To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Rozmowy religijne

Fidel-F2 - 28 Sierpnia 2007, 08:11

Pako, a czemu ocset, nie może uważać zasad religii katolickiej za bzdury? Popatrz na to obiektywnie, poza swoją religijnością. Ludzie układaja sobie życie wedle dzieła w stylu oryginalnego fantasy sprzed wielu wieków. (zważ, ze nie oceniam tu "jakości" prawd zawartych). No ubaw po pachy.

Inną sprawą jest, mimo wszystko, mocno oświecone stanowisko obecnego KK a inną poglądy i postawy (wynikające z wieków tradycji) wierzącego motłochu (proszę bez protestów, nie zaliczam do tej grupy wszystkich wierząych). Podejrzewam, że niewielu katolików rozumie dzisiejsze poglądy KK, a swoją religijność opierają na odebranych od antenatów wzorcach.

Spór o plusy i minusy religii jest bezcelowy. Jak każda rzecz stworzona przez człowieka bezwzględnie ma wady, zalety i cechy niejednoznaczne.

Martva - 28 Sierpnia 2007, 08:39

Rafał napisał/a
zobasz, charakter sobie wyrobiłaś,


Skąd wiesz, czy bym sobie nie wyrobiła lepszego?

Rafał napisał/a
wyrosłaś przez te 4 lata,


Oj, nie, ani trochę niestety... za to przeziębiłam sie od tego cholernego okna kilka razy :twisted:

Rafał napisał/a
wykształciłaś się i oczytałaś :wink: :lol:


A gdybym nie musiała siedzieć na tej religii, wykształcenie i oczytanie wchodziłoby mi w bardziej komfortowych warunkach dużo łatwiej, nie?

Rafał napisał/a
a teraz masz focha :mrgreen:


I dużo, dużo zajadłości.
Nie macie pojęcia, jak taka właściwie drobnostka może zniechęcić do Kościoła jako całości.

Pako - 28 Sierpnia 2007, 08:39

Fidel, nie rzecz w tym, że uważa to za bzdury, ale że w miejscu publicznym nazywa czyjąś wiarę idiotyzmami. Co sobie w duchu uważa jest jego osobistą sprawą, ale w momencie kiedy obraża uczucia religijne ludzi, podpada to pod paragraf. Twoja wola uważać, że to fantasy, ale moja, uważać to za fakty. Tak po prostu.
Jasne, jeśli spojrzeć z pozycji niewierzącego, to śmieszne to takie ;) Ale jeśli spojrzeć na to z pozycji wierzącego to śmieszne to już nie jest a normalne po prostu.

Anonymous - 28 Sierpnia 2007, 08:42

Ale Pako, czemu Ty możesz mówić, że to fakty, a ktoś nie może powiedzieć, że to bzdury? Ja się zastanawiam, na czym polega to obrażanie uczuć religijnych, bo to dla mnie zagadka.
Fidel-F2 - 28 Sierpnia 2007, 08:52

Pako, bardzo Cie proszę odpowiedz na pyatanie Mirii, bo też tego nie pojmuję.
ocset - 28 Sierpnia 2007, 09:06

pako, w biblii ST i NT jest mnóstwo niedorzeczności. np chrześcijański bóg nakazał aby
wszyscy którzy w niego wierzą byli obrzezani. czy to nie jest idiotyzm?
jezus zakazał rozwodów "Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo"
(Łk 16, 18; BT) uważasz że rozwód to grzech?

agnieszka_ask - 28 Sierpnia 2007, 09:22

Pako napisał/a
Co sobie w duchu uważa jest jego osobistą sprawą, ale w momencie kiedy obraża uczucia religijne ludzi, podpada to pod paragraf.

ja bym tego tak nie nadmuchiwała. ostatecznie wychwalając jedną religię obrażasz wyznawców drugiej.

mawete - 28 Sierpnia 2007, 09:32

ocset napisał/a
uważasz że rozwód to grzech?

Tak, zgodnie z nauką kościoła rozwód to grzech. Nie istnieje coś takiego jak rozwód ślubu kościelnego.

