To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Dzieci - wychowanie

merula - 5 Marca 2012, 11:58

corpse bride, z racji ograniczonej opcji analizowania bodźców i dużej zmiany, dziecko potrzebuje czegoś znanego i oswojonego. tym czymś jest dźwięk bicia serca matki, który zna od zawsze, oraz jej głos i zapach. to mu daje poczucie bezpieczeństwa. pewnie, ze przeżyje, gdy zajmie sie nim ktoś inny, przeżyje nawet prawie całkowity brak opieki, tylko po co mu to fundować? to naprawdę odbija się na nim i na jego rozwoju. natomiast nikt cie nie zmusza do uwzględniania tego w swojej koncepcji wychowawczej. twoja broszka i twoje ewentualne problemy w przyszłości. jak bardzo chcesz, chyba możesz zrezygnować z opieki nad dzieckiem po porodzie całkowicie.
Agi - 5 Marca 2012, 12:04

merula napisał/a
jak bardzo chcesz, chyba możesz zrezygnować z opieki nad dzieckiem po porodzie całkowicie.

Jest też opcja zrezygnowania z bycia matką.

Godzilla - 5 Marca 2012, 12:15

Otóż to.
corpse bride - 5 Marca 2012, 13:20

Agi napisał/a
merula napisał/a
jak bardzo chcesz, chyba możesz zrezygnować z opieki nad dzieckiem po porodzie całkowicie.

Jest też opcja zrezygnowania z bycia matką.


To brzmi, jakbym matką już była (albo w jakiś sposób była nią domyślnie), a dopiero miała z tego REZYGNOWAĆ, żeby nią nie być. Otóż ja matką nie jestem, więc ewentualnie, jeśli kiedyś będę chciała mogę zrezygnować z niebycia matką i nią zostać. Znowu, pisząc, że chętnie zajęłabym się dzieckiem starszym, a urlop na czas kiedy dziecko jest najmniejsze przekazała jego ojcu słyszę (czytam), że można też zrezygnować z bycia matką. Czyli - nie chcesz się opiekować dzieckiem najmłodszym, to znaczy, że nie chcesz być matką wcale. Spadam z tego tematu, dość mi dziś gazety podniosły ciśnienie.

Agi - 5 Marca 2012, 13:56

Wyraziłam się nieprecyzyjnie. Miałam na myśli rezygnację z zostania matką.
Natura tak nas urządziła, że jesteśmy swojemu dziecku potrzebne najbardziej właśnie w pierwszym okresie po urodzeniu. Decydując się na macierzyństwo dobrze byłoby fakt ten zaakceptować. Tylko tyle i aż tyle.

merula - 5 Marca 2012, 16:17

corpse bride, ja wcale nie chcę Ciebie kopać, ani pouczać. po prostu taka jest biologia i natura zwierzęcia, że na początku swojego życia potrzebuje matki. a człowiek stety, bądź niestety właśnie zwierzęciem jest. i trudno w pewnych sprawach uciec od biologii, jakkolwiek bardzo by się chciało. a to, że przyjemniej wychowuje się już odrośnięte dziecko, najlepiej już kumate, nie jest szczególnym odkryciem. niestety jednak, w większości wypadków bierze się rodzicielstwo z całym dobrodziejstwem inwentarza.
charande - 5 Marca 2012, 17:09

Cytat
Jest też opcja zrezygnowania z bycia matką.


Jest. Zwłaszcza, że niezależnie od ujemnego przyrostu naturalnego w krajach rozwiniętych, w skali globu i tak jest nas za dużo.

corpse bride, rzecz właśnie w tym, że malutkie przez pierwsze tygodnie po porodzie powinno być jak najbliżej mamy. Własnych doświadczeń nie mam, ale zapadł mi w pamięć przykład przyjaciółki, gdzie kluczowa była po prostu bliskość: dzieciak był spokojny, dopóki leżał na mamie, spał w chuście itd., mama mogła w tym czasie robić cokolwiek (np. pisać na forum ;) ). Dziecko dwu-, trzyletnie to coś zupełnie innego, wtedy już faktycznie nie ma tak bardzo znaczenia, którzy członkowie rodziny się nim zajmują. Nie jestem pewna, w którym momencie przebiega granica "bezpiecznego oddzielenia" od mamy, natomiast wiem, że w ekstremalnych przypadkach, fundując dziecku ciągłe oddzielenie oraz poczucie, że nikt się nim nie opiekuje i na otoczenie nie należy liczyć, można wyhodować psychopatę.

