To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Etyka w sieci i żeglowanie pod piracką flaga.

NURS - 14 Lutego 2006, 13:18

Vykosh napisał/a

a) Jaką wartość dla twórcy lub wydawcy mają filmy, pokazuje najlepiej fakt publikowania ich w czasopismach za 5-10 PLN? A w sklepie są za 10krtonie większą cenę.
b)

Vykosh, na litości, jesli chcesz o czymś dyskutować, to chociaz zadaj sobie trud pomyslenia o tym problemie, sprawdzeni paru danych itp. filmy dodawane do gazet to tzw. recycling - produkty, które były juz wyświetlane w telewizjach, czasem nawet idą równolegle, kilka lat po premierach i, co trzeba podkreslic rozliczane zupełnie innymi umowami dystrybucyjnymi. nie dostaniesz w gazecie filmu, który leci aktualnie w kinach. BTW teraz sporo nowości na DVD kupisz za 30-40 zeta. dawno nie widzialem filmu za 100.

Cytat
Dlaczego cena oryginalnej kasety jest 2-3 droższa od CD? Przecież koszt produkcji kasety jest większy od CD. Kiedyś zastanawiałem się nad legalnością rozwiązania kupienia oryginalnej kasety i skopiowanianielegalnie CD. Cena niższa, prawa do utworu są legelne.


a tego to nie rozumiem... znaczy tego, co napisałeś.

NURS - 14 Lutego 2006, 13:31

Vykosh napisał/a

4) Najtańsza jest księgarnia internetowa - do tego sprzedająca e-booki. Płaci się tylko tantiem - na oko 15-20% ceny książki w księgarni czy empiku - na pewno wiesz lepiej ile dokładnie.


I znowu, gadasz a nawet nie wiesz o czym. Czyli stawia sie sklep, w ktorym ludzie pracuja za darmo? :-) Nie płacą za nic?.

Cytat
Dlaczego czytelnik, któremu zależy na przeczytaniu książki ma płacić kupę kasy w empiku, jeśli może legalnie kupić e-book i przeczytać sobie albo na kompie albo wydrukować?
Jeśli jest bardziej przyzwoity to zalaci za e-booka, jeśli mniej zrzuci się z kumplami, kupią jedną kopię a reszte se sami zrobią. Jeśli jest niemoralny - ściągnie z P2P za darmo.


czyli za 5 lat, będą sobie podrzucać własne teksty, bo nikt nie bedzie pracował na ich radochę za darmo. Żeby napisać dobra ksiązkę trzeba czasem rok i wiecej poświęcić. Uważasz, że ktos będzie zapieprzał tak długi czas dla czystej satysfakcji?

Cytat
Myślę, że twórca wolałby sprzedać taniej więcej książek przez net niż mniej tradycyjnie w księgarni - bo więcej na tym zarobi.


king próbował, sprawdź jak to sie skończyło.Przeceniasz sieć, dostep do niej, czytniki do e-booków to 1% potencjalnych odbiorców. Gdyby było inaczej na tym forum mielibysmy ok 20 tys uzytkowników.

Cytat
Pozostaje promocja - kto ma promować książki, jeśli nie ma wydawcy? Albo autor, jeśli jest znany pół biedy, jeśli nie musi się dać poznać np. w SFFH :wink: jako dobry autor - to potem ludzie będą chcieli go czytać, albo agent autora dbając o pokazanie autora w mediach, reklamy książki w sieci, etc. Złej literatury ludzie nie przeczytają nawet za darmo :) nawet jeśli będzie mocno promowana - owszem kupią i będą pluć sobie w brodę, że zmarnowali kasę.


Jednym słowem powinienem to robic za darmo? co miesiąc wydawać równowartośc samochodu, żeby ludzie wiedzieli, kogo sobie ściągnać z sieci?

