Powrót z gwiazd - Che - ludobójca ikoną popkultury i bohaterem młodzieży?
RD - 12 Października 2009, 19:10
Adashi napisał/a | Pamiętajmy jednak, że SA było zwalczane przez RFB, a NSDAP bynajmniej nie pałało miłością do KPD. |
A odkąd to pała się miłością do konkurencji? Nawet zbliżonej ideologicznie lub istniejącej w łonie tej samej partii. Jeśli chodzi o przymiotnik "socjalistyczna", NSDAP w pełni na niego zasługiwała i zapracowała. Na samą ideologię ksenofobii i nienawiści nie dałby się złapać nawet tak zdyscyplinowany i żądny silnego przywódcy naród, jak Niemcy. Nie wiem, jakie były prywatne przekonania Hitlera w okresie totalnego odczłowieczenia niemieckiego wydania faszyzmu, ale na początku i przez wiele lat później był z niego socjał jak się patrzy
dalambert - 12 Października 2009, 21:11
Adashi napisał/a | Pamiętajmy jednak, że SA było zwalczane przez RFB, a NSDAP bynajmniej nie pałało miłością do KPD. |
Oj naiwny, naiwny- ze dwie socjalistyczne partie nie pałały do siebie miłością to przecież oczywiste -
a w ramach tej samej partii , Przypomnij sobie co sie działo jak tow. Stalin prowadził polemikę z tow. Brosteinem
a tow. Beria zastępował tow. Jeżowa .
Fidel-F2 - 13 Października 2009, 06:02
madhavendra napisał/a | - Życie samego Che - podróże, chęć poznawania świata, ludzi, wrażliwość na ucisk, praca w szpitalu, później odrzucenie pozycji w rządzie na rzecz dalszej rewolucji, krytyka Stalina. To jest druga strona Che i zestawiając ją z brutalną, bezwzględną częścią jego osobowości, mamy bardziej złożony obraz niż proste bydlę, czy świnia. | no i co z tego?
madhavendra - 13 Października 2009, 06:51
Fidel-F2 napisał/a | madhavendra napisał/a | - Życie samego Che - podróże, chęć poznawania świata, ludzi, wrażliwość na ucisk, praca w szpitalu, później odrzucenie pozycji w rządzie na rzecz dalszej rewolucji, krytyka Stalina. To jest druga strona Che i zestawiając ją z brutalną, bezwzględną częścią jego osobowości, mamy bardziej złożony obraz niż proste bydlę, czy świnia. | no i co z tego? |
A to z tego, że jestem przekonany, że wszyscy "prawomyślni" obszczekiwacze Che ("obszczekiwacze" w kontraście do prawdziwych krytyków, którzy zadali sobie trochę trudu w badaniu jego osoby) budują swoją opinię na artykułach z Interii (np.) i nikt nie zadaje sobie trudu, żeby choćby przeczytać jego dzienniki, albo przestudiować sytuację Pld. Ameryki, w jakiej pojawił się Che.
Osoba wyłaniająca się z jego dzienników, trochę się różni od autora Mein Kampf.
Tyle ci odpowiem Fidel, ale nie więcej, bo atmosfera twoich wypowiedzi przedstawia to, czego unikam, zarówno w w życiu prywatnym, jak i w sieci (nie, nie chodzi mi o lotny umysł i ciętą ripostę).
madhavendra - 13 Października 2009, 06:58
Anegdotka do przemyślenia:
Guatemala: jedna z wielkich korporacji amerykanskich daje lapowke popieranemu przez Stany Zjednoczone kacykowi, dzieki czemu pod jej kontrole wchodzi prawie cala Guatemalska gospodarka, korporacja zajmuje ogromne tereny, ludzie Guatemali nie maja zadnego udzialu w tych pieniadzach, zwykly lud zyje w nedzy, pozbawiony jedynego zrodla ich dochodow- ziemi.
Odbywaja sie demokratyczne wybory i nowy przywodca wprowadza kilka reform. Miedzy innymi sa to reformy wprowadzajace obowiazkowe szkolnictwo. Jedna z reform polega na tym zeby odebrac tej korporacji ziemie, ale tylko ta ktora lezy odlogiem i nie jest uzywana przez nia w zaden sposob i rozdac ja bezziemnym chlopom.
Reformy wprowadzone, ludzie zaczynaja uprawiac ziemie, po upadku antydemokratycznego rezimiu, wspieranego przez "demokratyczne" Stany Zjednoczone wreszcie mozliwa jest wolnosc slowa, jednym slowem swietlana przyszlosc.
Niestety amerykanska korporacja czuje sie zraniona, ze zabrano "jej" ziemie. Stany Zjednoczone uznaja to za agresje na swoja niezaleznosc i rozpoczynaja kampanie propagandowa, gloszac, ze w Guatemali wladze przejeli bezprawnie skrajni komunisci. Poprzedni prezydent dostaje pare milionow dolarow od USA, zeby zebrac armie i zniszczyc demokratycznie wybranego prezydenta Guatemali, co w koncu mu sie udaje. Ginie tysiace ludzi, w tym bogu ducha winni chlopi, ktorzy otrzymali ziemie odebrana korporacji. Stary prezydent wraca na swoje stanowisko, korporacja odzyskuje ziemie, szkoly zostaja zlikwidowane, Guatemala wraca do poziomu bezpziecznego dla USA feudalizmu, a USA oglasza upadek nielegalnego rezimu komunistycznego i powrot demokracji do Guatemali.
