To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane

Beata - 27 Sierpnia 2017, 18:12

To będzie Twoja wina. ;P:

A jaka jest ta data, co to miałaś do niej czekać?

nureczka - 27 Sierpnia 2017, 19:50

Beata napisał/a
A jaka jest ta data, co to miałaś do niej czekać?

18 września :)

Beata - 27 Sierpnia 2017, 21:04

Dzięki. :)

W końcu nadrobiłam Obóz świętych Raspaila. Nie ma co ukrywać, książka zrobiła na mnie wrażenie. Najbardziej tym, że nie podaje rozwiązania (wątpię czy takowe w ogóle istnieje, szczególnie w sytuacji, gdy jedna ze stron nie jest zainteresowana jakąkolwiek współpracą, dialogiem, kompromisem). Autor ćwiczy na sucho różne taktyki i pokazuje, że każda z nich jest nieskuteczna, a przy okazji pokazuje najróżniejsze zjawiska, postawy (niektóre są tak głupie i przy tym tak społecznie szkodliwe, że doprawdy żal.pl, jednakowoż najstraszniejsze jest to, że od czasu opublikowania książki raczej ryjemy w dnie, niż się od niego odbijamy). Może faktycznie mamy do czynienia ze schyłkiem naszej cywilizacji. I tak na marginesie mam uwagę bieżącą (bo NMSP): po przeczytaniu Raspaila pomysł na całkowite zamknięcie granic przed uchodźcami (a to jedyny pomysł, jaki zarejestrowałam) wydaje mi się jeszcze bardziej śmieszny (groteskowy?), niż przed lekturą.

Fidel-F2 - 29 Sierpnia 2017, 20:10

Slade House - David Mitchell

Rozczarowanie. Jak lubię i cenię pisarstwo Mitchella, tak tym razem jestem bardzo mocno zawiedziony. Prostota granicząca z prostactwem. Może odrobinę przesadzam, nie wiem. Fabuła jest prosta jak drut, nudząca kolejnymi iteracjami tej samej subfabułki, które różnią się jedynie koronkami i pudrem. Dodatkowo sam pomysł stary jak świat, brak miejsca na zadowalające rozwinięcie postaci (chociaż akurat w tym aspekcie jeszcze nie jest najgorzej), łatwy do przewidzenia finisz. Przykrość. Być może ktoś nie znający Czasomierzy, miałby szansę lepiej odebrać tę powieść. Uzyskana przy okazji wcześniejszej lektury wiedza eliminuje jakikolwiek suspens, który i bez tego jest marny.

W przeciwieństwie do innych powieści autora, brak tu jakiegokolwiek drugiego dna, głębszej myśli. Jest tylko historyjka sama w sobie, prosta, rozczarowująca.

Nie zmienia się styl Mitchella, na szczęście. Mamy tu ładny, elegancki język, plastyczne opisy, przyjemne oddzielne scenki. I tylko brak miejsca na rozwinięcie skrzydeł.

Całość wygląda na dzieło autora, który musi spełnić wymagania kontraktu a od długich miesięcy cierpi na całkowitą zapaść twórczą. W efekcie mamy przeciętniaka, powieść, która nie wymaga myślenia, czyta się łatwo i lekko niczego po sobie nie pozostawiając.

Lepiej sobie darować.
5/10

ketyow - 1 Wrzeœśnia 2017, 12:40

A jeśli nie czytałem Czasomierzy, a przeczytam Slade House najpierw, to może mi on zepsuć późniejszy odbiór Czasomierzy?
Fidel-F2 - 1 Wrzeœśnia 2017, 13:46

W niewielkim stopniu. W Czasomierzach masz pole bitwy, pionki, figury, armie, potyczki, starcia łączące się w wielką wojnę potęg na rozległym kontynencie. W Slade house jedna z figur stacza od niechcenia nieciekawą mikrobitewkę z jakimiś przygłupami na nic nie znaczącej wysepek odległego archipelagu. Slade house zdradzi ci po prostu tożsamości tej figury.
ihan - 3 Wrzeœśnia 2017, 09:35

Leonnie Swann Krocząc w ciemności. Uhh, miałam problem z przebrnięciem pierwszych 70 stron. A potem już historia mnie wciągnęła. Tylko kompletnie nie ogarniam idei napisania tej książki i w zasadzie nie wiem po co ja przeczytałam. To znaczy po tym początku czyta sieędobrze, nie o to chodzi, że jakoś warsztatowo boli. Tylko po co? natomiast okładka świetna, choć mam wrażenie, że rysowniczka nie odróżnia legwana od kameleona (lub źle przetłumaczył tłumacz, to tez niewykluczone).
m_m - 5 Wrzeœśnia 2017, 20:58

