Autostopem przez galaktykę - kosmiczne jaja albo po prostu dowcipy
elam - 23 Marca 2007, 18:34
Na uczelni medycznej w dawnym ZSRR student zdaje egzamin końcowy.
Egzaminator pokazuje mu szkielet i pyta:
- Czyj jest to szkielet?
Student się zastanawia:
- Pies czy wilk?
- To szkielet psa - odpowiada.
- Dobrze, a ten?
Student myśli:
- Krowa albo żubr? Eee, skąd by mieli szkielet żubra?
- To szkielet krowy - odpowiada.
- Dobrze, no i ostatni szkielet.
- Choroba, człowiek albo małpa - zastanawia się student. - Chyba
człowiek, ale pewien nie jestem.
- No słucham? - ponagla egzaminator.
- Kurcze jak powiem człowiek a to będzie małpa to się zbłaźnię - zastanawia
się nadal student.
Denerwujący się egzaminator podpowiada:
- No, o czym uczyliście się przez pięć lat?
Zdumiony student:
- Niemożliwe!!! Lenin???
Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie. Załamany profesor pyta studenta:
- Czy wie pan kto to jest student?
- No nie - odpowiada egzaminowany.
- To ja panu powiem. To jest takie *beep* pływające po jeziorze, które za wszelką cenę próbuje dotrzeć do wyspy zwanej magister.
- A czy pan profesor wie, kto to jest profesor??
- No nie.
- To ja panu powiem. To jest takie *beep*, które jakoś ale z trudem dopłynęło do wyspy zwanej magister. Jeszcze z większym trudem, jakimś cudem pokonało drogę do wyspy zwanej profesor, a teraz robi fale, żeby inne *beep* nie mogły dopłynąć.
Na egzaminie. Po kilku zadanych pytaniach profesor mówi do studenta:
- Leje pan wodę.
- Panie profesorze, cóż zrobić, skoro temat jak rzeka...
Na egzaminie profesor zadaje pytania, ale student nie potrafi odpowiedzieć na żadne z nich. Zdenerwowany profesor w końcu pyta:
- A czym według Pana jest egzamin?
Student na to:
- Jest to rozmowa dwóch uczonych.
- A jak jeden z uczonych jest głupi?
- To drugi bierze indeks i idzie do domu.
Dziekan jednego z amerykańskich uniwersytetów wzywa do siebie studenta i mówi:
- Wczoraj znajdowałeś się na terenie żeńskiej bursy. Według regulaminu naszego niwersytetu musisz zaplacić 10 dolarów kary. Jeśli znów ci się to przytrafi, następnym razem zapłacisz 15 dolarów, a za trzecim razem - dwadzieścia.
- Panie profesorze, cenie sobie pański czas. Porozmawiajmy rzeczowo: ile kosztuje abonament na cały semestr?
Student wchodzi do sali egzaminacyjnej. Profesor, siedzący obok swojego asystenta trzyma w ręku trzy kartki z zestawami pytań i każe zdającemu wylosować jeden z nich. Student bierze jedną z kartek, lecz po przeczytaniu prosi o pozwolenie na kolejne losowanie. Profesor zgodził się. Następny zestaw pytań także nie odpowiadał studentowi, więc prosi profesora o kolejne losowanie. Profesor na to:
- Idź juz. Dostajesz tróję.
Ucieszony student wychodzi z sali. Po chwili asystent profesora zadaje profesorowi pytanie:
- Dlaczego ten student dostał tróję, przecież nie odpowiedział na żadne pytanie!
- Ale coś wiedział, bo szukał! - odpowiada profesor..
Podczas egzaminu wykładowca mocno już zdenerwowany niewiedzą zdającego, otwiera drzwi i krzyczy do pozostałych studentów:
- Przynieście tu siano dla osła!
- A dla mnie herbatkę! - dodaje student.
Na medycynie odbywały się ćwiczenia z mikroskopem. Studenci mieli obserwować
próbki własnej śliny. Dowcipnisie podmienili jakiejś dziewczynie ślinę na próbkę spermy. Panienka gdy spojrzała przez mikroskop zgłupiała i zawołała profesora. Profesor przyłożył oko do mikroskopu i zapytał:
- Czy myła pani dzisiaj zęby?
