Ludzie z tamtej strony świata - Darek Domagalski
Last Viking - 23 Lipca 2007, 14:52
Szara opończa napisał/a | masz Panie Darek szczescie ze NURS puszcza takie niezgodne ze obecnie obowiazujacym swiatopogladem teksty.. tylko uwazaj zeby jakis prawdziwy Kozka do pana dyrektora (ojciec jakos mi przez gardlo nie przechodzi) i do tych 2karzelkow nie doniosl... |
Hmm
Biorąc pod uwagę e-maile jakie otrzymuję, po publikacji tekstu to wielce prawdopodobne.
z vikingowej skrzynki napisał/a | (...) z prawdziwym oburzeniem przeczytałam w 21 numerze SFFiH Pana opowiadanie „Prasłowiańska Zamieć”, w którym w negatywnym świetle przedstawiona została działalność Ojca Dyrektora jedynej POLSKIEJ (podkreślam to słowo) rozgłośni radiowej, oraz postawa występującego tam księdza. Poza tym w swoich tekstach propaguje pan pogaństwo (biorę również pod uwagę komiks o barbarzyńskich wikingach, który Pan popełnia na spółkę z niejakim Rodionem - kolejnym antychrystem) wśród często, młodych, niewinnych, czytelników owego pisma (...)
Ręce precz od Ojca Dyrektora i Naszego Radia (...)
Brygida z Gdańska |
z vikingowej skrzynki napisał/a | (...) Jak śmiesz naśmiewać się z patriotów i katolików pokroju porucznika Kózki i robić z niego negatywnego bohatera!!! (...)
Porucznik z Ustki |
z vikingowej skrzynki napisał/a | (...) My jóż wiemy, kto za tobom stoji!!! (...)\
(pisownia zachowana)
Anonim |
A teraz jakiś e-mail z Kancelarii Prezydenta dotarł
Ziuta napisał/a | Last Viking pisze powieść o tym, jak prezydent Bush jesienią tego roku wyda rozkaz i dzielni amerykańscy chłopcy wjadą do Teheranu. Tak w połowie okaże się, że w naszym fantastycznym uniwersum Bush jest Murzynem. |
Hmm... a który Bush?
W którym roku? Bo może się okazać, że w następnych wyborach prezydentem USA zostanie Bush Afroamerykanin
W "Prasłowiańskiej Zamieci" nie podałem w którym roku akcja się toczy, a z tego co pamiętam opowiadanie ma coć około roku, więc wtedy jeszcze być może Jarosław nie był premierem więc... może się okazać, że wykazałem się pewną dozą prekognicji (muszę sprawdzić daty)
Jednak dalszą dyskusję na ten temat uważam, za jałową, gdyż jak to wykazałem kilka postów wyżej (broniąc tekstu Grzędowicza, przed podobnymi zarzutami) uważam to za zwykłe (nie konieczne złośliwe) czepialstwo.
"Prasłowiańska Zamieć" posiada wiele zagadnień, wątków, niedopowiedzeń, a nawet być może błędów interpretacyjnych (cała mitologia słowiańska opiera się na interpretacji - gdyż praktycznie nie istnieją zachowane źródła mitów - a tajemnicza Księga Walesa jest uznawana za falsyfikat) które są według mnie interesujące i o nich bardzo chętnie podyskutuję
mawete - 23 Lipca 2007, 20:31
Viking się usmiałem czytając kandydat do punktu. Drzwi do domu mozesz zamknąć - CBA i tak Ci je wypieprzy - po co otwierać jak tak bedzie bardziej widowiskowo i może Zbysiu Zero Ziobro jakąś konferencje prasową zrobi a przy okazji nakład sie podniesie jak bereciary będą chiały zobaczyć co za bezeceństwa NURS puszcza
O ojcem dyrektorem sie nie przejmuj - NURS jest Ojcem Redaktorem - jakos Cię wymiga
//edity literówki
mBiko - 23 Lipca 2007, 20:31
Vikingu albo robisz sobie z nas jaja i powyższe maile sfabrykowałeś, za co Ci chwała bo są zabawne.
