To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane

Luc du Lac - 19 Wrzeœśnia 2019, 12:18

ketyow napisał/a
A do którego tomu warto czytać?


czytałem dwa pierwsze zanim to było popularne....
średni poziom - tylko po co zaczynać skoro poźniej nie warto ?

Romek P. - 19 Wrzeœśnia 2019, 12:37

Fidel-F2 napisał/a
Jak dla mnie, dwa pierwsze. Żona dotarła do czwartego, mówi, że jeszcze słabszy. Nie będę sprawdzał.


Ja jestem po pięciu. Trzeci rzeczywiście trochę słabszy od dwóch pierwszych, choć nie zgodziłbym się, że aż tak.
Czwarty jest niestety baaardzo słaby :( dobry ma wyłącznie finał.
Natomiast piąty jest dobry. Powrót do klimatów, które ja w tej serii lubię najbardziej - polityki i ucierania się tych różnych społeczności. Niektórzy mówią, że to najlepszy tom ze wszystkich - mnie tak parę rzeczy nie pasowało, ale uważam, że jest dobry. Bardzo pogłębia bohaterów - pokazując ich wcześniejsze losy. I fabularnie jest fajny.

ketyow - 19 Wrzeœśnia 2019, 13:03

I tak pięć tomów mam już kupionych zachęcony pozytywnymi ocenami. Choć osobiście mam powoli dość wszelkich sag, których ostatnio wysyp i się robi takie książkowe seriale ze znikomą ilością wartościowej treści. To znaczy jak chcę kupić coś dobrego, co nie ma w planach kolejnego tomu, to nie bardzo jest wśród nowości co wybierać.
Fidel-F2 - 19 Wrzeœśnia 2019, 13:31

poprawiłem
Luc du Lac napisał/a
czytałem dwa pierwsze zanim były napisane....


ketyow, wśród nowości, ogromna, ogromna, większość, to nic nie warta konfekcja. Nawet rzeczy nagradzane zwykle są co najwyżej przeciętne.

Lowenna - 19 Wrzeœśnia 2019, 14:14

Fidel tradycyjnie słyszy, co chce usłyszeć :wink:
Jestem po 5 tomach i podpisuję się wszystkimi łapkami pod wypowiedzią Romka. Ba, czekam na tom szósty :D

Beata - 19 Wrzeœśnia 2019, 17:56

Lowenna +1 :D
Fidel-F2 - 20 Wrzeœśnia 2019, 14:02

Summa technologiae - Stanisław Lem

Lemowska analiza cywilizacji technicznej i możliwych perspektyw jej rozwoju w kontekście natury i odrobinę filozofii. Książka wymagająca skupienia, momentami pełne podążanie za myślą autora jest bardzo trudne. Rzecz zdecydowanie nie dla wszystkich. Pomnik niesamowitego intelektu autora. Mimo, iż od lat mam świadomość, że Lem był geniuszem, kolejny raz jestem zdumiony i zaskoczony jak niesamowitym. Jeśli weźmiemy pod uwagę treści zawarte w Summie i datę jej powstania, nasze zdumienie zyskuje sześcienną potęgę.

10/10

Fidel-F2 - 29 Wrzeœśnia 2019, 15:57

U 700 - James Follett

Historia bardzo silnie oparta na rzeczywistych wydarzeniach dotyczących zdobycia przez aliantów U-570. Jednak wersja literacka jest wzbogacona przez autora przez rozmaite wodotryski bo chyba wydawało mu się, że oryginał nie do końca nadaje się na książkę sensacyjną. I niestety, te wodotryski wypadają najsłabiej. Poza tym jest to typowy przedstawiciel tej klasy literatury. Prezentacja z kilku perspektyw, dużo akcji, dramatyczny koniec. Literacka klasa B-. Na pierwszy rzut oka, wydawałoby się, że to książka marynistyczna ale tak naprawdę tylko przez chwilę i niezbyt udanie. W głównej mierze to drugowojenny sensacyjniak gdzie morze jest tylko pretekstem a ogromna większość akcji dzieje się gdzie indziej.