No i przeczytałem całą serię o Harrym Hole.
Niezłe to było, ale ciągle jestem neofitą w krainie kryminałów, ze wstydem wspominam jak chwaliłem poprzednio przeze mnie przeczytany cykl o Szackim.
Pierwsze dwa tomy to rzeczywiście takie wprowadzenie w świat Harry'ego, rzekłbym, posługując się cokolwiek naciąganą analogią, coś jak Hobbit dla Władcy pierścieni. Widać, że Nesbo jeszcze nie wiedział jak potoczą się losy jego bohatera.
Trzeci, czwarty i piąty tom to już doskonale napisana, trzymająca w napięciu jazda na krawędzi.
Szósty, siódmy i ósmy sa już nieco, ale tylko o gram, słabsze.
Dziewiąty wymiata i daje nadzieję na wielkie zakończenie, niestety, dwa do tej pory ostatnie książki z tego cyklu rozczarowują i już nawet nie łudzą, że Harry Hole powróci w wielkim stylu.
Bawiłem się nieźle, jeśli ktoś nie ma ochoty przebijać się przez całość, to z czystym sercem polecam Czerwone gardło, Trzeci klucz i Pentagram.
Kusi, aby przeczytać 3 do tej pory nie tknięte powieści Nesbo, ale chyba muszę iść na odwyk.

Jacek_L - 5 Wrzeœśnia 2017, 21:08

m_m napisał/a
jeśli ktoś nie ma ochoty przebijać się przez całość, to z czystym sercem polecam Czerwone gardło, Trzeci klucz i Pentagram.


Dzięki. Czytałem tom 10 i planuję sięgnąć po wcześniejsze. Zacznę od wskazanych przez Ciebie.

Chal-Chenet - 6 Wrzeœśnia 2017, 16:52

Jakub Ćwiek - Chłopcy 4: Największa z przygód

Naprawdę przyjemne zwieńczenie cyklu. Ma w sobie wszystko to, co było dla tej serii charakterystyczne. Tak jak w przypadku tomu trzeciego, mało tu humoru, ale tym razem nieco poważniejszy wydźwięk jest zrozumiały.
Podobać może się płynny styl Ćwieka. Czuć, że facet jest obeznany z popkulturą i potrafi się z nią twórczo obchodzić.
Na koniec, zważywszy na równy poziom całości, podwyższę ocenę o "oczko". Polubiłem ten świat i zaludniających go bohaterów i mam nadzieję, że Ćwiek "pyknie" kiedyś jakiś suplement.
7/10

Fidel-F2 - 13 Wrzeœśnia 2017, 22:17

„Pancerniki na Morzu Pińskim” 1920-1941 - Mariusz Borowiak

Opracowanie monograficzne biorące za temat flotylle rzeczne II RP, a przede wszystkim Flotyllę Pińską, ze szczególnym uwzględnieniem najpotężniejszych jej okrętów, monitorów rzecznych - "rzecznych pancerników".

Rzecz napisana zajmująco, nie nuży stylem, czyta się z dużym zainteresowaniem.

Praca bardzo obszerna, zawiera informacje z szerokiego spektrum dotyczącego omawianego tematu. Mamy tu przedstawienie początków Polskiej Marynarki Wojennej, koncepcje jej rozwoju, potem rozmaite plany i zmiany podejścia; informacje o projektach monitorów, tych zrealizowanych i tych niezrealizowanych; historie budowy poszczególnych jednostek, ich służby podczas pokój i losy wojenne; na koniec mamy informacje o ich służbie pod banderą Związku Radzieckiego i współczesnej archeologii związanej z tematem. Prócz tego mamy drobne informacje, ciekawostki na temat uzbrojenia czy afer szpiegowskich związanych z omawianym przedmiotem - wybór skromny (mógłby być bogatszy), dość arbitralny ale interesujący, budujący koloryt.

Pozycja uzupełniona jest solidną ilością zdjęć, map i schematów oraz bogatą bibliografią.

Wydanie twardookładkowe, edytorsko podane zupełnie przyzwoicie z plusem.

Na koniec kilka uwag o różnym stopniu istotności:

- mam świadomość, że rzecz skupia się na historii monitorów, niemniej brakowało mi zestawienia wszystkich jednostek (również samolotów) flotylli rzecznych, z sylwetkami i krótką charakterystyką techniczną - wszak nie było tego bardzo dużo, rzecz do zrobienia,
- zbyt skrótowo potraktowana działalność jednostek Flotylli Pińskiej w latach trzydziestych, być może byłby to najbardziej monotonny i nudny fragment opracowania, wszak co roku działo się mniej więcej to samo, jednakże uważam, że należałoby ten okres potraktować szerzej,
- brak szerszej informacji na temat ścigacza KU-30, swoistego cudu technicznego przedwojennej polskiej myśli technicznej,
- słabej jakości mapy,
- błąd w opisie miny typu "Rybka", autor nazywa tę minę zamiennie również miną typu "R" a mina typu "Rybka" i mina typu "R" to zupełnie różne miny, błąd niby drobny, niemniej, gdy później mówi o planach minowania przy pomocy min typu "R", to nie bardzo wiem o które miny mu chodzi,
- błąd w opisie zdjęcia na stronie 236, opis mówi o monitorze typu krakowskiego, a zdjęcie przedstawia monitor typu warszawskiego,
- nieliczne literówki i jeden akapit którego, mimo kilkukrotnego czytania, nie do końca zrozumiałem, wyglądało to tak jakby ktoś przypadkiem wyciął losowy fragment lub skleił średnio pasujące do siebie fragmenty.

