Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
corpse bride - 9 Kwietnia 2007, 03:51
cothu też nie miał większych problemów z kuwetą (zawsze w tym samym miejscu, czysta, dostępna), więc mnie jego zachowanie zmartwiło. korzystam na razie ze sposobu nr 2, czyli nie wpuszczam do pokoju bez nadzoru. trochę to bez sensu, bo lubię, jak ze mną śpi. drugie na świecie żywe stworzenie, które mogę/mogłam wpuścić do swojego łóżka (choć i trak nie umywa się do pierwszego...). anyways, zobaczymy, jak się będzie zachowywał dalej. zapytam weterynarza, może to oznaka dojrzewania i zaczął swój teren znaczyć czy coś.
refleksja na dziś (więcej nie napiszę, bo ' - zmęczonam, '' - nie bardzo jest co) - już prawie po świętach.
Dunadan - 9 Kwietnia 2007, 08:45
Z kotami bywa różnie... mój kot sika w jedno miejsce od kilku lat, ale raz na jakiś czas zdarza się że jej odpieprza i sika np. za łóżko... kuweta czysta, w tym samym miejscu, rui nie ma... jak to wyjaśnić? ni da się. Może tylko tak że kot CHICAŁ być wredny bo np. zupa... tfu! karma za słona...
May - 9 Kwietnia 2007, 10:34
Niektore koty sa zlosliwe i tak maja... Kocice zony mojego kuzyna sikaly mu na poduszke, kiedy kuzynowa wyjezdzala na weekend. Zawsze na jego strone lozka. Ale on za nimi nie przepadal i one to czuly. W Twoim przypadku sympatia chyba jest, wiec nie wiem o co chodzi? Jeden z moich poprzednich kotow potrafil zrobic kupe na srodku pomieszczenia, miauczac przy tym przerazliwie, jesli uznal, ze nikt mu nie poswieca uwagi. Ale on byl stary i wydaje mi sie, ze starcza demencja tez miala tu znaczenie...
Dunadan - 9 Kwietnia 2007, 12:05
Mój tata był bardzo przeciwny trzymaniu kota w mieszkaniu - lubi koty, ale nie lubi się z nimi użerać. Kot zwykle sika na rzeczy mojego taty... ale jednocześnie kot siada TYLKO na kolanach taty... jak to zrozumieć?...
corpse bride - 9 Kwietnia 2007, 12:24
cóż za zwierzaki - nie potrafię prześwietlić ich logiki...
Fidel-F2 - 9 Kwietnia 2007, 17:03
to podłe bydlęta są
Iscariote - 9 Kwietnia 2007, 17:21
W Constantine była fajna kwestia o kotach, która mi się podobała i sądze, że idealnie pasuje do tych zwierzaków. A mianowicie, że koty są dobre bo jedną łapą są tu, a drugą tam (w piekle) - pewnie dlatego są takie tajemnicze i chadzają własnymi scieżkami (sikają też gdzie im się podoba). Koty są fajne
corpse bride - 9 Kwietnia 2007, 17:51
fidel - nie
iscariote - coś w tym jest. kiedy cothu patrzy na coś ponad moim ramieniem zawsze myslę, że widzi zmarłego właściciela mojego mieszkania.
Haletha - 9 Kwietnia 2007, 19:52
Dunadan napisał/a | Mój tata był bardzo przeciwny trzymaniu kota w mieszkaniu - lubi koty, ale nie lubi się z nimi użerać. Kot zwykle sika na rzeczy mojego taty... ale jednocześnie kot siada TYLKO na kolanach taty... jak to zrozumieć?... |
Twój tata należy do kota, więc kot musi go oznakować:)
elam - 9 Kwietnia 2007, 20:02
przeczytalam gdzies ostatnio takie haslo, bardzo mi sie spodobalo:
"ludzie, ktorzy nie lubia kotow
w poprzednim wcieleniu musieli byc myszami"
Haletha - 9 Kwietnia 2007, 20:06
Może inne hasło. "House without a cat is not a home". I jeszcze "ludzkość dzieli się na miłośników kotów i osoby nieszczęśliwe", czy jakoś tak. Autorów nie pamiętam:)
Agi - 9 Kwietnia 2007, 20:07
Przeczytałam kiedyś u Pratchtta, nie pamiętam, w której książce to było:
"Gdyby koty wyglądały jak żaby, wszyscy bardzo szybko zorientowali by się, jakie to paskudne i podstępne stwotrzonka"
Cytat z głowy, prawdopodobnie niedokładny. Bardzo lubię moje koty, ale szczypta prawdy w tym jest.