Cytat
Abandonware - to właśnie pokazuje koszt krańcowy oprogramowania - zerowy :)
A przecież taka winda 95 w zupełności wystarczy do przeglądania sieci :wink:


Nie wiem, czy orientujesz się, co to jest public domain. mozesz sobie handlowac dobrami kultury, w posiadanie których wejdziesz droga legalna, ktorych prawa wygasły. Tak jest z filmami, ksiazkami i wszystkim innym. windy 95 dzisiaj nikt nie kupi, bo ma kilka generacji lepszy program, dlatego jest dostepna za darmo dla masochistów.
BTW koncowy koszt wszystkiego jest taki sam. Nawet człowieka, jesteś w końcu kupką pyłu, wartego tyle samo (technicznie) co pyl z Einsteina.

Vykosh - 14 Lutego 2006, 14:08

Pożyjemy, zobaczymy. Nie mam talentu do tłumaczenia.
Wg mnie casus wytwórni muzycznych i i-podów zostanie powtórzony w branży wydawniczej. O ile za 5 lat jeszcze ktoś będzie cokolwiek czytał.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wiadomo, że RIAA jest przeciw P2P, wydawcy (czegokolwiek) również.
Osobiście uważam, że decyzja sądu we Francji to zwycięstwo przeciwko korporacjom. I tyle.

NURS - 14 Lutego 2006, 14:20

To złe uważasz, korporacje sobie poradzą, po *beep* dostaną ci, ktorzy mozolnie pracuja na to, żebys miał co ogladać, słuchać, czytać. bo to ich zdmuchna takie regulacje w pierwszym rzędzie.
BTW słuszna uwaga z tym, jesli ktoś bedzie cokolwiek czytał.
Rzuciłes kilka uwag, odpowiedziałem ci na nie konkretnie, punkt po punkcie pokazując, gdzie sie mylisz i nie chodzi tutaj o jakieś dumania, ale fakty. bardzo prosto to wygląda, jesli nie było sie w srodku takiej machiny, ja byłem, i byłem tam wtedy, kiedy to wszystko sie konstytuowało. Widziałem i słyszałem jakie były motywy urzędasów, dydtrybutorów. Sam mam kilka propozycji do tego prawa za sobą.
Duzo racji jest w tym, że polityka korporacji jest błedna, ale dostali po tyłkach raz i drugi i zeszli na ziemię.
Natomiast to, co opisałeś, to wybacz, abberacja. fakt, że stare filmy krazą po gazetach ma sie nijak do ich wartości początkowej, taki jest los każdego produktu, przechodzony telewizor albo samochód rzadko idzie za cene nowego. Tak samo jest z produktami objętymi prawem autorskim. Starzeja się, staja sie niemodne.
win 95 nie współpracuje z wiekszościa gier dostepnych na rynku na przyklad, nie mówiąc o programcha uzytkowych. A ty dajesz go, jako przykład, że nowe oprogramowanie jest kupę warte.
Chcesz ściągać, będziesz ściągał, nie licz jednak na to, że osoba okradana zrozumie motywy twojego postepowania. BTW w przypadku francuskim moze chodzic o cos innego, musze sie przyjrzec sentencji, bo byc może wcale nie sankcjonuje to ściągania jako takiego. A, pomijając juz fakt, ze jestem strona zainteresowana, bo i moja pracę mozna znaleźć na p2p, to powiem ci jedno. Ściągając winde z sieci myslisz, że okradasz Gatesa, co jest do pewnego stopnia prawdą, ale bardziej walisz po kieszeniach tych, którzy ten program stworzyli bo w ostatecznym rozliczeniu to oni, podobnie jak pisarze, aktorzy, technicy itp dostana mniej. I to jest najlepszy żart w takich historiach.

Vykosh - 14 Lutego 2006, 15:19

NURS napisał/a
Rzuciłes kilka uwag, odpowiedziałem ci na nie konkretnie, punkt po punkcie pokazując, gdzie sie mylisz i nie chodzi tutaj o jakieś dumania, ale fakty. bardzo prosto to wygląda, jesli nie było sie w srodku takiej machiny, ja byłem, i byłem tam wtedy, kiedy to wszystko sie konstytuowało. Widziałem i słyszałem jakie były motywy urzędasów, dydtrybutorów. Sam mam kilka propozycji do tego prawa za sobą.

