Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
Fidel-F2 - 27 Marca 2008, 23:55
wiedząc co syn wniósł do mojego życia moge Ci jedynie współczuć; gdyby mi go teraz odebrano czułbym straszną pustką i trudno by mi było znaleźć sens
Agata - 28 Marca 2008, 00:14
Już to tu gdzieś pisałam: nie należy się usztywniać w jednym stanowisku i mówić, nie, nigdy, bo potem może nam być głupio przed samymi sobą, żeśmy się tak upierali. Nie odkryję Ameryki ani nawet Pcimia pisząc, że to, co dziś wydaje nam się pewne, za lat pięć czy dziesięć może budzić tylko pusty śmiech. Droga Winogronko, czy nie byłoby szczerzej pisać: 'na chwilę obecną myśl o rodzeniu dzieci rodzi mi ciary na plecach', zamiast wypowiadać się tak stanowczo o czymś, o czym pojęcia mieć nie możemy, tak jak pięć lat temu nie przeczuwałaś nawet siebie takiej, jaką jesteś dzisiaj?
Rafal Kosik - 28 Marca 2008, 00:55
GrapeVine napisał/a | Tak więc moja ostateczna decyzja, podjęta już w wielu lat 6 - nie mieć dzieci, fizycznie jestem na nie, psychicznie również nie czuję się matką (córką, siostrą, kochanką, przyjaciółką i koleżanką - tak, ale nie matką) i pewnie nigdy się nie poczuję |
W wieku sześciu lat... niech pomyślę, chciałem wtedy być śmieciarzem. Każdy samochód, któremu coś błyskało na dachu, był ważniejszy od innych, którym nic nie błyskało. Niestety dziś bym się nie podpisał pod tamtymi marzeniami. Spójrz na to inaczej: Pierwsza błyskawica uderza w ocean wypełniony zawiesiną węglowodorów. Od tej iskry po pół miliardzie lat powstaje pierwszy replikant, który nie należy jeszcze w pełni do świata żywych. Po kolejnym pół miliardzie lat mamy pierwszego wielokomórkowaca (... - tu pominę jakieś 10 stron textu). Dostajemy w efekcie człowieka, za którym stoją prawie 4 miliardy lat ewolucji, zagryzania się, zasysania, zadeptywania, słowem - walki o przetrwanie. I na końcu jesteś Ty i mówisz, sącząc tequilę, "Starczy. Mnie się nie chce". Więc po jaką babcię męczyli się ci wszyscy przed Tobą?
Kasiek - 28 Marca 2008, 05:16
jewgienij napisał/a | Kasiek napisał/a | Rafał, nie wiem na jakim Ty świecie żyjesz, ale większości matek młodych jakie znam, na to po prostu nie stać. Zwłaszcza wtedy, kiedy pojawia się na świecie dziecko. Jasne że tak, ale po prostu brak na to możliwości finansowych.... |
To kolejna kwestia. Jeśli ktoś decyduje się na dziecko nie mając ustabilizowanej w miarę sytuacji finansowej, to do kogo pretensje, że ciężko? Że facet też mało zarabia albo był dupkiem i odszedł? A kto go wybrał na partnera i ojca? Rodzice? |
Nie no to jest jasne. Jak nie mam stałej pracy i partner tak samo, w życiu nie decydowałabym się na dziecko. W naszym kraju, jak i gdzie indziej ciężko jednak zdefiniować ustabilizowaną sytuację. Tpo znaczy dla jednego jest to własny dom i pensja 5000 x 2, dla innego bedzie to wynajmowana kawalerka i pensja 800 zł x 2. I wtedy zonk. Ale wiem o co Ci chodzi, to jasne.
A co do faceta (czy kobiety, bo też są goopie *beep* ii odchodzą), tak jak i decyzje: zmieniają się z wiekiem. Dochodzą do wniosku (jak z dzieckiem: nie chciałam a chcę) że chcieli/chciały kiedyś tego wszystkiego, ale juz nie chcą. I nie warościuje. Nie opuściłabym dziecka za chiny ludowe, ale są tacy/takie, którzy tak robią. Z drugiej strony... kto dziecku czasem robi większą krzywdę? Ten/Ta która zostanie i będzie się wyżywać za poświęcenie? Czy Ten/Ta która odejdze i będzie się opiekować z daleka?
dzejes - 28 Marca 2008, 06:34
Kasiek napisał/a | Czy Ten/Ta która odejdze i będzie się opiekować z daleka? |
Telepatycznie, telefonicznie ?
dareko - 28 Marca 2008, 09:13
GrapeVine, Ja nie bede Ci wspolczol, ani namwial o wiekszej uczciwosc czy macierzynstwa. Jest jak jest, zycze, by bylo Ci z tym zawsze dobrze. Jesli zmienisz zdanie, to tez zycze, by bylo Ci z tym dobrze.
Wracajac do tematu...
Wiele tu rozmwaiamy o prawach kobiet a w ogole nie rozmawiamy o prawach dziecka.
Mam takie pytanie, czy dziecko ma prawo do:
1. Naturalnego, najzdorwszego dla niego pokarmu?
2. Przyjsc na swiat wtedy, gdy bedzie na to gotowe?
3. Miec pretensje do matki, ze ta nie chciala go karmic piersia i ma z tego powodu, albo prawdopodobnie z tego powodu problemu zdrowotne.
No i jeszcze o tym, kto ma tych praw bronic, wiec, drogie Panie, wazne pytanie
Czy ojciec ma prawo upominac sie u matki o prawa dziecka?
Agata napisał/a | Będę się jednak upierać, że każda matka i każdy ojciec, osobno i jako para, powinni mieć prawo i szeroki obszar wolności do ustalania swoich sposobów postępowania tak długo, jak radykalnie i niepodważalnie nie szkodzą dziecku. |
Co to jest "radykalnie i niepodwazalnie"? Jak je katuja, glodza? Nie wystarczy, ze szkodza dziecku? Nie z powodu nieumiejetnosci, bledu, niewiedzy czy zwyklej ludzkiej niedoskonalosci. Mam na mysli dzialanie na szkode dziecka z premedytacja.
