Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
gorat - 8 Listopada 2023, 17:53
Ostatnie pozycje dla odmiany na papierze?
Fidel-F2 - 9 Listopada 2023, 07:19
Że nie audiobooki?
Fidel-F2 - 9 Listopada 2023, 08:58
Lęk i odraza w Las Vegas - Hunter S. Thompson
Czemu lęk? Czemu odraza? Nie mam pojęcia. Chyba tylko, żeby tytuł był chwytliwy marketingowo. Na podstawie został nakręcony film, kultowy w pewnych kręgach, który zacząłem oglądać, z nieznanych mi teraz przyczyn nie dokończyłem, i tak zostało. Pewnie kiedyś zobaczę w całości. Wracając, rzecz opowiada o wycieczce do Las Vegas a w tym o chlaniu, ćpaniu i robieniu rozmaitych głupot. Za młodego człowiek odwalał podobnie, może nie na taką skalę, ale różnie bywało, ale żeby z tego robić książkę? W realu się przeżywa, potem miło wspomina, w druku niestety tylko nudzi. Niby wartością dodaną mogłyby być jakieś uwagi wrzucane mimochodem, w dygresjach, ale to wszystko pierdoły. Chyba, że to reportaż i autor chciał się pochwalić jakim by kozakiem. No to zieeeew.
Zmarnowałem czas.
Wysłuchałem w świetnej interpretacji Miłogosta Reczka. Jego teatralne wpisywanie się w narrację było mistrzowskie. Chyba to jedyny powód dla którego warto tej wydmuszki posłuchać. Czytanie odradzam zdecydowanie.
3/10
gorat - 9 Listopada 2023, 23:25
Fidel-F2 napisał/a | Że nie audiobooki? | Tak. Przyznam się, że się przyzwyczaiłem do tego, że oceniasz też lektora.
Fidel-F2 - 10 Listopada 2023, 09:53
Jeśli lektor jest to oceniam, a jeśli nie to nie. Tak, po tym parametrze możesz określać - słuchał/czytał.
Adashi - 10 Listopada 2023, 11:59
Fidel-F2 napisał/a | Carte blanche - Jacek Lusiński
(...) Narracja bardzo filmowa, wyszła by z tego drugoligowa komedia z jakimś Mecwaldowskim czy innym Adamczykiem w roli głównej. |
Z Chyrą w sumie
Fidel-F2 - 10 Listopada 2023, 12:58
Czyli by się zgadzało.
Fidel-F2 - 14 Listopada 2023, 10:08
Zabijcie wszystkich, Bóg swoich rozpozna - Violetta Domagała
Lubię powieści historyczne i czasem daję szansę tytułom i nazwiskom kompletnie mi nieznanym. Zwłaszcza w przypadku tych fragmentów dziejów, które interesują mnie bardziej od innych. Zwykle to wtopa, czasem jednak trafia się tytuł wart lektury. No i tym razem się niestety nie udało, porzuciłem lekturę cirka w 1/4. Przede wszystkim konstrukcja bohaterów, dialogi i warsztat stricte literacki to bardzo słabe aspekty, również sama fabuła to przykład na banalność i nudę. Próba implementacji wiedzy historycznej bardzo często niezgrabna. Wszystko to razem spinają uzupełniające się pojęcia w rodzaju: naiwność, pretensjonalność, infantylizm i nieporadność, dając najbardziej klasyczny przykład pensjonarskiej narracji. Regulaminowe, grafomańskie "muszem, bo się uduszem".
Pewnym ostrzeżeniem powinien być dla mnie tytuł. Użycie frazy, która już od jakiegoś czasu uważana jest za nieprawdziwą w kontekście historycznym, przez autora pretendującego do miana znawcy tematu, jest podwójnie słabe. Raz, że to nieprawda, dwa, że sugeruje "taniość" podejścia do tematu.
Do tego wszystkiego lektor, Jakub Kamieński, próbował nadać rzeczy wymiar aktorski i czynił to niestety bardzo niezgrabnie.
To zdecydowanie słaba literatura.
