To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

corpse bride - 23 Marca 2008, 15:30

mnie też nie było...
chciałam podkreślić, że to co napisałam dotyczy tylko moich obaw. pewnie tak być nie musi, że partner(ka) staje się mniej ważny/a od dziecka, ale - o czym świadczy wypowiedź fidela - może.

dzejes napisał/a
Związek to związek dwójki osób. Dziecko to w nim gość.

też to tak rozumiem.

Fidel-F2 napisał/a
Milość do dziecka powinna jednoczyć ludzi i jeśli ktoś tego nie pojmuje i widzi w tym jedynie przeszkodę to dla mnie żałosny palant.

nie jedynie, a potencjalnie. ale i tak - dzięki, stary.

ihan napisał/a
Dla niektórych związek jest związkiem dwojga osób, konkretnie tych dwóch, bo sobie odpowiadają, dziecko jest jego uzupełnieniem, ważnym, ale nie jedyną wartością. Jeśli się życie tak poukłada, że dziecka nie będą mieli, potrafią sobie z tym poradzić. Dla innych partner służy głównie, lub wyłącznie do dostarczenia dziecka i zapewnienia utrzymania tego dziecka. W tym momencie nie musi być to konkretnie ten partner, bo jest tylko narzędziem do osiągnięcia celu.

dobrze powiedziane.

ihan - 23 Marca 2008, 20:35

Fidel, aż się prosisz, żeby ci pojechać banałami. Ale rozumiem, że czas świąteczny drażliwy jest, więc dam spokój.
GrapeVine - 24 Marca 2008, 12:01

Mnie też nie było, ale mam nadzieję, że już się uspokoi :|

Od siebie dodam, że ja z kolei, trochę inaczej niż corpse obawiam się, że partner którego sobie przysposobię, będzie się domagał potomstwa, a jeśli nie spełnię jego oczekiwań to odejdzie, i tyle...

Fidel-F2 - 24 Marca 2008, 12:15

ihan napisał/a
Fidel, aż się prosisz, żeby ci pojechać banałami.
dawaj, szkoda sznurka

GrapeVine napisał/a
będzie się domagał potomstwa, a jeśli nie spełnię jego oczekiwań to odejdzie, i tyle...
to dość naturalne chyba
GrapeVine - 24 Marca 2008, 12:20

Fidel-F2 napisał/a
to dość naturalne chyba


Tylko pod względem biologicznym (chęć utrzymania gatunku) jednak osobowość podobna do mojej powinna zaakceptować decyzję i na to liczę, ale człowieka nigdy do końca nie poznasz, dopóki nie znajdziecie się w sytuacji podbramkowej :/

Fidel-F2 - 24 Marca 2008, 12:27

GrapeVine napisał/a
Tylko pod względem biologicznym (chęć utrzymania gatunku)
co to za bzdury? ja mam gdzieś utrzymanie gatunku.

GrapeVine napisał/a
jednak osobowość podobna do mojej powinna zaakceptować decyzję
a Twoja osobowość nie powinna zaakceptowac jego decyzji?
ihan - 24 Marca 2008, 12:43

Zgodzisz się Fidelu, że posiadanie dziecka to odrobinę poważniejsza decyzja niż chociażby kolor obicia sofy w salonie. Dobrze, jeśli oboje partnerzy zdają sobie z tego sprawę odpowiednio wcześnie. Dobrze ustalić takie rzeczy z góry jasno i wyraźnie, bo działa w obie strony, równie wiele jest kobiet, które uważają za usprawiedliwione nie szanowanie braku zgody mężczyzny na dziecko. Jeśli nie potrafią tego uszanować, powinny znaleźć sobie innego partnera, w obie strony.
No niestety, część osób jest niedojrzałych,musisz się z tym Fidel pogodzić, bo jedynym innym wyjściem jest wyjście w tłum z kałasznikowem.

