To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Wojna płci

feralny por. - 26 Kwietnia 2010, 13:24

dalambercie nie zgadzam się, wiele z moich bradzo bliskich przyjaciółek, nigdy nawet nie kandydowło na miano kochanki. Wręcz przeciwnie już na początku znajomości wypracowaliśmy założenie, że właśnie o przyjaźń chodzi, i żadne z nas nawet nie pomyśli, o tym by przekroczyć pewną niwdzialną, ale bardzo wyraźną granicę. Przyjaciółmi jesteśmy do dziś kochankami nigdy nie byliśmy i nie będziemy, bo doskonale wiemy, że to by tylko wszystko popsuło.
dalambert - 26 Kwietnia 2010, 13:25

No , no chłpaki rzucić luźną myśl i już się tłumaczenia zaczynają :mrgreen:
Kai - 26 Kwietnia 2010, 13:30

Bo też mam paru naprawdę dobrych przyjaciół płci męskiej i w ogóle sobie nie wyobrażam ich w roli kochanków. To jest jakieś nieporozumienie, może Ci chodzi o tzw FF? (nie firefoksa!)
Kruk Siwy - 26 Kwietnia 2010, 13:31

Kai, ty nie. Ale może oni tak. To częsty przypadek gdzie jedna strona czuje wyłącznie sympatię a druga jest bardzo głęboko zaangażowana, ale nie mówi o tym głośno.
Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 13:33

dalambert, ja, tak samo jak feralny, też miałem w życiu kilka przyjaciółek, które też nigdy nawet nie kandydowały na kochanki. Bo mnie nie pociągały. Przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie wymaga popędu seksualnego. A często nawet popęd przeszkadza w traktowaniu tych relacji jako czysto i na zawsze przyjacielskich, nie mogących przerodzić się w coś więcej.
nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 13:33

Ambioryks napisał/a
[Jeśli jakiś facet mówi, że u kobiet liczy się przede wszystkim dusza, ciepło, miłość i charakter, to najpewniej nie myśli o takich kobietach, w których widziałby potencjalne partnerki seksualne, tylko przyjaciółki. Kochanka i przyjaciółka to dwie różne sprawy. Żona chyba stanowi ich uśrednienie w pewnym sensie - trochę cech przyjaciółki, trochę cech kochanki w jednym.

Podoba mi się ta teoria. Jest taka teoretyczna. :mrgreen:

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 13:34

nimfa bagienna, czy "Albi" to inne określenie Kruka Siwego? Bo siwy kruk=kruk albinos?
Kai - 26 Kwietnia 2010, 13:34

Kruk Siwy napisał/a
Kai, ty nie. Ale może oni tak. To częsty przypadek gdzie jedna strona czuje wyłącznie sympatię a druga jest bardzo głęboko zaangażowana, ale nie mówi o tym głośno.

Z cała pewnością nie :) to się wyczuwa, choćby się nie chciało.

nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 13:36

Ambioryks napisał/a
nimfa bagienna, czy Albi to inne określenie Kruka Siwego? Bo siwy kruk=kruk albinos?

Było "Ambi". Tak rozczulająco cię określam. Zdrabniam. ;P:
Ale, skoro jesteś poważnym męźczyzną z powaźnymi teoriami, to juś poprawiam. Juś, juś.
;P:
Edit. Kiedy byłam dwudziestką, teź takie miałam. Czas je zweryfikował. :lol:

dalambert - 26 Kwietnia 2010, 13:37

Kai, Ambioryks, nimfa bagienna,
:D to eię nazywa "Różowy szczur w akcji - cholera takie proste , a działa :mrgreen:

Kai - 26 Kwietnia 2010, 13:39

dalambert, e tam, działa. Ale pośmiać się zawsze miło.
nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 13:40

Oj, miło. To takie wzruszająco naiwne. :lol:
Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 13:42

nimfa bagienna napisał/a
Podoba mi się ta teoria. Jest taka teoretyczna.

Czy to ma oznaczać, że się z nią nie zgadzasz? Że w praktyce bywa inaczej?

Przecież napisałem, że moje przyjaciółki nie były przeze mnie postrzegane jako obiekty seksualne - co przeczy tezie dalamberta (chyba jeszcze bardziej teoretycznej niż moja), że niemożliwe jest zaprzyjaźnienie się z kobietą, która najpierw nie była kochanką. No chyba że tak naprawdę one nie były przyjaciółkami, tylko że ja sam o tym nie wiedziałem. Wiem też, że gdybym zaprzyjaźnił się z kobietą, która mnie fizycznie pociąga, to prędzej czy później próbowałbym ją zdobyć (oczywiście zakładając, że nie byłaby czyjąś żoną ani narzeczoną - choć i w takim wypadku stuprocentowej gwarancji by nie było ;) ). Więc niby co w tym jest teoretycznego? Uważasz, że aż tak bardzo nie znam samego siebie? Albo że mylę się co do definicji?

ihan - 26 Kwietnia 2010, 13:43

Ambioryks napisał/a
kierowcą autobusu (a skoro o tym mowa: ciekawi mnie, dlaczego, mimo że wśród tramwajarzy kobiet jest trochę - w Polsce stanowią jakieś 15-20% motorniczych; przynajmniej tak wynika z moich obserwacji - ale np. w Rumunii czy na Ukrainie te proporcje są raczej odwrotne i tam kobiety stanowią jakieś 75-80% motorniczych), o tyle wśród kierowców MZK, PSK i wśród taksówkarzy spotyka się praktycznie samych mężczyzn. Czy wynika to z braku chęci kobiet, czy z jakiejś obawy, czy z siły stereotypów, czy jeszcze z czegoś innego.

