Mechaniczna pomarańcza [film] - Strzelanie na ostro - Dalamberta potyczki z filmem
Pucek - 25 Stycznia 2009, 18:41
W " Modrzejewskiej" dekoratorów wnętrz było dwoje: moje "szczęście" i pani Alfreda. Ekipa namawiała oboje, żeby nawiązali bliższy kontakt i "bardziej mieli się ku sobie". Pani Fredzia była osobą apodyktyczną i urody przeszłej, co szczęście moje skomentowało głośno w trakcie jakiejś filmowo-imieninowej bibki: "Proszę mnie w tę damę nie mieszać. Ja jestem z wykształcenia historyk sztuki a nie konserwator zabytków." Dama usłyszała. A potem już tylko mawiał, gdy szczur mu zza pazuchy wystawał - " Każdy ma taką Fredzię, jaką lubi"
dalambert - 13 Lutego 2009, 10:44
Dawno mnie tu nie było, a Tv pokazała ostatnio jakiś kolejny hagiograficzny reportaż o naszych wspaniałych kaskaderach / Krzysio Fus end consortens/ zaś mnie to przypomniało pierwsze wielkie zderzenie kaskaderko pirotechniki polskiej i zachodniej / odbylo się to za późnego Gomułki/ gdy do Warszawy na zdjęcia zjechał film "Noc generałów" w/g powieści Kirsta z Peterem O'Toolem w roli gienierała zboczeńca co to panie lubił w trakcie patroszyć szablą swą.
Film jak film , ale te szoki kolejne gdy na pl. Trzech Krzyży pojawil się czołg Tygrys / pełnowymiarowa atrapa na elektryke/ i zaczął szyku zadawać!
-W naszych filmach wtedy za niemiecką broń pancerną robiły głównie IS-2 z obudowanym kadłubem i nietkniętą wieżą w piknym "hitlerowskim " malowaniu /"Jarzębina czerwona" czy "Lotna"/
Zaś szok kompletmy spowodował pirotechnik ichni prezentując MP-40 panu operatorowi z pytaniem jakiego koloru winszuje sobie Pan Operator PŁOMIEŃ z lufy - czerwony, żółty, niebieski czy bardziej biały? maszynka działała na zasadzie elekrtycznego przerywacza i wymiennych pojemniczków z gazem.
Nasi stosowali poprostu broń orginalną i ruskie ślepaki do pistoletów TT / czasem się zacinalo, czasem nie/
Zaś wybudowana kolo PKiN na ul. Żłotej z cegiel zrobionych z drzewa balsa kamienica do wzalenia na łby artysów / kolejna strzelanina/ była już kompletnym osłupieniem nad 'zachodnią' perfekcją i fanaberiami.
Kruk Siwy - 13 Lutego 2009, 10:47
Ech dodaj rzecz o czołgu i ciężarówce. Bo szok kulturowy o ile pamiętam był obustronny.
dalambert - 13 Lutego 2009, 10:58
Fakt jak to to u nas bawiło filmem akurat świeżo wyprodukownym był "Potem nastapi cisza'"- bajeczka o maturzystach rocznik 1939 z okolic Lublina , co to większość w AK była, a jeden na bitwę pod Lenino się załapał i jesienią 1944 do rodzinnej miejscowosci wrócił oficerem II Armii będąc . / dalej o filmie przy innej okazji ale bitwa pod Lenino była. Otózbitwa była głównie pokazana za pomocą pędzącego wśród wybuchów czolgu T-34 i malowniczo rozwalającego niemiecką ciężarówę z której szoferki w ostatniej chwili kierowca wyskakuje i ucieka.
Scenę tą pokazano w ramach kooperacji pirotechnikowi wspomnianej "Nocy Generałów" ten byl zachwycowny!
Poprosil o kolejną projekcję i jeszcze raz, i jeszcze raz w końcu z niesłychanym zdumieniem wykrzyknął:
"Ależ , ludzieee toż to jest PRAWDZIWY czołg i ciężarówka !!!!!'
ale go zszokowało
feralny por. - 14 Lutego 2009, 20:34
pozwolę sobie cynicznie skomentować, podpierając się cytatem.