GrapeVine - 28 Marca 2008, 11:17
Katowanie kogokolwiek, z tymbardziej bezbronnego stworzenia jakim jest dziecko (a także pies czy koń, które również są często ofiarami przemocy) jest po prostu nieludzkie
A co do pokarmu to jak zwykle powiem coś kontrowersyjnego, nie twierdząc przy tym, że matki karmiące naturalnie są złe (bo wiadomo że to nieprawda) chodzi mi tylko o dokonywanie wyborów. W telewizji reklamowany jest pokarm dla dzieci Bebilon (sama zostałam wychowana na temu podobnych środkach), jak również reklamują wszelkiego rodzaju napoje typu Coca-Cola, Pepsi... Matka dokonuje wyboru żeby dziecko karmic piersią (ok, jej wybór), a potem beztrosko kupuje swojemu czteroletniemu brzdącowi czipsy i colę do popicia - i uwierzcie mi, że tutaj widzę jakąś niekonsekwencję, dziwimy się że występuje coraz więcej uczuleń pokarmowych, za czasów mojego niemowlęctwa dzieci były zabierane matkom zaraz po porodzie, karmienie naturalne było często odradzane, a ja jakoś nie zauważyłam wśród swoich rówieśników ani jednego alergika, natomiast pokolenie fastfoodów bez przerwy na coś choruje
Nie współczujcie mi (do Fidela) bo to moja decyzja i jestem z niej dumna, mam w rodzinie mnóstwo dzieci, którymi chcąc niechcąc muszę się od czasu do czasu zająć znam też małżeństwa bezdzietne które do późnej starości wiodą szczęśliwy żywot każdemu według potrzeb, dziękuję
Edit: zrobiłam mnóstwo literówek, piszę nie na swojej klawiaturze
dareko - 28 Marca 2008, 11:20
GrapeVine, nie odpowiedzialas.
corpse bride - 28 Marca 2008, 11:20
a ja jeszcze do rafała - zapomniałam powiedzieć, że się ciesze z twojego kompostownika serio.
GrapeVine - 28 Marca 2008, 11:23
dareko napisał/a | GrapeVine, nie odpowiedzialas. |
Na które pytanie? O prawa ojca?
Jego decyzją jest czy chce dziecka, czy jest w stanie wspólnie z żoną je wychować, poród i karmienie jest sprawą kobiety bo dotyczy jej ciała a co za tym idzie jej sfery psychicznej, której mężczyzna nie zrozumie jeśli życie jest tak niesprawiedliwe że pokarało kobietę macicą i koniecznością rodzenia dzieci, to pokarało facetów mniejszymi możliwościami ingerencji w początkowe stadium życia dziecka, do takiego wniosku doszłam...
Anonymous - 28 Marca 2008, 11:25
dareko, a Ty nie odpowiedziałeś, jak to w końcu z tym porodem jest i gdzie ta ogromna różnica. Agata napisała wcześniej, że brak uczestnictwa ojca może mieć skutki dla matki oraz dziecka i chyba się z tym zgodzisz, zresztą poczytać o tym wystarczy.
Martva - 28 Marca 2008, 11:28
corpse bride napisał/a | zapomniałam powiedzieć, że się ciesze z twojego kompostownika |
To mi przypomina że czeka mnie przesiewanie pryzmy kompostowej w weekend. Moje biedne mięśnie
GrapeVine napisał/a | jeśli życie jest tak niesprawiedliwe że pokarało kobietę macicą i koniecznością rodzenia dzieci |
Pffff.
Na szczęście żyjemy w XXI wieku, nie chcę - nie muszę, i nawet nie czuję konieczności biegania do wiedźmy-zielarki
GrapeVine - 28 Marca 2008, 11:31
Martva napisał/a | Pffff.
Na szczęście żyjemy w XXI wieku, nie chcę - nie muszę, i nawet nie czuję konieczności biegania do wiedźmy-zielarki |
Ja też nie
jewgienij - 28 Marca 2008, 11:35
Rafal Kosik napisał/a |
W wieku sześciu lat... niech pomyślę, chciałem wtedy być śmieciarzem. |
Nie tylko Ty
Każda wizyta pomarańczowej śmieciarki na podwórku, z tymi dumnie uczepionymi z tyłu panami groziła wypadnięciem przez okno
Mniej więcej w tym samym czasie obiecaliśmy sobie z kolegą, że się nigdy nie ożenimy, tylko będziemy pływać na statku po jakichś niewiadomych wodach i - z tego, co pamiętam - grać w karty. Kolega złamał obietnicę, bo się ożenił jakieś dziesięć lat temu. Mięczak.
merula - 28 Marca 2008, 11:52
[quote="dareko
Wracajac do tematu...
Wiele tu rozmwaiamy o prawach kobiet a w ogole nie rozmawiamy o prawach dziecka.
Mam takie pytanie, czy dziecko ma prawo do:
1. Naturalnego, najzdorwszego dla niego pokarmu?
2. Przyjsc na swiat wtedy, gdy bedzie na to gotowe?
3. Miec pretensje do matki, ze ta nie chciala go karmic piersia i ma z tego powodu, albo prawdopodobnie z tego powodu problemu zdrowotne.
No i jeszcze o tym, kto ma tych praw bronic, wiec, drogie Panie, wazne pytanie
Czy ojciec ma prawo upominac sie u matki o prawa dziecka?
.
dareko pojechałeś po bandzie. Wiele twoich argumentów jestem w stanie zrozumieć, ale z tym ostatnim wyjechałeś poza granice tolerancji mojej. Owszem, posiadanie dziecka powinno być wynikiem zgody obojga twórców, owszem owi twórcy powinni liczyc sie z ograniczeniem własnej swobody, możliwości na jakiś czas, rezygnacji z choćby pewnej dozy egoizmu, ale argument, ze ktokolwiek bedzie arbitralnie decydował o prawie całym życiu kobiety stającej sie matką w imie bardzo szeroko pojętego dobra dziecka otwiera mi symboliczny nóż w kieszeni.
Wyobraź sobie, że większość kobiet to nie są skrajne debilki, które z sadystyczną radością działają na szkodę dziecka. Niektórzy biolodzy zauwazają, ze mają one mózgi, z których nawet robia użytek.
Zaryzykowałąbym nawet stwierdzenie, że wiekszosć matek nie ma ochoty robic dzieciom krzywdy, a nawet chciałaby dla nich jak najlepiej.
A arbitralne działania, mające narzucić kobietom jak powinny się zachowywać w imię dobra dziecka i z czego w związku z tym zrezygnować doprowadzają mnie nieomal do apopleksji.