Ani Tobie ani Romkowi, nie pisałem, że wiem lepiej jak praktycznie działają mechanizmy na rynku, bo to wasza branża i wiecie z pewnością lepiej. A jak jest tworzone prawo w Polsce każdy wie.
NURS napisał/a
Duzo racji jest w tym, że polityka korporacji jest błedna, ale dostali po tyłkach raz i drugi i zeszli na ziemię. Natomiast to, co opisałeś, to wybacz, abberacja. fakt, że stare filmy krazą po gazetach ma sie nijak do ich wartości początkowej, taki jest los każdego produktu, przechodzony telewizor albo samochód rzadko idzie za cene nowego. Tak samo jest z produktami objętymi prawem autorskim. Starzeja się, staja sie niemodne.win 95 nie współpracuje z wiekszościa gier dostepnych na rynku na przyklad, nie mówiąc o programcha uzytkowych. A ty dajesz go, jako przykład, że nowe oprogramowanie jest kupę warte.

Nie piszę, że nowe jest kupe warte, ale, że koszt krańcowy kopii programu dla producenta jest zerowy (jest kosztem nośnika). Cały koszt zarówno dla programisty jak i dla autora jest kosztem stworzenia produktu - i to ten koszt się musi zwrócić. O dziwo ten biedny Gates, który tak narzeka na piractwo jest całkiem bogatym człowiekiem....
Prawo dotyczące P2P i całej wartości intelektualnej jest w Polsce nieefektywne. Poza tym mentalność kalego jest nawet wśród twórców powszechna (to nie do Ciebie osobiście), np. Hołdys perorujący o okradaniu go z praw do muzyki sam miał nielegalnego windowsa.
NURS napisał/a
Ściągając winde z sieci myslisz, że okradasz Gatesa, co jest do pewnego stopnia prawdą, ale bardziej walisz po kieszeniach tych, którzy ten program stworzyli bo w ostatecznym rozliczeniu to oni, podobnie jak pisarze, aktorzy, technicy itp dostana mniej. I to jest najlepszy żart w takich historiach.
Po kieszeniach, czy po głowie zawsze dostają najmniejsi i najsłabsi - korporacja nie da się wydymać. Ale mozna spróbować wykorzystać właśnie sieć do tego, żeby autorzy i czytelnicy nie musieli płacić haraczu korporacjom (np.dzięki ominięciu w łańcuchu pośredników).

I nie chodzi mi tutaj o to czy prawo jest słuszne czy nie, bo niezlażenie od niego P2P będzie działać, i równie niezależnie ten kto lubi autora kupi oryginalną książkę, CD lub grę - sam jestem tego przykładem.
Tu chodzi tylko i wyłącznie o moralną ocenę działania, bo prawnej po prostu nie da się wyegzekwować.

Duke - 14 Lutego 2006, 15:27

NURS napisał/a
w posiadanie których wejdziesz droga legalna, ktorych prawa wygasły

prawa wygasają po jakiś 25 latach, problem z abandonware polega na tym, że są to piraty krórych nikt nie ściga. Te kilka programów gdzie oficjanie zezwolono na dystrybucję przez sieć (vide "Final Liberation" czy "Red Baron") ale one stały się public domain. Moje pytanie dotyczyło tego jak Wy traktujecie abandonware - piracenie to czy nie?
Co do płyt dodawanych do gazet (NURS a kedy Ty jakieś wrzucisz :lol: ) to przecież wiadomo, że licencja na taką dystrybucję może i jest tańsza, ale i tak osztuje majątek. Większość pism wydawanych w Polsce to pisma będące własnością zagranicznych koncernów wzajemnie konkurujących ze sobą. One mają pieniądze i chcą udziału w rynku i stać je na to żeby wydawać płyty razem ze swoim pismem.

dzejes - 14 Lutego 2006, 15:28

Vykosh napisał/a

Nie piszę, że nowe jest kupe warte, ale, że koszt krańcowy kopii programu dla producenta jest zerowy (jest kosztem nośnika).


:shock:
Ke?
Rozwiń myśl.

Vykosh - 14 Lutego 2006, 15:40

dzejes napisał/a
Vykosh napisał/a

Nie piszę, że nowe jest kupe warte, ale, że koszt krańcowy kopii programu dla producenta jest zerowy (jest kosztem nośnika).