Albo chwała za to, że czytają Cię nawet mohery.
Rafał - 24 Lipca 2007, 06:37
agrafek - 25 Lipca 2007, 12:54
"Zamieć" przeczytana. Cieszę się, że mogłem wreszcie przeczytać oficjalnie coś dłuższego Twojego autorstwa, Vikingu. Tym bardziej się cieszę, że tekst udany, a mógł się nie udać, niełatwo przecież wyciągnąć z serii krótkich grotesek coś dłuższego i nie już tak groteskowatego. Trochę się obawiałem, co będzie dalej w momencie, gdy chłopaki już dopłynęli na miejsce, by przekonać się, że u nich też wojna, w związku z czym jedno mogą się drugim przydać, co nieco ułatwiało sytuację bohaterom. Szczęśliwie, wyszedłeś z tego zwycięsko. W kilku miejscach odniosłem wrażenie, że powtarzasz część określeń postaci z shortów, ale nie porównywałem, więc pewności mieć nie mogę. Przy czym nie uważam tego za zarzut - wszak "Dzik" wypłynął na szersze wody, co wymaga przedstawienia go nowej, być może, publiczności.
"Wilczej zamieci" ciągle jeszcze nie czytałem, nie miałem więc jak z nią opowiadania skojarzyć, zdarzyło mi się jednak w trakcie Twojego opowiadania pomyśleć o "Thor spotyka Kapitana Amerykę" Brina.
To, co podobało mi się najbardziej, to fakt, że zachowując lekkość i humor króciaków (do diabła z angielską nomenklaturą ), wplotłeś w "Zamieć" coś więcej. Jest i co nieco o nostalgii, ale przede wszystkim - tak to odebrałem - o odpowiedzialności. A to, akurat, jeden z moich ulubionych tematów. I jeszcze drugi na liście - o konfrontacji z pragnieniami.
dagra - 25 Lipca 2007, 13:54
Zastanawiałam się jaki będzie odbiór osób nie znających "Wilczej...", bo czytając "Prasłowiańską..." nie byłam w stanie oddzielić jej od tekstu Grzędowicza i nadal tego nie potrafię.
Okazuje się jednak, że Viking "upchnął" tu wystarczająco dużo rzeczy pozwalających opowiadaniu zafunkcjonować niezależnie.
Niemniej, agrafku, po lekturze "Wilczej...' ubawisz się pewnymi odniesieniami dodatkowo, a i zakończenie znajdziesz całkiem, że tak powiem, nowym.
Last Viking - 26 Lipca 2007, 00:11
mawete napisał/a | Drzwi do domu mozesz zamknąć - CBA i tak Ci je wypieprzy - po co otwierać jak tak bedzie bardziej widowiskowo i może Zbysiu Zero Ziobro jakąś konferencje prasową zrobi a przy okazji nakład sie podniesie jak bereciary będą chiały zobaczyć co za bezeceństwa NURS puszcza |
I zobaczysz, że w ciągu tygodnia nakład SFFiH się wyczerpie.
A dzisiaj przyszli do mnie jacyś dziwni panowie telefony sprawdzać czy działają. Wyobrażacie sobie coś takiego?
Co prawda coś tam grzebali przy słuchawce, ale to miłe ze strony usługodawcy, że tak dba o każdego klienta.
mBiko napisał/a | Vikingu albo robisz sobie z nas jaja i powyższe maile sfabrykowałeś |
agrafek napisał/a | Trochę się obawiałem, co będzie dalej w momencie, gdy chłopaki już dopłynęli na miejsce, by przekonać się, że.... i tu te białe plamy |
Gorąca prośba.
W moim temacie nie stosujcie technik „ukrywania tekstu” w celu nie spoilerowania, ponieważ zakładam, że osoby wchodzące na mój wątek, pragną podyskutować o tekście, a nie da się tego zrobić nie zahaczając o strukturę, budowę i rozwiązania fabularne. Rozumiem w recenzji, ale na wątku autorskim powinno się polemizować, wymieniać uwagi, czasem nawet rozbierać utwór na czynniki pierwsze.