**********
Jak się to ma do tematu? Ano myślę, że ma.
dalambert - 13 Października 2009, 07:19
madhavendra napisał/a | Osoba wyłaniająca się z jego dzienników, trochę się różni od autora Mein Kampf. |
Taaaak, a subtelny niedoceniony malarz, o trudnym dzieciństwie, dzielny żołnierz ranny w okpach I wojny, wrażliwy na niespraiwdliwość społeczną i los zwierząt które tak kochał / wegetarianin/ i co podoba Ci się madhavendra napisał/a | Anegdotka do przemyślenia: | Co i kiedy i jak się tyraz ta gnębiona ludność ma! Kiedy to było ? i jak tam teraz bez tych łokropnych hamerykańców sobie radzą i kogo doją z pomocy ?
Ambioryks - 13 Października 2009, 11:50
Fidel-F2 napisał/a | no i co z tego? |
Walka frakcji często jest równie zacięta, a nawet bardziej, niż walka ideologicznych przeciwieństw.
Co do podobieństw ideologicznych hitleryzmu i komunizmu, to do tego, co już zacytował RD, dodam, że dla hitlerowców "Aryjczycy" byli tymi, kim dla komunistów jest "klasa chłopsko-robotnicza", a Żydzi byli tymi, kim dla komunistów byli "kapitaliści" i "burżuje". Aryjczycy, chłopi i robotnicy to "uciskani", a Żydzi i kapitaliści to "uciskujący" i "wyzyskiwacze" - i naziści i komuniści zwalczali ich bardzo podobnymi sposobami.
Oczywiście ci Aryjczycy i nie-Aryjczycy byli nimi tylko z nazwy, bo w rzeczywistości Słowianie i Romowie to Aryjczycy (tzn. Indoeuropejczycy), a mimo to hitlerowcy ich eksterminowali, zaś Węgrzy, Finowie i Japończycy, którym hitlerowcy nic nie zrobili, to nie Aryjczycy. A z Węgrami i Japończykami hitlerowcy nawet zawierali sojusze i współpracowali.
Che to ideologiczny krewniak Stalina, Mao, Pol Pota, Kimów i Hitlera, natomiast Pinochet to dyktator-kapitalista - więc jego z nimi nie wypada porównywać - zwłaszcza że przyczynił się do wzrostu gospodarczego Chile i uczynienia chilijskiej gospodarki najsilniejszej w Ameryce Łacińskiej. Co prawda za jego rządów zginęło 3 tysiące ludzi, ale połowa z nich to żołnierze Pinocheta, a połowa to komunistyczny partyzanci rabujący prywatną własność. Trzeba też pamiętać, że przed początkiem walk Pinochet trzykrotnie wzywał Allendego do opuszczenia pałacu prezydenckiego, podstawił mu nawet samolot, ale Allende kazał gwardii pałacowej otworzy ogień. Czyli to komuniści pierwsi zaczęli strzelać.
Rafał - 13 Października 2009, 11:52
Ambioryks napisał/a | Co prawda za jego rządów zginęło 3 tysiące ludzi, ale połowa z nich to żołnierze Pinocheta, a połowa to komunistyczny partyzanci rabujący prywatną własność. | A reszta ofiar to ta trzecia połowa?
Ambioryks - 13 Października 2009, 11:56
Reszta, czyli ile osób? Masz jakieś konkretne dane?
Rafał - 13 Października 2009, 12:30
Ambioryks napisał/a | Reszta, czyli ile osób? Masz jakieś konkretne dane? |
http://pl.wikipedia.org/wiki/Raport_Valecha
Cytat | Raport opiera się na złożonych przed Komisją zeznaniach 35 868 ludzi. 28 000 zeznań uznano po śledztwie za wiarygodne. Przez następne sześć miesięcy przesłuchano jeszcze 8 000 osób. 1 czerwca 2005 r. opublikowana została druga część raportu. Zawiera ona też udokumentowane przypadki morderstw 1 201 poszkodowanych osób, w tym 86 dzieci młodszych niż 12 lat, (...) Większość nowych przypadków nie została zawarta w pierwszym raporcie, ponieważ ich rodzice zostali straceni lub byli uznani za „zaginionych” - nie było zatem świadków potwierdzających zatrzymania (porwania) i zdarzenia, które nastąpiły później. Komisja ustaliła, iż 67,4% opisanych przypadków miało miejsce w pierwszym roku zamachu (1973 r.). | Na przykład te zabite dzieci do lat 12, to byli żołnierze Pinocheta czy komunistyczni partyzanci? Wszak innej opcji nie przewidujesz.
edit
Na zakończenie ciekawy link: http://mneumann.tripod.com/pinochet.html
madhavendra - 13 Października 2009, 16:51
dalambert napisał/a | Co i kiedy i jak się tyraz ta gnębiona ludność ma! Kiedy to było ? i jak tam teraz bez tych łokropnych hamerykańców sobie radzą i kogo doją z pomocy ? |
Ma się dokładnie tak samo. Stany nie dopuściły do żadnych poważniejszych zmian na terenach swoich wpływów. Dokładnie tak samo jak ZSRR robił kiedyś u nas.