Sumując, praca solidna, warta poświęconego czasu, drobne grzeszki nie umniejszają jej wagi, mogę szczerze polecić wszystkim zainteresowanym tematem.
8/10

Beata - 22 Wrzeœśnia 2017, 18:54

Miasto schodów Bennetta. Jeszcze nie skończyłam, ale dotychczasowa lektura jest całkiem całkiem. :) Bardzo ciekawy świat, dużo tajemnic do odkrywania.
Nie wiem, jak książka jest klasyfikowana, ale jeśli jako YA, to jestem przeciw. :)

Edytuję, gdyż skończyłam. No i tak: bardzo jest obiecująco w warstwie opisującej relacje bogów i ludzi (na płaszczyźnie ogólnych rozważań), ciekawie w warstwie badań historycznych i zafałszowań historii oraz implikacji dla teraźniejszości, z polityką jest troszku słabiej, ale naprawdę tylko troszku. A poza tym jest poszukiwanie mordercy i zapobieganie rewolucji (a może i wojnie). Na poziomie wątków czysto "akcyjnych" faktycznie Miasto schodów nie jest niczym nadzwyczajnym, ale wartość książki podnoszą walory wyżej wspomniane. To pierwszy tom cyklu, mam nadzieję, że autor w kolejnych odsłonach nie ulegnie pokusie, nie pójdzie w stronę uproszczeń i nie skręci w stronę YA (i niczego nie będę musiała odwoływać ;P: ).

Fidel-F2 - 24 Wrzeœśnia 2017, 21:22

Problem trzech ciał - Cixin Liu

Konstrukcja opowieści jest dość prosta, modularna, idziemy po sznurku od koniecznej lokacji/zdarzenia do kolejnych tak samo skonstruowanych, do swoistych modułów których zadaniem jest konkretne działanie. Znamy efekt działania i nic więcej nam nie serwują. Brak tu mylących tropów, zbędnych zawirowań, głębszego tła. Domysły zawsze się sprawdzają, plany zawsze wypalają. W efekcie daje to fabularną suchość.

Podobnie jest w przypadku artystycznej strony stylu literackiego. Prosto, rzeczowo, bez ozdobników. Sucho. Nie wiem w jakim stopniu jest to zależne od samego autora, piętrowe tłumaczenie z pewnością nie pozostają bez wpływu na ten aspekt.

Bohaterowie (poza jednym, odrobinę odstającym), skonstruowani są na podobnej zasadzie. Rzeczowi, stonowani, trochę stereotypowi, bez specjalnych cech szczególnych, poza tymi które służą do umieszczenia ich w konkretnym miejscu fabuły. To trybiki sprawnie działającej machiny.

Ta asceza środków wyrazu skutkuje lekturą lekką, nieutrudniającą, która daje sie czytać niezwykle szybko i sprawnie acz pozostawia nas bez żadnych, w zasadzie, emocji. Bliżej temu do sensacyjnych produkcyjniaków niż rzeczywiście pięknej literatury.

Uwagę czytelnika przykuwa dopiero wyobraźnia autora. Problem trzech ciał, koncepcja kontaktu, czy pomysł drukowanych protonów - rewelacja. A za wymianę bramki logicznej trisolarnego komputera należy się dziesięciominutowa owacja na stojąco.

Podsumowując, dostajemy tu powieść literacko akceptowalną i nic więcej, ale która mocno broni się błyskotliwością pomysłów.

Dałbym 6/10, ale za tę wymianę bramki muszę podnieść.
Ostateczna ocena: 7/10

nureczka - 26 Wrzeœśnia 2017, 10:07

Fidel-F2 napisał/a
A za wymianę bramki logicznej trisolarnego komputera należy się dziesięciominutowa owacja na stojąco.

