To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Autostopem przez galaktykę - Największy obciach w naszym życiu;)

Wiedźma - 30 Maj 2006, 20:53

Mój niedawny obciach (bo mam ich niestety wiele) był następujący:

Pewna zaprzyjaźniona osoba zwróciła mi 10 zł, których nie chciałam, więc napisałam smsa o tręści "Zabiję za te 10 zł!!!"
Po minucie mam telefon od studenta pełniącego funkcję starosty: "Pani doktor, o jakie 10 zł pani chodzi? Ja nie pożyczałem od pani" (Głos miał bardzo przerażony).
Ja z kolei zdziwiona, bo sms mial iść do innej osoby, a nie do niego, więc poinformowłam go, że to pomyłka, najcieplejszym głosem, jakim umiałam, by go uspokoić. :)
On mimo wszystko na drugi dzień przekazał grupie, że chyba profesorzy to źle zarabiają na uczelni, skoro nie darują nikomu nawet 10 zł :D

Romek P. - 30 Maj 2006, 20:56

Aga:
Cytat
:bravo :bravo :bravo :lol: :lol: :lol: Ała. Trza się podnieść z ziemi... A ja mam pytanie, Romku. Co jej odpowiedziałeś? I jaką przy tym miałeś minę?


Spożywałem późną kolację, więc miałem okazję przekonać się, że pomidor to narzędzie Szatana, którym można się zabić :mrgreen:

A odpowiedzialem... żeby pisała o czymś, na czym się zna :P

Wiedźma - 30 Maj 2006, 21:01

Cytat
Romek P. napisał/a


Spożywałem późną kolację, więc miałem okazję przekonać się, że pomidor to narzędzie Szatana, którym można się zabić :mrgreen:



Uff, dobrze, że wcześniej nie spożywałeś kolacji :mrgreen:

Wiedźma - 30 Maj 2006, 21:10

Jeszcze jeden obciach, ale nie ostatni :D

Przyjeźdża do mnie kolega z pracy, w celach jak najbardziej służbowych (choć trudno pominąc, że to przystojny wuefista).
Przyjmuję go gościnnie, aczkolwiek niezwykle oficjalnie, bo mamy załatwić sprawy pomiędzy szkołami :)
On siada na tapczanie, ja obok niego i mówię, żeby sie rozgościł :) Toteż on opiera się o oparcie i w tym momencie tapczan się rozkłada, kolega głową uderza o wiszącą wtyczkę palącej się lampy, gasnie światło i... :mrgreen:
I zarumieniona muszę się gęsto bronić, że nie przygotowywałam tego specjalnie :)

Urbaniuk - 30 Maj 2006, 21:42

Nie wiem czy to jest do końca obciach, ale mialem taką historie.
Jestem wieloletnim studentem psychologii (jak również wielu innych kierunków, ale mniejsza o to), zdajac ćwiczenia z psychologii rozwojowej opisywałem odruchy niemowlaka. wyliczyłem te co pamietałem i pani mówi ze jeszcze jeden, myślę myślę i mówię że nie wiem, na to ona"odruch poszukiwania sutka", na to ja walnołem się w czoło i zakrzyknąłem "Oczywiście! mój ulubiony odruch!". No cóż, było to zabawne ale egzamin to juz zdawałem w roku następnym jako warunek. Ech, niewyparzona gęba mnie zgubi.

mawete - 31 Maj 2006, 08:43

Urbaniuk: to jest i mój ulubiony odruch..... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :bravo
Henryk Tur - 31 Maj 2006, 09:46

mawete napisał/a
Urbaniuk: to jest i mój ulubiony odruch.....

Dołączam swoją osobę do tego klubu :)

Ok, sytuacja z wczoraj. Przedwczoraj wracałem ze spotkania z klintem i ślę żonie SMSa : Już jadę. Podróż przeciągała się (korki jak cholera), to będąc blisko ślę kolejnego : Zrób herbatę, zaraz będę.
Wczoraj miałem tzw. appoitment z innym klientem celem pokazania mieszkania do wy :wink: najmu. Jadę z nim, rozmawiam, a tu mi się przypomina, że miałem właścicielowi mieszkania posłć SMSa, kiedy będziemy. Jakoś tak skojarzyłem sobie, że wczoraj Ewie posłałem SMSa o treści "Już jadę". Odruchowo klik na komórce "Poślij ostatnią wiadomość". Zajeżdżamy na miejsce, wchodzimy do mieszkania, a tu właścicielka (starsza, miła Pani) : Proszę, panie Henryku, herbta gotowa.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Last Viking - 31 Maj 2006, 10:47

Rok 1992 wakacje.