Fidel-F2 - 5 Marca 2012, 17:38

charande napisał/a
niezależnie od ujemnego przyrostu naturalnego w krajach rozwiniętych, w skali globu i tak jest nas za dużo.
bo ponieważ?
charande - 5 Marca 2012, 18:15

Ponieważ bo
Fidel-F2 - 5 Marca 2012, 19:20

teorie, w dużej mierze wyssane z palca, coś jak efekt cieplarniany
aniol - 5 Marca 2012, 21:20

z mojej branzy
w praktyce treningowej z roznymi zachowaniami rodzicow juz sise spotykalem, od odreagowywania kompleksow, po zachowania typu "niech go pan tak nauczy zeby wszystkich w szkole napier..al"
ale cos takiego zdarzylo mi sie pierwszy raz
w klubie prowadzonym przez jednego z moich bylych uczniow zostalem poproszony o przeprowadzenie egzaminu w grupie dzieciecej
po egzaminie jeden z tatusiow przylazl z wielkim pyskiem i pretensjami dlaczego jego syn dostal tylko 7 kyu (dla niewtajemniczonych jest to najnizszy stopien uczniowski w jj) skoro on uwaza ze powinien dostac conajmniej 6
rozsadna rozmowa z tatusiem nie dala rezultatu
dowiedzialem sie min ze nie nadaje sie absolutnie do pracy z dziecmi, zostaly podwazone moje kompetencje i kwalifikacje
na koniec pan zazadal powtorzenia egzaminu, kiedy dowiedzial sie ze nic z tego uslyszelismy ze on tego tak nie zostawi
mam ta niewatpliwa przewage nad nauczycielami ze moge momentalnie komus takiemu pokazac drzwi i najprawdopodobniej tak sie to zakonczy (chyba ze napisze na mnie donos do ministry Muchy) ale pomijajac debilizm calej tej sytuacji zastanawiam sie jak bedzie wygladac dalsze zycie tego chlopca z takim nadopiekunczym tatusiem z przerostami ambicji - co to wszystko zalatwi, kazdego operd..li, podniesie synkowi ocene na koniec roku itd

merula - 5 Marca 2012, 22:13

zostanie ministrem. albo prezesem.
Agi - 6 Marca 2012, 10:06

W artykule Cathrin Kahlweit opublikowanym w Süddeutsche Zeitung przerażające informacje na temat praktyk stosowanych w sierocińcach austriackich.
cranberry - 6 Marca 2012, 13:34

Tak wracając do przyjemniejszych tematów:

Cytat
rzecz właśnie w tym, że malutkie przez pierwsze tygodnie po porodzie powinno być jak najbliżej mamy. Własnych doświadczeń nie mam, ale zapadł mi w pamięć przykład przyjaciółki, gdzie kluczowa była po prostu bliskość: dzieciak był spokojny, dopóki leżał na mamie, spał w chuście itd., mama mogła w tym czasie robić cokolwiek (np. pisać na forum ;) ).


Myslę, że to kwestia przyzwyczajenia - jakby od urodzenia spędzała czas głównie z ojcem, karmiona butlą (bo to była TA dzieciak, moja osobista :D ), to by wolała leżeć na ojca brzuchu niż na moim ;)

Fakt, jest coś takiego u malucha jak rodzic pierwszego kontaktu, ale IMO jak nie karmi się piersią, to w tej roli obowiązuje równouprawnienie.
Ale ogólnie metoda "zajmę się dzieckiem, jak podrośnie" to tak nie bardzo. Tzn. jasne, przytłaczająca większość facetów tak postępuje (a na pewno postępowała kiedyś), ale z braku doświadczeń z autopsji nie mam pojęcia jak to może działać: co - niemowlak ryczy a taki na ręce nie weźmie czy nie przewinie, bo żona włosy myje?
W drugą stronę (z odwróceniem tradycyjnych ról) też to raczej nie podziała IMO. Będzie po prostu nie fair.
Zresztą - dzieci ponoć zaczynają gadać z sensem po 30, długo by czekać :mrgreen:

A ogólnie to kto chce niech ma, kto nie chce niech nie ma, nic nam do tego ;)

Edit:
corpse bride napisał/a
owszem, pewnie po porodzie trzeba odpocząć i dojść do siebie, ale o ile pamiętam okres połogu trwa 6 tygodni, a nie 14.

Fakt, ze to bez sensu odgórnie narzucone, ale te 6 tygodni to jest naprawde bardzo bardzo podstawowe dojście do siebie.

Cytat
Zapytałam co w tym dziwnego, zostawię przecież dziecko z JEGO WŁASNYM ojcem. Odpowiedź: bo facet to się nie nadaje...

