To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Martva - 21 Maj 2010, 19:42

Jestem genialna, proste :D a tak poważniej - Brytyjczycy nie szyją semisoftów, a z polskich firm Dalia mi się jakoś najbardziej kojarzy. Zwłaszcza że kiedyś chorowałam na coś zielonego od nich (lata temu) a nie wiedziałam jak naprawdę wygląda, bo dawali zdjęcia 2 z 3 opcji, losowo. O, i chyba się nawet tutaj żaliłam że push-upy są fajne i nisko zabudowane, a tylko do D, a w moim rozmiarze same miękusy z miską zabudowaną po obojczyk ;)
Tutaj sprawdzałaś?

nureczka - 21 Maj 2010, 19:50

Sprawdzałam, ale nie ma. Odpuszczę sobie zakup przez Internet i poszukam w realu. Kolor mi się strasznie spodobał - "morska zieleń"
Martva - 21 Maj 2010, 21:22

Zajrzałam w nowości i chyba znalazłam, rzeczywiście wygląda bardzo ładnie. Ale jak masz możliwość kupienia w realu to rzeczywiście lepszy pomysł, zwłaszcza jeśli to nowa dla Ciebie firma.
W ogóle zauważyłam że wpadli na to żeby szyć miękkie staniki z pionowym cięciem :bravo . I odgapili ceny od Anglików :evil:

Drapie mnie w gardle i mam wrażenie że mi węzły chłonne spuchły. Bu. I nadal nie wiem którą kieckę wybrać, podwójne bu.

corpse bride - 22 Maj 2010, 01:02

wybierz ładniejszą ;)
nureczka - 22 Maj 2010, 08:34

Martva napisał/a
zwłaszcza jeśli to nowa dla Ciebie firma.

No właśnie. Trochę się boję brać w ciemno, bo wiadomo, jak to bywa z rozmiarówką. Muszą mieć jakiś sklep w realu. Rozpoczynam poszukiwania.

merula - 22 Maj 2010, 09:48

a Wola Parku jest sklep, gdzie mają ich bieliznę
Martva - 22 Maj 2010, 12:38

Nie sądziłam że kiedyś to napiszę, ale kupiłam szpilki. Wysokie. Na wszelki wypadek się żegnam.
hardgirl123 - 22 Maj 2010, 14:30

gratuluję zakupu :>
nureczka - 22 Maj 2010, 15:08

merula, dzięki.
Martva, dasz radę! Szpilki są bosssskie.

Martva - 22 Maj 2010, 18:36

Tya, wyszłam w nich z domu, doszłam do samochodu, przeszłam przesz ulicę, wytrzymałam mszę i stanie w kolejce, a potem wyjęłam z torby balerinki i to była ulga.
BTW kupiłam sobie nową kiecę i dwie pary butów, wstałam mega wcześnie żeby się zrobić na bóstwo i liczyłam potem na jakieś grupowe wyjście na piwo. A tu się okazało że nie ma z kim, wszyscy idą na wesele. W końcu udało się zebrać osiem osób (w tym mojego ulubionego REMOVa zresztą) i poszliśmy na godzinkę posiedzieć, ale tak mi... łyso. Nie że nie dostałam zaproszenia, tylko że nie dostałam zaproszenia jako jedna z nielicznych i tak trochę mi przykro. Zwłaszcza że nie wiem o co chodzi :(

Ziuta - 22 Maj 2010, 19:00

Martvo: tulimy! Głowa do góry, to pewnie jakieś głupie niedopatrzenie.
Martva - 22 Maj 2010, 20:07

Nie jestem (już) aż tak naiwna, żeby wierzyć w takie głupie niedopatrzenia. W sumie im dłużej o tym myślę, tym bardziej mi przykro, wyszło kilka rzeczy przy okazji i zaczynam żałować że w ogóle poszłam.... w sumie mam potworną ochotę obeżreć się jak świnia i wpełznąć pod kocyk, a zamiast tego zdejmę szpilki, wyrzucę soczewki, wezmę książkę i pójdę popedałować :(
Agi - 22 Maj 2010, 20:09

Martva, nie przejmuj się taką drobnostką. (przytulam).
Kai - 23 Maj 2010, 05:25

Martva, właściwe podejście do sprawy - nie można pozwolić, aby takie rzeczy nas niszczyły.

Ściskam.