3/10
Fidel-F2 - 29 Listopada 2023, 10:04
Potworne poglądy cynicznych krasnoludków - Anatol Ulman
Przerwałem w 1/3, ale nie dlatego, że to bardzo złe jest a po prostu się znudziłem. Rzecz jest w kilku warstwach oryginalna (nietypowe krasnoludki rozrabiają w PRL-u (rzecz powstała w latach 80-tych)), obnaża kurioza tego systemu, śmieje się z Człowieka, nasączona jest spora ilością porno (gdy rzecz powstawała mogła to być spora wartość ale dziś nuży np. cały rozdział o wróżkowych pipkach, tyłkach, cyckach i płonącej chuci opisany z medycznym detalizmem, nie ma w zasadzie żadnej wartości poza pornograficzną, przy okazji prezentując mizoginię autora, i jakieś marzenia niespełnionego seksualnie nastolatka, chyba) oraz, raczej taniej, spostrzegawczo-filozofii. Do tego warsztatowo zgrabna, czyta się raczej lekko. Niestety nie odnalazłem w tym jakiegoś wątku głównego, czegoś co warto by śledzić, to raczej rodzaj na siłę sfastrygowanego zbioru opowiadań, które pojedynczo, każde z osobna, są niezłe ale obracają w kółko te same motywy i czytane jedno po drugim tracą mocno na atrakcyjności. Kolejne strony czytałem z narastającym poczuciem straty czasu. No i się znudziłem.
Z pewnością nie jest to rzecz przeciętna i bez problemu mogę sobie wyobrazić czytelników, którzy przeczytają Potworne poglądy... z dużą przyjemnością.
6/10
Fidel-F2 - 16 Grudnia 2023, 14:27
Koniec Empire Falls - Richard Russo
Trudno nie znaleźć paraleli z Naiwniakiem o którym mówiłem niedawno. Niewielkie, podupadające miasteczko, większość biznesików na granicy opłacalności ekonomicznej, postacie to w większości ludzie dość prości, w przeważającej mierze "przegrywi" życiowi, do tego, jako całość zżyta społeczność opleciona rozmaitymi nićmi relacji i zaszłości, w tym wszystkim jednostka która życiowo i ekonomicznie coś tam wygrała. Główne motywy to relacje oparte na wydarzeniach z przeszłości, problemy na linii dziecko-rodzic, wątki związane z uwikłaniem w niechciane układy społeczno-rodzinne, niespełnienia życiowe wynikające z kombinacji poczucia odpowiedzialności i właśnie chęci spełnienia się. Również konstrukcyjnie rzecz jest podobna - kilka dni z życia głównego bohatera uzupełnione rozmaitymi retrospekcjami.
Koniec Empire Falls różni się od Naiwniaka rozłożeniem akcentów i wyraźnie mniej humorystyczną, bardziej dramatyczną narracją. W miejsce ironii mamy głebsze, jakby pozytywistyczne, pochylenie się nad człowiekiem.
Jest to powieść bardzo dobra, acz przez pryzmat mojego prywatnego deustibusa, delikatnie słabsza od Naiwniaka.
9/10
Fidel-F2 - 18 Grudnia 2023, 10:18
Biały towar - Mariusz Wollny
Główny wątek powieści to handel kobietami pod koniec XIX w.. "Pozyskiwane" rozmaitymi metodami na terenach środkowej Europy, sprzedawane dalej na zachód, głównie do burdeli obu Ameryk. Wzdłuż tak zarysowanej linii głównej, autor napąklił ogromną ilość scenek, wątków i dygresji, pobocznej natury, tworząc ogromny fresk obrazujący społeczeństwo Krakowa owego czasu. Mamy tu mnóstwo bohaterów rozmaitych planów (bardzo wiele z nich to postacie historyczne), afer, niezwykłych wydarzeń i klimatu fin de siècle ale również wiele na temat wynalazków i odkryć tych czasów, zwłaszcza polskiego autorstwa. Wszystko to brzmi jak Pan Samochodzik pisany do spółki przez Dumasa, Verne'a i Makuszyńskiego. Rzecz jest przygodowo-obyczajowa z ogromną ilością dygresji na temat ówczesnego świata, nauki, kultury, socjety. Niektórych może to mocno znudzić, dla innych będzie to spora zaleta, autor wykonał tytaniczną, bazową pracę historyczną i naprawdę sporo można się z tej opowieści dowiedzieć.
W moim przypadku, autorowi udało się odtworzyć wrażenia, które odczuwałem podczas młodzieżowych przygodówek wczesnej młodości.
Wysłuchałem w niezłej interpretacji Macieja Radla.
8/10
Fidel-F2 - 3 Stycznia 2024, 10:41
Niewidzialny Wróg - Mariusz Wollny
W zasadzie powtórka przedniego tomu. Od strony warsztatowej, konstrukcyjnej, literackiej i meta-literackiej, to wypełnianie tej samej formy. Fabuła w tym wszystkim jest raczej pretekstowa, makiaweliczny pseudo-Moriarty ma plan zniszczenia ludzkości, a tropiący go zespół detektywistyczny ociera się o śmierć, jednak radzi sobie, jednak pseudo-Moriarty ucieka gotów do diabelskiego planu w przyszłym odcinku. Dodatkowo, w sumie nie wiem po co, mamy dorzucony zupełnie osobny wątek - Jack London, gorączka złota, Klondike, Indianie.
