To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

merula - 5 Wrzeœśnia 2010, 14:15

ihan, mądra z Ciebie kobieta.
ilcattivo13 - 5 Wrzeœśnia 2010, 14:22

ihan - merula prawie gada :)
Fidel-F2 - 5 Wrzeœśnia 2010, 14:24

ihan, nie znasz się
dzejes - 5 Wrzeœśnia 2010, 14:52

ihan napisał/a
W życiu nie uwierzę, że ziołowe uspokajacze działają inaczej niż na zasadzie placebo. Ziołowe uspokajacze można łykać jak cukierki i gucio.


Od wszystkiego można się uzależnić.

Martva - 5 Wrzeœśnia 2010, 15:46

ilcattivo13 napisał/a
aha.

Mam ciekawsze rzeczy do bania się. Będę uzależniona od waleriany, to trudno, skończę wystając pod sklepem zielarskim i żebrząc o parę groszy na buteleczkę kropli.

ihan napisał/a
Połowa (a nawet większa połowa) facetów na forum skacze wokół ciebie, jeszcze większa połowa facetów w realu

Jak moja siostra. 'Co się upierasz przy nim, jak możesz mieć każdego?' 'nie mogę mieć każdego' 'możesz' 'no to jak każdego, to dlaczego nie jego?'.

ihan napisał/a
I tak naprawdę trudno wyobrazić sobie coś bardziej nudnego niż stały związek,

Cierpię na związkofobię. Nie chcę stałego związku, chcę względnie stałej relacji. Nie godzinnych spotkań raz na kilka miesięcy.

dzejes napisał/a
Od wszystkiego można się uzależnić.

Jestem uzależniona od internetu i jednego mężczyzny. Ostatnio straciłam apetyt na czekoladę, więc od niej chyba nie jestem uzależniona. Pewnie coś by się jeszcze znalazło. Kocie mruczenie?

Strasznie sie cieszę że umiem koralikować. Puszcza się serial i się dłubie w tych cholernych drobinach, i wtedy się nie myśli, to tak cudownie odmóżdżające że wow.

ihan - 5 Wrzeœśnia 2010, 16:05

dzejes napisał/a
Od wszystkiego można się uzależnić.

Wiem. Sporo osób uzależnionych jest od oddychania.

Martva, myślę, że nie jak twoja siostra. Bo rozumiem, że to nie kwestia, że każdego jak nie jego, bo ludzie nie są równocenni, a powiedzmy "słabość" do pewnych osobników konkretnych nie jest zwykle logicznie wytłumaczalna. Tylko nie rozumiem problemu, że godzinne raz na kilka miesięcy jest złe. Ktoś umiera, wtedy tak, zło nieodwracalne. Ktoś zrywa na stałe i zawsze, zapomina o przyjaciołach, bo się nie wpisują w jego nowy sposób życia, bo już nie są cenni i opłacalni, bo nowe środowisko jest bardziej pożądane, no, to boli. Ale po co robić sobie problemy gdy ktoś nie zrywa znajomości? Bo za rzadko? I co znaczy "mieć kogoś"? Dlaczego miałoby być kłopotem uznanie czyjegoś prawa do wolności, choćby rozumianej jako prawo do bycia przez pewien czas daleko? Dlaczego myślisz, że właśnie ci inni są nieważni, nie doceniasz, że ty jesteś dla nich ważna? Albo uznajemy, że olewamy socjalne stosunki, albo trzeba je cenić.

Martva - 5 Wrzeœśnia 2010, 16:16

ihan napisał/a
Bo za rzadko?


Tak. Cholernie za rzadko.
Nawet nie mam okazji o tym powiedzieć! A to jedna z tych niewielu rzeczy które wolałabym powiedzieć wprost.

ihan - 5 Wrzeœśnia 2010, 16:21

OK, rozumiem, ale spróbuj odwrócić myślenie, a gdyby nie było w ogóle? I chcesz uszczęśliwić siebie, czy drugą osobę? Bo jeśli dla kogoś to "za rzadko" jest wystarczające, to czy nie lepiej to docenić? A jeśli nie jest na tyle ważny, by się przejmować potrzebami drugiej strony, może lepiej znaleźć sobie zastępstwo, bo widocznie to jednak nie o tę czyjąś wyjątkowość chodzi.
Anonymous - 5 Wrzeœśnia 2010, 16:56

Kai napisał/a
Godzilla, ale oni zwykle wolą się użalać nad sobą i swoim nieszczęściem (odseparowanie od nałogu). Wiem, bo usiłuję na rzucenie namówić kilka osób.