Zawsze mnie śmieszą dyskusje forumowe w wątkach autorskich, gdzie obserwujemy tzw. „białe plamy”.
agrafek napisał/a | W kilku miejscach odniosłem wrażenie, że powtarzasz część określeń postaci z shortów, ale nie porównywałem, więc pewności mieć nie mogę. |
Zgadza się.
Zawsze zakładam, że mam do czynienia z czytelnikiem, który po raz pierwszy spotyka się z załogą ORP „Dzik”, lub zdążył zapomnieć (cóż za barbarzyństwo ) i w tym celu staram się przybliżyć choćby w jednym zdaniu podstawową charakterystykę postaci.
Ponadto w „Prasłowiańskiej Zamieci” musiałem na etapie korekty dopisać jeden akapit, a szczerze mówiąc w kilku zdaniach streścić opowiadanie rozgrywające się pomiędzy shortami (a raczej jak to ładnie ująłeś „króciakami” ) a „Zamiecią”, gdyż dowcip nie byłby zrozumiany bez znajomości części poprzedniej (scena ze spotkaniem demona Bobo)
agrafek napisał/a | zdarzyło mi się jednak w trakcie Twojego opowiadania pomyśleć o Thor spotyka Kapitana Amerykę Brina |
Szczerze muszę przyznać, że nie czytałem.
Inspiracją w zakresie dowcipu są dla mnie Pythoni, Pratchett, Douglas Adams, a i echa „Wojny Trappa” Brianna Callisona można w ORP się doszukać, natomiast w zakresie wydarzeń (tych mniej fantastycznych ) koledzy oficerowie z MW.
Prawdą jest jak to też Ziuta potwierdził, że op pływają w asyście dźwigów, a i luki torpedowe są puste
agrafek napisał/a | Jest i co nieco o nostalgii, ale przede wszystkim - tak to odebrałem - o odpowiedzialności |
Dzięki, że to dostrzegłeś.
Wydawałoby się, że w świecie ORP, świecie groteski, dowcipu i nie bójmy się użyć tego słowa: libacji alkoholowych, nie ma miejsca na odpowiedzialność. Nic bardziej mylnego. Sam kontrast pomiędzy zachowaniami i funkcją jaką pełnią marynarze floty wojennej daje wiele do myślenia. Chciałem pokazać, że pod powierzchnia jest coś więcej, że są ludzie od których może zależeć nasz los.
Odpowiedzialność to poważna sprawa. Odpowiedzialność za słowa, czyny, postawy. Musimy pamiętać, że każde nasze działanie coś wywołuje, czasami zgonie z naszymi intencjami, czasami niestety wręcz przeciwnie. Samym swoim jesteśtwem coś w nasz świat (lub fantastyczny) wnosimy, wpływamy na wydarzenia, czasami w mniejszym, czasami w większym stopniu. Nie jesteśmy odpowiedzialny tylko za siebie, ale za innych, za to co swoim postępowaniem im uczynimy.
Należy być uważnym.
I o tym też jest ta opowieść.
agrafek napisał/a | I jeszcze drugi na liście - o konfrontacji z pragnieniami. | Hehehe... a tu się przyznam niezamierzone.... jednak.
Czyż to nie pragnienia determinują nasze życia? Nie są głównym motorem napędowym naszego postępowania? Naszych wyborów?
Tak więc, większość utworów literackich (jak nie wszystkie) o tym mówią i o konfrontacji naszych pragnień z rzeczywistością. Przecież nawet w... ... ale o tym w Twoim wątku.
Pamiętam, że szukając materiałów do „Prasłowiańskiej Zamieci”, przeglądając bardzo skromne źródła (dlaczego ja Bruknera wtedy nie znałem? ) spostrzegłem jak wiele wspólnego mają wierzenia słowiańskie z taoistyczną filozofią równowagi i cyklami natury. Tak więc jest to również opowieść o losie, przemijaniu, przeznaczeniu i konieczności zachowania równowagi.
dagra napisał/a | Niemniej, agrafku, po lekturze Wilczej...' ubawisz się pewnymi odniesieniami dodatkowo, a i zakończenie znajdziesz całkiem, że tak powiem, nowym |
Zgadza się.