Adanedhel - 13 Października 2009, 17:30
Odnośnie Pinocheta, Niall Ferguson próbując go ocenić zadał pytanie, czy efekt jego rządów (Chile to dziś jedyny kraj Ameryki Południowej równie bogaty, jak kraje UE; nawet tamtejsza "biedota" żyje lepiej, niż klasa średnia wielu innych krajów w regionie. Allende wprowadził za to kraj na granicę bankructwa.) usprawiedliwia opresje i zabójstwa polityczne. Według niego usprawiedliwia. Szczerze - według mnie też. (Przy okazji świadczy to przeciw tezie, że Stany nie dopuszczały do zmian.)
Jeśli ocenić Guevarę według takiej kategorii - a można - odpada w przedbiegach.
seba - 13 Października 2009, 18:09
Rafale
Dylematy komunistów są więc bez porównania bardziej interesujące niż cierpienia ich ofiar
Gdy mówi sie o komunistycznych zbrodniarzach, to zawsze słyszymy, że było to wypaczenia i błędy.
Trzydzieści dziewięć lat temu Ernesto „Che” Guevarze zaaplikowano sporą dawkę jego własnego lekarstwa. Został bez procesu uznany za mordercę, postawiony pod murem i zastrzelony. Historycznie rzecz biorąc, rzadko kiedy sprawiedliwości lepiej staje się zadość. Jeśli przysłowie „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz” ma pasować do sytuacji, to właśnie do takiej.
Liczba tych, których „trybunały rewolucyjne” Che skazały na śmierć w podobnym stylu waha się pomiędzy 400 a 1892. Liczba bezbronnych mężczyzn (i chłopców), których Che zamordował z własnego pistoletu idzie w tuziny. Wyobraźcie sobie koszulki z Charlesem Mansonem, Tedem Bundy’m czy Davidem Berkowitzem na ciałach Johnny’ego Deppa czy księcia Harrego. Pewnie, tamci nie mogą równać się z morderczym zestawieniem Che.
„Egzekucje?” – pytał Che Guevara, gdy przemawiał przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ 9 grudnia 1964 roku. – „No pewnie, że wykonujemy egzekucje!” – deklarował, przy wtórze okrzyków zachwytu tego ciała. – „I będziemy wykonywać egzekucje tak długo, jak to koniecznie! To śmiertelna wojna z wrogami rewolucji!”
Według Czarnej Księgi Komunizmu, w tym czasie liczba egzekucji przekroczyła liczbę 10000. Slobodan Milosevic, tak przy okazji, został postawiony przez trybunałem za domniemane nakazanie 8000 egzekucji. Ten sam ONZ, który tak delirycznie oklaskiwał Che, nazwał to „ludobójstwem”.
Ci związani, zakneblowani i zamordowani przez Che i jego pachołków „wrogowie rewolucji” byli jednymi z najbardziej pomysłowych i mężnych wojowników 20. wieku. Ci kubańscy bojownicy o wolność stoją w jednym szeregu z żołnierzami AK, czy węgierskim powstańcami 56. roku. Walczyli równie mężnie jak desperacko i, koniec końców, bez nadziei na zwycięstwo. Walczyli do ostatniego naboju i zazwyczaj do śmierci.
Ale co jest najbardziej bolesne, walczyli osamotnieni i opuszczeni. Specjalizowali się w zrywaniu knebli i opasek na oczy, aby zakrzyczeć "VIVA CRISTO REY!", "VIVA CUBA LIBRE!", "ABAJO COMUNISMO!” zanim kule rozszarpały ich ciała, a pachołki Che kończyli dzieło rozwalając im czaszki.
Trochę z ocalałych mieszka w Miami czy New Jersey, kwalifikując się do kategorii najdłużej cierpiących więźniów politycznych współczesnej historii. Ale na darmo poszukiwać historii ich życia w amerykańskiej telewizji publicznej, w History Chanel, czy w The New Your Times i temu podobnych. Wiecie, walczyli z pupilkami Lewicy. Ich męstwo nie nadaje się więc do politycznie poprawnych dramatów.
To, że są ignorowani jest już dostatecznie złe. Na dodatek, jeśli się o nich wspomina, media głównonurtowe naśladują zniewagi castrowców nazywając ich „terrorystami” i „mafiosami”. To potwierdzenie nieuleczalnej tępoty i imbecylizmu mediów oraz naukowców, którzy wciąż pokazują Castro/Che jako „dzielnych przegranych” walczących z agresywnym kolosem – gdy ten kolos faktycznie chronił reżim Castro, jak przyznał to JFK Chruszczowowi w październiku 1962.
„Nie trzeba mi dowodu, aby rozstrzelać człowieka” – wykrzyczał Che do swego podwładnego w trybunale w 1959. – „Potrzebuję jedynie dowodu, że koniecznym jest go rozstrzelać!”
Nie domyśliłbyś się tego słuchając mediów głównonurtowych i naukowców, nie wspominając o Hollywood. Najwyżsi kapłani czwartej władzy tylko wychwalają Che Guevarę. Na przykład magazyn Time uhonorował Che Guevarę plasując go wśród „100 najważniejszych ludzi 20. wieku”.
Człowiek, który deklarował – „Rewolucjonista musi stać się zimną maszyną do zabijania napędzaną czystą nienawiścią” – (i który sam dawał duchowy przykład), który skazywał z powodu „przekonań rewolucyjnych”, a nie na bazie „archaicznych, burżuazyjnych detali” typu dowody sądowe, który zachęcał do „atomowej eksterminacji” jako ostatecznego rozwiązania problemu amerykańskich „hien” (do czego o mało nie doszło w październiku 1962), jest przez Time’a uznawany nie tylko jako „najważniejszego” człowieka ubiegłego wieku, ale został umieszczony w dziale „Bohaterowi i Ikony”, obok Anne Frank, Adrieja Sacharowa i Rose’y Parks.
