Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
Fidel-F2 - 16 Stycznia 2018, 13:39
no i?
Martva - 16 Stycznia 2018, 13:55
Fidel-F2 napisał/a | po co? dotyczyło tego YA |
Z ciekawości czy naprawdę takie dobre jak ktoś gdzieś pisał. Ktoś był młodszy, ale to naprawdę całkiem sympatyczna lektura a akurat potrzebowałam czegoś lekkiego i mogło być głupiutkie
Luc du Lac - 16 Stycznia 2018, 13:57
*Gene Wolfe - przez jedno f
m_m - 16 Stycznia 2018, 15:15
nic, doprecyzowakem.
Luc du Lac ale czeski błąd zrobiłem, już poprawiam.
Fidel-F2 - 16 Stycznia 2018, 15:33
co zrobiłeś?
Fidel-F2 - 18 Stycznia 2018, 22:12
W oceanie nocy - Gregory Benford
Cykl: Centrum Galaktyki, tom 1
Powieść wymyka się łatwym szufladkom, to miks różnych gatunków. Zasadniczo mamy tu SF psychologiczno-filozoficzną, z elementami hard SF, space opery, post-apo, fantastyki religijnej czy eco-fantastyki. Ziemia jest po/w trakcie konfliktu podczas którego użyto broni atomowej. Rejony dziś najbogatsze i opływające w dobra wszelakie, cierpią na rozmaite niedostatki natury ekonomiczno-surowcowo-ekologicznej a co za tym idzie, poziom życia daleki jest od komfortowego. Niemniej, podbój kosmosu wykracza poza nasze dzisiejsze możliwości, choć niezbyt daleko. W układzie słonecznym rozsiane jest sporo wszelakiej maści urządzeń z których korzystają Ziemianie, głównie chodzi o rozmaite skanery i sondy. Akcja startuje w momencie gdy NASA próbuje zniszczyć asteroidę zagrażająca Ziemi. Przewiduje się, że uderzy w w półwysep Indyjski. Spodziewane, potencjalne, ofiary liczy się w grubych milionach. Niespodziewanie okazuje się, że to nie asteroida a uszkodzony statek obcych. Mamy pierwszy kontakt. Konsekwencje, ze strony na stronę, robią się coraz ciekawsze. Autor oparł fabułę na modnej w latach siedemdziesiątych koncepcji, mocno promowanej przez np. Ericha von Dänikena, wg. której rozwój naszych praprzodków był wspomagany przez przedstawicieli obcych cywilizacji.
Konstrukcja rzeczywistości bardzo ładnie się Benfordowi zapina i nie można tu złego słowa powiedzieć. Odrobinę gorzej jest z fabułą, zdarzają się rozmaite kiksy (np. astronauta, który podczas misji wykazuje się niesubordynacją odmawiając wykonania rozkazów, zamiast dostać dożywotni wilczy bilet, jakiś czas później zajmuje kluczowe stanowiska w kolejnych akcjach by znów olać polecenia przełożonych a w konsekwencji, a to niespodzianka, dalej powierzają mu równie odpowiedzialne funkcje), przegadane mielizny, czasem naiwności.
Różnie też bywa z konstrukcją postaci. Pierwszoplanowe są przemyślanie, przestrzennie skonstruowane, jednak dalsze popadają w schematyzm. Część czytelników może zniechęcić fakt, iż autor sporo miejsca poświęca wewnętrznym rozmyślaniom bohaterów na rozmaite tematy związane z psychologią, socjologią, filozofią, antropologię kultury, itp.
Do minusów zaliczę też zbyt łopatologiczne zakończenie, bardziej odpowiadałby mi cośkolwiek sugerujący cliffhanger.
W efekcie dostajemy interesująca, choć nie pozbawioną wad, powieść, z przemyślana koncepcją, dość przyzwoitą fabułą i bohaterami. Rzecz jest na tyle ciekawa, że planuję kontynuację.
7/10
m_m - 18 Stycznia 2018, 23:00
To się, qfa, rozczarujesz.
Fidel-F2 - 18 Stycznia 2018, 23:09
być może
Martva - 19 Stycznia 2018, 18:04
Jest styczeń a ja jestem w połowie książki która będzie (coś czuję) najbardziej wciągającą książką roku.
Fidel-F2 - 19 Stycznia 2018, 18:38
?
Martva - 20 Stycznia 2018, 11:56
Zaginiona dziewczyna Flynn. Muszę teraz wylosować książkę po której nie spodziewam się za dużo, bo wypadnie bardziej blado niż by mogła.
