To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane

Fidel-F2 - 22 Lipca 2021, 14:34

Ostatnia arystokratka - Evžen Boček

Miała być lekka, humorystyczna lektura. Okazało się, że to rzadko spotykany gniot. Raz, że to infantylna książka o niczym, a dwa, że pełna wysilonych, żenujących, płytkich dowcipów. Przez większość lektury (tam zaraz lektury, dałem radę przebrnąć może przez 15% całości), zamiast śmiechu/uśmiechu odczuwałem zażenowanie prymitywizmem autora. Warsztat amatorski, głośno woła o redakcję.

Dowcipy w stylu "idzie sobie tato z kotem i się zesrał (kot nie tato)".

Wysłuchałem w fatalnej interpretacji Mirelli Rogoza-Biel.

Omijać najdalej jak się da. Fatalna kumulacja.
1/10

Fidel-F2 - 26 Lipca 2021, 11:46

Oblężenie - Marek Adamkowicz

Kryminał w realiach epoki napoleońskiej. Rok 1813, oblężony Gdańsk, morderca zostawia za sobą kolejne trupy. Kapitan Savigny dostaje zadanie rozwiązania problemu. Przełożeni domagają się szybkich rezultatów. Obiektywne trudności nie są wytłumaczeniem. Fabuła nie jest specjalnie wyjątkowa acz logiczna, zgrabnie obmyślana i nieoczywista.

Świat przedstawiony wydaje się skonstruowany adekwatnie do epoki, postacie również. Autorowi udało się uniknąć częstego błędu twórców powieści historycznych czyli wciskania w dawne realia bohaterów o światopoglądzie dwudziestopierwszowiecznym. Poza tym postacie są wiarygodnie wielowymiarowe, ukształtowane stosownie do niełatwej rzeczywistości, równie stosownie reagujące na pojawiające się bodźce. Świetnie odmalowane realia oblężenia, wojenne tło, stosunki społeczne, polityczne, wszystko to razem powoduje, że w istocie, ówczesny Gdańsk wyrasta na pierwszoplanowego bohatera.

Nie mam nic do zarzucenia umiejętnościom stricte literackim autora.

Oblężenie to solidna pozycja pod każdym względem.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Mateusza Drozda.
7/10

Fidel-F2 - 28 Lipca 2021, 11:30

Misja Greyhound - Cecil Scott Forester

Rok 1942, atlantycki konwój - 37 statków - zmierza na wyspy brytyjskie w skromnej, czterookrętowej eskorcie. Powieść opisuje wydarzenia mające miejsce podczas przejścia przez lukę środkowoatlantycką czyli obszar poza zasięgiem alianckich samolotów startujących z lądu. Konwój napotyka wilcze stado i przechodzi ciężkie chwile. Głównym bohaterem - powieść to niemalże monodram - jest dowódca niszczyciela i jednocześnie dowódca całości sił eskortowych, kapitan George Krause.

Fabuła skupia się na walce eskorty z U-Bootami, widzianej z perspektywy dowódcy eskorty i przedstawionej z naturalistyczną szczegółowością. Ta szczegółowość wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ciągnące się (i nieustannie powtarzające) listy dialogowe zawierające serie hermetycznych rozkazów i ich potwierdzeń oraz nieustannie podawanych informacji mogą znużyć. Coś co jest konieczne do zarządzania okrętem/grupą okrętów, niekoniecznie musi się nadawać do beletrystycznej lektury. Z drugiej, dzięki temu mamy możliwość wczucia się w atmosferę mostku. Taka konstrukcja narracyjna powoduje, że audiobook ma dużą przewagę nad tradycyjną lekturą.

Oprócz samej walki, duża część powieści poświęcona jest wewnętrznym przeżyciom bohatera. Mimo, iż jest starszy wiekiem i stopniem od pozostałych, i o wiele dłużej pełni służbę, to jest to jego pierwsza misja bojowa, jego podwładni zaś walczą już od dawna. Poza tym, podczas wcześniejszej służby opinie miał co najwyżej średnie, w efekcie pomijany był przy awansach. Dodatkowo niespecjalnie układa mu się życie prywatne. Wszystko to mocno zaważyło na jego samoocenie. Wyraźnie brak mu pewności siebie i poczucia słuszności podejmowanych decyzji. Niemniej dzięki żelaznej samodyscyplinie i głębokiemu poczuciu obowiązku wykonuje swoje zadania w najlepszy sposób na jaki go stać.

Nie jest to chyba pozycja na miarę "Okrutnego morza" Monsarrata czy "Okrętu" Buchheima. Ale przede wszystkim nie sposób je porównywać. Wymienione pozycje to epicka perspektywa obejmująca całokształt wojny na morzu. Misja Greyhound to bardzo bliskie spojrzenie na wąski aspekt rzeczywistości - osamotnienie jednostki, która na swe barki musi wziąć odpowiedzialność wielkiej wagi i nie ma w tym nijakiego wsparcia. Autor zdaje się sugerować, że jest to bohaterstwo najwyższej próby, ciężko się z nim nie zgodzić. I w tym sensie, rzecz jest wykonana naprawdę dobrze.

Wysłuchałem w zupełnie niezłej interpretacji Michała Lesień-Głowackiego, co było pewnym zaskoczeniem, bo moim zdaniem, pan ten nie należy do pierwszej ligi zawodu.
8/10

ketyow - 4 Sierpnia 2021, 08:53

Życie na naszej planecie - David Attenborough

Wstęp książki od razu zasiał moje wątpliwości - mowa bowiem o Czarnobylu, jak to zły projekt i błąd ludzki doprowadziły do katastrofy środowiskowej. Autor był na miejscu, ale nie wspomniał przy okazji, że dzięki temu powstał tam wspaniały rezerwat dzikiej przyrody, która dziś, po latach od porzucenia miejsca przez człowieka, ma się świetnie (autor sam zauważa to w epilogu, niemniej przedstawienie energii jądrowej jako obiektu grozy pozostaje z nami przez całą książkę). Należy też od razu sprostować, że katastrofę spowodował >eksperyment< a nie zwyczajny błąd, ani też błąd projektu (choć faktem jest, że po katastrofie wszystkie nowoczesne reaktory przeprojektowano tak, aby wydzielenie wodoru i żaden wybuch nie były już fizycznie możliwe) - identyczne reaktory jak w Czarnobylu pracują do dziś, a przeciętny czas ich życia wynosi ok. 55 lat - znacznie więcej niż paneli fotowoltaicznych czy wiatraków. Do tematu wrócę.