„Jeśli pociski zostałyby, użylibyśmy ich przeciwko samemu sercu Ameryki, wliczając w to Nowy Jork” – tak zwierzał się Che Guevara gazecie London Daily Worker w listopadzie 1962 roku. – „Pomaszerowalibyśmy ścieżką do zwycięstwa, nawet gdyby miało kosztować to miliony atomowych ofiar. […] Musimy podtrzymywać naszą nienawiść i napędzać ją aż do skurczów.” Taką receptę chciał zaserwować Ameryce Che prawie pół wieku przed tym, zanim Osama bin Laden, mułła Omar, czy Al-Zarqawi pojawili się na naszych radarach.
Gdyby nie rozwaga Nikity Chruszczowa, to najgłębsze marzenia Che Guevary uczyniłyby z wybuchów 11 września w Nowym Jorku jedynie błędne ogniki. Mimo tego, obok Che Guevary na liście „Bohaterów i Ikon” znajdziemy Matkę Teresę. I dalej ironia jedynie się pogłębia.
Na przykład, najbardziej popularna wersje koszulki z Che używa sloganu „Fight Oppression” (Walcz z uciskiem) tuż pod jego sławną facjatą. To jest twarz człowieka, który był współzałożycielem reżimu, który uwięził większą część swych poddanych niż Hitler i Stalin, oraz zadeklarował, że „indywidualizm musi zniknąć!”.
W 1959 roku, z pomocą sowieckich agentów GRU, człowiek czczony na tych koszulkach pomagał zakładać, trenować i indoktrynować kubańską tajną policję. „Zawsze przesłuchujcie więźniów nocą” – nakazywał Che swoim podwładnym. – „Opór jest zawsze najsłabszy nocą.” Dziś największy fresk z Che ozdabia kubańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, główną kwaterę tajnej, szkolonej przez KGB i STASI, policji. Nic by tam lepiej nie pasowało.
Jednocześnie, jakimś cudem, ten sam wizerunek jest uznawany za szczyt stylu na wszystkim, od koszulek, zegarków, snowboardów począwszy, po bieliznę i ukryte miejsca na skórze Angeliny Jolie. A przy okazji, pani Jolie otrzymała niedawno Światową Nagrodę Humanitarną ONZ za swoją pracę z uchodźcami.
Może ktoś poinformuje Angelinę Jolie, że jej idol z tatuażu, ze swoimi plutonami egzekucyjnymi i obozami, sprowokował jeden z największych kryzysów uchodźczych w historii tej półkuli. Oprócz 2 milionów tych, którym udało się przetrwać jedynie z ubraniem na grzbiecie, to Caban Archives Project, w którym naukowcy Maria Werlau i Armando Lago mozolnie zbierają i gromadzą dane, ocenia, że prawie 80 tysięcy Kubańczyków umarło z głodu i słońca, utonęło lub zostało rozszarpanymi przez rekiny podczas prób ucieczki przed człowiekiem, którego Pani Globalna Humanitarianka postanowiła na stałe wyryć na swojej skórze.
A przed wspaniałym panowaniem Fidela i Che, Kuba przyjmowała procentowo więcej imigrantów (głównie z Europy) niż Stany Zjednoczone, włączając w to czasy wyspy Ellis. Przed czasami sławnej kubańskiej rewolucji, ludzie byli tak zdesperowani, aby dostać się na Kubę (głównie z sąsiedzkich Haiti i Jamajki), jak obecnie chcą Kubę opuścić (ryzykując zdrowiem i życiem). Czy kongresman Charlie Rangel, miłośnik Castro, może to wyjaśnić? Czy pastor Jessie „Viva Castro! Viva Che!” Jackson może to wyjaśnić?
Nie to, że ignorancja, celowa lub nie, jest specjalnie rzadka w kwestiach Kuby i Che Guevary. Gdy Carlos Santana i Eric Burdon (oraz inni znani artyści rockowi) z zadowoleniem pokazują swe eleganckie koszulki z Che, reklamują reżim, który w późnych latach 60. masowo wyłapywał „roqueros” (kubańskich fanów rock and rolla) oraz „długowłosych” i zaganiał ich do więziennych obozów w celu przymusowej pracy w palącym słońcu. „Anty-rewolucyjne zbrodnie” tych młodych więźniów często ograniczały się do niczego więcej niż słuchanie muzyki Animalsów i Santany.
Gdy Madonna lansowała się wystylizowana na Che na okładce płyty American Life, to reklamowała reżim, który czynił przestępców z gejów i czegokolwiek zalatującym gejowskim manieryzmem. W połowie lat 60. za zbrodnię zniewieściałego zachowania tysiące młodych ludzi na Kubie zostało zgarniętych przez tajna policję z ulic i parków i wrzuconych do obozów otoczonych wieżami strażniczymi z karabinami maszynowymi i nad bramą oznaczonych wielkimi literami „PRACA ZROBI Z WAS MĘŻCZYZN” (a w Oświęcimu napis głosił „Praca czyni wolnym”). Skrót nazwy tych obozów to UMAP, nie GUŁAG. Ale warunki były identyczne.
