To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane

Fidel-F2 - 4 Stycznia 2021, 11:13

Ok, rozumiem.
Fidel-F2 - 14 Stycznia 2021, 15:20

Szafa grająca Cadillac - James Lee Burke

Mieszanka czarnego kryminału, politycznego thrillera, powieści obyczajowej. Powieść bogata w znaczenia, unikająca czarno-białych uproszczeń, ukazująca Amerykę od spodu. Rasizm, bieda, korupcja polityczna, przemoc, systemowa niesprawiedliwość. Tło społeczne to najważniejszy bohater opowieści.
Warsztatowo bez zarzutu. Postacie skonstruowane wyjątkowo umiejętnie, dialogi naturalne, fabuła nietuzinkowa, unikająca prostackich rozwiązań. Narracja nieśpieszna, soczysta, korzystająca z sugestii, niuansów, subtelnych odcieni.
Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Wojciecha Masiaka.
8/10

Fidel-F2 - 15 Stycznia 2021, 09:37

Wespazjan, trybun Rzymu - Robert Fabbri

Cykl opisujący życie jednego z rzymskich cesarzy, Wespazjana. Rzecz naturalnie zaczyna się od narodzin i ciągnie przez chyba dziewięć tomów. Nie wiem dokładnie, i nie będę sprawdzał, bo nie przetrwałem nawet pierwszego. Porzuciłem, na oko w połowie, bo szkoda mi było na to czasu.
Fabbriemu brak lekkości, jest to co prawda zwyczajna przygodówka, ale styl lekko pękaty, delikatnie przyprószony patosem, z żartem drewnianym i wyraźnie zaznaczonym. Konstrukcja fabularna i narracja wyjątkowo infantylne, zwroty akcji prymitywne, robiące nienaturalne wrażenie, pełne dziur logicznych. Dominuje sztuczność, banał i zgrzebna prostota. W tym wszystkim postacie skreślone w sposób mocno uproszczony, z ewidentnie zaznaczoną specyfiką i rolą, z reakcjami często nieadekwatnymi ale za to afektowanymi. Gdyby nie fragmenty soft-porno rzekłbym, że to lektura idealna dla młodszych nastolatków. Po umieszczeniu w tej kategorii, można by ocenę podnieść, ale rzecz, w oczywisty sposób, pretenduje do miana powieści historycznej dla dorosłych.
Jeśli ktoś lubi nieskomplikowane fabularnie, wyraźnie czarno-białe historie, z uproszczoną konstrukcją rzeczywistości, będzie zachwycony.
Słuchałem w słabej interpretacji Rocha Siemianowskiego. Jego główną słabością, jest wybitnie nieudolne operowanie intonacją.
3/10

nureczka - 15 Stycznia 2021, 17:57

Fidel-F2 napisał/a
Jeśli ktoś lubi nieskomplikowane fabularnie, wyraźnie czarno-białe historie, z uproszczoną konstrukcją rzeczywistości, będzie zachwycony.

Nie, nie będzie. To dzieło nie broni się nawet jako coś, co czyta się na stojąco w metrze.

Fidel-F2 - 15 Stycznia 2021, 18:19

No nie mam argumentów, by się z Tobą spierač. :P
Fidel-F2 - 23 Stycznia 2021, 10:20

Pływ - Stephen Baxter

Trzeci tom z cyklu Xeelee, gdzie w końcu Xeelee pojawiają się we własnej osobie (choć odlegle i nie jest to do końca pewne), miast, jak wcześniej, jedynie w mitach i legendach.
Cykl składa się z bardzo luźno powiązanych powieści, z których każda jest zamkniętą całością, a autor umieszcza akcję w nietypowej rzeczywistości, jednocześnie jednym z głównych bohaterów czyniąc fizykę. Tym razem mamy cywilizację żyjąca wewnątrz gwiazdy neutronowej, a rozmiar "ludzi" mierzony jest w mikrometrach.
Dalej mamy już dość tradycyjnie skrojoną koncepcję. Miasto Parz, przypominające organizacją i feudalną specyfiką Wenecję, jest centralnym ośrodkiem społeczności, która żyje w dość trudnych warunkach. Na dodatek nadciąga katastrofa, coś jak pomieszanie tsunami z trzęsieniem ziemi i wybuchem wulkanu, która prawdopodobnie zniszczy wszelkie życie. Trzeba się ratować. Czytelnik obserwuje zmagania kilku bohaterów z rzeczywistością.
Pomysł fabularny niewyjątkowy, ale zgrabnie przedstawiony, rzeczywistość oryginalna i często z humorem, narracja tradycyjna, bohaterowie skreśleni przyzwoicie, ale niczego wyjątkowego w tym nie ma.
Nie jest to rzecz wybitna, jednak warta poznania głównie ze względu na złożenia fizyczne i ich rozwinięcie, oraz w jakimś tam, mniejszym stopniu, dla fabuły.