Dzwoni student do profesora o 3-iej nad ranem i pyta:
- Panie profesorze, co pan robi?
- Jak to co? Śpię!!! - odpowiada profesor.
- No, a ja przez Pana się uczę!!!
Aula. Wykłady prowadzi już starszy wiekiem profesor. W pewnym momencie
zwraca się do studentów:
- Za moich czasów nieobecność na zajęciach usprawiedliwiona była w dwóch
przypadkach: po pierwsze - kiedy umarł ktoś bliski z rodziny, po drugie -
choroba udokumentowana zwolnieniem lekarskim. Z końca sali dobiega komentarz:
- Panie profesorze, a jeżeli ktoś jest skrajnie wyczerpany seksem?
Cała sala wybucha śmiechem, a profesor po krótkim zastanowieniu odpowiada:
- W twoim wypadku - możesz po prostu pisać drugą ręką.
Profesor przyszedł na pierwsze zajęcia ze studentami wydziału elektrycznego
i chcąc zrobić na nich dobre wrażenie mówi:
- Proszę państwa, gdyby państwo czegoś nie rozumieli, proszę zadawać pytania. Odpowiem na każde z nich, ponieważ uważam, że nie ma głupich pytań, a są tylko głupie odpowiedzi.
Na to wstaje jeden ze studentów:
- Panie profesorze. Proszę mi powiedzieć, czy jak stanę obiema nogami na szynach, a rękoma złapię za przewód trakcyjny, to pojadę jak tramwaj?
Rozmawia chłopak z dziewczyną:
- Mogę cię pocałować? Chociaż w policzek? Dam ci za to snickersa.
Dziewczyna się zgadza.
- A jak dam ci dwa snickersy, to będę cię mógł pocałować w usta?
- No dobra - zgadza się dziewczyna.
- Chciałbym cię jeszcze raz pocałować w usta, ale teraz z języczkiem. Mogę?
Dam ci jeszcze trzy snickersy...
- Dobra, całuj, ale zanim mnie przelecisz to chyba prędzej dostanę
cukrzycy....
Poszli studenci na egzamin. Profesor:
- Mam dwa pytania: Jak ja się nazywam i z czego jest ten egzamin?
A studenci spojrzeli po sobie:
- Cholera! A mówili, że z niego jest taki luzak!!!
- Gdybyśmy przed baranem postawili wiadro z wodą i z alkoholem, to czego
się napije baran? - pyta prelegent usiłujący różnymi przykładami przekonać
słuchaczy, że picie alkoholu jest szkodliwe.
- Wody! - odkrzykują słuchacze.
- Tak! A dlaczego?!
- Bo baran!
Dwie przyjaciółki spotkały się na mieście i postanowiły wejść do kawiarni aby porozmawiać. Zamówiły dwie kawy.
- Tylko w czystej filiżance! - zastrzega sobie jedna z nich.
Po chwili kelner przynosi kawę.
- Która z pań zamawiała w czystej filiżance?
Rozmawia dwóch pijaków:
- Ciekawe dlaczego dali mi ksywkę: Dżin? Pewnie dlatego, że wszystko mogę?
- Nie, stary. Po prostu gdy tylko ktoś odkręca butelkę, ty od razu się pojawiasz.
Sala operacyjna, pacjent leży na leżance, podchodzi anastezjolog.
- Dzień dobry, dzisiaj ma pan operację, będę pana usypial, ale mam
jedno pytanie. Czy leczy pan w naszym szpitalu prywatnie, czy na kasę chorych?
Pacjent na to:
- Na kasę chorych.
- No to aaa... kotki dwa....
Przychodzi student na egzamin z historii transportu i ten zadaje mu na dzień dobry pytanko:
- Proszę podać ile wynosiła długość lini kolejowych w Polsce?
Student początkowo zdębiał, ale pyta:
- A w którym roku?
W odpowiedzi słyszy:
- Wie Pan co, jest mi to obojętne.
Odpowiedź studenta:
- Rok 1493 - kilometrów: 0
Gość zamówił schaboszczaka w restauracji. Patrzy, a kelner niesie danie
trzymając kotlet palcem.
- Panie kelner! Czemu trzyma pan mój kotlet palcem???
- Bo nie chcę, żeby znowu upadł mi na podłogę...