Żelazny Mike Tyson kiedyś kończył swe walki z triumfalnie podniesionymi ramionami. W 2002 roku zrobił sobie gigantyczny tatuaż Che na klacie, pojechał na Kubę i dostawał od tego czasu konsekwentnie łomot w każdej walce – w sposób dokładne odzwierciedlający sukcesy w walce jego idola. Mike'u, Che bardzo sprawnie okładał tysiące swych przeciwników – ale tylko, gdy już zostali związani, zakneblowani i zawiązano im oczy. Pewnie nikt nie powiedział ci o tym na Kubie, o mediach w kraju nie mówiąc. Obawiam się, że Krajowa Federacja Boksu i tak na to by nie pozwoliła.
Gdy tłum lanserów oraz Pięknych Ludzi na Festiwalu Filmowym Sundance (włączając w to wszystkich, od Tipper i Ala Gore, po Sharon Stone, Meryl Streep i Paris Hilton) eksplodował owacją na stojąco dla Roberta Redforda za „Dzienniki Motocyklowe”, to zachwycał się filmem gloryfikującym człowieka, który wsadził do więzienia lub wygnał większość z najlepszych kubańskich pisarzy, poetów i niezależnych filmowców, podczas gdy zmieniał kubańską prasę i kino – pod lufą czeskiego pistoletu – w propagandowe agendy stalinowskiego reżimu.
Producent wykonawczy filmu, Robert Redford (który zawsze rozpoczyna festiwal długimi lamentami o doniosłości wolności artystycznej) był zmuszony wyświetlić ten film wdowie po Che (która kieruje kubańskim Centrum Studiów Che Guevary) oraz Fidelowi, aby otrzymać ich zgodę przed dystrybucją. Tylko sobie możemy wyobrazić wrzaski gniewu festiwalowego tłumu o „cenzurze!” i „sprzedajności!”, jeśli powiedzmy, Robert Ackerman tego samego roku musiałby (i zgodziłby się na to) otrzymać zgodę Nancy Reagan na dystrybucję filmu „The Reagans”.
Fanów Che jest sporo i to bardzo różnych. Na przykład, Christopher Hitchens zadziwia „nieposkromiony upór” Che i w artykule w New York Times zapewnia, że „Che nie był hipokrytą”.
„Znakomity historyk” Benicio Del Toro, który zagra swego bohatera w przyszłorocznym hollywoodzkim filmie biograficznym, mówi – „Che jest jednym z tych kolesi, którzy robili to, co trzeba i mówili to, co trzeba. Jest coś cool w takich ludziach. Im więcej poznaje Che, tym więcej go szanuję.”
To, co więcej niż okrucieństwo, megalomania czy nawet niesłychana głupota, odróżniało wybitnego Ernesto „Che” Guevarę od jego kolegów, to było zasmarkane tchórzostwo. Jego fani mogą się obrażać, trzaskać drzwiami do pokojów, nurkować w pościel rycząc i waląc w poduszkę ile tylko zapragną, ale Che poddał się boliwijskim Rangersom dobrowolnie, z bezpiecznego dystansu i został pojmany w niezłej formie, z naładowanym pistoletem.
Na dzień przed swą śmiercią w Boliwii Che Guevara – po raz pierwszy w życiu – zetknął się z czymś, co można poprawnie nazwać walką. Nakazał swym partyzanckim podwładnym utrzymać pozycję oraz walczyć do ostatniego tchnienia i ostatniego naboju.
Parę godzin później, jego „nieposkromiony upór”, brak hipokryzji i robienie, co trzeba, w pełni się objawiły. Gdy jego ludzie czynili to, co im rozkazano (walczyli do ostatniego naboju i ginęli), lekko ranny Che wymknął się spod wymiany ognia i poddał się z pełnym magazynkiem, skamląc do swych przeciwników – „Nie strzelajcie! Jestem Che! Jestem dla was więcej wart żywy niż martwy!”
Boliwijczycy, którzy go pojmali, pozwolili się z nim nie zgodzić.
http://www.miasik.net/articles/fontova2.html
Ambioryks - 13 Października 2009, 19:23
Rafał,
Ze zlinkowanego przez Ciebie hasła wynika m.in., że w skład komisji wchodził m.in.
Cytat | José Antonio Gómez (przewodniczący partii PRSD) |
A przecież PRSD to Socjaldemokratyczna Partia Radykalna - a więc partia antykapitalistyczna.
Zakładając, że ten raport mówi prawdę, to pytanie, czy o tym wszystkim wiedział sam Pinochet i czy zrobił coś, by zmienić ten stan rzeczy. Bo zdarza się, że jak dowódca wydaje rozkaz, to wykonawca przedobrza i wychodzi poza zakres rozkazu. A policja, tak samo jak służby więęzienne, ma swoją hierarchię.
seba, tak swoją drogą, to Che pewnie przewraca się w grobie widząc, jak zgnili kapitaliści wykorzystują jego wizerunek do osiągnięcia zysków i pomnożenia majątków. Na pewno robią to wbrew jego intencjom. Na innym forum zetknąłem się z lewakiem, który oburzał się na wykorzystywanie wizerunku Che właśnie z powodu antykapitalizmu Che i twierdzącym, że w ten sposób obraża się pamięć wielkiego rewolucjonisty.
