Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
gorat - 17 Listopada 2019, 16:13
O fakt, mam to. Serię, znaczy. Nie było nic szortalowego też?
Fidel-F2 - 20 Listopada 2019, 11:03
Głęboki sen - Raymond Chandler
Powieść debiutancka, ale z pomysłem na gatunek czarnego kryminału z jego niejednoznacznościami i światłocieniami oraz stylem stricte literackim, dość dojrzałymi. Chandler miał po prostu talent. Fabularnie rzecz na tyle skomplikowana, że dajemy się zaskoczyć kluczeniu autora. Jednocześnie wydaje się, że owa fabuła jest odrobinę naciągana. Być może jednak owo wrażenie odniosłem słuchając audiobooka, ten sposób poznawania treści powoduje jednak pewne straty na łączach. Rozumiem też koncepcję wykreowania postaci głównego bohatera, ale Marlowe momentami wydaje się nadmiernie harcerzykowaty.
Dla kogoś zainteresowanego tego typu literaturą, rzecz zdecydowanie godna polecenia.
Wysłuchałem w niezłej interpretacji Przemysława Bluszcza.
7/10
Fidel-F2 - 21 Listopada 2019, 10:18
Miasto duchów - Krzysztof Bochus
Radca Abell prowadzi dwa śledztwa. Jedno prywatne, ktoś mu porwał córkę, drugie urzędowe, ktoś inny morduje oficerów marynarki, zajmujących istotne stanowiska w machinie działającej na rzecz obronności Trzeciej Rzeszy.
Akcja powieść umiejscowiona jest w Gotenhafen, jesienią roku 1944. Smród Iwana jest wyraźny, atmosfera schyłku udatnie ukazana. Powieść utrzymana jest w tonie kryminału noir, nieźle napisana - Bochus ma przyjemny tembr talentu literackiego - z udanymi postaciami i całkiem wciągającą fabułą. Trochę ciekawostek historycznych dodaje smaku. Nic epokowego, ale bardzo przyjemna lektura.
Zacząłem od czwartego tomu cyklu, ale tylko ten był dostępny na Storytel. Trochę to dziwne, ale cóż zrobić. Pewnie sięgnę po wcześniejsze tomy w takiej czy innej formie, zależy co będzie dostępne. Po tej próbie autor dostał ode mnie kredyt zaufania.
Odsłuchałem w przyjemnej choć nie do końca typowej interpretacji Piotra Grabowskiego. Momentami wydawało mi się, że lektor walczy z wadą wymowy, ale może to był zabieg artystyczny.
7/10
Fidel-F2 - 12 Grudnia 2019, 11:32
Tratwa - Stephen Baxter
Pierwszy tom cyklu Xeelee
Książka niezbyt popularna, trochę zapomniana a szkoda, bo choć to nie jest rzecz nadzwyczaj wyjątkowa i ma pewne wady, to moim zdaniem szalka z zaletami przeważa.
Ogólna koncepcja w pewnym aspekcie przypomina Non Stop Aldissa. Dawno, dawno temu, ziemska ekspedycja w jakiś, nie do końca sprecyzowany sposób, przeniosła się do innego uniwersum o odmiennych prawach fizycznych (np. siły grawitacji są tak wielkie, że ludzkie ciało wytwarza wyraźną studnię grawitacyjną). Nie udało się wrócić. Ich potomkowie zdegenerowali się jako społeczeństwo, podzielili na plemiona, żyją w jakimś świecie zmiksowanych systemów feudalno- kastowych, utracili mnóstwo wiedzy naukowej, dostosowali się do rzeczywistości.
Fabuła nie jest niczym specjalnie wyjątkowym. Młody gniewny, z niezgodą na niesprawiedliwość i parciem na ratowanie świata, uderza. Oczywiście rozmaici konformiści, oportuniści i małe szuje podstawiają mu nogi, ale choć nie bez strat, bohater robi rewolucję i ratuje świat. Nie cały i nie całkiem tak jakby chciał, ale cóż, twardy świat to twardy świat, trzeba po prostu robić swoje. To wszystko przekłada się na mnóstwo przygód i wartką akcję. I nie ma tu, wzorem dawnego stylu SF, przesadnych opisów czy wielostronicowych rozważań wewnętrznych bohatera. Te aspekty załatwiane są krótko, lakonicznie, co nie znaczy, że niedbale. Acz dzisiejszy czytelnik jednak momentami odczuje pewną suchość narracji.
Warto docenić wyobraźnię autora w tworzeniu rzeczywistości, zauważyć prezentowane dylematy moralne czy oceny człowieka i społeczeństwa. Tratwa to nie jedynie powieść przygodowa.