Facet wraca z pracy do domu. Siada wygodnie w fotelu, bierze pilota,
włącza telewizor i krzyczy do żony:
- Kobieto, przynieś mi piwo, zanim się zacznie!
Żona przynosi mu piwo, ale za kilka minut znowu słyszy to samo:
- Szybko, przynieś mi piwo, zanim się zacznie!
Kobieta jest zła, ale przynosi mu flaszkę. Mija dziesięć minut i facet
znowu:
- Kobieto, no rusz się i przynieś mi piwo, zanim się zacznie!
Rozdrażniona małżonka:
- Czy to wszystko, co masz mi do powiedzenia? Przychodzisz z pracy, nie
mówisz ani słowa, tylko siadasz przed telewizorem i pijesz piwo! Czy to
się kiedyś skończy?! Jesteś skończonym draniem, pijakiem i leniem!
A mąż na to:
- No i się zaczęło!
Rząd Ukrainy zastanawia się co zrobić z ziemią wokół Czernobyla.
- Nie możemy tam nic uprawiać, ani ziemniaków, ani kukurydzy...
- Możemy zasiać tytoń, a na paczkach papierosów umieścimy napis:
"Ministerstwo Zdrowia ostrzega po raz ostatni"
Premier Miller odwiedza wzorowe gospodarstwo rolne. Gdy znalazł się w
chlewni, pośród stada dorodnych świń, towarzyszący grupie oficjeli
fotoreporterzy natychmiast strzelają fotki. Na to Miller:
- Żeby mi tam nie było jakiegoś głupiego podpisu pod zdjęciem! Typu
"Miller i świnie" czy coś takiego.
- Ależ skąd panie Premierze! - odpowiadają reporterzy. Wszystko będzie
cacy. Nazajutrz ukazuje się gazeta ze zdjęciem Millera wśród świn, podpis:
"Miller (drugi od lewej)".
Na posterunek policji wbiega facet.
- Aresztujcie mnie, rzuciłem w żonę młotkiem!
- I co, zabił ją pan?
- Spudłowałem, ale ona zaraz tu będzie!
Kobieta dzwoni do radia:
- Dzień dobry, chciałam powiedzieć, że znalazłam dziś rano portfel. W
środku było trzy tysiące złotych w gotówce, oraz czek na okaziciela opiewający
na sumę 10.000 euro. Było też prawo jazdy na nazwisko Stanisław Kowalski,
zamieszkały przy ulicy Koszarowej 15 m 6 w Warszawie. I mam w związku z
tym gorącą prośbę:
- Proszę panu Stasiowi puścić jakiś fajny kawałek z dedykacją ode
mnie!!
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw jak powinno się poprawnie kreować image.
Zapisał się więc do Klubu...
- Masz najnowszego Mercedesa?
- No... nie.
- Masz dwupiętrową wille?
- No... nie.
- A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?
- No... nie.
- No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.
Dzwoni więc do swojego służącego:
- Janie... Sprzedaj nasze Cadillaci i kup takie tanie, niemieckie *beep* jakim teraz wszyscy jeżdzą.
- Dobrze Panie...
- I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.
- Dobrze Panie... Cos jeszcze?
- Ta... zabierz Burkowi obrożę i mi ja przywieź.
Przychodzi Indianin do wodza i mówi:
- Dlaczego mamy takie brzydkie imiona?
- Brzydkie? A nie podoba ci się imię syna Sokole Oko?
- No... podoba...
- A imię brata, Ryczący Niedźwiedź?
- No... podoba...
- To nie zawracaj mi głowy Śmierdzący Mokasynie!
- Co by się stało, gdyby wszystkich polskich policjantów wysłać do
Ameryki?
- Podniósłby się średni poziom inteligencji i tu, i tam.
Leci w samolocie w jednym rzędzie: 2 Arabów (od strony okna)i Żyd (od przejścia). Żyd w jarmułce, pejsy, te sprawy - wyluzowany kompletnie - rozpiął kołnierzyk, zdjął buty. Arabowie patrzą na niego nienawistnie.
Po godzinie lotu jeden z nich wstaje i mówi:
- Idę po Colę.
Żyd na to:
- Ależ nie, ja pójdę, po co się przeciskać.
