Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
lavojtek - 17 Grudnia 2007, 13:40
Chal-Chenet napisał/a | Godna kontynuacja '28 dni później' D. Boyle'a. |
Moze dlatego ze Boyle trzymal caly czas "reke na pulsie". Zapowiedzial rowniez ze trzecia czesc wyrezyseruje sam
Weekend z goraczka i z filmem:
Katyn - film bardzo mi sie podobal choc to przyslowiowa woda na mlyn mojej rusofobii Ogolnie mozna powiedziec ze film jest "w stylu" Wajdy Rewelacyjna muzyka Pendereckiego
The kingdom - zgrabna sensacja! Moze nawet troche wiecej niz zgrabna. Scenariusz trzyma sie kupy, swietne zdjecia i muzyka, czegoz wiecej oczekiwac od kina akcji?
Eastern promises - uwielbiam Cronenberga wiec moja ocena nie jest obiektywna
Chal-Chenet - 17 Grudnia 2007, 13:46
lavojtek napisał/a | Zapowiedzial rowniez ze trzecia czesc wyrezyseruje sam | super. czyli cała trylogia powinna być na wysokim poziomie. będzie miły box dvd
Słowik - 17 Grudnia 2007, 13:49
Kraina traw, Terry'ego Gilliama, na podstawie książki, której nie czytałem.
Historia 11 letniej dziewczynki, w trakcie i po wielu patologicznych przejściach z rodzicami.
Niesamowita rzecz. Świetna wizualnie. Bogata wyobraźnia dziecka miesza się z niewiele mniej dziwną rzeczywistością. Co chwila, po kolejnej dziwnej/szokującej/przerąbanej akcji, scenie, myślałem, że nic bardziej wymyślnego już nie można pokazać, ale za każdym razem film mnie zaskakiwał.
Polecam, ale to nie film dla dzieci.
hrabek - 17 Grudnia 2007, 13:52
Special, niskobudzetowy z Michaelem Rapaportem. Facet zapisuje sie na eksperymentalna terapie, zaczyna brac jakis nowy testowy lek i wydaje mu sie, ze dostaje supermocy. Nie wiadomo, czy mu sie to wydaje, czy tylko sni, chociaz on jest swiecie przekonany, ze potrafi latac, teleportowac sie, czytac w myslach, itp. Na poczatku nie moglem sie wczuc w klimat, ale jak sie juz wczulem, to bylo znakomicie.
Adashi - 17 Grudnia 2007, 16:31
Uwaga, możliwe SPOJLERY
1612 uff... mam mieszane odczucia, wizualnie film jest fajny, niezły montaż, ładne zdjęcia, plenery ok. Aktorzy też się raczej dobrze spisali. Żebrowski jako tragiczny schwarzcharakter to niezła odmiana po jego dotychczasowych rolach (aż żal, że nie dokończyli tego nowego Janosika). Oczywiście nie wszystko jest cacy
Jak na film historyczny, niezgodności i przemilczenia są pokaźne, generalnie pomieszanie z poplątaniem. Scenografia jest ok, z kostiumami nieco gorzej, ale w tej kwestii akurat mam tylko drobne zastrzeżenia. No, ale batalistyka. Ło, matko, przede wszystkim wszędzie jest husaria, wiadomo, bo to jest symbol, ale bez przesady. Byle podjazd, mały orszak, kilku konnych Lachów to zaraz obowiązkowo husarze... Rozwalenie połowy armii polskiego hetmana jednym celnym strzałem w skład prochu (kto to wymyślił, żeby umieścić go w samym centrum ;?) spowodowało, że zrobiłem o tak W dodatku, trzeba dodać, że strzał został oddany z naprędce zmontowanej "puszki" samoróbki (sic!). Przyznaję, wybuch wygląda malowniczo, ale sprawa jest całkowicie nieprawdopodobna. Niezła jest scena polskiego ostrzału artyleryjskiego, taki sobie jest szturm piechoty na mury oblężonego miasta, ale już szarża husarii na most zwodzony to już kompletna fantazja. A'propos fantazji, film w ogóle naszpikowany jest elementami