Wynikały głownie z prawa, które zabraniało przez długi czas kobietom prowadzenia pojazdów przewożących pasażerów zabraniały przepisy, kobiety nie mogły zdobyć prawa jazdy kategorii D. Wiem, bo kiedyś się interesowałam ;), tu wywiad z pierwszą kobietą, która po zmianie przepisów została zatrudniona jako kierowca autobusu. W moim mieście pierwsza dziewczyna została w MPK zatrudniona jakieś dwa lata temu, w innych miastach nie było inaczej. A taki typowo "kobiecy" polski zawód jak: księgowa za granicą, zwłaszcza na wyższych, bardziej odpowiedzialnych i dyspozycyjnych stanowiskach wykonują głownie mężczyzni.

Kai - 26 Kwietnia 2010, 13:44

Ambioryks napisał/a
moje przyjaciółki nie były przeze mnie postrzegane jako obiekty seksualne


Ambioryks napisał/a
że niemożliwe jest zaprzyjaźnienie się z kobietą, która najpierw nie była kochanką


Ambioryks napisał/a
gdybym zaprzyjaźnił się z kobietą, która mnie fizycznie pociąga, to prędzej czy później próbowałbym ją zdobyć


Yyyyy... :roll: to ja przepraszam już nic nie rozumiem.

nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 13:46

Ambioryks napisał/a
Więc niby co w tym jest teoretycznego? Uważasz, że aż tak bardzo nie znam samego siebie? Albo że mylę się co do definicji?

Definiuj sobie ile wlezie. To przyjemna rzecz. Dostarcza rozrywki w długie wieczory. :lol:

dalambert - 26 Kwietnia 2010, 13:50

nimfa bagienna napisał/a
Definiuj sobie ile wlezie. To przyjemna rzecz. Dostarcza rozrywki w długie wieczory

znam lepsze / i gadac tyle nie trzeba, ale myśleć owszem :wink: /

feralny por. - 26 Kwietnia 2010, 13:53

Ambioryks napisał/a
Wiem też, że gdybym zaprzyjaźnił się z kobietą, która mnie fizycznie pociąga, to prędzej czy później próbowałbym ją zdobyć
Poco?
Moją najlepszą przyjaciółką (kochanką nie była nie będzie) jest dziewczyna niemal idealna pod każdym względem (oczywiście mam na myśli cechy, które ja uważam, za pożądane). Gdybym miał się kiedyś ożenić, to właśnie z kimś takim, ale z nią się nie ożenię, bo to pomysł bezsensowny zupełnie.
Pamiętam kiedyś zabrałem moją dziewczynę na spotkanie ze starymi znajmymi, gdzie była moja ulubiona przyjaciółka. Po jakimś czasie dziewczyna zadała mi pytanie: "Byliście zae sobą, tak do siebie pasujecie?". Odpowiedziałem "No co ty? To by wszystko popsuło". Pomysł był tak absurdalny, że prawie mnie zatkało.

ihan - 26 Kwietnia 2010, 13:56

W pełni popieram feralny, po co spieprzać coś, co jest dobre?
Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 14:00

Kai napisał/a
to ja przepraszam już nic nie rozumiem.

To oznacza po prostu, że moje przyjaciółki mnie nie pociągały. A odnosiłem się do tezy dalamberta, który napisał, że żeby kobieta była przyjaciółką mężczyzny, najpierw musi być kochanką.
nimfa bagienna napisał/a
Definiuj sobie ile wlezie.

Nie odpowiedziałaś na pytanie.
feralny por. napisał/a
Poco?

Bo kiedyś chciałbym jakąś mieć. To takie dziwne?
No chyba żebym z góry wiedział, że z takiego związku nic by nie było. Wtedy bym nie próbował.
feralny por. napisał/a
Gdybym miał się kiedyś ożenić, to właśnie z kimś takim, ale z nią się nie ożenię, bo to pomysł bezsensowny zupełnie.

Bo wiedziałbyś, że i tak nie bylibyście dobrą parą?