Do wyraźnych wad zaliczyłbym swoisty rodzaj infantylizmu postaci, typowy dla powieści młodzieżowych, płytką wiedzę autora na temat techniki wojskowej/morskiej (co skutkuje na siłę wciskanymi głupotami, które można by spokojnie pominąć) i pewną literacką nieudolność konstrukcyjną (Np., by przybliżyć czytelnikowi działanie torped, notabene błędnie, autor każe kapitanowi okrętu podwodnego, tłumaczyć tę wiedzę oficerom służącym na tymże okręcie. Ubaw po pachy.). Ostatni zarzut mam do zakończenia, które z rzeczywistego dramatu zamienia się w niemal slapstickową komedię pomyłek. Naprawdę, w pewnym momencie #wydajesiężegłówny bohater (a nawet więcej niż jeden) przywdział melonik, przysposobił laseczkę i zaczął dla mnie mieć twarz Charlie Chaplina. Owszem odrobinę się czepiam, ale nie bardzo. Z drugiej strony byłby to świetny scenariusz dla sensacyjnego kina klasy B. Idealny.

Podsumowując, U-700 to sensacyjny produkcyjniak, który łykamy raczej bezboleśnie (zwłaszcza, że to raptem dwieścieparę stron) i nic po nim nie zostaje. Nie zniechęcam ale szczerze mówiąc nie ma po co tego czytać.

5/10

Kruk Siwy - 6 Października 2019, 22:11

Przeczytałem "Tarnowskie Góry Fantastycznie". Rzecz da się przyswoić z przyjemnością. Najbardziej podobał mi sie tekst Aleksandry Janusz. Klasyczna dobrze zrobiona opowieść sf.
Szkoda tylko, że antologia jest tak słabo dystrybuowana.

gorat - 7 Października 2019, 06:06

Jak na razie, to tylko tutaj w miarę regularnie o niej czytam. Dopisałem do listy pod Zajdla, wcześniej przegapiłem. Jaka jest oprawa - śliska, lakier, satyna?
Fidel-F2 - 7 Października 2019, 13:38

Nawiało nam burzę - Jarosław Abramow-Newerly

Pewnego razu młody, carski oficer, służący w nadgranicznym pułku, poniżany, stracił cierpliwość i spłazował szablą przez pysk swojego przełożonego. Uświadomiwszy sobie, że czyn ów oznacza jego definitywny koniec (zwłaszcza, że ten przełożony był ustosunkowanym podłym bydlęciem) Fiodor Ławrow, jak stał, spiął konia i pognał ku granicy, do Austriaków, gdzie z miejsca poddał się do niewoli. Przygarnął go polski szlachcic z kresów, a że Fiodor był młodym, przystojnym mężczyzną wnet założył rodzinę. Wybranką została daleka kuzynka owego szlachcica, z którą nie wiadomo było co począć. Tak założony ród wziął pod lupę Jarosław Abramow-Newerly i spisał jego kronikę.

I tak poznajemy historię rodziny Wawrów (z czasem spolszczyli nazwisko), której część potomków została Polakami część Ukraińcami a inni Rosjanami (ci wrócili do brzmienia Ławrow). Na tej osnowie, autor rozpina gobelin o kresowej (i nie tylko) rzeczywistości doby rozbiorów, czasów wojen, II RP czy w końcu PRL-u.

Rzecz jest przebogata pod względem historycznym, politycznym a przede wszystkim w zakresie jakim zajmuje się antropologia kultury. Dla osób zainteresowanych to bezcenny skarb. Możemy się np. dowiedzieć o zwyczajach wsi kresowej II RP, o tym, że w mieszanych małżeństwach polsko-ukraińskich część dzieci identyfikowała się jako Polacy a część jako Ukraińcy, część zostawała katolikami a część prawosławnymi lub greko-katolikami. Oczywiście nie brak tu rozmaitych dramatów, wszak wojny, rzezie i totalitaryzmy nie omijały tych terenów. Rzecz jest w najpełniejszym tego słowa znaczeniu wieloaspektowa.

Nawiało nam burzę napisana jest bardzo eleganckim językiem, z wysoką kulturą. Na dodatek odsłuchałem w genialnej interpretacji Ksawerego Jasieńskiego. Doskonała robota.

