Mechaniczna pomarańcza [film] - Jakich filmów unikać...
lavojtek - 27 Marca 2006, 10:38
Duke napisał/a | Alan Qaterman i Świątynie Króla Salomona był swego czasu tylko marnym klonem Indiany Jonesa |
Och jakze sie mylisz. "Kopalnie krola Salomona" jako ksiazka ukazaly sie w 1885 roku a pierwszy film "Kopalnie krola Salomona" to rok 1950. Mozna sie wiec zastanawiac kto jest czyim klonem. Ale wniosek jest chyba prosty.
elam - 27 Marca 2006, 10:46
o, o. (Sorki, ze sie wtracam, ale w koncu mi forum chodzi, jak nalezy, wiec gremlinie, gdzie sie da.. )Po prostu indiana jones byl naprawde dobrym, jak na owe czasy, filmem. natomiast Liga.. taka sobie. na moj gust za duzo efektow specjalnych, zbyt przerysowany.
no, a ze jeszcze zapytam panow specjalistow od ekranizacji, co z Hulkiem?
Duke - 27 Marca 2006, 12:04
lavojtek napisał/a | Och jakze sie mylisz. |
Miałem na mysli wrsję z Chamberlainem i Stone, przyznasz że ten film był klonem Indiany Jonesa
reginald - 27 Marca 2006, 13:33
Duke napisał/a | Może niezrozumienie Ligi polega na na nieznajomości bohaterów? Alan Qaterman i Świątynie Króla Salomona był swego czasu tylko marnym klonem Indiany Jonesa, Dorian i jego portert też nie stanowią lektury w szkołach (pomimo że jest to fajny kawałek romatyzmu), zatem bohaterowie mogą się wydać tacy nijacy, ledwie zarysowani. Co do samego steampunka, to też nie jest on zbytnio reprezetowany w tym kraju. Jedna Maszyna różnicowa wiosny nie czyni. |
Nie wiem, czy jest tak cienko jak mówisz. W Polsce ukazały się (podaję za republika.pl) "Echa wojny światów" pod red. Kevina J. Andersona, "Tunel transatlantycki. Nareszcie!" Harrego Harrisona, "Maszyna lorda Kelvina" Jamesa P. Blaylocka, "Statki czasu" Stephena Baxtera, "Anno Dracula", "Krwawy baron. Anno Dracula 1918" Kim Newman. Poza tym konwencja steampunk jak ulał pasuje do dzieł Vern'a i Wells'a i nadal nie mogę zrozumieć czemu traktuje się je czasem jako powieści li tylko przygodowe. Sam termin steampunk został po raz pierwsz użyty w 1987r. , ale to nie przeszkoda, aby zaklasyfikować np. "20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi", "Robura zdobywcę" albo "Wehikuł czasu" jako utwory przedstawijące alternatywna technicznie wizję przyszłości. Wiem, ze można skupiac się na wpływie i obecności tych wynalazków w opisywanej, alternatywnej rzeczywistości, ale moim zdaniem nawet takie jednorodne przypadki jak Kapian Nemo, Robur, czy też Podróżnik w pewnym stopniu traktują o całości. Stąd dziwię się, ze mówisz o braku oswojenia z tym typem litratury w Polsce.
Co do braku zarysowania bohaterów, to jest to z jednej strony bolączka filmu, ale z drugiej niebezpieczną mina, na którą mogliby wdepnąć twórcy filmu. Każda z postaci wywodzi się bowiem z powieści, której była głównym bohaterem i znajdowała się w centrum uwagi. Tam została dostatecznie opisana i przedsatwiona czytelnikowi. Próba, chociażby pobieżnego zarysowania postaci, tak jak zostało to uczynione w książkach spowodowałaby nagromadznie niepotrzebnych wątków, gmatwających akcję i wydłużających niemiłosiernie film. Pomysł "Ligi..." opiera się zresztą na wykorzystaniu sztandarowych postaci ówczesnej fantastyki, dlatego główny ciężar filmu przerzucony był na akcję.
Sandman - 27 Marca 2006, 17:00
elam napisał/a | no, a ze jeszcze zapytam panow specjalistow od ekranizacji, co z Hulkiem? |
Temat Hulka był już dość mocno wałkowany w tym temacie.
lavojtek - 27 Marca 2006, 18:51
Duke napisał/a | Miałem na mysli wrsję z Chamberlainem i Stone, przyznasz że ten film był klonem Indiany Jonesa |
Przykro mi ale bede sie upieral ze ten z Chamberlainem i Stone jest ekranizacja ksiazki i remake'iem.