Aspekt praw fizyki jest trudny do zgrokowania. Jasne, że można by się przyczepić, ale chyba nie warto, bo jako całość, przedstawiona rzeczywistość jest zgrabna i koherentna, elegancko stworzona i wykorzystana przez autora.
Z przyjemnością będę czytał kontynuacje, zwłaszcza, że w pierwszym tomie Xeelee się jeszcze nie pojawiają.
7/10
Fidel-F2 - 13 Grudnia 2019, 10:30
Księżyc prawdopodobieństwa - Nancy Kress
Okazuje się, że we wszechświecie jest sporo cywilizacji. Z większością idzie się dogadać, ale nie ze wszystkimi. No i mamy wojnę, której przyszłe losy nie wyglądają dla ziemian różowo, przeciwnik ma wyraźną przewagę technologiczną i zupełnie nie interesuje go jakiekolwiek porozumienie. Na planetę Świat wyrusza wyprawa antropologiczna, która jednak jest tylko przykrywką dla badań militarnych. Otóż jeden z księżyców Świata okazuje się sztucznym tworem, artefaktem, który odpowiednio wykorzystany może wzmocnić ziemskie siły.
Mamy tu dwa wątki fabularne, oczywiście w końcu splatające się. Pierwszy to wydarzenia dotyczące ekipy naukowców na planecie, gdzie preindustrialna cywilizacja Światan, o specyficznych mechanizmach społecznych, to niezłe wyzwanie dla badaczy. Tu autorka skupia się głównie na aspektach społecznych, psychologicznych (choć nie tylko). Drugi wątek, militarystyczno-spaceoperowy, to badania artefaktu i starcia z jednostkami wroga.
Pod względem konstrukcji fabularnej, powieść jest przykładem nadzwyczaj rzetelnej, inteligentnej roboty. Z jednej strony przemyślana, bez dziur i nielogiczności, z drugiej, narracja nie pozwala się nudzić. Nie chodzi jednak o akcję gnającą na łeb na szyję (choć są i takie momenty), ale o fascynujące odkrywanie rzeczywistości.
Połączenie tych wszystkich elementów (plus bardzo dobra robota stricte literacka) czyni Księżyc prawdopodobieństwa powieścią skrojoną niemal idealnie pod moje prywatne gusta. Lektura była czystą przyjemnością - interesująca, błyskotliwa intelektualnie, świetnie napisana. Z pewnością będę kontynuował.
8/10
LadyBlack - 15 Grudnia 2019, 05:56
Toromorze - China Miéville
Nie moja bajka. Kilka podejść miałam i mnie odrzucało, ale się zaparłam, przetrwałam nudny początek i zrobiło się fajnie, potem koniec taki sobie raczej średni.
Ale... bardzo mi się ten świat spodobał. Nie znam się na steampunku, ale spodobała mi się steampunkowa koncepcja tworzenia światów. W tym samym czasie oglądnęłam "Zabójcze maszyny" (fabularnie średnio, ale wizualnie przyjemne) i mam chyba nowy nurt do rozpracowania
"Toromorze" skojarzyło mi się, nieoczekiwanie z NonStop Aldissa - kręcą się ludzie po swoim małym światku, tam i z powrotem, tam i z powrotem, jak chomik w kołowrotku i wydaje im się, że to już wszystko, że wiedzą wszystko, rozumieją wszystko, a kiedy zdecydują, się na Wielką Wyprawę w Nieznane, to nagle przecierają oczy ze zdumienia Jakie to niestety oczywiste i codzienne, ehh...
Fidel-F2 - 15 Grudnia 2019, 09:31
LadyBlack napisał/a | spodobała mi się steampunkowa koncepcja tworzenia światów | LadyBlack napisał/a | mam chyba nowy nurt do rozpracowania | polecam Marka Hoddera, u niego i fabuła jest ok
LadyBlack - 15 Grudnia 2019, 14:22
Dzięki, sprawdzę.
Fidel-F2 - 18 Grudnia 2019, 18:42
Kiedy dojrzeją porzeczki - Joanna Concejo
Książeczka obrazkowa z niewielką ilością tekstu. O przemijaniu, samotności, pamięci przeszłości, odchodzeniu. Rodzaj poezji wizualnej. Estetycznie przemyślana i dopracowana. Po lekturze całości, później, kiedyś, można po prostu otworzyć na dowolnej stronie i rozmyślać po swojemu nad obrazkiem który się trafił. Można całość traktować jak jeden utwór, ale równie dobrze, każda strona, każda niemal grafika, może być odrębnym wierszem, odrębna historią. Pozycja podatna na rozmaite interpretacje, mocno uzależnione od osobowości i doświadczeń życiowych. Interesujące.