Uważam, że w rozsadnych granicach rodzicielka dziecka ma prawo określić granice swojego poświęcenia. Kobieta stając sie matką nie staje się maszynką do wychowu dzieci. Ma prawo do swoich preferencji co do diety, sposobów spędzania czasu i sposobów wychowywania dziecka, do jego lubienia, bądź też nie. W końcu skoro każdy moze kogoś lubić bardziej lub mniej to nie twórzmy mitu, że ten człowiek, którego spłodziliśmy musi być ósmym cudem świata, bo wcale tak nie jest. I naprawdę bywają dzieci, tóre trudno lubić, zwłaszcza w momentach zmęczenia i słabości. I nie oznacza to zaraz, że jest się wyrodnym rodzicem, który krzywdzi dziecko.
Co do szkód uczynionych dziecku metodami karmienia - to też trochę mit i legenda. pewnie, ze świetnie jest, jeśli można karmic dziecko piersią, bo.... i tu sobie wstaw całyszereg argumentów wskazywanych przez poradniki i "badania", ale i bez tego dzieci przeżywają, jak większość przychówku świata cywilizowanego z lat 50-80 karmionego zgodnie z nauką sztcznie, w określonym czasie i które to jakoś w zdrowiu przeżyło. Na całym świecie dzieci sa karmione naprawdę różnie i jakoś żyją. Przeżywają nawet dzieci weganek, co według niektórych dietetyków i naukowców zakrawa o cud , a poza tym woła o pomstę do nieba. Czyli można i piers nie jest wszechmocnym "fetyszem". Choć z różnych względów bywa przyjwmna i wygodna ( wiem z doświadczenia)
GrapeVine nie chcę Ci niczego wpierać i nie odbierz tego w ten sposób. W zasadzie podobnie do Ciebie i kilku innych dyskutantek niespecjalnie przepadałam za dziećmi i w związku z posiadaniem własnych właściwie niewiele sie to zmieniło. Wrecz nie miałam zapędów do bycia fajną ciotką, czy tym podobne. Zawsze w ich towarzystwie czułam się nieswojo i jedyne co się zmieniło w tym względzie, to to, ze posiadanie własnych oswoiło mnie z tym swiatem i nieco lepiej go rozumiem, a co za tym idzie akceptuję. I to dotyczy głównie nie moich dzieci. Natomiast własne pociechy, zwane równiez paskudami, to całkiem inna historia. I bez wstydu przyznaję się, że swojego starszego syna polubiłam tak mniej wiecej po trzech miesiacach od porodu, a poczułam, ze kocham jeszcze później. A nie był niechciany. Po prostu osławiony instynkt macierzyński widocznie obudził się później, albo nie dotarło do niego, że to juz czas na pobudkę. Ale jednak włąsne dziecko to inne dziecko, niż obce albo twór abstrakcyjny czy pojęcie. Tak więc przyjmij słowo od praktyczki, ze zegar biologiczny i własne geny trochę w spojrzeniu na posiadanie dzieci zmieniają.
Nie uwazam, jak iektórzy panowie, że posiadanie dzieci to cud miłości i sam miód, ale dostrzegam w byciu mamą moich syneczków więcej plusów i pozytywów niż upierdliwosci w sumie. Choć wychowywanie tej przyszłości narodu tudzież banku genów to bywa cieżką, żmudną pracą, która kończy się wraz ze śmiercią rodziców
Co do granic poświecenie, utraty atrakcyjności itp. to oszywiście jak zawsze jets to indyidualne, ale ja na przykład cieszę sie, ze mój mąż był w trakcie porodu. Bo po pierwsze on czuje się spełniony, zresztą to on chciał i napierał, ja byłam większą tradycjonalistką, a po drugie był potrzebny nawet nie jako wsparcie duchowe, choc to tez nie było bez znaczenia, ale był w pełni zaangazowanym moim rzecznikiem względem strony szpitalnej. Nie zawdze kobieta jest w stanie wyartykułowac pewne potrzeby, czy zastrzezenia i w takiej sytuacji bardzo przydaje sie przytomny rzecznik i obrońca.
A tekst, że wrażliwy mężczyzna po widoku rodzącej kobiety przestaje ją uwazać za atrakcyjną seksuelnie zwala mnie z nóg. Pretekst, jak każdy inny.Kobiety w zwiazku z tym miewają straszliwe kompleksy i opory, ale jakos nie słychac głosów obrońców ich prawa do poczucia satysfakcji wizualnej i mentalnej z siebie i partnera. I jakoś nikt nie zrobił badań jak widok rozlazłego, utytego faceta może szokująco wpłynąć na wrażliwa psychokę kobiet i jakie spustoszenie uczynić w ich popędzie do partnera. Jak już niech bedzie równość i sprawiedliwosć, my też lubimy popatrzec i pomacać jędrne i ładne ciałka.A co, nie możemy?
Uff... rozpisałam sie, a zdaje sie, ze to jeszcze nie wszystko, co nasunęło mie się w związku z ta pasjonującą dyskusją.
dareko - 28 Marca 2008, 11:54
GrapeVine napisał/a | Na które pytanie? O prawa ojca? |
Na zadne nie odpowiedzialas. Ucieklas od prostej odpowiedzi. Czy dziecko ma prawa i czy ojciec moze jego praw bronic?
Zadna z Pan jeszcze nie odpowiedziala.
Agata napisał/a | dareko, obecność ojca przy porodzie może mieć taki wpływ na dziecko, że kobieta, która tego potrzebuje i zostanie pozbawiona, będzie miała mniejsze wsparcie w trakcie tego, jak sobie wyobrażam, trudnego procesu i przez to cała akcja może być bardziej histeryczna i mniej gładka niż mogłaby być. A to już wpływ na dziecko ma. Rodzi się chyba również głową, nie? |
Na dziecko? Zartujesz chyba, czy moze naciagasz? Ojciec przy porodzie ma szanse najwyzej dziecku zaszkodzic. Bylas? Ja bylem.
Miria napisał/a | Sądzę, że kobieta moze przeżyć traumę w związku z tym, jak jej ciało zmienia się po porodzie i też może mieć to skutek w postaci braku seksu, więc i rozpadu związku. Dlatego jestem w stanie zrozumieć zarówno niechęc faceta do brania udziału w porodzie, jak i troskę kobiety o własne ciało. Zgadzam się, że dobro dziecka jest ważniejsze, ale w obie strony to działa. |
To, czy kobieta przezyje taka traume zalezne jest glownie od tego, jaki jest jej stosunek do macierzynstwa i wlasnego ciala. Tak sadze.