7/10

Fidel-F2 - 27 Stycznia 2021, 11:17

Rok 1984 - George Orwell

W napisanym kilka lat wcześniej Folwarku zwierzęcym, Orwell zawarł przede wszystkim krytykę totalitaryzmu sowieckiego i szerzej, choć mniej dobitnie, ówczesnej sytuacji geopolitycznej. Była to oczywiście książka wybitna, lecz z powodu zawężenia pola obserwacji, bliżej jej było do doraźnej publicystyki niż pozycji w pełni autonomicznej, choć oczywiście nie można nie zauważać komentarzy o szerszym, uniwersalistycznym spojrzeniu. Rok 1984 jest, jak sądzę, ucieleśnieniem autorskiej potrzeby przemówienia w sposób bardziej ponadczasowy, uniwersalny.
Przykro stwierdzić, ale w mojej opinii, mało kto rozumie wypowiedź autora. Dominuje przekonanie, że to ostrzeżenie przed jakąś bliżej nieokreśloną przyszłością, przed sytuacją do której świat dopiero zmierza. Nic bardzie mylnego. Orwell opisywał to co widział już w swoich czasach. Pisał powieść w roku 1948 i przestawiając dwie ostatnie cyfry, dał do zrozumienia, że tak naprawdę to obraz świata istniejącego, nie zaś przyszłego.
Najdoskonalszym przykładem istnienia ustroju reprezentowanego przez Oceanię, są nie państwa totalitarne, choć wiele cech reprezentują nawet te pozornie demokratyczne (jak dzisiejsza pisowska Polska, która skręciła w orwellowską rzeczywistość bardzo mocno, i to niczego nie kryjąc), a np. Kościół Katolicki, spełniający wszystkie wyznaczniki zawarte w powieści. Jest to absolutnie autorytarna korporacja, wykorzystująca wszelkie techniki socjotechniczne i nie cofająca się w swej historii przed niczym. Niestety społeczeństwa w swej masie składają się proli, idiotów łatwych do sterowania, co tego typu cyniczne organizacje wykorzystują bez skrupułów. Dlatego, na naszym prywatnym poletku łatwo zaobserwować doskonałą współpracę wierchuszek, pisowskiej i kościelnej. Obie te organizacje bezwzględnie stosują metody Oceanii, dążąc do maksymalizacji władzy i wpływów oraz utrzymania społeczeństwa w ciemnym otępieniu.
Niestety, wydaje się, że Orwell miał rację. Głupota ludzi jest nie do przeskoczenia, i choćby jeden czy drugi sprawiedliwy próbował buntu, nic to nie da. Pokrzyczy sobie na puszczy i przepadnie, a gęsie przełyki bez zakłóceń, jak było zawsze, będą napychane bogiem, honorem, ojczyzną, wewnętrznymi i zewnętrznymi wrogami i całą tą resztą.

Rok 1984 to jedna z najważniejszych książek w historii ludzkości.

12/10

Fidel-F2 - 27 Stycznia 2021, 11:55

Wojna makowa - Rebecca F. Kuang

Quasi chińskie klimaty. Wybitny dzieciak z dołów społecznych, zaczyna w przybranej rodzinie jak Harry Potter, dręczony i poniżany. Dzięki talentom, dyscyplinie i nadludzkim wysiłkom wspina się coraz wyżej. Stereotypowe do bólu. Fabuła schematyczna, pełna głupot i banałów od których cierpną zęby. Przerwałem po jakichś dwóch godzinach. Nie pomaga przeciętna, bez wyrazu interpretacja Pauliny Holz.

Bezwartościowa konfekcja pisana chyba przez automat do pisania bezwartościowych powieści.