I poszedł. W tym czasie Arab napluł mu do buta. Żyd wraca, daje Colę Arabowi. Po kolejnej godzinie drugi Arab mówi:
- Idę po Colę.
Żyd jak poprzednio:
- Ja pójdę.
I poszedł. Drugi Arab napluł mu do drugiego buta. Żyd wraca, daje Cole
Arabowi. Po godzinie samolot ląduje, Żyd zbiera się zapina kołnierzyk,
założył jednego buta, skrzywił się i mówi:
- Znowu ta straszna nienawiść między naszymi narodami - to plucie do butów, to szczanie do Coli...
Po II wojnie światowej Stalin ogłosił rozpoczęcie budowy komunizmu w
ZSRR. W jednym z kołchozów Uzbekistanu zwołano zebranie partyjne poświęcone
komunizmowi jednak nikt nie wiedział co znaczy słowo komunizm. Wybrano więc
delegata który po długiej podróży dotarł przed oblicze Stalina i pyta co znaczy to słowo. Stalin chwilę myśli w końcu przywołuje delegata do okna.
- Widzicie towarzyszu tę ciężarówkę?
- Widzę.
- Jak będzie komunizm to będą tu stały tysiące takich ciężarówek!
Delegat wraca do kołchozu. Wszyscy pytają go co to jest ten komunizm.
Delegat podchodzi do okna i mówi:
- Widzicie tego żebraka?
- Widzimy.
- Jak będzie komunizm to tu będą tysiące takich żebraków...
Do Warszawy przyjechał japoński dziennikarz. Po tygodniu faksuje do redakcji:
"Ta Polska, to cywilizowany kraj. Mieszka tu dużo ludzi różnych narodowości.
Są nawet Indianie, którzy biją się kijami bejsbolowymi z łysymi buddyjskimi
mnichami w młodzieżowych strojach."
Polak, Ruski i Francuz lecą samolotem. Awaria, trzeba skakać. Są tylko
dwa spadochrony. Polak łapie spadochron - Ruskiemu na plecy, poszedł.
Następny Francuzowi na plecy... Dżentelmen Francuz próbuje zwrócić spadochron
Polakowi (w rewanżu za 39-ty) - Polak na to:
- Nie bądź frajer. Ruskiego wysadziłem z gaśnicą.
Na lekcji Pani pyta dzieci :
- Jak spędziłyście rocznicę Rewolucji Pażdziernikowej ?
Dzieci:
- U mnie na obiad były pierogi ruskie.
- U mnie był barszcz ukraiński.
Pytanie dochodzi do Jasia: Ty jak?
- Proszę Pani... wraz z moim Tatą bawiliśmy się w Ruskich żołnierzy!
Pani:
- Wspaniale Jasiu! Na czym ta zabawa polegała?
- Poszliśmy do sąsiadki , ojciec ją wydupczył, a ja jej zegarek ukradłem!
Leci samolot, nagle awaria, samolot zaczyna spadać. Stewardesa podchodzi
do Francuza:
- Niech pan skoczy i odciąży samolot, uratuje pan wielu ludzi.
Francuz pomyślał, wypił całe wino, wyruchał wszystkie brunetki,
krzyknął "Vive la France!" i skoczył.
Samolot spada dalej. Stewardesa prosi Amerykanina. Amerykanin pomyślał,
wypił całą whisky, wyruchał wszystkie blondynki, krzyknął "God bless
the USA!" i skoczył. Samolot dalej spada. Stewaresa podchodzi do Polaka:
- Niech pan skoczy uratuje pan nas!
- Nie ma mowy!
- No niech pan skoczy będzie pan bohaterem...
Polak pomyślał, wypił wszystko co się dało wypić, wyruchał wszystko
co się rusza, krzyknął "Niech żyje Mozambik!" i wyrzucił Murzyna stojącego
obok...
elam - 23 Marca 2007, 19:03
i cos dla Krisu:
Cytat | Prawdziwy chomik musi w życiu zrobić trzy rzeczy:
najesć się,
wyspać się
i zdechnać. |
Anonymous - 23 Marca 2007, 19:49
THX Elam
elam - 25 Marca 2007, 15:00
http://www.all4men.nazwa.pl/?co=humor
nawet jesli nie siedziecie w autobusie i nie macie laptopa, naprawde, smiesznie jest kliknac na "start"
Słowik - 28 Marca 2007, 10:12
Komunikat urlopowy na dziś:
Wszystkie te bezsensowne e-maile, które mi wysyłacie, usunę bez czytania dopiero po powrocie z urlopu, tj. 4 kwietnia. Proszę o zachowanie cierpliwości, a wiadomości zostaną usunięte w tej samej kolejności, w której nadeszły.
