Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
May - 3 Września 2010, 20:38
| Martva napisał/a | i strasznie fajną plisowaną szarą spódniczkę w rozmiarze '13-14 age' . |
Z opisu wynika, ze mierzylas spodniczke od mundurka szkolnego
Martva - 3 Września 2010, 20:42
May, całkiem prawdopodobne. Hmm, może jutro wrócę i ją kupię, jeśli rzeczywiście jest na mnie za mała to za kilka lat na Kat będzie jak znalazł
| Kai napisał/a | | to najlepiej jak najprościej, |
Dzięki, tak też sądziłam
| Kai napisał/a | | że zaproponowała aminoxil, zamiast cięcia. |
Zajrzałam w gugle i omg, nie stać mnie!
Pomyślałam że gdybym miała włosy do ramion, mogłabym nosić kucyki
Kasiek - 3 Września 2010, 21:34
KAI - zgadzam się z Tobą, ja się odniosłam do mojej sytuacji, że nie mam czasu na koraliki ostatnio, bo trzeba dopiąć resztę. W Twojej to rzeczywiście o wiele lepiej tak jak jest. Przynajmniej do czasu spotkania kogoś normalnego...
Moja przyjaciółka ma już swoje mieszkanie (wynajem, ale zawsze na swoim), pięciomiesięczne dziecko w brzuchu i męża kretyna, na poziomie większości tych, którzy do mnie codziennie dzwonią. Podpisał umowę na wynajem, że płaci do 5 każdego miesiąca z góry, a teraz stwierdził, że będzie płacił dopiero pod koniec i już...
Powiedzcie mi, czemu ludzie tak robią?
Martva, pyralgina raczej nie zniknie, za długo na rynku jest i za dobra jest. Jak AGDA plus na paznokcie
Martva - 4 Września 2010, 09:43
| Kasiek napisał/a | | pyralgina raczej nie zniknie, za długo na rynku jest i za dobra jest. |
Ja nie wiem, nie znam się, tak powiedzieli pani z apteki przez telefon.
Bronchicum w tabletkach też było dobre, a zniknęło.
Kai - 4 Września 2010, 10:13
Martva, nie wierz paniom z apteki, chyba, że to rodzina albo znajomi. Przedwczoraj taka pani usiłowała wcisnąć klientowi paracetamol zamiast codiparu, twierdząc, że tego ostatniego już nie ma na rynku. Kiedy klient odwrócił się i chciał wyjść, nagle sobie przypomniała, że przecież jest...
Martva - 4 Września 2010, 13:35
Ale jednak co innego jak jej się nie chce iść na zaplecze i przynieść, a co innego jak przy mnie dzwoni do kilku hurtowni, tak?
W ramach ubarwiania mojego smutnego życia nabyłam szarą spódnicę i szarą torbę. Nie nabyłam odżywki, znaczy nabyłam, ale nie taką tylko coś w sprayu, bo nie było maski (znaczy była ale nie tej firmy, waxów jest jak psów, moze trzeba było kupić?) Na razie się zastanawiam nad olejkiem rycynowym, bo mam, troche się boję że nie będzie się chciał grzecznie spłukać.
Kai - 4 Września 2010, 14:38
Mam dla Ciebie propozycję - chcesz mieć wiadomość z pierwszej ręki, dzwoń sama do producenta. Nie spławiają ludzi, sama tak robiłam kilka razy, kiedy właśnie w ten sposób usiłowano mi udowodnić, że "nie ma i nie będzie".
W hurtowniach jest ta sama śpiewka - łatwiej powiedzieć, że nie ma, niż sprawdzić, dlaczego nie ma. Podobna sytuacja była swego czasu z radirexem - nie ma, wycofano z produkcji, nie będzie i co? Jest nadal, tyle, że droższy, bo każdy listek (!) jest w kartonowym opakowaniu.
Odnośnie oleju rycynowego - Chmielewska pisała, że spłukuje się gorącą wodą like hell, ale włosy są po paru takich zabiegach naprawdę super.
illianna - 4 Września 2010, 15:14
Pyralgina, obawiam się, ma dobry powód żeby zniknąć, wiele osób jest na nią uczulona, to bardzo silny, niebezpieczny lek. A teraz jest moda na wycofywania takich specyfików. Z leków psychiatrycznych zniknęło już kilka właśnie z powodu licznych skutków ubocznych. Najgorsze, że byli pacjenci, który skutków ubocznych po nich nie mieli, za to efekty leczenia były, a po przestawieniu na leki nowszej generacji, wbrew założeniom, efekty mizerne.