2/10

elam - 28 Stycznia 2021, 22:03

W tym jeden punkt za ładną okładkę ? :)
gorat - 30 Stycznia 2021, 10:01

A jest?
Fidel-F2 - 2 Lutego 2021, 14:23

Zero zahamowań - Michał Rusinek

Trzeci tom szyderczych felietonów Rusinka. Tym razem komentuje teksty piosenek - disco polo, hip hop, metal, pop, jakieś patriotyczne dyrdymały. Niestety nie wychodzi to najlepiej. Część rzeczy warta jest poznania, ale tylko część. Rozbieranie kolejnych utworów przy pomocy językoznawczej lupy, staje się monotonne, na dodatek, autor cały czas stara się być zabawny, co nie zawsze mu wychodzi. Poza tym, np. drwiny z głupoty tekstów nurtu disco polo są dość oczywiste i zrozumiałe. Jednak przykładając logiczną miarkę do nawet zupełnie dobrej poezji, można ją bez trudu wyśmiać, wszak poezja posługuje się mnogościa rozmaitych środków stylistycznych które rzeczowość i logikę mają za nic. Dla mnie to objaw złej woli, przy świadomym pominięciu sedna. Ani to zabawne ani pożyteczne.

Tom wydaje się w dużej mierze spisany "na siłę", na zamówienie. Poprzednie sprzedały się nieźle, więc trzeba napisać i wydać cokolwiek bo też, bez wątpienia, sprzeda się.

Odsłuchałem audiobooka w interpretacji autora. I dobrze, gdybym kupił tę pozycję, miałbym poczucie zmarnowanych pieniędzy.

5/10

Fidel-F2 - 5 Lutego 2021, 12:12

Koniec eksperymentu „Arka” - Arkadij Strugacki, Borys Strugacki

Nie przepadam za wschodnią literaturą, przeszkadza mi specyficzny zaśpiew, który słychać nawet w druku. Strugaccy jednak potrafią zaskoczyć i przełamać tę moją niechęć wyraźną jakością. Nie zawsze jednak. I tak zdarzyło się tym razem.

Rzeczywistość i fabuła są niedookreślone, fragmentaryczne. Mamy ogólne założenie, cel misji na planecie, a dalej wydarzenia przypominają tygodniową wizytę grupy nie najlepszych znajomych na campingu nad jeziorem. Coś tam się dzieje, bez większego ładu i składu, towarzystwo jest lekko nieufne, niezdyscyplinowane, nieogarnięte, pełne wzajemnych animozji, każdy ma inną koncepcję, choć nikt za bardzo nie wie o co chodzi. Podobnie rzecz ma się z dialogami i porozumiewaniem bohaterów, a także z samymi bohaterami. Brak w tym uporządkowania, sensu, naturalności. Zamiast rzeczowo i logicznie podejmować decyzje i działania, członkowie załogi kosmicznej wyprawy odstawiają fochy, kapryszą i dąsają się o jakieś bzdury. Nieustannie stosują taktykę "domyśl się sam", przeżywają nie wiadomo skąd wzięte rozemocjonowania. I niech by to było, bo w sumie czemu niby nie. Tyle, że brak po temu jakiegokolwiek uzasadnienia. Te wszystkie histerie budują obraz silnie niedojrzałych, psychologicznie niekoherentnych bohaterów.

Powieść próbuje być psychologiczna, filozoficzna i kulturowa. Niestety efekt jest pokraczny. Brak tu naturalności, elastyczności. Mimo nieudolnej oprawy, jest w tym pewien promyczek. Jednym z aspektów, może nawet głównym, jest próba docenienia wartości oryginalności, niepowtarzalności. Powieść jest bardzo mocno zsowietyzowana. Mamy drętwe, sztuczne koncepcje, dziwaczne ideologie. Wszystko musi być kolektywne, protokołowane, raportowane, planowe. Mamy bohatera, który posiada nie wiadomo skąd rozmaitą wiedzę, roztacza tajemnicę lęku i tajemniczości, a przecież jest do rany przytul - taki typowy komunistyczny kacyk który przecież nikomu krzywdy nie zrobi, a i tak wszyscy panicznie się go boją. I jak się wydaje, był to sposób na przedstawienie absurdu sowieckiej rzeczywistości oraz sprzeciw wobec komunistycznego ujednolicenia. Niestety wszystkie te składowe są jak budowla zrobiona z klocków wziętych z różnych zestawów. Jakoś to się trzyma kupy, ale pokraczne jest bardzo.