:shock:
Ke?
Rozwiń myśl.


Taki np Microsoft wydaje na R&D i pisanie windy 1 mln USD. Sprzedaje po roku np. 200 000 kopii po 20 USD czyli już zarobił 4 mln USD po roku. Ktoś chce zainstalować system za darmo: ma do wyboru Linux albo piracką winde. Jeśli nie dostanie windy za darmo - bierze Linuxa, jeśli dostanie bierze winde. Gates nic nie traci, bo do ściągnięcia przez kolesia pirackiej wersji nic nie dopłaca. Koszt krańcowy = Marginal Cost (MC) = 0.
Jak ktoś np. sprzedaje garnki to jego kosztem krańcowym jest koszt materiału + koszt robocizny + koszt dystrybucji (w uproszczeniu).
Microsoft nie traci również nawet potencjalnych przychodów - bo koleś nic nie zapłaci za winde.
Tyle mówi teoria ekonomiczna :) - edit

Dlatego pojęcie kradzieży w przypadku garnków jest ekonomicznie uzasadnione a dla Microsoftu zależy od podejścia.

dzejes - 14 Lutego 2006, 15:45

Widzisz, na takie bajania to już starożytni Rzymianie mieli odpowiedź.
To w prawie rzymskim wprowadzono rozróznienie na damnum emergens (szkodę rzeczywistą) i lucrum cessans (utracone korzyści).
A dlaczego M$ ma nie zarobić 10 milionów? (opierając się na Twoim przykładzie) Bo Ty uznałeś, że 4 mu starczą?

Duke - 14 Lutego 2006, 15:47

dzejes napisał/a
Widzisz, na takie bajania to już starożytni Rzymianie mieli odpowiedź.
To w prawie rzymskim wprowadzono rozróznienie na damnum emergens (szkodę rzeczywistą) i lucrum cessans (utracone korzyści).

Sam bym lepiej tego nie ujął

Vykosh - 14 Lutego 2006, 16:05

dzejes napisał/a
Widzisz, na takie bajania to już starożytni Rzymianie mieli odpowiedź.
To w prawie rzymskim wprowadzono rozróznienie na damnum emergens (szkodę rzeczywistą) i lucrum cessans (utracone korzyści).
A dlaczego M$ ma nie zarobić 10 milionów? (opierając się na Twoim przykładzie) Bo Ty uznałeś, że 4 mu starczą?

No to wytłumaczcie mi jak to się ma do wypożyczania książek z biblioteki.
edit: Albo jeszcze ciekawsze rozwiązanie - sprzedaje mp3 przez P2P do kolegi - sam kasuje, on posłucha i sprzedaje mi z powrotem i kasuje. Albo komuś innemu? I tak te mp3 krążą między sporą ilością osób, ale naraz ma tylko jedna.

Alkioneus - 14 Lutego 2006, 16:47

Vykosh napisał/a
No to wytłumaczcie mi jak to się ma do wypożyczania książek z biblioteki.
edit: Albo jeszcze ciekawsze rozwiązanie - sprzedaje mp3 przez P2P do kolegi - sam kasuje, on posłucha i sprzedaje mi z powrotem i kasuje. Albo komuś innemu? I tak te mp3 krążą między sporą ilością osób, ale naraz ma tylko jedna.


Masz mentalność polskich prawodawców - zamiast koncentrować się na istocie prawa, to wyszukujesz znikąd skrajne przykłady maniactwa, które niczemu nie służą. Kiedyś Kres o takim podejściu coś felietonił. Jak on to nazwał? Reductio ad absurdum? I teraz wychodzi, że Łamacz Piór miał świętą rację.

A gwoli abandonware.
Niech ktoś mnie poprawi, ale za fakt posiadania praw autorskich trzeba uiszczać rokrocznie pewne pieniądze. Niektóre firmy rezygnują z posiadania tych praw do produktów, które należą już do minionej epoki. Tak się rodzi abandonware. Nie jestem do końca pewien, czy to prawda - info pochodzi z portalu poświęconego abandonware.