fantasy, legendarny owiany złotą mgiełką jednorożec pojawia się z zadziwiającą częstotliwością, duch hiszpańskiego kondotiera też kilka razy Niezamierzonym zapewne elementem fantasy jest też fakt, że główny bohater, chłop, sługa, niewolnik i niedoszły car - Andriej, bez problemu radzi sobie ze szpadą prawdziwego Hiszpana (za którego się potem podszywa) i to jedynie po przewertowaniu księgi dot. fechtunku (są ryciny), kilku lekcji z dzieciństwa (kiedy był sparing-partnerem młodego carewicza Fiodora Godunowa) i paru wyimaginowanych pojedynkach (we śnie) z duchem hiszpańskiego najemnika. Ale co tam szpada, Andriej ujawnia także samorodny talent artyleryjski, bez problemu po jednym wyjaśnieniu (jak działa armata) udzielonym przez swego druha Kostię staje się prawdziwym ogniomistrzem, wow, totalna bajka Wątek watykański został natomiast umieszczony w scenariuszu chyba tylko po to, żeby zagrać na nastrojach prawosławnych widzów Wspomniany hiszpański kawaler zaś, po to, żeby gawiedź mogła pokrzyczeć "Hiszpan, Hiszpan" - fani Gladiatora czy jak? Co jeszcze? Jest kilka dosyć ostrych scen, brutalnych i krwawych, ale w sumie wojna to nie je bajka, no i tyle. Aha, jeszcze o scenach batalistycznych, niby są, a jednak, tak jakby bez pomysłu, finałowa bitwa na podmoskiewkich polach przeplatana jest gęsto wybiegami w przyszłość, gdy już jest po bitwie. Podsumowując film jest taki sobie, abstrahując od politycznej wymowy dzieła. Taka nieprzemyślana, choć ładnie sfilmowana, bardziej brutalna, dość nielogiczna i mniej finezyjna rosyjska odpowiedź na "Ogniem i Mieczem".
Chal-Chenet - 17 Grudnia 2007, 21:39
Transformers
MEGA!!! Bawiłem się doskonale. Ten film to czysta rozrywka, tu nie chodzi o logikę tylko o wrażenia. A te są znakomite. Co jakiś czas podczas seansu wydawałem z siebie odgłosy w stylu: jaaaaaaaaa. Bo nie da się ukryć film jest efektowny i nie wymaga używania mózgu podczas oglądania. Czyli nadaje się w sam raz na wieczór po pracy.
Jestem zadowolony.
A teraz chyba zacznę Zemstę Sithów, bo do tej pory widziałem tylko raz...
Gustaw G.Garuga - 17 Grudnia 2007, 22:46
Adashi, a gdzieś to 1612 oglądał?
Fidel-F2 - 17 Grudnia 2007, 22:50
GGG nie pytaj, pomyśl
Adashi - 17 Grudnia 2007, 22:53
Guciu, jak to gdzie? W kinie, w Lublinie...
Chal-Chenet - 19 Grudnia 2007, 00:10
'Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith' po raz drugi.
Nie potrafię krytykować Gwiezdnych Wojen Bo i w sumie każda część jest dobra. Nowa Trylogia to co prawda nie ten sam klimat co Stara, ale ogląda się dalej znakomicie. Tutaj w końcu poznajemy całą historię przemiany Anakina w Vadera. Momentami jest to naciągane, ale takie są G. Wojny. Ale z drugiej strony w filmie jest dużo emocji, zwłaszcza w końcowych dyskusjach Anakina z Obi-Wanem człowiekowi łezka się w oku kręci.
kawał porządnej rozrywki.
(dzisiaj też zacząłem przypominać sobie Epizod Pierwszy, o wrażeniach jutro w tym samym dziale )
corpse bride - 19 Grudnia 2007, 00:56
o, kraina traw była fajna
Gustaw G.Garuga - 19 Grudnia 2007, 08:04
Fidel, Adashi, czyżby...? Ja w każdym razie czekam na DVD
Ziuta - 19 Grudnia 2007, 09:03
Gustaw G.Garuga napisał/a | Ja w każdym razie czekam na DVD |
To rodzi paradoksy. Dozory wchodziły do kin, gdy od roku dostępne było DVD.