Ludzie ponoć mocno się wzruszają przy lekturze, ja jednakowoż pozostałem raczej chłodny, ale doceniam koncepcję.
7/10
Fidel-F2 - 28 Grudnia 2019, 14:48
Kiedy zapada mrok - Jaume Cabré
Zbiór opowiadań zrobiony w typowy dla Cabré sposób, czyli po pierwsze nonszalancja formalna jeśli idzie o styl - mieszanie czasów, niepowszednia interpunkcja, niezapowiedziane skoki planów i czasów, swoisty realizm magiczny, itp. - wszystko to mistrzowskie; do tego mamy, czasem z przymrużeniem oka, haczyki zaczepiające wzajemnie opowiadania, które tak naprawę są odrębnymi bytami; po trzecie autor okrasza wszystko specyficznym rodzajem humoru, gorzkiego tudzież podszytego ironicznym szyderstwem; by w końcu całość spiąć wspólną ideą, motywem morderstwa rozmaitego. Drugi motyw wiodący, to człowiek i jego relacja ze sztuką.
Fabularnie brak tu fajerwerków, autor w dość prostych historiach skupia się na odkrywaniu perfidii przypadku, niepewności świata, podłości bliźnich, fasadowości wielkich idei, iluzji sprawiedliwości. Opowiadania lepsze lub gorsze, trzymają jednak bardzo równy poziom, trafiający się w dobrze wykonanych powieściach. Najbardziej podobało mi się opowiadanie zatytułowane Srebrna kula, alegoryczna opowieść o sprawowaniu władzy.
Rzecz jest dopieszczona edytorsko, wyśmienicie przełożona przez Annę Sawicką.
8/10
Fidel-F2 - 2 Stycznia 2020, 10:03
Plewy na wietrze - Anna Brzezińska
Najsłabszy aspekt tej pozycji to fabuła. Liniowe następstwo przygód jest nużące nawet w opowiadaniach, w dość obszernej powieści to kula u nogi. Niestety fabuła w Plewach na wietrze wiąże się w jakiś delikatny supełek dopiero pod sam koniec. Reszta sprawia wrażenie obszernej ekspozycji prezentującej świat i bohaterów. Niemniej kunszt i sprawność autorki pozwala na raczej bezbolesne zaakceptowanie tego aspektu. Bo dalej jest lepiej.
Literacko Brzezińska jest autorką utalentowaną, posługuje się bardzo ładnym językiem, dodatkowo stylizacja/archaizacja języka jest zrobiona, moim zdaniem, wybitnie i ze względu na adekwatność i klasę wykonania. Również na poziomie konstrukcji postaci nie można niczego zarzucić. Bohaterowie są mocno swoiści, wielowymiarowi, umocowani w rzeczywistości i historii.
Wyjątkową stroną powieści jest stworzony świat. Co prawda przesyt atmosfery masą bogów i bożków nie jest zachęcający ale autorka jakoś to tałatajstwo spacyfikowała i wyszło w sumie przyzwoicie. Pozostałe elementy rzeczywistości są wykonane wyjątkowo dobrze. Jako wymyślona realność a także jako odzwierciedlenie mechanizmów rządzących światem rzeczywistym.
Do tego wszystkiego mamy elegancki humor podawany ze smakiem i wyczuciem, ze śladową ilością rechotu ale sporą dawką inteligentnego dowcipu.
Sumując, jest to bardzo dobrze napisany wstęp, pierwszy tom sagi, który jako byt samodzielny sprawdza się zupełnie nieźle. Prywatnie pozostałem dość chłodny jeśli idzie o emocje podczas lektury. Nie jest to jednak wina dzieła, po prostu przeczytałem zbyt późno.
7,5/10
nureczka - 2 Stycznia 2020, 15:09
Fidel-F2 napisał/a | Liniowe następstwo przygód jest nużące |
Mógłbyś rozwinąć? Nie jestem pewna, czy dobrze rozumiem Twoją myśl.
Fidel-F2 - 2 Stycznia 2020, 18:20
Drużyna idzie do karczmy, leje po mordach, idzie dalej, odpiera napad goblinów, idzie dalej, wiesza wiedźmę, idzie dalej, odwiedza alchemika, idzie dalej, penetruje starożytne mauzoleum, idzie dalej, pije z żulami nad Sanem, idzie dalej, kupuje kefir na kaca w gieesie, idzie dalej, na łące opodal krzaczka walczy z pterodaktylem, idzie dalej, podpisuje pakt o nieagresji z elfami, idzie dalej,....