Fidel-F2 - 28 Sierpnia 2007, 09:35

ocset, teraz to trochę naiwnie pojechałeś
Pako - 28 Sierpnia 2007, 09:39

Chodzi o to, że nie nazywam czyichś przekonań religijnych idiotyzmami. Dla mnie to fakty, dla kogoś bzdury. Może i tak. Ale czemu tak od razu od idiotyzmów wyzywac? Można to samo powiedziec inaczej i brzmi to lepiej.
Ale dobra, nbie umiem zdefiniować obrazania uczuć religijnych, jest to dla mnie pojęcie odczuwalne, ale nie definiowalne. Więc kończę, jako że argumentów mi brak :)

Zaś co do rozwodów - sam w sobie rozwód nie jest grzechem. Oczywiście sto razy lepiej jest bez rozwodu, ale są sytuacje, kiedy nawet separacja to za mało, rozwody są więc dopuszczalne. Nawet przez kościół, chociaz nie oficjalnie. Nie ma problemów nikt, kto po rozwodzie żyje samotnie, nie bierze innej kobiety/mężczyzny innego. W pojeciu kościopła bowiem poprzednia para dalej jest małżeństwem, jedynie w pojęciu prawa związek zakończył się.
Grzechem jest dopiero kiedy ktoś żyje po rozwodzie z inną osobą - popełnia cudzołóstwo, bo jest w obliczu kościoła małżonkiem innej osoby,a sypia tez z inną. Tak mi przynajmniej kiedyś ksiądz wyjaśniał.

I jako pisze mawete - nie istnieje, nigdy nie istniało, coś takiego jak rozwód kościelny. Istnieje opcja udowodnienia, że ślubu w rzeczywistości w ogóle nie było, ale nigdy rozwód.
I oscet pewnie pełznie delikatnie w stronę jednego z pozornych paradoksów obecnych w PŚ. Ale poczekajmy ;)

ocset - 28 Sierpnia 2007, 09:40

mawete a nakaz milczenia dla kobiet to nie idiotyzm? gdyby katolicy zdobyli władzę musieliby zakazać kobietom wypowiadania się w sejmie bo tak nakazuje im religia.

"Niech niewiasty na zgromadzeniu milczą, bo nie pozwala się im mówić" (I Kor 14,34-35)

mawete - 28 Sierpnia 2007, 09:44

ocset: Ty chyba nie rozumiesz czegoś... To o czym mówię obowiązuje osoby wierzące, skoro nie wierzysz to chyba jest Ci to obojętne i na tym zakończmy dyskusję bo mnie nie obchodzi w co Ty wierzysz, a sobie też daję prawo do wyboru tego w co ja wierzę. I ani mi nic do Twoich wyborów, ani Tobie do moich. Miałem sporo problemów w byłym miejscu pracy przez to w co wierzę i mam nadzieję, że już nie będę miał :D
Tyle.

agnieszka_ask - 28 Sierpnia 2007, 09:48

mawete napisał/a
Nie istnieje coś takiego jak rozwód ślubu kościelnego.

istnieje.
są przypadki w których kościół dopuszcza i udziela rozwodu.
moja koleżanka uzyskała rozwód kościelny, ale nie będę się wdawać w szczegóły.

Rafał - 28 Sierpnia 2007, 09:48

Ciekawy temat został poruszony, obrażanie uczuć religijnych. Jak dla mnie nie jest to skomplikowane i opiera się na wzajemnym szacunku i poszanowaniu swoich poglądów. Uczucia są chyba takie same u każdego, obiekty uczuć każdy ma swoje i poprzez analogie do własnej rodziny można sobie chyba przedstawić uczucia religijne. No, chyba, że nic nie czujesz do swojego partnera, dziecka, rodziców :wink: - wtedy będzie trudno.
Fidel-F2 - 28 Sierpnia 2007, 09:52

Pako, jeśli para otrzyma rozwód kościelny to potem może zawrzeć drugi związek. Tak mi się wydaje, ale przekonany do końca nie jestem. Jakiś spec od prawa kanonicznego by się przydał.