Pierwsza część książki to lektura, z którą powinien zapoznać się każdy mieszkaniec Ziemi. Jest wstrząsająca. Niby każdy z nas coś tam wie, że niszczymy planetę, przyrodę, zaśmiecamy, wycinamy, zawłaszczamy. Ale chyba nikt nie jest w pełni świadom w jakiej skali i w jakim tempie. Attenborough ma w chwili pisania książki 94 lata. Widział zmiany na własne oczy, za młodu widział świat zupełnie innym, a jednak sam przyznaje, że kiedy podczas pisania zapoznał się z faktami, był wstrząśnięty. Czyta się to jak najokropniejszą dystopię - z tym, że to się dzieje naprawdę. Ciężko uwierzyć, że może być dla nas jakaś nadzieja, bo tempo narzuciliśmy okropne, a kompletną zmianę świadomości ludzkiej powinniśmy przeprowadzić w jedno-dwa pokolenia.

Druga część to nadzieje na przyszłość. Rady odnośnie tego, jak możemy działać, by zapobiec kompletnemu utraceniu tego, co znamy na co dzień. Bo naprawdę, żyjemy w ostatnich chwilach najlepszych czasów, wkrótce (a nawet już) to co znamy zacznie się załamywać - duże migracje i zaburzenia pogodowe już odczuwamy na własnej skórze. Trzeba jednak powiedzieć, że autor podchodzi do rozwiązań z dużą dozą romantyzmu i nadziei, której ja nie mam, choćby dlatego, że z uwagi na moje związanie z energetyką, wiem jakie fizyczne ograniczenia stoją przed rozwiązaniami proponowanymi w książce. To są trochę marzenia o tym, jak świat mógłby wyglądać, gdybyśmy teraz wzięli się za jego naprawę - i ja się jemu nie mogę dziwić, to sędziwego wieku pan, któremu już niewiele czasu zostało, a może i w nas chce tchnąć tę nadzieję, że warto, że musimy podjąć walkę.

Część z jego słów odbierałem już jako czystą fantastykę, niemniej... Być może faktycznie musimy podjąć po prostu działania w kierunku czystej fantastyki. Najtrudniej mi uwierzyć w odmianę oblicza ludzi - wystarczy spojrzeć na nasze własne podwórko. Niektórym żadne argumenty nie przetłumaczą nic. Jeszcze gorzej jest z państwami biednymi - jak one miałyby porzucić wycinkę i sadzenie plantacji, które dają im możliwość zarabiania i życia? Przecież to proces na dziesięciolecia i właściwie nie wiadomo jak zacząć. Musimy się pozbyć konsumpcjonizmu oraz kapitalizmu. Tak, tak. I piszę to jako człowiek w dużym stopniu popierający wolny rynek, choć - jak chyba każdy - coraz częściej chwytający się za głowę, że naszą harówką wypracowujemy miliardy w kieszeniach Bezosów latających w kosmos.

Co do moich uwag - wielka szkoda, że energetyka jądrowa została tu praktycznie pominięta jako rozwiązanie dające czystą energię. Autor przyznaje, że korzystał z pomocy różnych zielonych instytucji, które podsuwały mu różne rozwiązania na przyszłość (niestety często dość oderwane od rzeczywistości, czasami to raczej marzenia niż rozwiązania) - a te są finansowo mocno uwiązane z dofinansowaniami i firmami OZE, dla których atom, jak sądzą, stanowi konkurencję (a niesłusznie, bo OZE wymaga stabilnej bazy - teraz np. w Niemczech jest nią... węgiel, a zwiększa się udział gazu - kolejnego emitenta CO2). Tymczasem to jest rozwiązanie, które JUŻ TERAZ jest w zasięgu naszych rąk, nie należy do fantastyki, to coś co możemy wdrożyć dla redukcji emisji JUŻ TERAZ. Obawiam się więc, że autor, który jest przyrodnikiem a nie pracownikiem sektora energetycznego, sam został tu nieco zmanipulowany... Zwłaszcza, że ciągle wspomina o oddawaniu terenu przyrodzie - niestety, farmy fotowoltaiczne czy wiatraki potrzebują GIGANTYCZNYCH połaci terenu, by wyprodukować taką samą ilość energii jak pojedynczy blok EJ na terenie kilkunastu km^2. To wszystko jest w raportach IPCC, o których autor wspomina. Nie wiem czy to brak wiedzy, czy celowe pominięcie faktów. Zapewne nie czytał całych raportów, a korzystał z tego, co podsunęli mu zieloni koledzy.

To tyle mojego czepialstwa i polemiki. Książka wciąż jest bardzo dobra. Powinien ją poznać każdy. Każdy na naszej planecie.

8/10

Fidel-F2 - 4 Sierpnia 2021, 10:11

ketyow napisał/a
Być może faktycznie musimy podjąć po prostu działania w kierunku czystej energetyki.
poprawiłem

a poza tym +1

ketyow - 4 Sierpnia 2021, 10:25

Tam nie chodzi tylko o energetykę, choć tak może wynikać z mojej recenzji. Tam jest kupa rozwiązań dla rolnictwa, odejścia od kapitalizmu, wspomagania biednych krajów kosztem bogatszych, które w świetle tego jak zorganizowany jest dzisiejszy świat wydają się fantastyką i ciężko mi sobie wyobrazić, że świat nagle porzuci konsumpcyjny styl życia oparty na wygodzie poprzez wyzysk (słabszych i środowiska), nawet jeśli bez tego kroku znana nam cywilizacja i tak przepadnie.
Fidel-F2 - 4 Sierpnia 2021, 10:45

być może, a być może https://www.telepolis.pl/...u-co-to-oznacza
Fidel-F2 - 1 Wrzeœśnia 2021, 10:34

