważne. Otworzyć blokadę, hon-pahan.
Dowódca otarł pot z twarzy i rzucił przez ramię rozkaz. Naganiacze zeskoczyli z wozu i zapierając się o ciężkie burty, przetoczyli go na bok. Teraz oba wozy stały przy tej samej balustradzie, zostawiając wąskie przejście, przez które nasza dwukółka mogła się przetoczyć. Ale wtedy zobaczyłem staruchę.
Siedziała na krześle za wozem, za jej plecami stało dwóch adeptów, jeden z parasolem, a drugi ze słomianym wachlarzem. Nie nosiła szat kapłana ani lustrzanej maski, tylko nieokreślone bure szmaty, za to obficie okutane, zupełnie jakby trzęsła się z zimna.
Każdy, kto przeszedł przez blokadę, nie zabrano mu tobołka i puszczono krętą ścieżką między wozami taborowymi, podchodził do niej, a wtedy unosiła twarz, w której lśniły mętne, pokryte złotawym bielmem oczy i dotykała starczą dłonią jego twarzy. Jej usta poruszały się, jakby kobieta nieustannie mamrotała jakieś klątwy albo modlitwy.
Kiedy ją zobaczyłem, poczułem, jakby moje serce pękło znienacka, niczym gliniany dzban. Dzban pełen strachu.
Wiedząca.
Wiedząca o ślepych oczach, takich samych jak oczy skrytobójcy, który zabił moją Irissę. Jak oczy leopardów Prorokini. Złote bielmo.
Co zobaczy, kiedy dotknie mojej twarzy? |
No i co robaczki, z jakiej to książki?
Rafał - 17 Kwietnia 2007, 07:44
Smutno mi, nikt nie odgadł, nikt nie komentował, poddaję się, niech zadaje kto chce i co chce.
To był "Pan lodowego ogrodu" jakby kogoś interesowało.
Azirafal - 17 Kwietnia 2007, 08:18
Ha, ostatnio sobie sprawiłem, ale jeszcze ruszyć nie zdążyłem, bo mnie Martin wciągnął wczesniej
To może coś z ostatnio przeze mnie przeczytanej lekturki...:
Cytat | — Ano, jak to mówią — X wykonał ręką nieokreślony gest. — Załóżmy taką sytuację. Mówię oczywiście czysto teoretycznie, bo nie wyglądasz na człowieka, który da
sobie w kaszę dmuchać. Ale, możemy założyć taką sytuację: Na przykład ktoś, jakiś wielki pan, zrobił ci kiedyś coś złego... Może nie tobie, może twojej rodzinie, a może to się w ogóle nie zdarzyło. Mówię tylko hipotetycznie. Ale załóżmy. A ty zamiast gryźć palce, idziesz do niego. On cię poznaje, mówi: „Ty psie, jeszcze ci mało? Wychłostać każę”, a ty: „Pocałuj mnie w dupę”, wtedy on: „Cooooo?!! Ja cię, psie, pyłku, marna istoto...”, a ty, na przykład: „brać go! mordą w gnój i prać!”... — X wydął wargi. — Nooo... to oczywiście tylko taka hipotetyczna sytuacja. Proszę, nie bierz sobie do serca. |
|
|
|