Ech... :? :roll:
Jakbym z babcią czy ciotką noworodka zostawiała, to bym miała poczucie winy. Ale z ojcem??
Kasiek, trzymaj się ogólnie! Ściskam!

aniol - 8 Marca 2012, 12:24

rano zona zrobila juniorce takie fajne kitki na glowie
i rozowe kokardki
i mloda przegladajac sie w lustrze przed wyjsciem do przedszkola stwierdzila
"dzisiaj to Igor musi sie juz we mnie zakochac"

kurde musze sie temu Igorowi dobrze przyjrzec :wink:

Rafał - 8 Marca 2012, 12:27

aniol, a ile lat ma juniorka? Bo coś mi się wydaje, że podobnie jak moja (3,5 l.) Ostatnio mała zasunęła tekst, że Piotrusia już nie kocha (całują się i w ogóle nierozłączni :roll: ) , kocha Wojtusia :shock: :lol:
aniol - 8 Marca 2012, 12:36

juniorka ma prawie 5
Rafał - 8 Marca 2012, 12:55

Aaaa, to inna bajka :D
illianna - 8 Marca 2012, 12:56

cranberry napisał/a
Fakt, jest coś takiego u malucha jak rodzic pierwszego kontaktu, ale IMO jak nie karmi się piersią, to w tej roli obowiązuje równouprawnienie.
teoretycznie, ale pominąwszy sam fakt dostarczania pokarmu, kobiety które karmią wydzielają uspokajający feromon, i tutaj już panowie niestety nie zawalczą.

http://wyborcza.pl/1,7540...a_ukojenie.html

ihan - 9 Marca 2012, 13:17

corpse, ale w zasadzie Agi ma rację. I trzeba pamiętać, że w życiu rzadko można mieć wszystko naraz, i z czegoś tam zawsze trzeba rezygnować. Dlatego trzeba maksymalizować i optymalizować swoje szczęście. O ile IMHO dziecko nie powinno być pępkiem wszechświata i rodzice maja prawo do swojego hobby rozwoju itd., to jednak (wciąż IMHO i wszystko, co poniżej też), trzeba też wobec swoich decyzji, i tego teoretycznego dziecka być też uczciwym. I o wiele mniej bym się martwiła koniecznością siedzenia z niemowlakiem, bo tak, dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i znanego otoczenia, i oczywiście, choć matka jest optymalna, ale powiedzmy, można mniej optymalnie znaleźć inną osobę (ojca, babcię, listonosza, jeszcze raz: nie jest najoptymalniejsze, ale nie jest to zło, które spowoduje, że z dziecka wyrośnie psychopata zdegenerowany), która to bezpieczeństwo zapewni, to już obowiązkiem rodziców jest dbanie o rozwój intelektualny i emocjonalny późniejszy. To znaczy, że rodzice muszą się liczyć z koniecznością chodzenia do piaskownicy, jak bardzo by ich to nie nudziło i jak bardzo by ich nie wkurzali inni rodzice otaczający piaskownicę, mają obowiązek potem podtrzymywać kontakty socjalne swojego dziecka z rówieśnikami, jak bardzo idiotyczne przyjęcia urodzinowe z tłumem wrzaskunów i ich równie wkurzających rodziców by człowieka nie denerwowały. To budowanie więzi przez na przykład wspólne pieczenie ciasteczek z innymi matkami i ich dziećmi (patrz wyżej), to konieczność zabaw rozmaitych, w tym jakichś kretyńskich balów karnawałowych, zabaw w chowanego czy szczytu kretynizmu w rodzaju zabawy w sklep, szkołę czy dom. I to wszystko to psi obowiązek rodziców, nie da się jednocześnie mieć dziecka i nie musieć uczestniczyć w jego rozwoju intelektualnym, bo trzeba zdawać sobie sprawę, że dziecko za równie kretyńskie może uważać nasze sposoby spędzania czasu jak np. wyjście do teatru, opery czy długie rozmowy intelektualne.

Jeśli ktoś zaczyna tolerować dopiero nastolatki, a najlepiej takie w okolicach 20-tki i starsze, to niestety przeskoczyć się tego wcześniejszego okresu nie da. A nie wyobrażam sobie stracenia 20 lat życia na coś, co wywołuje wewnętrzny sprzeciw i bezgraniczne znudzenie.

cranberry - 9 Marca 2012, 14:15

illianna, oj, nie wiem, co mi się wydzielało przy pierworodnym, ale sądząc po tym, jak ryczał, nie było uspakające :D Wyliśmy czasem oboje, aczkolwiek uważam, że lepiej czasem wyć wspólnie niż równocześnie, lecz oddzielnie.