O ile pierwszy tom przyswajałem ze sporą ciekawością, to tym razem przyjęta form dość szybko zaczęła mnie nudzić oczywistym schematyzmem, same przygody nie są jakość szczególnie wybitne i nie unoszą ciężaru oczekiwań. Do zalet wciąż można zaliczyć ogromną ilość informacji z jakich autor zbudował tło opowieści. Ogrom pracy godzien jest szacunku i niesie ze sobą znacznie więcej czynnika zaczepnego niż sama fabuła.
Wysłuchałem w interpretacji Tomasza Sobczaka. Nie jest źle, ale jednak odrobinę słabiej niż w pierwszym tomie.
6,5/10
Fidel-F2 - 10 Stycznia 2024, 13:39
Trup na Piekielnym Wierchu - Juraj Červenák
Kryminał historyczny z XVI wieku.
Próbowałem przesłuchać, nie dałem rady, poddałem się po godzinie. Kwintesencja pretensjonalności i pensjonarskiego stylu. Lektor - Jacek Dragun - nie pomagał.
3/10
Fidel-F2 - 11 Stycznia 2024, 08:40
Pierworodni - Stephen Baxter, Arthur C. Clarke
Trzeci i ostatni tom Odysei czasu. To znów odrębna fabuła, co prawda silnie powiązana konstrukcją rzeczywistości, założeniami intrygi i pewnym wynikaniem z poprzednimi tomami. Wszystkie trzy powieści na kształt puzzli tworzą całość.
Fabuła jest logiczna (przy pewnych założeniach, choć przyznam, że albo się gdzieś odrobinę zagubiłem albo autor nie do końca mnie przekonał do pewnych zasadności) jednak nie grzeszy specjalną atrakcyjnością. Konstrukcja postaci niewybitna niemniej zupełnie w porządku. Na okrasę jakieś przemyślenia w aspektach człowiek/wszechświat/nauka/technika klasy stosownej do tego typu oldskulowego very hard SF. Siłą tej książki nie jest aspekt stricte literacki, który pełni tu rolę służebną, lecz pewien pomysł na koncepcję wszechświata/kształt rozwoju cywilizacji/pewnych mechanik rzeczywistości, próba odpowiedzi na pytanie "A co gdyby...".
Cała trylogia to jeden gigantyczny, oryginalny pomysł zrobiony z naciskiem na astrofizykę i trochę inżynierii cywilizacji. Bardzo ciężkie SF, albo ktoś to lubi, albo lepiej omijać.
7,5/10
Fidel-F2 - 12 Stycznia 2024, 07:43
Polowanie na małego szczupaka - Juhani Karila
Wiejska, przaśna, lekko surrealistyczna, ludowo-magiczna opowiastka, z jakąś tam oryginalnością formalną, jakich, w sumie, wiele. Do połowy wytrwałem siłą woli, gdyby nie to, że przyswajałem książką w wersji audio, pewnie bym porzucił w trakcie, bo smętnego pitolenia tam bezmiar. Jednak od pewnego momentu, kiedy autor przestaje się skupiać jedynie na tej ludowo-magicznej ornamentyce, dorzuca trochę, zupełnie nieźle skonstruowanej treści, nareszcie jest się czym zainteresować. I, szczęśliwie, udaje mu się taki układ dowieźć do końca.
W oczywisty sposób miał to być komediodramat. Z humorem wychodzimy w sumie na plus acz w założeniach miało być chyba "weselej". Ten śmiech ma być przeciwwagą dla życiowych dramatów, które w pierwszej chwili wyglądają rzeczywiście "dramatycznie", jednak po chwili zastanowienia dochodzimy do wniosku, że to w sumie takie pitu, pitu. Niby wszystko się zgadza, ale lajtowe to jakieś.
Asocjacji można mieć wiele. Od "Przystanku Alaska", po Jakuba Wędrowycza, a pomiędzy legion.
Sumując, autor żadnej Ameryki nie odkrył, wszystko co znajdziemy w "Polowaniu...", już gdzieś było. Inna sprawa, że to nieodkrywanie poszło mu zupełnie zgrabnie i powieść oceniana z perspektywy ostatniej kropki dostaje pieczątkę "Warta lektury". Ale też nic ponadto.
"Polowanie na małego szczupaka" to sympatyczna, prosta historyjka.
Czapki z głów przed tłumaczem Sebastianem Musielakiem, świetna robota.
Wysłuchałem w początkowo irytującej manierą, ale po przyzwyczajeniu się, bardzo dobrej interpretacji Kamila Małanicza.