nureczka - 3 Stycznia 2020, 11:55
Fidel-F2, dzięki. Wszystko jasne
Fidel-F2 - 28 Stycznia 2020, 09:36
Cyberiada - Stanisław Lem
To jedna z tych pozycji o których można gadać tygodniami, rozważając konkretne koncepcje, których tu miriady. Powierzchownie zbiór bajeczek, jednak z biegiem lektury coraz trudniejszych, wymagających coraz większego skupienia, w rzeczywistości traktat o cywilizacji, kulturze, człowieku. Mamy tu wszystko: fizykę, filozofię, etykę, logikę, socjologię, psychologię, futurologię i co tam jeszcze chcecie. Pod względem intelektualnym to szczyty niespotykane w literaturze, czysty geniusz, najlepiej naoliwiona i najsprawniej działająca podkopułkowa maszyneria jaką spotkałem w literaturze, wyprzedzająca resztę o kilka długości. Językowo dwojako, jeśli idzie o flow, lekkość lektury to nie jest żaden cud, po prostu ok, ale jeśli weźmiemy pod uwagę słowotwórstwo, intelektualne podejście do materii słowa to oczywiście rewelacyjna rewelacja polana genialnym dowcipem.
Czy to najlepsza lemowska rzecz? Czy bije Solaris? I tak i nie. Jest zupełnie inna w konstrukcji, podejściu i temacie (no dobra, coś tam można by wspólnego odnaleźć, ale sposób patrzenia z wyraźnie odmiennych kątów). Solaris nie jest tak rozbuchany tematycznie, językowo i intelektualnie, ale głębiej zanurzony w człowieka, psychikę. Obie wybitne.
"Wszelako i największy geniusz pozostaje miejscami rzadki"
Ocena może być tylko jedna. Brak skali.
12,5/10
Fidel-F2 - 3 Lutego 2020, 20:25
Królewski skrytobójca - Robin Hobb
Po pierwszym zupełnie niezłym tomie, ten mnie mocno rozczarował. Zostało kilka plusów jak wysoka kultura języka, ładna budowa scen czy skupienie się na wielowymiarowości postaci. Niestety sposób poprowadzenia fabuły, i na siłę dostosowane zachowania bohaterów zaprzepaszczają stworzone wcześniej dobre wrażenie. Opowieść jest ponad miarę rozwleczona, grubo nielogiczna, a bohaterowie, w swej większości, zachowują się zdumiewająco irracjonalnie. Wszystko to zmierza w stronę literatury dla bardzo młodego człowieka. Takiego raczej mniej wymagającego. Tom pierwszy czytałem ze wzrastającym zainteresowaniem, zaś Królewski skrytobójca znużył mnie dość szybko, bo gdzieś w okolicach 1/4 tekstu. Dalsza lektura szła po grudzie, etapami, po kilkadziesiąt stron co kilka tygodni, zeszło kilka miesięcy. Zniechęciłem się do tego stopnia, że nie mam już najmniejszej chęci na dalszy kontakt z twórczością pani Hobb.
4/10
Luc du Lac - 3 Lutego 2020, 23:25
Z czystej przekory podyskutował bym - ale szczerze powiedziawszy czytałem Robinette Hobb w czasach 20+temu kiedy wydawało się że to facet Robin Hood
pamiętam tyle że bardzo rozciągnięte story od zera do niejasnego bohatera. Skrzyżowanie Księgi Nowego Słońca z Pamięcią Smutkiem i Cierniem
Fidel-F2 - 4 Lutego 2020, 09:09
Ciemna jaskinia - Kazimierz Kwaśniewski
Kazimierz Kwaśniewski to pseudonim, dobrze znanego pisarza, Macieja Słomczyńskiego, używany w przypadku tzw. powieści milicyjnych.
W nadmorskiej miejscowości umiera sędzia, utonął w czasie porannej kąpieli w morzu. Chwilę po tej śmierci w miasteczku zjawia się bratanek sędziego. Przyjechał wraz z żoną, wezwany depeszą. Wszystko wygląda na wypadek, jednak nadzwyczaj bystry komendant posterunku wietrzy jakąś tajemnicę... i dalej to już wiadomo, każdy jest podejrzany.
Tradycyjny, klasyczny, dość prosty kryminał. Lekko napisany, czyta się płynnie. Niczego nie urywa ani nie obraża. Przyjemny drobiazg, dla szybko czytających góra dwie godzinki.
6,5/10
Fidel-F2 - 12 Lutego 2020, 10:06
Cienie La Rochelle - Tanja Kinkel
Jak sama autorka pisze, wszystko zaczęło się od Trzech muszkieterów i fascynacji postacią milady de Winter i silną potrzebą napisania powieści o niej. Z czasem koncepcja trochę się zmieniła. W Cieniach la Rochelle mamy troje głównych bohaterów. Wzmiankowaną postać kobiecą (acz nie jest to oczywiście pani de Winter, bo to zupełnie inna historia), kardynała i kogoś jeszcze. Zasadniczą treścią utworu są relacje między tymi postaciami, ich historia, cele, motywacje. Oczywiście mamy też szereg postaci z dalszych planów. Nie przypominam sobie powieści, w której stworzono by je doskonalej.