"Sfilmować Paryż latem, w Paryżu latem, to każdy potrafi. Sfilmować Paryż latem, w Nowym Jorku zimą, to jest sztuka!"
dalambert - 22 Lutego 2009, 11:11
No, no na ostatniej SKOFie towarzyszyła nam w knajpie "Wieżyca" silna imieninowa ekipa jakiegoś mieczowego bractwa drąc się niepomiernie i "śpiewająć" rozgłośnie / wiem już co czują inni gdy JA śpiewam/ale to wywołało u mnie wspomnienie filmiku przy którym pracowałem w 1986 roku - był to serialik edukacyjny "Biała bron" 9 półgodzinnych odcinków bardzo ciewawie pomyślanych.
Znakomity znawca średniowiecza i kultury materialnej prof. Andrzej Nadolski dla paru osób prowadził opowieść o dziejach tutułowej broni białej jego słuchacze / była to grupa aktorów/ uczestniczyli również w scenkach iscenizowanych na wydarzenia z "epoki" -
a to warsztat płatnerza i rycerz, a to pojedynki w/g Boziewicza kodeksu .
Zaś całość oprócz prezentacji orginalnych egzemparzy starego żelastwa zawierała rówież starcia na starą / odtworzoną/ białą broń w wykonaniu Pana Wojciecha Zabłockiego bijącego się z synem własnym, a to na dwuręczne miecze, a to na szable, a to na rapiery z lewakami czy inne karabele.
Wspominam ten film tutaj by przypomnieć, że coś takiego powstało i 4 i pół godziny ciekawiej opowiesci spoczywa od dobrych dwudziestu lat w TV archiwach i nikt tego nie pokazuje brrrrr
dlatego uczulam gdyby jednak jakiś kawałek TV to pozazal to wszelcy miłośnicy żelastwa zabójczego, rycerstwa i pisarze fantazy bojowych OGLĄDAJCIE bo rzecz zacna, pouczająca i ciekawie zrobiona
feralny por. - 24 Lutego 2009, 15:52
dalambert napisał/a | No, no na ostatniej SKOFie towarzyszyła nam w knajpie Wieżyca silna imieninowa ekipa jakiegoś mieczowego bractwa drąc się niepomiernie i śpiewająć rozgłośnie | Mam poważne wątpliwości co do tego, czy oni mieli cokolwiek z mieczami wspólnego. Raz ze względu na repertuar, dwa z uwagi na to co mi się udało wywiedzieć od jednego z rzeczonych krzykaczy. Wzięty na spytki wyznał, że on jak i kilku jego kolegów rekonstruują USMC, co zdaję się potwierdzać śpiewany wielokrotnie hymn marines.
dalambert napisał/a | Biała bron | Piękny serial, szkoda, że już takich nie robią.
Kruk Siwy - 26 Lutego 2009, 11:14
Właśnie podano, że zszedł był Zbigniew Chmielewski. Masz jakieś wspomnienia o nim? Znałeś go?
Pytanie oczywiście do gospodarza wątku.
dalambert - 26 Lutego 2009, 11:45
Kruk Siwy napisał/a | zszedł był Zbigniew Chmielewski |
osibiście Go nie znałem, ale moi kumple / konkretnie niejaki Antoni Sambor/ pracowali z Nim przy realizacji filmu "Operacja Himller" który On reżyserował ./ rzecz o prowokacjach niemieckich tuż przed wybuchem II światowej z z sfingowaniem ataku na radiostację w Gliwicach na czele/ No i Tośkowi udał się niechcący niezły wyczyn. Tak byli zdjęciami z wiosną zaabsorbowani, że nie zwracali uwagi na taką duperelę jak kalendarz /rok byl 1979 i rzecz na 1.IX. musiała być gotowa/ że jedną z głównych ulic Katowic udekorowali z wieczora 31 IV. wspaniałą kolekcją flag i tansparentów w kolorze wprawdzie czerwonym , ale z białymi kółeczkami w środku i czarnemy pokrzywionymi krzyżykami,
A z rana 1.V. to zdjęcia się odbyć miały
Cóż Toska jako producenta filmu to wypuścili z aresztu po 12 godzinach, a przerwa w zdjęciach ze dwa dni trwała
dalambert - 25 Marca 2009, 14:23
No wracając jeszcze do "bialej Broni" w reż. Piotra Słowikowskiego robota była spora 9 odcinków po okolo 30 min. czyli 4 i pół godz. projekcji nakreciło się w jakieś 3 miesiące, a i to przy kompletnie niedoświadczonej produkcji.