czterdziescidwa - 24 Marca 2008, 12:56

Kurcze, ja też tylko teoretycznie (Fidel: hoduj swojego zdrowo - dużo emerytur będzie musiał wypracować ;) ), ale się wypowiem. Myślę że ta dyskusja brnie w ślepą uliczkę. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie "czy w związku ważniejsze jest dziecko czy partner" nie ma sensu. Dlaczego zakładacie, że ktoś musi być ważniejszy, że ten hmm, porządek miłości musi być liniowy? Ok, mogę sobie wyobrazić kilka ekstremalnych okoliczności, w których potrzebna było by wybierać, ale dla większości ludzi takie sytuacje zawsze będą science fiction.
Tak szczerze - czy ktoś z was chciałby się wychowywać w rodzinie, w której był by gościem, albo w której był by uwieńczeniem kontraktu rodzicielskiego? (Czarne Oceany mi się przypominają)

GrapeVine - 24 Marca 2008, 13:10

Fidel-F2 napisał/a
co to za bzdury? ja mam gdzieś utrzymanie gatunku.


Może masz gdzieś, ale to naturalna potrzeba u wszystkich stworzeń, tylko u niektórych rozum bierze górę nad instynktem, no i może niktórzy są pozbawieni uczuć rodzicielskich

Fidel-F2 napisał/a
a Twoja osobowość nie powinna zaakceptowac jego decyzji?


Patrzysz z punktu widzenia faceta, pozcja roszczeniowa - urodź mi, chcę potomka :) a to kobieta powinna zadecydować czy chce przez to przechodzić pod względem fizycznym, i czy poradzi sobie z tym psychicznie :| jeśli mężczyzna kocha - to zaakceptuje

Mam do tej sprawy bardzo feministyczne podejście

ihan - 24 Marca 2008, 13:10

I chyba o tym dyskutujemy, że nie wszyscy nadają się na rodziców, a dziecko to nie taka magiczna pałeczka, która gdy się pojawi to sprawi, że wszyscy nagle dojrzeją do rodzicielstwa. Chyba dobrze sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń niż unieszczęśliwiać dziecko, partnera i siebie.
GrapeVine - 24 Marca 2008, 13:13

Dokładnie tak Ihan
Fidel-F2 - 24 Marca 2008, 13:57

ihan napisał/a
Zgodzisz się Fidelu, że posiadanie dziecka to odrobinę poważniejsza decyzja niż chociażby kolor obicia sofy w salonie. Dobrze, jeśli oboje partnerzy zdają sobie z tego sprawę odpowiednio wcześnie. Dobrze ustalić takie rzeczy z góry jasno i wyraźnie, bo działa w obie strony, równie wiele jest kobiet, które uważają za usprawiedliwione nie szanowanie braku zgody mężczyzny na dziecko. Jeśli nie potrafią tego uszanować, powinny znaleźć sobie innego partnera, w obie strony.
No niestety, część osób jest niedojrzałych,musisz się z tym Fidel pogodzić, bo jedynym innym wyjściem jest wyjście w tłum z kałasznikowem.
ale czemu Fidelu?
czterdziescidwa napisał/a
Tak szczerze - czy ktoś z was chciałby się wychowywać w rodzinie, w której był by gościem,
a no właśnie
GrapeVine napisał/a
to naturalna potrzeba u wszystkich stworzeń, tylko u niektórych rozum bierze górę nad instynktem, no i może niktórzy są pozbawieni uczuć rodzicielskich
rozum, jasne
GrapeVine napisał/a
Patrzysz z punktu widzenia faceta, pozcja roszczeniowa - urodź mi, chcę potomka a to kobieta powinna zadecydować czy chce przez to przechodzić pod względem fizycznym, i czy poradzi sobie z tym psychicznie jeśli mężczyzna kocha - to zaakceptuje
dziecko nie jest dzieckeim samej kobiety ale obojga rodziców, kto tego nie rozumie ten faktycznie nie powinien mieś dzieci. I nie bardzo rozumiem czym moja pozycja roszczeniowa różni się od Twojej pozycji roszczeniowej.
GrapeVine napisał/a
i czy poradzi sobie z tym psychicznie
naturalnie, że osoby niedojrzałe nie powinny mieć dzieci.
ihan napisał/a
I chyba o tym dyskutujemy, że nie wszyscy nadają się na rodziców, a dziecko to nie taka magiczna pałeczka, która gdy się pojawi to sprawi, że wszyscy nagle dojrzeją do rodzicielstwa. Chyba dobrze sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń niż unieszczęśliwiać dziecko, partnera i siebie.
W zasadzie nie ma co polemizowac z tym zdaniem poza jednym drobiazgiem. Strasznie trudno 'przed', przewidziec co bedzie 'po'. Zanim urodził się Mikołaj, wolałem trzymać się od dzieci z daleka. No cóż, potem się zmieniło.
Dziecko to wyzwanie, nie ma co się oszukiwać wymaga od nas pozbycia sie ogromnej dozy egoizmu i egocentryzmu. człowiek który do tej pory był sobie 'sterem, żeglarzem, okretem', musi zacząć nagle myśleć zupełnie inaczej.