Miria napisał/a | dareko, a Ty nie odpowiedziałeś, jak to w końcu z tym porodem jest i gdzie ta ogromna różnica. Agata napisała wcześniej, że brak uczestnictwa ojca może mieć skutki dla matki oraz dziecka i chyba się z tym zgodzisz, zresztą poczytać o tym wystarczy. |
Nie, nie zgodze sie. Czytalem duzo, naprawde duzo. Nigdzie nie znalazlem zalecenia, by meza namawiac, badz wymagac od niego obecnosci przy porodzie. Nigdzie tez nie znalazlem zalecen, by kobiete do takiej obecnosci zmuszac. Zalecana jest rozwaga i wspolne przemyslenie decyzji. Nic na sile. Nie slyszalem o negatywnych skutkach nieobecnosci meza dla dziecka. Nie slyszalem tez o negatywnych skutkach dla matki, slyszalem, ze wolalyby, zeby byl bo byloby im lzej. Zadnych konsekwencji to nie mialo. Moze sa jakies sporadyczne przypadki, nie wykluczam, ale porownywanie obecnosci przy porodzie do karmienia piersia jest zwyczajnie glupie.
merula - 28 Marca 2008, 12:03
dareko, owszewm , dziecko ma prawa. Nie wieksze i nie mniejsze niż jego matka.
Owszem, ojciec ma prawo bronic słusznych według niego praw dziecka, a matka ma prawo bronić tego, co sama uwaza za słuszne. A poniewaz oboje, jak mniemam sa dorosli, to na jej granicach, zwłaszcza tych uznanych za intymne i ostateczne kończa się możliwości perswazji ojca. I tyle.
Dodam jeszcze, że skoro kobieta skazana jest w jakiś sposób na dziecko, skoro decyduje sie zostac matką, tak dziecko jest skazane na matkę, a szerzej na rodziców. I to jest granica filozofowania, bo tego się nie przeskoczy. Chyba, ze chcesz promowac model niemiecki, czy też amerykański , gdzie odpowiednie władze decydują, czy możesz pozostać rodzicem swojego dziecka i chętnie kontrolują to, jak rodzice wychowują swoje dzieci. Mnie sie ten model stanowczo nie podoba.
Piech - 28 Marca 2008, 12:04
Rafal Kosik napisał/a | Dostajemy w efekcie człowieka, za którym stoją prawie 4 miliardy lat ewolucji, zagryzania się, zasysania, zadeptywania, słowem - walki o przetrwanie. I na końcu jesteś Ty i mówisz, sącząc tequilę, Starczy. Mnie się nie chce. |
To jest ciekawe podejście, choć za mało spektakularne, aby kwalifikować się do Nagrody Darwina. W eliminowaniu własnych genów z ogólnoludzkiej puli genowej też panuje ostra konkurencja: http://www.darwinawards.com/
dareko - 28 Marca 2008, 12:08
merula, Odpowiem jak tylko bede mial chwile czasu. Teraz tylko chcialbym zauwazyc, ze ucieklas od jasnej odpowiedzi na postawione pytania.
Anonymous - 28 Marca 2008, 14:10
dareko napisał/a | To, czy kobieta przezyje taka traume zalezne jest glownie od tego, jaki jest jej stosunek do macierzynstwa i wlasnego ciala. Tak sadze. |
No właśnie, a nie ma prawa do traumy? Moze rozwiń tę wypowiedź, bo mam dziwne wrażenie, ze masz na myśli NIEWŁAŚCIWY stosunek. Popraw mnie, jeśli się mylę.
dareko napisał/a | Nie, nie zgodze sie. Czytalem duzo, naprawde duzo. Nigdzie nie znalazlem zalecenia, by meza namawiac, badz wymagac od niego obecnosci przy porodzie. Nigdzie tez nie znalazlem zalecen, by kobiete do takiej obecnosci zmuszac. Zalecana jest rozwaga i wspolne przemyslenie decyzji. Nic na sile. |
Rozumiem, że czytałeś też zalecenia, żeby kobietę zmuszać do karmienia piersią i piętnować, jesli nie chce tego robić?
Merula, dobrze poczytać taki głos matki.
corpse bride - 28 Marca 2008, 15:11
Miria napisał/a | Merula, dobrze poczytać taki głos matki. |
no właśnie
dareko - 28 Marca 2008, 18:27
Post bedzie dlugi, nie da sie skrocic.
merula napisał/a | dareko napisał/a |
Wracajac do tematu...
Wiele tu rozmwaiamy o prawach kobiet a w ogole nie rozmawiamy o prawach dziecka.
Mam takie pytanie, czy dziecko ma prawo do:
1. Naturalnego, najzdorwszego dla niego pokarmu?
2. Przyjsc na swiat wtedy, gdy bedzie na to gotowe?
3. Miec pretensje do matki, ze ta nie chciala go karmic piersia i ma z tego powodu, albo prawdopodobnie z tego powodu problemu zdrowotne.
No i jeszcze o tym, kto ma tych praw bronic, wiec, drogie Panie, wazne pytanie
Czy ojciec ma prawo upominac sie u matki o prawa dziecka?
. |
dareko pojechałeś po bandzie. Wiele twoich argumentów jestem w stanie zrozumieć, ale z tym ostatnim wyjechałeś poza granice tolerancji mojej. |
Merula, twojego wybuchu nie wywolal ani jeden argument, przynajmniej nie ma go w cytacie. W cytacie sa pytania. Czyzby koniecznosc odpowiedzi na nie wywolala taka reakcje?
[quote="merula"]ale argument, ze ktokolwiek bedzie arbitralnie decydował o prawie
całym życiu kobiety stającej sie matką w imie bardzo szeroko pojętego dobra dziecka otwiera mi symboliczny nóż w kieszeni.
No, mi tez by sie otworzyl. Jesli myslalas o mnie, to pozwol, ze sprostuje. Nie uwazam, by karmienie piersia decydowalo o "prawie calym zyciu kobiety". Tak uwazasz? Piersi po karmienu uwazasz za "prawie cale zycie" kobiety. Mam o kobietach znacznie lepsze zdanie.
Nie chodzi mi o "bardzo szeroko pojete dobro dziecka" tylko konretne skutki nie karmienia piersia. ale w dalsze czesci Twojego postu uslyszymy szum wody. Wszystkie fakty i badania dostyczace karmienia piersia spuscilas z woda w toalecie a podkreslilas, ze dzieci od tego nie umieraja. Od wielu innych rzeczy tez nie umieraja, wymieniac? Baaardzo, bardzo nietrafiony argument.
merula napisał/a | Wyobraź sobie, że większość kobiet to nie są skrajne debilki, które z sadystyczną radością działają na szkodę dziecka. Niektórzy biolodzy zauwazają, ze mają one mózgi, z których nawet robia użytek.