a z drugiej strony, grzzech jest dla mnie synonimem zła, jeśli jest się w związku to seks z kimś innym jest złem wyrządzanym drugiej połowie, ale jeśli osoba samotna , rozwiedziona znajduje innego partnera to ja tu nijakiego zła nie widzę, dla mnie potępianie takich zachowań to duractwo, ale rozumiem, że religiia może mieć do tych spraw inne podejście, wszak to wiara nie logika.

mawete - 28 Sierpnia 2007, 09:52

agnieszka_ask: to nie jest rozwód tylko unieważnienie.... czyli stwierdzenie, ze małżeńśtwo zostało zawarte w sposób nieważny. Istnieją konkretne powody z jakich tak moze się stać.
Cytat
Unieważnienie nie jest rozwodem, lecz oficjalnym stwierdzeniem przez odpowiednią władzę kościelną, że małżeństwo od początku było nieważne, np. dlatego, że zostało zawarte pod przymusem lub przez osoby niepoczytalne, np. poważnie chore umysłowo: dlatego, że osoby decydujące się na ślub nie chciały zawrzeć małżeństwa wymaganego przez Chrystusa, np. nie chciały się zobowiązać do wzajemnej wierności, nie pragnęły zawrzeć związku na całe życie, wykluczały z góry potomstwo; dlatego że zaistniała jakaś przeszkoda uniemożliwiająca zawarcie małżeństwa, np. dana osoba już była związana węzłem małżeńskim, co jednak zataiła. Kościół, w trosce o dobro i trwałość małżeństwa, ustanowił różne przeszkody małżeńskie, od których zresztą, gdy istnieje ku temu słuszna przyczyna, może dyspensować, np. biskup może zezwolić na ślub z osobą nieochrzczoną, z niewierzącym, z kuzynem lub kuzynką itp.

Słowik - 28 Sierpnia 2007, 09:54

agnieszka_ask napisał/a
są przypadki w których kościół dopuszcza i udziela rozwodu.

A to nie jest unieważnienie małżeństwa, a nie rozwód?

Anonymous - 28 Sierpnia 2007, 09:55

Rafał napisał/a
Uczucia są chyba takie same u każdego, obiekty uczuć każdy ma swoje i poprzez analogie do własnej rodziny można sobie chyba przedstawić uczucia religijne.


Tak sobie to właśnie mniej więcej wyobrażałam, jak się zastanowiłam. Tylko czasem strasznie trudno określić, co kogo może urazić. Pojawiają się różnego typu ekstremalne przypadki, bo ja rozumiem, że np. wieszanie ewidentnie prowokujących plakatów w miejscach publicznych nie jest w porządku, ale z kolei kampanie przeciwko wyświetlaniu filmów w kinach to przegięcie w drugą stronę. Z tego wnoszę, że uczucia chyba nie są takie same u każdego. Nie jest to wcale prosta sprawa.

Gwynhwar - 28 Sierpnia 2007, 09:56

agnieszka_ask napisał/a
moja koleżanka uzyskała rozwód kościelny, ale nie będę się wdawać w szczegóły.


A moja matka chrzestna nie dostała. Przez co dziesięć lat później nie mogła być moim świadkiem podczas bierzmowania. Dlaczego? Bo jak wytłumaczył mi proboszcz: "Takie osoby które podeptały dłoń Pana, są nieczyste i wykluczone ze wspólnoty".
Słodkie prawda?

agnieszka_ask - 28 Sierpnia 2007, 09:56

mawete, można to nazywać jak się chce, ważne, że się da. jeśli ktoś lubi gry językowe, to proszę bardzo. Bo czy "unieważnienie małżeństwa" nie jest jego rozwiązaniem na wniosek jednego lub obojga małżonków, czyli rozwodem? :wink:

edit:
Gwynhwar: po prostu urocze :)

mawete - 28 Sierpnia 2007, 09:59

Proponuję poczytać TUTAJ

agnieszka_ask: nie nie jest to gra słowna w zwykłym prawodawstwie również istnieje pojęcie stwierdzenia np. nieważności zawarcia umowy, a nie rozwiązania umowy, nie jestem jednak fachowcem w tych sprawach - sądzę, że dzejes powinien móc więcej powiedzieć Ci na ten temat

Anonymous - 28 Sierpnia 2007, 10:00

agnieszka_ask napisał/a
Bo czy unieważnienie małżeństwa nie jest jego rozwiązaniem na wniosek jednego lub obojga małżonków, czyli rozwodem?