7/10
Fidel-F2 - 16 Stycznia 2024, 08:55
Mars - Rafał Kosik
Taki sobie mix Zajdla i Dicka. Napisane po kosikowemu czyli zgrabnie i z jakim biglem. Fabularnie opowieść jest jakoś tam powyginana ale w sposób, który mnie nie przekonuje. Szczerze mówiąc, kompletnie nie wierzę w zaprezentowaną intrygę. Też, chyba, lekko zagubiłem się w warstwach rzeczywistości i wydaje się, że autor miał podobny problem.
Rafał wrzucił tu sporo przemyśleń o człowieku, ludzkości, cywilizacji, rozwoju technologii, itp. Niestety nie wszystko do końca się zgrywa na różnych poziomach warsztatu. IMHO to rzecz z potencjałem ale potrzebowała potężnej pracy redaktorskiej której zbrakło. Wszystkiego tu dużo i mógł powstać panoramiczny fresk ale niestety dostaliśmy groch z kapustą. No i trochę rozczula gdy postacie wyjaśniają sobie mechanizmy działania w aspektach które w ich rzeczywistości są codziennością.
Im bliżej końca tym mniej mnie to interesowało i coraz usilniej wyczekiwałem ostatniej kropki. Chyba wyrosłem z takiej literatury.
Wysłuchałem w bardzo dobrej, jak zwykle, interpretacji Filipa Kosiora.
5/10
Fidel-F2 - 17 Stycznia 2024, 08:59
Śmierć Archiwariusza - Kalman Segal
Pseudo-saga rodzinna biorąca swój początek w połowie XVIw. a umiejscowiona na galicyjskim pograniczu polsko-ukraińsko-żydowskim. Pseudo, ponieważ to raczej zbiór pojedynczych historii umieszczonych na drabince czasu, wybranych tak by ukazać mechanizmy społeczne, historyczne, psychologiczne, postawy, typy relacji. Do tego mamy wyraźnie zaznaczony zgubny wpływ fatum, nieuchronny, lekceważący ludzką wolę. Mimo skromnej objętości rzecz jest wielopłaszczyznowa a przy tym klarowna.
Mimo tych wszystkich pochwał książka mnie nie zachwyciła. Nie twierdzę, że to zła literatura, tylko, że pozostałem całkowicie obojętny na losy bohaterów i wynikające z tego refleksje. Czy to znieczula mnie wiek, czy wielość podobnych lektur czy może walory pisarstwa Segala? Nie wiem, ale fakt jest faktem. Czułem się jakby ktoś wykładał mi alfabet, wzniosły trud, ale ja znam alfabet. Mimo wszystko czasu poświęconego nie żałuję.
Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Marcina Popczyńskiego.
7/10
Fidel-F2 - 19 Stycznia 2024, 09:10
Cząstki elementarne - Michel Houellebecq
Takie nie wiadomo co. Niby ambitny zamysł o przemianach społecznych z profetyczną kodą, tyle że ta analiza to taka po łebkach i sztucznie naciągana pod hałas i awanturę, a finałowe wieszczenie to drobny, banalny pomysł w zasadzie nijak nie opisany, bo na to chyba wyobraźni przybrakło. Niby ambitny zamysł, a tak naprawdę porno zdobione psychologicznymi i społecznymi kontrowersjami. Powieść ma momenty zgrabne, jakoś tam wewnętrznie koherentne, jednak całość w mojej ocenie jest słabo doheblowana.
W ogólnej ocenie to książka z potencjałem, która potrzebuje sporego wysiłku przy dopracowaniu. To niemal brudnopis.
5/10
Fidel-F2 - 25 Stycznia 2024, 10:03
Człowiek, który umarł dwa razy - Richard Osman
Drugi tom Czwartkowego Klubu Zbrodni. W zasadzie otrzymujemy wszystko to co poprzednio, choć wydaje się, że tom pierwszy był delikatnie "pełniejszy", zagadka w nim bardziej zagadkowa, a narracja mniej teatralna. Niemniej to wciąż sympatyczny, lekki kryminał z delikatnym, angielskim humorem.
W warstwie warsztatowej - literacko, narracyjnie czy konstrukcyjnie - rzecz nienaganna.
Perfekcyjny przedstawiciel cosy crime. Dla osób lubiących ten typ rozrywki pozycja idealna.
Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Filipa Kosiora.
7/10
gorat - 25 Stycznia 2024, 11:00
"Cosy crime" brzmi tak zachęcająco, jak wysyłanie zleceń pobicia siedząc przy kominku, albo kontrolując przekręty finansowe ze słonecznego ogródka latem z jednoczesnym chillem w basenie.
Fidel-F2 - 26 Stycznia 2024, 09:09
Australijczyk - Marek Niedźwiecki
Oceniam jedynie audiobook.
Ponoć najważniejsza książka wg autora w jego dorobku. Oczywiście rozczarowanie.
