Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Kai - 16 Września 2010, 21:11
Martva, o nie, tylko nie to, żadnego wyrywania, wtedy najłatwiej wdepnąć w g... Net jest pełen wyrywaczy, z moim ex włącznie.
Ale zrobić się na bóstwo, udzielać towarzysko, czytać, bawić się, produkować zwierzyniec, czemu nie?
merula - 16 Września 2010, 21:17
Zrobienie się na bóstwo zawsze jest dobre i nie powinno zaszkodzić
Podniesienie głowy też powinno pomóc.
May - 16 Września 2010, 21:17
Martva, olac drania, olac drania!!!
I nie idz, nawet jakby blagal, nie jest tego wart!
Kai - 16 Września 2010, 21:20
merula, po rozstaniu schudłam 10 kilo (na razie! I nie ze zmartwienia, tylko stosując skomplikowaną dietę), kupilam sobie parę nowych, odjazdowych ciuchów i zaczęłam się uczyć Linuksa. Warto było!
May, podobno mój tamten post był "niedobry" ale teraz powtórzę. Żaden facet nie jest wart jednego naszego włosa z głowy. Oni mają własną logikę i ok, go ahead, ale my nie musimy się podporządkowywać. Oni i tak znajdą dziurę w całym, tacy to panowie stworzenia.
merula - 16 Września 2010, 21:22
nie pamiętam już jak to jest
Kai - 16 Września 2010, 21:28
Co, schudnąć, czy nauczyć się Linuksa?
merula - 16 Września 2010, 21:29
rozstawać się z mężczyzną
Martva - 16 Września 2010, 21:31
| Kai napisał/a | | Net jest pełen wyrywaczy, z moim ex włącznie. |
Toteż piszę 'wyrwać' a nie 'dać sie wyrwać'. Myślę że jeszcze długo długo nie będę umiała nawiązać względnie normalnej relacji, o ile w ogóle kiedyś.
| merula napisał/a | Zrobienie się na bóstwo zawsze jest dobre i nie powinno zaszkodzić |
Tylko w sumie dla kogo? Mnie jest ostatnio na ogół wszystko jedno.
Z drugiej strony mam czasem potrzebę odstrzelenia się tak o, nie dla siebie nawet, tylko dla otoczenia. Umówiłam się kiedys na piwo z kolegą i na wstępie go przeprosiłam, i oświadczyłam że musiałam, a potem zdjęłam kurtkę. Spojrzał na moją mini, dekolt i obcasy i powiedział 'wooow, dzięki'.
| May napisał/a | | nie jest tego wart! |
Skąd wiesz?
I sorry sioszczyczko, ale jakoś nie jesteś dla mnie wyrocznią jeśli chodzi o facetów
| Kai napisał/a | | kupilam sobie parę nowych, odjazdowych ciuchów |
I tu mam problem jw. Śliniłam się do jednego gorsetu i do mhrocznych gothyckich platform z Demonii. A teraz się jakoś przestałam ślinić, bo nawet jak je kupię i włożę to nigdy nie zobaczę błysku w tym odpowiednim oku.
ED. puścili mi dwie najbardziej dołujące piosenki Hey jakie istnieją. W ciągu godziny. Bydlaki
merula - 16 Września 2010, 21:34
Martva, dla siebie. Szalenie to poprawia samoocenę. I niby dlaczego masz robić za kopciuszka? Lepiej przyjąć postawę: patrz i żałuj, nawet jeśli nie zobaczy nie będzie żałował.
Martva - 16 Września 2010, 21:37
Ale to będzie oszukiwanie. Podwójne. Jego i mnie, nie czuję się jak bóstwo, czuję się jak żałosna kupka nieszczęścia. Tylko z tymi wypadającymi kłakami walczę, ale przecież jak będę miała gorszą chwilę to wezmę żyletkę i sobie je obetnę.
Kai - 16 Września 2010, 21:38
| Martva napisał/a | | A teraz się jakoś przestałam ślinić, bo nawet jak je kupię i włożę to nigdy nie zobaczę błysku w tym odpowiednim oku. |
A ja myślę z satysfakcją "to już NIGDY nie będzie twoje" i patrzę na siebie w lustrze i mówię sobie - no patrz, XX lat, a jeszcze jakoś wyglądam, jeszcze się odróżniam od mojej grupy wiekowej, jeszcze się chce coś zrobić w życiu.