Viking jedzie w Bieszczady :mrgreen: Zbiórka ekipy w Ustrzykach Górnych. Niestety z kumplem tak wybraliśmy pociągi, że dotarliśmy późnym sobotnim wieczorem ok. 23.00 do Ustrzyk Dolnych. O tej porze żaden autobus nie jedzie, więc do ekipy znajomych nie dołączymy.
Trudno - poszukamy jakiegoś kempingu i rozbijemy namiot. :D Niestety kempingu w pobliżu nie było. Ale patrzymy, a za kolczastym płotem rozciąga się piękna, równiutka polana :mrgreen: Nie namyślając się długo przeskoczyliśmy przez płot, rozbiliśmy na środku polany namiot i w kimono pom całym dniu podróży.

Budzę się rano, bez kaca - chyba wtedy jeszcze nie piłem :? Wyglądam z namiotu, a tu otacza nas grupa dziwnie ubranych człowieczków i wytrzeszczają na nas oczy :shock:
Dziwny strój polegał na tym że mięli szorty, koszulki i korki na nogach. Patrzę, a pod płotem ustawione są ławki i tłumek ludzi też z wytrzeszczem na mnie spogląda :shock:

Jak zdążyliście się domyslić, rozbliliśmy namiot centralnie na kole boiska do piłki nożnej a w niedzielny ranek po prostu odbyć sie miał mecz ligowy :wink:

savikol - 31 Maj 2006, 10:51

Byłem wtedy na piątym roku studiów. Na kilka dni przed wigilią zabalowaliśmy ostro z doktorantami z zakładu, pijąc w dodatku w laboratorium. Poszło kilka litrów wódki produkcji rosyjskiej, niestety zdecydowanie za dużo. W między czasie, jako młodziak, latałem do sklepu po popitkę, pasztetową i piwo. Po drodze, mając już nieźle w czubie, wpadłem na szacowną panią doktor, u której robiłem magisterkę. Kobieta nawet nie skomentowała faktu, że szlajam się po wydziale o godzinie 19, pobrzękując butelkami.
Gdy skończyliśmy wigilię, ruszyłem w fatalną w skutkach, drogę do domu. Maszerowałem dziarsko na Dworzec Warszawa Śródmieście, robiąc sobie skrót przez Centralny. Energicznie wkroczyłem na schody ruchome i niestety powinęła mi się noga. Przyrżnąłem twarzą o metolowe podłoże i chyba straciłem na chwilę przytomność. Zjechałem na peron głową w dół. Poderwałem się na równe nogi i stanąłem twarzą w twarz z dwoma policjantami obserwującymi moje wyczyny. W dodatku rozciąłem sobie łuk brwiowy i krew mnie zalała (dosłownie). Pamiętam do tej pory przerażone twarze podróżnych czekających na pociąg. Udając, że nic się nie stało i że nie słyszę pytań policjantów pomaszerowałem w dalszą drogę (to był pierwszy obciach).
Potem wsiadłem nie do tego pociągu podmiejskiego i spędziłem dwie godziny na peronie Warszawa Zachodnia, próbując oprzytomnieć. Przez jakiś czas nie byłem niestety w stanie ustalić, która jest godzina, gdzie jestem i jak wrócić do domu. Gdy wreszcie dobnąłem na chatę było koło pierwszej w nocy. Przerażonym rodzicom nie wiem dlaczego oświadczyłem, że zostałem pobity (drugi obciach). I poszedłem spać.
Rankiem dnia następnego powlokłem się na uczelnię skacowany, ze spuchniętą i pokancerowaną gębą. Pani doktor widząc mój stan pokiwała głową mówiąc coś o umiarkowaniu (trzeci obciach). A potem się zaczęło. Do labu przychodziły wycieczki znajomych, w tym doktorantów, by mnie obejrzeć i się pośmiać z wyglądu. Szybko rozeszło się po wydziale jak to po pijaku spadłem ze schodów na Centralu (obciach czwarty, piąty, szósty…).

Rafał - 31 Maj 2006, 10:53

Koleżanka też zaliczyła rzecz w tym guście. Tyle, że w Szwajcarii. Po kilku dniach wałęsania się po Alpach zleźli nocą do jakiejś mieściny, łażą, łażą, w końću mieścina się skończyła, jakiś lasek i polanka. Rozbili się i w kimono. Rankiem budzi ich gwar głosów, wychodzi koleżanka z namiotu, a tu dookoła tłumek ludzi, pokazują sobie ich palcami i cosik szwargocą cichutko. Koleżanka patrzy pod nogi - a tu kwiatki. Rozgląda się i zdębiała. Polanka zamieniła się w klomb, namiot - a jakże, centralnie na klombie w środku parku.
Pako - 31 Maj 2006, 10:59

savikol.. obciach mocny. Ale historii Vikinga chyba nie da się tak łatwo pobić :mrgreen:
Sandman - 7 Lipca 2006, 18:51