Jest to pamiętnikarski zapis wrażeń z wielu podróży po Australii i okolicach, co ważne, pełen zdjęć czyli jest to rodzaj albumu fotograficznego. Pomysł uczynienie z takiej pozycji audiobooka jest lekkim kuriozum. Wrzuciłem do słuchania trochę z przypadku i że to album fotograficzny zorientowałem się dopiero po jakimś czasie, chwilę dumałem nad porzuceniem ale dojechałem do końca bo to tylko godzina z hakiem.
Ponieważ to album wspominkowy, więc brak tu jakiejkolwiek treści pogłębionej. Jedynie wyrywkowe ciekawostki stąd czy stamtąd, uzupełnione prywatnymi przygodami. I może ja mam jakieś inne poczucie godności czy wstydu ale momentami autor nie przedstawia siebie w najlepszym świetle i chyba robi to zupełnie nieświadomie. Nie wiem. Niemniej od czasu do czasu odczuwałem lekkie zażenowanie.
Na dodatek lektorem jest sam autor. I mimo radiowego doświadczenia w używaniu głosu, czytanie własnego tekstu szło mu fatalnie. Dziwnie pauzował, sprawiał wrażenie, że nie rozumie tekstu. Bardzo słabo.
3/10
Fidel-F2 - 30 Stycznia 2024, 09:16
Straż! Straż! - Terry Pratchett
Gdy zaczynałem czytać Pratchetta i kręciłem nosem na to czy tamto, tłum powtarzał ...cierpliwości, będzie coraz lepiej, a jak dotrzesz do Straż! Straż! to już będzie mistrzostwo... Dotarłem i to nieprawda. Trzy wiedźmy czy Piramidy są znacznie lepsze. Tu mamy średniactwo podobne do początkowych tomów, no może odrobinę lepiej bo warsztat zrobił się zgrabniejszy. Trochę gagów i doraźnych humoresek, kilka szerszych myśli i, trzeba przyznać, bardzo fajna historia miłosna, i szlus. Jako opowieść, w kontekście fabularnym, to rzecz zupełnie pokraczna bez większego składu i ładu.
Humor jest taki mniej więcej w pół drogi pomiędzy początkami a Trzema wiedźmami, podobnie z dojrzałością przekazu, gdzieś przed Piramidami.
W sumie spoko.
7/10
ketyow - 3 Lutego 2024, 09:46
Lagrange. Listy z Ziemi - Istvan Vizvary
Czy rozumiemy otaczający nas świat? Czy nasza percepcja nie ogranicza nas i nie zaburza jego postrzegania? Czy chemia i mikrobiota naszego organizmu mogą zaburzać tę percepcję? Czy cykl przyczynowo-skutkowy jest realny, czy może jest naszym wytworem, mającym na celu jedynie oszukać siebie, by móc udawać, że prawidła tego świata są logiczne, nasz byt w nim jest znaczący, a my możemy podejmować konkretne decyzje oczekując przewidywalnych skutków?
Dawno nie było autora, który potrafiłby czytelnika natchnąć tymi pytaniami, a nie muszę przypominać chyba żadnemu miłośnikowi SF, że tym, który nas skłaniał do zastanawiania się nad takimi sprawami - które przecież na co dzień nas nie zaprzątają, bo bierzemy je za pewnik - był sam Dick.
Jeśli komuś wydaje się, że ciężko o lepszą rekomendację, to należy tutaj dodać, że to jeszcze nie wszystko co znajdziemy w tej zupie, ugotowanej z całego miszmaszu elementów występujących w SF. Bo Dick nigdy nie pisał technicznie, a jego powieści nie próbowały nawet ocierać się o realizm - a co by było, gdyby do jego stylu wmiksować prawdziwie fizyczne, naukowe podejście do tematyki kosmicznej? Jakby go tak zaprószyć Stephensonen czy Wattsem...
Jeżeli nadal wydaje się, że to jeszcze mało, proszę, dorzućmy do tego postapokalipsę. Ale czemu by na tym poprzestawać, skoro możemy jeszcze zostać świadkami kolejnej apokalipsy. I gdyby ktoś jeszcze jednak chciał więcej, to może dodajmy do tego gęsty jak cholera klimat: jak w Horyzoncie zdarzeń.
Tak na logikę, z takiej mieszaniny - jakby jakiś miłośnik SF wrzucił do swojej biblioteczki granat, a potem poskładał coś z kartek, które po wybuchu wypadły - nie powinno wyjść nic, co dałoby się ułożyć w jakiś sens. Książka sama jednak traktuje o tym, że to co widzimy, czego doświadczamy, nie zawsze jest logiczne i daje się ułożyć w sensowną dla naszego rozumu całość. No, więc mimo wszystko, Vizvary niejako sam sobie trochę zaprzeczył i ułożył. I nie ułożył jednocześnie.