Droga do Rzymu - Ben Kane

Trzeci tom Kronik Zapomnianego Legionu. Niczym nie różni się od tomów poprzednich. Dominuje patos, sporo naiwności, fabularna prostota i przewidywalność, silne niedostosowanie psychologii postaci do epoki historycznej. Klasa powieści to młodzieżowe, wielokrotne zabili go i uciekł. Czasem mocno pomimo sensu i logiki. Autor przyzwoicie przygotował się pod względem historycznym, zwłaszcza jeśli idzie o twarde fakty - postaci, dat, bitew, kultury materialnej (niemniej ma tu wpadki), słabo za to wychodzi mu sfera czynników miękkich - relacje międzyludzkie, psychologia, socjologia historyczna - strasznie to kanciaste, koślawe, drażni niespójnością.
Jeśli idzie o warsztat pisarski, autor ani nie zachwyca, ani zbytnio nie rozczarowuje. Jeśli przyłożymy tu miarkę dojrzałego, dorosłego czytelnika to jest lipa. Jeśli jednak spojrzymy z perspektywy nastolatka, to jest zupełnie przyzwoicie. Mnie drażniło nieustanne powtarzanie tego samego, bywało że kilkunastokrotne a może nawet i częstsze, oraz rozwlekłe wykładanie wszystkiego kawa na ławę, nawet rzeczy oczywistych. Coś co można załatwić półzdaniem, autor przedstawia przy pomocy półstronicowego akapitu. I jeśli ten akapit czytamy dwudziesty siódmy raz, może w nas coś pęknąć.

Jako powieść historyczna (choć to raczej rodzaj fantasy opartej na realiach historycznych czy może powieść historyczna z elementem realizmu magicznego - nadprzyrodzone moce wyraźnie wpływają na fabułę) rzecz broni się średnio - 4/10. Jako awanturniczo-przygodowa powieść dla młodzieży (choć z tą młodzieżowością mam drobny kłopot bo krew, tortury, morderstwa, dziwki, burdele, seks dobrowolny i gwałtem czyniony, to chleb powszedni czytelnika tej powieści), dla mniej wyrobionego czytelnika, może być pasjonująca - 8/10.

Dwa pierwsze tomy przeczytałem. Zakończyłem z postanowieniem by trzeciego już nie tykać. Jednak rzecz ukazała się na Storytelu i tylko dlatego po nią sięgnąłem, bo jest to właśnie czytadło idealne do słuchania w samochodzie. Żadnych cudactw formalnych, klasyczna narracja, prostota jako mianownik wszystkiego.

Cały cykl to nie urągające specjalnie inteligencji ni poczuciu logiki, przyzwoite młodzieżowe czytadło historyczne z delikatnymi elementami magicznymi.
5/10

Fidel-F2 - 2 Wrzeœśnia 2021, 09:31

Axis mundi - Wiktor Trojan

Powieść historyczna o awanturniczo-filozoficznej proweniencji z delikatną nutą słowiańskiego realizmu magicznego. Rzecz dzieje się za panowania Stefana Batorego. Naturalnie poznajemy króla, kanclerza Zamojskiego oraz całą plejadę ówcześnie żyjących postaci. Pod koniec rzecz przenosi się do Anglii, spotkamy więc również tamtejszą śmietankę społeczno-kulturalną.

Główną nicią fabularną jest życiorys Witolda Bohuszewicza, będącego początkowo na służbie Radziwiłłów, potem Olbrachta Łaskiego a w końcu, jako podwójny agent, potajemnie służącego również Batoremu i Zamojskiemu. Na tym stelażu rozpięte są dygresyjne opowieści rozmaitych treści. Barwne historie o ówczesnym wojowaniu, kulturze, filozofii, religii, alchemii, polityce, obyczajowości, przemianach społecznych i w końcu o człowieku. Różnorakich motywów, nawiązań, crossoverów popkulturowych, aluzji, domniemań, rozważań, itp., jest mnóstwo. Trochę to ociera się o klasę powieści typu Wahadło Foucaulta Eco. A napisane jest ze swadą, taką gawędziarską, ale w najlepszym wydaniu. Do wszystkiego mamy z jednej strony ironiczny, subtelny humor, a z drugiej, gdy trzeba, umiejętnie przekazany dramat. Oczywiście tak skonstruowana powieść przekazuje również, a może przede wszystkim, obserwację i ocenę kondycji współczesnego świata. Spostrzeżenia autora są celne, czasem błyskotliwe, bywa nadspodziewanie proroczy. Ale też nie popadajmy w przesadny zachwyt. Większość prezentowanych w powieści obserwacji czy poglądów nie jest dla otwartego, inteligentnego i myślącego czytelnika specjalnym odkryciem.

Do wad można by zaliczyć brak koherentnej intrygi, acz to taka wada-nie wada bo wydaje się, że nie o to autorowi szło.

Wysłuchałem w doskonałej interpretacji Marcina Thuma. Jest specyficzna, ze swoistą manierą. Przy pierwszym kontakcie poczułem sprzeciw i zniesmaczenia, lecz po kilkunastu minutach, które pozwoliły przyzwyczaić się, uznałem, że do tej powieści to lektor idealny.

Zastanawiające, ale w wersji storytelowej autor nazywa się Wiktor Cichoń.
8/10

gorat - 3 Wrzeœśnia 2021, 08:44

Po takich pochwałach spodziewałem się wyższej noty. Co przeważyło? Brak odkrywczości czy brak intrygi?
Fidel-F2 - 3 Wrzeœśnia 2021, 10:47

Bo to nie jest powieść epokowa, a po prostu bardzo dobra.
Fidel-F2 - 7 Wrzeœśnia 2021, 09:05

Sława i chwała - Jarosław Iwaszkiewicz

Zaczynamy w końcówce rozbiorów i ciągniemy poprzez rewolucje, wojny, odbudowę Rzeczypospolitej i nie wiem gdzie dokładnie kończymy, ponieważ przesłuchałem tylko pierwszy tom z kawałkiem. Znudziło mnie śledzenie losów tej plejady bohaterów. Raz, że mocno to wszystko szarpane, epizody często są wyrwane z ciągów fabularnych, autor w zasadzie zupełnie nie zajmuje się tym co się dzieje w szerokim świecie, ukazuje jedynie ten mikrowycinek który go interesuje. Czytelnik jedynie dzięki swojej wiedzy ogólnej, z grubsza domyśla się kiedy pewne rzeczy mają miejsce, dlaczego się wydarzają, dlaczego tak a nie inaczej. Dwa, że monotonne to wszystko i nudne. Mimo, że mamy tu mnóstwo dramatycznych wydarzeń, nie odnajduje się w tej prozie za grosz emocji. Kogoś zdradzili, zabili, okradli, sponiewierali, wszystko na jednej nucie, zblazowane, bezbarwne, bez ekspresji. Być może winny temu wrażeniu anemicznej bezpłciowości w jakiejś części jest lektor.