A stylistyka steampunk'owa (lub cos bardzo podobnego) czesto jest obecna w mangach i anime.
Iscariote - 27 Marca 2006, 19:25
A ja poruszony tym co w obecnej chwili leci na TVP1 napisze moje wywód. No jak tak można. Nie lubię adaptacji Szekspira, w których autor chciał uwspółcześnić sztukę. Przecież to pociąć sie mozna jak to się ogląda. Polski Hamlet w Wieliczce, Romeo i Julia tudzież lecący własnie Juliusz Cezar. Bosz.. a Hamlet z Ethanem Hawkiem to totalny niewypał i masakra. Według mnie ideałem adaptacji jakiegokolwiek Szekspira jest Hamlet z Melem Gibsonem. I tutaj zgodzę się z RAZem i treścią jego felietonu na ten temat. Jak jest w tekscie średniowieczn zamek to w filmie chce widziec średnioweiczny zamek, a nie kolesia w garniturze, w szklanym wieżowcu.
Ziuta - 27 Marca 2006, 20:28
Bo to jet taka moda, popłuczyny po rozmaitych Wielkich Reformach Teartru, by akcje umieszczać w blokach z wielkiej płyty, a aktorów ubierać w dresy. Właściwie wyczyniać cokolwiek, byle uwspółcześnić realia. Niby to taaaakie mądre, ale zabija ducha Dzieła.
Iscariote - 27 Marca 2006, 21:10
Właśnie.. zabija ducha dzieła... pięknie to ująłeś...aż taki opis na gg sobie zrobie
reginald - 28 Marca 2006, 06:50
Ciekawe jak by wyglądał "Władca Pierścieni" gdyby uwspółcześnili ??
Haletha - 28 Marca 2006, 10:10
Widząc na scenie "współczesną adaptację ponadczasowego dzieła" nie mogę się oprzeć wrażeniu, że bliscy widzowi rycerze w garniturach to przykrywka dla braku funduszy i dobrych chęci na zrobienie porządnych kostiumów i scenografii. Rozumiem, że sytuacja finansowa przeciętnego teatru może przedstawiać się skromnie, ale nie powinno to usprawiedliwiać olewania widzów. Okej, liczy się treść, która zawsze pozostanie głęboka, ale forma też musi być. O miejsce na porządnie zrobionej "superprodukcji" trzeba się zabijać miesiącami. Byle jak odwalonego przedstawienia (o, przepraszam, nowatorsko zrealizowanej sztuki) nie zaszczyca obecnością prawie nikt. I dziwić się tu, że teatr jest mało popularny i ludzie wolą kino z efektami specjalnymi.
elam - 28 Marca 2006, 10:50
o,o!
zgadzam sie z toba. ja tez, jesli juz ide do teatru, to na sztuke klasyczna, w "klasycznej" rezyserii.
wladca pierscieni uwspolczesniony... brrrr!
Logan - 28 Marca 2006, 14:44
Cytat | Dla wielu synonimem kiepskiego filmu stała się Bloodrayne, kinowa adaptacja komputerowego hitu. Prawie wszyscy krytykują reżysera Uwe Bolla. Tymczasem na pomoc przychodzi mu odtwórczyni głównej roli, Kristianna Lokan.
Jest to trochę zrozumiałe. Po pierwsze: aktorka broniąc reżysera i filmu, broni również siebie. A po drugie: gra ona również w następnym filmie Bolla - The Name of the King: A Dungeon Siege Tale.
Kristianna zapewnia, że tym razem szykuje się prawdziwa uczta dla oczu i że nie będziemy żałować wycieczki do kina.
Inna sprawa, iż film ma naprawdę duży budżet i wystąpi w nim kilku dosyć znanych aktorów. Zobaczymy tu m.in. takie nazwiska jak: Ray Liotta, Burt Reynold, Leelee Sobieski, Ron Perlman, Matthew Lillard czy Will Sanderson, no i wreszcie wspomnianą już wcześniej Kristiannę Loken.
Naprawdę trudno zepsuć film, w którym grają tak doświadczeni ludzie, i który opiera się głównie na efektach specjalnych.
Możemy mieć tylko nadzieję, iż na przekór wszystkim opiniom, film okaże się przynajmniej znośny, a kolejna wspaniała gra nie zostanie zbeszczeszczana. |
Cholercia, a chyba sam niedawno dawałem info, że Uwe Boll przestaje kręcić filmy... Co do obsady, w "Bloodrayne" aktorzy też byli niekiepscy, a efekt... Szkoda gadać...