Zaryzykowałąbym nawet stwierdzenie, że wiekszosć matek nie ma ochoty robic dzieciom krzywdy, a nawet chciałaby dla nich jak najlepiej. |
Bardzo Cie prosze, jesli polemizujesz ze mna, to polemizuj ze mna a nie z czyms co sobie dopowiesz czy wyobrazisz. Podaj jakis moj cytat, w ktorym twierdzilbym, ze kobiety mozgu nie maja, ze wiekszosc matek jest wyrodna, czy cos podobnego. Bardzo, bardzo Cie o to prosze.
Dalej kawalek z oczywistymi oczywistosciami z ktorymi oczywiscie sie zgadzam, i z ktorymi, oczywiscie, nigdy nie polemizowalem. Czy Ty aby napewno pisalas do mnie? merula napisał/a | A arbitralne działania, mające narzucić kobietom jak powinny się zachowywać w imię dobra dziecka i z czego w związku z tym zrezygnować doprowadzają mnie nieomal do apopleksji. |
Gdzie ja pisalem, ze kobiety maja z czegos rezygnowac? Jeslesmy ludzmi, czlowiek to taki gatunek. Ssak, wiesz? No i dzieci ssakow zywia sie mlekiem ich matek. Tak stoworzyla nas natura, czy jak kto woli Bog. No wiec to mleko jest dla naszych dzieci niezwykle cenne i najzdrowsze. Kobiety karmia nim dzieci i, doprawdy, nie wiem z czego rezygnuja. Mamy tez pokarm sztuczny, wymyslony i stworzony, by w sytuacjach, gdy kobieta karmic nie moze, dziecko mialo co jesc. Niektorym kobietom jawi sie to jako jakis wybor. Cos jak, po co dziecku dawac owoce, wystarczy tabletka witamin dziennie. Od tego sie nie umiera. Dzieci o zdanie nie pytaja.
merula napisał/a | Co do szkód uczynionych dziecku metodami karmienia - to też trochę mit i legenda. pewnie, ze świetnie jest, jeśli można karmic dziecko piersią, bo.... i tu sobie wstaw całyszereg argumentów wskazywanych przez poradniki i badania, |
Rozmawiamy caly czas o sytuacji kiedy mozna. Wlasnei slychac szum wody spuszczanej wraz z zaletami karmienia piersia bo:
merula napisał/a | ale i bez tego dzieci przeżywają |
Moze ja jestem nienormalny, moze to meski szownizm, seksizm i brak empatii, ale mi nie wystarczy, ze dzieci jakos przezywaja, wiesz? merula napisał/a | A tekst, że wrażliwy mężczyzna po widoku rodzącej kobiety przestaje ją uwazać za atrakcyjną seksuelnie zwala mnie z nóg. Pretekst, jak każdy inny. |
Jak mawia Miria, wystarczy troche poczytac na ten temat. Ota pewna ciekawa relacja i odpwoiedz kobiety ktora nie teoretyzuje.:
Cytat | Witam!
Postaram się jasno i klarownie przedstawić mój problem, bo zależy mi na fachowej poradzie, a słyszałem, że na tym forum eksperci wypowiadają się dość szybko.
Minął 7 tydzień od rodzinnego porodu. Z narodzin syna cieszę się przeogromnie, z decyzji o porodzie rodzinnym już mniej. Tak naprawdę to wcale się nie cieszę i bardzo tego żałuję. Ale nie chcę się nad tym rozwodzić, stało się i tyle. Prawdę mówiąc wciąż nie mogę dojść do siebie po tym jak zobaczyłem moją żonę rodzącą. Na tylu forach już czytałem opinie o facetach takich jak ja, którym wraz z potem i widokiem krwi ich rodzących kobiet przeszła ochota na seks i bliskość. Nie chcę o tym pisać bo to już się stało, dlaczego – nie wiem, ale wciąż po prawie 2 miesiącach nie mogę spojrzeć na zonę inaczej jak na matkę mojego dziecka. Jej wspaniałe niegdyś piersi nie robią na mnie żadnego wrażenia, każda próba wyobrażenia sobie sytuacji intymnych nie wzbudza żadnych emocji. Nie mogę się pozbyć widoku cierpiącej, jęczącej, płaczącej żony, spoconej i zalanej krwią; widoku niemalże chlustających wód płodowych… Może trafiliśmy do złego szpitala, może personel nas olał, może u innych porody przebiegają w sposób bardziej cywilizowany, może… W każdym razie ja nie mogę tego zapomnieć, teraz patrzę na cielesność mojej żony przez pryzmat porodu.
Proszę o radę jak mam to zmienić, co robić by ratować sytuację. Zaznaczam, że nie chcę już komentarzy o słuszności porodów rodzinnych, nie chcę „za i przeciw”, nie chcę też ciosów wymierzonych we mnie i mój egoizm, bo moje wyrzuty sumienia starczyłyby na porządną karę chłosty. Proszę o pomoc bo niedługo skończy się czas połogu i żona będzie potrzebowała bliskości, o której ja nawet nie jestem w stanie pomyśleć. Nie chcę jej odtrącać, bo bardzo ją kocham, jestem jej wdzięczny za lata wspólnego życia i cudownego chłopca, który uczynił nas rodzicami i dał pełen wymiar naszej rodzinie.
Pozdrawiam i czekam na pomoc |
Cytat | Niestety czasem może się zdarzyć sytuacja jaką Pan opisuje i zapewniam Pana,że nie jest Pan jedyny.
Przez internet za wiele pomóc nie możemy, ale doświadczony psychoterapeuta może wiele poradzić. Osobiście znam pary z podobnymi doświadczeniami i po psychoterapii wszystko wróciło do normy, ale potrzeba było na to trochę czasu.