Pomysł w marnym wykonaniu.
5/10

Fidel-F2 - 7 Lutego 2021, 19:30

Láska nebeská - Mariusz Szczygieł

Zbiór esejów literacko-kulturalnych, upichconych do serii wydawniczej "Literatura czeska", zawierająca wybór dzieł wybitnych. Książki są tylko punktem wyjścia do opowieści o ludziach, historii, polityce, kulturze i oczywiście o literaturze. Lekkie pióro, dużo humoru i erudycja autora, powodują, że rzecz czyta się błyskawicznie i z dużą przyjemnością. Naturalnie znajdziemy tu również podejście zupełnie na poważnie, ale bez zadęcia.

Wysłuchałem audiobooka czytanego przez autora.

8/10

Fidel-F2 - 10 Lutego 2021, 08:45

Przemiana - Franz Kafka

Niewielkich rozmiarów nowelka może większe opowiadanie.

Pewnej nocy Gregor zamienia się w dużego, obrzydliwego robaka, co naturalnie wpływa na niego samego oraz na jego relacje z rodziną i resztą świata. Robak jak się wydaje, jest alegorycznym przedstawieniem osoby ciężko chorej, tudzież niedołężniejącej z powodu wieku - początkowo rodzina przejmuje się stanem Gregora by z czasem zobojętnieć i w finale przyjąć z ulgą jego śmierć.

Narracja typowo kafkowska, wyobcowany bohater, problemy w relacjach z otoczeniem, absurd i sedno w postaci problemu egzystencjalnego.

Wysłuchałem w interpretacji Macieja Kowalika.

Przyzwoita rzecz. 7/10

Fidel-F2 - 3 Marca 2021, 09:19

Krwawy orzeł - Craig Russell
i
Baśniowy morderca - Craig Russell

Pierwszy i drugi tom serii z nadkomisarzem Janem Fablem, hamburskim policjantem, w roli głównej. Nieźle zrobione, dość krwawe kryminały z elementami sensacyjnego thrillera. Oprócz linii fabularnej, rzetelnej, ale jak we wszystkich tomach tego cyklu raczej niewybitnej, reszta jest dość podobna. Dostajemy dość głęboko zarysowany świat prywatny nadkomisarza, trochę drobiazgów historycznych, kulturowych, jakiś tam głos na temat kondycji współczesnego społeczeństwa. Nic wielkiego, ale buduje jakiś dodatkowy wymiar. Dobrze się tego słucha w aucie, bo akcja jest jasna i wyrazista, od czasu do czasu pojawiają się wolty, które może nie szokują, ale jednak odrobinę zaskakują. Nie nudzimy się, ale też nie nadwyrężamy mózgu. Bohaterowie swoiści, z energią. Językowo bez większych zastrzeżeń. Do wad należą pewne uproszczenia, czasem wnioski na skróty, co jednak jest raczej cechą charakterystyczną tego typu literatury niż rzeczywistą wadą.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Andrzeja Mastalerza.

W swojej kategorii to przyzwoite tomy, choć ten o baśniowym mordercy z odrobinę wydumanym motywem.
7/10
6,75/10

Fidel-F2 - 8 Marca 2021, 08:38

OPUŚCIĆ LOS RAQUES - Maciej Żerdziński

Czytana w roku wydania, wydawała mi się powieścią bardzo nowatorską, dziś widzę, że również dość mocno tradycyjną. Oryginalna w rozmyciu rzeczywistości i halsującej, kwantowo nieoznaczonej narracji, tradycyjna zaś w konstrukcji blokowej pomysłu. Trudno też nie skojarzyć narracji z modłą dickowską. Niedookreślone plany, gdzieś z pogranicza marzeń sennych wariata i wirtualnej rzeczywistości marnego cyberpunku. Jest też gdzieś rozmach baxterowskich Xeelee, ni to obcych ni to bogów.

Głównym atutem tej opowieści jest, moim zdaniem, wyobraźnia autora. Stado bohaterów-wariatów, ciągłe zmyłki, wszystko zmontowane w przemyślną całość, którą widzimy dopiero z pewnego oddalenia. Z tej całości wynurzają się również myśli na temat etyki, humanizmu, istoty człowieczeństwa, kierunkowskazów cywilizacji. Mamy tu nawet, jako pewne rozważania nad wartościami, biblijne kuszenie na pustyni. Bohaterowie, też w zasadzie niczym nie różnią się od nawiedzonych religijnych mistyków. Zresztą, alienryna to po prostu słowo boże, tylko...