+1

Trochę zespojleruję, że w drugiej części najbardziej brakowało mi "obrazków rodzajowych" z Trisolaris.

ketyow - 26 Wrzeœśnia 2017, 22:24

Ale to się trzyma kupy naprawdę? Dawno nie słyszałem większej bzdury niż wymiana bramki logicznej.
Fidel-F2 - 26 Wrzeœśnia 2017, 22:33

:mrgreen: :bravo ;P:

musisz przeczytać, tłumaczenie tego nie ma sensu

ketyow - 27 Wrzeœśnia 2017, 08:32

Poczekam na wszystkie tomy.
nureczka - 27 Wrzeœśnia 2017, 12:39

ketyow napisał/a
Ale to się trzyma kupy naprawdę?

:mrgreen: Wiem, ale nie powiem :twisted:

ketyow - 27 Wrzeœśnia 2017, 14:05

Pewnie chodziło o bramkę nielogiczną. Wtedy mogę uznać ;P:
nureczka - 27 Wrzeœśnia 2017, 20:15

keytow, jednak jest coś, czego nie wiesz. Przeczytasz to pogadamy. (no offence) :)
Beata - 28 Wrzeœśnia 2017, 17:10

ketyow napisał/a
Ale to się trzyma kupy naprawdę?

Zaprawdę, powiadam Ci, że bardzo naprawdę. :mrgreen:

Beata - 3 Października 2017, 17:48

Czytam Dżentelmena w Moskwie. :mrgreen: Nureczko, dziękuję za cynk. Nie Twoja wina, tylko zasługa. ;P: Świetna lektura. Ciepła, życzliwa, dowcipna. I o niuansach. O świecie, którego już nie ma i nie będzie. I jest nastrój. Są dygresje. :) Otwierające przesłuchanie jest kapitalne, ustawia z punktu sympatię czytelnika po stronie właściwego człowieka. Bardzo misię.
Fidel-F2 - 4 Października 2017, 10:59

Żuk w mrowisku - Borys Strugacki, Arkadij Strugacki
Bracia potrafili pisać rzeczy świetne, jak chociażby Piknik na skraju drogi ale również gnioty niemożebne, tu przykładem będzie Ślimak na zboczu. Tym razem mamy rzecz gdzieś pośrodku. Ciekawy pomysł został zmarnowany przez kiepskie wykonanie. Większą część powieści zajmują rozmemłane dumania, modelowo drętwe, sztuczne dialogi, gdzie kukły wygłaszają przemówienia (choćby i jednozdaniowe, to zawsze są przemówienia z mównicy), a przerysowane postaci reagują z teatralną emfazą. Clou powieści ujawnione w jej końcowej części troszkę osładza tę amatorszczyznę ale nie na tyle by warto było rzecz polecać.

Dodatkowo pozycja zestarzała się pod względem socjologicznym. Koncepcja rzeczywistości dość zrozumiała w czasach zamordystycznego ZSRR dziś zmusza by kołek do zawieszania niewiary zamienić na stalowy hak zatopiony mocno w żelbecie.


Troszkę na wyrost daję ocenę 5/10

nureczka - 4 Października 2017, 19:29

Beata napisał/a
Bardzo misię.

Uffff... :)

A ja, w oczekiwaniu na serial Netflixa przeczytałam ''Mindhuntera''.

Beata - 6 Października 2017, 15:37

Rozgwieżdżone niebo Wilderanga. Dzisiejszy dzień mija pod znakiem nabywania nowej wiedzy. :twisted: Otóż czytam o zapasach, jakie zrobił sobie w razie Niemca jeden pan. Ma on mianowicie zgromadzoną żywność na dwa miesiące oraz dwieście litrów wody w dwudziestu beczkach.
I proszę, już wiem, że w Szwecji pojemność beczek na wodę wynosi 10 litrów.

Beata - 10 Października 2017, 17:50

Niksy Nathana Hilla. Znakomita. Doskonale wykreowani bohaterowie, wprost wyłażą z kart. Zróżnicowani, mówiący własnym językiem. Świetnie przestawione tło, pełne smaczków (analiza Cronkite'a podczas wywiadu) i trafnych obserwacji obyczajowych (Laura używająca aplikacji Yestem). Ani jedno zdanie nie jest przeszarżowane, ani jedna scena polukrowana w pogoni za ckliwą holywoodzkością. I najważniejsze: ta książka jest o czymś. :)
Kruk Siwy - 15 Października 2017, 07:19

Może nie bardzo na temat, ale polecam. Myślę, że parę osób poczuje się wywołane do tablicy...

http://www.nureczka.pl/varia/proste-pytanie/

Agi - 15 Października 2017, 11:53

Przeczytałam "Różaniec" Kosika i dopadło mnie uczucie straszliwej beznadziei. Nawet pisać mi się nie chce o tym.
dalambert - 15 Października 2017, 13:02

Agi, takie kiepskie, czy takie prorocze :?:
Agi - 15 Października 2017, 15:51

dalambert, nie jest kiepskie, wręcz przeciwnie. Wymowa dzieła mnie przytłacza, ale bez spoilerów nie opiszę.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group