hrabek - 28 Marca 2007, 10:15
Slowik: to czesc wiekszej calosci:
Oto najlepsze komunikaty "urlopowe" (Chodzi o ustawienie Out of office w kliencie poczty. Sam sie na poczatku zastanawialem co to za komunikat urlopowy):
1. W tej chwili jestem na rozmowie w sprawie pracy. Odpowiem na Państwa e-mail, jeśli mnie tam nie zatrudnią.
2. Jeżeli otrzymałeś ten automatyczny komunikat, to znaczy, że nie ma mnie w biurze. Gdybym był, nie dostałbyś w ogóle żadnej odpowiedzi.
3. Wszystkie te bezsensowne e-maile, które mi wysyłacie, usunę bez czytania dopiero po powrocie z urlopu, tj. 4 kwietnia. Proszę o zachowanie cierpliwości, a wiadomości zostaną usunięte w tej samej kolejności, w której nadeszły.
4. Dziękuję za e-mail. Twoja karta kredytowa została obciążona kwotą 20 zł za pierwszych dziesięć słów i po 5 zł za każde dalsze słowo Twojej wiadomości.
5. Serwer pocztowy nie może zweryfikować połączenia z Twoim serwerem i nie może dostarczyć tej wiadomości. Proszę zrestartować komputer i spróbować wysłać wiadomość ponownie. (Całe piękno tkwi w tym, że po powrocie do biura zobaczysz, ile osób wysyłało wiadomość w nieskończoność. Problem jednak w tym, że będziesz mieć dwa razy więcej poczty do usunięcia!)
6. Dziękuję za wiadomość. Została ona umieszczona w kolejce oczekujących. Obecnie ma numer 352. Odpowiedzi proszę oczekiwać za około 19 tygodni.
7. Uciekłem, żeby się zaciągnąć do innego cyrku.
A NA KONIEC NAJLEPSZY SMACZEK:
8. Przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie mnie w biurze z przyczyn zdrowotnych. Po powrocie proszę zwracać się do mnie "Małgorzato", a nie "Tomaszu".
hrabek - 28 Marca 2007, 10:17
To jeszcze troche poswintusze:
Para się kocha. Od początku narzucili ostre tempo, on przyspiesza, ona przyspiesza, on przyspiesza jeszcze bardziej, ona też... W końcu on dochodzi, błyskawicznie z niej wyskakuje:
- Ha! Pierwszy!
* * * * *
Bardzo Znany Psycholog z Warszawy postanowił wyleczyć Leszka, chorobliwego optymistę.
- Przeprowadzę z panem test, po którym na pewno zostanie pan uleczony z nadmiernego optymizmu - mówi Psycholog.
- Dobrze - zgadza się Leszek.
- Umiera panu dziadek.
- Drugi jeszcze żyje.
- Spóźnia się pan na pogrzeb.
- Przycisnę gaz w aucie i zdążę.
- Nie, bo boi się pan jeździć.
- Wypiję flaszkę wódki na odwagę.
- I pijanego zatrzymuje pana policja!
- Dogadam się.
- Nie, bo to jest policjantka.
- Poderwę ją i wyru*cham.
- Ale ona jest strasznym pasztetem!
- Nie ma problemu - już jestem pijany!
* * * * *
Idzie opalony facet plażą w Międzyzdrojach i widzi jak pewna babciakopie w piasku małą łopatką plastikową.
W pierwszej chwili pomyślał, pewnie bawi się z prawnukiem ale idąc dalej nikogo nie zauważył obok.
Podchodzi do kobiety i pyta:
- Coś pani zgubiła?
- Nie nic! Ale słyszałam jak tam rozmawiali dwaj zbieracze bursztynu i jeden powiedział, że teraz to już ch**a można tutaj znaleźć.
* * * * *
Chłopak z dziewczyną:
- Wiesz, nie jestem ogrodnikiem, ale chętnie bym ci go wsadził!