Pozdrawiam serdecznie
Magdalena Likas-położna, doradca laktacyjny |
Zacytowalem calosc, gdyz relacja swietnie opisuje zagrozenia o jakich pisalem.
merula napisał/a | dareko, owszewm , dziecko ma prawa. Nie wieksze i nie mniejsze niż jego matka. |
No dobrze, ze jakies ma. Pytalem o konkretne.
merula napisał/a | Owszem, ojciec ma prawo bronic słusznych według niego praw dziecka, a matka ma prawo bronić tego, co sama uwaza za słuszne. A poniewaz oboje, jak mniemam sa dorosli, to na jej granicach, zwłaszcza tych uznanych za intymne i ostateczne kończa się możliwości perswazji ojca. I tyle. |
No wiec moze Cie rozczaruje, ale uwazam, ze ojciec ma prawo bronic dobra swojego dziecka zawsze. Intymnosc nie wytarczy tu do zbycia. Rozstepy na brzuchu to tez taka intymna sprawa? Ojciec ma prawo wiedziec dlaczego matka krzywdzi dziecko, ma prawo protestowac i to oceniac. I tyle.
Na reszte odpowiem pozniej, ciezko jest odpowiadac tylu rozwscieczonym kobietom.
ihan - 28 Marca 2008, 18:51
Nawet nie wiedziałam, że kobiety mają tyle możliwości wyboru. Aż im zazdroszczę:
1 i 2. Decyzja o posiadaniu dziecka. Macierzyństwo jest nieodłącznie związane z kobiecością. Ergo: wybierając brak dziecka kobieta przestaje być kobietą, więc taki wybór jest wyborem wyrobu kobietopodobnego co najwyżej. Poza tym wybór zależy też od partnera. Tak więc wybór pierwszy: zgodnie z decyzją partnera kobieta może zdecydować się na dziecko. Wybór ten oczywiście pociąga za sobą ciążę jako logiczne następstwo, co już daje wybór drugi.
3. Poród. Cesarskie cięcie wynika głównie z lenistwa kobiet i lęku o ewentualne nacięcie w kroku, bo nijak inaczej logicznie tego wytłumaczyć nie można. Poza tym podejmując decyzje 1 i 2 kobieta zgadza się ograniczać swoje prawa na rzecz dziecka, a ojciec ma prawo dbać o dobro dziecka, bo partnerka zadba o siebie sama. Co prawda słychać opinie, że brak konieczności przeciskania się przez drogi rodne nie ma ujemnego wpływu na dziecko, ale to jacyś nieucy pewnie takie bzdury gadają. Poród rodzinny może wpłynąć na postrzeganie partnerki przez mężczyznę, i o ile kobieta nie powinna brak pod uwagę swojej cielesności gdy chodzi o piersi przy karmieniu oraz rozstępy będące wynikiem ciąży, to tu powinna zadbać o wrażliwą psychikę swego partnera. Gdyż inaczej okaże się, że nie będzie miał kto obronić przed nią dziecka. Tak więc kobieta ma prawo podjąć decyzję 3: poród naturalny, zależnie od ewentualnych preferencji partnera może być rodzinny. Ale bez nacisków i opowiadania, że kobieta potrzebuje wsparcia podczas tak ważnego przeżycia i niekoniecznie chce być zdana wyłącznie na obce osoby.
4. Karmienie piersią. Dzieciom niekarmionym piersią dzieje się niewypowiedziana krzywda. Mężczyzna, który został ustrzeżony od traumatycznych przeżyć związanych z porodem z radością zaakceptuje wszelkie zmiany w wyglądzie kobiety. Kobieta oczywiście żadnych traumatycznych przeżyć nie miewa, ewentualnie są to jej wapory i globusy rozmaite. Kobieta oprócz jakże oczywistej decyzji, iż karmi piersią, może jeszcze dodatkowo przy każdym karmieniu decydować, którą pierś daje pierwszą. Szał decyzji. Przy okazji decydując sie wyłącznie na naturalne odżywianie, jak wszystkie inne ssaki, które zna, kobieta przechodzi wyłącznie na pokarm surowy, w tym mięso, rezygnując z gotowania, pieczenia i używania przypraw oraz soli.
5. Czasem jeszcze zdarza się możliwość dodatkowego wyboru, kobieta może wybrać dziecku imię. Oszołomiona tyloma podjętymi wcześniej decyzjami w amoku wybiera: Pamela, Roksana lub Izaura. Nie miejmy jej tego za złe.
GrapeVine - 28 Marca 2008, 19:11
Każdy wyraża swoje zdanie jak widzę i miło że włączyła się merula więc powiem tyle, że wypadki się zdarzają, matka natura czasem bierze podstępem, tak więc nie wykluczam, że kiedyś niechcący mogę nie z własnej woli taką matką zostać i pewnie bardzo podobnie jak Ty będę wtedy próbowała oswoić się z sytuacją, tak aby nie ucierpiała ani moja psychika ani moje przekonania
Jeszcze raz powtarzam, że nie mam nic przeciwko karmieniu ssaków metodą jaskiniową (naturalną), ale wypowiedzi naukowców odnośnie karmienia sztucznego też należy traktować z przymróżeniem oka, tak jak traktujemy ich wypowiedzi odnośnie jedzenia margaryny (kilka lat temu wmawiano nam, że jest po stokroć zdrowsza od masła, kto uwierzył to jego prywatna sprawa) - bo jest to (jeszcze raz powtarzam) sprawa indywidualna kobiety (a nie mężczyzny, który nawet jest ojcem) a dareko taktuje pokarm inny niż matki jakby był jakiś trujący Naturalizm jest dobry, ale nie przesadzajmy, żyjemy w czasach gdy ratuje się wcześniaki, dzieci z wadami genetycznymi, więc niby nie potrafimy zastąpić niczym ludzkiego mleka? Wolny wybór, dziecko na tym na pewno nie ucierpi
ps. nikogo do niczego nie namawiam i nie przekonuję, stwierdzam tylko jak ja podchodzę do tematu
Czy dziecko ma prawo do naturalnego, najzdorwszego dla niego pokarmu?
Jeśli odpowiem, że ma prawo to czy powiesz że za niekarmienie go w ten sposób pójdę siedzieć? a jeśli odpowiem że nie ma prawa, bo samo o sobie nie decyduje dopóki nie skończy 18 lat to co? taka ciekawostka: niektóre matki dolewają kroplę alkoholu do mleka żeby dziecko lepiej spało
Czy dziecko ma prawo przyjsc na swiat wtedy, gdy bedzie na to gotowe?
Zazwyczaj tak się dzieje, nazywamy to skurczami przedporodowymi czy jakoś tak
Czy dziecko ma prawo miec pretensje do matki, ze ta nie chciala go karmic piersia i ma z tego powodu, albo prawdopodobnie z tego powodu problemu zdrowotne.