Problem Żerdzińskiego to warsztat, w ogólnym wymiarze zupełnie przyzwoity, ale jednak skutkujący tu i tam niezgrabnościami w najniższej warstwie rzemiosła.

Lektura nie należy do najłatwiejszych, trzeba odrobiny samozaparcia, dobrej woli i zaufania do autora. Ale bez przesady, średnio ogarnięty szympans powinien dać radę.

Wysłuchałem w zupełnie niezłej interpretacji Macieja Kowalika.

7,5/10

Fidel-F2 - 8 Marca 2021, 10:23

Odyseja marsjańska - Stanley Grauman Weinbaum

Zbiorek trzech opowiadań (w wersji audio jedynie dwa pierwsze):
- Odyseja marsjańska
- Dolina marzeń
- Zwariowany księżyc

Rzecz mocno przypomina dziewiętnastowieczne podróże przez np. Afrykę tudzież rzeczywistość kolonialnej plantacji, dla niepoznaki ubrane w sztafaż fantastyczny. Oczywiście mocno trąci myszką, ale mimo to jest tam sporo interesujących pomysłów i nawet dzisiaj czyta się to z dużą przyjemnością. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mija już sto lat od napisania tych opowiadań, wyobraźnia autora zasługuje na uznanie, np. w kwestii przenikliwości społecznej, są tu rzeczy o których autor nie mógł wiedzieć (np. rozwój elektroniki), a do których jego komentarze pasują jak ulał. Dużą zaletą tych opowieści jest ciepły, dobroduszny humor.

Z pewnością George R.R. Martin tworząc Piaseczniki, zaciągnął spory dług u Weinbauma (Zwariowany księżyc).

Wysłuchałem w zupełnie niezłej interpretacji Macieja Kowalika.

7/10

Fidel-F2 - 12 Marca 2021, 11:45

Pruska zagadka - Piotr Schmandt

Kryminał w modnej ostatnio tonacji retro. Wejherowo, wczesny początek XX wieku, pod panowaniem Wilhelma II Hohenzollerna. Zaginął gimnazjalista. Okoliczności okazują się dość makabryczne, ciało bowiem odnajdywane jest stopniowo, we fragmentach, w różnych miejscach. Do wyjaśnienia sprawy z którą miejscowe siły policyjne nie dają sobie rady, oddelegowany zostaje z Berlina inspektor Ignaz Braun.

Fabuła kryminalna jest mierna. Inspektor spotyka świadków, zbiera szczątkowe informacje. Wiemy z kim rozmawia i czego się dowiaduje. Jednak dzieje się również mnóstwo rzeczy o których nie mamy żadnego pojęcia. Braun znika i wyjeżdża do Gdańska albo gdzieś, bada archiwa i być może robi coś tam jeszcze, chyba z kimś rozmawia. Czytelnik niczego się na ten temat nie dowiaduje, aż do momentu, gdy na ostatnich stronach inspektor w teatralnej scenie wyjawia rozwiązanie zagadki. W efekcie nie ma więc możliwości prowadzenia "własnego śledztwa", co powoduje, że całość jest raczej mało emocjonująca. Poza nijakimi rozmowami nic się specjalnie nie dzieje, by w końcowej scenie po prostu pojawiło jakieś tam wyjaśnienie.

Nie zachwyca też specjalnie narracja. Trochę to wygląda jak LARP i rozmowy z npc-ami. Kolejne sceny to przystrojone w stylizowane formułki, naiwne rozmowy stereotypowo budowanych postaci. Często przywoływane prawidła psychologiczne, są raczej amatorskiej proweniencji. Karykaturalnie brzmią nieustanne nawiązania inspektora do kiedyś rozwiązanych spraw. Całość przybiera tonację pastiszu.