- Ja też nie jestem kurą, ale myślę, że bym to zniosła.
* * * * *
Zenek po pracy poszedł na piwko. Kiedy lekko podchmielony wrócił do domu, zastał w przedpokoju żonę w masce i stroju sado-macho, którą od tyłu ostro zapinał sąsiad. Wp;erdolił sąsiadowi, żonę wyrzucił na klatkę schodową a sam wyciągnął piwko z lodówki i zasiadł przed telewizorem. Pstrykając kanałami zastanawiał się co zrobić z tą dziwną sytuacją. W końcu rozejrzał się po pokoju, wstał, przeprosił sąsiada, wpuścił sąsiadkę z powrotem do środka i poszedł do swojego mieszkania.
* * * * *
Facet spaceruje sobie po parku z wielkim dogiem. Psisko nagle wyrywa się, podbiega do dziewczyny i wciska jej łeb pod spódnicę.
- Kurteczka, czemu on tak robi?! - krzyczy dziewczyna.
- Pewnie poczuł zapach ci*py...
- A pan co tak stoi?! Niech pan coś zrobi!
- Ale ja jeszcze nic nie czuję.
* * * * *
Rodzice! Jeżeli wasz 18-letni syn nie kupił do tej pory ani razu prezerwatyw, może oznaczać to jedno z dwojga:
- albo miał szczęście,
- albo nie miał szczęścia.
* * * * *
Co to jest „to coś” u mężczyzny?
"To coś" to jest to, co możesz złapać prawą i lewą ręką, a i tak będzie jeszcze sporo wystawać!
* * * * *
Spotykają się dwie przyjaciółki:
- I jak przeszedł 8 marca?
- Mąż dymnął mnie z rana...
- A mój bluzkę podarował, dureń...
* * * * *
- Słuchaj, Elka! Andrzej dał mi do wyboru seks pod prysznicem lub w łóżku!
- I co wybrałaś?
- Łóżko... Prysznic byłby zbyt zobowiązujący.
* * * * *
A co tam, panie, na ingliszbaszu słychać?
pimp^master jesteś dziewczyną czy facetem
triscuit czemu pytasz
pimp^master chcę sobie znaleźć dziewczynę
triscuit ech, powinieneś wiedzieć że irc to nienajlepsze miejsce na poszukiwania, bo jest tu kupa złośliwych, kłamliwych ludzi
triscuit ale jestem kobietą z dużym biustem
Delanushorse Koleś, kiedyś jadłem batonik w kuchni i weszła moja mama
Delanushorse mówię do niej “to jak orgazm w ustach” a ona "wierz mi, NIE CHCESZ wiedzieć jak on smakuje”
Delanushorse chyba zorientowała się co powiedziała, bo szybko wyszła.
Delanushorse
ninevolt Nie jestem może Jezusem, ale mój penis doprowadza kobiety do przeżyć religijnych
skittz haha
skittz tia
skittz wstępują do zakonu
[AFT]^Kempi to co ją naprawdę wkurzyło....
[AFT]^Kempi to kiedy smażyłem płyty i przerwałem sex w połowie żeby zmienić cd
[AFT]^Kempi przez jakiś czas nie rozmawiała ze mną
faustwork ona wygląda nieźle
chaommm fajna *beep*?
faustwork zerżnąłbym ją
chaommm to *beep* znaczy
faustwork zerżnąłbym ją na trzeźwo
chaommm WOAH
Słowik - 28 Marca 2007, 10:20
count, wiem
Wybrałem, moim zdaniem najlepszy, żeby był lepszy skutek
hrabek - 28 Marca 2007, 10:23
Mi sie pierwsze dwa najbardziej podobaja
Słowik - 28 Marca 2007, 10:41
Był sobie mały, biały króliczek. Całe swoje krótkie życie spędził w klatce w laboratorium. Nigdy nie widział nawet kawałka 'prawdziwego' świata, ale słyszał wiele opowieści od swoich starszych kolegów.
Pewnego dnia stało się coś niesamowitego. Króliczek otworzył oczka i zauważył, że klatka jest otwarta. Po wyjściu z klatki i zeskoczeniu na podłogę, okazało się, że drzwi od laboratorium również są otwarte, i te na końcu białego korytarza też!