Martva - 23 Maj 2010, 10:46

Wkurzałam się pedałując i zrobiłam 30 kilometrów w niecałą godzinę. Chyba rekord.
Potem wrzuciłam dwa perseny na dobry sen, obudziłam się o drugiej, bo pies łaził, a potem zasnęłam w okolicach siódmej, wcześniej myśląc trzeźwo (znaczy nie drzemałam, tylko tworzyłam tysiące scenariuszy i rozczulałam się nad sobą, oczywiście).
Właściwie moje poczucie własnej wartości to obecnie kolos na glinianych nogach. Bardzo glinianych. I one się tak bardziej zgliniły chyba od diagnozy, czuję się niepełnowartościową kobietą. A że jestem uzależniona od wysokiego poziomu ego, jak każdy porządny narcyz, to kończy się tak jak kończy i rozwalają mnie pierdółki.
Obudziłam się o dziewiątej, dużo chorsza niż wczoraj. Lekko przytkany nos, drapanie w gardle, pokasływanie, temperatura minimalnie podwyższona. najgorsze jest to, że czuje się jakbym miała mózg owinięty watą i przytkane uszy, nienawidzę tego. Miałam ambitny plan żeby w związku z tym poleżeć w łóżku, ale już mam dość, wstałam i teraz uczę się siedzieć w szpilkach.

hardgirl123 - 23 Maj 2010, 10:57

Martva, ja też jestem przychorzała, w gardle mnie drapie, kaszlę okropnie. Ale nie matv się, dzwoniła do mnie kumpela i też jest chora:>
To musi być jakiś wirus zbiorowy :>

nureczka - 23 Maj 2010, 10:59

Martva napisał/a
Nie że nie dostałam zaproszenia, tylko że nie dostałam zaproszenia jako jedna z nielicznych i tak trochę mi przykro. Zwłaszcza że nie wiem o co chodzi

Ależ wiadomo! Też bym Cię nie zaprosiła. Z prostej przyczyny. Każda panna młoda chce być gwiazdą na weselu (to zrozumiałe), a bywa, że ładniejsza koleżanka ukradnie jej imprezę. I po ryzykować?

Agi - 23 Maj 2010, 11:38

Szczególnie, jeśli ładniejsza koleżanka jest byłą pana młodego. :wink:
hardgirl123 - 23 Maj 2010, 11:54

Ja też bym nie zaprosiła swojego byłego na ślub ( chyba ).
Martva - 23 Maj 2010, 12:47

nureczka, Agi, to jest główna przyczyna jaka przychodzi mi do głowy. I OK, rozumiem, ale byłabym niesamowicie wdzięczna za pół zdania wyjaśnienia przed imprezą. Od pana młodego, albo od kolegi który się odgrażał że jakby co, zabierze mnie ze sobą (nie wiem czy jego milczenie nie zabolało mocniej). Bo tak przyszłam, wysłuchałam 'ale idziesz na wesele, prawda?' oraz 'nie, nie możemy iść na piwo, idziemy na wesele' i poczułam się jak parias. A przecież pojęłabym że panna młoda sobie nie życzy mojej obecności, tylko bym się nie nastawiała na jakieś grupowe wyjście, tylko na powrót do domu.
Ej, ale tak szczerze, dramatyzuję i robię z igły widły? Bo już sama nie wiem kiedy ma mi prawo byc smutno, a kiedy przesadzam.

Agi - 23 Maj 2010, 12:50

Martva, dramatyzujesz, co napisałam ci oględnie wczoraj wieczorem.
Naprawdę szkoda Twojej energii na takie rozważania.
Zamknij temat i ruszaj do przodu.

Kai - 23 Maj 2010, 14:10

Martva napisał/a
dramatyzuję i robię z igły widły?

Tak. Bo osoba, która nie potrafiła się zachować w dość jasnej i prostej sytuacji, nie jest warta minuty Twoich nerwów (sama sobie powtarzam to samo i prawie już udało mi się uwierzyć). Głowa do góry i cała naprzód!

ihan - 23 Maj 2010, 20:04

Martva, ma prawo być ci przykro, masz prawo być smutna, zła, rozżalona (to kwestia uczuć, więc od nas niezależna). I tak, robisz z igły widły (a, to już kwestia świadomości). Niby dlaczego miał ci ktoś coś tłumaczyć przed imprezą? Jak rozumiem zostałaś zaproszona na ślub, tak? To dosyć jasny przekaz, dostajesz zaproszenie na ślub, nie na wesele. Nie czułabyś się gorzej, gdyby nagle wszyscy ci tłumaczyli, że cię nie zapraszają, dlaczego cię nie zapraszają i w ogóle? I w zasadzie nie byłoby ci żal wieczoru na nudne wesele? To są akurat imprezy mocno mnie odstręczające, na razie odbębniłam 3 i ostatnią w swoim życiu i do śmierci mam z głowy.
nureczka - 23 Maj 2010, 20:07