Żaden lekarz tego nie potwierdzi, genezy niektórych chorób nie można stwierdzić tak po prostu, to tak jakby powiedzieć, że ktoś ma raka płuc bo ojciec palił w domu papierosy i jako dziecko był biernym palaczem
Czy ojciec ma prawo upominac sie u matki o prawa dziecka?
Prawo zawsze ma, ale jaki to ma sens? Do sądu pójdzie? Chyba tylko egoistyczny mąż mógłby w ten sposób podważyć starania swojej żony o dobro dziecka... Równie dobrze żona może oskarżyć męża, że ten nie chce zmieniać pieluszek (no co? niektórzy nie chcą!)
Edit: Zbyt drastyczne różnice poglądów między mną a potencjalnym ojcem (mężem?) nie wchodzą w grę, bo jeśli w ogóle mogłabym się związać z kimś na stałę to tylko z osobą która mniej więcej nadaje na tych samych falach, która będzie z góry wiedziała, że skoro dziecko to postępujemy z nim tak i tak, że posyłamy do przedszkola lub wynajmujemy opiekunów to tak jak nie wyobrażam sobie spędzić reszty życia z mężczyzną skrajnie religijnym czy w ogóle wierzącym... niektóre różnice są nie do pogodzenia, a gdzie są spory tam miłość nie może zagościć... Niewyobrażam sobie żeby mój potencjalny mąż miał mi za złe że nie karmię piersią, albo że nie chcę dziecka nic na siłę
merula - 28 Marca 2008, 19:45
dareko odpowiem Ci jutro, zaraz mąż zabiera mi komputer.
dareko - 28 Marca 2008, 20:44
Miria napisał/a | dareko napisał/a:
To, czy kobieta przezyje taka traume zalezne jest glownie od tego, jaki jest jej stosunek do macierzynstwa i wlasnego ciala. Tak sadze.
No właśnie, a nie ma prawa do traumy? Moze rozwiń tę wypowiedź, bo mam dziwne wrażenie, ze masz na myśli NIEWŁAŚCIWY stosunek. Popraw mnie, jeśli się mylę. |
Nie wiem, czy wlasciwy, czy nie. Nie oceniam tego jaki ma stosunek, to jej sprawa. Jesli dobrze jej z takim jaki ma i nie krzywdzi nikogo to nic mi do tego. O traumie za chwile.
Miria napisał/a | Rozumiem, że czytałeś też zalecenia, żeby kobietę zmuszać do karmienia piersią i piętnować, jesli nie chce tego robić? |
Nie nie czytalem, sakd wniosek?
Wiesz, ja rozumiem, ze sa przypadki, kiedy kobieta ze wzgledow psycholigicznych nie moze karmic piersia. Ze to dla niej jakas trauma. Jesli nie moze, to nie moze i tyle, nie jest to kwestia wyboru. Od poczatku pisalem o kobietach ktore wybieraja taki rodzaj karmienia dziecka. Tak wiesz: Piersia, butelka? Eeeee, szkoda cyckow, dostanie butle i niech sie cieszy.
Nie chodzi mi o karmienie butelka z powodu problemow psychologicznych tylko z proznosci.
Nie zamierzam nikogo pietnowac. Jesli rozmawiam z jakas kobieta o karmieniu przed porodem, to zwyczajnie mowie co wiem. Nie podejmuje decyzji za nia, nie wywieram nacisku, nic z tych rzeczy. Nie wtryniam sie w cudze zycie, nie staram sie psuc kobiecie, ktora wybrala bebiko, komfortu psychicznego. Najwyzej nic nie mowie, lub pytam sie dlaczego tak wybrala i tego nie komentuje. Nie jestem ojcem jej dziecka by to czynic. Nie chodze po nocy, z widlami i stadkiem kumpli po mieszkaniach, nie wywlekam wrednych matek, nie obcinam wlosow i nie wypalam pietna.
To co teraz robie, to publiczna rozmowa na temat zjawiska, mnie niepokojacego. Nie przekladam tego na automatyczna ocene kogokolwiek.
I jeszcze jedno, troche w trakcie tej rozmowy pomyslalem, i doszedlem do wniosku, ze z tym "to kobieta dla mnie nie jest" przesadzilem.
ihan napisał/a | 1 i 2. Decyzja o posiadaniu dziecka. Macierzyństwo jest nieodłącznie związane z kobiecością. Ergo: wybierając brak dziecka kobieta przestaje być kobietą, więc taki wybór jest wyborem wyrobu kobietopodobnego co najwyżej. Poza tym wybór zależy też od partnera. Tak więc wybór pierwszy: zgodnie z decyzją partnera kobieta może zdecydować się na dziecko. Wybór ten oczywiście pociąga za sobą ciążę jako logiczne następstwo, co już daje wybór drugi. |
dareko napisał/a | Nie pisze o poczuciu bycia kobieta, czy o postrzeganiu kobiet i ich ocenianiu czy wartosciowaniu. Zyjemy w inych czasach, mamuty sa juz zabite. Wolnosc jednostki, jej prawo decydowania o swoim zyciu jest niepodwazalna. Nikt nie ma obowiazku miec dzieci. Nikt nie ma obowiazku poswiecac sie dla dobra rodziny i dac wtloczyc sie w system garowo-odkurzaczowy. Nikt tez, nie ma obowiazku podejmowac sie czegos, czego sie boi, lub uwaza, ze temu nie podola. Nie postrzegam kobiet, ktore z tych praw korzystaja jako mniej kobiecych, przynajmniej w wiekszosci wypadkow. W wypadkach, gdy tak zaczynam postrzegac, sam sie strofuje. |
I na tym skoncze dyskusje z Twoimi manipulacjami. Niecierpie gdy ktos przypisuje mi jakies poglady, tylko po to by mial sie o co przyczepic. Plaskie to bardzo.
GrapeVine napisał/a | ale wypowiedzi naukowców odnośnie karmienia sztucznego też należy traktować z przymróżeniem oka |
Tylko dlatego, ze nie pasuja do Twojej wizji swiata?
GrapeVine napisał/a | a dareko taktuje pokarm inny niż matki jakby był jakiś trujący |
bzdura GrapeVine napisał/a | żyjemy w czasach gdy ratuje się wcześniaki, dzieci z wadami genetycznymi, więc niby nie potrafimy zastąpić niczym ludzkiego mleka? |
Niestety nie. Takie dziwne?