mawete - 24 Marca 2008, 14:46

Nie do końc zgadzam się z Fidelem, a raczej zgadzam się tylko w kilku punktach, ale zastanawia mnei jedno. Fidel jak sam się przynaje jest praktykiem. Nie wiem jak reszta.
Fidel nie traktuj tego jako wyrazów poparcia bo w większości mam jednak inne zdanie.

ihan - 24 Marca 2008, 19:10

Pewnie, można spróbować, a jak się okaże, że jednak w praktyce jestem tym jednym innym przypadkiem, to co? Większość kobiet rozczula się na widok dzieci, wiele dziewczynek uwielbia bawić się w dom i uwielbia bawić się lalkami. Nieliczne mają inaczej.

I jeszcze jedno, jakikolwiek praktyk odważyłby się napisać, że dziecko nie jest dla niego największym szczęściem? Są ludzie odważni, ale bez przesady.

Fidel-F2 - 24 Marca 2008, 19:21

mógłby się nie odzywać
ihan - 24 Marca 2008, 19:24

Litości.
Fidel-F2 - 24 Marca 2008, 19:34

:shock: :?:
GrapeVine - 24 Marca 2008, 20:00

Dziecko jest dzieckiem obojga rodziców, ale tylko kobieta ma ten niefart, że musi je urodzić, a przede wszystkim - nosić (o zgrozo) 9 miesięcy, w przypadku komplikacji nierzadko leżeć, łatwo jest powiedzieć przyszłemu ojcu, że chciałby mieć dziecko i jest na to gotowy :| natura jest okrutna i podziwiem kobiety, które czerpią radość z bycia matkami - ja nie potrafiłabym
Fidel-F2 - 24 Marca 2008, 20:03

przyroda
mawete - 24 Marca 2008, 20:03

hmmm... brak odpowiedzi również jest odpowiedzią, to tyle na ten temat z mojej strony.
dareko - 25 Marca 2008, 10:19

Ale dym mnie ominal :evil:
Ja jestem praktykiem. Mam 3.5 letnia corke. JEST TO NAJWAZNIEJSZA OSOBA W MOIM ZYCIU. Ja kocham w sposob tak szczegolny, ze zanim pojawila sie na swiecie, nie mialem pojecia o istnieniu takiej milosci. Kobieta, ktora zaczelaby by byc zazdrosna o te milosc, przestalaby dla mnie byc kobieta.
Dziecko gosciem w zwiazku? Swietnie, gratulacje. Dobrze, ze nie maskotka. Jak czytam cos takiego, to czuje wrecz odraze, obrzydzenie. Przykro mi, jesli to kogos urazi, tak czuje.
GrapeVine napisał/a
Patrzysz z punktu widzenia faceta, pozcja roszczeniowa - urodź mi, chcę potomka a to kobieta powinna zadecydować czy chce przez to przechodzić pod względem fizycznym, i czy poradzi sobie z tym psychicznie jeśli mężczyzna kocha - to zaakceptuje

