Mistrzowie i Małgorzaty - Romuald Pawlak.
Czarny - 9 Czerwca 2006, 10:01
Skończyłem przed chwilą "Czarem i smokiem", to i podzielę się wrażeniami.
Z początku miałem wrażenie, że to taki "przebrany" Fillegan z Wake, może dlatego, że czytałem jedno po drugim. Ale z czasem to wrażenie minęło, choć pewne "pokrewieństwo" daje się wyczuć. Nie pasowały mi nieco dwie rzeczy:
- wyjazd dworu na letni wypoczynek, jak dla mnie to mam na myśli od razu jakieś Hawaje czy inne w-y Kanaryjskie w każdym bądź razie tropiki, a tu jadą w kotlinę górską gdzie o zamiecie śnieżne i lód na rzece nietrudno. Kłociło mi się to z moimi skojarzeniami;
- parę razy następuje odwołanie się do historii zatrudnienia Rosselina na takiej zasadzie, jak w kolejnych opowiadaniach, takie króciutkie streszczenie dla nieznających tematu, a każdy kto czyta tę książkę tę historię świetnie zna, mi te powtórki nieco zgrzytały.
To tyle czepialstwa, poza tym książka jest bardzo fajna, rzeczywiście linia fabularna nie jest tu głównym podmiotem, właściwie jest tylko pretekstem do ironizowania i wykpiwania zachowań i sytuacji zarówno głównego bohatera jak i wielu postaci pobocznych. Tak ja to odebrałem. Zaraz biorę się za Balloon War
Pako - 9 Czerwca 2006, 10:39
Hmm.. ten wyjazd na lato - masz rację w sumie. Ale jak lato ciepłe, to chcieli się schowac w cieniu gór I tyle. I Rosselin tez w tym pewnie trochę palce maczał
mawete - 9 Czerwca 2006, 14:08
A ja lubie góry... ale fakt mógł bardziej uzasadnić...
Romek P. - 9 Czerwca 2006, 16:24
E tam, z ciepłego dusznego miasta wyjechali w góry, które latem są fajne. Co w tym dziwnego? Nawiasem, ukradłem to z prawdziwych realiów co najmniej kilku władców, którzy latem gonili w śródgórskie doliny ;-D
Pako - 9 Czerwca 2006, 17:53
No czyli jak ja pisałem: ciepło w mieście, to jedziemy na śnieżek
Czarny - 9 Czerwca 2006, 21:19
Przeca pisałem, że to tylko moje skojarzenie gryzło się nieco z tą sytuacją, a nie, że błąd.
Pako - 9 Czerwca 2006, 21:59
Ale my się od razyu musimy uczepić Ja bo się czepiać lubię, a Romek, bo pewnie czuje się zobowiązany odpowiedzieć na posta co do jego ksiażki
Romek P. - 10 Czerwca 2006, 10:01
Nie, ja nie traktuję tych uwag jako czepiactwa Uważnie czytam i analizuję, bo to wpływa na następne teksty
Dalej więc piszcie, ja jestem ciekaw, a tez nie ignoruję celnych spostrzeżeń
Rafał - 12 Czerwca 2006, 08:52
To się poczepiamy jak można
JAK MOGŁEŚ???
No jak mogłeś zachować się tak nietaktownie i arogancko i nazwać małpkę "leperynką". Toż dyshonor i obraza jest dla małpy
Jestem jakoś w połowie wojny, coś zawsze przeszkadza mi ją skończyć. A to piwo się skończyło, a to te, no ..obowiązki - ale poprzez to zauważyłem, że nie jest to książka, do której ciągnie mnie akcja. W sumie nie jestem fest ciekaw co będzie dalej z akcją, bardziej interesuje mnie nastrój i specyficzne poczucie humoru: nienachalne, niebanalne, przenikające wszystko co jest zawarte między okładkami. Niestety wytwarza się tu pewnien konflikt (u mnie, w moim odbiorze rzecz jasna): humorystyczna narracja doprowadziła mnie do tego, że nie potrafię wyobrazić sobie Fillipona robiącego krzywdę czemuś większemu od robaka - za sympatyczne smoczysko z niego. Jak później się dowiaduję, że zjadł kogoś czy w całości czy w kawałku to mam to za żart i nie dowierzam. On? Ten wesołkowaty stwór? Ale jestem dopiero w połowie książki, konkrety napiszę po skończeniu.