Oni po prostu nie chcą rzucić. Na rzucenie nikogo się nie da namówić. Muszą chcieć sami.

ihan, wydaje mi się, że stały, długotrwały związek bez przyjaźni nie może istnieć. A to wyklucza nudę. Przyjaźń nie jest nudna. Ale o tym dużo by można było pisać.

dzejes - 5 Wrzeœśnia 2010, 16:59

ihan napisał/a
Wiem. Sporo osób uzależnionych jest od oddychania.


Masz oczywiście rację, wyraziłem się nieprecyzyjnie, kolokwialnie, licząc na dobrą wolę odbiorcy. Następnym razem odpiszę ci używając rachunku zdań.

ilcattivo13 - 5 Wrzeœśnia 2010, 17:07

Martva napisał/a
Mam ciekawsze rzeczy do bania się. Będę uzależniona od waleriany, to trudno, skończę wystając pod sklepem zielarskim i żebrząc o parę groszy na buteleczkę kropli.


W razie, gdyby Cię przyparło, a zbieranie kasy szło kiepsko, to Grucha mówi, żeby na niego nie liczyć. Jest twardy i swojej butli nie odda.

Martva - 5 Wrzeœśnia 2010, 17:27

ihan napisał/a
a gdyby nie było w ogóle?

Godzina co kilka miesięcy to jest prawie jak 'w ogóle'. Pomyśl sobie że oglądałabyś słońce przez godzinę co kilka miesięcy, niby lepiej niż wcale, ale jednak mało.
Nie było w ogóle to dość realna perspektywa. Zapomnę jak wygląda. Zapomnę brzmienie jego głosu, Zapomnę jego uśmiech. Przestanę wierzyć że istnieje, że jest realny, że mozna go dotknąć. Będę o nim myśleć godzinami i będzie mi przykro.

ihan napisał/a
I chcesz uszczęśliwić siebie, czy drugą osobę?

Siebie. Próbuję wierzyć że nie jestem aż tak odpychająca żeby przebywanie ze mną kogoś unieszczęśliwiało.

ihan napisał/a
Bo jeśli dla kogoś to za rzadko jest wystarczające, to czy nie lepiej to docenić?

Dawno, dawno temu poprosiłam go, zupełnie na poważnie, żeby - jeśli go kiedyś znudzę - powiedział mi wprost, bez wykrętów, nie jak inny ktoś. Zaśmiał się, a jak próbowałam kontynuować temat, kazał mi nie gadać bzdur i zagroził ciężkimi karami fizycznymi. Ja wiem że straciłam na atrakcyjności od czasów spotkań raz-dwa razy w tygodniu, i trochę go rozumiem, ale jakoś trudno mi docenić to 'za rzadko' jeśli ktoś mi wmawia że jestem super, a z drugiej strony ma dla mnie czas 'za rzadko'.




Jaka jest różnica między 'folkowo' 'etnicznie' i 'ludowo'?

Kai - 5 Wrzeœśnia 2010, 19:03

Martva, kiedyś Ci przy piwie opowiem, jak u mnie było. Teraz mi się nie chce tego wywlekać.

Folk mi się kojarzy z muzyką, etniczny z odzieżą, a ludowy z obyczajami, ale może mi się tak zdaje.

Martva - 5 Wrzeœśnia 2010, 19:16

Wrzucam Drewniaki do galerii hurtem i w ustawieniach mogę wybrać charakter, między innymi etniczny i ludowy. Rozumiem że ludowy może być 'nasz' a etniczny jakis afrykański albo cos takiego? A folkowy to taki wybitnie ludowy, jak te:
http://picasaweb.google.c...670714608308274
Kurdeż, przez dłuugo nie będę mogła patrzeć na te kolczyki, dobrze że będą leżeć w szufladzie.

Kai - 6 Wrzeœśnia 2010, 07:43

ihan napisał/a
Bo jeśli dla kogoś to za rzadko jest wystarczające, to czy nie lepiej to docenić?

I przyjąć takim, jakie jest, nie angażując się zanadto? Bardzo dobra opcja.

Swoją drogą, Martva,
Martva napisał/a
Cierpię na związkofobię. Nie chcę stałego związku, chcę względnie stałej relacji.


Nie wydaje Ci się, że facet może nie wyczuwać tego niuansu?