To naprawdę nie ostatni i nie jedyny facet na Ziemi. Są jacy są, nic na to nie poradzisz, albo się uodpornisz, albo zginiesz. Norma dżunglowa.
merula - 16 Września 2010, 21:42
Martva, jakie oszukiwanie? Dobrze wyglądać to nie grzech i nie musi być to dla kogoś.
illianna - 16 Września 2010, 23:24
Martva, zrób to dla mnie kotku
Bellatrix - 17 Września 2010, 00:04
oj, Martva, Ty to się lubisz rozczulać nad sobą Nie Ty pierwsza i nie ostatnia się "nie wstrzeliłaś" w obiekt. Przejdzie z czasem, tylko się nie zafiksuj, że to "ten-jedyny-idealny-i-zaden-inny" - bo taki na pewno nie był. "Ten idealny" - to taki, który oszaleje na Twoim punkcie, a nie będzie rzucał "widzenia" raz na miesiąc.
I pod żadnym pozorem nie ścinaj włosów!!!
Anonymous - 17 Września 2010, 07:40
| Kai napisał/a | | Żaden facet nie jest wart jednego naszego włosa z głowy. Oni mają własną logikę i ok, go ahead, ale my nie musimy się podporządkowywać. Oni i tak znajdą dziurę w całym, tacy to panowie stworzenia. |
A baby som gupie.
ihan - 17 Września 2010, 07:48
| Kai napisał/a | | Żaden facet nie jest wart jednego naszego włosa z głowy. Oni mają własną logikę i ok, go ahead, ale my nie musimy się podporządkowywać. Oni i tak znajdą dziurę w całym, tacy to panowie stworzenia. |
Kai, za przeproszeniem opowiadasz niewiarygodne bzdury*.
Jest kupa wartościowych facetów i babeczek i równie wielka kupa beznadziejnych. Nic mnie nie drażni tak jak seksizm. Pomijając, że gdyby było jak piszesz, świadczyłoby tylko, że kobiety są jeszcze głupsze, bo poświęcają czas na dogodzenie jakiemuś pośledniemu podgatunkowi.
Martva, wszystko robimy dla siebie. I tyle. Wyglądamy fajnie (jak nam się chce), bo dzięki temu my fajniej się czujemy. A że przy okazji powstają skutki uboczne typu zachwyt płci przeciwnej i nie tylko, cóż zrobić. Aha, i choćby błagał nie idź. Chyba, że widzisz jakieś plusy w spotkaniu, które całe byś przeryczała. OK, widzę jeden plus, psychoterapeuta kazałby ci płacić, a (nie)szczęscie jak rozumiem chyba nie. No, oszczędność finansową można rozważyć.
Ciachanie włosów żyletką przemyśl. To strasznie dużo pracy i się mocno urobisz. Warto? Nożyczkami łatwiej.
* miało być inne słowo, ale system go pewnie wybeepuje.
Kai - 17 Września 2010, 08:09
ihan, wartościowy, to nie znaczy koniecznie "ten jedyny". Poza tym każdy ma inny system "wartościowości". I bardzo mi się podoba Twoje podejście, więc pozwolę sobie na eskalację - nikt, kto nas nie docenia, nie jest wart naszej uwagi, płeć już obojętna. Tak naprawdę kompletnie mnie nie obchodzi, ilu jest tych wartościowych, jeśli są "cudzy", interesuje mnie tylko to, czy lokuję swoje zainteresowanie we właściwym obiekcie. Jeśli tak nie jest, to niestety, nie jest wart tego, aby sobie nim głowę zawracać. A seksizm? No cóż, jestem hetero i doświadczeń uczuciowych z kobietami nie mam.
ihan - 17 Września 2010, 08:16
Bzdura. Jest różnica między 1) poświęcaniem uwagi komuś kogo podziwiamy, kto jest naszym idolem intelektualnym choćby, nawet jeśli wiemy, że z powodu naturalnych ograniczeń, choćby własnej niewielkiej inteligencji nigdy nie będziemy dla tego kogoś równorzędnym partnerem, ale chociaż się staramy, a 2) traceniem czasu i energii na przyciągnięcie uwagi jakiegoś bezwartościowego chłamu, jak raczyłaś określić każdego mężczyznę (skoro żaden, to znaczy, że nie ma wyjątków).
Kai - 17 Września 2010, 08:30
Po namyśle wyedytowałam. Ta dyskusja nie ma sensu, bo mówimy różnymi językami.
shenra - 17 Września 2010, 08:31
A może przestaniecie już?
Kai - 17 Września 2010, 08:32
Ja właśnie skończyłam
joe_cool - 17 Września 2010, 10:37
Rany, jakie to smutne, że fajne, wartościowe dziewczyny bez faceta czują się niczym... Że dopiero facet nadaje im wartość i wszystko, co robią, to dla niego. Ja je*ię.