I ponownie zapraszam do sięgnięcia po nowelę Grzędowicza.
EDIT://
Przypomniało mi się w drodze do pracy, że przecież opowiadanie "Thor spotyka..." publikowany był w jakiejś starej F, więc czytać musiałem Tylko moja pamięć zawodna
agrafek - 26 Lipca 2007, 07:22
A tak, w staruśkiej F (Alcyd wiedziałby w którym numerze, nawet, gdyby obudzić go o północy, tuż po zakończeniu dzikiej libacji ).
Przypomniałem sobie jeszcze o czymś, o czym zapomniałem napisać w poprzednim poście. Otóż, udało Ci się zachować jeszcze jedną tradycję "Dzika". Po lekturze prawie każdego opowiadania chwytałem się za głowę i mamrotałem: "Boże, jak oni się teraz z tego wyplączą?" Tym razem nie mamrotałem, a wręcz wyrykiwałem to dramatyczne pytanie.
joe_cool - 26 Lipca 2007, 10:56
przeczytałam wczoraj i podobało mi się. brawa za bosmana z lubelskiego
za to końcówki nie zrozumiałam, ale może jak gdzieś tego Grzędowicza dorwę i przeczytam, to zrozumiem.
Vikingu, pisz, pisz i jeszcze raz pisz, a Ojciec Redaktor niech Cię drukuje.
EDIT: gwoli wyjaśnienia - bosman był zawsze super, ale w 'prasłowiańskiej...' chyba po raz pierwszy pada informacja o jego pochodzeniu
Last Viking - 26 Lipca 2007, 11:13
agrafek napisał/a | Po lekturze prawie każdego opowiadania chwytałem się za głowę i mamrotałem: Boże, jak oni się teraz z tego wyplączą? |
A po co?
Pamiętam kilkanaście lat temu czytałem o pewnym scenarzyście i rysowniku komiksu (nie pamiętam dokładnie o jaki komiks chodziło i o jakiego autora ) który swoich bohaterów w którymś z epizodów doprowadził do nieprawdopodobnej sytuacji (zdaje się, że zamknął ich w skrzyni i wrzucił na dno środku oceanu ). Czytelnicy zastanawiali się jak on sobie poradzi z wykaraskaniem bohaterów z opresji?
No i w następnym numerze w pierwszym z dymków stało cos w tym stylu:
„Tylko sobie wiadomym sposobem nasi bohaterowie poradzili sobie z przeciwnościami losu...”
W ORP zakładam podobną zasadę.
joe_cool napisał/a | za to końcówki nie zrozumiałam, ale może jak gdzieś tego Grzędowicza dorwę i przeczytam, to zrozumiem. |
Końcówka jak najbardziej nawiązuje do „Wilczej Zamieci” Grzędowicza i jest jakby wspólnym mianownikiem tych dwóch opowiadań, aczkolwiek ma jeszcze inny wymiar.
W mitologi nordyckiej okręt zbudowany z ludzkich paznokci o nazwie Naglfar poprowadzi w dniu Ragnarok olbrzym Ymir, a na jego pokładzie znajdzie się niejako desant do walki z bogami – Asami.
Wtedy nastąpi koniec świata.
joe_cool napisał/a | bosman był zawsze super, ale w 'prasłowiańskiej...' chyba po raz pierwszy pada informacja o jego pochodzeniu |
Hmm... zdaje się, że w którymś z shortów była już ta informacja
Prawdopodobnie w "Incubusie"
Kwapiszon - 26 Lipca 2007, 12:32
agrafek napisał/a | A tak, w staruśkiej F .... |
Czerwiec 1989 nr 81.
mawete - 27 Lipca 2007, 06:42
Viking: Będziesz składał autografy na imprezie w Gdyni?