Bo wiele pytań zostanie bez odpowiedzi, a wiele tajemnic bez rozwikłania. Pewne rzeczy nie nabiorą nigdy sensu ani dla nas, ani dla głównego bohatera. A mimo to, a także dzięki temu, to pozycja tak mocna, że chyba dawno takiej na naszym rynku nie było. I to wliczając w to wydawaną u nas literaturę zagraniczną.
Momentami ociera się o horror, co jest tylko kolejnym plusem w tych całych puzzlach, których elementy nigdy nie dadzą się do siebie do końca dopasować, a jednak nawet wtedy, rozrzucone i trochę nie na miejscu, stworzą razem niesamowity obraz.
Wiem, że piszę metaforami, ale to chyba najlepszy sposób by wyrazić o książce jak najwięcej, jednocześnie nie wyrażając nic co mogłoby zdradzić lekturę.
Udało się autorowi ze znanych i lubianych w SF elementów, zespolonych własnymi oryginalnymi wizjami i pomysłami, stworzyć coś świeżego i świetnego.
Prywatnie zaś nie mogę się doczekać egzokorteksu (czy jest coś piękniejszego, a zarazem bardziej dehumanizującego?) i Narratora (w tandemie - o zgrozo).
I powrotu Plejone.
9/10
Fidel-F2 - 5 Lutego 2024, 11:57
Pięciu i czołg - Piotr Langenfeld
Autor postanowił sobie naprostować to co nakłamał Przymanowski i dał pięciu pancerniakom kota. Borze zielony, co za błyskotliwość.
Fabuła podąża dwutorowo. Raz maszerujemy z czołgistami Maczka, a dwa, w retrospekcjach, mamy szarpaną "prawdziwą" (używam cudzysłowy nie dlatego, że zarzucam autorowi kłamstwo, po prostu irytuje mnie zawzięta misyjność) historię Polaków w Rosji, w kontrze do lajtowego przypadku Janka Kosa, którego zresztą w pewnej chwili autor deprecjonuje otwartym tekstem. Skądinąd zapożyczeń, często wyraźnie złośliwych, z "Czterech pancernych i psa" jest więcej.
Rozemocjonowanie autora rzuca się w oczy. Będzie prostował historię i ukazywał Prawdę. Niestety oprócz tej prawdy książka nie zawiera wielu walorów. Są jakoś tam zaciekawiające momenty, ale zasadniczo dominuje flauta nudy i powtarzalności, brak tu jakiegoś pomysłu na fabułę przyciągająca uwagę. Lekkie politowanie budzi buńczuczność autora i bohaterów, taka mocno w typie harcerzykowatym.
Nuda, zadęcie i brak pomysłu sprowadzają tę powieść do poziomu marnego, ideologicznego czytadła. Monografie 1 Dywizji Pancernej czy wspomnienia żołnierzy są o wiele bardziej zajmujące. Zresztą, nawet "Czterej pancerni i pies" są książką zdecydowanie lepszą, pomimo wiadomej ideologizacji.
Warsztat znośny i nic ponadto.
Wysłuchałem w niezłej interpretacji Wojciecha Masiaka.
Szkoda czasu, tak cirka od połowy z coraz większym utęsknieniem wypatrywałem końca.
4/10
Fidel-F2 - 9 Lutego 2024, 09:57
Dzikość serca - Barry Gifford
Film jest jednym z moich najbardziej ulubionych. Zobaczyłem audiobooka i oczywistym było, że przesłucham. I niepotrzebnie. "Dzikość serca" to kolejne potwierdzenie jak z nijakiej książki można zrobić film wybitny. Nie wiem jak odebrałbym tę książkę bez znajomości filmu, ale to blady cień arcydzieła Lyncha. Fabularnie wszystko się zgadza (niemniej w filmie różne wątki są o wiele bogatsze i bardziej harmonijnie skonstruowane), są jakieś elementy, drobiazgi, sceny ale brak temu wszystkiemu głębi, wielowymiarowości. Konstrukcja utworu - fabuła, postacie, narracja - składa się w sensowną opowieść z przekazem, ale jest to prosto ciosane z ascetycznym obrazem i wyrazem.
Książa niewarta lektury, zwłaszcza jeśli znacie film, to dystans kilku klas jakości.
Wysłuchałem w takiej sobie interpretacji Anny Próchniak.