Głównym bohaterem tej powieści jest zachwyt nad epoką (La belle époque) i małomiasteczkową stabilizacją, gdzie każdy ma przypisane role w dawno ustalonej hierarchii społecznej, czas płynie powoli a ludziom żyje się dostatnio. Ów dobrostan wynika z dwóch źródeł. Z jednej strony z łaski spływającej z oka dobrodusznie spoglądającego na poddanych monarchy, a z drugiej z chrześcijańskiego porządku (Autor używa tu dość zabawnych instrumentów. Np. na co dzień mamy mróz, pluchę i mrok ołowianych chmur, a z nastaniem Wielkanocy słońce, wiosnę i błękitne niebo. Oczywiście po jej zakończeniu znów pogoda staje się nędzna i dołująca). Cały ów ład wynika naturalnie z faktu zmartwychwstania Chrystusa, a całe zaś kryminalne nieszczęście, z próby wyrwania się z przypisanych ról i folgowania własnej oryginalności. Dopełnia to obrazu naiwności dzieła.

Językowo rzecz jakoś tam daje radę, choć nie jest to pierwsza liga. Zdarzają się rozmaite kwiatki w rodzaju "posiadał gwałtowny charakter", itp. Ot, takie, w miarę smaczne, kluski z serem z baru mlecznego.

Raczej banalna, wakacyjno-plażowa produkcja dla niewymagającego wielbiciela retro-kryminałów.
4,5/10

nureczka - 13 Marca 2021, 17:03

"Testamenty" - Margaret Atwood.
Mocno mieszane uczucia. Zacznę od tego, że gdybym dała radę napisać taką "złą" książkę, to bym na kolanach do Częstochowy się udała na pielgrzymkę dziękczynną. Tym niemniej... Czują się mocno rozczarowana. Ta powieść nic nowego nie wnosi. O ile "Opowieść podręcznej" wywarła na mnie niezapomniane wrażenie (czytałam ponad ćwierć wieku temu), o tyle "Testamenty" są emocjonalnie znacznie słabsze. Dostajemy dodatkowe informacji o Republice Gileadzkiej i o niektórych postaciach, ale miałam trochę wrażenie, że to zupa z resztek - coś tam po przygotowaniu obiadu zostało, wyrzucić szkoda, więc przeróbmy na zapiekankę. Zapiekanka jest smaczna, ale nie jest zupą z krabów.

Fidel-F2 - 13 Marca 2021, 17:24

Kto wie, czy Opowieść podręcznej czytana dziś, nie była by podobną zapiekaną.
Fidel-F2 - 19 Marca 2021, 08:20

Komandoria 54 - Marcin Guzek

Próbowałem przesłuchać na Storytelu. Rzuciłem po godzinie czy półtora. Przede wszystkim z powodu bardzo silnej niedojrzałości tekstu. Najbliższa klasyfikacja literacka jaka mi przychodzi do głowy, to fanfik do świata RPG, napisany przez gimnazjalistę, dorosłym stylem licealnych wypracowań. Młodym autorom powinno się zdecydowanie odradzać prezentowanie tak cielęco nieporadnych tekstów. Wydawnictwo próbujące wcisnąć tego typu rzeczy dorosłym, jako literaturę dla dorosłych, wystawia sobie mocno negatywne świadectwo. Jeśli zaś takie teksty pisze dorosły człowiek zupełnie świadomie, to wprzódy wykreśliwszy wulgaryzmy, powinien wydawać je w jakich seriach dla młodszych nastolatków.

3/10, a i tak jestem przesadnie łaskawy.

Fidel-F2 - 28 Marca 2021, 10:59

Waran - Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko

Raczej rozczarowanie acz bardzo subiektywne. Z jednej strony, historia jest dość zajmująca. Napisana zupełnie przyzwoitym językiem, prócz warstwy przygodowej, mamy też pewne komentarze i odniesienia (dość powierzchowne, co nie znaczy, że głupie) na temat człowieczeństwa, sensu istnienia, wyborów i ambicji życiowych, itp. Z drugiej, to po prostu dziewiętnastowieczna powieść oparta na jakiejś wersji baśni o głupim Jasiu, który tak całkiem głupi nie jest i dzięki przymiotom ducha i sile charakteru do czegoś tam dochodzi. Powieściowe Imperium, jota w jotę przypomina Imperium carskiej Rosji. Fantastyka w tym wszystkim jest całkowicie pretekstowa i kompletnie do niczego niepotrzebna. Summa summarum dostajemy dość przeciętną, mocno pozytywistyczną, umoralniającą opowiastkę z baśniowymi akcentami.