Chłopcy byli z jakiejś redakcji Tv / nawet nie z PolTelu/ i nie mieli pojęcia jak się coś takiego robi i jakiego zaopatrzenia wymaga / przedtem robili jakieś dokumenty/. Najlepszy przkład - jadę do Łodzi do WFF-1 wybrać rekwizyty i kostliumy, trzeba było sporo bo słuchacze-aktorzy prof. A.Nadolskiego również grali w "obrazkach historycznych" i trzeba było spory wybór ciuchów i utensyliów zgromadzić. Przyjechaliśmy , ja wybieram i po magazynach ganiam i dociera do mnie / trzy lelefony/ iformacja że obiecanego przez kier.prod. magazynu na rekwizyty w Warszawie nie będzi bo jest od jutra, a "Robur" którym do Łodzi przjechał, jutro na inne zdjęcia z inną ekipą jedzie / jak to w TV/
Wracamy wyładowani do Warszawy. Zajechałem na plac Powstanców gdzie miał na minie czekać kier. prod., ale nie czekał.
Wiedzialem, że produkcję naszego filmu nadzoruje Pan "Pipsztycki" więc po małej dyskusji z ochroną gmachu udało mi się cały przywieziony z Łodzi towar załadować do sekretaritu owego pana, a "Robur" odjechał na baze , ja zaś do dom.
Rano awantura była niesłychana bo Pan Pipszt.. / jakiś vicPrezes TVP/ mial mieć zagranicznych gosci. Wlazi do gabinetu, a tam przerażona sektretarka siedzi na tarabanie halabardy wokół, kostiumy rózne porozkładane kontenerki z rekwizytami drogę go gabinetu-sanktuarium blokują.
Kiery Prody owego dzieła zebraly stosowne służbowe i partyjne op.., ale ja miałem na czas zdjęć w Warszawie wynajęte na kostiumerię i rekwizytornię pomieszczenia w Holtelu "Druch".
I jakoś to poszło
NURS - 25 Marca 2009, 14:55
dalambert napisał/a | Tak byli zdjęciami z wiosną zaabsorbowani, że nie zwracali uwagi na taką duperelę jak kalendarz /rok byl 1979 i rzecz na 1.IX. musiała być gotowa/ że jedną z głównych ulic Katowic udekorowali z wieczora 31 IV. wspaniałą kolekcją flag i tansparentów w kolorze wprawdzie czerwonym , ale z białymi kółeczkami w środku i czarnemy pokrzywionymi krzyżykami,
A z rana 1.V. to zdjęcia się odbyć miały
Cóż Toska jako producenta filmu to wypuścili z aresztu po 12 godzinach, a przerwa w zdjęciach ze dwa dni trwała |
Jak w katowicach, to się pewnie lud radował, że nasi wrócili
dalambert - 25 Marca 2009, 15:28
NURS, co do ludu to nie wiem, ale czynniki to mocno wściekłe były, tem bardziej, że zgoda na zdjęcia i poparcie dla filmu było "warszawskie" a czynności miejsce w Katowicach miały
NURS - 25 Marca 2009, 17:03
tu w niektórych domach jeszcze portrety właściwej wladzy wiszą.
dalambert - 25 Marca 2009, 21:31
NURS, znaczy sie Gierka Edzia :?:
NURS - 25 Marca 2009, 21:57
Nie, tej poprzedniej.
dalambert - 25 Marca 2009, 22:00
NURS, tyz piknie jak mawiał pewien bardzo mądry baca
a tak na marginesie;
Zwożę od wykonawców z Warszawy do Łodzi rekwizyty militarne / taxi po dach kuszami, mieczami, i innym szmelcem wyładowana/ do "Przyłbic i kapturów" - docieram po zamknięciu wytwórni, cieć mi po pertraktacjach rekwizytornię otwiera, ja z Panem taksówkarzem na przemian tachamy to wszystko.
Za trzecim obrotem cieć spokojnie stwierdza :
" Cóż to Panie Szanowny CZWARTĄ Wojnę Światową Pan szykujesz?"