10/10


Granica sokoła - Jarosław Abramow-Newerly

Autor pisząc Nawiało nam burzę uzbierał mnóstwo materiałów, które wystawały poza ramy i nie znalazły się w pierwotnej pracy. Powstała pozycja będąca rodzajem uzupełnienia, wciąż zawierająca mnóstwo ciekawych historii i informacji ale nie mająca już siły pierwszego tomu. Trafiają się powtórki, historie mniej interesujące.

Literacko rzecz, nienaganna. Interpretacja Ksawerego Jasieńskiego równie świetna jak w przypadku tomu pierwszego.

7/10

Kruk Siwy - 8 Października 2019, 06:34

gorat napisał/a
aka jest oprawa - śliska, lakier, satyna?


Puchata, różowa i przytulasta. O czym Ty do mnie prawisz, gorat, ?

Fidel-F2 - 8 Października 2019, 07:37


gorat - 8 Października 2019, 18:38

Kruk Siwy napisał/a
Puchata, różowa i przytulasta. O czym Ty do mnie prawisz, gorat, ?
O technice druku.
Kruk Siwy - 8 Października 2019, 23:58

Któryś z nas jest przesunięty w fazie. Słyszymy, że ten drugi nadaje ale co? I w jakim celu?

Ja: Gadałem z inteligentnym człowiekiem. Szkoda, że tak rzadko mi się to trafia.
gorat: A jakie miał spodnie? W pepitke, czy w szkocką kratkę?
Ja: Nie rozumiem o czym mówisz.
gorat: o krawiectwie.

bez odbioru.

Fidel-F2 - 9 Października 2019, 07:17

Kruku, a może goratowi potrzebne dane do jakichś uzupełnień technicznych?
Kruk Siwy - 9 Października 2019, 07:39

W "Ostatnio czytane"? Hm.
Fidel-F2 - 9 Października 2019, 08:26

#abojawiem
gorat - 9 Października 2019, 23:46

Miejsce tak samo dobre jak każde inne.

Tak, techniczna kwestia - śliskie oprawy tak mi dały popalić, że coraz bardziej unikam ich kupowania. Satyna <3, lakier ujdzie, dopóki świeży. Antologię wypadałoby jeszcze do tegorocznej listy wpisać, choć tutaj sam link/rozpiska pomogą (miło, jeśli od razu oznaczone zostaną regulaminowe powieści, jak ubiegłoroczne "Imperium chmur" Dukaja ukryte w "Innych Światach").

Fidel-F2 - 12 Października 2019, 11:16

Uczeń skrytobójcy - Robin Hobb

Lektura odrobinę z przypadku, ale szczęśliwie dość satysfakcjonująca. Niby wszystko już było - od zera do bohatera (choć z tym bohaterem można by polemizować), magii kilka gatunków, królestwo fantasy w zagrożeniu, pałacowe intrygi, dzieciakowa perspektywa, itp., to jednak Hobb zgrabnie to wszystko moduluje i stawia wyraźnie własny stempelek.

Podstawową zaletą powieści jest język. Uczeń skrytobójcy to pierwsza od dość dawna, czytana przeze mnie, pozycja fantastyczna której pod tym względem niczego nie można zarzucić. Zarówno na poziomie zdania, konstrukcji scen, obrazowania. Bardzo elegancka robota. Z pewnością niemałą zasługę na tym polu ma również odpowiedzialna za tłumaczenie Agnieszka Ciepłowska-Kwiatkowska. Brawo.

Druga rzecz to kreacja bohaterów. Staranna, przemyślana robota. Postacie są skonstruowane wielowymiarowo a przy tym niezwykle harmonijnie i wiarygodnie. Niezwykła rzadkość w krainie wyobraźni artystycznej.

