Planeta małp - Co nas dziwi... zaskakuje... szokuje...
Rafał - 3 Lutego 2014, 15:06
Mojej znajomej z pracy zięć wybrał się na narty , jestem, kurczę, w szoku. Ot, tak sobie, pojechał pojeździć. Jest coś w tym, że szewc bez butów chodzi. Każdy z dalszej czy bliższej rodziny albo znajomi z odleglejszych terenów RP czy zagramanicy są zadziwieni, kiedy zaprzeczam, że nie, nie jeżdżę na nartach, chociaż-żem z niby z gór.
Edit - nie znam ani jednej osoby, która będąc w miarę "regularnym" narciarzem by nie była choć raz połamana. Albo z porwanymi wiązadłami. Albo bez ścięgien. I dalej jeżdżą, choć te największe kaleki zamieniły zjazdówki na biegówki.
Luc du Lac - 3 Lutego 2014, 19:57
na nartach jeżdżą górale (bo muszą) i mieszkańcy równin (bo mogą) - mieszkańcy około-, przy-, nad-, wolą się trzymać od nart z daleka - bo wiedzą czym to grozi
mesiash - 4 Lutego 2014, 12:17
Rafał, nigdy na nartach nie zrobiłem sobie nic strasznego, ale z drugiej strony od kiedy jestem stary (20+ lat ) to bywam raz na 2-3 lata. Wcześniej zdarzało się przynajmniej raz w roku. Jedyna kontuzja zimą, to wybity palec na snowboardzie, bo miałem taki kaprys, żeby spróbować
Rafał - 4 Lutego 2014, 12:25
mesiash, to jeszcze wszystko, tfu , przed tobą, byku.
Nie tak dawno kolega przesłał mi pocztówkę z nart:
Godzilla - 4 Lutego 2014, 12:33
Myśmy kiedyś mieli ubaw, jak pod Jaskinię Mroźną podturlało się małżeństwo z rocznym dzieckiem w spacerówce. Sugerowaliśmy, że ta jaskinia i wózek to może nie najlepsze połączenie, zwłaszcza, że potem trzeba jeszcze zejść kawałek po schodkach (kto był, ten wie). Ale twardzi byli. Trochę k*rew poobijało się echem po korytarzach... Potem jeszcze zauważyłam, że na dół zeszli z wózkiem i dzieckiem w całości - myśmy już dawno odpoczywali nad potokiem. Ulżyło mi.
Powiadali, że gospodyni tak ich pokierowała - powiedziała, że pod samą Mroźną jest równiutko wyasfaltowane I tak sobie myślę - albo, jak to góralka, w ogóle tam nie była od młodości, albo pamięta takie chaszcze, przy których obecna ścieżka to asfalt.
nureczka - 7 Lutego 2014, 12:19
Nie pojmuję logiki konkursów "wygraj książkę", w których żeby wygrać trzeba znać treść owego dzieła. Po co mi książka, którą mam?
Agi - 7 Lutego 2014, 12:37
nureczko, też kilka razy się nad tym głowiłam.
Adon - 7 Lutego 2014, 12:37
Też się wiecznie nad tym zastanawiam.
Luc du Lac - 7 Lutego 2014, 12:39
możesz znać treść a nie mieć książki w swoim posiadaniu
znam taki przypadki
nureczka - 7 Lutego 2014, 12:47
Luc du Lac napisał/a | możesz znać treść a nie mieć książki w swoim posiadaniu
znam taki przypadki |
Tak, ale w większości przypadków oznacza to, że nie specjalne chcę ją mieć. No chyba że do wygarnia byłoby oryginalne wydanie Biblii Gutenberga (bo reprint to już nie wiem)
Luc du Lac - 7 Lutego 2014, 14:23
nureczka napisał/a | Luc du Lac napisał/a | możesz znać treść a nie mieć książki w swoim posiadaniu
znam taki przypadki |
Tak, ale w większości przypadków oznacza to, że nie specjalne chcę ją mieć. No chyba że do wygarnia byłoby oryginalne wydanie Biblii Gutenberga (bo reprint to już nie wiem) |
marudzisz - czasami ludzia nie stać na zakup, albo nakład już wyszedł, albo przeczytał - podobało się i nawet mógłbyy ją mieć, ale nie za takie pieniądze (takich książek to znam pierdyliard) - najlepiej za darmo, albo chce dać w prezencie, albo...
Fidel-F2 - 7 Lutego 2014, 14:28
co w żaden sposób nie nadaje sensu
Luc du Lac - 7 Lutego 2014, 14:30
Fidel-F2 napisał/a | co w żaden sposób nie nadaje sensu |
zasadniczo
nie
nureczka - 7 Lutego 2014, 14:31
Luc du Lac, jak rozumiem, konkurs ma na celu promowanie książki. Jaki jest sens promowania książki, której nakład już wyszedł?