Ziuta - 29 Marca 2006, 17:07
Do tematu "teatralnego": jak zauważyłem, od pewnego czasu kolejne spektakle Teatru Telewizji rozgrywają się w plenerach naturalnych. Chyba rzeczywiście chodzi im o oszczędności :/
lavojtek - 29 Marca 2006, 21:59
No chyba odwrotnie. Krecac w "plenerze" oszczadzamy np. na scenografii i energii. A ja osobiscie bardzo lubie spektakle w poza murami teatru!
elam - 4 Kwietnia 2006, 13:11
Bubba Ho-tep
wiecznie zywy Elvis - pogromca niedobrych mumii.
polecammmmmmm
Hauer - 4 Kwietnia 2006, 17:26
Matrix. Wszystkie częsci.
lavojtek - 4 Kwietnia 2006, 18:27
Gdyby wziac tylko pierwsza czesc Matrixa i zpomniec o pozostalych (wiem ze to trudne, ale gdyby) to nie jest jeszcze tak zle. Dopiero w polaczeniu z pozostalymi czesciami jedynka traci caly swoj urok i jedyne co pozostaje to niedosyt a moze raczej niesmak. Jutro ide na V for Vendetta i drze na mysl ze Wachowscy maczali w tym palce i ze mogli spartaczyc ekranizacje mojego ulubionego komiksu. Wtedy nie bedzie litosci dla s........w!
Hauer - 4 Kwietnia 2006, 18:52
sama pierwsza część? Juz po tym wielu wpadło w bardzo niezdrowy zachwyt. Kolejne częsci uleczyły tylko nielicznych. U reszty stan sie pogorszył.
elam - 5 Kwietnia 2006, 08:29
moze nie w zachwyt, ale uwazam, ze pierwsza czesc matrixa byla naprawde rewolucyjna, i to nie tylko ze wzgledu na nowatorskie efekty techniczne - naprawde COS nowego wniosl ten film do fantastyki...
natomiast matrix dwa byl cienkiiiiiiiiiiiiiiiiiii jak czesc ciala we,za. a matrix trzy... khem... to jeden z tych filmow, ktore IMO tylko daredevil przebija
Duke - 5 Kwietnia 2006, 10:22
Cytat | to jeden z tych filmow, ktore IMO tylko daredevil przebija |
Co chcesz od Daredevila? Nie był taki zły. W miarę logiczna fabuła, trzymające sie kupy dialogi, postacie nieźle zagrane. Mimo, że wsadzono trochę "realności" - nasz bohater ma sińce i łyka tabletki przeciwbolowe - da się ten film strawić. A może ja zwyczajnie lubie kiepskie filmy
Aga - 5 Kwietnia 2006, 17:46
Elam:
Cytat | natomiast matrix dwa byl cienkiiiiiiiiiiiiiiiiiii jak czesc ciala weza. |
Zgadzam się w całej rozciągłości. O ile jedynka to było naprawdę coś, to w Reaktywacji ilość efektów specjalnych przerosła jakąkolwiek treść (czyt.: miejscami bełkot). Sytuacji nie ratował nawet goły Keanu Reeves (jak to stwierdziła moja mama po obejrzeniu filmu) Trójki na razie nie widziałam, czekam aż puszczą w telewizji (Canal + czy HBO nie mam niestety). Ale nie nastawiam się na nic specjalnego.
Pako - 5 Kwietnia 2006, 18:08
I dobrze. jkedynka dobra, reszta do oglądania. Ale na pewno trzeba obejrzeć - wkroczyło to do klasyki szturmem.
Argael - 5 Kwietnia 2006, 20:03
A mi się podoba zarówno jedynka, jak i kontynuacje. I traktuję je oddzielnie.
Jedynka to zupełnie inny klimat i była bardzo nowatorska. Myślę, że można pod względem rewolucyjności efektów wizualnych porównać ją do pierwszych Gwiezdnych Wojen. Najbardziej podobało mi się to, że użyto efektów komputerowych nie po to, żeby domalować coś czego nie dało się zbudować, ale po to, by pokazać akcję w nowy, atrakcyjny sposób (bullet time i te wszystkie nietypowe ujęcia).
Kontynuacje zaś, to po prostu hollywoodzkie superprodukcje SF, imponująco widowiskowe, choć bez rewolucji. Dla mnie taki film powinien być przede wszystkim ucztą dla oka i ucha. I pod tym względem kolejne Matrixy są w ścisłej czołówce.