Iwaszkiewicz chyba chciał przekazać prozę życia, które trwa sobie przyziemnie mimo ogromnych zawieruch jakie targały światem w pierwszej połowie XX wieku. Nie wiem, może chodziło o coś innego. Nie dałem rady spojrzeć na całość z dystansu.

Wysłuchałem bardzo słabą technicznie (szumy, trzaski, stukoty, hałaśliwe dźwięki ze studia) wersję audio, w dość marnej interpretacji Adama Sikory.
4/10

Fidel-F2 - 8 Wrzeœśnia 2021, 11:43

Powiernik mieczy - Kel Kade

Napocząłem na próbę. Wytrzymałem godzinę. Straszna kaszana - schemat, szablon, sztampa. Logika wydarzeń na poziomie książeczek dla kilkulatków, podobnie z konstrukcją postaci, fabuły czy sposobem prowadzenia narracji. Świat głupkowaty.
Całości dopełnia amatorski warsztat literacki.

Hit sprzedażowy murowany.

Słuchałem w interpretacji Macieja Kowalika.
2/10

Fidel-F2 - 9 Wrzeœśnia 2021, 07:30

Dziennik rumowy - Hunter S. Thompson

Portoryko, redakcja gazety najniższej klasy. Fabuła rozgrywa się w środowisku pracujących tam dziennikarzy - arogantów, nieudaczników, drobnych cwaniaczków, cyników, przegrywów życiowych czy zwykłych wolnych elektronów, którzy nie przejmują się przyszłością dalszą niż piętnaście minut. I jest to w zasadzie fabuła o niczym. Rzecz zaczyna się znikąd, nigdzie nie dociera. Piją, imprezują, zawsze brak im kasy, uganiają się za dupeczkami, wdają w konflikty z policją, czasem popracują, czasem zrobią coś z sensem. Od razu przypomniały mi się czasy studenckie. Na upartego można by się jakich tam myśli odautorskich dopatrywać, ale na zasadzie, że w pewnym sensie, wszystko jest w pewnym sensie.

Zaletą pozycji jest sprawny warsztat autora. Wszystko jest tu technicznie na miejscu, ładne, gładkie, dobrze skonstruowane. Wzorcowy zapychacz, czytadło idealne. Wpada i wypada nie pozostawiając śladu.

Wysłuchałem w dobrej interpretacji Roberta Jarocińskiego.
5/10

Fidel-F2 - 14 Wrzeœśnia 2021, 07:15

Paradoks kłamcy - Michał Kuzborski

Z braku laku wysłuchałem na Storytelu. Ni to kryminał, ni obyczajówka, ni thriller. Fabuła jakoś tam trzyma się kupy, choć czasami widać taśmę klejącą, ale jak nie zadawać zbyt wielu pytań, to da się to przełknąć. Postacie niby zróżnicowane, ale że według podręcznika dla młodych pisarzy, to się aż rzuca w oczy. Warstwa społeczno-obyczajowa po taniości, ale jest. Autor ewidentnie początkujący i choć warsztat ma w sumie nie najgorszy, to jednak masa pracy przed nim.

Słuchadło do samochodu, gdy mimo wszystko ma się ochotę coś przyswoić, ale nie stać nas na żaden wysiłek.

Wysłuchałem w dobrej interpretacji Filipa Kosior.
5/10

Fidel-F2 - 15 Wrzeœśnia 2021, 08:41

W tył zwrot, pani Lot! - Ephraim Kishon

Zbiór kilkudziesięciu humorystycznych, lekko abstrakcyjnych króciaków. Autor inteligentnie i ze smakiem żartuje z izraelskiego społeczeństwa (choć w większości przypadków wydźwięk jest uniwersalny). Satyra owa bierze na cel głównie przywary ludzkie, jednak znajdziemy tu także krytykę urządzeń społecznych, politycznych czy koncepcji ideologicznych. Wyczulony zmysł obserwacyjny i wysoka kultura literacka Kishona dają w efekcie teksty błyskotliwe i finezyjne, które czytamy z dużą przyjemnością.

Dzięki Nieświeć.

8/10

Fidel-F2 - 20 Wrzeœśnia 2021, 10:13

Kaprysik. Damskie historie - Mariusz Szczygieł

Kilka krótkich reportaży w których główną role odgrywają kobiety. I są to opowieści, przynajmniej z mojego punktu widzenia, o sprawach całkiem nieciekawych. Czasem talent autora cos z tego wydobywa, ale poza kilku momentami, całość jest przede wszystkim nudna. Na dodatek wywiad z wokalistką Tercetu Egzotycznego jest żenujący, słuchałem tego z przykrością.

Wysłuchałem w interpretacji autora. Niemal od początku wypatrywałem końca, z coraz większym utęsknieniem, choć rzecz jest ultrakrótka, raptem jakieś dwie godziny.
5/10

Fidel-F2 - 23 Wrzeœśnia 2021, 07:42

Bar Świat - Bohumil Hrabal

Jakoś się nie odnalazłem, są momenty gdzie jędrnieje, krzepnie, już, już, już zaraz wydobędzie się i... siada, rozmywa się, brakuje mi w tym wiarygodności, nie wierzę w tych ludzi, nie wierzę w ich postępki, niby wiem, że absurd zamierzony i groteska świadomie zagrana, ale nieładnie, nieumiejętnie, nie trafiające do mnie, kilka scen, kilka momentów, że warto, ale to wszystko.

6/10

Fidel-F2 - 4 Października 2021, 11:34

Granatowy 44 - Grzegorz Kalinowski

Głównym bohaterem jest granatowy policjant. Rzecz, co naturalne, dzieje się głównie podczas II wś. Głównie, bo część retrospekcji wyjaśniających pewne relacje i zależności sięga dalej w historię.