Last Viking - 27 Lipca 2007, 06:55
Autografy pozostawmy bardziej uznanym autorom, o większym dorobku literackim, a ja się chętnie piwem "stuknę"
Tylko ,na Thora, nie piwem Polskim, gdyż po ostatnich wojażach Wrocław-Praga-Słowacja, gdzie kosztowałem piw naszych sąsiadów, stwiedziłem że piwa rodzimej produkcji są za bardzo rozwodnione, zbyt gazowane i mają za dużo procentów
mawete - 27 Lipca 2007, 07:06
Last Viking napisał/a | ... i mają za dużo procentów |
starzejesz się
Last Viking - 28 Lipca 2007, 23:18
Opowiem Wam coś o czytelnictwie, a będą te dwie anegdoty, jednak obie w 100% prawdziwe.
Siedząc dzisiaj około godziny 23:00 na peronie w Gdyni i czekając na pociąg do Wolnego Miasta, czytałem sobie książkę. Cisza, spokój, czasem szum przejeżdżających pociągów, turkot kół, jakże kojący po dźwiękach Beach Part rozlegających się po całej Gdyni. W pewnej chwili na ławce obok siadają dwie dziewczyny. Przyprowadziły ze sobą psa, który nie omieszkał mnie zaczepiać.
- Niech się pan nie martwi – rzecze jedna z dziewcząt – Ten pies łatwo nawiązuje relacje międzyludzkie.
Uśmiech i powrót do książki. Natomiast młode damy zaczęły obgadywać ludzi wchodzących na peron.
- Zobacz jaki pedał idzie – wskazała chłopaka w jedwabnej koszuli, pewnie jadącego do któryś z nocnych lokali.
- Co Ty homofobem jesteś? – pyta ta bardziej rozgarnięta, właścicielka psa, co to poprawne relacje międzyludzkie potrafi wykształcić.
- A co to znaczy, bo słownika nie mam?
- Spytaj tego pana – wskazuje na mnie. – Książkę czyta to pewnie wie.
Przezornie nie podniosłem nosa zza ksiażki.
- Ale to dziwne nie?
- Co?
- No, że ktoś sobie siedzi i książkę czyta.
- No... dziwne.
Trwała konwersacja.
- Zobacz, ten pan glany ma – zdziwiła się widząc moje „wyjściowe” buty.
- Bardzo dziwne. I taki ktoś sobie po prostu siedzi i książkę czyta!
- Tym bardziej w sobotę.
Nie muszę dodawać, że ledwo powstrzymałem śmiech. W końcu właścicielka psa,
wykazująca się większą niż koleżanka śmiałością (może od psa się nauczyła budowania relacji międzyludzkich? ) pyta:
- A co pan czyta?
Pokazuje okładkę. Dziewczyna próbuje odczytać tytuł.
- Eee... Epi... Epi... Epidemia wikarego Trzaski!
- Epifania – poprawiam.
- Epifania? A co to znaczy?
- Akt objawienia się bóstwa. Inne określenie teofanii.
- O *beep*
* * *
Druga przygoda zdarzyła mi się jakieś dwa miesiące temu w bibliotece. Nie znalazłem w dziale historycznym interesującej mnie pozycji, więc proszę młodą bibliotekarkę odpowiednio używając GŁOSU, hipnotyzując wzrokiem, żeby była tak uprzejma i potrzebna mi książkę dla mnie zatrzymała. Oczywiście, zgodziła się nad wyraz chętnie, cała szczęśliwa, że może mi wyświadczyć przysługę.
- Proszę podać tytuł książki? – pyta chwytając za kartkę i ołówek.
- Stefan M. Kuczyński: Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim 1409-1411 – odpowiadam.
- Dobrze – rzecze bibliotekarka - W jakim to dziale? II wojna światowa?
Dabliu - 29 Lipca 2007, 00:35
Eeech... smutne. Niestety, prawdziwe. Mnie też czasem spotykają takie przygody, nieodmiennie wprawiając w podły nastrój (bo jakoś mi po tym nie do śmiechu).