Słabszą stroną jest fabuła. Może to nie jest wada a po prostu specyfika, ale w dużej mierze, Uczeń skrytobójcy cierpi na brak przygodowej struktury fabularnej. Tom ten, będący otwarciem cyklu, jest zasadniczo rodzajem ekspozycji, służy głównie przybliżeniu czytelnikowi świata przedstawionego i wykreowaniu głównego bohatera. Autorce na plus należy jednak zaliczyć fakt, iż mimo tego, z rzadka jedynie odczuwamy znudzenie niespieszną narracją i kolejnymi odwiedzinami u mistrzyni krawiectwa czy u stajennych, szkoleniami tego czy owego, nauką jedzenia nożem i widelcem, spacerami, zwiedzaniem zamku i rozmyślaniami bohatera nad mniej lub bardziej trywialnymi sprawami. Oczywiście coś tam się dzieje, zwłaszcza bliżej końca, choć wyraźnie widać, że jest to przygotowywanie gruntu pod intrygę w większej skali. Zbyt wiele tropów, poszlak i sugestii nie znajduje bowiem wyjaśnienia.

Z drobniejszych spraw, autorka niespecjalnie zna się na koniach i jeździectwie, ale nie nadużywa swego nieobycia w tym temacie, a biorąc pod uwagę, że większość czytelników prezentuje podobny lub większy poziom hippicznej niewiedzy, rzecz jest pomijalna.

Drugi drobiazg, który rzucił mi się w oczy, to mało zgrabna geopolityka, gospodarka i zarządzanie na poziomie makro. Alu umówmy się, nie po to czyta się fantasy żeby rozgryzać tego typu aspekty rzeczywistości.

Konkludując, mamy tu bardzo zgrabną, bardziej refleksyjną niż przygodową, ale potrafiąca przykuć uwagę, przyjemną fantasy. Z pewnością sięgnę po kontynuację.

7/10

bio - 13 Października 2019, 23:25

Kruku, chyba gorzkniejesz. Może trza Ci miodu? W mym przypadku literackim odpowiednikiem pszczelego zapierdalania jest twórczość pani Sue Townsend. Adrian ( jakże inny, jakże pozytywny!) nie gorzknieje, acz miałby wiele powodów. A to, że powszechna konwersacja ma tak, iż jedni o kilogramach, drudzy o lumenach i na ogół nie jest to zauważalny kij w szprychy, to nieistotne. Donikąd się nie dojedzie. Ale kto by tam!
Kończę Line of Polity Neala Ashera. Bardzo powoli mi to idzie. Powieść jest świetna, ale z racji tego,że Julek dominuje czas i przestrzeń czytam bardzo powoli. Kolejny autor nie wydawany w Polandzie. Bo wydawcy w Polandzie to amatorzy bez nosa. Poza Miszkurką.

Fidel-F2 - 18 Października 2019, 12:12

Żegnaj, laleczko - Raymond Chandler

Jakimś sposobem nigdy nie otarłem się o Chandlera i szkoda, bo będąc młodym źrebakiem, z pewnością zachwyciłbym się szarmem i stylem a teraz po prostu przeczytałem fajną historię, zadziwiająco dobrze napisaną, zadziwiająco dobrze znosząca swój wiek. Nie będę się rozpisywał o fabule, ani o tym kto to Chandler, ani o tym co to kryminał noir. To było kilka przyjemnych godzin z kilkoma bardzo przyjemnymi momentami.

Odsłuchałem w całkiem niezłej interpretacji Przemysława Bluszcza.

7/10

Fidel-F2 - 18 Października 2019, 12:21

Pierścień ognia - Jakub Pawełek

Jakaś niedaleka przyszłość chyba. Jakieś wojny o Tajwan i zimną fuzję między Ruskimi, Chinami i USA. Chyba. I Polacy rzondzom. Chyba. I cośtam, cośtam, nie wiem w sumie bo rzuciłem po jakichś dziesięciu procentach. Albo nie jestem targetem albo to straszna kicha warsztatowa albo miernota koncepcyjna. Po namyśle stwierdzam, że wszystko razem. Na dodatek nudne.