Biorąc pod uwagę, że warsztatowo rzecz jest w porządku i sama opowieść może wciągnąć, Waran z pewnością znajdzie odbiorców, którym dostarczy znacznie więcej przyjemności niż mi.

Odsłuchałem w przyzwoitej interpretacji Bartosza Głogowskiego.

Można, ale w sumie po co?
5/10

Fidel-F2 - 29 Marca 2021, 10:20

Genezis - Bernard Beckett

Świat ulega biologicznemu kataklizmowi, w zamkniętej, wyspiarskiej enklawie, powstaje utopijny (nie można się oprzeć wrażeniu, że w dużej mierze jednak antyutopijny) organizm społeczny. Nie jest oczywiście niezmienny. Te przemiany i postacie będące ich katalizatorami/motorami są przedmiotem pracy głównej bohaterki tej nowelki. Fabuła zamyka się w trzech godzinach egzaminacyjnych pytań i odpowiedzi, przetykanych historycznymi retrospekcjami.

Utwór jest oryginalny formalnie - krzyżówka stenogramu, dramatu i naukowego eseju, przyprószona delikatną beletryzacją. Język przy tym suchy, niezbyt giętki, w tonacji przedramatyzowany. Rzecz jest krótka, więc dajemy radę, na dłuższą metę byłoby to silnie męczące.

Sednem utworu są rozważania filozoficzne na temat ewolucji, cywilizacji, człowieka, sztucznej inteligencji, świadomości, etyki, itp. Nic wyjątkowego, koncepcje raczej szablonowe, dialogi podczas których one wypływają przypominają rozmowy istot o uproszczonym pojmowaniu rzeczywistości. Jednak w kontekście fabularnym wybrzmiewa to wszystko całkiem zgrabnie, im bliżej końca tym lepiej. Niestety czasem zdarza się, że logika idzie się paść na odległe pastwiska (np. dla przeprowadzenia wywodu, autor używa koncepcji "chińskiego pokoju" w całkowicie błędny sposób). Wydaje się, że czasem autor nie rozumie, czemu zaproponowany argument nie pasuje do jego koncepcji. Nie przeszkadza mu to jednak i rozwija myśl w zaplanowanym kierunku. Ogólnie rzecz biorąc, warstwa rozważań filozoficznych stosowna dla osób młodych, niespecjalnie wyrobionych.

Sumując, dostajemy rzecz niezbyt obszerną, dość zgrabną i niegłupią, acz nieszczególnie oryginalną i w ogólnym rozrachunku niewybitną. Zaklasyfikowałbym Genezis do kategorii ambitnego young adult.

6/10

Fidel-F2 - 30 Marca 2021, 09:38

Front burzowy - Jim Butcher

Pierwszy tom Akt Dresdena. Pierwszy i ostatni.

Rzecz ewidentnie oparta jest na stylu wypracowanym przez Chandlera. Tyle, że to nie ta klasa. W sumie to żadna klasa, bo sytuuje się gdzieś w strefach typowych dla maszynowo trzepanego paranormal romance. Naiwne, płaskie zabili go i uciekł, gdzie z założenia nie przejmujemy się durnymi fanaberiami typu logika, jakaś składność, zborność, czy choćby odrobinę sensowna konstrukcja bohaterów. O czymś takim jak fabuła, w zasadzie w ogóle nie ma sensu rozmawiać. W sam raz dla fanów rozmaitych batmanów, spajdermanów czy innego płaskostopia.

Czasem trafia się sympatyczne zdanie typu "Skorpion wielkości niektórych francuskich samochodów". Dla równowagi wpadają niezamierzone śmieszności, np. gdy potężni, groźni, potworni, męscy, posępni, niosący śmierć i zniszczenie, krwiożerczy, neurotyczni, bezlitośni i bezpardonowi, i srodzy, nie można zapomnieć o tym, że srodzy, magowie wzorem przedszkolaków straszą się okropnymi wyzwiskami i obietnicami typu "Wezmę moją laskę i wepchnę Ci do gardła" (czytelnik natychmiast zaczyna się zastanawiać czy to gardło jest aby wystarczająco głębokie).

Rzecz jest tak szablonowa, popowa i intelektualnie niedorozwinięta, jak to tylko możliwe, z humorem smętnym jak kot wyciągnięty z gnojówki. Kalka z kalki.