Niejakim uzupełnieniem, rewelacyjnym, jest przedstawienie ówczesnej rzeczywistości. Polityka, spiski, rozwarstwienie, warunki życia, normy i obyczaje społeczne, itp.
Fabuła, z jednej strony patrząc, dość prosta, nabiera głębi dzięki obszernym retrospekcjom. W efekcie otrzymujemy historię pełną dramatyzmu, gdzie w zasadzie każda postać jest tragiczną. Obskurna rzeczywistość i nieubłagana łaska boża doprowadzają bohaterów na skraj przepaści, stawiają w sytuacjach bez wyjścia albo z których wyjścia są tylko złe. A mimo wszystko człowiek, a przynajmniej niektórzy, potrafią podnieść się z upadku i spomiędzy wierszy wypływa pewne przesłanie nadziei, spokoju. Ze stratą, ze smutkiem w tle.
Z tego wszystkiego wynikają nienachalne, lecz wyraźne, pytania. Czasem to pytania o wymiarze ontologicznym, czasem etycznym a czasem o sens w najprostszej codzienności.
P.S. Mierna powieść Dumasa, przy Cieniach La Rochelle, blednie jeszcze bardziej. Oczywiście mam świadomość wszelkich różnic w uwarunkowaniach i celach ich powstania. Nie zmienia to jednak w żaden sposób mojej oceny tych dwóch pozycji.
10/10
Fidel-F2 - 17 Lutego 2020, 12:12
Maski czasu - Robert Silverberg
Vornan-19, człowiek przyszłości, przybywa do naszego czasu i robi zamieszanie. Pożytek z niego żaden, bo to turysta i niczego przydatnego za bardzo nie daje się z niego wyciągnąć, bo tak naprawdę na niczym się nie zna. To tak jakby Bolek Chrobry chciał się dowiedzieć od dzisiejszego przeciętnego zjadacza chleba jak zbudować generator, wytworzyć dynamit czy choćby wytrzymałą, nierdzewną stal. Ano właśnie. A ponieważ jest koniec wieku i ludzkość potrzebuje metafizycznego wsparcia, Vornan-19, trochę mimo woli, staje się obiektem kultu.
Fabuła tej książki jest kretyńska. Oparta na życiorysie Jezusa z nałożonym skinem wymyślonego XX wieku i dołożonymi modyfikacjami. Vornan-19 pojawia się w boże narodzenie, zlatując nagi na plac św. Piotra wprost z nieba. Zaraz tworzy się grupa apostołów, którzy piszą ewangelie, jest wśród nich dziewica Maryja, rozwiązła Maria Magdalena, Piotr który na koniec się zaprze i będzie chciał zdradzić, będzie kuszenie na pustyni, z tym, że to nie Vornana-19 będą kusili lecz on będzie kusił, i to z sukcesem. Na koniec oczywiście padnie męczeńską śmiercią w niejasnych okolicznościach. Plus rozmaite inne drobiazgi.
Ogólnie rzecz biorąc, fabuła w zasadzie nie trzyma się kupy, brak w niej logiki. Działania pojedynczych, czy też zbiorowych bohaterów są głupie i nie mają wiele wspólnego z naturalnymi zachowaniami i rzeczywistością. Nawet przez chwilę nie udało się autorowi przekonać mnie do swojej wersji wydarzeń. Spontaniczne tworzenie się religii jest zupełnie sztuczne. Współtowarzyszący Vornanowi-19 włóczą się z nim przez miesiące nie wiadomo po co, choć już dawno wiadomo, że zadania jakie mieli do realizacji są nie do wykonania, poza tym niemal każdy z nich to przygłup. Zachowania przedstawicieli państw czy rozmaitych służb przywodzą na myśl polityczne rozgrywki w przedszkolu, tak wysoki jest poziom ich infantylności. Rzecz jest przegadana, słaba dialogowo i pełna nietrafionych rozmyślań i refleksji.
Na dodatek autor uparł się tłusto okrasić wszystko seksem. Co rusz łyskają nagie piersi, pośladki, genitalia, bzyka się prawie każdy z każdym, prostytucja jest zinstytucjonalizowana i powszechna choć, moim zdaniem, głupio wymyślona. Ja wiem, że gdy książka powstawała to była końcówka lat '60 i ideologia wolnej miłości była w modzie a na do datek Silverberg w tym czasie pisał, dla chleba, ogromne ilości (po kilkanaście rocznie, Mróz z Pilipiukiem mogą mu tylko zazdrościć mocy przerobowych) erotyków/pornosów, ale tu przesadził.