Obciach to nie był, ale sytuacja jak z filmu Barei. Jakieś 3 lata temu wylądowaliśmy ze znajomymi w Świeradowie Zdroju, wieczorkiem już było, więc po znalezieniu miejsc do spania poszliśmy coś zjeść. Jedynym miejscem zdatnym do celów konsumpcyjnych była restauracja w Domu Zdrojowym. Siedliśmy przy stoliczku, podeszła do nas pani z kartą. Z kumplem postanowiliśmy, że na rozgrzewkę zamówimy sobie bulion (rosół z żółtkiem), a potem coś konkretnego. Reszta od razu zamówiła dania obiadowe. Po kilku minutach kelnerka podaje mnie i kumplowi w talerzu żurek z jajkiem. Zbaraniałem, ale pytam odchodzącą już panią co to jest, bo my zamawialiśmy bulion. Pani nie zatrzymując się, odwróciła jedynie lekko głowę w naszym kierunku i tonem nie znoszącym sprzeciwu stwierdziła "NIE MA BULIONU, ŻUREK JEST!!!". Co działo się potem to materiał na następną opowieść.
Anko - 8 Lipca 2006, 03:44

Elam:
Cytat
male dzieci myla czasem prawo i lewo, jutro i wczoraj... ja tak mialam bardzo dlugo.
Hmm, ja tak czasem mam nawet dziś! :oops: :mrgreen:
Na kursie na prawo jazdy: jadę, a tu instruktor mówi:
- O, zobacz, przejazd kolejowy zamknięty, trzeba czekać. A teraz skręć w prawo.
I gdzie ja pojechałam? Oczywiście do kolejki przed szlabanem. Na lewo.

O, a jeden mój kolega (absolwent prawa) opowiadał, co jego koleżanka ze studiów zrobiła. Promotor miał jakieś zastrzeżenia do jej pracy magisterskiej, które ona uważała za zupełnie niepotrzebne poprawki. I napisała e-mail do koleżanki, gdzie wylała wszystkie żale, jakiego to głupiego i czepialskiego promotora ma... Ale przy wysyłaniu omyłkowo kliknęła "wyślij do wszystkich". Nie muszę chyba wspominać, że adres tego promotora też był w książce adresowej?
Podobno miała spore kłopoty z ukończeniem studiów...

Wiedźma - 8 Lipca 2006, 10:55

Jak o prawach jazdy, to mam parę obciachów:

Na obrone pracy doktorskiej poprosiłam mego instruktora jazdy, by mnie zawiózł, bo nie miałam czym dojechać, a drogi było 1,5 godziny z małego miasteczka do dużego miasta :)
W pewnym momencie, instruktor zapytał, czy jestem bardzo zdenerwowan i czy nie chciałabym jechac.
Byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam chyba co mówię się zgodziłam.
Po chwili mówię, do instruktora:
- Wyciagnij z mojej torebki okulary.
On tylko spojrzał na mała niebieska torebke, w której musial zmieścić siętego dnia cały bagaż podręczny kobiety przepakowany z codziennego plecaczka, w którym chodziłam. Najogólniej placa nie mozna było wcisnać. :)
_ Po próbie podejścia do tego problemu, odpowiedział:
- Ja ci nie bedę w torebce grzebał.
Ja jednak nalegałam, minus jeden w aucie to trochę problem, szczególnie jak sie jeszcze jeżdzić nie umie :)
Jego kolejna opdowiedż więc brzmiała:
- A nic nie widzisz?
- Coś widzę - odpowiedziałam - tylko znaków drogowych nie za bardzo.
I odpowiedź instruktora:
- To jedż! Ja ci będę mówił.
Dalszej opowieści o jeżdzie na razie Wam oszczędzę :D Ciąg dalszy nastąpi :mrgreen:

Anko - 8 Lipca 2006, 22:24

Wiedźma:
Cytat
- Coś widzę - odpowiedziałam - tylko znaków drogowych nie za bardzo.
:lol: :bravo

To mi trochę przypomina scenkę z mojego życia, zbliżoną klimatem do przeżyć Sandmana z żurkiem. :wink:

Na uczelni poszłam zgłosić informatykowi (czy jak się to stanowisko nazywa), że nagrywarka nie nagrywa płyt wielosesyjnych, przy próbach dogrania kolejnej sesji niby komunikat jest, że OK, a potem tej sesji nie ma albo płyta w ogóle jest nieczytelna. Mówię, że znajomy zasugerował mi, że nagrywarka może być zepsuta albo wymagać czyszczenia czy innego remontu... A informatyk na to:
- No, ale jednosesyjne płyty nagrywa?
Ja: Nooo... tak...
On: To znaczy, że działa. Proszę przyjść, jak nie będzie nagrywać wcale, dopiero wtedy wolno nam (uczelni) kupić nową.
Ja :x :cry:
Pomyślałam sobie, jak by to było, gdybym mechanikowi samochodowemu powiedziała, że auto nie chce zapalić, a on by odpowiedział: ale na pchanie zapala? to znaczy, że działa, co mi tu p. głowę zawraca. :roll:

MrMorgenstern - 11 Lipca 2006, 07:32

Wiedźma:
Cytat
Przyjeźdża do mnie kolega z pracy, w celach jak najbardziej służbowych (choć trudno pominąc, że to przystojny wuefista). (...)
On siada na tapczanie, ja obok niego i mówię, żeby sie rozgościł :) Toteż on opiera się o oparcie i w tym momencie tapczan się rozkłada, kolega głową uderza o wiszącą wtyczkę palącej się lampy, gasnie światło i... :mrgreen:


Zastanawiam się, co było potem... obciach u wuefisty? :mrgreen:

Anko - 14 Lipca 2006, 03:01

O, kolejny obciach z mojego żywota. :D

Swego czasu mój szanowny rodziciel czytał "Przekrój", a tam na ostatniej stronie były różne wierszyki, aforyzmy i fraszki, m.in. brzmiąca jakoś tak:
"Ciężko się na tobie skrupia
Wyrok bogini Ananke
Na pisarkę jesteś za głupia
Za brzydka na grafomankę"
Rodzic podsuwa mi gazetę pod nos i mówi: "zobacz, o tobie piszą!"

Fidel-F2 - 14 Lipca 2006, 06:23

Grunt to rodzinka. :P
Pako - 14 Lipca 2006, 07:47

:lol: a to cię podniósł na duchu ;) Grunt to rodzinka, jak to Fidel ujął :D
Last Viking - 14 Lipca 2006, 09:58

Kiedyś w pracy napisałem ofertę handlową w e-mailu i podpisałem się LAST VIKING :?
... i tak samo zdarzyło mi się podpisując fakturę :|

Pako - 14 Lipca 2006, 10:03

:lol:
A myślałem, żę tylko ja wszędzie mam odruch pako się podpisywać ;)

mawete - 14 Lipca 2006, 11:47

Last Viking:
Cytat
Kiedyś w pracy napisałem ofertę handlową w e-mailu i podpisałem się LAST VIKING :?
... i tak samo zdarzyło mi się podpisując fakturę :|


Ciekawe kiedy :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Henryk Tur - 14 Lipca 2006, 19:01

Anko napisał/a
O, kolejny obciach z mojego żywota. :D

Swego czasu mój szanowny rodziciel czytał Przekrój, a tam na ostatniej stronie były różne wierszyki, aforyzmy i fraszki, m.in. brzmiąca jakoś tak:
Ciężko się na tobie skrupia
Wyrok bogini Ananke
Na pisarkę jesteś za głupia
Za brzydka na grafomankę
Rodzic podsuwa mi gazetę pod nos i mówi: zobacz, o tobie piszą!


Ciesz się, że zamiast "grafomanki" nie było "nimfomanki".
:twisted: :twisted: :twisted:

Anko - 14 Lipca 2006, 19:17

Akurat nienadawanie się na "nimfomankę" mało kogo martwi :twisted: chyba że panie bijące specyficzne rekordy na "targach erotycznych". :lol:

P.S. Przypomniało mi się jeszcze jedno (chyba nie pisałam tego jeszcze).
Jeden z moich wykładowców opowiadał, że w przedszkolu na pytanie: "a kim jest twój tatuś" jego dziecko odpowiedziało zamiast "socjologiem" to "socjopatą". Podobno przedszkolanka była zszokowana. :roll: :mrgreen:

elam - 14 Lipca 2006, 21:18

Anko - wierszyk z przekroju fenomenalny.. chyba sobie go do podpisu adoptuje po malej modyfikacji, moge? ;)
MrMorgenstern - 14 Lipca 2006, 21:45

Cytat
Anko - wierszyk z przekroju fenomenalny.. chyba sobie go do podpisu adoptuje po malej modyfikacji, moge? ;)


To i Henryka Tura trzeba by spytać ;)

elam - 14 Lipca 2006, 22:16

a niby dlaczego?? :shock:
MrMorgenstern - 15 Lipca 2006, 10:54

Skoro piszesz o modyfikacji wiersza...
elam - 15 Lipca 2006, 13:31

przeciez Tur go nie napisal, tylko zacytowal posta Anko, ktorej rodzice znalezli wierszyk w Przekroju. albo ktores z nas czegos nie rozumie :)
Argael - 15 Lipca 2006, 13:57

Jeśli dobrze rozumuję, to chodziło o to, że skoro pytasz Anko o pozwolenie, a ona przecież tylko ten wierszyk zacytowała, to powinnaś zapytać też Henryka, bo on też zacytował.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group