Matrim - 12 Lutego 2014, 22:38
Andrzej Pilipiuk w Antyradiu właśnie zapowiedział, że zaplanował sobie kilkutomową powieść przygodową, epicką jak jasna cholera, krwawą, jak... nie wiem co, z wyrazistymi bohaterami, którzy będą padać jak muchy (czy tam łany zboża)... Może ktoś mu powie, że to już jest napisane?
Martva - 12 Lutego 2014, 22:50
Pieśń bimbru i lodu. Może być... epickie.
gorat - 12 Lutego 2014, 23:19
A nie "Pieśń bimbru i ogórka"?
Martva - 22 Lutego 2014, 21:14
Nie wiem czy bardziej dziwi czy śmieszy - można kupić ekologiczne papierosy
Ziuta - 22 Lutego 2014, 21:22
Może filtr jest biodegradowalny? I emitują mniej CO2?
Martva - 22 Lutego 2014, 21:32
Koleżanka powiedziała, że pewnie do nich dodają mniej dodatkowego świństwa. Ja na to, że dla mnie 'ekologiczne' jednak się wiąże mocno ze środowiskiem i myślałabym że są z tytoniu niepryskanego przeciw mszycom, czy coś. Chóralny wybuch śmiechu. Wróciłam do domu, googlnęłam, znalazłam dwa artykuły - jedne papierosy z mniejszą ilością dodatków i bardziej przetwarzalne opakowanie, drugie - organiczny tytoń uprawiany bez pestycydów (jeeee, wygrałam, jak będę duża zostanę papieżem), godziwie wynagradzani rolnicy, produkcja przy użyciu odnawialnych źródeł energii i surowców z recyclingu.
Nadal:
ihan - 22 Lutego 2014, 21:32
Pewnie, podobnie jak jakieś tam jajka, są hodowane na paszy bez GMO
Martva - 22 Lutego 2014, 21:33
A jajka niekarmione GMO nie przebiją mojego cynku niemodyfikowanego genetycznie
ihan - 22 Lutego 2014, 21:43
Fakt, nie przebiją. Swoją drogą w temacie zadziwia mnie weekend, gdy wszyscy mnie przebijają, ty cynkiem, nureczka panią w sklepie. Co będzie dalej?
joe_cool - 22 Lutego 2014, 23:55
Rany, w Niemczech od dawna mają ekologiczne papierosy, to jest taki naród, który jest eko nawet wtedy, kiedy rujnuje sobie zdrowie
mesiash - 25 Lutego 2014, 13:02
Postanowiłem szukać pracy, ot tak, bo tutaj coś kiepsko zaczyna się dziać z ludźmi.
Wysłałem w piątek CV, wczoraj dostałem zaproszenie na test online. Wypełniłem, trochę zły bo wydawało mi się że słabo poszło, ale pani dzisiaj dzwoni i mówi że dobrze poszło, prawie max, że na rozmowę, ale musi się dowiedzieć o co chodzi z tym moim wykształceniem, no i wyszło... że oni potrzebują magistra. Chociażby socjologii, ale musi być magister No to powiedziałem że dziękuję, że nie rozumiem czemu, nie zamierzam w najbliższym czasie zdobywać niepotrzebnych papierków. Nie sądziłem że takie rzeczy teraz jeszcze mają znaczenie, zwłaszcza w tak wąskiej dziedzinie jak moja, ale tak teraz przeglądam to ogłoszenie, i być może miałem pełnić rolę bardziej reprezentacyjną, niż myślałem, więc chyba dobrze.
Fidel-F2 - 25 Lutego 2014, 13:07
tak, też sadzę, że świadectwo z gimnazjum powinno wystarczać
a może nawet sam rachunek za prąd, nie wiem...
thinspoon - 25 Lutego 2014, 13:12
Fidel-F2 napisał/a | tak, też sadzę, że świadectwo z gimnazjum powinno wystarczać
a może nawet sam rachunek za prąd, nie wiem... |
E, Fidel, poważnie? Szukasz programisty. Weźmiesz magistra informatyki po byle uczelni, czy kogoś z udokumentowanym pięcioletnim doświadczeniem w programowaniu w języku, który Cię interesuje?
Fidel-F2 - 25 Lutego 2014, 13:15
przecież mówię, że rachunek za prąd
LadyBlack - 25 Lutego 2014, 13:21
mesiash, a to miałeś sytuację odwrotną, do tych które mnie spotykały. W czasie poszukiwania pracy (niezbyt ambitnej, ale o taką niezobowiązującą mi właśnie chodziło), okazywało się, że tytuł magistra i doświadczenie zawodowe bardzo pracodawcom przeszkadza i jeszcze to, że nie mam serii kursów policealnych, które to są ważniejsze, niż faktyczne umiejętności.
Poszukiwanie pracy to obecnie niezwykłe doświadczenie.
Luc du Lac - 25 Lutego 2014, 13:51
mesiah: a z jakiej branży jesteś ?
|
|
|