Z dobrych stron powieści można wyliczyć pióro autora, dzięki temu czyta się to mimo wszystko nieźle, niezbyt udane próby analizy powstawania fanatyzmów czy też masowych ruchów społecznych oraz, też nie najlepiej rozwinięty, wątek dylematów moralnych w świecie nauki. Nawet plusy są tu słabe.
Podsumowując, nie jest to najgorsza książka na świecie, ale najgorsza jaką znam, a która wyszła spod pióra Silverberga. Fan autora może przeczytać, każdy inny, lepiej by sobie darował i wybrał coś innego. I piszę to ja, niemal psychofan Silverberga.
4/10
Fidel-F2 - 18 Lutego 2020, 10:32
Ojciec i syn - Karol Bunsch
Ostatnie, mniej więcej, dwadzieścia lat panowania Mieszka I, czyli o tym jak Mieszko umacniał swą władzę a potem starzał się, a Bolesław dorastał, mężniał i uczył się rozumu. Bunsch rewelacyjnie pisze (mistrzowska archaizacja), rewelacyjnie wplata w fabułę fakty i domysły historyczne. Jego powieści, mimo ponad półwiecza od powstania, nie starzeją się, nie tracą wartości literackiej. Obszerny okres historyczny przedstawiony w powieści powoduje jednak, że autor nie skupia się szczególnie ni na konkretnym wydarzeniu ni na postaci i chwilami mamy wrażenie, że przydałoby się tu więcej tekstu, więcej opowieści, rozbudowania historii danej postaci.
Wysłuchałem w doskonałej interpretacji Marcina Popczyńskiego.
8,5/10
Fidel-F2 - 10 Marca 2020, 09:44
Dzikowy skarb - Karol Bunsch
Początki rządów Mieszka I do czasu bitwy pod Cedynią, gdy państwo jeszcze niezbyt okrzepłe wyrąbywało sobie prawo do samostanowienia. O Dzikowym skarbie można w zasadzie napisać to samo co o Ojcu i synu. To w zasadzie dwie części jednej powieści, rozbite jak sądzę z powodu obszerności. Wcześniej nie zwróciłem uwagi, ale mamy tu chorobę na którą cierpi wiele powieści historycznych. "Nasi", poza jakimiś tam drobiazgami, są prawi, honorowi i uczciwi oraz walczą w słusznej sprawie, "oni" to zdradzieckie łotry, bez pardonu wykorzystujące okazję i sięgające po nie swoje. Nie jest to jakiś dramat ale syndrom wyraźnie zauważalny.
Znów wysłuchałem w doskonałej interpretacji Marcina Popczyńskiego.
8,5/10
Fidel-F2 - 13 Marca 2020, 11:45
Chłopi 2050, czyli Agronauci w czasach katastrofy klimatycznej - Cezary Zbierzchowski
Słuchowisko w ładnej obsadzie (między innymi Dorociński, Dziędziel, Dedek, Topa, Popławska), umiejscowione w niedalekiej przyszłości, w okolicznej wsi, ekstrapolujące trendy ekologiczne, ekonomiczne, społeczne, technologiczne. W scenerii pełzającego post-apo mamy dość prostą historyjkę pospolitego ruszenia w konflikcie wieś kontra cwaniaczkowaty biznesmen łamane przez mafiozo.
Konstrukcja utworu bez większego zarzutu, porządne postacie, dobrze skonstruowana rzeczywistość, w miarę przyzwoita fabuła której udaje się zassać słuchacza. Do tego wszystkiego ładna praca aktorów.
Na tej podstawie autor rozważa rozmaite społeczne, etyczne i filozoficzne opcje. Nic tu odkrywczego, ale też nie można się do niczego specjalnie przyczepić, rzecz robi wrażenie przemyślanej.
Jedyną rzeczą, która mnie wyraźnie irytowała było natężenie dźwięków tworzących tło i klimat opowieści. Były zdecydowanie zbyt głośne w stosunku do głosu lektorów.
Wysłuchałem z przyjemnością.
7/10
Fidel-F2 - 14 Marca 2020, 09:32
Babel 17 - Samuel R. Delany
Zaletą sporą, i w mojej opinii jedyną, tej pozycji to koncepcja sztucznie stworzonego języka, na podobieństwo dopracowanego hi-techowego narzędzia. Autor sugeruje, że tyle możemy ile potrafimy powiedzieć, a precyzyjnie stworzony język sam z siebie może być bronią. Pomijając fakt, że to czyste fiction bez cienia science i taki język z różnych powodów nie może istnieć, pomysł jest ciekawy i choćby skłania do zastanowienia czy różnorodność ludzkich języków nie wpływa na posługujących się nimi ludźmi na tyle istotnie by można było odnaleźć różnice w patrzeniu na świat.