Gustaw G.Garuga - 19 Grudnia 2007, 09:37
W takim razie nie czekam na DVD w nadziei, że moja decyzja wymusi na dystrybutorze wcześniejsze wypuszczenie filmu do kin
ihan - 19 Grudnia 2007, 09:55
Chal-Chenet napisał/a | Nowa Trylogia to co prawda nie ten sam klimat co Stara ... |
dotąd piszesz dobrze, ale w tym momencie:
Chal-Chenet napisał/a | , ale ogląda się dalej znakomicie. | zaczynasz bluźnić :)
Dobra, ale czego spodziewaliście się po Kompasie? Kto odważyłby się napisać coś wiernego książce, spowodowałby, ze film nie wszedłby do kin wskutek choćby ostrych sprzeciwów kościoła, bo po tej instytucji akurat Pullman jedzie równo. Prawdę mówiąc IMHO Mroczne Materie od Pottera różni kilka poziomów, poziomów, które mogłyby nie ściągnąć takiej ilości widzów do kin. Mocno się zastanawiam czy iść.
Chal-Chenet - 19 Grudnia 2007, 10:06
eee tam
A nie ogląda się dobrze? Cały czas akcja, dobre efekty, dobre pojedynki na miecze(ten Obi-Wana i Qui-Gona z Darthem Maulem wymiata strasznie). Mankamentem jest za to to, że gdzieś zapodział się niewymuszony humor. Jar Jar niestety nie daje rady, w tym stylu o wiele lepsze były Ewoki. W Nowej nie udało sie wykreować postaci tak znakomitej, ironicznej i cynicznej jak Han Solo. W ogóle losami bohaterów mniej się przejmowałem w Nowej Trylogii. To, że wiedziałem jak to się skończy pewnie też miało jakieś znaczenie. No i momentami było nudnawo: te słodkopierdzące scenki z Naboo z Ataku Klonów doprowadzały mnie do białej gorączki.
Ale generalnie Nowa Trylogia to cały czas dobra rozrywka. Od Starej oczywiście gorsza, ale tego nie neguję
Kruk Siwy - 19 Grudnia 2007, 10:16
Kompletny brak wewnętrznej logiki. Rzecz adresowana do wszystkich czyli do nikogo. I jeszce ten Binks...
Obejrzałem ale... nigdy więcej. Zbior idiotyzmów dla niezrozgarniętych pięciolatków.
Sorry za ostry ton ale dla mnie to jest kompletny shit. Przylepiony do Jedynie Słusznej Trylogii.
Na marginesie - jeden koleś napisał ciąg dalszy Trylogii Sienkiewicza i było to nie do czytania. Kasę koniecznie chcieli skrobnąć, no ale za karę wydawnictwo zbankrutowało.Szkoda że nie spotkalo to producentów nowej trylogii tfu Star Wars.
ihan - 19 Grudnia 2007, 10:31
Szczytem wszystkiego były midichloriany, czy jak im tam. I pomieszanie ze wspomnieniami Lei, która pamiętała matkę. Zgadzam się z Krukiem, jeden Darth Maul tego nie zmieni. Zwłaszcza, że szybko zszedł ze sceny. Wizualnie OK, ale poza tym... sprzeczności, jeśli Lucas koniecznie chciał zaimponować technika, trzeba było wziąć się za części VI-IX, bo wyposażenie Imperium z Jedynie Słusznych Gwiezdnych Wojen znacząco odbiegało od tego z I-III, jakiś regres w technice, czy jak?
Sergent - 19 Grudnia 2007, 10:49
Z SW jest tak, że oglądało się tę trylogię pirwszy raz mając naście lat. Wtedy to naprawdę była nowość. I te wspomnienia zostają. Obecna trylogia musi walczyć z wieloma innymi filmami i dużo lepszymi. Ale kasę i tak zgarnął niezłą (magia tytułu "Star Wars" działa). A efekty specjalne są na obecnym poziomie filmów z większą kasą przy produkcji.
