Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Fidel-F2 - 29 Listopada 2013, 09:13
Tak, martva dziewczynka.
Martva - 29 Listopada 2013, 10:20
zwierzak_grubas napisał/a | Martva tak czytam i mam zapytanie ,czy ty jakąś weganką jesteś ? |
OMG, nie, za bardzo lubię sery, żeby być jakąś weganką.
ihan - 29 Listopada 2013, 11:49
A ja protestuję przeciw insynuacjom, że rośliny z założenia są nieżywe i martwe być nie mogą. I drożdże w wypiekach też. Pfffff. I jeszcze: pffff.
Martva - 29 Listopada 2013, 12:17
No fakt, ciecierzyca i mrożonka były zupełnie nieżywe, ziemniaki i cebula jeszcze by podskoczyły.
zwierzak_grubas - 29 Listopada 2013, 20:36
Martva napisał/a | zwierzak_grubas napisał/a | Martva tak czytam i mam zapytanie ,czy ty jakąś weganką jesteś ? |
OMG, nie, za bardzo lubię sery, żeby być jakąś weganką. |
Na Podbeskidziu zwykli mawiać " Jak coś ma być dobre to musi być z Nieżywego bo ze zerwanego to tylko Durśfal i nic więcej "
Martva - 1 Grudnia 2013, 20:43
Cóż, my w Małopolsce miewamy chyba inne standardy
Dziś zostałam nakarmiona lidlowymi serkami z żurawiną i smażonym kalafiorem. I dorwałam wędzony twaróg, kupiłam pół kilo od razu
Fidel-F2 - 4 Grudnia 2013, 09:47
Jest u mnie taki sklepik, gdzie raz w tygodniu, w środę o 9:00 jest dostawa tradycyjnych wędlin. Ceny podobne tym supermarketowy, różnica jakości, smaku, estetyki (czyż pięknie uwędzony boczek nie jest piękny?) mierzy się w latach świetlnych. Do południa zwykle już nic z tego nie ma a zanim dowiozą to stoi ogonek często kilkunastoosobowy. Właśnie wróciłem stamtąd z zapasem boczków, kiełbas i inszych. Niosąc do domu co chwila obwąchiwałem łupy z błogością i naszła mnie refleksja jacy biedni ci wegetarianie. Ja wiem, ja bardzo dobrze wiem, że oni tego nie potrzebują ale wypełnia mnie w tej chwili ocean współczucia i litości gdy tak o nich myślę w kontekście tych zakupów. Jacyż oni przerażająco biedni.
Rafał - 4 Grudnia 2013, 09:49
Kurczę, aż mi żołądek ścisnęło, pozazdrościć
Martva - 4 Grudnia 2013, 11:23
Fidel-F2 napisał/a | wypełnia mnie w tej chwili ocean współczucia i litości gdy tak o nich myślę w kontekście tych zakupów |
Wegetarianie są z pewnością głęboko wzruszeni Twoim współczuciem
Wędzony twaróg plus świeży ogórek plus niezły razowiec -
A, i widziałam jarmuż w sprzedaży w Krakowie. Cały drugi raz w życiu. Akurat nie kupiłam, bo zanim bym doniosła zielsko do domu, to by się zgniotło i zamarzło ze dwa razy...
Godzilla - 4 Grudnia 2013, 11:31
Jarmuż widywałam regularnie w dzieciństwie w warzywniakach. Był używany chyba głównie do dekoracji, bo liście ma piękne, natomiast nie wiem kto to jadł i kto w ogóle wiedział co z nim zrobić. Żal mi, że teraz go nie ma. Byliby chętni, wiem że ludzie nawet podpytują na straganach, ale sprzedawcy słyszeli a nie widzieli.
Podobno było coś takiego jak lokalna odmiana sałaty - głąbiki krakowskie, hodowane właśnie nie dla liści a dla głąba. Nie wiem, ja z Warszawy. Zginęło, przepadło, i też żal.
Martva - 4 Grudnia 2013, 11:45
W Krakowie wdziałam raz jeden w Makro, teraz w Realu. Na moim ulubionym targu - zupełnie nigdy, ale podobno bywa na innych (niestety jestem uziemiona przez dziecko do późnego popołudnia, więc nie mam jak wyskoczyć). Jadłam raz w życiu i mam sentyment, bo mnie ocalił od głodowej śmierci na studniówce lata temu. A potestowałabym chętnie, da się z niego różne rzeczy zrobić.
O głąbiku czytałam od dzieciństwa, ale nie widziałam na oczy. Ale jeśli gdzieś przetrwał, to myślę że wypłynie na fali mody na jedzenie i fascynacji różnymi dziwnymi roślinami. Chociaż szczerze - to że łatwiej jest teraz kupić bataty niż pasternak uważam za lekki skandal
Fidel-F2 - 4 Grudnia 2013, 11:51
http://www.zielen24.pl/sk...polan-prod.html
http://www.oleander.pl/na...wa-nasiona.html
Martva - 4 Grudnia 2013, 11:54
O widzisz
Aż bym spróbowała z ciekawości, ale mam mikroskopijny warzywnik że chyba nie ma co.
Godzilla - 4 Grudnia 2013, 12:00
Fidel, super! Ja co prawda nie mam warzywnika a metr trawnika pod oknem, ale dobrze wiedzieć, że to jeszcze żyje.
Martva, a czemu nie? Choćby kilka głąbików z tego mieć?