Kruk Siwy - 12 Czerwca 2006, 09:47
Romek P., tak jak Ci pisałem - nie jestem w głupocie swojej podesłać Ci tekstu jeżeli nie podasz mi swojego maila.
z grabarskim pozdrowieniem...
Romek P. - 12 Czerwca 2006, 10:19
Rafał:
Cytat | JAK MOGŁEŚ???
No jak mogłeś zachować się tak nietaktownie i arogancko i nazwać małpkę leperynką. Toż dyshonor i obraza jest dla małpy
|
Byłem prorokiem. Moja małpka była w chwili pisania ledwie nędzną kreaturką, a jak daleko zaszła? Ma się to kiepełe
Cytat | zauważyłem, że nie jest to książka, do której ciągnie mnie akcja. W sumie nie jestem fest ciekaw co będzie dalej z akcją, bardziej interesuje mnie nastrój i specyficzne poczucie humoru: nienachalne, niebanalne, przenikające wszystko co jest zawarte między okładkami.
|
Wiesz, to jest typowe dla powieśći humorystycznych: nie czyta si ę ich dla fabuły, choć jakaś ramowa byc musi. Ale weź "Szwejka", albo "Autostopem przez Galaktykę", albo teksty Kuttnera, Sheckleya... i mógłbym jeszcze tak wymieniać dzieła czasem zupełnie nieznane
W komedii nie zbudujesz napięcia, jak w powieści serio. aki jest mój wniosek, więc wolę epatować swoim paskudnym poczuciem humoru ze swej słabości próbuję zatem uczynić siłę
A smok jest wredny. Czasem. Przypomnij sobie, jak rozmawiał z pewnym magiem, ktory mu się naraził (to ostatni rozdział "Czarem i smokiem"). Ale wredność musi być kontrolowana, inaczej staje się czymś zniechęcającym
mawete - 12 Czerwca 2006, 10:26
Lubię smoka Szydę już przeczytałem. I wczoraj wieczorkiem w wannie z gorącą, pachnącą (płyn do kąpieli ) wodą czytałem sobie wybrane kawałki z "Wojny..."
Nie ma to jak Hedonizm
Czarny - 12 Czerwca 2006, 11:42
Skończyłem "balonówkę" i powiem, że jest gorzej
Nie wiem, może to zmęczenie materiału (najpierw bezkonny, potem czarem i teraz ta pozycja), widocznie mój poziom humoru został nieco nadwyrężony. Męczyły mnie mnogie analogie pazurów ostrych jak brzytwy czy określenia zupełnie nieumotywowanej straszności Zejfy. Czy jest jakiś fragment/sytuacja, która pozwala zwać ją "okrutną panią"? Nie wiem czemu też Rosselin wyklina pracę u niej skoro właściwie NIC nie robi?
Na koniec jeszcze sytuacja, która dla mnie jest bez sensu. Chodzi mi o powtórną rewizję komnat Zejfy. Jakim cudem i kierując się jaką logiką (tudzież matematyką), dwórka zaatakowała prawdziwego gwardzistę widelcem, skoro dwukrotnie przeliczyła domowników i wiedziała, że to nie Filippon Nie wspomnę (albo jednak tak) już o przebiciu po chwili trzech ścian - z czego one były?
Ogólnie książka nie jest zła, ale niektóre fragmenty i porównania zaczynały mnie już nużyć swą gęstością i podobieństwem (ile razy można wspominać o ostrości pazurów Latarni?).