Fidel-F2 - 20 Stycznia 2018, 12:00
A to mnie rozczarowałaś
Martva - 20 Stycznia 2018, 12:02
Dawno nie zdarzało mi się gasić światła o drugiej w nocy z rozsądku.
Luc du Lac - 20 Stycznia 2018, 13:22
Zaginiona ?
Dobre, ale żeby aż tak ...
Martva - 20 Stycznia 2018, 15:48
Mega.
Ale jeśli macie propozycje lepszych wciągaczy to chętnie przyjmę.
Luc du Lac - 20 Stycznia 2018, 18:30
Skończyłas już?
Ew. Widziałaś film?
Martva - 20 Stycznia 2018, 18:52
Skończyłam. Boję się filmu. Ostre przedmioty podobno też zekranizowali i też się boję.
Luc du Lac - 20 Stycznia 2018, 18:58
W obu przypadkach książki są lepsze od filmu, ale Zaginiona film ( Rosamunda P.super ) jest naprawdę dobry, a Ostre tylko średnie
Luc du Lac - 22 Stycznia 2018, 00:30
Richard Morgan - Modyfikowany węgiel. Może lekko na wyrost ale dam 8/10
Agent na tropach intrygi ukrytej pod zabójstwem. Bardzo sprawnie napisane, ciekawa historia tylko jej zawiązanie jakoś takie.... małego kalibru.
ciekawym serialu ale materiału w książce staje na 2-2,5 godzinny film który by zlatwil sprawę. Chyba że dodają wątki z innych części, albo rozszerzają historie TK o przeszłość. Po obsadzie serialu widać kilka postaci których w książce niema.
PS. Ktoś czytał kolejne części? Dobre?
m_m - 22 Stycznia 2018, 07:40
IMO słabsze. Ale skończ co zacząłeś
Beata - 29 Stycznia 2018, 11:21
Podczas weekendu przeczytałam Okrutną pieśń pani Schwab. Całkiem zgrabnie napisane YA, mroczne, z prawdziwym niebezpieczeństwem, wcale nie błahe. Jedna rzecz tylko mi przeszkadzała: trzykrotnie wspomniane (żeby się czytelnikowi utrwaliło) truskawkowe włosy siostry bohatera. Ponieważ temat truskawkowych włosów nie jest nowy i już tak wiele razy był wałkowany, a mimo to wciąż wypływa, zatem ze specjalną dedykacją dla tłumaczki i redaktora: to są truskawkowe włosy!!! Oby się na mur zalęgło.
Luc du Lac - 29 Stycznia 2018, 11:25
m_m napisał/a | IMO słabsze. Ale skończ co zacząłeś |
kończę druga część - i imho lepsza
Luc du Lac - 30 Stycznia 2018, 10:50
Richard Morgan - Takeshi Kovacs: Upadłe anioły (czyli Modyfikowany Wungiel II)
Druga odsłona historii renegata(de) Emisariuszy tym razem sadza nas w teatrze wojny na jakimś wypiździowie.
Ludzka wojna,"marsjańskie artefakty", potrójne nelsony doprawione niezłym stylem pisarskim, fajnymi postaciami i przede wszystkim świetną kreacją "świata" - można się czepiać maniery wstawiania przerywników porno (choć fabularnie uzasadnionych) bo momentami mam wrażenie że np.oglądam BaledRunnera i dostaje ostrą porno-scenę Deckarda i Rachel.. ale mniejsza o to
Morgan skonstruował naprawdę kompletny zaawansowany technologicznie świat który nie ma konkretnych dziur (a przynajmniej takich nie dostrzegłem) co jest rzadkością w sf. Jedna z najlepszych kreacji obcych (Marsjan) w ogóle. Hi-tekowo trzyma poziom, nie wdaje się w nieznaczące szczegóły - równolegle rozwija całość ludzkości a nie tylko elementy. No i jest konsekwentny wobec tego rozwoju.
9/10
Wczoraj w nocy skończyłem i tylko przekartkowałem początek III tomu - odniosłem wrażenie że III tom "dzieje się" pomiędzy I a II. prawda li to?
PS. na wiki wyczytałem że Morgan porzucił projekt TK po 3 tomach, może serial coś w tej materii zmieni.