Cały czas wspominam pytania koleżanki z pracy (studentki): "- Rafał, a ten cały PRL to był w latach '70 czy '80?" I inne pytanie z ust tej samej dziewczyny, przyszłości naszych elit intelektualnych: "- To ty czytasz książki? Jakieś takie zmyślone, tak?" Albo inna koleżanka z pracy: "- Jaaa... czytasz na przerwie? A po co?
- Bo lubię.
- A co czytasz?
<Pokazuję okładkę - zdziwiona mina koleżanki>
- Fajne to?
- Fajne.
- Ale ty musisz być mądry..."
Martva - 29 Lipca 2007, 12:02
Przystanek autobusowy, siostra średnia stoi i czyta. Podchodzi Pani z Siatami, patrzy niepewnie.
-a co pani robi?
-czytam książkę.
-acha. A mnie uważa pani, że to tak... szkoda czasu?
Gustaw G.Garuga - 29 Lipca 2007, 20:00
Ja dziękuję za białe plamy, bo tekstu jeszcze nie czytałem Za to czytałem niegdyś Wilczą zamieć, więc fundament pod lekturę Prasłowiańskiej mam. Nie będę krył, że miniaturki 'dzikie' niezbyt przypadły mi do gustu, liczę więc na pełny metraż.
Mnie jeszcze nikt nigdy nie zaczepił o czytanie - a czytam i w autobusie, i chodząc po mieście... Może to mój wzrok błędny (okulary) i szata plugawa (kołnierzyk) odstrasza impertynentów
A z piwem dziwna sprawa - czy "rozwodnione" może mieć "za dużo procentów"??
Last Viking - 29 Lipca 2007, 21:12
No cóż, ja jednak będę się upierał przy tym, żeby w temacie autorskim nie stosować "białych plam".
Do przeczytania "prasłowiańskiej Zamieci" serdecznie zapraszam. Mam nadzieję, że ta dłuższa forma Ci się spodoba.
Jeśli zaś chodzi o piwo to polecam wielce interesującą książkę Tadeusza Kaczmarka "Ksiega Piw i Browarów Polskich" w której jest bardzo ładnie wystawione, jakie proporcje chemii, słodu, drożdży piwowarskich i innych substancji powinno piwo zawierać, łącznie ze streszczeniem zawartości normy PN-89/A-79098 (zastąpionej w roku 1995 PN-A-79098:1995) określającej cechy piwa i warunki, którym powinno odpowiadać.
Osobiście uważam, że czas na kolejną nowelizację
Last Viking - 30 Lipca 2007, 07:47
Jeszcze w sprawie tzw. „białych plam” i nie spojlerowania treści tekstu w temacie autorskim, ponieważ chyba tematu jeszcze nie wyczerpałem.
Oprócz argumentów, które przytoczyłem powyżej, dotyczącej swobodnej dyskusji na temat utworu, łącznie z jego konstrukcją fabularną, jest jeszcze coś, i tutaj posłużę się przykładem spotkania autorskiego Szczepana Twardocha na Dniach Fantastyki we Wrocławiu. W ten sam weekend ukazała się w sprzedaży (a być może była jedynie dostępna na konwencie, a w księgarniach dopiero później?) jego książka „Epifania księdza Trzaski” i Szczepan już na wstępnie swojego spotkania wyjaśnił naturę owego objawienia, czyli według definicji zespojlerował totalnie zakończenie i „nici” z zaskoczenia
I zaczął opowiadać o inspiracji, o myśli teologicznej i filozoficznej jaką poprzez takie a nie inne zakończenie utworu zawarł.
W kilku przypadkach na forum odzywały się głosy, że poprzez wstęp do shortów spojleruje niejako tekst.
Czy jednak w tekście literackim najważniejsze jest zaskoczenie czytelnika?
Przecież drzwi wyobraźni i percepcji zawartych w tekście zagadnień dopiero subiektywnie dla każdego czytelnika się otwierają. Uważny czytelnik potrafi dostrzec treść zawartą między wierszami, dopowiedzieć sobie i zinterpretować historie po swojemu.
Druga kwestia to poruszane w utworze problemy, ukazanie ich, przedstawienie, niejako polemika z czytelnikiem, często nawet z jego poglądami, stereotypami w nim zakorzenionymi.