2/10

Fidel-F2 - 22 Października 2019, 13:36

Mistrz karnawału - Craig Russell

Kryminał z elementami sensacyjnego thrillera. Mamy dwa wątki - poszukiwanie sprawcy kanibalistycznych morderstw i polowanie na szefa ukraińskiej mafii. Dobrze się tego słucha w aucie bo akcja jest jasna i wyrazista, od czasu do czasu wolty które może nie szokują ale jednak zaskakują, nie nudzimy się, ale też nie nadwyrężamy mózgu. Bohaterowie swoiści, z energią. Językowo bez większych zastrzeżeń. Oprócz kryminalno-sensacyjnego rdzenia mamy też trochę drobiazgów historycznych, kulturowych, jakiś tam głos na temat kondycji współczesnego społeczeństwa. Nic wielkiego ale buduje jakiś dodatkowy wymiar.

Do wad należą pewne uproszczenia, czasem wnioski na skróty, niektóre wolty niezbyt wiarygodne a tej końcowej, której bohaterem jest główny antagonista mafijny, nie zrozumiałem, tzn w mojej ocenie autor tak zakręcił, że się wywrócił.

Świetna interpretacja Andrzeja Mastalerz.

6,5/10

Kruk Siwy - 23 Października 2019, 10:45

Babel-17 Delanyego. Sam nie wiem dlaczego omijałem do tej pory. A warto, rzecz sprzed pół wieku a nazwać to ramotka nie sposób. Ciekawy pomysł, dobre wykonanie.
Fidel-F2 - 30 Października 2019, 16:15

Niepokoje - J. G. Farrell

Angielski major wraca z frontów pierwszej wojny światowej. Udaje się do hotelu Majestic w Irlandii. Mieszka tam panna Angela Spencer, córka właściciela hotelu, z którą, jak by wynikało z licznych listów słanych w okopy, jest być może po słowie. Co prawda żadnych zaręczyn ani nawet żadnej sytuacji choćby w małym stopniu przypominającej zaręczyny sobie nie przypomina, ale kto by takie sprawy drążył w okopach. Teraz jedzie wyjaśnić sprawę. Jadnak zaraz na pierwszych stronach powieści Angela umiera i sytuacja robi się dziwna. Jednak major, nie mając własnego miejsca w świecie, na stałe zamieszkuje w hotelu Spencerów.

Farrell w powieści skupia się na dwóch scenach. Jedna to życie angielskiej socjety średniego i trochę wyższego stanu, w przedstawionym obrazie zamkniętej, zdziwaczałej, zdegenerowanej, lekko przypominającej wellsowskich Elojów. Druga to tło irlandzkiej prowincji w dobie bardzo silnych ruchów narodowowyzwoleńczych, nazywanych przez Anglików terroryzmem. Irlandczycy bardzo udatnie przypominają Morloków, prawie ich nie widać, dają się głównie odczuć przykre efekty ich brutalnej działalności. Majestic to taka enklawa w której Elojowie są w miarę bezpieczni lecz zupełnie nie mają swobody w jej opuszczaniu. Hotel Majestic w jakimś sensie symbolizuje również Imperium Brytyjskie czy też może jego panowanie w Irlandii. Podupadły na początku powieści, jednak w miarę przyzwoicie prosperujący, pod koniec popada w całkowite zniszczenie.

Narracja powieści jest, w pełni znaczenia tego słowa, ospała. Podążamy od jednego codziennego wydarzenia do drugiego i kolejnego trywialnego i nudnego. Obiad, kolacja, spacer, świnie, psy, wizyty, spacery, gra w karty, itp, itd. Zdecydowanie nie jest to lektura dla czytelnika goniącego za akcją.

Na uwagę zasługuje humor prezentowany w powieści. Możemy tu natknąć się na delikatne, wysublimowane żarty ale równie dobrze na absurdy godne Monty Pythona. Ciekawe doświadczenie.

Tom jest pierwszą częścią luźno powiązanej trylogii o upadającym imperium kolonialnym.