Luc du Lac - 5 Lutego 2018, 17:35
Richard Morgan - Takeshi Kovacs III : Zbudzone furie/ aka Modyfikowany Węgiel 3
TK wraca na ojczystą planetę - czyli Harlana. Do tej pory Richard M zaserwował nam detektywistyczny CP, potem classic exploring SF a teraz dostajemy opowiastkę w realiach soc-rev-fiction z mocną akcją, silnym akcentem CPkomputerowym i obowiązkowymi pornoscenami.
bardzo dobre - 8,5/10
cały cykl można bez wstydu postawić na górnej półce - mało jest tak złożonych i spójnych światów/fabuł scifi - i to dobrze napisanych
troszkę zdaje się że utyka konsekwencja w drobnych, np. bodaj w 1 części jest powiedziane że TK w momencie gdy wypadł z Harlana to już na niego nie wrócił, a w 3 pisze że był na Harlania po tym jak wstąpił do Fryzjerów. Drobiazgi.
Trzecia część kończy spory rozdział w dziejach TK uniwersum ale go nie zamyka - mam nadzieję ze serial pobudzi autora.
Fidel-F2 - 12 Lutego 2018, 16:24
sen_numer_9 - David Mitchell
Ejdżi ma pod górkę. Matka alkoholiczka i prostytutka chciała go zabić, następnie porzuciła, by później gnębić swoimi problemami. Ojciec, dla którego jest synem z nieprawego łoża, w ogóle nie chce go znać, a siostra bliźniaczka, z którą chłopak był najmocniej związany emocjonalnie, umiera we wczesnym nastolęctwie. W pewnym momencie, mając cirka koło dwudziestki, postanawia opuścić prowincjonalną wysepkę na której się wychował i wyruszyć do Tokio by odnaleźć ojca. I ma przygody. I zasadniczo ma pod górkę.
Konstrukcja fabularna jest poszarpana, bez ostrzeżenia zmieniane są plany, dickowsko rozmyta jest granica snu i jawy czy też narkotycznych wizji, nie mamy pewności czy niemal bondowskie przygody bohatera są realne czy też nie. Dodatkowo opowieść uzupełniona jest jakimiś freakowymi bajkami dla nie wiadomo kogo i fragmentami pamiętnika drugowojennego podwodniaka samobójcy. Obie te wstawki moim zdaniem są zupełnie niepotrzebne, chyba, że nie zrozumiałem czegoś fundamentalnego. Owa chaotyczność, mimo iż jest lekko przesadzona, przy odrobinie skupienia daje się ogarnąć. Gorzej oceniam samą fabułę, bo mimo rozmaitych udziwnień, nieprawdopodobieństw i rozmaitych meandrów po jakimś czasie mimo wszystko staje się lekko nudnawa.
Samo pisanie Mitchella jest bez zarzutu, literacki fach w ręku tego autora nigdy nie zawodzi. Gorzej z tłumaczeniem, zwłaszcza irytująca jest transkrypcja nazw własnych. Nie wiadomo po co, oryginalny Eiji Miyake przetłumaczony jest na Ejdżi Mijake. I tak ze wszystkim. Jakby wam się podobał, dajmy na to, Lók Skajłoker? Właśnie.
Niejednoznaczna jest też treść przekazu, brak tu wyraźnego skupienia się autora na jakimś konkretnym przesłaniu. Oczywiście wieloproblemowość nie jest wadą. Jeśli jednak miałbym coś wytypować to powiedziałbym, że Mitchell przygląda się tu zjawisku losu/przypadku/niemożnością wpłynięcia na swój los. Podobny temat rozważał w debiucie, sen_numer_9 to jego druga powieść, będzie tym również zajmował się i w przyszłych powieściach.
W mojej ocenie nie jest to zła literatura, wciąż warta lektury, niemniej nie zaliczyłbym jej do najbardziej udanych w repertuarze autora.
Fidel-F2 - 14 Lutego 2018, 16:30
Zapomnij o Ziemi - C. C. MacApp
Ziemia po zagładzie, przegrała wojnę z obcą cywilizacją (tak w ogóle, to tych cywilizacji jest trochę i ciut ciut i zajmują jakieś trudne do pojęcia przestrzenie/obszary wszechświata). W kosmosie zostało kilkuset mężczyzn, bez kobiet, co naturalnie nie wróży najlepiej ludzkiej rasie i skutkuje degeneracją niedobitków. Aż nagle okazuje się, że kobiety gdzieś tam jednak są ale za informację gdzie, trzeba zapłacić na kilka sposobów, a głównie chodzi o to by włożyć palce między drzwi a futrynę i sprowokować wojnę między galaktycznymi imperiami. Niemal wszyscy zdolni do noszenia broni (czyli w zasadzie wszyscy), stadem, zgłaszają akces i zabierają się ochoczo do awantury.