A wax mogę Ci kupić prze okazji jak będę w GK, on nie jest tragicznie drogi, wiec nawet jak się rozmyślisz, to ja zużyję.
Kai - 4 Września 2010, 15:45
illianna, ale przecież pyralginę niedawno skierowano do sprzedaży poza aptekami więc to byłaby pewna niekonsekwencja. Niech te od Goździkowej wycofają, są naprawdę bardziej szkodliwe.
Godzilla - 4 Września 2010, 20:33
Co więcej, jeżeli dziecko ma uciążliwą i nawracającą gorączkę, pediatra kazał stosować na przemian ibuprofen, paracetamol i pyralginę właśnie, w odpowiedniej postaci i dawce (dwa pierwsze w syropie, trzeci w czopkach). W ten sposób można częściej zbijać gorączkę nie przedawkowując leku.
Kai - 4 Września 2010, 22:26
Godzilla, też na to swego czasu wpadłam A potem dostałam Naproxen w syropie i przestałam się martwić nawracaniem gorączki, bo po dwóch dawkach po prostu sobie szła w pierony, jak należy
Godzilla - 4 Września 2010, 22:34
No tak, ale myśmy to testowali na rocznym dziecku. Zresztą nie było aż tak źle, żeby sięgać po pyralginę, ale apap i ibufen na przemian już były stosowane.
Kai - 4 Września 2010, 22:41
Mój też w tym wieku paskudnie chorował, ale jechałam na samym apapie, to było coś z biegunką i wymiotami. Zadziałał biseptol, a już miało się skończyć szpitalem.
illianna - 5 Września 2010, 10:38
Ja tylko pisze o tym, co wiem z praktyki, opinie na temat pyralginy są podzielone, ja sama używam jej jak mam wysoką gorączkę, bo nic innego na mnie specjalnie nie działa, a objawów ubocznych nie mam, ale wiem jak się ją podawało u mnie na oddziale, że zawsze była duża ostrożność. W aptekach jest wiele niebezpiecznych leków, nie tylko etopiryna, która jest łatwo i silnie uzależniająca, tak w ogóle. Zwykłe leki przeciwbólowe też uzależniają bardzo szybko, a objawy odstwienne są bardzo przykre, łącznie z objawami paniki, silnego lęku, bólów mięśniowo-stawowych, zawrotów głowy itd. Już po kilku dniach stosowania może się taki zespół odstwienny pojawić, zwłaszcza jak chcemy szybko dojść do siebie i walimy maksymalne dawki. Oczywiście leki czysto przeciwbólowe i przeciwgorączkowe niczego nie leczą, tylko zmniejszają uczucie dyskomfortu. Wiadomo, że u dzieci i osób starszych lub chorych na serce zbijanie gorączki jest konieczne z powodu układu krążeniowo-oddechowego i czasem nie ma wyjścia. Najgorsze, że te wszystkie coldreksy żrą najczęściej osoby tak zwane zapracowana na maxa, zamiast wyleżeć, a potem się to może przeciągać właśnie z powodu objawów odstawiennych, które trudno odróżnić od grypowych. Sama kiedyś przegięłam i od tej pory staram się unikać, chyba że mam 40 stopni. Już lepiej zażyć coś przeciwzapalnego typu ibuprofen niż paracetamol, który po wątrobie jedzie okropnie, a już nie daj boże go na kaca wziąć, bo alkohol w połączeniu z paracetamolem powoduje bardzo silne uszkodzenia wątroby, która ma wskutek takiego połączenia ma bardzo duże trudności z przerabianiem obu tych substancji. Także jak ktoś chce sie uszkodzić albo nawet zabić wystarczy iść do apteki i monopolowego
Kai - 5 Września 2010, 11:04
Wysoką gorączkę to ja wolę przespać. Rzadko coś biorę. Natomiast ból glowy, też u mnie zdecydowanie rzadki, dosłownie mnie ogłupia i paraliżuje. Inne bóle jak-cię-mogę - czasem przetrzymuję, czasem coś biorę, ale nie przepadam - wolę usunąć przyczynę, jeśli się da.