4/10
Fidel-F2 - 13 Lutego 2024, 09:42
Pogrzebany - Peter James
Jeden kolega robi mocno głupie kawały na wieczorach kawalerskich. Gdy przychodzi kolej na jego wieczór, koledzy w ramach rewanżu zakopują go w trumnie. Na osłodę dają mu rurkę do oddychania, flaszkę, świerszczyk i walkie-talkie do nadzoru i dręczenia na odległość. Plan jest by go po dwóch godzinach odkopać, jednak wracając do pubu mają wypadek i wszyscy giną. Już w sumie jest zabawnie, ale..., jednak jeden z kolegów spóźnił się na imprezę ponieważ samolot którym leciał miał kilkugodzinne opóźnienie. I to w sumie nie byłby to najgorszy punkt wyjście do thrillera. Kolega daje znać jaka sytuacja, szukamy, czas ucieka, itd., coś można z tego wycisnąć. Tyle, że ten kolega bombardowany pytaniami rodziny, znajomych i policji, nabiera lęków, że zostanie ukarany za głupi dowcip kolegów (bo chociaż sam go nie zakopywał to przecież brał udział w planowaniu) i zamiast wskazać miejsce i uratować kumpla, nikomu nic nie mówi, sam go odnajduje, zabiera mu rurkę do oddychania i skazuje na śmierć. WTF??? W tym momencie rzuciłem lekturę, nie dałem rady tego przełknąć, choć być może dalej byłby znośny, generyczny kryminałek z zabawą w kotka i myszkę. Choć chyba niekoniecznie, bo podobno rozwiązanie zagadki opiera się nie na pracy detektywistycznej, a na wróżkach, mediach i magicznych kokojambo.
Sam warsztat stricte literacki nie oszałamia ale jest znośny. Lektor, Filip Kosior, naturalnie bez zarzutu.
1/10
Fidel-F2 - 15 Lutego 2024, 08:56
Miasto Jadeitu - Fonda Lee
Mafijne porachunki w lekko magicznym sosie. Pierwsze co się rzuca w oczy to inspiracja "Ojcem chrzestnym". Od pewnego momentu główną motywacją do dalszej lektury była chęć sprawdzenia jak głęboko pani Lee zadłużyła się u Mario Puzo. Ten aspekt "zapożyczenia" zdominował lekturę. Fabuła jako taka, losy bohaterów, uroda samego tekstu stały się jedynie tłem. Nie przywiązałem się do żadnej postaci, nie dbałem o to co się z nimi stanie. W dwóch trzecich tekstu właściwie miałem dość. Nie że jakoś dramatycznie, ale po prostu mało mnie to wszystko obchodziło, przerwy mi się wydłużały.
Fabuła, poza nielicznymi miejscami, koherentna choć bez specjalnego wyrazu - ot gangsterka leje się (warto dodać, że same walki sprokurowane są pod estetykę chińskiego kina) o teren, wpływy i kasę a potem napisy. System magii jadeitowej sensowny i pozbawiony mechanizmu deus ex machina. Bliżej temu do technologii której po prostu do końca nie rozumiemy, znamy tylko objawy. Postacie zróżnicowane, z przeszłością która ma sens i znaczenie.
Nie to, że to jakaś bardzo zła książka jest, to sprawnie stworzony produkt coś jak hollywoodzki blockbuster. Gładki, raczej płaski, bez zbyt wielu wymiarów. Brak mi tu zaangażowania, jakiegoś pazura, kombinowania, dramatu, bohaterowie zdają się być niesieni przez okoliczności jak *beep* przez wodę w strumieniu, bez inicjatywy, mają te swoje wewnętrzne rozkminki nastolatka i pretensje do wszystkiego i o wszystko i to właściwie wszystko.
Miasto Jadeitu to dość sprawne czytadło, które korzystając z niezłych wzorców pozostaje do końca fastfoodem. Być może kiedyś sięgnę po kontynuację, ale mając przekonanie, że to będzie po prostu więcej tego samego, sam nie wiem... Zasadniczym zarzutem, jaki mam do tej powieści to to, że nawet na sekundę nie zaangażowała mnie w losy bohaterów.
6/10
Fidel-F2 - 20 Lutego 2024, 08:22
Gdzie śpiewają raki - Delia Owens
Konsekwencją niespełnionego życiowo małżeństwa jest patologiczna rodzina, a jej ofiarą dziewczynka, która w wieku kilku lat zostaje przez wszystkich opuszczona i musi radzić sobie sama. Zamieszkuje na bagnach i początkowo jest bardzo ciężko, ale z czasem ogarnia system. Jednak dla okolicznej społeczności jest pariasem-brudasem z którym przyzwoici ludzie nie utrzymują kontaktów. Mimo wszystkich przeszkód dziewczynka dorasta, pisze doceniane przez fachowców książki o mokradłach i gdy jakoś to życie zaczyna nabierać jaśniejszych barw, zostaje zamieszana w morderstwo.