Myślę, że Martvej chodzi nie tyle o fakt bycia lub niebycia na weselu. Nie pierwsze to wesele i nie ostatnie, a raczej o fakt "oddzielenia" jej od grupy.
A że nie ma się czym przejmować, to już zupełnie inna historia. Pomyśl, że znalazłaś osiem osób, z którymi mogłaś miło spędzić wieczór. Podkreślam aż osiem, a nie tylko osiem.
Uszy do góry. Myśl o czymś przyjemniejszym. :mrgreen:

ihan - 23 Maj 2010, 20:18

nureczka ma rację. Z tą ósemką. Bo chyba nie było tak źle, skoro na grupkę nie narzekasz.
I wiesz, za to niedowartościowanie za niepełnowartościową kobietę to naelży ci się przełożenie przez kolano i kilka batów. No proszę, to jak definiujesz kobiecość, człowieczeństwo i coś tam jeszcze? Szeregowiec Martva, wzywam cię do opamiętania! Natychmiast! Spocznij!

shenra - 23 Maj 2010, 20:22

ihan napisał/a
Szeregowiec Martva, wzywam cię do opamiętania! Natychmiast! Spocznij!
:bravo :bravo :mrgreen: Leżę i kwiczę. :mrgreen:
Martva - 23 Maj 2010, 21:32

nureczka napisał/a
Martvej chodzi nie tyle o fakt bycia lub niebycia na weselu(...) a raczej o fakt oddzielenia jej od grupy.


No właśnie dokładnie o to. Sytuacja stała się dziś tematem dyskusji obiadowej i moi właśni rodzice przyznali mi rację, że głupio wyszło i że właściwie w takiej sytuacji lepiej by było nie przyjść w ogóle.

ihan napisał/a
Nie czułabyś się gorzej, gdyby nagle wszyscy ci tłumaczyli, że cię nie zapraszają, dlaczego cię nie zapraszają i w ogóle?


Nie. Lubię jasne sytuacje. Czułabym się lepiej, niż przychodząc na ślub z nastawieniem na imprezowanie potem i dowiadując się że właściwie to nie bardzo mam z kim. To by było takie bardziej... komfortowe.

ihan napisał/a
I w zasadzie nie byłoby ci żal wieczoru na nudne wesele?


Nie. To kwestia towarzystwa, co innego wesela rodzinne, co innego 'znajome'.

ihan napisał/a
Bo chyba nie było tak źle,

Krótko :( Godzina i było po wszystkim, bo oni się wszyscy strasznie spieszyli.

ihan napisał/a
Spocznij!


No dobra, idę sobie :(

Agi - 23 Maj 2010, 21:45

Martva, na różne sposoby próbujemy dodać Ci otuchy, ale widzę, że skutek osiągamy odwrotny od zamierzonego.
Głowa go góry dziewczyno! :D

ihan - 23 Maj 2010, 21:49

Lub głowa w dół. Bywa, stanięcie na głowie pomaga. No chyba, że tak troszeczkę, ociupineczkę, ledwo, ledwo, ale lubisz się pomartwić, to oczywiście, na niewielką, kontrolowaną odrobinę szaleństwa pozwalamy. Ba, daje ci słowo, że gdybym kiedykolwiek planowała ślub, możesz się czuć zaproszona też i na wesele. W końcu intencje, a nie prawdopodobieństwo się liczą.
Martva - 23 Maj 2010, 22:02

Agi, bo ja jestem ogólnie rozmarudzona ostatnio. Znaczy, bardziej niż zwykle. Tradycyjnie potykam się o małe pierdółki, i w końcu któraś z kolei powoduje że sie zapadam po pas i nie mogę wyjść. Kiedyś wyschną. Niefajność towarzyska, schizy co będzie jak chwilowo porzucę mojego nowego przyjaciela Rigevidona, i jeszcze jestem upierdliwie przeziębiona ('zimno mi' 'to chodź na spacer, na polu jest cieplej niż w domu' 'ale byłam przed chwilą, brr, aż mnie telepie' 'no ale chodź, jest cieplej niż w domu').
ihan, joooj.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group