Odsłuchałem w niezłej interpretacji Macieja Kowalika. Dzięki ci borze zielny, że to krótka popierdółka i że ktoś to czytał dla mnie. Kończyłem z obowiązku, bo już gdzieś od połowy miałem całkiem dość.

2/10 (+1 za to głębokie gardło i francuskie auto)

Nocturn - 31 Marca 2021, 13:39

Mag wydaje od jakiegoś czasu serie Artefakty a ja zacząłem czyta to czego wcześniej nie czytałem.
i tak wpadłem na "Ślepe Stado" Brunnera.
czytałem wcześniej Wszyscy na Zanzibarze, ale Ślepe Stado jakoś do mnie bardziej mówi.
Co ciekawe to jest książka napisana w '72 a za bardzo nie wali naftaliną i myszami :)

I trafiony moment na czytanie - bo to w końcu pandemia

Bardzo misię!

konopia - 4 Kwietnia 2021, 08:16

Fidel-F2, dziki za przypomnienie,
przegapiłem wydanie 17 tomu Akt Dresdena, "Battle Ground" w sumie dobrze, cena już zdążyła opaść, można kupić, tyle, że znowu trzeba będzie czytać po angielsku, średnio lubie czytać w tym języku. ale cóż.

Ten cykl to takie moje "Guilty Pleasure".

Hyperion przeczytałem, po raz kolejny, bo tak, to się dalej dobrze czyta, w dalszym ciągu solidne, zasłużone 5/5

Fidel-F2 - 5 Kwietnia 2021, 11:34

Wszystkie te światy - Dennis E. Taylor

Taylor trzyma poziom i niemal wszystko co tyczy się poprzednich tomów, można powiedzieć i o tym. Ten sam styl, ta sama lekkość narracji, to samo lekkie traktowanie praw fizyki czy logiki, płytkość przy konstruowaniu fabuł, postaci, podejściu do technologii, itp., ale też dość bogata wyobraźnia.

Końcówka tomu drugiego raczej nie pozwalała spodziewać się w kolejnym jakiegoś sprytnego pozbierania licznych fabularnych nitek w jeden sensowny i jędrny splot. Tak też się stało. Mnożące się wątki konsekwentnie mają ze sobą coraz mniej wspólnego, i równie konsekwentnie zmierzają donikąd. Nieuchronnie przybierają narrację typową dla tasiemcowych produkcji serialowego typu reprezentowanego przez takie tytuły jak Klan czy inna Moda na sukces. Kontynuowanie tej recepty zaprowadziłoby autora na pola bagnistych badziewi, więc należy docenić, że miał jaja i rzecz zakończył. Definitywne rozwiązanie problemu największych zagrożeń (Medeiros, Inni), uczyniło galaktykę spokojną i bezpieczną dla rozwoju bezliku rozmaitych cywilizacji, ludzkich i nieludzkich, jakimi Taylor obsiał przestrzeń. Pod opieką setek Bobów, z pewnością wszystko będzie dobrze (choć większości Bobów znudziło się już odgrywanie roli nianiek), ale nas to już specjalnie nie interesuje, bo co ciekawego w obsiewaniu pól, odkrywaniu koła na nowo? W podatkach i bataliach sądowych?

Seria Bobiverse to nieskomplikowana, lekka fantastyka rozrywkowa, przygodówka napisana akceptowalnie (choć przekład z pewnością nie jest najwyższych lotów), która dzięki dość sympatycznym bohaterom potrafi zainteresować mniej wymagającego czytelnika. Dla mnie to klasyczne guilty pleasure, choć trzeci tom, poza kilkoma momentami, już mnie wyraźnie nudził. Takiego Taylora wystarczy mi na parę lat. Jeśli na naszym rynku pojawią się kolejne jego pozycje, to z lekturą poczekam na ukonstytuowanie się powszechnej opinii, że jest w nich jakiś konkret. No i zdecydowanie nie może się tam ani razu pojawić Star Trek czy inna tego typu tandeta.

6/10

ketyow - 5 Kwietnia 2021, 13:21

Tak myślisz, że skończył? Jego ostatnia książka z ubiegłego roku to czwarty tom.
Fidel-F2 - 5 Kwietnia 2021, 15:49

Nie, to nie jest czwarty tom, to całkiem odrębną historia.
ketyow - 5 Kwietnia 2021, 21:35

A, no to pół biedy. Ale i tak mnie zniechęciłeś na jakiś czas ;P:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group