7/10

Fidel-F2 - 31 Października 2019, 09:47

Obojętne planety - Andrzej Krzepkowski

Zbiór kilkunastu, głównie króciutkich, opowiadań SF ale z SF w formie służebnej. Autor niespecjalnie skupia się na technikaliach, bardziej interesuje go aspekt humanistyczny, przyszłość ludzkości w kontekście ekologicznym czy psychologicznym/socjologicznym. Narracja prowadzona jest w tonie lirycznym, czasem wręcz poetyckim. Niekiedy ocieramy się o symbolizm właściwy legendom czy mitom. Całość trąci też niemal XIX-wiecznym stylem. Opowieści opierają się głównie na pomysłach lub myślach, które autor chce przekazać. Bywa, że obudowane są zgrabną historią, ale bywa też, niestety często, że w warstwie fabularnej jest sporo niedoróbek, rzeczy są niedopracowane, trzymają się "logiki" na wyraźny rozkaz autora, bohaterowie postępują niezbyt sensownie byle nie zboczyć z zaplanowanej odgórnie ścieżki.

Wszystko to napisane eleganckim językiem, gdzie nie znajdziemy jednego niezgrabnego zdania.

W momencie wydania mógł to być interesujący zbiór, dziś ma wartość głównie historyczną, większość poruszanych tematów została później prezentowana wielokrotnie, zwykle szerzej i lepiej. Niemniej, czas poświęcony na lekturę nie będzie czasem straconym.

6/10

Fidel-F2 - 15 Listopada 2019, 12:04

Tarnowskie Góry Fantastycznie

Powyższy tytuł może mieć dwojakie oddziaływanie. Z jednej strony pewnie zachęci jakąś grupę lokalsów do kupienia książki o ich rodzinnym mieście, z drugiej może odstraszyć nabywców z reszty kraju. Antologię o międzygalaktycznych starciach? Czemu nie? O magikach? Błędnych rycerzach? Krwawych krasnalach? Również. Ale o Tarnowskich Górach? Co mnie obchodzą jakieś Tarnowskie Góry? I gdzie to w ogóle jest? Takie myślenie będzie jednak błędem, bo Tarnowskie Góry Fantastycznie jest antologią niewiele różniącą się od innych fantastycznych zbiorów tego typu. Samo miasto w jakiś sposób pojawia w każdym z opowiadań, jednak w większości z nich, jedynie w postaci wzmianki lub po prostu grając rolę miejsca akcji. Pozostałe aspekty - narracja, fabuła, talent artysty, itp. - są takie same jak w innych podobnych publikacjach.

Plusem pozycji jest różnorodność nazwisk i talentów, a na zwrócenie uwagi zasługuje fakt, że brak tu postaci nieznanych, niepewnych debiutantów. Wszyscy twórcy biorący udział w tym projekcie to literaci o mniejszym lub większym dorobku, o nazwiskach znanych w fantastycznym świecie. A jaki tego efekt? Chyba typowy. W mojej ocenie mamy tu rzeczy zupełnie niezłe, przeciętne i raczej słabe. Szczęśliwie udało się uniknąć rzeczy kompletnie nieudanych.

Do najmocniejszych punktów zaliczyłbym cztery pozycje. Dwie obszerne i dwa króciaki. Do tej pierwszej podgrupy należy opowiadanie Aleksandry Janusz - historia o, nomen omen, januszu polskiego biznesu, który chcąc wypchać kabzę, próbuje manipulować czasem. Jak nie trudno się domyślić, nie wszystko idzie jak trzeba i pojawiają się kłopoty. Mimo pewnych nielogiczności (klepsydra nie mogła stać między zegarami w pracowni, bo praca zegarmistrza byłaby niemożliwa) rzecz bardzo spójna na poziomie przedstawienia rzeczywistości, konsekwentna w obranym kierunku, napisana w lekko ironicznym tonie, z klasyczną narrację jak za dawnych lat. W stylu dawnych opowiadań, gdzie nie szło się w przesadne opisy ale w pomysłową historię. Zaraz obok, i całkiem równorzędnie, stoi historia pewnego marzyciela do którego przemówił anioł, pióra Łukasza Orbitowskiego. I jak to u tego autora bywa, rzecz jest literacko, w każdym aspekcie, na najwyższym poziomie, wciąga, bawi i nasuwa refleksje. Jedynie odrobinę zawodzi nazbyt pośpieszna końcówka, ale to drobiazg.