Po trzecie: „język”. Zachwycać się konstrukcją zdań, myśli z nich płynących, żonglerką słowną, warsztatem i wiedzą autora.
Myślę, że dlatego się czyta teksty literackie, a nie dlatego żeby autor czymś zaskoczył, chociaż nie powiem czasami też jest to ważny czynnik.
Jednak czy my piszemy kryminały? Czy jest to forum Agaty Christie?
I najważniejsze pytanie: czy fantastyka ma zmierzać w tym kierunku? Najważniejsze ma być zaskoczenie czytelnika, niczym w pulpowych kryminałach?
Zdaje się, że którymś panelu dyskusyjnym na Poznańskim Pyrkonie, była o tym dyskusja. Wtedy dyskutanci wykazywali wyższość fantastyki nad tego typu literaturą ( ... co niektórzy wykazywali wyższość nawet nad literaturą nurtu głównego, rozwijając sztandary bojowe i deklarując manifesty iście rewolucyjne)
Niestety jednak tego typu zachowania czytelników dla których podczas dyskusji najważniejsze jest nie zahaczyć o treść i konstrukcje fabularną utworu prowadzi do spłycenia zagadnień, a autorzy zaczną pisać utwory o liniowej fabule (od punktu A do punktu B, bez dygresji, retrospekcji ) z zaskakującymi fajerwerkami na końcu.
No ale wtedy czytelnik nie będzie miał problemu z tekstem, poczuje się pewnie i nie będzie trzeba mu pokazywać palcem w którym momencie zaczyna sie fabuła
Gustaw G.Garuga - 30 Lipca 2007, 09:12
Zaskoczenie to rzecz jasna nie wszystko. Ale znając zakończenie czytelnik jest w stanie przejrzeć metodę autora, inaczej odbiera fabułę, może coś traci... Poza tym, na spotkaniu autorskim nie da się opowiedzieć zakończenia tak, żeby kto nie chce, nie słyszał. Ale w wątku można wybielić tekst, który można wedle woli pominąć albo zaznaczyć, w ten sposób zapewniając, że i wilk syty, i owca cała. To jednak Twój watek i Ty tu ustalasz zasady
gorat - 30 Lipca 2007, 13:03
Jest jeszcze jedno: nawet jeśli fabuła bywa czasem nienajważniejszą częścią utworu, to nie zawsze. I niektórzy czytelnicy nie chcą ujawniania znaczących szczegółów fabuły nawet wtedy, gdy jest szczątkowa, gdyż to tak, jakby mieć np. 2/3 przyjemności. Czyli: owszem, przyjemność jest, ale mniejsza.
Nadto jest zwyczaj, a temu nie ma się co sprzeciwiać.
mawete - 30 Lipca 2007, 14:00
GGG: znowu się z Toba zgadzam... i z goratem też, szlag mnie trafia jak czytam spoilery....
dagra - 30 Lipca 2007, 18:04
Czyli, chłopaki, o czym ma być wątek autorski? Po co NURS ściąga pisarzy na forum czasopisma?
Czy nie po to, żeby porozmawiać z nimi o tekście? O książce czy opowiadaniu?
A poza tym, po co wchodzić w wątek autora po publikacji jego tekstu, czytać dyskusję na ten temat, jeśli jeszcze się tekstu nie przeczytało? Przecież to sensu nie ma.
Gustaw G.Garuga - 30 Lipca 2007, 18:15
dagra, czytelnik z Ciebie doświadczony, nie udawaj więc, że nie zrozumiałaś postów powyżej. Możesz się z moim i innych zdaniem nie zgadzać, ale nie udawaj, że powody takowego nie zostały już przedstawione
Jeśli Viking nie chce w swoim wątku wybielania spojlerów, jego prawo. Ale części forumowiczów nie pójdzie to w smak
Zamieci jeszcze nie czytałem.
dagra - 30 Lipca 2007, 18:41
Nie, Gustaw, nie zgadzam się na taki sposób rozmowy - na sugerowanie rozmówcy gierek, na sugestię, że wie się, iż rozmówca myśli co innego niż pisze.