Natomiast coldrexu i jemu podobnych nigdy w ustach nie miałam i nie zamierzam. Żołądek mam totalnie zrujnowany i bez tego, wątroba - wolę nie wiedzieć. Jako dziecko przeszłam zatrucie antybiotykami, więc nauczona doświadczeniem u mojego też ostrożnie.
Martva - 5 Września 2010, 11:11
Dżisas, tak sobie czytam i postanawiam że do magnezu, tabletek drożdżowych i rutinoscorbinu dołożę sobie jeszcze coś robiącego dobrze wątrobie, niby jem przeciwbólowce 3-4 dni na miesiąc ale może za dużo?
Zrobiłam jeszcze jedną celinę i nauczyłam się oplatać koralikami kaboszony. Tylko te co je mam, czyli gwiazdy kolekcji Zadrutowane są malutkie i oplecione wyglądają jak guziki
Poza tym zimno jest upiornie, dołozyłam sobie jeszcze jeden kocyk na noc. Za to po tygodniu w spodniach naszło mnie na spódnice, to wyciągnęłam z szafy pudełko z grubszymi rajstopami, 40den. Brr.
I naszło mnie, że nie pamiętam od kiedy łykam ziołowe uspokajacze przed snem, bo sie boję że z nerwów nie będę spać. Nawet jak nie mam nerwów, tak na wszelki wypadek. Może dlatego rudy przestał mnie zdradzać z mamą? Pachnę walerianą albo coś takiego?
ilcattivo13 - 5 Września 2010, 11:40
Martva - tak łykasz uspokajacze i nie boisz się uzależnienia?
Kai - 5 Września 2010, 12:02
Martva, Ty już się uzależniłaś, skoro łykasz ze strachu, że nie zaśniesz. Pomyśl sobie - nie musisz wstawać na godzinę, nie musisz dzieci budzić do szkoły, co szkodzi, jak zaśpisz trochę? Nic.
ihan - 5 Września 2010, 12:05
W życiu nie uwierzę, że ziołowe uspokajacze działają inaczej niż na zasadzie placebo. Ziołowe uspokajacze można łykać jak cukierki i gucio.
Kai - 5 Września 2010, 12:08
Yyy... Bellergot też jest ziołowy i nawet jest na receptę. Waleriana i melisa też raczej działają. Natomiast to, co w sklepach sprzedają jako "ziołowe" tabletki na uspokojenie to może być placebo.
Virgo C. - 5 Września 2010, 12:21
A Martva właśnie takie cuda łyka. Konkretnie to Persen jeśli dobrze pamiętam. Tak więc to jak mówi ihan - bardziej placebo niż prawdziwy lek.
Kai - 5 Września 2010, 12:30
Ja w moim najbardziej natężonym okresie nerwicy łykałam właśnie Bellergot. Teraz omijam szerokim łukiem - nie śpię? Wyśpię się po południu, trudno. Najgorsze, co można zrobić, to się tym wszystkim martwić.
Virgo C., w sumie tym gorzej, bo uzależnia się od czynności, rytuału, jak palacze, oprócz głodu nikotynowego mają problem, co robić z rękami.
Godzilla - 5 Września 2010, 12:33
Jak to co robić. Haftować!
Albo robić biżu. Albo frywolitki, albo na szydełku, albo szaliczek na drutach. Kwadraciki na kołderki dla dzieci, o! Jakiż byłby pożytek z nawróconych palaczy!
Kai - 5 Września 2010, 13:07
Godzilla, ale oni zwykle wolą się użalać nad sobą i swoim nieszczęściem (odseparowanie od nałogu). Wiem, bo usiłuję na rzucenie namówić kilka osób.
merula - 5 Września 2010, 13:10
ale to nie do końca tak. paląc można czytać, oglądać TV, buszować w necie, a dziergając trudno łączyć te rzeczy.
ihan - 5 Września 2010, 13:11
Użalanie się nad sobą też może być całkiem przyjemne i może być nałogiem. Popieram go (czasem też praktykuję) bardziej niż palenie papierosów, bo użalacz nie dosiada się do mnie w knajpie i nie dręczy, a palacz wydmuchuje dym w moje otoczenie.
