Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
Chal-Chenet - 25 Grudnia 2007, 17:17
36 - nuda straszna. Przy okazji pogmatwany. SPOJLER Ten zabił tego, ta spała z tym, później z tym, dlatego tamten nie lubi tego, z kolei tamten tego nie lubi jeszcze bardziej i zabija jego żonę i go wrabia a on idzie siedzieć a jak wychodzi to chce zabić tamtego co w końcu robi ktoś inny KONIEC SPOJLERA Nie podobał mi się.
Wakacje Jasia Fasoli - Tradycyjnie głupie, ale wdzięczne. Chociaż osobiście wolę serial o Fasoli, gdzie gagi są lepsze i bardziej 'stężone'.
ihan - 25 Grudnia 2007, 19:24
Oj, jak lubię Grincha. Uroczo złośliwy, gdyby nie pozytywny koniec podobałby mi się ten film bardziej. Cóż, zawsze można nie oglądać ostatniej pół godziny.
Martva - 25 Grudnia 2007, 19:31
Też doszłam ostatnio do wniosku, że strasznie mnie irytują końcówki filmów - wczoraj widziałam kawałek jakiejś komedii o włamywaczu przebranym za Mikołaja, ale poszłam spać jak zrobiło się rzewnie, dziś odpuściłam koniec 'Asterix & Obelix: Misja Kleopatra', i miałam ochotę zrobić to samo przy 'Rybkach z ferajny', a jutro zapewne wyjdę przy ostatnich minutach 'Charliego i fabryki czekolady', ale to jeszcze muszę przemyśleć
ihan - 25 Grudnia 2007, 19:36
Pamiętam jak dziecięciem będąc oglądałam Zabójców z Banderasem i Stallonem. Od początku wiedziałam jak się skończy i cały film denerwowałam się tym, co nieuniknione. Głupio mi było wyjść z kina, bo ja dobrze wychowane dziecko byłam/jestem.
Adashi - 25 Grudnia 2007, 22:34
Klątwa Czarnej Perły, kolejny raz, no co, lubię ten film
Agi - 25 Grudnia 2007, 22:41
Też obejrzałam, pierwszy raz, bo jestem leniwa i nie chce mi się jeździć do kina.
Bawiłam się świetnie, natępne części również obejrzę
Martva - 25 Grudnia 2007, 22:54
Lepiej późno niż później, strasznie fajny film z zepsutą końcówką.
Fidel-F2 - 25 Grudnia 2007, 22:59
lepiej by było gdyby zostawiła go w diabły?
Martva - 25 Grudnia 2007, 23:06
Tak.
Fidel-F2 - 25 Grudnia 2007, 23:07
Czemu?
Martva - 25 Grudnia 2007, 23:16
Bo mu się należało, a tamtemu drugiemu nie. Ale kobiety lecą na drani
Fidel-F2 - 25 Grudnia 2007, 23:27
ale ona go kochała
Martva - 25 Grudnia 2007, 23:29
Bo kobiety lecą na drani, coś o tym wiem, ale jak dla mnie ostatnie kilka minut filmu jest niepotrzebne.
Fidel-F2 - 25 Grudnia 2007, 23:31
Martva, ależ on nie był draniem, mial jedynie problemy
Martva - 25 Grudnia 2007, 23:49
Ależ oczywiście że był draniem, nie odmawiam draniom prawa do posiadania problemów
Fidel-F2 - 26 Grudnia 2007, 00:02
czemuż to był draniem? posiadanie problemó nie czyni z człowieka drania
Chal-Chenet - 26 Grudnia 2007, 01:00
Grindhouse - Death Proof. Nie rozumiem po co ten film powstał. Przede wszystkim był przegadany. Rozumiem, że Tarantino może mieć takie ciągoty, ale w tym wypadku było to nudne. Właściwie dużo więcej nie mogę o tym filmie napisać, bo co tu pisać o filmie, który składa się, oględnie rzecz biorąc, z dwóch długich i, powtórzę, przegadanych scen, zakończonych samochodowymi gonitwami. Największy zawód tego roku. Mam nadzieję, że Tarantino powstrzyma tendencję spadkową.
Grindhouse - Planet Terror. Tutaj wrażenia zupełnie odmienne niż w vol.1. Pochwalić go można za znakomite efekty gore, makabryczny humor, groteskowe pomysły. Oczywiście jest to film o niczym, bez żadnego przesłania. Ale nie o przesłanie tu chodzi, tylko o zabawę, a ta jest przednia. Jest to IMO film na miarę kultowego w niektórych kręgach 'Braindead'a', i film tego właśnie pokroju.