Ale niech będzie po Twojemu - jeszcze raz.
Forumowicz pisze: szlag mnie trafia jak czytam spoilery.... - pytam więc jak dyskutować?
Inny forumowicz pisze: niektórzy czytelnicy nie chcą ujawniania znaczących szczegółów fabuły - pytam więc po co czytać dyskusję o tekście, zanim się go pozna.
W obu tych przypadkach zachodzi pewna sprzeczność - stąd pytania - moze i retoryczne. Czy tej formy nie lubisz?
Padły, Gustawie, konkretne stwierdzenia rozmówców i moja na nie konkretna odpowiedź. (Która moze pozostać bez odpowiedzi, jeśli kto chce uznać ją za pytanie retoryczne, lub byc zaczątkiem dyskusji, jeśli kto by tak chciał.)
Tak na marginesie - gierki są czasochłonne i wymagałyby stałej obecności i kontroli jak się wątek rozwija, a na to szkoda czasu. A po drugie celowa niejasna forma wypowiedzi zmusza do pisania długich elaboratów, bicia piany na parę stron, co też zabierałoby dużo czasu.
Myślę, że odpowiedziałam na Twoje wątpliwości.
Jak widać, pzryczyną długich postów i nużących wyjaśnień mogą być również zwykłe, jak sądzę, nieporozumienie.
mawete - 30 Lipca 2007, 18:52
dagra: jak rozumiem nie wolno mi mówić, że cos mi sie nie podoba, mam klaskać najlepiej rytmicznie. Nie chcesz rozmawiać - przymusu nie ma. To jest wyłacznie do Ciebie, bo co sądzę o tekstach Vikinga, to On doskonale wie.
EOT.
Gustaw G.Garuga - 30 Lipca 2007, 18:55
Wybacz, dagro, ale na taką Twoją odpowiedź nie będzie mojej odpowiedzi. Domyśl się dlaczego.
I znikam, bo nas Viking pogoni
dagra - 30 Lipca 2007, 19:06
A propos opowiadania fabyły. Choć z zupełnie innej beczki.
Są takie filmy, powieści, sztuki teatralne, w których znajomość fabuły nie ma znaczenia.
Dziś w Trójce na ten przykład opowiedziano treść jednego z moich ulubionych filmów - "Uczty Babette". I co z tego? Ano nic, bo rzecz cała w tym, co dzieje się w ramach tej fabuły - ta cała "reszta". I to świadczy o samym dziele.
Zresztą, dlaczego czytamy kilka razy tę samą książkę kiklka razy? Dlaczego oglądamy ten sam film wielokrotnie? Pzrecież nie dla fabuły.
Chociaż, tak czy inaczej, osobiście w 90% przypadków nie czytam nic o filmie, który wchodzi na ekrany czy o wydawanej książce - oczywiście w przypadku znanych mi twórców.
EDIT:
mawete, o co chodzi? Rozmawiamy czy nie? Daj więc mi też prawo, którego się domagasz dla siebie - do odmiennej i własnej opinii. I jej wyrażenia.
gorat - 30 Lipca 2007, 19:06
Jakby Viking był autorem jednego tekstu i zdecydowanie zdementował chęć napisania nastepnych - to wtedy można pisać jawnym tekstem. No problemo. Ale niestety popełnił kilka i może być tak, że do wątku przyszedł ktoś, kto zapoznał się ze starszym tekstem i chce się podzielić wrażeniami (i oczywiście poznać, co inni myślą), a tu przewala się jawnym tekstem dyskusja o najnowszym tekście, i to takim nastawionym na zaskoczenie czytelnika.
No offence, ale maskowanie spoilerów jest administracyjnym zaleceniem. Można białym (szczególnie na tle quote, widziałem takie przypadki, dobry pomysł), można kolorem tła (#EFEFEF jasne tło, #DEE3E7 ciemne, wpisuje się jak normalny kolor). Zaznaczenie kawałka tekstu nie jest problemem, a pomoże tym, którzy nie czytali. Bywają tacy, naprawdę.
|
|
|