Idąc dalej tym tropem, co do abandonware - tu nie mam żadnych moralnych oporów. Jeśli chcę zagrać w starocia, to firma MA go mieć w wachlarzu usług. A zbyt często już po prostu tej gry nie mogę nigdzie dostać, a w starocie się zagrywam. Jeśli ktoś uważa abandonware za niemoralne, to niech znajdzie na rynku gier starą dobrą strategię turową z heksami itd. Nawet w Kolekcji Klasyków nie można dostać.

Grahf - 15 Lutego 2006, 21:07

Co ciekawe, w Polsce też są projekty podobne do "francuskich":

Abonament za darmową muzykę z Internetu?

Pojawił się projekt ustawy, zgodnie z którą internauci płaciliby abonament, a później mogliby wymieniać się plikami w sieci za darmo, zupełnie legalnie.
Niebawem może się okazać, że większość filmów i muzyki ludzie będą czerpać z Internetu, a nie może być tak, że w świetle prawa większość ludzi będzie piratami. Rozwiązaniem może być dobrowolna opłata rekompensacyjna w wysokości 4-5 zł. Za te pieniądze internauta »kupowałby« prawo do ściągania filmów, muzyki itd. na użytek własny - uważa Jacek Skubikowski ze Stowarzyszenia Artystów Wykonawców SAWP, współautor projektu ustawy w tej sprawie – czytamy w dzisiejszej Gazecie Wyborczej.

Chodzi o dobrowolną opłatę rekompensacyjną. Nikt przecież nie wierzy w to, że można powstrzymać użytkowników tzw. sieci p2p przed wymienianiem się rzadkimi filmami albo muzyką niedostępną w sklepach, np. garażowym nagraniem Pink Floyd sprzed 40 lat (…) Osoby, które piratują, a nie zgodzą się na nią, będą się jednak musiały liczyć z konsekwencjami – czytamy dalej.

Dokonując wpłaty internauta »kupowałby« prawo do ściągania na własny użytek filmów, muzyki itd. Kto chciałby te utwory puścić np. na studniówce, dyskotece albo w innym komercyjnym celu, musiałby tak jak dziś płacić ZAiKS-owi.

Projekt ustawy trafił już do parlamentu, czuwa nad nim senator Krzysztof Cugowski (PiS).

Dla dystrybutora muzyki czy filmów, takiego jak Gutek Film, mój pomysł może się wydawać kontrowersyjny, bo legalizuje sytuację, w której jedni kupują w miesiącu dziesięć filmów na płytach DVD po kilkadziesiąt złotych za sztukę, podczas gdy inni ściągają je za łączną opłatą kilku złotych. Problem w tym, że teraz internauci w ogóle nic nie płacą, formalnie wchodząc w konflikt z prawem. Tego procederu nie można już chyba zatrzymać, więc trzeba go zalegalizować – dodaje Skubikowski.


Żródło: http://muzyka.onet.pl

dzejes - 15 Lutego 2006, 21:14

Niestety to wszystko to fickja.
Jak podzielisz uzyskane środki?

NURS - 15 Lutego 2006, 23:02

Swoim, jak zawsze, da się co trzeba a reszcie po grzbiecie :-)
Vykosh - 16 Lutego 2006, 09:42

To będzie pewnie coś podobnego do abonamentu radiowo-telewizyjnego - tak samo popularne, tak samo sciągalne i tak samo efektywne.
Duke - 16 Lutego 2006, 09:48

Przepraszam, ale czy coś takiego nie istnieje na Onecie? Płacisz coś około 20 zł i zassysasz sobie całą płytę danego wykonawcy w MP3. Po kiego grzyba szturmować taranem dawno otwarte drzwi? Jedno mnie trochę dziwi wszystcy biorą się za internet podczas gdzy na każdym wiekszym targowisku mozna bez problemu kupić piraty
dzejes - 16 Lutego 2006, 09:56

Duke: I dobrze robią. Już nie jest tak, że na każdym targowisku. Tak to było kilka lat temu, gdy łącze
1mB to była niemal kosmiczna technolgia. Teraz film można mieć po jednej nocy, a płytę w mp3 po godzinie. Wraz z rozpowszechnianiem się szybkiego internetu bazarowy handel umrze śmiercią naturalną.