Wątek kryminalny w "Gdzie śpiewają raki" jest jedynie pewnym elementem. Dominująca rolę ma aspekt obyczajowy. Autorka pisze o roli społeczeństwa w życiu człowieka, o miejscu jednostki, potrzebie akceptacji, wykluczeniu, odtrąceniu, uprzedzeniach, zniszczonym życiu, ale też o determinacji, sile charakteru, o tym, że nawet w najbardziej wrogim otoczeniu, może się znaleźć ktoś komu można zaufać.
Istotną rolę w powieści gra natura, najwierniejszy przyjaciel bohaterki. Sporo mamy opisów, kilka myśli ekologicznych. Jest to wyraźnie widoczna nić budująca gobelin powieści.
Warsztat literacki nie jest wybitny ale powyżej przeciętnej. Tak w warstwie czysto językowej jak i konstrukcyjnej. Wszystko jest przemyślane i odpowiednio poukładane.
Zarzuty mam dwa, oba nieostre. Pierwszy to zbyt bajkowo/pastelowy nastrój powieści i mimo wszystko zbyt łagodnie skonstruowana główna bohaterka. Wydaje się, że tak opresyjna rzeczywistość powinna zostawić w jej psychice głębsze uszkodzenia. Drugi, bardziej subiektywny, dotyczy ogólnego odbioru. Mimo, że mam tę powieść za niegłupią, rzetelnie napisaną i skonstruowaną, to ostatecznie nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia, nie dotarła do warstwy emocjonalnej. Wydaje się być produktem dobrze skonstruowanego pod dzisiejszy rynek i nic ponadto. Może to moje zblazowanie wynikające z wieku, ale chyba nie do końca.
Wysłuchałem w przyzwoitej, acz nie pozbawionej potknięć, interpretacji Magdaleny Boczarskiej.
"Gdzie śpiewają raki" to powieść dobra, która chyba mogłaby być wybitną, ale czegoś zabrakło. Z drugiej strony, jej odbiór może oscylować w zależności od wrażliwości czytelnika.
7/10
Fidel-F2 - 27 Lutego 2024, 09:47
Znachor - Michał Śmielak
Zaczepiłem bo chłop ode mnie ze wsi napisał. Ciekaw byłem. Napisane ze swadą jaką, gawędziarską taką, stylem bardziej kolokwialnym, z nadużyciem wulgaryzmów. Z grubsza gimnazjalny ogląd świata, zwłaszcza kobiet. Intryga w standardzie z niewielkim plusem.
Jako literatura to żadna pozycja, jako pasza objętościowa, czytadło do zabijania czasu, spełnia normy sanepidu.
To chyba jedno z pierwszych dzieł pana Śmielaka, być może kiedyś, do auta, spróbuję coś późniejszego. Ciekawym czy warsztat się poprawi.
Wysłuchałem w przyzwoitej interpretacji Wojciecha Masiaka.
6/10
Fidel-F2 - 5 Marca 2024, 09:45
Palimpsest - Catherynne M. Valente
Kicz w esencji.
Kiedyś przegrałem z Opowieściami sieroty. Rzuciłem tę grafomanię po stu trzydziestu stronach. Tym raz obiecałem sobie, że dociągnę do końca, wyznaczałem sobie dzienne limity, zaciskałem zęby i parłem, i parłem. No i nie dociągnąłem, tym razem to było stron sto osiemdziesiąt. W pewnym momencie pomyślałem, że to bez sensu, co ja niby próbuję udowodnić? I komu? I po co? Po zadaniu sobie tych prostych pytań, poddałem się.
Straciłem na tę porażką już sporo czasu i bardzo nie chce mi się marnować więcej na pisanie składnej recenzji, wrzucę więc jedynie kilka uwag z brudnopisu, notowanych w czasie lektury.
- kicz w esencji, sen wariata, psychoza seksoholika
- autorka zajmuje się głównie budowaniem atmosfery niesamowitości, im dziwniej tym lepiej, im mniej sensu tym lepiej
- problemy z desygnatami
- pisane nieadhezyjnie (w sensie, fabuła nie przykuwa uwagi)
- styl pensjonarsko-egzaltowany
- mnóstwo przedmiotowego seksu z kimkolwiek, nic za tym nie idzie, żadna treść, zapis umysłu seksoholika? żadnych wniosków
- personifikacja wszystkiego, w skrajnym stopniu, bez żadnej ontologii
Palimpsest to Uczta Wyobraźni? To tak jakby wykupić cały asortyment KFC i MD i zrobić imprezę. Z pewnością znajdzie się spora grupa ludzi którzy coś takiego będą mieli za kulinarną ucztę.
Na okładce należałoby ostrzegać, że to dla piętnastolatek, a twórczość pani Valente powinna być umieszczona w Sevres jako wzorzec pensjonarskiej grafomanii.
1/10
|
|
|