Pucek - 26 Marca 2009, 14:21
Eh, szanowny cieciu na nocnej zmianie to po prostu podwójnie wi... znaczy podwójnie rzecz potraktował
dalambert - 16 Maj 2009, 19:05
uwaga - wspominałem tu o filmie Grzegorza Królikiewicza Fort XIII jako o jednej z bardziej ciekawych realizacjii tego reżysera. i oto w najbliższy poniedzialek na Kino Polska ten film nadają o 21/40.
Nie wiem czy subtelne czernie i ściemnienia / zdjecia kręcone wyłącznie przy świecach/ dadzą się dobrze w TV zobaczyć , ale jednak polecam oglądajcie i potem jak będziecie chcieli to pogadamy
Kruk Siwy - 16 Maj 2009, 19:47
Skłonni do depresji upraszani są o zażycie prozacu. Pozostali powinni zaopatrzyć się w pół metra wody życia. Tak na wszelki wypadek.
Ziuta - 16 Maj 2009, 22:15
dalambert napisał/a | zdjecia kręcone wyłącznie przy świecach |
Ledwie 9 lat po Barrym Lyndonie Kubricka.
Kruk Siwy napisał/a | Skłonni do depresji upraszani są o zażycie prozacu. Pozostali powinni zaopatrzyć się w pół metra wody życia. Tak na wszelki wypadek. |
Znam legendę, na podstawie któej nakręcono film. Potwierdzam. I dlatego trochę boję się go obejrzeć. Na szczeście nie mam kablówki.
dalambert - 17 Maj 2009, 10:18
Ziuta, 8 lat po Barrym Lyndonie, a warunki materiałowe / dostępność czułej taśmy/ były nieporównywalne, zaś Ziuta napisał/a | Znam legendę, na podstawie któej nakręcono film. | to nie legenda - naprawde dwu zapomnianych oficerów- jeńców rosyjskich- przeżyło wysadzenie fortu i jeden się skończył gdy po trzech latach rumu zabrakło, a drugiego wydobyto w 1922 / 7 lat przesiedział/.
Ale oczywiscie Królikiewicz dokumentu nie robil, tylko własne wizje i przemyślenia zawarł.
Film jest ciekawy i jak popatrzycie to i o kwestiach realizacyjnych możemy pogadać.
Nota bena jednego z oficerów gra Leon Niemczyk i jest to naprawdę rola wybitna , a nie tylko występik z serii"nie ma filmu bez Niemczyka" jakimi nieboszczyk kasę kosił.
Jeszcze raz podaję Kino Polska - jutro czyli 18.05.2009 r. godz. 21/40.
Ziuta - 18 Maj 2009, 08:08
Właśie, że nie wiadomo. O człowieku znalezionym w forcie San Redieu pisał niegdyć Leszek Mazan (taki nasz krakowko-przekrojowski dziennikarz od Szwejka i jego najjaśniejszej epoki). Nie wiadomo, gdzie pochowano oficerów, nie ma nigdzie oryginału pamiętnika. Artykuł o "znalezisku" pierwotnie opisała tylko jedna gazeta. Właściiwe jedyną osoba ptwierdzająca prawdziwośc opowieści jest robotnik pracujący przy odgruzowaniu fortu. W latach 70 mówił, że widział (zachowały się nagrania jego relacji) na dziedzińcu fortu wychudzonego trupa, a w kazamatach szkielet. Tyle fakty. Tak, czy siak ponura opowieść.
Podobną słyszałem a propos umocnień polskich na wybrzeżu. W jednym ze zbombardowanych bunkrów pod Gdynią miał sześć lat siedzieć niemiecki żołnierz. Odnaleziono go przez przypadek i resztę życia spędził w szpitalu psychiatrycznym.