Kai - 5 Września 2010, 13:14
| ihan napisał/a | | czasem też praktykuję |
Użalanie się nad sobą jest przeciwne mojej naturze, ale też je czasem uprawiam, inaczej musiałabym ustępować wszystkim użalaczom i w końcu naprawdę znaleźć się w nieprzyjemnej dla mnie sytuacji.
U mnie niestety użalacze to koledzy z pracy (nie, nie koleżanki!).
Martva - 5 Września 2010, 13:34
| ilcattivo13 napisał/a | | nie boisz się uzależnienia? |
Nie.
| Kai napisał/a | | Ty już się uzależniłaś |
I wuj.
| Virgo C. napisał/a | | Konkretnie to Persen jeśli dobrze pamiętam. |
Przerzuciłam się na tabletki uspokajające z Labofarmu. Melisę mają w składzie i walerianę, śmierdzą na kilometr, więc są raczej ziołowe niż 'ziołowe'.
Posiedziałam godzinę z żółtkiem i olejkiem rycynowym wtartym we włosy. Spłukałam - spora garść sierści się uzbierała. Przyszła moja siostra, rzuciła plotą żeby mnie wyleczyć z kogoś, więc mój stan emocjonalny ze stabilno-wyczekującego (kilka spraw chciałam wyjasnić na początku tygodnia) zrobił się mocno, mocno depresyjny. Coś mi się wydaje że moje serce zostanie w najbliższym czasie skopane, zmiażdżone, posiekane na drobniutkie kawałki i zmielone na koniec.
Właściwie to mi się nie chce ostatnio. Zmuszam się wieczorem żeby wleźć do wanny i puścić prysznic. Czasem się nie zmuszam. Wszystko mi jedno. To chyba znaczy że nie jest dobrze, ale nie da się zrobić nic żeby było.
ilcattivo13 - 5 Września 2010, 13:36
aha.
ihan - 5 Września 2010, 14:06
| Martva napisał/a | | mój stan emocjonalny ze stabilno-wyczekującego (kilka spraw chciałam wyjasnić na początku tygodnia) zrobił się mocno, mocno depresyjny. Coś mi się wydaje że moje serce zostanie w najbliższym czasie skopane, zmiażdżone, posiekane na drobniutkie kawałki i zmielone na koniec. |
No OK, przyznam szczerze, ze kompletnie, kompletnie nie rozumiem po pikusia bladego ludzie sobie komplikują życie i przejmują się swoim sercem w znaczeniu innym niż kardiologiczne. Nie iskrzy, nic z tego nie będzie, to nie. Jest tyle bardziej interesujących rzeczy w życiu, książek do przeczytania, rzeczy do poznania i dowiedzenia się, że tracenie energii na uczucia jest zwykłym marnotrawstwem. I tak naprawdę trudno wyobrazić sobie coś bardziej nudnego niż stały związek, jak mawiała moja koleżanka: "sypiać z tym samym mężem przez kilkanaście kilkadziesiąt lat? To jak z własnym bratem, kazirodztwo". O, przyjaźń, to całkiem inna historia.
| Martva napisał/a |
Właściwie to mi się nie chce ostatnio. Zmuszam się wieczorem żeby wleźć do wanny i puścić prysznic. Czasem się nie zmuszam. Wszystko mi jedno. To chyba znaczy że nie jest dobrze, ale nie da się zrobić nic żeby było. |
Nie. To znaczy, że wmawiasz sobie, że nie jest dobrze. Połowa (a nawet większa połowa) facetów na forum skacze wokół ciebie, jeszcze większa połowa facetów w realu, plus kilka kobietek, na które możesz liczyć. Nie jest dobrze wtedy, gdy nikt się tobą nie przejmuje, gdy jesteś przeźroczysta i nawet gdy prosisz o pomoc nikt nie reaguje. Gdy nie włazisz pod prysznic, nie zmuszasz się w ogóle, a nie czasem, gdy nawet nie wyjesz z rozpaczy, bo jest ci całkiem obojętne. Gdy nie przejmujesz się czy jest dobrze, gdy niczym się nie przejmujesz.
|
|
|