Martva - 6 Wrzeœśnia 2010, 08:44

Facet hołdował zasadzie: spotykamy się, bawimy się, jest fajnie. I było fajnie. Tylko potem jakoś tak wziął i zniknął. Wszystko byłoby super, ale najpierw przewrócił moje życie do góry nogami i mnie też przewrócił do góry nogami i już sobie nie radzę jak go nie ma. A jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś. Zawsze. i takie tam banały, rozumiesz. Tak czy inaczej, czeka mnie trudna rozmowa i za cholerę nie wiem jak to zrobić żeby a/powiedzieć wszystko co chcę powiedzieć (u lekarza mi się nie udaje), b/mieć odwagę c/nie rozryczeć się (ostatnie jest najważniejsze).

Wczoraj długo obrabiałam zdjęcia (nadal nie wiem na ile wycenić celiny:() czytałam do nocy, obudziłam się nad ranem żeby się przewrócić na bok. Krótki przebłysk świadomości, tadam, koniec snu. I koło siódmej sobie uświadomiłam że śmieciarze dziś jeżdżą i może bym wystawiła kubeł sąsiadów którzy pojechali do Norwegii. Bogini, ależ byłam dzielna, zdążyłam.

Kai - 6 Wrzeœśnia 2010, 08:58

U mnie było to samo. I też się tak wściekałam. A potem nagle nabrał chęci na związek-związek, tyle, że to ja miałam wszystko rzucić i jechać do niego na głodową egzystencję. Najlepiej bez dziecka. A że zabrało mu to trochę czasu, w międzyczasie się rozpił i rozluźnił znacznie kanony moralne, to schowałam zadurzenie gdzie jego miejsce i pogoniłam dziada.

Życzę w każdym razie powodzenia. Mnie się nigdy nie udaje nie rozryczeć. Gość myśli, że to dlatego, że mi na nim zależy, a ja po prostu od śmierci rodziców mam oczy na mokrym miejscu i potrafię się rozryczeć o byle co. Mechanicznie, bez zbytniego zaangażowania.

Martva - 6 Wrzeœśnia 2010, 09:22

Też ryczę z byle powodu, a czasem bez, i nijak nie umiem tego kontrolować.

z koralikowej beczki:

oplecione szkiełko które nie wiem jeszcze czy czymś będzie, bo gdyby go wsadzić w bransoletę to bedzie widać skórę pod spodem, a kolczyki nie wiem jak wykończyć.

nowa celinka
Cytat
Zastanawiałam się, za ile można takie bransoletki sprzedać, ale nie doszłam do konstruktywnych wniosków. Bo materiały faktycznie tanie, ale ilość pracy, którą trzeba włożyć spora. Jeśli miałoby się je sprzedawać tak, żeby się to chociaż troszkę opłaciło, bransoletka musiałaby kosztować pewnie około 100 zł. Z drugiej strony nikt tyle za nią nie zapłaci, a sprzedawać za 35 - 40 zł ( tyle może udałoby się dostać) zwyczajnie się nie opłaca.

Cytat
Martva: obawiam się, że z drobnicą jest tak, że jeżeli już ktoś doceni (i byłby gotów zaakceptować cenę typu 60 zł) to jest to osoba, która raczej zrobi sobie taką bransoletkę sama. Bo docenia dlatego, że sama dłubie w drobnicy i ma porównanie...

Może spróbuj wystawiać je na etsy? Za granicą zauważam jakby większy szacunek/podziw/gotowość zapłacenia za dłubaninkę w drobnicy niż w Polsce.

Ja bym dała (jako drobnicowiec, ale leniwy ;) ) 60. I obawiam się, że to max, co możesz uzyskać. W więcej nie bardzo wierzę.

Cytat
Jeśli chodzi bransoletki to niestety nie sprzedawałabym ich poniżej 80 - 100 zł.
To, że ludzie nie umieją docenić nie jest powodem do harówki za 3 zł za godzinę! Dziewczyny...!
Jak ktoś stwierdzi, że za drogo, to niech idzie na rynek i kupi to, co nosi część miasta. Nie każdego musi być stać ale to nie powód do schodzenia poniżej kosztów. Zawsze można rozpocząć poszukiwania odpowiedniej grupy Klientów.Chyba bym się załamała, gdybym miała doliczać sobie 3 zł za godzinę robocizny przy wrapach, tj dla mnie to po prostu jest nie do przyjęcia

I bądź tu, człowieku, mądry.