Zasadniczo brak tu jednolitej fabuły, jest to jako tako sfastrygowany zlepek rozmaitych akcji i wydarzeń, które tylko umownie układają się w logiczny ciąg.

Bohaterowie zarysowani są w sposób wyraźny, i choć jednym z zamierzeń autora jest przedstawienie niemożliwości jednoznacznej oceny postaw czy zachowań ludzi owej doby, to postacie literackie mimo wszystko nie wykazują specjalnej głębi.

Kolejny istotny, wydaje się, aspekt to chęć przedstawienie realiów życia w drugowojennej Warszawie z wyraźnym zaznaczeniem okresu Powstania Warszawskiego. Jakoś tam się to udało.

Literacko da się to łyknąć, ale autor żadnego wyjątkowego talentu nie ma, a przynajmniej tu go nie zaprezentował. W czasie całej lektury wyraźnie odczuwałem "szkolny" sznyt poprawności językowej.

Jako wypełniacz do słuchania w samochodzie, tytuł sprawdza się dość dobrze, poza tym nie przedstawia specjalnych zalet.

5/10

Fidel-F2 - 5 Października 2021, 09:07

Listy na wyczerpanym papierze - Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, Magda Umer

Korespondencja Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory, z komentarzem Magdy Umer. Mniej więcej 2-3 letni okres płomiennego romansu zbiegł się z wieloma solowymi podróżami, czasem trwającymi miesiące, kochanków. Dzięki temu powstała ta literatura.

Pierwsza myśl, zanim wziąłem się za lekturę, "Łał!", przecież to Przybora i Osiecka, jakiż to będzie literacki majstersztyk, jakie pławienie w maestrii słowa. Wszak jedno i drugie to mistrzowie słowa, wrażliwości i wyobraźni. Przecież nie może być lipy. Niestety, nie jest tak różowo jak mi się początkowo wydawało. Prawdą jest, że pod względem językowym, są tu rozmaite smaczki, fajne momenty, czasem błysk jakiego geniuszu, jednakowoż... Jednakowoż, rzecz jest obarczona kilkoma wadami. Po pierwsze, to niezwykle intymna korespondencja, więc gdzieś tam na horyzoncie, nieustannie bytuje pewne uczucie niestosowności. Przynajmniej ja tak miałem, zwłaszcza w momentach gdy odsłaniają się mniej piękne aspekty. Po drugie jest to korespondencja ludzi zakochanych, którzy jak wszyscy zakochani, oglądani z boku, przypominają ludzi upośledzonych intelektualnie. Śledzenie nieustannego spijania sobie z dzióbków pomieszanego, z czasem, z dziecinnymi fochami, jest coraz bardziej żenujące. Lektura jednego czy dwóch listów byłaby pewnie zupełnie znośna, jednak cały tom takich historii mimo wszystko nudzi w przykry sposób. I rzecz trzecia, fatalne wrażenie robi gruba niedojrzałość emocjonalna, nie najmłodszych przecież, partnerów. Przybora wszak miał wtedy lat pięćdziesiąt, a Osiecka blisko trzydzieści. Oboje po rozwodach, wielu związkach, z bogatym bagażem doświadczenia życiowego, które niewiele ich nauczyło. Mimo nieustannych zapewnień o wielkiej miłości i przywiązaniu z obu stron, pomiędzy wierszami bardzo silnie pobrzmiewają nuty egoizmu, egocentryzmu, małostkowości. Nie buduje to obrazu "ładnych" ludzi. A może po prostu byli zwyczajni, a jedynie popkultura, jak to przecież ma w zwyczaju, zbudowała im idealistyczny, uproszczony pomnik.

Podsumowując, w moim odczuciu, lektura tej pozycji przynosi niewiele pożytków i, z perspektywy, wolałbym jednak jej uniknąć.

Wysłuchałem w rewelacyjnej interpretacji Magdy Umer i Piotr Machalicy.
4/10

Fidel-F2 - 28 Października 2021, 13:42

Tarnowskie Góry Fantastycznie 3

Seria rozwija się wręcz entuzjastycznie, co chwilę otrzymujemy kolejny tom. Jeszcze chwila, a samą masą wytworzy takie pole grawitacyjne, że w literackim kosmosie będzie ciałem nie dającym się ignorować. Wydawałoby się, że redaktor zebrał co najlepsze w tomie pierwszym, a dalej "idzie na masę", może mu się uda coś jeszcze w drugim. Ale w trzecim? No raczej przecież chyba nie? A jednak. Trzeci tom TGF, podobnie jak poprzednie, jest bardzo dobrym, równym zbiorem opowiadań. Oczywiście trafiają się słabsze momenty, ale która antologia ich nie ma? Szczęśliwie, nie są to żadne katastrofy, a po prostu słabsze momenty.

Zbiór jest bogaty w gatunki (mamy nawet komiks), rozważane zagadnienia, spojrzenia, nastroje, uczucia. Jest bardzo różnorodny. Wyraźnym wyznacznikiem jest też zaangażowanie. W zasadzie każdy utwór bierze na tapetę jakiś problem lub ich kilka. Relacje międzyludzkie, rodzina, rozmaite aspekty psychologiczne, zmiany środowiska naturalnego, rozwój społeczny i polityczny, postęp technologiczny, zmiany w filozofii i etyce, trendy językowe i z pewnością jeszcze parę rzeczy o których teraz nie pamiętam.

Dobre wrażenie robi również bardzo przyjemna okładka, daleka od sztampy i aktualnych rynkowo-popelinowych trendów.