Hauer - 5 Kwietnia 2006, 20:22
Cytat | Ale na pewno trzeba obejrzeć - wkroczyło to do klasyki szturmem. | Dodaj jeszcze:"jak Hauer na forum SF" i bedzie sie zgadzać. Ja uprzedzałem ze skrytykuje wszystko colubicie? Miałem wtedy na myśli właśnie Matrixa
elam - 5 Kwietnia 2006, 21:32
a GDZIE, przepraszam, jest ta twoja krytyka Matrixa?
przepraszam za off-top, ale, Hauer, robie go tylko po to, by tobie twoj offtop pokazac - co juz sie chyba staje tradycja na tym forum
mowa o Matrixie, wiec wrzuc cos konkretnego, a nie tylko aluzje do siebie samego. w przeciwnym razie nigdy sie nie skonczy...
jasne, ja offtopuje, jak i wszyscy, ale tak jakos... mniej egocentrycznie? poza tym, wypracowalismy sobie ten przywilej...
Matrix 2 i 3 nie wnosza, moim zdaniem, nic rewelacyjnego, a juz scenariusz "trojki", dla mnie miejscami zenada - to kolejne zmartwychwstanie na przyklad.
co do daredevila, o ktorym pisalam nieco wyzej - mnie juz na poczatku filmu rozwalil fakt, ze bohater sypia w tym calym kosciele, jeszcze w jakiejs wannie czy cos.. nie znam komiksu, jesli to jest akurat zgodne z oryginalem, przepraszam. ale nastawilam sie na cos bardziej "prawdopodobnego". imho spiderman jest o wiele lepszy, mniej tam jest tego rodzaju "przekretow". nie trawie tego "batmana" z pingwinem i cala ta zmutowana menazeria, natomiast "batman begins" wymiotl mnie z kapci, taki realistyczny. ot, co.
matrix pierwsza czesc wprowadzil nas w nowy swiat, zachwial pewnosc co do realnosci tej rzeczywistosci, w ktorej zyjemy, co do stopnia zaufania, jakie mozemy miec w stosunku do naszych zmyslow. kolejne czesci nic takiego nie daja, wrecz przeciwnie - niszcza to fantastyczne uczucie niepewnosci. i dlatego uwazam, ze jesli nalezy jakiegos filmu unikac, to kontynuacji matrixa. mnie osobiscie zaszkodzily.
lavojtek - 5 Kwietnia 2006, 23:22
Bylem dzisiaj na V for Vendetta. Powiem krotko. To nie ten watek zeby pisac o tym filmie
fonsztyk - 5 Kwietnia 2006, 23:38
Aż tak zły?
Czarny - 6 Kwietnia 2006, 05:48
Raczej dobry skoro nie nadaje się do wątku o unikaniu.
Hauer - 6 Kwietnia 2006, 17:18
Cytat | matrix pierwsza czesc wprowadzil nas w nowy swiat, zachwial pewnosc co do realnosci tej rzeczywistosci, w ktorej zyjemy, co do stopnia zaufania, jakie mozemy miec w stosunku do naszych zmyslow. | Nic takiego nie czułem po Matrixie. moje uczucia opisac raczej mozna: co to miało być ??
Krytykowac nie trzeba, wystarczy obejżeć i troche krytycznie popatrzeć. Kazdy juz bedzie wiedział o co chodzi. Tu tylko napisąłem jakiego filmu nalezy unikac, a dlaczego? Niekórzy w jakas dziena paranoje po tym wpadają (nie rozumiem dlaczego) i takie rzeczy mówia: ten film wprowadził mnie w nowy swiat, zachwial pewnosc co do realnosci tej rzeczywistosci, w ktorej zyjemy, co do stopnia zaufania, jakie mozemy miec w stosunku do zmyslow.
Czy Matrix był odkrywczy? Dla mnie bez rewelacji. Hasła w stylu "Rzeczywistośc jest kalmstwem" na rózne spososoby były juz obrabiane na dłuuuugo przed Matrixem. Powiem nawet, ze wiele pomysłów bardziej "trzyamo się kupy" niz ten cąły Matrix.
Niektórzy przy tym filmie rajcoewali sie "odniesieniami" ...białe króliczki i takie tam ... rety tak wprost i na tacy to było podane ... i właściwie po co? Taki kwiatek do kozucha
A efekty specjalne? Hm, nie robia na mnie zbytniego wrazenia.
|
|
|