W ten sposób króliczek znalazł się na ZEWNĄTRZ.
Oszołomiło go świeże powietrze, wiatr i otwarta przestrzeń. Kicał dookoła jak szalony i nagle zobaczył wielkie zielone pole.
"To musi być ta legendarna TRAWA" - pomyślał.
Pobiegł tam w te pędy i zaczął pałaszować. Po chwili przykicały do niego inne króliki.
- Cześć, skąd jesteś, nigdy cię tutaj nie widzieliśmy?
- Jestem z laboratorium, czemu nie jecie tej przepysznej trawy? No dalej!
- Uważasz, że TO jest przepyszne?! Musisz pójść z nami.
Pokicali do pobliskiego lasku i po chwili znaleźli się na niedużej polance.
I zaczęła się impreza. Króliczek przekonał się, że jest trawa może być jeszcze lepsza, na polance pojawiły się też królice, balanga na całego.
Rano, króliczek budzi się, przeciąga i mówi:
- Kuuurde, chłopaki, to najlepsza noc w moim życiu. Dzięki wam wielkie, ale wiecie co...Musze chyba jednak wracać do swojego laboratorium.
- Co takiego?!?! Oszalałeś? Dlaczego??
- Bo jeśli zaraz nie zajaram, to zwariuję.
Pako - 31 Marca 2007, 15:04
Samotnie wegetując od lat szeregu,
jak stary transformator na jałowym biegu,
przy braku okazji i w nieobciążeniu,
dając straty na prądy wirowe w swym rdzeniu.
Przybądź więc ukochana, miła dzieweczko,
w naszym wspólnym obwodzie będziesz mi ceweczką,
a ja kondensatorem zmiennej pojemności,
w rezonansie zaznamy chwile przyjemności.
Gdy pole magnetyczne przyciągnie Cię z dali,
gdy będziemy w odstępie, jednej czwartej fali,
wtedy Twój opór wejściowy zmaleje do zera,
a zwarcie będzie funkcją szeregu Fouriera.
Amplitudy drgań zgodne, lecz w fazach przeciwnych,
dają falę stojącą w kształcie nieco dziwnym
i będziemy oboje w miłosnych uściskach,
jakoby dwójnik czynny o zwartych zaciskach.
Stała czasowa duża, więc nasze napięcie
nie zmaleje en-krotnie w zbyt krótkim momencie
i długo jeszcze czuć będę w mym wzbudzonym sercu
dwie częstotliwości pięćdziesięciu hertzów
Ziuta - 1 Kwietnia 2007, 09:15
Pako! To jest piękne!
Pako - 1 Kwietnia 2007, 10:02
Wiem Znajomy zapodał na forum studenckim, to i rozsiewam tu i tam wiedzę elektrotechniczną
gorim1 - 3 Kwietnia 2007, 14:18
Gostek przychodzi do teatru z piwem i rybą. Siada, patrzy, a tu
dookoła tyle udzi... Pić jakoś tak niewygodnie i piwa nawet nie ma jak
otworzyć.
Nage sąsiad z prawej do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze?
Gostek.
- No.
Sąsiad:
- Piwo o podłokietnik Pan otworzy.
Gostek tak zrobił i pije z uśmiechem, ae potem myśi sobie
co by z tą rybą zrobić. I tu sąsiad z ewej do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze?
Gostek:
- No.
Sąsiad:
- Ma Pan program przedstawienia przecie - rybe niech se Pan na nim położy i
już.
Gostek siedzi, piwo pije i rybę wpieprza, ae tak coś go
pęcherz uwiera a wyjść niewygodnie jakoś niby w pierwszym rzędzie... Ae tu
sąsiad z tyłu do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze?.
Gostek:
- No.
Sąsiad:
- Przecież my na bakonie jesteśmy, wiec wstań se Pan i ej na
parter.
Gostek wstał i eje. No ae tam w doe podnosi się łysy na
którego głowę się odewał i krzyczy do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze czy jak?
Gostek:
- No.
Łysy:
- No to nie lej Pan w jedno miejsce, dobra?!?!