Romek P. - 12 Czerwca 2006, 15:12
Myślę, że w jakimś stopniu jest to zmęczenie ilością. Ja tak sobie Pratchetta kiedyś obrzydziłem
Co do pozostałych rzeczy - na swoją obronę mam to, iż przecież świadomie operuję poetyką absurdu i czarnego humoru, to nie jest tekst realistyczny. Przecież choćby to przebijanie sie przez trzy ściany jest żartem oczywistym. To trochę tak, jak zdarza mi się powiedzieć komuś "ja cię zamorduję". Bo coś tam zrobił. Ale to nie oznacza groźby karalnej z paragrafu jakiegoś tam, tylko plastycznie i w sposob przejaskrawiony ma oddawać sytuację.
Gdyby chcieć podejść w realistyczny sposób do takich tekstów, myślę, że Adams, Pratchett i cała reszta komediopisów nie miałaby szans no bo co robi żółw w kosmosie? przecież tam nie ma powietrza, nie ma nic do jedzenia. A w "Autostopem" to już w ogóle...
Wiedźma - 12 Czerwca 2006, 18:12
Cytat | W komedii nie zbudujesz napięcia, jak w powieści serio. aki jest mój wniosek, więc wolę epatować swoim paskudnym poczuciem humoru ze swej słabości próbuję zatem uczynić siłę |
E tam, nie nazwałabym tego słabością Sadzę, że z premedytacją postawiłeś na humor, a nie fabułę, bo jesteś w tym dobry
Rafał - 13 Czerwca 2006, 07:36
Romku chyba wpadka.
Albo coś źle zrozumiałem.
Pogodnik ze smokiem próbują płynąć łódką z żaglem w ten sposób, że smok siedząc w łódce dmucha w żagiel. Wydaje się, że taki cud im się udaje. To jest tak samo możliwe jak podniesienie się samemu do góry za włosy. Gdyby jeszcze Roselin się zadziwił nad taką umiejętnością Filippona. Jedno zdanie stylizujące na barona Munchausena (ten to potrafił wyciągnąć się z bagna ciągnąc się za włosy), puszczenie oka do czytelnika, kopnięcie go w kostkę, cokolwiek sugerujące zawieszenie zasady przyczynowości. Bo w warstwie humorystycznej rzecz jest jak najbardziej wyśmienita. Może nie aż tak, jak Fillegan z Wake, ale chwalę sobie na tyle, że będę dopominał się za kontynuacją.
PS. Co z Bizancjum? Kiedy przeczytamy?
Romek P. - 13 Czerwca 2006, 10:56
Rafał:
Nie, nie wpadka. Przecież wiem, że w zgodzie z fizyką nie jest to możliwe. To jest klasyczny Baron M. Ale gdybym to podkreślał, spaliłbym dowcip, nie uważasz? Poczytaj odpowiedź Czarnemu, w podobnej sprawie.
Właściwie czysto realistyczne podejście zaije każdy tekst humorystyczny w konwencji makabreski, czarnego humoru, parodii etc... I ja wtedy proponuję zacząć od zażądania od autora wyjaśnień, jakim cudem smok może się zamieniać, i nie nastepuje wyrzut energii na skalę Hiroszimy. Bo, jak powszechnie wiadomo, E=mckwadrat
Po prostu albo się te żarty kupuje, albo nie w sensie lekturowym, oczywiście.
Cytat | PS. Co z Bizancjum? Kiedy przeczytamy? |
Opowiadanko będzie w zbiorze. Co dalej... hm, trudno powiedzieć
Czarny - 13 Czerwca 2006, 11:12
Trochę kręcisz Romku. Owszem są przegięcia w parodii, czarnym humorze i co tam jeszcze chcesz, ale jest tam też pewna logika i o ile część rzeczy łyka się bezboleśnie, bo wiadomo że taka konwencja, to niektóre bywają przegięciem, z którym tak łatwo już nie jest. Nie wszystko można podciągać pod konwencję. Wiadomo smok jest magiczny i potrafi różne cuda, ale np. ściana zamku powinna mieć jej właściwości, a nie tektury.