GrapeVine napisał/a | Wolny wybór, dziecko na tym na pewno nie ucierpi |
Gdyby tak bylo, slowem bym nie wspomnial o karmieniu. Niestety ucierpi, bez wzgledu na to jak byscie chcialy zeby swiat wygladal. GrapeVine napisał/a | Czy dziecko ma prawo do naturalnego, najzdorwszego dla niego pokarmu?
Jeśli odpowiem, że ma prawo to czy powiesz że za niekarmienie go w ten sposób pójdę siedzieć? a jeśli odpowiem że nie ma prawa, bo samo o sobie nie decyduje dopóki nie skończy 18 lat to co? taka ciekawostka: niektóre matki dolewają kroplę alkoholu do mleka żeby dziecko lepiej spało |
Slizgasz sie i nadal nie odpowiedzialas. GrapeVine napisał/a | Czy dziecko ma prawo przyjsc na swiat wtedy, gdy bedzie na to gotowe?
Zazwyczaj tak się dzieje, nazywamy to skurczami przedporodowymi czy jakoś tak |
Zazwyczaj tak, niestety zdarza sie coraz czesciej, ze matki nie czekaja na te skurcze i przez cesarke wypychaja dziecko na swiat miesiac wczesniej np. Wiesz, brzuch nie opada, rozstepy sie nie robia.
GrapeVine napisał/a | Czy dziecko ma prawo miec pretensje do matki, ze ta nie chciala go karmic piersia i ma z tego powodu, albo prawdopodobnie z tego powodu problemu zdrowotne.
Żaden lekarz tego nie potwierdzi, genezy niektórych chorób nie można stwierdzić tak po prostu, to tak jakby powiedzieć, że ktoś ma raka płuc bo ojciec palił w domu papierosy i jako dziecko był biernym palaczem |
Dlatego napisalem "prawdopodobnie"
GrapeVine napisał/a | Czy ojciec ma prawo upominac sie u matki o prawa dziecka?
Prawo zawsze ma, ale jaki to ma sens? Do sądu pójdzie? |
Udajesz, czy robisz sobie jaja? Jak facet przedziurawi prezerwatywe i w ten spsob zmusi kobiete do zajscia w ciaze, to ona moze isc do sadu? A gosc zasluguje na potepienie, nie? Chodzilo mi o prawo o upomnienie sie o dobro dziecka u matki, nie o prawo do nakazu sadowego.
Uffffff, to chyba juz koniec tej dyskusji. Ja mam dosc, szkoda mi wiecej czasu. Chyba nic nowego sobie nie powiemy. Moze poza jednym.
Gdy poczujecie, ze prawa kobiet sa w jakimkolwiek stopniu podwazane, nawet te urojone prawa, to slychac wrzask, jazgot, zgrzytanie zebow a z postow splywa piana.
Gdy zadalem pytanie o prawa dziecka, to zadna z Was, drogie Panie, nie podjela sie odpowiedzi na nie. Tak ciezko jest napisac, ze odmawiacie dziecku prawa do naturalnego pokarmu? Nie moze przez palce na klawiature przejsc? Ciekawe dlaczego. I z tym pytaniem Was zostawiam, ja wysiadam.
GrapeVine - 28 Marca 2008, 20:55
Facet zmusi - kobieta usunie, dopóki to ona rodzi - decyduje, Twoje dziecko - Twój wybór chcesz karmić - karm, nie chcesz - to nie, nie możesz - trudno
Nie ślizgam się tylko wyrażam opinię, i nie chciałabym (wręcz nie życzę sobie) aby ktoś kiedykolwiek narzucał mi jak miałabym niby opiekować się dzieckiem, którego zresztą najprawdopodobniej mieć nie będę, albo zarzucać mi że coś robię źle koniec dyskusji, bo o religii i wychowaniu można by dyskutować w nieskończoność a i tak ile ludzi tyle zdań
Fidel-F2 - 28 Marca 2008, 22:27
Mam kumpla, który po porodzie rodzinnym czuł przez kilka miesiecy wstręt do wlasnej żony. Ja takich problemów nie miałem.
Poza tym mogę się zgodzić z wszystkimi wypowiedziami dareko. Trochę mnie dziwi jego zapał w odpowiedziach na tak zmasowane i czesto bezsensowne ataki. Szególnie, że wiekszość nijak się ma do pogladów dareko.
GrapeVine napisał/a | Nie współczujcie mi (do Fidela) bo to moja decyzja | Nie zamierzam Cię do niczego namawiać a już najmniej do urodzenia dziecka. Z mojego punktu widzenia, dzięki takiemu postanowieniu tracisz szansę na coś niesamowitego. I tylko tyle chciałem wyrazić.
ihan - 29 Marca 2008, 09:20
dareko, nie bierz wszystkiego do siebie. W swoim poście nigdzie cię nie wspomniałam, to raczej takie mądrości ludowe. Jeśli się z nimi nie zgadzasz, to może to dobrze, może nie.
dareko napisał/a |
I na tym skoncze dyskusje z Twoimi manipulacjami. Niecierpie gdy ktos przypisuje mi jakies poglady, tylko po to by mial sie o co przyczepic. Plaskie to bardzo. |
Ale to już uzgodniliśmy w tamtym tygodniu. kwtk
Napisałeś o karmieniu piersią, gdy dziewczyny zaczęły naciskać, okazało się, że dotyczy to tylko dbania o urodę. Problemów psychologicznych na szczęście nie. Uf.
Napisałeś o kobiecości i macierzyństwie, potem wytłumaczyłeś, że w zasadzie to nie taki prosty związek, uf.
Piszesz rzeczy z którymi większość zgadza się, ale dopiero po dyskusji i wyjaśnieniu, o co konkretnie chodzi i jakie są wyjątki. A potem okazuje się, że kobiety się ciskają, są wściekłe, gdy w sumie to masz rację i one ci tę rację przyznają.
Tomcich - 29 Marca 2008, 11:29
Piech napisał/a | Rafal Kosik napisał/a:
Dostajemy w efekcie człowieka, za którym stoją prawie 4 miliardy lat ewolucji, zagryzania się, zasysania, zadeptywania, słowem - walki o przetrwanie. I na końcu jesteś Ty i mówisz, sącząc tequilę, Starczy. Mnie się nie chce.
To jest ciekawe podejście, choć za mało spektakularne, aby kwalifikować się do Nagrody Darwina. W eliminowaniu własnych genów z ogólnoludzkiej puli genowej też panuje ostra konkurencja |
Gdyby to kwalifikowało się do nagrody Darwina to co roku pierwsze miejsce zgarniałby KK z Papieżem na czele.
|
|
|