Fakt, może zapomniałem uściślić.

nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 14:06

dalambert napisał/a
nimfa bagienna napisał/a
Definiuj sobie ile wlezie. To przyjemna rzecz. Dostarcza rozrywki w długie wieczory

znam lepsze / i gadac tyle nie trzeba, ale myśleć owszem :wink: /

Ja teź znam. I dlatego nie siedzę i nie wymyślam źadnych teorii. ;P:

feralny por. - 26 Kwietnia 2010, 14:06

Ambioryks napisał/a
Bo kiedyś chciałbym jakąś mieć. To takie dziwne?
Chyba się nie dogadamy.
Ambioryks napisał/a
Bo wiedziałbyś, że i tak nie bylibyście dobrą parą?
Nie, to nie to. Świetnie się dogadujemy, często wręcz rozumiemy bez słów. Ale własnie dlatego, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, żadne z nas nie chce próbować niczego "więcej". Po prostu tak jest dobrze.
Kai - 26 Kwietnia 2010, 14:08

Ambioryks napisał/a
To oznacza po prostu, że moje przyjaciółki mnie nie pociągały

To może inaczej - nie pociągały Cię dlatego, że były przyjaciółkami, czy tak po prostu?

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 14:20

Cytat
żadne z nas nie chce próbować niczego więcej. Po prostu tak jest dobrze.

Rozumiem.
Kai napisał/a
nie pociągały Cię dlatego, że były przyjaciółkami, czy tak po prostu?

Tak po prostu.

Kai - 26 Kwietnia 2010, 14:22

Ambioryks napisał/a
Tak po prostu.

Czyli to raczej nie miało nic wspólnego z przyjaźnią, tylko z brakiem pociągu. Jasne.

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 14:24

Kai napisał/a
Czyli to raczej nie miało nic wspólnego z przyjaźnią, tylko z brakiem pociągu.

Z przyjaźnią też. Chyba nie uważasz, że jedno wyklucza drugie?
Nie myślałem o tym w ten sposób, że brak pociągu wyklucza przyjaźń. Skąd Ci to przyszło do głowy?

feralny por. - 26 Kwietnia 2010, 14:27

Ale przyjaźń z kobietą atrakcyjną w zasadzie wykluczasz bo:
Ambioryks napisał/a
prędzej czy później próbowałbym ją zdobyć

Czyli przyjażnić się potrafisz tylko z kobietą nieatrakcyjną.

Dabliu - 26 Kwietnia 2010, 14:41

E tam. Ja mam przyjaciółkę, która nigdy nie była moją kochanką. Przyjaźnimy się od trzynastu lat z okładem (czyli poznaliśmy się w czasach, gdy Dabliu był bardzo "puszczalskim" młodzianem i żywej babie nie darował) i nigdy nic między nami nie "zaiskrzyło". Teraz ja mam żonę i dzieci, ona ma faceta, i nadal się przyjaźnimy.

Nie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem Ambioryksa, że "żona to trochę cech przyjaciółki i trochę kochanki". Moja żona, na ten przykład, jest moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie miałem lepszej kochanki niż ona. Żadnych półśrodków, uśrednień i wypadkowych :twisted:

ihan napisał/a
W moim mieście pierwsza dziewczyna została w MPK zatrudniona jakieś dwa lata temu, w innych miastach nie było inaczej.


No jak nie było, jak było. We Wrocławiu kobiety od dawna prowadzą tramwaje. Moja znajoma robi to już bodaj kilkanaście lat. Niedawno zaś widziałem kierownicę (kierowczynię? kierowniczkę?) autobusu :)

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 14:45

Cytat
Czyli przyjażnić się potrafisz tylko z kobietą nieatrakcyjną.

Chyba że jakaś atrakcyjna jasno da mi do zrozumienia, że nic poza przyjaźnią nie będzie. Wtedy mogę się przyjaźnić i z atrakcyjną.
Dabliu napisał/a
jest moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie miałem lepszej kochanki niż ona. Żadnych półśrodków, uśrednień i wypadkowych

Czyli ma wszystkie najlepsze cechy - zarówno przyjaciółki, jak i kochanki. Wszystkie, czyli więcej niż trochę. To tylko lepiej.
Dabliu napisał/a
Niedawno zaś widziałem kierownicę (kierowczynię? kierowniczkę?) autobusu

To masz szczęście, bo ja jeszcze nigdy takiej nie widziałem. Zarówno wszystkim MZK-ami, jak i PKS-ami, które widziałem, kierują mężczyźni.

feralny por. - 26 Kwietnia 2010, 14:53

Ambioryks napisał/a
Chyba że jakaś atrakcyjna jasno da mi do zrozumienia, że nic poza przyjaźnią nie będzie. Wtedy mogę się przyjaźnić i z atrakcyjną.


Ambioryks napisał/a
gdybym zaprzyjaźnił się z kobietą, która mnie fizycznie pociąga, to prędzej czy później próbowałbym ją zdobyć (oczywiście zakładając, że nie byłaby czyjąś żoną ani narzeczoną - choć i w takim wypadku stuprocentowej gwarancji by nie było ).


Hmmm :?

Też często widuję kobiety za kierownicami autobusów.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group