dalambert - 6 Wrzeœśnia 2010, 09:36

Martva, ty przekombinuj problem "lansu" własnej osoby i twórczośći. Kiedyś TVN Style miały prowadzony/ przez Maję co to teraz w ogrodzie siedzi/ program o twórcach wszelakich - jubilerów - złotników tam sporo pokazywali . Nawet Pucek się załapała.
A Ty masz jakąś stała galeryjkę co to na początekbyła by sklonna gablotkę z wyrobami pod Twoim nazwiskiem zaprowadzić ?
Może jakieś uderzenie w krakowski oddział GW ? Orbit zdaje się współpracuje, to może jakaś wzmianka o młodej zdlnej co to i pisze i drucikuje uroczo by dała sie wykręcić. Forum winno się wspierać :P
pomysłów można mieć sporo, jeno trzeba próbować , za siódmym razem może wypalić :!:
Płacz w podusię i ibuprom , czy inna piguła niczego nie załatwia.
trzymaj sie, a chłop to Ci się jeszcze nie jeden trafi :mrgreen:

Kai - 6 Wrzeœśnia 2010, 09:40

Martva, nie mam odniesienia, jakiej to jest wielkości, ten kamyczek?
Martva - 6 Wrzeœśnia 2010, 09:53

dalambert, nie mogę się lansować za bardzo, bo mnie skarbówka zamknie. I naprawdę, są zdolniejsi, ja jestem mały żuczek i w ogóle. Jak tylko sie poczuję mocniejsza, to trafiam na zdjęcia prac kogoś naprawdę, naprawdę zdolnego i mi oko bieleje (ostatnie odkrycie: http://jagienkaart.blogspot.com/ - fakt że to technika inna, bo bardziej haftowanie na podkładzie niz stricte plecenie, ale i tak sniff.) Jedna galeria internetowa i jeden stacjonarny komis, i boję się rozwijać skrzydła.

dalambert napisał/a
a chłop to Ci się jeszcze nie jeden trafi

Nie chce jakiegoś tam chłopa. Interesuje mnie jeden.

Kai, taki jak w zadrutowanych, mniej niż 2cm, malizna.

merula - 6 Wrzeœśnia 2010, 09:55

ta nowa cellinka mi się podoba.
Kai - 6 Wrzeœśnia 2010, 09:58

Martva napisał/a
Nie chce jakiegoś tam chłopa. Interesuje mnie jeden.

Wierz mi, z odpowiednim nastawieniem 3 miesiące i o nim zapominasz. Ale musisz chcieć.
A może to ja jestem taka wredna .... ?

No to zrób wiszące kolczyki na łańcuszkach i do tego taki sam z uszkiem jako wisiorek.

Co do tamtej galerii - fakt, są wypracowane, ale Twoje mają jakby więcej polotu, fantazji, nie wiem czego no i są optycznie lżejsze. Nie wpadaj w kompleksy.

Wystarczy, jak każdy w swoim środowisku rozreklamuje, poczta pantoflowa nieźle działa.

Martva - 6 Wrzeœśnia 2010, 10:04

Cytat
ta nowa cellinka mi się podoba.

Mnie też, aż żałuję że nie noszę bransoletek ;)

Kai napisał/a
Wierz mi, z odpowiednim nastawieniem 3 miesiące i o nim zapominasz.

Nie, mam za mocno namieszane w główce. Wierz mi.

dalambert - 6 Wrzeœśnia 2010, 10:05

Kai, dobrze gada, dlatego nieśmiało doradzam poważnie przemyśl strategię lansu i wal śmiało. Bizu z "nazwiskiem" cena co najmniej skacze o 50 %.
joe_cool - 6 Wrzeœśnia 2010, 10:54

Martva napisał/a
Mnie też, aż żałuję że nie noszę bransoletek ;)

+1 ;)

A w ogóle to tutaj jest ciekawy artykuł, który może podsunąć Ci parę pomysłów na lans: http://www.polityka.pl/ry...internecie.read

Kai - 6 Wrzeœśnia 2010, 10:59

Tak sobie myślę, że na emeryturze zajmę się meblami. Mam parę pomysłów.

Zapuściłam mackę na znajome forum. Zaraz idę zapuszczać na swoje :)

Martva - 6 Wrzeœśnia 2010, 13:12

Dzielnie się nawet małym słóweczkiem nie zająknęli o działalności gospodarczej, VATach i kasach fiskalnych :)
Spróbowałam wystawić pierwszą celinkę, żeby nie mieć samego drewna w nowościach. Siostra mnie ofuknęła, więc planowaną cenę podniosłam jeszcze troszkę i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Jak to jest, że jak wypijam dziennie trochę soku, kubek kakao i dwie herbaty/herbatki, to mi się nie chce pić, a jak dołożę do tego litr-półtora wody to mnie suszy?

Martva - 6 Wrzeœśnia 2010, 14:05

urocza rodzinna fotka
Kai - 6 Wrzeœśnia 2010, 14:09

:bravo :bravo :bravo Boska! :mrgreen:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group