Dunadan - 9 Kwietnia 2007, 20:56
Haletha,
Cytat | Twój tata należy do kota, więc kot musi go oznakować:) |
No i rodzinna zagadka rozwiązana!
elam,
Cytat | ludzie, ktorzy nie lubia kotow
w poprzednim wcieleniu musieli byc myszami |
Żeby nie było - mój tata uwielbia koty
corpse bride - 10 Kwietnia 2007, 01:08
no to hasło o psach (od mojej promotorki, któr z kolei ma go od jednej pani dr z naszego instytutu):
właściciele psów dzielą się na tych, ktorzy z nimi śpią i tych, którzy się do tego nie przyznają
to tak częściowo apropos.
***
i po świętach...
hjeniu - 10 Kwietnia 2007, 09:42
corpse bride w tym powiedzonku powinny być jamniki a nie psy
Haletha - 10 Kwietnia 2007, 10:41
A na spotkaniu forumowym będziesz?
Anonymous - 10 Kwietnia 2007, 11:13
Kot przede wszystkim jest drapieżnikiem. Ja osobiście jestem przeciwny nadmiernemu udomowianiu tych zwierząt. Mój kot przychodzi i wychodzi kiedy chce. Efektem są myszy i zające na progu domu.
Fidel-F2, nie znasz się.
dzejes - 10 Kwietnia 2007, 17:09
No nie jestem pewien, czy to najlepsze podejście. Chyba bym nie chciał, by znajomi z pytonami tygrysimi je stosowali - bo na progu znajdywaliby psy, koty i małe dzieci
May - 10 Kwietnia 2007, 19:10
Ale pytony nie dziela sie zdobycza z rodzina a koty tak
Iscariote - 10 Kwietnia 2007, 20:23
Do tego taki pyton lepiej ci dom ochroni przed złodziejami niż pies. Kto się nie boi takiego milusińskiego wężyka
corpse bride - 10 Kwietnia 2007, 20:35
hjeniu - to było o jamnikach, ta pani jamniki właśnie udomawia
Haletha - byłam
corpse bride - 10 Kwietnia 2007, 21:27
dzisiejszy post bedzie niewerbalny
corpse bride - 16 Kwietnia 2007, 00:33
hmmm... ten rysunek chyba tylko na mnie robi wrażenie. whateva.
próbowałam dziś zasugerować znajomej, że jej życie jest bez sensu (pracuje od 7.30 do 16, a potem nic już jej się nie chce), ale chyba mi nie uwierzyła.
ja pracuję w bardziej elastycznych godzinach i tylko dorywczo (teraz akurat mnie dorwali), po pracy mam dużo ciekawych zajęć (tzn. przynajmniej potencjalnie), ale i tak moje życie jest bez sensu.
większość żyć jest bez sensu, problem w tym, że mało kto to dostrzega. 'sensu? jakiego sensu?'. kij wam w oko i parówka w d... (nauczyłam się nowego powiedzenia). tzn tak ogólnie, do nikogo konkretnego.
i cytat na dziś: 'maybe not today, maybe not tomorrow, but soon for the rest of your life'
(o nic mi nie chodzi, podoba mi się tylko)
Dunadan - 16 Kwietnia 2007, 08:22
Ale co niezwykłego jest w tym zdjęciu?...
gorat - 16 Kwietnia 2007, 11:04
Ta, jak nic niezwykłego, to znajdź takie lotnisko w Polsce.
Dunadan - 16 Kwietnia 2007, 15:51
Ale czemu zaraz w Polsce...
corpse bride - 16 Kwietnia 2007, 17:58
wiesz, chciałam takie zdjęcie o'hare lub malpensy, ale znalazłam tylko to. od polskich lotnisk nawet nie śmiem wymagać takich widoków lądowanie w krakowie przypomina awaryną ewakuacje na kartoflisku
Martva - 16 Kwietnia 2007, 19:44
Mnie zastanawianie się nad sensem życia nieodwołalnie prowadzi do depresji.