Cała reszta tej powieści to minusy.
Autor miał pomysł, ale nie chciało mu się, czy też nie potrafił, pociągnąć tego intelektualnie i rozważyć konsekwencji wynikających z takiego zaburzenia rzeczywistości. Fabuła to zbiór niespecjalnie trzymających się razem, chaotycznych scenek, na dodatek skonstruowanych infantylnie i niemożebnie nudno. W tym wszystkim mamy bohaterów z najcieńszej dostępnej na rynku tekturki i dialogi sztywne i sztuczne, w wielu miejscach zbędne. W zasadzie sztuczność, uproszczenia i infantylizm to fundament, filary i zwieńczenie tej konstrukcji. W każdym twórczym aspekcie. Całość przypomina quasi-oniryczną opowieść naćpanego hipisa, gdzie ni ładu ni składu, ale na koniec wzór na wszechświat. Być może tak pisało się w latach sześćdziesiątych (acz dyskutowałbym), ale dziś czyni to z Babel 17 okrutnie zramociałą staruszkę.
Mimo naprawdę niewielkich rozmiarów książki, męczyłem się przez kilka tygodni, widząc i doceniając koncepcję ale z trudem cierpiąc wykonanie.
Podsumowując, interesujący pomysł w beznadziejnym wykonaniu. Tytuł w sam raz dla archeologów literatury, redaktorów pism fantastycznych i recenzentów z prawdziwego zdarzenia, którzy powinni znać korzenie by się nie błaźnić durnymi wypowiedziami. Czytelnikom poszukującym interesującej, zgrabnej fantastyki zdecydowanie odradzam. W mojej ocenie szkoda czasu na twórczość Delany'ego z powodu jego bełkotliwej nieudolności literackiej. Prywatnie, skreślam go z moich planów czytelniczych. Bez możliwości odwołania.
3/10
dziko - 16 Marca 2020, 22:43
Fidel-F2 napisał/a | Babel 17 - Samuel R. Delany
Pomijając fakt, że to czyste fiction bez cienia science i taki język z różnych powodów nie może istnieć |
No nie, w czasach gdy powieść powstawała to nawiązywała do całkiem popularnej w lingwistyce hipotezy Sapiro-Whorfa, tyle że w wersji ekstremalnej. Słabsze wersje wciąż mają się chyba nieźle, wliczając jakieś tam empiryczne/eksperymentalne potwierdzenia.
W przypadku maszyn i języków komputerowych, to już w ogóle tego typu tricki jak w Babel 17 to poniekąd standard, na ten przykład: https://www.wired.com/story/malware-dna-hack/
Acz zgodzę się, że od strony poprowadzenia fabuły to powieść Delany'ego jakaś wybitna nie jest.
Fidel-F2 - 16 Marca 2020, 23:27
Oczywiście, ja to rozumiem (poza tym linkiem bo to nie na moje umiejętności), i się zgadzam, że można takie koncepcje wysuwać i coś w tym może być, ale nie tak jak to jest tu przedstawione. Zresztą ten aspekt uważam, za najmocniejszą stronę powieści. Zarzuty mam do reszty.
Fidel-F2 - 17 Marca 2020, 15:34
Bromba i inni - Maciej Wojtyszko
Sięgnąłem zachęcony ostatnio przez Beatę i mocno żałuję, że nie przeczytałem tego kilkadziesiąt lat temu. Krótkie opowiadanka o nieistniejących stworzeniach. Z jednej strony historyjki bardzo proste, z drugiej pełne rozmaitych treści, surrealizmu, nietrywialnych spojrzeń, karkołomnych skojarzeń, nie wprost nawiązań do przypadków i przytrafień życiowych. Subtelny, delikatny humor, ciepłe, pozytywne podejście do materii zwanej życiem. Klasa.
10/10
Fidel-F2 - 29 Marca 2020, 08:58
Czarne oceany - Jacek Dukaj
Od strony intelektualnej rzecz fascynująca. Świat nieodległej przyszłości, ekstrapolacje trendów socjologicznych, politycznych, ekonomicznych obmyślone niesamowicie precyzyjnie i wiarygodnie (oczywiście w kontekście powieści sf) z dołożonym eterem przyszłości czyli myślnią. Do tego wszystkiego Kontakt i inwazja obcych, jakich do tej pory nie było. Całość zachwycająca, kreacja posthumanistycznego świata niezrównana.
