To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Słoneczna loteria - Coś na mole... książkowe

dzejes - 15 Marca 2007, 09:54

Cytat polskiego autorstwa, nie Guliwer :P Czyli źle :D
gorbash - 15 Marca 2007, 10:01

znaczy sie mam jedna szanse, czy tez za drugim razem tez nie trafilem? ;-)
dzejes - 15 Marca 2007, 10:05

Strzały nietrafione
bogow - 15 Marca 2007, 11:22

"Quietus" Jacka Inglota
dzejes - 15 Marca 2007, 11:23

:bravo
bogow - 15 Marca 2007, 11:50

Cytat
Biurokrata spadał z nieba
Przez jedną chwilę Miranda leżała pod nim w bieli i błękicie, z grubymi lodowymi czapami, gotowymi do topnienia; a potem był już na dole. Skorzystał z szybkiego transportu przez kamieniste równiny Piedmontu aż do terminalu heliostatów w Port Richmond i złapał pierwszy lot. Pasażerski Lewiatan przeniósł go przez linię wodospadów, nad lasami i koralowymi wzgórzami Pływu. Mrowiły się tam wyspecjalizowane biosystemy, przygotowane do przemieniającej magii jubileuszowego przypływu. W osadach szałasów i ukrytych plantacjach ludzie szykowali się do ewakuacji.

bogow - 17 Marca 2007, 16:45

Nie ma co przeciągać. Wszystko było w cytacie zamieszczonym powyżej, a otwierającym powieść Michaela Swanwicka "Stacje przypływu".
Temat jest wolny :)

Agi - 18 Marca 2007, 08:43

Cytat
- Ja zaczynałem od razu od prawdziwej - stwierdził rozmówca i podniósł się, sprężyny łóżka jęknęły cicho. - Ale ty byłeś w bardzo ciężkim stanie, kiedy po raz pierwszy doświadczyłeś jej mocy.

Słowik - 18 Marca 2007, 12:28

Renegat albo inny Nocarz?
Agi - 18 Marca 2007, 21:02

Owszem "Renegat" :bravo
Zadajesz

Słowik - 18 Marca 2007, 21:25

Cytat
Mętne światło w grocie odsłaniało stosy szlachetnych kamieni. Wyminął je zapamiętując, że zza klejnotów błyszczą jakieś oczy. Nie zainteresował go stół zastawiony jadłem. Przeszedł między zwisającymi ze stropu jaskini klatkami; w każdej z nich zamknięto jakieś przyjaźnie wyglądające stworzenie. Pobawię się z wami później, pomyślał. Wreszcie dotarł do drzwi, na których lśnił napis ułożony ze szmaragdów: KONIEC ŚWIATA

Kruk Siwy - 18 Marca 2007, 21:46

Gra Endera
Słowik - 18 Marca 2007, 22:48

Jasna sprawa. W Twoje rączki Kruku.
Kruk Siwy - 18 Marca 2007, 23:14

"Na soggotha najlepszy jest miedziany hak. Długi i wąski, taki, żeby wszedł w głąb ciała, przebił jednocześnie oba serca i mózg. Koniecznie poświęcony, żeby soggoth nie mógł się obronić."
hjeniu - 19 Marca 2007, 08:34

Kurcze, skąd ja to pamiętam. Czy to przypadkiem opowiadanie nie jest?
Kwapiszon - 19 Marca 2007, 08:59

Tak, Jest to z pierwszego tomu ostatnie opowiadanie Hura niech żyje Polska !"
Tomasza Kołodziejczaka Piękna i Graf gdzie specjalny oddział elfów uganiał się po lasach, a może było odwrotnie to Graf uganiał się za nimi, a pan Geograf pomagał .
tym dobrym .

Kruk Siwy - 19 Marca 2007, 10:10

Kwapiszon, bardzo dobrze. Zadajesz.
Kwapiszon - 20 Marca 2007, 07:50

" Jak się pan nazywa ?
- spytał mnie tym samym twardym, rzeczowym tonem
oficer w okularach. Miał muskularne ręce sportowca,
opalone, z małym szyfrowanym tatuażem.
Wymieniłem moje nazwisko. Nieomal równocześnie nacisnął
klawisze małej maszynki na swoim biurku.
- Charakter Misji?
- Specjalna.
- Jej cel?
- Miałem go tu poznać ...
"

savikol - 20 Marca 2007, 12:23

To może "Pamiętnik znaleziony w wannie" Lema?
Kwapiszon - 20 Marca 2007, 15:50

Oczywiście.
Zadajesz.

savikol - 20 Marca 2007, 16:55

Chyba po samym stylu można dość łatwo rozpoznać:

Alarm dzwonów, buczenie rogów, rżenie koni, huk, łomot, dziki krzyk najeźdźców, wycie mordowanych. Ogień, podświetlający błony w oknach, błyskliwą mozaiką tańczący na powale....
Zerwała się, usiadła. Dzwony biły na trwogę. Rozbrzmiewał krzyk. Odblask pożaru podświetlał okna. To nie sen, pomyślała (…), to nie sen. To się dzieje naprawdę.
Pchnęła okiennice, do izby, wraz z zimnem, wdarł się swąd spalenizny. Pobliski rynek rozbrzmiewał wrzaskiem setek gardeł, migotał chwiejnymi światłami setek pochodni.