Podobnie zresztą planowanie przyszłości na okres dłuższy niż rok.
Dlatego też nie zastanawiam się nad sensem życia i nie zastanawiam się, co będę robiła w przyszłym roku, w związku z czym jest mi względnie dobrze.
corpse bride - 9 Czerwca 2007, 01:05
nie pamiętam, skąd tytuł ze śmietniskiem, ale ma to głęboki sens. większość rzeczy jest za ważna lub za mało ważna, żeby o nich pisać, więc lądują tu takie skrawki.
anyways, życie jakoś nabiera (czegoś), robi się lepiej, a przynajmniej taką mam nadzieję. a oprócz nadziei wiele mi do życia nie trzeba. zwłaszcza, kiedy pieniądze już mam
apropos pieniędzy, to pracowałam ostatnio dużo i dorywczość mojej pracy przybrała wygląd etatu. zaniosłam nawet kubek do biura i herbatkę swoją (mają tam tylko kilka rodzajów kawy i czarną herbatę). w związku z tym, że tyle godzin spędzałam tamże (do tego dochodzi hiszpański i zobowiązania towarzyskie) mam spore zaległości w innych dziedzinach życia - konferencja w poznaniu już niedługo, a ja dopiero zaczęłam przygotowywać plakat, pracę magisterską odłożyłam na później zanim cokolwiek zaczęłam robić (fakt, że już jedną napisałam i że nie wpłynęło to znacząco na jkość moejgo życia jakoś mnie demobilizuje). nie wspomnę o koralikach - nie mam nawet czasu na spontaniczną aktywność twórczą, robię coś jak ktoś zamówi albo jak kupię sobie nowe ubranka i muszę coś do nich dopasować. książki i gazety piętrzą się na stercie 'do czytania', podobnie filmy na płytkach. i lista filmów do obejrzenia w kinie. i osób do spotkania się z.
czy tak już bedzie do konca życia?
od wczoraj niby nie mam pracy, ale dalej mi się śni rano, że muszę wstać i iść, bo jestem z kimś umówiona... nie biorę żadnych zleceń przez następne 2 tygodnie. obliczyłam, że przy oszczędnym trybie życia mogę sobie na to pozwolić.
wracając do wcześniejszych wątków - mój kot się uspokoił, jeśli chodzi o wydalanie w niedozwolonych miejscach. w nocy o mały włos, a zginęłabym z jego łap - ciężki kubek jakimś cudem nie spadł prosto na moją głowę...
a sens życia - proste, że go nie ma. i nawet o tym nie myślę, czasem tylko czuję. ostatnio rzadziej.
ps - możecie mi polecić coś fajnego w poznaniu?
corpse bride - 12 Czerwca 2007, 03:39
aaaaAAAAaaAaAaAaaaa
tak się cieszę i nie mogę nikomu powiedzieć, bo by mi powiedzieli, żem głupia. aaaaAAAAaAaAAaaAA
i piosenka, która mi chodzi po głowie (też ktoś mógłby powiedzieć, że głupia) zespołu o oksymoronicznie brzmiącej nazwie happysad:
Jeśli nie rozjadą nas czołgi
Jeśli nie zestrzelą samoloty
Jeśli nie pousychamy z tęsknoty
Jeśli nie choroba dziedziczna
Żadna broń biologiczno - chemiczna
Jeśli żadne bomby, żadne prądy, niezawisłe sądy
Mamy spore szanse, mamy spore szanse
Przeżyć jeszcze jeden taki dzień,
przeżyć jeszcze jeden taki dzień
Jeśli nie pijani lekarze
Jeśli nie fałszywi kronikarze
Jeśli się okaże że
(Oj)Nie jest do końca tak źle
Jeśli nie broń atomowa
Jeśli nie gwiazda supernova
O ile nie rozdziobią nas kruki i gile
Mamy spore szanse, mamy spore szanse
Przeżyć jeszcze jeden taki dzień,
przeżyć jeszcze jeden taki dzień
Jeśli wiatr nas nie przepędzi
Jeśli nie zerwane więzi
Jeśli nie zaczepny granat
Jeśli nie szarpana rana (rana)
Mamy spore szanse, mamy spore szanse
Przeżyć jeszcze jeden taki dzień,
przeżyć jeszcze jeden taki dzień
|
|
|