To mówiłam ja, Jarząbek. Uprasza się o zaniechanie komentarzy typu Amerykę w puszce odkryłaś, ewentualnie Padłem/am. Czasami człowiek musi pojechać banałem i ogólną refleksją na temat marności świata tego, bo inaczej się udusi. Dziękuję.
ilcattivo13 - 17 Września 2010, 18:17
| Martva napisał/a | | Myślę że jednak przesadzacie, nie jest aż takim draniem żeby się napawać moją krzywdą. |
a dasz głowę, że on zdaje sobie sprawę z tego, że Cię przez ostanie miesiące krzywdził? Jeśli tak, to przeproszę, podziękuję i nie będę się więcej wypowiadał na temat Twojego życia osobistego.
Ale jako trzydziestoparoletni facet, powiem tak: znam z sześciu czy siedmiu bydlaków (ze szkoły, z pracy czy sąsiedztwa), którzy traktują kobiety wyłącznie jako zabawki seksualne. Jedni są lepszymi aktorami, drudzy gorszymi. Jedni zdają sobie sprawę, że krzywdzą, inni przeciwnie (ale to im i tak w niczym nie przeszkadza). Jedni szybko się nudzą i często zmieniają "laski", inni korzystają i wyciągają ile wlezie. Jedni o nowych podbojach mówią z błyskiem w oku, wręcz chwalą się, a inni milczą. Jedni zrywają związek definitywnie, inni pozostawiają sobie furtkę do odnowienia "kontaktu" ("a bo jednak miała fajną dupę").
Moje własne doświadczenie, to co pisałaś do tej pory i to, że na zeszłorocznym Falkonie widziałem, z jaką rezerwą się do Ciebie odnosił, pozwala mi na jakieś 80 - 90% zaliczyć Twojego ostatniego byłego do tej kilkuosobowej grupy.
Wybacz, ale nie mogę pisać o tym na spokojnie - jestem nieuleczalnym romantykiem i takie chamskie wykorzystywanie czyichś szczerych uczuć niemożebnie mnie "wpłatnonałożnicza"
A tak w ogóle, wyobrażałaś sobie kiedyś swoje życie u jego boku? Tak mniej romantycznie, a bardziej realistycznie, "szaro-życiowo"? Po ilu latach takiego związku poczułabyś się kompletnie i bezapelacyjnie nieszczęśliwa?
Kai - 17 Września 2010, 18:28
ilcattivo13, są jeszcze tacy, których zdumiewa, że kobieta może być o nich zazdrosna, co z tego, że lecą na inną, przecież kochają tylko ją! Są i tacy, którzy są przykładnymi mężami i ojcami, a także pracownikami, a na wyjazdach służbowych - hulaj dusza, piekła nie ma.
I podpisuję się pod Twoimi słowami wszystkimi czterema kończynami, bo facetów znam mnóstwo, nie wszyscy się przy mnie krępują, traktując mnie jak kumpla - z jedną do łóżka, z drugą do kina, trzeciej kwiaty, bo jeszcze się nie zdeklarowała.
ihan - 17 Września 2010, 20:22
Martva, co do tego dla kogo być piękną i pociągającą przypomniało mi się jak oglądałam Resident Evil dzisiaj. Milla, nawet w świecie gdzie była tylko ona i krwiożercze mutanty miała fajne ciuchy (no, buty miała fajowskie) i nienaganny makijaż z fajnym kolorem szminki. I co, myślisz, że dla oślinionych mutantów? Nie sądzę.
Martva - 17 Września 2010, 22:35
| ihan napisał/a | | Ciachanie włosów żyletką przemyśl. To strasznie dużo pracy i się mocno urobisz. Warto? Nożyczkami łatwiej. |
Żyletka jest ostra, myślę że szybko pójdzie.
| ihan napisał/a | | I co, myślisz, że dla oślinionych mutantów? |
Myślę że dla widzów, częściowo oślinionych.
| ilcattivo13 napisał/a | | a dasz głowę, że on zdaje sobie sprawę z tego, że Cię przez ostanie miesiące krzywdził? |
Myślę że po ostatnim spotkaniu zrozumiał to jasno, jeśli wcześniej nie podejrzewał.
| ilcattivo13 napisał/a | | A tak w ogóle, wyobrażałaś sobie kiedyś swoje życie u jego boku? Tak mniej romantycznie, a bardziej realistycznie, szaro-życiowo? |
Nigdy sobie nie wyobrażałam życia u czyjegoś boku. Ale mnie w ogóle cholernie przeraża przyszłość, a jej planowanie to już w ogóle - siedziałam kiedyś w miłym lokalu w Holandii z ówczesnym facetem, było bardzo bardzo błogo, a on sie uśmiechnął i rzucił 'gdybym ci sie teraz oświadczył, to byś mnie przyjęła, nie?' Wierz mi, wytrzeźwiałam momentalnie i się przeraziłam, a to wtedy był jeszcze całkiem udany związek. Szczęśliwa byłam nawet.