W Hollywood znaczna część aktorów i reżyserów jest lewicowa, to prawda, ale to wynika m.in. stąd, że w latach 60. i 70. modne były hasła pacyfistyczne i hipisowskie. Późniejsze demonstracje przeciw Bushowi i jego wojnie w Iraku były tego pozostałością - zresztą do dziś wielu ludziom republikanie kojarzą się z militaryzmem, a demokraci z antymilitaryzmem - więc zakładają, że to demokraci są cool, bo nie chcą wojny. To granie na uczuciach, odwoływanie się do emocji, a nie do rozumu, ale cóż - niestety i tak przynosi pożądany skutek.
Nie rozumiem tylko, dlaczego Che niektórym kojarzy się z pokojem i wolnością, skoro rewolucja nigdy nie jest pacyfistyczna - czego Che był dowodem. I co potwierdzał Lenin, twierdząc, że rewolucja komunistyczna to zorganizowana wojna domowa.
Rafał - 13 Października 2009, 19:41
Ambioryks, pytanie zadałem, odpowiesz?
Ambioryks - 13 Października 2009, 19:43
Myślałem, że to pytanie retoryczne - bo jest oczywiste, że 12-letnie dzieci to ani żołnierze, ani partyzanci.
Odniesiesz się jakoś do tego, co napisałem w poprzednim poście?
Fidel-F2 - 13 Października 2009, 21:48
Ambioryks napisał/a | Na innym forum zetknąłem się z lewakiem, który oburzał się na wykorzystywanie wizerunku Che właśnie z powodu antykapitalizmu Che i twierdzącym, że w ten sposób obraża się pamięć wielkiego rewolucjonisty. | będziesz cytował każdego głupka jaki Ci się nawinie
jewgienij - 13 Października 2009, 22:58
Seba Kiedy zaczniesz coś pisać od siebie, to pogadamy.
dalambert - 14 Października 2009, 07:26
jewgienij, zdaje się , że Seba cytuje wypowiedzi i ideowe proklamacje bohatera tego wątku,
Czyżbyś uaważał iż takim był Che łotrem, ze nawet zacytować go nie można
seba - 14 Października 2009, 08:26
jewgienij napisał/a | Seba Kiedy zaczniesz coś pisać od siebie, to pogadamy. |
Swoje zdanie już napisałem(pierwszy post w tym temacie). Rozumiem, że obrońcom Mrocznego Rycerza, Romantyka - bardzo doskwiera moja skromna osoba.
Pozwole sobie zacytować opowieść mojego KoLegi Michała pt. Jak spotkałem komunistów z Kulu
Kilka dni temu odwiedzając pub znajomego całkowicie przypadkowo wdałem się w dyskusje z dwojgiem młodych ludzi. Byli to studenci piątego roku filozofii na KULu. Na początku rozmowy, jak to najczęściej bywa, rozmawialiśmy o ostatnio obejrzanych filmach i przeczytanych książkach. Miła, mogłoby się wydawać, wymiana zdań. A to jedna ze stron poleciła godny polecenia obraz, a to skrytykowała inny ostrzegając przed starą czasu na wizytę w kinie. W pewnym momencie dyskusja potoczyła się na zupełnie inne tory. Zahaczyliśmy o politykę i historię. W tym momencie słuchając wypowiedzi tej młodej pary włos zjeżył mi się na głowie. Otóż okazało się, że studenci okazali się być marksistami i w dodatku fanami znanego mordercy Ernesto Guevary de la Serny zwanego Che. Z zacięciem godnym ważniejszej sprawy bronili jego „działalności”. Na argumenty historyczne np.: własnoręczne rozstrzeliwanie jeńców odpowiadali, że „tego wymagała sytuacja rewolucyjna”. Jakakolwiek merytoryczna argumentacja nie dawała rezultatu. Młodzi filozofowie byli zaślepieni miłością do, jak to się wyrazili „wielkiej postaci”. Dałem sobie spokój z wymianą zdań.
Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć fenomen tego zjawiska? Zdaję sobie sprawę, że ludzie z filozofii należą do bardzo specyficznej kategorii osobników. Po krotce – uważam, że nie są zbyt zdrowi na umyśle. Miałem kiedyś kontakt z grupą filozofów z UMCSu (wspólne projekty filmowe i teatralne) i coś jest nie tak z tymi ludźmi. Jednak po raz pierwszy spotkałem się z komunistami z KULu. W pewnym momencie zapytałem młodzieńca czy jest katolikiem, odpowiedział, że nie. Na pytanie co zatem robi na katolickiej uczelni, gdzie tok nauczania filozofii nie jest materialistyczny, a raczej wręcz odwrotnie, nie umiał znaleźć odpowiedzi. Kilka dni po tym wydarzeniu próbowaliśmy z kolegą odgadnąć motywacje wyżej opisanej postawy dwojga młodych… filozofów. Jedynym logicznym wytłumaczeniem wydało nam się medialne kłamstwo otaczające postać Che. Przedstawiany w filmach, piosenkach i książkach jako romantyczny bojownik o wolność przysłonił tego prawdziwego Guevarę. Człowieka bez skrupułów, opętanego zbrodniczą ideologią. Dla świata mediów argentyński rewolucjonista jest wygodną postacią. W politycznie poprawnym świecie, gdzie komunistyczne zbrodnie nadal nie są przyjmowane do powszechnej świadomości istnieje tendencja do gloryfikacji bandytów. Kilka lat temu głośnym był film Dzienniki motocyklowe opowiadającym o młodzieńczej wyprawie Ernesta przez Amerykę Południową. W chwili obecnej Steven Soderbergh (twórca m.in. Ocean’s Eleven) kończy filmowanie fabularnej biografii o Che. I te obrazy były i są przyjmowane z zachwytem. Jedynym znanym mi przykładem pokazania zbrodni komunistów (oprócz filmów typu Zaginiony w akcji czy Rambo 2) jest film Pola śmierci opowiadający o Kambodży. Gdyby ktoś nakręcił film o tym, że towarzysz Lenin był żądnym krwi przywódcą, który przejął władzę za pomocą puczu nikt nie dałby na produkcję złamanego grosza. Dlaczego? Przecież film opowiadałby prawdę o rewolucji bolszewickiej. Brakuje w powszechnej świadomości informacji o tym, że komunizm i socjalizm są systemami wymierzonymi w wolność jednostki, we własność, w szczęście i życie. Wracając jeszcze do postaci Che. Interesującym jest fakt, że ta ikona lewicy wykrzywia swą twarz z setek tysięcy koszulek, kubków i innych gadżetów. I nie spotyka się to z negatywnymi reakcjami. Natomiast gdyby ktoś wyszedł na ulicę w koszulce z, na przykład, Himmlerem spotkałby go społeczny ostracyzm. Ta relatywizacja zbrodniarzy (niektórzy są fajni inni nie) jest zadziwiająca. Bandyta jest po prostu bandytą. I trzeba o tym mówić. Ignorancja nie jest wytłumaczeniem. Takim tokiem przebiegły nasze rozważania. Drugim wyjaśnieniem poglądów studentów byłaby głupota. Co też nie jest wykluczone.
http://walkingfear.blogsp...y-morderca.html
Rafał - 15 Października 2009, 12:28
Ambioryks napisał/a | Myślałem, że to pytanie retoryczne - bo jest oczywiste, że 12-letnie dzieci to ani żołnierze, ani partyzanci. | Czyli wcześniej nieprawdę napisłałeś: Ambioryks wcześniej napisał/a | za jego rządów zginęło 3 tysiące ludzi, ale połowa z nich to żołnierze Pinocheta, a połowa to komunistyczny partyzanci rabujący prywatną własność. | Przyłapałem cię na kłamstewku, ot co.
Natomiast nie bardzo wiem czemu ma służyc to pxniejsze pytanie:
Ambioryks napisał/a | Zakładając, że ten raport mówi prawdę, to pytanie, czy o tym wszystkim wiedział sam Pinochet i czy zrobił coś, by zmienić ten stan rzeczy. | Chodzi o wybielenie sprawy i rozmydlenie odpowiedzialności?Jeśli wiedział to winien, a jeśli nie wiedział to też winien, bo wiedzieć powinien. Co za różnica? Odpowiada za to w każdym przypadku, nie rozumiem twojej postawy, to jakiś twój wujek czy idol?
jewgienij - 15 Października 2009, 14:02
seba napisał/a | jewgienij napisał/a | Seba Kiedy zaczniesz coś pisać od siebie, to pogadamy. |
Swoje zdanie już napisałem(pierwszy post w tym temacie). Rozumiem, że obrońcom Mrocznego Rycerza, Romantyka - bardzo doskwiera moja skromna osoba. |
Nie pochlebiaj sobie
Wątek jest starszy niż Twoje tu wklejanki. Jak rzucisz okiem, to się dowiesz, czy jestem obrońcą Rycerza Na Motocyklu, czy uważam go za psychola, a jego kult za żenadę.
Ciągle Ci coś jakiś kolega mówi albo znajomy przy piwie i już lecisz zakładać wątki albo wklejać manifesty ( to samo było z tematem "Czemuż to według niektórych Fabryka Słów jest bee?", który interesujący był chyba tylko dla samego wydawnictwa jako sposób wybadania opinii). Nie dam się nabrać na takie sztuczne podkręcanie niektórych tematów.
Ambioryks - 15 Października 2009, 15:05
Rafał napisał/a | Przyłapałem cię na kłamstewku, ot co. |
Mylić się nie znaczy kłamać. Nie każda nieprawda jest kłamstwem.
Rafał napisał/a | Chodzi o wybielenie sprawy i rozmydlenie odpowiedzialności? |
Chodzi o osobową odpowiedzialność. Bo jeśli ci, którzy byli za to bezpośrednio odpowiedzialni (jeśli założyć, że to nie było na osobisty rozkaz Pinocheta), nie zostali za to ukarani na polecenie Pinocheta, to znaczy, że nie ma wątpliwości, że to Pinochet za to odpowiada. Ale jeśli jacyś ludzie Pinocheta działali na własną rękę, to wypada to wyjaśnić.
Poza tym, czy słyszałeś o czymś takim, jak adwokat diabła? Czasami warto jest spojrzeć na to z takiej strony.
seba - 15 Października 2009, 16:14
jewgienij napisał/a |
Nie pochlebiaj sobie
Wątek jest starszy niż Twoje tu wklejanki. Jak rzucisz okiem, to się dowiesz, czy jestem obrońcą Rycerza Na Motocyklu, czy uważam go za psychola, a jego kult za żenadę.
