To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Co lepiej albo pochwała różnorodności

Gustaw G.Garuga - 9 Lipca 2007, 18:21

Pako napisał/a
corpse bride napisał/a
ja tez nie chodze do fryzjera, sama sie obcinam.

To mnie zawsze fascynowało. Znaczy konkretnie obcinanie samemu włosów z tylniej części głowy. O ile przód może jakoś bym załatwił, pobiedził się nad bokami, to tył pociął bym se tak, że musiałbym chyba potem z papierowym workiem na łbie chodzić :P

Żadna sztuka, o ile oczywiście strzyżesz się na jeża. Ja dobrą dekadę temu zaopatrzyłem się w maszynkę do strzyżenia i od tamtej pory ani razu nie byłem u fryzjera.

Martva - 9 Lipca 2007, 18:25

A ja się nie znam i znać się nie chcę, nudziłam się strasznie, demonstracyjnie czytałam książkę jak miałam jakąś ze sobą, raz zdarzyło mi się zasnąć, ale jak jest sytuacja okołogolowa to faceci krzyczą strasznie. I w ogóle obrażano się. Na mnie. No po prostu szkoda słów.
elam - 9 Lipca 2007, 18:36

ja bylam taka coreczka tatusia i zawsze ogladalam mecze z tatuskiem, od wczesnego dziecinstwa. to sie jakos-tam znam.
ale tak naprawde ogladam tylko mistrzostwa swiata. Europy juz mniej mnie interesuja. znaczy sie: zapalonym kibicem nie jestem, bynajmniej.

w ogole nie jestem zapalencem niczego, zadnego sportu, partii, niczego. fanatyzm mnie przeraza. jest straszniejszy od ciemnej glupoty.

Adanedhel - 9 Lipca 2007, 18:54

U mnie w domu w ogóle nie ma takiego problemu. Wszyscy są kibicami. I czasami jest ostro bo... najbardziej zagorzała jest matka. Matka jest za Wisłą, ojciec z bratem za Legią. Tak samo ona kibicuje Liverpoolowi, oni Manchesterowi United. Zabawa robi się jak są derby :mrgreen: Wytrzymać się z nimi nie da.
hrabek - 9 Lipca 2007, 19:33

ehem. Mistrzostwa swiata byly dokladnie rok temu ;)
No chyba, ze mowisz o tych poprzednich.

elam - 9 Lipca 2007, 19:40

wlasciwie to glownie o tych przed poprzednimi ...
ja juz stara d* jestem :)

joe_cool - 9 Lipca 2007, 21:04

a ja chciałam na chwilkę wrócić do kwestii kamuflażu i fryzjera.

otóż - maluję się raz na ruski rok, ale kosmetyków do makijażu mam na tony. lubię sobie czasem wieczorem zrobić makijaż full wypas - czarne kreski wokół oczu, krwistoczerwone usta i cała reszta - bardzo mi to poprawia humor. nikt mnie wtedy nie widzi, więc teoria z adorowaniem odpada...
i lubię też np. mieć pomalowane paznokcie u stóp zimą - też nikt nie widzi, ale ja się czuję bosko. 8)

a fryzjer to jest poprawiacz nastroju uniwersalny. no chyba, że obetnie zupełnie nie tak jak chciałyśmy :twisted:

Martva - 9 Lipca 2007, 21:34

Ja się maluję bardzo chętnie, ale moje oczy tego nie lubią, poza tym zmywanie jest koszmarem - maluję się rzadko, więc nie mam odruchu zmywania i muszę wstawać z łóżka w stanie mało przytomnym.. Więc kupuję cienie do powiek w dziwnych kolorach i one sobie tak stoją. Jak mam okulary to i tak nic nie widać, więc olewam, a jak mam soczewki to makijaż odpada.
A z pazurami z kolei - przeważnie jak sobie pomyślę 'o, jutro wkładam turkusową koszulkę to mogłabym mieć też mieć turkusowe paznokcie' to łamię któryś na drucie i na tym się kończy :twisted:

corpse bride - 10 Lipca 2007, 01:50

joe-cool - teeeeeeeż tak czasem robiłam (makijaż na zimowe wieczory w domu) :)

pako - z obcinaniem z tyłu, to po jakims czasie dochodzi się do wprawy. ja się obcinam nie patrząc, tylko na wyczucie (macam łapą, czy jest tak jak sobie zaplanowałam i tnę), potem sprawdzam w podwójnym lusterku i wyłapuję niedoskonałości. i generalnie jestem zadowolona w 9 przypadkach na 10. z resztą to nie fryzjer, gdzie się płaci 70zł i jak coś nie gra zawsze mogę poprawić. a maszynka sie sama nigdy nie obcinałam, zawsze wolalam, zeby mi ktos pomogl. ot, gusta.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group