A teraz króciutkie kilka słów o poszczególnych tytułach.
Droga do Tarnowic - Paweł Kwiatek Rzetelna opowieść w świecie historycznego fantasy. Czyta się bardzo dobrze, choć jeśli chodzi o realia trzynastowieczne, to i owo można by poprawić.
Być może - Anna Krztoń Komiks o tym jak marzenia, młodziakowa naiwność, przegrywają z trywialnym życiem. Szczerze mówiąc, nic specjalnego. Na szczęście lektura nie boli.
Imperium brudu - Marcin Rusnak Świetnie skonstruowane opowiadanie bliskiego zasięgu. Umysł w maszynie, przemiany obyczajowe, ofiary kołtuńskiego społeczeństwa. Bardzo dobra rzecz, mogłaby być świetna gdyby nie lekko klapnięta końcówka.
Wszystkie śmierci Klary - Agnieszka Włoka Rewitalizacja kilku schematów. Toksyczni rodzice, walka o szczęście, diabelski cyrograf, siła charakteru. Nic specjalnie wybitnego, ale nieźle napisane, bez psychologicznego chodzenia na skróty, z ładnie zarysowaną bohaterką.
Gorączka srebra w Tarnowskich Górach - Witold Jabłoński Niby napisane sprawnie, choć dialogi takie sobie, to na tle innych opowiadań, w moim odczuciu, wypada mocno trywialnie. W moim prywatnym rankingu to najsłabszy element zbioru.
Tarnina - Anna Askaldowicz Dość generyczne opowiadanie ekologiczne. Niczego nowego nie odkrywa, ale nie zawiera oczywistych błędów, literacko na przyzwoitym poziomie. No i dzięki niemu czegoś się nauczyłem. Dowiedziałem się co to są czyżnie.
Bożyszcze tłumów - Kazimierz Kyrcz Jr, Zeter Zelke Bardzo przyjemna, bezpretensjonalna humoreska. Czysta przyjemność.
Błyszcz ołowiu - Anna Maria Wybraniec Język może odrobinę nazbyt potoczny, i chyba redakcja to i owo przeoczyła. Rzecz w tonie horrorowatym, przyprawiona szczyptą obrzydliwości. Na poziomie problemowym opowiada o słabościach i sile charakteru oraz o konsekwencjach gdy jej zabraknie.
Spoczywanie - Wit Szostak Z typowym dla autora pewnym zadęciem, jednak dość lekkie, niepozbawione specyficznego humoru. Trochę kafkowsko-schulzowe, uderzające bardziej w formę niż treść. Interesujące.
Noeton - Marta Magdalena Lasik Opowiadanie oryginalne koncepcyjnie, z pomysłowym settingiem. Świetne psychologicznie, o ideowcach, którzy zawsze mają pod górkę, ale czasem trafia im się samorodek. Z mojej ocenie to jeden z najmocniejszych punktów antologii.
Dwie osoby wchodzą do windy - Anna Kańtoch Wielopłaszczyznowe problemowo, przemyślanie skonstruowane, z suspensem. Jednocześnie lekkie w aspekcie sensacyjno-kryminalnym. Świetna rzecz.

Sumując, w obszarze polskiej literatury fantastycznej ostatnich lat, jest to tytuł zdecydowanie powyżej średniej.
8/10

Fidel-F2 - 2 Listopada 2021, 09:12

Polowanie na smoka z falkonetem - Dino Buzzati

Zbiór króciutkich opowiadań, opartych zwykle na interesującym pomyśle. Raczej brak tu kolorów jasnych. Zwykle mamy jakieś przygnębienie, niepokój, delikatną grozę, niepewność, bezsens, przegraną, cierpienie i śmierć. Autor chętnie posługuje się alegorią, metaforą, niedopowiedzeniem. Niemal każda historia opowiedziana jest w surrealistycznej tonacji absurdu, bywa z groteskowym, gorzkim humorem.

Buzzatiego interesują tematy które mieszczą się w zbiorze wspólnym dla kultury, społeczeństwa, życia i śmierci, przemijania, bezsilności wobec świata i losu, jednostki poddanej opresyjnym naciskom. Człowiek zwykle stoi na pozycji przegranej, fatalistycznie zdeterminowanej. Wobec przyrody, nieznanego, społecznej organizacji, samego siebie. Czasem koncept bywa ewidentny od samego początku, puenta nijak wtedy nie zaskakuje, jednak wydaje się, że główną wartością takiego tekstu jest obserwacja zachowania bohatera wobec pajęczej sieci fatum - samooszukiwanie się, próba zachowani twarzy, uświadomienia bezsilności, ostateczne poddanie nieuniknionemu. Człowiek jest zawsze słaby, pętla zawsze się zaciska, a zrozumienie, jeśli nadejdzie, to nieodmiennie najczarniejszy moment. Samo nasuwa się skojarzenie ze stylem Franza Kafki.

Proza to liryczna, bez eksplozji, mocno depresyjna. Po lekturze, zwłaszcza w większej dawce, osoby podatne mogą mieć kłopoty emocjonalne.
10/10

Fidel-F2 - 3 Listopada 2021, 09:56

Błazen-wielki mąż. Opowieść o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim - Józef Hen

Biografia skupiająca się raczej na sferze działalności kulturalnej - artystycznej, literackiej i społecznikowskiej, niż prywatnym życiu (choć naturalnie i o tym jest sporo). Inteligencja, dobroć, otwarty i bystry umysł czynią z Boya jedną z największych gwiazd kultur XX w. Choćby jego walka w obronie najsłabszych, z bandyckim kościołem stojącym na, podobnych do dzisiejszych, despotycznych pozycjach, tudzież resztą prostackich środowisk konserwatywnych, czyni go człowiekiem godnym najwyższego szacunku. Z jednej strony za postawę moralną, z drugiej za wizjonerstwo społeczne. Wybitna osobowość.

Między wierszami można odczytać wyraźny odautorski podziw dla Żeleńskiego. Hen podchodzi do postaci, chyba swego idola, ze specyficzna czułością i atencją.

Świetne pióro Hena i doskonale pasujący lektor - Ksawery Jasieński - czynią z tej pozycji lekturę zdecydowanie wartą wysłuchania.
8/10

Fidel-F2 - 4 Listopada 2021, 08:52

Rzeka Bogów - Ian McDonald

Czytałem jakieś 2-3 miesiące, z przerwami, po jednym rozdziale, czasem kilka. Pierwsze trzysta stron nudziłem się niemożebnie, autor nijak nie mógł wzbudzić mojego zainteresowania. Byłem przekonany, że na koniec wystawię bardzo marną ocenę, być może nie dociągnę do końca (zdarzyło się kilka momentów, gdy byłem bliski rzucenia książki w kąt). No ale warsztat grzeczny, napisane bardzo ładnie, są pomysły, rzeczywistość koherentna, nie ma się w zasadzie do czego przyczepić. Poza tym, że nudne ale może byłem zmęczony. Zaciskałem zęby i brnąłem. Circa zaraz po trzechsetnej stronie zacząłem się w lekturę wciągać i czytać z prawdziwym zainteresowaniem.