Duke - 16 Lutego 2006, 15:32

Jakoś nie widzę łysego dresa w bluzie Pitbula zassysającego płyty z muzyką na swojego kupionego ipoda... Toż to taki przy pierwszej zwieszce windy rozwalił by kompa z bejzbola :twisted:
Dodatkowo na piratach z gieldy zarabiają chłopcy z miasta, a na P2P tak naprawdę nie zarabia nikt (poza providerami). Gdybym był większym paranoikiem poszukałbym w tym dalszych zależności 8)

NURS - 16 Lutego 2006, 15:44

Obserwując giełdę w katowicach, to juz tylko totalne niemoty kupują coś jeszcze od staczy :-)
Zarzuciłem ostatnio żurawia na statystyki BT. Czołówka zasysanych filmów to ok 1 mln ściągnięc w skali tygodnia, z czego w USa 500 000 - np. King Kong. to realnie jakieś 8-11 mln dolców mniej, gdyby liczyc, że ludkowie nie poszli do kina (w stanach ok. 5 mln).

Vykosh - 16 Lutego 2006, 17:01

NURS napisał/a
to realnie jakieś 8-11 mln dolców mniej, gdyby liczyc, że ludkowie nie poszli do kina (w stanach ok. 5 mln).

Sporo ludzi ściąga mimo, że było w kinie. IMHO ściągacze raczej substytuują DVD z wypożyczalni.

NURS - 16 Lutego 2006, 18:00

Cam-y i TS-y? Po cholerę? Rozumuem, ze ściągają sobie jakość DVD, ale jak ktoś ssie kamerówki, to nie dlatego, że byl w kinie i mu sie spodobało. BTW te statystyki dotyczyły nowości kinowych w dużej mierze.
Vykosh - 16 Lutego 2006, 18:13

Kamerówki to chyba wtedy, kiedy chcą obejrzeć przed oficjalna premierą kinową.
NURS - 16 Lutego 2006, 18:48

?? :-) Kamerówki, to raczej kiedy ktoś wejdzie do kina i nagra :-) to, co przed premierami wycieka to albo work printy albo screenery :-)
Ten milion ściągniec to był tylko kopii z kamer, sprawdziłem, nie było wtedy żadnych plikow lepszej jakości.

Vykosh - 16 Lutego 2006, 20:16

Nie rozumiem tych ludzi, przeciez takiej jakosci nie da sie ogladac. :wink:
NURS - 16 Lutego 2006, 23:14

Ale to jest prawdziwe oblicze tego zjawiska. Ściąga sie wszystko. Czytałes kiedyś komentarze na tych stronach? :-) Dresem jedzie na kilometr.
joe_cool - 17 Lutego 2006, 11:40

NURS napisał/a
Ale to jest prawdziwe oblicze tego zjawiska. Ściąga sie wszystko. Czytałes kiedyś komentarze na tych stronach? :-) Dresem jedzie na kilometr.

otóż to - dres. czy dres się przejmuje zakazem prawnym? przecież u nas i tak nikt nie ściga, bo mała szkodliwość społeczna... :?

Duke - 17 Lutego 2006, 13:20

joe_cool napisał/a
przecież u nas i tak nikt nie ściga, bo mała szkodliwość społeczna...

a jak scignie to się podnosi larum o brutalności policji

Duke - 24 Lutego 2006, 08:18

http://www.gazetaprawna.p....2.17.1.0.1.htm
To by było w temacie piractwa. Hulaj dusza piekła nie ma!

Vykosh - 28 Lutego 2006, 13:15

Dla mnie bomba :)
Najlepiej poczytać sobie komentarze.
Szkoda, ze nie można sobie kupic w oprogramowaniu tylko niektórych funkcji, i do tego jeszcze działających.
I w officie i w windzie jest masa niepotrzebnych funkcji. Trzeba ograniczyć praktyki monopolistyczne MS i nagle okaże się, że ludzie zaczną kupować legalnie to co im jest potrzebne....



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group