Nie, nie jest. Małżeństwo uznaje się za nigdy niezawarte, z tego, co mi wiadomo.

agnieszka_ask - 28 Sierpnia 2007, 10:02

mawete napisał/a
Proponuję poczytać TUTAJ

gra językowa

edit: z resztą macie prawo to własnych poglądów i nic mi do tego.

Rafał - 28 Sierpnia 2007, 10:06

Miria: Kiedyś naprawde było prościej, obrażony strzelał rekawicą delikwenta w pysk i prali się do skutku :D . Łatwiej było trzymać język za zębami bo znało się konsekwencje. Zdarza się, że w trakcie rozmowy, ktoś potrafi się na mnie obrazić, a ja nie mam pojęcia o co chodzi. Każdy wie, że łatwo jest kogoś urazić nawet licząc się z jego uczuciami. A co dopiero w sprawach wyznaniowych. Granice swobody i granice tolerancji testuje czasem na Achmedzie (prawie-że fanatyczny muzułmanin, bardzo, ale to bardzo religiny), ale na przykład nie dotykam jego żony w jego obecności (zwykłe podanie reki, czy klepnięcie w plecy wy świnie :twisted: ) bo wiem, że sprawiło by mu to przykrość. Tak samo oczekuje, że nikt nie będzie przekraczał granic związanych z moją wiarą. Jeśli dochodzi np. do profanacji symbolu krzyża, to tak, jest to jak najbardziej obraza uczuć religijnych.
Fidel-F2 - 28 Sierpnia 2007, 10:06

rozwód a unieważnienie to dwie odrębne sprawy
Pako - 28 Sierpnia 2007, 10:14

Agnieszka, to nie jest gra słowna. To jest ogromna róznica między rozwiązaniem zawartego małżeństwa a udowodnieniem, żę tego małżeństwa w ogóle nie było. Kościół nie udziela rozwodów, a uzyskanie unieważnienia też nie jest takie proste i leci prosto do watykanu, z tego co się orientuję.
A przez fakt braku rozwodu kościelnego na przykład powstał Anglikanizm. Ale to już osobna historia ;)

agnieszka_ask - 28 Sierpnia 2007, 10:17

Fidel-F2 napisał/a
rozwód a unieważnienie to dwie odrębne sprawy

i nie polegają na tym samym, i nie nie prowadzą do tego samego skutku, jakim jest legalne rozstanie?

edit:
Pako: łatwiej jest udowodnić, że czegoś nie było niż przyznać się do porażki.
Małżeństwo mojej koleżanki było, była miłość, są dzieci, a rozwód (o przepraszam - unieważnienie) dostała. Wcale nie musiała lecieć do Watykanu, załatwiła wszystko u biskupa.

mawete - 28 Sierpnia 2007, 10:17

agnieszka_ask napisał/a
mawete napisał/a
Proponuję poczytać TUTAJ

gra językowa

edit: z resztą macie prawo to własnych poglądów i nic mi do tego.


Nie jest to gra językowa. Różna kwalifikacja rodzi konkretne konsekwencje prawne i nie ma to nic wspólnego z Twoimi poglądami. Czy nie prościej by było jakbyś po prostu nie brała ślubu koscielnego? Nikt Cię chyba nie zmusza :D

mawete - 28 Sierpnia 2007, 10:18

agnieszka_ask napisał/a
Fidel-F2 napisał/a
rozwód a unieważnienie to dwie odrębne sprawy

i nie polegają na tym samym, i nie nie prowadzą do tego samego skutku, jakim jest legalne rozstanie?

No właśnie nie prowadzą do takiego samego skutku... np. podział majątku czy dziedziczenie...

agnieszka_ask - 28 Sierpnia 2007, 10:23

mawete napisał/a
No właśnie nie prowadzą do takiego samego skutku... np. podział majątku czy dziedziczenie...

no tak, bo tu sąd mówi jasno, co moje, co twoje, (względnie jak się ludzie dogadują, to się nie wtrąca), a KK po prostu się nie wtrąca w materializm i już.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group