A odnośnie głównego tematu wątku. Dalej marnuję czas na oglądanie czeskich komedii. Jutro wstanę i oparzę się herbatą. Rewelacja. Czesi wymyślają wehikuł czasu i zakładaja w Pradze biuro podróży w przeszłość. Grupa emerytowanych oficeró armii niemieckiej z lat 39-45 postanawia porwac maszynę i zawieźć Hitlerowu bombę wodorową. Sprawa się sypie, gdy przekupiony pilot umiera, a jego miejsce zajmuje dobry, acz nieco niedowartościowany bliźniak. Świetne poczucie humoru, sympatyczne efekty specjalne i intryga na poziomie Powrotu do przyszłości. Pozycja obowiązkowa.
dalambert - 23 Maj 2009, 11:29
Nie spodziewalem sie , że to kiedykolwiek napiszę ale jest reklama ktora mi sie podoba / oczywiście poza reklama piwa Żubr/ to urocza opowiastka w artuuriańskim klimacie gdzie sympartczna "Mama" proponuje królowi miękie podusie na krzesełka przy okrągłym stole i o ważniejsze jest to reklama polska.
Bo zbroję w której reklamowy monarcha marszczy sie na "rozmiekczające propozycje" to rekwizyt wykuty przez Michała Dąbka w 1979 roku do serialu "Królowa Bona" w/g mojego pomyslu zresztą.Jest to powiekszona - kopia jednej z dwu do dziś zachowanych zbroi o których wiemy, że były napewno w posiadaniu Zygmunta Augusta.
Otrzymał ją jako dziesieciolatek od narzeczonej Elżbiety Habzburzanki.
nureczka - 23 Maj 2009, 21:13
Jeju, a ja nie sądziłam, że się kiedyś z Dalambertem w czymś zgodzę na 100%.
A tu patrz pan!
Ziemniak - 23 Maj 2009, 21:18
Ciekawe czy scenografię do tego spotu też robił Allan Starski. W każdym razie reklamy świetne.
Fidel-F2 - 24 Maj 2009, 12:10
druga z serii chyba, wcześniej była z Kleopatra i kotkiem na łańcuszku, moim zdaniem lepsza od arturowej
Pucek - 24 Maj 2009, 12:21
A czy ktoś jeszcze pamięta reklamę dżinsów puszczaną w kinach przed "Ogniem i mieczem"?
Króciuteńka: pupa w dżinsach, wyrażna metka firmy. Błysk miecza, płomienie i napis -
"Ani ogniem, ani mieczem"
dalambert - 10 Czerwca 2009, 08:37
No po wyborach, kampaniach i innych dyrdymałach .
Można sobie co nieco powspominać.
A jest okazja - zmarł niedawno wybitny operator i reżyser, postać w filmie polskim znakomita i malownicza.A i oprócz dokonań artystycznych znany był on z wielkiej miłości do pań i równie wielkiego skąpstwa.
Opowiadano sobie w Łodzi , iż opracował on "genialną" metodę co by i panienkę kolacją podjąć i kasy za wiele nie wydać.
Polegało to natym, że wioząc pannę na kolacyję / oczywiście Grand Hotel/ zatrzymywał samochód gdzieś przy Piotrkowskiej i oznajmiał:
-"Miła poczekaj chwilkę , ja jedne małe spotkanko z Kier.Prod. mojego najnowszego filmu odbyć muszę, ale to góra pięć minutek i zaraz będę.
A cobyś się nie nudzila , o mam tu przypadkowo zdobyte troche chałwy"
/chałwa w owym czasie - głęboka komuna- to był rarytas i to trudny do zdobycia/
Maestro wykładał chałwę- sporo- i znikał w najbliższej bramie gdzie odczekiwał z dobry kwadrans, poczym pojawial się z przeprosinami- stwierdzał chałwa zjedzona i uwoził pannę na wystawną kolacje.
Ta objedzona słodyczą ledwo co zamówiła i skubnęła, kasa byla uratowana i przyjemności jakieś następowały.
Aż razu pewnego Mistrz powrócił z czatów w bramie, patrzy chałwy ni śladu, więc dalej na kolacyją i tu siurpryza.
Panna zamawia co droższe dania, je jak wygłodzony smok wawelski, a i co cenniejszymi trunkami nie gardzi.
A na lękliwe pytanie:
-"Kochanie Ty zawsze tak wiele jadasz?"
odpowiada z uśmiechem
-" Nie tylko wtedy gdy jestem niedysponowana, wiesz Miły - okres!"
Martva - 10 Czerwca 2009, 08:43
Boskie
Agi - 10 Czerwca 2009, 08:45
dalambert, genialne! Woził wilk razy kilka...
|
|
|