Równie interesująco, jeśli nie bardziej, znalazłem szorty Jana Maszczyszyna i Tomasza Bochińskiego. Oba w żartobliwym, lekkim tonie, z popkulturową grą opartą na ciekawym pomyśle. Oba pod tą wesoła powłoczką mają również warstwę intelektualną i refleksyjną. Dodatkowo, u Bochińskiego, "śląskość" w języku (przynajmniej w ocenie takiego lajkonika jak ja) robi dobrą robotę. Tak, takie rzeczy lubię.

Po drugiej stronie skali znalazł się Robert Szmidt, który rozczarował mnie płaskim pomysłem, oraz Istvan Vizvary nieposkładaną historią o niczym, jakąś rzeką absurdu bez nijakiej koherencji i myśli przewodniej. Chyba najgorsza rzecz pod względem wewnętrznej logiki. W nic nie wierzyłem i czekałem końca, a to się ciągnęło i ciągnęło. Nie wiem, może tak miało być, a ja czegoś nie zrozumiałem? Sytuacja zaskakująca, choćby z tego powodu, że znam niemal całą twórczość tego autora i jak do tej pory nazwisko Vizvary było gwarancją świetnej roboty. Szkoda.

Osobną kategorią były dla mnie opowiadania Wojciecha Guni i Radka Raka. A to z tytułu osobistej ciekawości. Oba nazwiska pojawiają się ostatnio coraz częściej w przestrzeni literackiej pop-kultury, i zazwyczaj wyrażane opinie mieszczą się gdzieś pomiędzy wyraźną pochwałą a histerycznym zachwytem. Chciałem przy okazji tej lektury choć odrobinę zweryfikować te doniesienia. No i wyszło tak sobie. Po całości zawiodłem się na Guni, bo chociaż nisza horroru nie dla mnie, to dla dobrego literata można by i warto. Na plus jakiś tam pomysł, ale reszta, zwłaszcza styl/język na minus. Jest to tak ciężkie, pretensjonalne, przerysowane. Pompatyczne figury retoryczne, nieadekwatne do opowieści. Dla mnie śmieszne w sposób budzący politowanie. Tego chyba jednak oczekują czytelnicy Lovecraftowskiej odmiany literatury. Pretensjonalności. Poza tym logika świata kompletnie mi nie działa. Z pewnością z dobrej woli po tego autora nie sięgnę. W przypadku Raka wyszło lepiej. Styl ma o wiele lepszy od Guni, ale samym opowiadaniem mnie znużył. Nie uwierzyłem mu. Nie wierzyłem w zachowania ludzi, bo chociaż poszczególne moduły czy warstwy macierzy literackiej są zupełnie niezłe, a nawet bardzo dobre, to wszystko razem mi się nie zgrywało psychologicznie. I to ciągłe uczucie zagubienia: realizm to czy symbolizm? Ani jedno do końca ani drugie.

Pozostałe opowiadania trzymają jakiś tam poziom, mają swe wady i zalety ale w mojej ocenie nie wyróżniają się szczególnie w żaden sposób.

Na koniec należy dopisać jeszcze jedno nazwisko do tej listy. Pomysłodawca i redaktor tej antologii, Aleksander Kusz, to lokalny patriota i mecenas kultury, niektórym znany jako xan4. Nakładem własnej pracy i środków oraz poświęcając czas, który z pewnością mógłby przeznaczyć na jakieś równie ważne aktywności w rodzaju spacerów ścieżkami peruwiańskich Andów czy bieganie z siatką za motylami gdzieś na stokach Kilimandżaro, stworzył chyba dość niszowy i jednak interesujący projekt. Przypuszczalnie nie zapewni mu on miejsca w książkach do historii powszechnej Europy Centralnej, ale być może za lat kilka lub kilkanaście, na Tarnogórskim rynku stanie żeliwna ławeczka z niewysoką, również żeliwną postacią, pochyloną w skupieniu nad, co za niespodzianka, całkowicie żeliwną książką. ;P:

7/10

gorat - 17 Listopada 2019, 11:26

Dobrze kojarzę, że maczał on palce też przy innych książkach?
Kruk Siwy - 17 Listopada 2019, 11:34

gorat, http://latajaca-holera.pl...opic.php?t=2931


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group