Zaletami powieści są:
- elegancki warsztat literacki,
- plejada, świetnie skonstruowanych, krwistych, jędrnych bohaterów,
- przemyślanie i efektownie zbudowany świat bliskiego zasięgu - zmiany środowiska naturalnego, polityczne, społeczne, obyczajowe, technologiczne, z człowiekiem który jest taki jaki był zawsze,
- interesujący pomysł na fizykę
- oraz chyba najistotniejsza, koncepcja rozwoju AI, oryginalna, nieszablonowa.

Rzeczywiście uczta wyobraźni. Ostatecznie nie żałuję lektury.
8/10

Fidel-F2 - 6 Listopada 2021, 08:50

Wielcy mistrzowie pióra SF - Antologia

Klubówka z lat osiemdziesiątych. Są nazwiska znane i cenione dziś, są też takie które, w zasadzie, zaginęły w pomroce dziejów. Niestety antologia ta, poza wyjątkami, to średniactwo lub kiepścizna.

Najlepsza rzecz to nowelka Plaga dermiczna Waltera Michaela Millera jr.. Tłumaczenie dość swobodne angielskiego Dark Benediction. Post-apo może i nie do końca najzręczniejsze fabularnie (acz to raczej czepialstwo z mojej strony), za to z mądrym przesłaniem. O manipulacjach politycznych, mechanizmach społecznych, psychologii człowieka. O tym, że myślenie stereotypami jest przekleństwem, w ten sposób tworzymy wrogów. I że zazwyczaj wróg pozostaje wrogiem dopóty, dopóki go nie poznamy. Potem okazuje się, że to taki sam człowiek jak my. Problem w tym, że zazwyczaj niewielu wystarcza charakteru by tego próbować.
8/10

W Meduzie Theodore'a Sturgeon'a mamy intersujący pomysł i równie ciekawie poprowadzoną fabułę - gdzieś w przestrzeni istnieje planeta, w okolicach której giną statki kosmiczne. Typowe sposoby nie rozwiązują problemu, trzeba wymyślić coś nieszablonowego.
7/10

Na wzmiankę zasługuje jeszcze Milczenie Mutanta Forresta Jamesa Ackermana. Szorcik, pomysłowy i zabawny.
7/10

Reszta to peleton bez większego znaczenia.

Całość
6/10

Fidel-F2 - 8 Listopada 2021, 12:19

Ciemna strona księżyca - Grzegorz Gajek

Autor mocno zapożyczył się u Simmonsa (Hyperion), Sturgeon'a (Meduza), Scotta (Obcy - 8. pasażer "Nostromo") i Lema (Pirx). U paru innych pewnie też. Problem polega na tym, że w pierwotnych konstrukcjach, rozmaite elementy pożyczone przez Gajka mają swoje miejsce, powody, uzasadnienia, coś z nich wynika. W Ciemnej stronie księżyca niekoniecznie.

Fabuła jest pozszywana na siłę, oparta głównie na gadaniu i kilku nieprzekonywujących scenach akcji. Owo gadanie w dużej mierze to tania metafizyka i dziecinne ujęte problemy ontologiczne. W sumie nawet ładnie pasuje do bohaterów będących teatralnie sztywnymi kukłami w stereotypowych ujęciach.

Zarówno w obszarze warsztatu literackiego, jak i konstrukcji utworu, Gajek prezentuje poziom silnie amatorski.

Im bliżej końca, tym koncepcja autorska przybiera coraz bardziej kuriozalne kształty. W zasadzie nie mam pojęcia o co chodziło i jak to się skończyło. I w ogóle mnie to nie martwi. W mojej ocenie, to bardzo marna książka, a czas poświęcony na jej słuchanie raczej zmarnowałem.

Odsłuchałem w niezłej interpretacji Wojciecha Masiaka.
3/10

Fidel-F2 - 10 Listopada 2021, 11:38

Podróż ludzi Księgi - Olga Tokarczuk

Wiele lat później Arturo Pérez-Reverte napisał książkę bardzo podobną Misja: Encyklopedia. Pérez-Reverte osią utworu uczynił idee oświeceniowe, Tokarczuk zaś pewien rodzaj mistycyzmu, który powierzchownie religijny, tak naprawdę szuka prawdy o świecie i człowieku. Podróż... ma za bohaterów postacie startujące z bardzo różnych pozycji, o bardzo różnym statusie, z bardzo różnymi motywacjami, systemami wartości i celami. Zdaje się też mówić, że te wszystkie różnice są niczym, a sukces ma wiele imion i bywa, że powszechne postrzeganie pewnych osób w kategorii całkowitej przegranej może być jedynie pozorem i złudzeniem, wynikającym ze źle przyjętego układu odniesienia.
Książka pozwala na rozmaite interpretacje w wielu aspektach, dokładna jej analiza bliższa by była wielostronicowemu felietonowi niż krótkiej notatce. Bogatszą wersję pozostawię w sugestii każdemu czytelnikowi do jego prywatnych rozważań. Ktoś mógłby rzec, że powieść jest tak bardzo o wszystkim, że pewnie o niczym. Może coś w tym jest, acz mnie taka interpretacja nie przekonuje. Z pewnością mamy do czynienie z dziełem głęboko humanistycznym, w którym autorka próbuje pomóc czytelnikowi odpowiedzieć na pytanie co dla niego jest prawdziwym sensem życia. Oczywiście nie daje żadnej odpowiedzi, jedynie pomaga zadać pytanie w odpowiedni sposób.

Strona konstrukcyjna utworu, budowa postaci czy warsztat czysto literacki nie dają zbyt wielkiego pola do zarzutów. Można by się czepić tego i owego ale byłoby to właśnie czepialstwo.