Martva - 4 Grudnia 2013, 12:09
Bo cukinia zajmuje strasznie dużo miejsca. Miałam plan żeby posadzić mnóstwo rzeczy, ale wyszło że 3,5m2 to wcale nie jest duża powierzchnia. W przyszłym roku chcę jeszcze dynię, ale ona będzie rosła na kompoście, w tym roku w warzywniku ostała się cukinia (4 krzaki), rukola, parę krzaków portulaki i dwa ogóreczniki (błyskawicznie poszły w kwiaty, za późno siane). Cała reszta albo nie wzeszła, albo została stłamszona. Chciałabym dużo dużo więcej, ale fizycznie nie bardzo jest gdzie.
Jezebel - 4 Grudnia 2013, 12:18
Martva napisał/a | A potestowałabym chętnie, da się z niego różne rzeczy zrobić. |
Pesto się ponoć da z jarmużu zrobić. Tak przynajmniej twierdzi menu nowoodkrytej krakowskiej wege-knajpki, WieloPole 3 (nazwa i adres w jednym, jak wygodnie)
Martva - 4 Grudnia 2013, 12:33
Pesto, chipsy, zielone szejki, colcannon, zupy, zapiekanki, risotto, curry...
Procella - 4 Grudnia 2013, 13:24
Martva napisał/a | A, i widziałam jarmuż w sprzedaży w Krakowie. Cały drugi raz w życiu. Akurat nie kupiłam, bo zanim bym doniosła zielsko do domu, to by się zgniotło i zamarzło ze dwa razy...
|
Jarmuż potrafi przetrwać zimę na grządce pod śniegiem, więc może by mu to mrożenie za bardzo nie zaszkodziło.
Martva - 4 Grudnia 2013, 14:10
Obawiam się że w lodówce mojego krasnoluda mógłby zamarznąć na kość, a nie ma tam śniegu
Godzilla - 7 Grudnia 2013, 19:33
Zrobiłam zupę z dyni. Dynię miałam jakąś taką niedużą, trochę pomarańczową a trochę zieloną, spłaszczoną, wyraźnie żeberkowaną. Nie wiem co to za jedna. Potwór Młodszy zrobił z niej kilka dni temu Dyńka ze świeczką w środku, a ja powiedziałam, że takiemu dobru nie dam się zmarnować - no bo ile może posłużyć dyniowy lampionik?
Obrałam, pokroiłam, wrzuciłam do gara lekko podlawszy wodą. Do tego - co się nawinie. Dwie papryki, już przywiędnięte, które prosiły się aby je zużyć, pokrojona cebula i czosnek - to wszystko podsmażyłam, dodałam kminek i curry, jeszcze podsmażyłam, i dodałam do dyni. Na to solidną porcję wiórków kokosowych. Łyżeczkę czubatą Sambal Oelek (to ten z samej ostrej papryki, bez innych przypraw). Pół kostki rosołowej (a może w końcu dodałam więcej?) Nie miałam białej części pora, więc wrzuciłam do wygotowania zielone liście - potem je wyjęłam, bo nie lubię tych włókien. Wszystko zmiksowałam. Niezłe było i zaskakująco słodkie, przy tych wszystkich słonych i ostrych smaczkach.
I co z tego, jak rodzina na takie eksperymenty reaguje bojkotem.
Martva - 7 Grudnia 2013, 20:07
?
A do curry i kokosa, to ja bym kmin dała zamiast kminku
Godzilla - 7 Grudnia 2013, 20:30
Może i racja. Ja mam strasznie słaby ten kmin, przywieziony z Turcji w bardzo fajnym zestawiku, ale chyba od razu był zwietrzały. Nie ma co narzekać, wyszło smaczne - moim i tylko moim zdaniem. A dynia rzeczywiście podobna do tej na zdjęciu.
Martva - 7 Grudnia 2013, 22:09
Polowałam na taką, ale trafiałam na same niedojrzałe egzemplarze (skóra całkiem zielona, miąższ blady).
Rafał - 7 Grudnia 2013, 22:26
Do zupy z dyni kapitalnie wchodzą grzanki prosto z patelni. Tegoroczne odkrycie
Godzilla - 8 Grudnia 2013, 00:13
Martva, btw, ta odmiana dyni ma jakąś nazwę? Bo u mnie na targu zasadniczo jest to "dynia"
Jezebel - 8 Grudnia 2013, 10:57
Ja z takiej pumpkin pie robiłam. Do słodkości nadaje się idealnie, bo sama w sobie (oczywiście o dojrzałej mowa) jest zaskakująco słodka. Tylko popełniłam błąd, dodając cukier do ciasta i nadzienia, bo ta dynia + mleko skondensowane to wystarczającą porcja słodyczy
Godzilla - 8 Grudnia 2013, 12:17
Pumpkin pie jadłam tylko raz w życiu, w USA na Thanksgiving Day. Nie polubiłam, wyszedł jakiś mdły.
Martva - 8 Grudnia 2013, 16:31
To jest Muscat de Provence (widziałam różne warianty pisowni). Internet mówi że słodka i dobra na surowo.
A pumpkin pie to fajna rzecz, jak jest dobrze zrobiony - corpse umie, na przykład. Kremowy, cynamonowy i imbirowy jest naprawdę mrrr.
Jezebel - 8 Grudnia 2013, 17:53
Też robiłam to ciacho mocno korzenne i wyszło smakowicie. Jeno się przypiekło za bardzo, więc żeby sfocić i na bloga wrzucić przepis, muszę zrobić jeszcze raz.
Martva - 12 Grudnia 2013, 14:35
Ha, dopadłam Muscat de Provence (albo jej bękarta) w dzielnicowej budce z warzywami, to były jedyne dynie jakie mieli (nie liczę takich co chyba były dla ozdoby). Jutro chyba jakieś curry popełnię z tej okazji, bo mi się chce.
|
|
|