Literacko, jak to u Dukaja, bardzo dobrze. Z jednej strony elegancja i swoboda stylistyczna, z drugiej, język neologicznie dopasowany do opowiadanego świata. Nic do zarzucenia.
W tym wszystkim obracają się porządnie zbudowane postacie, naturalne, ludzkie, zachowujące realizm zmienionej rzeczywistości.
Najsłabiej wygląda aspekt fabularny. Podporządkowany jest w całości wizji świata przedstawionego. Dużo gadania i akademickiej ekspozycji zakończone krótką, sensacyjną akcją, która w aspekcie opowiedzianej historii, nie może być prostsza. Komplikacje występują jedynie w sferze oryginalności stworzonej przez Dukaja rzeczywistości. Zamierzeniem autora było przedstawienie oryginalnej, przemyślanej wizji. Jakąś fabułę musiał tu umieścić ale, w ogóle mu na niej nie zależało.
Lektura jest niełatwa ze względu na skomplikowanie teorii i nomenklatury oraz raczej nudę narracyjną.
Gdyby Mag wydał Czarne oceany w serii Uczta Wyobraźni, byłby to jej najjaśniejszy punkt.
Zdecydowanie polecam fanom prozy intelektualnej.
9/10
Fidel-F2 - 5 Kwietnia 2020, 16:51
Podziemia Veniss - Jeff VanderMeer
Pierwsze co rzuca się w oczy, to wyraźne wzorowanie się autora na Boskiej Komedii. Rozumiem chęć oddania hołdu, rzecz jednak w tym, że gdy Dante pisał swe dzieło, było ono odzwierciedleniem prawdziwego stanu ducha, wiedzy i intelektu owych czasów. Podziemia Veniss w tym sensie to jedynie wydmuszka bez wartości dodanej. Prócz kilku, raczej banalnych, pytań egzystencjalnych, nie ma tu nic wartościowego. Pozbawiona sensu fabuła w niekoherentnym świecie gdzie rzeczy/zjawiska/urządzenia społeczne/itp z niczego nie wynikają, nie mają powodu by istnieć i na dodatek są sprzeczne wewnętrznie. Przestrzeń w tym świecie wypełniona jest bzdurnymi dialogami i pozbawionymi logiki działaniami koturnowych bohaterów. Tania, oniryczna popierdółka. Skutkiem nagromadzenia takiej masy idiotyzmów, rzecz nie jest w stanie zaangażować intelektu czytelnika, pozostając nieustanną nudą. Podziemia Veniss należą do kategorii książek całkowicie zbędnych.
Jako uzupełnienie mamy dłuższe opowiadanie Wojny Balzaka, które umieszczone jest w świecie Podziemi Veniss, ale jakby obok historii z powieści. I tu jest zupełnie inna sprawa, bo choć są pewne rzeczy obmyślone topornie i niezdarnie, to sam koncept fabularny jest całkiem zgrabny i zupełnie nieźle poprowadzony a postacie prawdziwe.
Świat zaprojektowany by na siłę być dziwnym, ma klasę, urok i charme zmanierowanej, egzaltowanej Conchity Wurst. Może to przyszłość kultury i sztuki, ale ja pozostanę przy bardziej tradycyjnym podejściu.
3/10
Fidel-F2 - 8 Kwietnia 2020, 08:23
Polowanie - Stanisław Lem
Zbiór pięciu opowiadań.
Jako pierwsze mamy Dwóch młodych ludzi, rzecz jak na Lema silnie nastrojowa. Z jednej strony o tym, że trawa za płotem zawsze zieleńsza, z drugiej o oszukiwaniu zmysłów. Świetne.
Dalej mamy trzy opowiadania o Pirxie. Polowanie - westernowa w klimacie nagonka na zbuntowanego robota. Wypadek - górska wyprawa ratunkowa i Opowiadanie Pirxa, rzecz o tym jak Pirx napotyka statek obcych ale najbardziej prozaiczne i przyziemne uwarunkowania i problemy uniemożliwiają mu kontakt/zbadanie sprawy. Wszystkie trzy rzeczy oczywiście świetne, używają SF jako anturażu, skupiają się w swej istocie na człowieku, wiele tu płaszczyzn i aspektów.
Na koniec Altruizyna, czyli opowieść prawdziwa o tym, jak pustelnik Dobrycy Kosmos uszczęśliwić zapragnął i co z tego wynikło, później włączona do Cyberiady. Tu wiadomo, głównie o tym, że uszczęśliwianie bliźnich na siłę to nie najlepszy pomysł. Ale oczywiście nie tylko. Czysta rewelacja.
Co tu dużo gadać, każde opowiadanie jest świetne.
9,5/10
|
|
|