ihan, tak, chociaż możliwość obserwowania radości dziecka w pewnym stopniu tę nudną część obowiązków osładza.
Natomiast ja też nie bardzo ufam w możliwość zawiązania bliskiej więzi "warunkowo" - "jak już zacznie być ciekawe". Bo we WŁASNYM dziecku ciekawe jest po prostu to, jakie jest, a nie jak bardzo spełnia nasze warunki dla "interesujących znajomych". Celowo podkreślam "własnym", bo to całkowicie zmienia optykę. A przynajmniej powinno zmieniać, jeżeli ktoś już to dziecko ma.

corpse bride - 9 Marca 2012, 14:23

ihan, ale ja to rozumiem. Pewnie dlatego nie mam dzieci, bo cały czas nie jestem przekonana, czy warto. Ale chodziło mi nie o całe życie dziecka, tylko pierwsze 20 tygodni, na które przyznawany jest urlop macierzyński. Że to nie fair, że rodzice nie mogą wziąć go po połowie, no bo wszyscy piszecie, jak matka jest potrzeba i jak ma się wytwarzać więź itd, ale ojciec (też rodzic!!!) jest w ten sposób spychany na drugi plan. No i druga kwestia, że rodzice nie mogą wybrać, kto bierze pierwszą część tego urlopu, a kto drugą, tylko matka zawsze musi brać pierwszą. I o tym konkretnie mówiłam, a dyskusja pogalopowała w inną stronę.
merula - 9 Marca 2012, 14:41

corpse, ale właśnie kolejność i wymiar (choć może tu już mniej) podyktowane są uwzględnieniem fizjologii i natury pojawienia się dziecka. i to jest ciężko przeskoczyć i nie jest kwestią do rozpatrywania w kategorii sprawiedliwości. urlop macierzyński wynika z faktu stania się matką i daje czas matce i dziecku na dojście do siebie i wdrożenie do nowego stanu. choćby uspokojenia huśtawki hormonalnej.
cranberry - 9 Marca 2012, 15:02

Nikt ojcu nie broni wziąc urlopu wypoczynkowego w okresie, który uzna za najodpowiedniejszy - np. na tygodnie, kiedy przez dom przechodzi pierwszy huragan pt "Nie śpię drugą dobę, latam po lekarzach z dzieckiem i ze sobą, a dziecko płacze po nocach".

Zasadniczo zgadzam się, że prawo nie powinno narzucać zbyt wielu sztywnych rozwiązań i powinno być elastyczne. Ale zazwyczaj jest tak, jak pisze merula - fizjologia jest tu po stronie "rozwiązań tradycyjnych". Choćby dlatego, że jednak większość kobiet przynajmniej przez pierwsze tygodnie karmi piersią.

A wiecie co? Ja mam takie wrażenie, że decyzję i o ślubie, i o dzieciach powinno się podejmować na czuja (a nie na wykalkulowanie). Tzn oczywiście, jak nie ma racjonalnych przeciwskazań. Że jednak lepiej, żeby było to wewnętrzne, jasne, intuicyjne: CHCĘ!!
Bo jak nie chcę, no to żadne kalkulacje nie pomogą.

hrabek - 9 Marca 2012, 15:24

Od tego roku (w poprzednim był tydzień) ojciec ma dodatkowe dwa tygodnie specjalnego urlopu, który może wykorzystać w dowolnym momencie przed ukończeniem przez dziecko jednego roku. Nie jest to urlop wypoczynkowy i nie wlicza się także w urlop macierzyński. Taki ukłon od rządu dla ojców.
Rafał - 9 Marca 2012, 15:29

Szkoda, że dopiero teraz :?
illianna - 9 Marca 2012, 15:44

Wyznania złej matki, Stephanie Calman, ostatnio czytam dla odstresowania, polecam wszystkim rodzicom.
hrabek - 9 Marca 2012, 15:46

Rafał napisał/a
Szkoda, że dopiero teraz :?


Ać tam, w moim przypadku trafili idealnie :)

corpse bride - 9 Marca 2012, 16:06

hrabek, wiem, czytam gazety prawne. Ale nadal - 2 tygodnie ojciec, 20 tygodni matka. Owszem, ojciec może wykorzystać wypoczynkowy, ale matka macierzyński ma OPRÓCZ wypoczynkowego, a nie zamiast.

cranberry, często tak jest chyba z tym 'na czuja'. Ja na przykład analizując racjonalnie nigdy nie planowałam ślubu, bo stwierdziłam, że to nie dla mnie. Ale kiedy znalazłam właściwą osobę zdecydowałam się na ślub bez żadnego wahania.

hrabek - 9 Marca 2012, 16:13

corpse bride napisał/a
hrabek, wiem, czytam gazety prawne. Ale nadal - 2 tygodnie ojciec, 20 tygodni matka.


Nie. Matka 14, ojciec 8 (z tymi dwoma dodatkowymi). Zdecydowanie mniejsza dysproporcja, prawda?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group