Azirafal - 4 Kwietnia 2007, 10:40
Dzisiaj na gazecie znalazłem:
Zarąbiste buhaje z Samoobrony i kobiety niepiekne
Ten fragment mnie naprawdę rozwalił, skopał po kolanach, strzaskał żuchwę i nasikał do oczodołów:
"Kobiety niepiękne, aby zyskać szansę na seks i zdrową prokreację, muszą jurnym samcom oddawać się bezwarunkowo i niezwłocznie. Jeśli im się uda i dostarczą partnerowi wiele przyjemności, mogą liczyć na lepsze traktowanie i przejawy wdzięczności"
aqulka - 4 Kwietnia 2007, 12:48
<czółko w blat>
Mi najbardziej podoba się morał: Niech prawo będzie prawem, ale dbajmy o to, aby nie było stawiane ponad prawami natury
"Nie gwałćcie prawa natury!" - chciałoby się zakrzyknąć;))
Dunadan - 4 Kwietnia 2007, 12:51
aqulka, no co, ja sie tam z tym zgadzam...
aqulka - 4 Kwietnia 2007, 12:56
Jeżeli chodzi ci o to prawo, że niewazne z kim mam dziecko, ale kasę na jego utrzymanie daje najbogatszy w okolicy, to wiesz co? ja też się z tym zgadzam.
Dunadan - 4 Kwietnia 2007, 13:01
Ja sie zgadzam z tym ze prawo natury rzadzi i naszego nie ma za bardzo sensu stawiac ponad nim. Wez takie prawo grawitacji...
aqulka - 4 Kwietnia 2007, 13:03
Cytat | Wez takie prawo grawitacji... |
grawitacja jest dla mieczaków, jak pewna znajoma Margota mówi;))
Dunadan - 4 Kwietnia 2007, 13:12
A to w takim ukladzie co jest dla skorupiakow?...
aqulka - 4 Kwietnia 2007, 13:21
Dla skorupiaków nie jest - przecież wyraźnie mówię...
Dunadan - 4 Kwietnia 2007, 13:23
No OK, ale to co w takim ukladzie jest dla skorupiakow jak nie grawitacja...
Azirafal - 4 Kwietnia 2007, 13:24
Gorąca woda i zupka ze skorupiaczków mniam mniam.
Ewentualnie podsażanie w oelju <mniami mniami>
Dunadan - 4 Kwietnia 2007, 13:26
To ja wole grawitacje i byc mieczakiem
Khorne_S - 4 Kwietnia 2007, 14:12
Albo mleczakiem
Dunadan - 4 Kwietnia 2007, 14:23
A kto to mleczak
Rafał - 4 Kwietnia 2007, 14:27
Lepiej nie pytaj. Ikrzak się ci z czymś kojarzy?
Khorne_S - 4 Kwietnia 2007, 14:33
Właśnie
merula - 4 Kwietnia 2007, 18:56
Ostatnio wstałam rano i znalazłam włóczkę, która wieczorem była w formie kłębka, zrzuconą z biurka, zaplątaną dookoła fotela dookoła nogi od łóżka dookoła fotela dookoła kółka od fotela potem dłuuuuuuuga nitka do kuchni dookoła nogi od stołu dookoła drugiej nogi od stołu dookoła taboretu z powrotem do przedpokoju pod lodówkę. Reszta kłębka była pod lodówką.
Dlaczego włóczka się rozwłóczyła ??
Odpowiedzi:
Platon: Dla ważniejszego dobra.
Arystoteles: Taka jest natura kłębków, że rozkłębkowują się.
Karol Marx: To było historycznie nie do uniknięcia.
Saddam Husajn: To był nie sprowokowany akt rebelii i mamy prawo na tę włóczkę zrzucić 50 ton gazu bojowego.
Martin Luther King: Widzę świat, w którym wszystkie włóczki są wolne i mogą rozkłębkowywać się nie będąc pytanymi o motywy.
Freud: Fakt, że się w ogóle tą sprawa interesujecie, że kłębek rozwłóczył się, ujawnia waszą seksualną niepewność.
Darwin: Kłębek włóczki został w dłuższym okresie przez naturę tak wybrany, że teraz jest genetycznie do tego uwarunkowany, aby rozwłóczkowywać się.
Budda: Tym pytaniem ujawniasz twoją własną kłębkową naturę.
Bogusław Linda: Bo to zła włóczka była.
Statystyczny przedstawiciel społeczeństwa: A ch*j ją wie!
|
|
|