Rafał - 13 Czerwca 2006, 11:19
Toteż Romku piszę o potrzebie puszczenia oka do czytelnika. Może inaczej to wygląda jak się pisze i są to rzeczy oczywiste, ale jak się czyta, to takie oczywiste już nie jest i potrzeba może pewnej sygnalizacji, że teraz będą działy się większe wice niż zazwyczaj - bo trochę mi zazgrzytało.
Powiem inaczej. Zbudowałeś świat, któy rządzi się pewnymi swoistymi prawami. Jedny, z tych praw jest zasada przyczynowości. Można ją kompensować i uelastyczniać wprowadzeniem magii, ale aby biedy czytelnik miał poczucie jako-takiej orientacji w świecie potrzebuje wiedzieć kiedy takowa działa, a kiedy nie. Tutaj mi zazgrzytało, bo ... magii nie było.
Romek P. - 13 Czerwca 2006, 11:36
Czarny, Rafał - rzeczywiście, zastanowię się nad tym problemem. Bo choć jesteście jedynymi, którzy go podnieśli, zgadzam się, że opis świata powinien być jak najlepszy
Aga - 13 Czerwca 2006, 19:23
A ja spieszę powiadomić, że wreszcie zamówiłam "Wojnę balonową". I teraz pytanie: kto będzie bardziej obgryzać paznokcie? Ja, czekając, aż wreszcie przyślą i będę mogła się dorwać, czy autor, czekając na opinię?
Romek P. - 13 Czerwca 2006, 20:36
Póki nie kupisz, to ja
Aga - 13 Czerwca 2006, 20:42
No nie wiem... Tu by się można licytować...
Rafał - 14 Czerwca 2006, 08:00
Melduję posłusznie, że im dalej w wojnę tym ciekawiej i ucieszniej. Nie mam się nawet czego poczepiać za bardzo, pozostaje pogratulować autorowi.
GRATULUJĘ
A o odczuciach? Mam odczucie, że tom II jest trochę lepszy od I, chociaż oba tomy trzymają ten sam, niezły poziom. Może przez to, że w "Wojnie" jest większe stężenie Romka w Romku Po kolejnych tomach spodziewam się rozwiązania kilku wątków, oczywiście smoczego miasta (chyba, że to mylny trop), planów matrymolnialnych pogodnika, a nade wszystko po jaką cholerę dwóka trzyma przysobie pogodnika i po co u licha w powieści Latarnia? Jaką rolę ma do odegrania? Bo na razie jest - no takim trochę nabijaczem objętości tekstu.
mawete - 14 Czerwca 2006, 08:36
Ja mam przeczucie, że Romek ma już dokładnie opracowany plan następnych części. I że te niewykorzystane wątki Mu się przydadzą...
Rafał - 14 Czerwca 2006, 08:51
Obawiam się znając poczucie humoru Romka, że pewne wątki są wprowadzone po to aby wysadzić czytelnika w powietrze i skierować go na manowce. Chyba
Romek P. - 14 Czerwca 2006, 09:32
Obaj słusznie się obawiacie
Dzięki za dobre słowo, Rafał. Rzeczywiście, sporo osób mi powiedziało, że drugi tom jest tszokę lepszy. Podejrzewam, że to wynika z faktu, iż jest bardziej dynamiczny, bo mamy długą ekspozycję za sobą.
A tom trzeci nazywa się "Smocze gniazdo" i... tak, trafiają nasi bohaterowie do smoczego miasta, a jakże! I tam się dopiero będzie działo!
mawete - 14 Czerwca 2006, 09:43
Kiedy bedzie gotowy?
Kruk Siwy - 14 Czerwca 2006, 09:48
mawete, a fe jakie niedyskretne pytanie. Obrzydliwe, niemoralne, udupiające dla autora.
No właśnie Romek kiedy?
mawete - 14 Czerwca 2006, 09:50
Kruk Siwy: a czy ja się chwaliłem że jestem cudowny i moralny?
Romek: kiedy?
|
|
|