Pomysł i scena zakrojone są bardzo szeroko lecz opisane krańcowo skrótowo, to w zasadzie koncept sagi. Jest tu mnóstwo miejsc i sytuacji które aż się proszą o szersze potraktowanie a załatwione są kilkoma akapitami. Dodatkowo bóg z maszyny ma tu pełen etat i nadgodziny.
Leżą i kwiczą: konstrukcja psychologii postaci, pomysł na obce rasy (wszystkie zachowują się tak samo i przypominają angielskich dżentelmenów z połowy XX w.), procesy socjologiczne. Ogólnie jest naiwnie i infantylnie.
Warsztat literacki mierny, tłumaczenie równie kiepskie. Narracja monotonna, jednostajna, bez polotu. Emocje aż kipią w opisach, czytelnik pozostaje chłodny, bez wzruszeń.
Ciekawy jest pomysł na grawitację i późniejsze rozwinięcie w postaci koncepcji napędu grawitacyjnego. Acz gdy autor uderza w szczegóły fizyczne zaczyna być słabo.
Tu i tam są pomysły, które mogły być brylantami gdyby nie amatorka wykonania.
Oczywiście te zarzuty stawiane są z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika. Pół wieku temu pisało się inaczej i powieść mogła być odbierana znacznie lepiej. Niestety bardzo się zestarzała, myszką nie trąci a cuchnie na odległość i dziś raczej nie jest warta lektury.
4/10
Luc du Lac - 14 Lutego 2018, 23:59
Ciekawe co piszesz - Zapomnij o ziemi w pamięci pozostaje mi jako fajna space opera ale czytałem to wieki temu (że 20 latek będzie ) i w sumie nie dziwi mnie ten dysonans poznawczy. Prawdopodobnie masz rację - w sumie broszurowa książka, może spróbuję przeczytać ponownie. Nawet miałem to w planach odłożone na nigdybądź.
MacApp ma natomiast kilka smaczków -z tego co pamietam to w lepszych czasach krążyła klubowka , ale co ważniejsze Zapomnij o ziemi leciało w komiksie Świata Młodych '84 !!! kurcze aż łezka się kręci. Potem był Tajfun latało się we wtorki/czwartki/soboty do kiosku - jeszcze nie po F ale zawsze
PS. Gdyby jeszcze wczoraj ktoś zapytał o dobrą SO to bym prawdopodobnie wymienił m.in ZoZ
Rafał - 16 Lutego 2018, 08:50
Gó.wniarzem będąc czytałem to i bardzo mi się podobało. Było strasznie łał. Chyba sobie sentymentalnie odświeżę.
Kruk Siwy - 16 Lutego 2018, 10:47
Bo to dobre jest.
Beata - 16 Lutego 2018, 19:50
Skorumpowani Dona Winslowa. Gdybym jednym słowem miała opisać, to powiedziałabym, że to bardzo gorzka książka. Bo wszak gdy o NY w kontekście prawa i porządku mówimy, to na myśl przychodzi Gulliani ze swoim programem zero tolerancji (czy jak tam się on nazywał) dla przestępców. I że on, ten program, skuteczny. Że się poprawiło. A tymczasem z książki wychodzi, że może medialnie i owszem, ale pod powierzchnią jest tak samo, a może nawet i gorzej. Korupcja jest wszechobecna i dotyczy wszystkich: policjantów, urzędników miejskich, obrońców, prokuratorów i sędziów, ludzi z Wydziału Wewnętrznego Policji, agentów federalnych. Od darmowych kanapek dla policjantów z patroli, do kopert wypchanych gotówką dla prokuratorów (ach, ten amerykański system prawny!). "Prywatny" program opieki nad rodzinami policjantów, sprawowany przez kolegów z patroli jest żywcem ściągnięty od mafii. Ustawione przetargi, koniunkturalne śledztwa, których cele zmieniają się zależnie od wiatru politycznego. No po prostu sama patologia. I obłuda. W zasadzie na tym tle działania skorumpowanych policjantów wcale nie wypadają tak bardzo nieetycznie, tym bardziej, że ci policjanci codziennie ryzykują życiem. Bo w końcu co jest gorsze: czasowa współpraca z przestępcami czy świadome zaniedbywanie niektórych dzielnic, tak aby ceny nieruchomości spadły i kupowanie ich za brudną forsę? No gorzko bardzo.
|
|
|