Ciągle Ci coś jakiś kolega mówi albo znajomy przy piwie i już lecisz zakładać wątki albo wklejać manifesty ( to samo było z tematem Czemuż to według niektórych Fabryka Słów jest bee?, który interesujący był chyba tylko dla samego wydawnictwa jako sposób wybadania opinii). Nie dam się nabrać na takie sztuczne podkręcanie niektórych tematów. |
Chodziło mi o twojego kolege(tego od Mroczonego Rycerza; ergo - Romantyka)
dalambert - 15 Października 2009, 17:37
Panowie znowu prowadzimy rozmowę przerzucąjąc się cytatami portalowymi, a nie myśląc w ogóle o kontekście historycznym, nie jak się myśli i czuje dzisiaj, ale jak to było wtedy gdy się działo.
Np. po zwycięstwie Castro na Kubie ogółowi ludności naprawdę się poprawiło życie/ za Batisty z głodu zdychali , teraz przestali/ niewiele, ale jednak lepiej.
Trudno się dziwić, że taki fanatyk jak Che postanowił dalej niesć płomień rewolucji, a rewolucja i wtedy i zawsze to MORDOWANIE, a nie przekonywanie przeciwnika-
Panowie z lubościa przykrawacie dzisiejsze farmazony do tamtych czasów.
Odpowiedzią na zbrodniarzy w rodzaju Che, czy Allende musiał być Pinochet, a nie chrześcijańskie miłosierdzie i Matka Teresa.
Oczywiście to w niczym nie umniejsza dzisiejszej lewackiej manipulacji dzięki której tłumy fufniarzy noszą z radościa koszulki z wizerunkiem tego łobuza.
seba - 19 Października 2009, 18:18
Cytat |
Wszystko wskazuje na to, że parlament uchwali poprawkę zakazującą stosowania symboli komunistycznych. - Zakaz sprzedaży koszulek z wizerunkiem Che Guevary uczyni z Polski ciemnogród - oburza się Tadeusz Iwiński z SLD i chce, by Sejm zbadał, czy nowe prawo jest zgodne z konstytucją.
- Nie będzie mi prawił morałów jakiś komunistyczny profesorek - odpowiada Iwińskiemu autor poprawki, poseł PiS Stanisław Pięta. Poprawka do kodeksu karnego, która zakaże rozpowszechniania w Polsce symboli komunizmu, przeszła już przez Sejm. Czeka teraz na głosowanie w Senacie i podpis prezydenta. SLD nie ma ani jednego senatora, mimo to stara się robić co może, by nie dopuścić do przyjęcia poprawki.
Poseł Tadeusz Iwiński złożył w Biurze Analiz Sejmowych wniosek o zbadanie konstytucyjności zakazu stosowania symboli komunistycznych. - Nie znam innego kraju europejskiego, w którym funkcjonowałoby takie kuriozum. Za to w wielu europejskich państwach funkcjonują partie komunistyczne - tłumaczy Iwiński. - W dodatku nie sprecyzowano, co dokładnie jest symbolem komunistycznym. Czy oznacza to, że dwa lata więzienia grożą za noszenie koszulki z Che Guevarą albo sprzedaż dzieł Marksa? - ironizuje poseł. |
http://www.fronda.pl/news...k_z_che_guevara
mad - 19 Października 2009, 19:22
Skoro postkomuniści są oburzeni mogącym się pojawić zakazem sprzedaży koszulek z wizerunkami swoich dawnych idoli, nie mają moralnego prawa do sprzeciwiania się drukowaniu swastyk. Nie potrafię zrozumieć idei dyskredytowania jednego totalitaryzmu przy jednoczesnym gloryfikowaniu czy chociaż tolerowaniu drugiego.
Niezależnie, który totalitaryzm jest tym "pierwszym", a który "drugim".
madhavendra - 19 Października 2009, 20:52
To forum literackie, czy młodzieży wszechpolskiej i pisu, bo zastanawiam się ostatnio? Przecież te pełnie nienawiści bzdury pasują bardziej gdzieś na radio maryja. Naprawdę uważacie, że zakaz noszenia koszulek z Che Guevarą jest mądry i nie ośmieszy Polski? Już i tak się z nas śmieją.
Po krótkiej wizycie na forum zwijam się, bo tylko niesmaku nabrałem.
dalambert - 19 Października 2009, 21:16
madhavendra, to wolne forum i możesz sobie swe poglągdy prezentować,
A co do Twego pytania to uważam osobiście ze Europa od lat prostytuuje się swa lewacką chęcią do urządzania innym życia w/g lewicowych skąpanych we krwi burżuazji pomysłów.
Pan Sartre uważał , ze nie jest istotne ilu ludzi wymordował Stalin, ważne by o ty nie wiedział francuski robotnik.
Marsze Wielkanocne z rykiem żądały powszechnego rozbrojenia co by Moskwa łatwiej miała.
A teraz pożyteczni durnie wciskają na idoli takich łotrów jak Che durnym i zapalczywym smarkaczom.
Dobrze, że Polska pokaże , że jak nie ma przyzwolenia na faszyzm, tak nie ma i na komunizm.
Takie jest moje zdanie.
Ps.twoje natomiast pytanie " to forum literackie czy młodzieży wszechpolskiej ..." zakrawa na próbę stłumienia dyskusji i lewicowy szantaż
Adanedhel - 19 Października 2009, 21:43
Szczerze mówiąc pewnie zaraz znajdą sposób obejścia tego - jeśli zostanie wprowadzone - dowodząc, że wizerunek Che jest symbolem popkultury.
|
|
|