Koniu - 20 Marca 2007, 18:40

Mnie to Sapkowskim pachnie osobiście...
gorbash - 20 Marca 2007, 18:41

No wlasnie sprawdzilem czy Krew elfow tak sie czasem nie zaczyna... ;-)
Koniu - 20 Marca 2007, 19:02

Ja bym tego prędzej w ostatniej trylogii szukał. Chociaż kto wie.
Martva - 20 Marca 2007, 19:30

Lux perpetua?
Tzn jest to trylogia husycka na 100%, nie jestem pewna tomu :)

Koniu - 20 Marca 2007, 19:34

Narrenturm bym wykluczył i szukał raczej w Bożych bojownikach gdybym ich własny egzemplarz posiadał. Ewentualnie Lux Perpetua ale powinienem sobie przypominać... To było tak niedawno...
Kwapiszon - 21 Marca 2007, 09:19

Kurcze zagadka rozwiązana
prosimy tylko potwierdzić
i niech idzie dalej

savikol - 21 Marca 2007, 09:29

Przepraszam, że musieliście tyle czekać.
Martva odgadła :bravo i zadaje.

Martva - 21 Marca 2007, 10:18

Ja od razu mówię, że wycięłam jedno słowo, bo za dużo sugerowało :)
Cytat
- Co ty wyprawiasz, motylku? - spytała. - Latasz przy takim wietrze? Zaziębisz się i umrzesz przed czasem.
-Śmierć zabiera, co człowiek rad by zachował - odparł motyl - a zostawia, co chętnie by postradał. Dmij, wietrze, aż ci pękną policzki. Grzeję dłonie przy ogniu życia i to mi sprawia ulgę do kwadratu. - Mienił się jak skrawek zmierzchu.
-Wiesz, kim jestem, motylku? - spytała z nadzieją.
-Wiem to znakomicie: jesteś handlarzem ryb. Jesteś dla mnie wszystkim, jesteś mym słoneczkiem, jesteś stara, siwa senna, jesteś moja Mary Jane, suchotnica ze skwaszonym liczkiem. - Urwł, ale zaraz dodał lekkim tonem, trzepocząc skrzydełkami na wietrze:
-Imię twoje zawiesiłem sobie w serduszku niby złoty dzwoneczek. Rad bym potargał własne ciało na strzępy, byle choć raz zawołać cię po imieniu.
-Wymów je więc - rzekła błagalnie. - skoro je znasz, to mi powiedz.
- Tutelitury! - zawołał motyl, wielce uradowany. - Skucha! Nie dostaniesz medalu. - Podrygiwał i migotał, śpiewając:
- Wróć do domu, Bill Bailey, wróć do domu, dokąd niegdyś przekradał się po kryjomu. Zakasz rękawy, Winsocki, spadającą gwiazdę chwyć. Glna się nie rusza, we krwi kipi dusza, więc i ja potrafię rozsierdzic parafię.
Oczy motyla szkliły się szkarłatnie.

Martva - 23 Marca 2007, 17:28

Nooo, to banalnie łatwe przecież.

Cytat
-Przyniosłem jej głowę - ciągnął książę. - Siedziała u siebie w komnacie, tak jak zwykle. Wciagnęłem smoczy łeb po schodach na samą górę, żeby go złożyć u jej stóp. - Westchnął i zaciął się w palec. - Cholera. Nawet miło było tak go wlec. Póki go ciągnęłem po schodach, by to smoczy łeb, najbardziej zaszczytny dar, jaki ktokolwiek komukolwiek może ofiarować. Ale kiedy go zobaczyła, zmienił się nagle w żałosny, poharatany ochłap, kupę łusek, rogów i chrząstek z wywalonym ozorem i przekrwionymi ślepiami. Poczułem się jak wsiowy rzeźnik, który w dowód miłości przyniósł swojej lubej kawał świeżego mięcha. A gdy na mnie spojrzała, zrobiło mi się żal, że bestię zabiłem. Żal, że zabiłem smoka! - Ciachnął sztyletem gumiasty kartofel i znów się skaleczył.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group