Bridge to Terabithia. Spodziewałem się kaszany w stylu 'Narnii', ale na szczęście mile się rozczarowałem. Mogę o tym filmie pisać (przynajmniej w tej chwili, świeżo po seansie) tylko w samych superlatywach. Jest intrygujący, plastyczny, bardzo wzruszający (nawet mnie, stałego 'oglądacza' krwawych horrorów), dający do myślenia (mniejsza o to, że po 'disnejowskiemu', za dużo łopatologii na szczęście nie ma). IMO jeden z lepszych filmów tego roku. Jestem bardzo zadowolony, że zdecydowałem sie go obejrzeć. Podnosi na duchu. Piękny film, dobrze, że jeszcze takie powstają.
Anonymous - 26 Grudnia 2007, 10:36
Martva napisał/a | Bo mu się należało, a tamtemu drugiemu nie. |
Już nie wspominając o tym, że Keanu to ciaaaacho, a Jack... No cóż, kontrast zabijał wręcz.
Martva - 26 Grudnia 2007, 10:46
No, nie chciałam tego mówić, ale pozostaje mi się zgodzić. Nicholsona bardzo lubię, jest świetnym aktorem, ale jest obleśny. A Keanu jest mrau jeszcze bym była w stanie zrozumieć, gdyby jeden był inteligentnym, złośliwym i czarującym draniem, a drugi rozlazłą nudna kluchą, no ale przecież nie był!
Adashi - 26 Grudnia 2007, 10:52
Ech kobiety, jak wy mało wiecie o życiu i o pisaniu scenariuszy
Anonymous - 26 Grudnia 2007, 11:11
Wytłumacz nam.
Adashi - 26 Grudnia 2007, 11:21
Hehe, nie pamiętam, bo oglądałem "Lepiej późno niż później" dawno temu, ale czy amerykański wytrych o nazwie "happy end" nie rozwiązuje wszystkich twoich wątpliwości
ihan - 26 Grudnia 2007, 11:21
Martva napisał/a | Nicholsona bardzo lubię, jest świetnym aktorem, ale jest obleśny. A Keanu jest mrau ;) jeszcze bym była w stanie zrozumieć, gdyby jeden był inteligentnym, złośliwym i czarującym draniem, a drugi rozlazłą nudna kluchą, no ale przecież nie był! |
Co prawda, to prawda. Pisałam już o pięknych, krzywych nogach Keanu, prawda? Podobnie w "Zaklinaczu koni", gdzie Redford wygląda jak egipska mumia. Ludzie, my tu o miłości, a nie przyjaźni, przyjaciel to może nawet sobie przypominać cokolwiek, ale ukochany to już nie. O, albo Bridget Jones, jak Granta nie lubię, to jednak zdecydowanie wygrywa.
Adashi, czy sugerujesz, że scenariusze są pisane w ramach psychoterapii, aby pocieszyć tych interesujących inaczej, że raczej wygrają?
Martva - 26 Grudnia 2007, 11:27
Adashi napisał/a | nie pamiętam, bo oglądałem Lepiej być nie może dawno temu |
Ale to zupełnie inny film
Adashi napisał/a | czy amerykański wytrych o nazwie happy end nie rozwiązuje wszystkich twoich wątpliwości |
Nie, co to za happy end, jak biedny Keanu został na lodzie?
ihan napisał/a | Pisałam już o pięknych, krzywych nogach Keanu, prawda? |
Krzywe nie krzywe, kawał przystojniaka z niego Na dodatek postać którą grał była urocza, i strasznie mi go było szkoda.
ihan napisał/a | . Ludzie, my tu o miłości, a nie przyjaźni, przyjaciel to może nawet sobie przypominać cokolwiek, ale ukochany to już nie. |
chociaż to różnie bywa
ihan - 26 Grudnia 2007, 11:32
Martva napisał/a | ihan napisał/a | Pisałam już o pięknych, krzywych nogach Keanu, prawda? |
Krzywe nie krzywe, kawał przystojniaka z niego ;) Na dodatek postać którą grał była urocza, i strasznie mi go było szkoda. |
No właśnie napisałam, że pięknie krzywe, a nie po prostu krzywe.
Martva - 26 Grudnia 2007, 11:34
No, tak samo jak uroczo krzywe ząbki Toma Cruise w 'Legendzie'
Adashi - 26 Grudnia 2007, 11:34
Ech, tutuły mi się pomieszały po prostu...
Chodziło mi o to, że w amerykańskich filmach bywa tak, że zazwyczaj to główny bohater zgarnia pulę
Martva - 26 Grudnia 2007, 11:37
Ale gdyby ona się na niego wypięła, znaczy olała go, to przynajmniej by było oryginalnie i zabawnie. A tak to wyszło kiczowato i zwyczajnie, i jeszcze biedny Keanu i jego krzywe kończyny...
ihan - 26 Grudnia 2007, 11:41
Martva, przestań, bo zacznę się nad nim rozczulać. Tak, amerykańskie filmy są złe i tzw. happy endy są złe. Bo gdzie one są happy?
Martva - 26 Grudnia 2007, 11:43
Pewnie że sie rozczulaj, biedny on! powinien przynajmniej uwieść nową żonę byłego męża głównej bohaterki, o
|
|
|