Chal-Chenet - 19 Grudnia 2007, 10:54
O to przede wszystkim mi chodzi: o stronę wizualną. Cały czas twierdzę, że ogląda się dobrze, mimo, iż nie mam 5ciu lat A jak się za dużo nie myśli o Starej Trylogii to niedociągnięcia i nielogiczności dają się przetrawić.
Jeden z tych filmów powstał Wybacz, że czepiam się słówek
A midichloriany faktycznie wiocha...
lavojtek - 19 Grudnia 2007, 13:25
Czy nikt nie zwrocil uwagi ze Resident Evil: Extinction to ordynarna zrzynka z Day of t he dead?
hrabek - 19 Grudnia 2007, 13:27
Kurcze, nie ogladalem DotD. Mowisz? Opis na to wskazuje. To bym sie zawiodl na RE3. Nie tam, zeby to jakos specjalnie oryginalne bylo, ale co innego cien wlasnego pomyslu, a co innego perfidny zzyn.
Adashi - 19 Grudnia 2007, 16:54
Ale Mila biega w fajnym wdzianku, więc czego bręczycie
A co do Star Wars, no cóż szeroko dyskutowaliśmy o tym na ostatnim PiwoKonie i aż wióry leciały
P.S. Guciu
Chal-Chenet - 19 Grudnia 2007, 17:58
cóż za aura niedopowiedzeń
A ja właśnie skończyłem ponownie The Phantom Menace. Jest to IMO najlepsza część Nowej Trylogii. A najlepszy jest w niej końcowy pojedynek na miecze świetlne. Za dużo jest z kolei Jar Jara
ihan - 19 Grudnia 2007, 21:02
Taaak. A znasz jakiś film w którym jest ZA MAŁO Jar Jara? Myślę, że poradnik tortur dla ras długoucho-długojęzykowych osadzony w świecie SW cieszyłby się spooorym powodzeniem wśród fanów. Albo 100 sposobów przyrządzenia potrawy z Jar Jara.
corpse bride - 19 Grudnia 2007, 22:40
zgon na pogrzebie - taaaaaaaaaaaaaaaak się uśmiałam
Iscariote - 19 Grudnia 2007, 22:44
Cytat | zgon na pogrzebie - taaaaaaaaaaaaaaaak się uśmiałam |
To ta angielska komedia? Sugerujesz, że warto?
Chal-Chenet - 19 Grudnia 2007, 23:07
Jak angielska to warto
agrafek - 19 Grudnia 2007, 23:13
Zacząłem oglądać "30 dni 30 nocy", ale na starcie wkurzyły mnie różnice w stosunku do komiksowego oryginału i póki co przerwałem. Niby drobiazg, ale wytłumaczcie mi, proszę, w czym ma ulepszyć opowieść fakt, że bohaterowie są (w wersji filmowej, bo nie w komiksie) w separacji? Pomijając już, że diabli biorą komiksową symetrię, w której ostatni zachód i pierwszy wschód słońca, na początku i końcu komiksu, oglądają wspólnie? W filmie ów zachód bohater ogląda z... jakimś facetem, partnerem. Błeee... Zirytowałem się.
NURS - 20 Grudnia 2007, 01:19
wiesz, agrafek, poprawność polityczna
30 dni nocy, bo o to chyba chodzi obejrzałem bez specjalnego podniecenia. Komiks mam, ale nie czytałem, forma graficzna mnie odstręczyła, więc nie miałem podobnych dylematów.
ale nie o tym chciałem
Obejrzałem Blade Runnera (a kto nie widział w wrsji Final Cut i to HD (he, he).
Nie wiem jak to Scott zrobił, ale ten film się nie starzeje. Nawet dzisiaj, oprócz drobiazgów scenograficznych, jest cholernie na czasie, a ostateczny sznyt, choć niewiele zmienia, wnosi kilka smaczków.
Numero uno IMO. nimero uno.
|
|
|