| Bellatrix napisał/a | | Nie Ty pierwsza i nie ostatnia się nie wstrzeliłaś w obiekt. Przejdzie z czasem, tylko się nie zafiksuj, że to ten-jedyny-idealny-i-zaden-inny - bo taki na pewno nie był. |
Ale właściwie skąd Ty to możesz wiedzieć?
| Bellatrix napisał/a | | Ten idealny - to taki, który oszaleje na Twoim punkcie, a nie będzie rzucał widzenia raz na miesiąc. |
Było paru facetów którzy oszaleli na moim punkcie, niestety to nie gwarantuje wzajemności.
W ogóle czytam komentarze o tym ze faceci nie są ważni i że będą inni i że będzie tak samo. Halo! Dla mnie to było ważne. Nadal jest. To było doświadczenie które mnie totalnie, totalnie zmieniło i mówcie sobie co chcecie ale już nigdy i z nikim nie będzie tak samo. Nawet podobnie nie będzie. Ludzie są różni, jak kilka razy na godzinę powtarzała psycholożka na zajęciach dla bezrobotnych. Są różni, mają różne emocje i różne relacje. Dla mnie emocje są ważne. Cholernie. Fizyczność też jest ważna, a do tego silnie powiązana z emocjami. Za bardzo wsiąkłam, za mocno się przywiązałam, za mocno czułam. Nie da się tego ot tak rozwiązać, zostaną mi blizny na całe życie. Nie dam rady zapomnieć i wyrzucić tego z głowy. Nie mam zamiaru udawać przed sobą, nim i resztą świata że to juz dla mnie nieważne. Nie umiem sie nie oglądać i nie bać się myśląc o przyszłości i przyszłych relacjach z kimkolwiek - bo będzie inaczej niz kiedykolwiek przedtem, za bardzo mam mózg przestawiony, oczekiwania, przyzwyczajenia, preferencje. Frustracja mnie ogarnia na samą myśl. Brr.
Kurde, nawet mojego dotychczas ulubionego szorta nie będę mogła przeczytać z uśmiechem, jak dotąd. I planowane opowiadanie traci rację bytu. Bez sensu.
Nie siedzicie w mojej głowie, nie wymagam żebyście rozumieli - tylko pamiętajcie że bywa różnie i generalizowanie i uogólnianie nie zawsze ma sens.
Poza tym - dzięki że jesteście. To dla mnie ważne że mam gdzie powiedzieć parę rzeczy, i ze mogę je skonkretyzować (to też podobno jest ważne, problem nazwany jest problemem oswojonym, też się wczoraj dowiedziałam).
Ekhm. No. ładna dzis pogoda. Znaczy jutro ma byc ładna, a ja mam odwołany spacer
Kai - 17 Września 2010, 22:42
Jak debilna muzyka, jak debilny tekst, tak "Jak zapomnieć" ma w sobie sporo racji.
Im więcej piszesz, im więcej rozumiem sytuację, tym bardziej sądzę, że przeżyłyśmy coś podobnego. Kiedyś na ten temat pogadamy. Na razie lecz się i - obyś wyszła z tego tak jak ja. Szczęśliwsza, spokojniejsza i o coś tam bogatsza.
ihan - 18 Września 2010, 08:06
Ludzie są różni, masz rację. Było dla ciebie ważne, przepraszam za jakieś moje kretyńskie wpisy wcześniejsze.
Fajnie, że też tak masz z oświadczynami i związkami, jestem mniej wyjątkowa . Największy dla mnie koszmar to oświadczyny znienacka, najlepiej publicznie, w lokalu przy świadkach albo na imprezie rodzinnej. IMHO szczyt chamstwa i stawiania osoby oświadczanej pod ścianą, bo jak odmówi wyjdzie na potwora.
dzejes - 18 Września 2010, 09:04
| Kai napisał/a | | I rób tak, jak czujesz... |
Kiedyś byłem świadkiem jak niepijący od pół roku alkoholik na taki tekst odpowiedział "no to idę po flaszkę".
Poza tym to jesteś straszną seksistką i gdyby jakikolwiek facet wypowiadał się tak o kobietach, jak ty o mężczyznach, to wszyscy by go uznali za buca.
Kai - 18 Września 2010, 09:54
A wiesz, z Tobą akurat nie mam ochoty dyskutować w ogóle. I kompletnie mnie nie interesuje Twoja opinia o mnie.
|
|
|