Nie jest to powieść wyjątkowo wybitna, czy w jakiś sposób epokowa, ale wciąż rzetelnie bardzo dobra. Potrafi wzruszyć i skłonić do pewnych przemyśleń, jednocześnie nie narzucając się z jedyną dozwoloną interpretacją. To więcej niż ogromna większość ludzkiej twórczości. Takiego debiutu życzyłbym każdemu twórcy.
8/10

Fidel-F2 - 16 Listopada 2021, 10:17

Trzy wiedźmy - Terry Pratchett

Autor tradycyjnie potrzebuje jakiejś kanwy do rozpisania kabaretu, tym razem padło na uniwersum dzieł Shakespeare'owskich. Ani to źle, ani dobrze, to nic więcej jak płótno na blejtramie. Jednakowoż, ten tytuł odrobine różni się od poprzednich tomów serii. W końcu opuszczamy plateau średniactwa z plusem i w zasadzie w każdym obszarze odnotowujemy progres. Z magmy poprzednich tomów zaczyna się krystalizować konkretniejsza skała.

Fabuła jest bardziej fabularna, możemy tu znaleźć zamkniętą historię, miast jak do tej pory bywało, zlepku dość umownie połączonych scenek.

Również dowcip przybrał na jakości. Poprzednio zazwyczaj zauważałem, że coś ma być dowcipne i od czasu do czasu lekko krzywiłem się w bladym półuśmiechu pod nosem. Tym razem doceniałem pracę autora uśmiechami pełnymi, lekkimi chichotami, a nawet zdarzyło się kilka razy wybuchnąć szczerym śmiechem.

Podobnie postacie krzepną w wielowymiarowości. Mamy w końcu Nianię Ogg, bohaterkę, o której mogę powiedzieć, że ją szczerze polubiłem. Tak, Niania Ogg to jest ktoś. Choć naturalnie wszystkie wiedźmy mają klasę i charakter.

Kilka konceptów zawartych w powieści budzi mój najwyższy szacunek. Miotła odpalana na „pych”, tankowanie miotły w powietrzu, piosenka o jeżu, czy wiedźmy robiące za nawigację to jest mistrzostwo świata.

W porównaniu do poprzednich pięciu tomów, Trzy wiedźmy są dziełem zauważalnie dojrzalszym i, pozornie paradoksalnie, poważniejszym. Jednocześnie o pół stopnia lżejszym, a to po części chyba dzięki zgrabniejszej konstrukcji.

7,5/10

Fidel-F2 - 18 Listopada 2021, 10:24

Wachmistrz. Dogrywka - Krzysztof Bochus

Kolejna opowieść z serii z Christianem Abllem w roli głównej. Jest to kontynuacja prequela zasadniczych tomów, zatytułowanego Wachmistrz. I tak naprawdę, co nie zaskakuje, na pierwszy plan wysuwa się tu wachmistrz Kukulca. Akcja zaczyna się chwilę po zakończeniu poprzedniego tomu, jednak nie ma z nim zbyt wiele wspólnego. Poza incydentalnymi wspomnieniami dotyczącymi poprzednich wydarzeń, to zupełnie nowa historia.

Niestety, w mojej opinii, jest to najsłabszy tom serii. Wątek fabularny jest prościutki, schematyczny, przewidywalny. Sporo jest momentów naiwnych, niemal prostackich. Niejednokrotnie trafiają się rozwiązania mocno niewiarygodne, o typowej charakterystyce konstrukcji zwanej "chodzenie na skróty". Podobnie z resztą składowych. Rzecz wydaje się napisana na szybko, z niewielkim wkładem intelektualnym autora. Wydaje się jakby to był efekt kucia żelaza póki gorące. Sprzedaje się, to wrzucajmy na ruszt cokolwiek ze znaczkiem serii. Szkoda.

Odsłuchałem w przyzwoitej interpretacji Mateusza Webera.
5/10

Fidel-F2 - 22 Listopada 2021, 12:26

Sycylijczyk - Mario Puzo

Pozycja luźno nawiązująca do uniwersum Ojca chrzestnego. Pojawiają się Michael Corleone i Peter Clemenza, jednak ich obecność jest mocno peryferyjna, o marginalnym znaczeniu. Tak naprawdę opowiedziana jest historia życia i działalności Salvatore Guiliana. W rzeczywistości nazywał się Salvatore Giuliano, w latach czterdziestych był sycylijskim separatystą - pomieszaniem bandyty, Robin Hooda, idola nastolatek tudzież bojownika podobnego w konstrukcji do naszych niezłomnych i wyklętych. Kradł, porywał dla okupu, mordował, ale swą działalność kierował głównie przeciwko władzom, bogaczom, mafii. Wspierał zaś biedny lud sycylijski i dążył, przynajmniej na sztandarach, do stworzenia jak najdalej idącej autonomii sycylijskiej. Oczywiście nie dożył sedziwego wieku, choć niemal przez dekadę wydawał się nieśmiertelny. Wokół jego osoby narosło mnóstwo legend i mitów, również na temat okoliczności śmierci (wg. niektórych jedynie domniemanej) pojawiły się rozmaite spekulacje.

W powieści Puzo, Salvatore jest z jednej strony idealistą, z drugiej osobą przemyślną i mocno stąpającą po ziemi, autor go lubi i rozumie. Drugim istotnym bohaterem jest Sycylia, jej historia, kultura, realia, stosunki społeczno-gospodarcze, wreszcie krajobraz. Można tu odnaleźć wielką dozę sympatii do człowieka, choć chyba nie znajdziemy postaci bez skazy, oraz do "małej ojczyzny". Po stronie bohaterów negatywnych pojawiają się w oczywisty sposób establiszment, instytucje państwowe, kościół czy w końcu mafia. Wszystkie te podmioty są ze sobą ściśle powiązane i są różnymi twarzami tej samej zgnilizny. W efekcie powstało dzieło bardzo spójne, wciągające z jednej strony wartką akcją, z drugiej znakomicie skonstruowaną obserwacją ludzi i świata w którym żyją. Jest to proza dojrzała, ale swobodna, taka która na nic się nie sili. Lektura jest dużą przyjemnością.

"Czynił dobro starając się nie wyrządzić większych szkód"

Wysłuchałem w świetnej interpretacji Roberta Jarocińskiego.

Doskonała rzecz.
10/10



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group