Mam do tej sprawy bardzo feministyczne podejście
GrapeVine napisał/a
Dziecko jest dzieckiem obojga rodziców, ale tylko kobieta ma ten niefart, że musi je urodzić, a przede wszystkim - nosić (o zgrozo) 9 miesięcy, w przypadku komplikacji nierzadko leżeć, łatwo jest powiedzieć przyszłemu ojcu, że chciałby mieć dziecko i jest na to gotowy natura jest okrutna i podziwiem kobiety, które czerpią radość z bycia matkami - ja nie potrafiłabym


Powiem tylko tyle, ze ja tego "jak kocha to zaakceptuje" nie rozumiem. Jesli na tym polega feminizm, to zaczynam tracic swoja sympatie dla tego ruchu.

Martva - 25 Marca 2008, 10:25

Ale co tu jest do rozumienia? To jest chyba normalne że jak się kogoś kocha, to się go akceptuje, w całości. I tak jak można zaakceptować krzywe nogi, rzucanie talerzami albo skłonność do rozpieszczania kotów, tak można i niechęć do dzieci.
Tak przynajmniej zrozumiałam wypowiedź GrapeVine.

dareko - 25 Marca 2008, 10:26

Martva, wiec dlaczego nie mozna zaakceptowac checi posiadania dzieci?
Martva - 25 Marca 2008, 10:35

Jak ktoś chce, to może sobie akceptować chęć. Też mogę zaakceptować, że ktoś chce, ale co ja mu poradzę, że chce? Osobiście nie wyobrażam sobie związania na całe życie z człowiekiem, który by chciał mieć dzieci i mnie do tego przekonywał...

Fidel-F2 napisał/a
GrapeVine napisał/a:
będzie się domagał potomstwa, a jeśli nie spełnię jego oczekiwań to odejdzie, i tyle...
to dość naturalne chyba


Tu się zapomniałam doczepić.
Chciałabym być z kimś, kto jest ze mną ze względu na mnie, a nie nasze wspólne potencjalne dziecko. Facet który oczekuje od swojej kobiety dziecka i odchodzi, jeśli go nie dostanie, to szuja, nie facet - zwłaszcza że czasem nie chodzi o chęć, a o niemożność, bywają kobiety które nie mogą i już. To co - jesteś bezpłodna, nie chcę Cię? Bardziej kocham Twoją macicę niż Ciebie?
I żeby nie było - nie wyobrażam sobie że ktoś ukrywa przed partnerem swoją decyzję co do posiadania dzieci, że nagle po ślubie sie okazuje że żona/mąż chcą. Zdarza się że jednemu sie wydaje że drugie się da przekonać, a zdarza się że nie.

dareko - 25 Marca 2008, 10:56

Martva napisał/a
Jak ktoś chce, to może sobie akceptować chęć. Też mogę zaakceptować, że ktoś chce, ale co ja mu poradzę, że chce? Osobiście nie wyobrażam sobie związania na całe życie z człowiekiem, który by chciał mieć dzieci i mnie do tego przekonywał...


Podejscie do posiadania potomstwa sie zmienia. Ktos moze mowic, ze nie chce, a potem mu sie zmieni. Bedzie chcial, a zycie bez dzieci bedzie uwazal za puste.
Bez wzgledu na to co myslisz o dzieciach, sa ludzie, ktorzy uwazaja je za sens zycia. To dosc naturalne jest. To poczucie nie musi byc od zawsze, moze pojawic sie w trakcie trwania zwiazku. Wymaganie od takiej osoby, by z tego sensu zrezygnowala uwazam za skrajny egoizm.
Zeby bylo jasne, nie uwazam, by kobieta miala obowiazek urodzenia, ani by facet mogl ja do tego zmuszac. To wylacznie ich decyzja, mozliwe, ze musieliby sie rozstac. Ocenianie kto kogo kochal bardziej, kto przestal i kto jest w tej sytuacji tym zlym, jest bezsensowne.

Martva napisał/a
Chciałabym być z kimś, kto jest ze mną ze względu na mnie, a nie nasze wspólne potencjalne dziecko. Facet który oczekuje od swojej kobiety dziecka i odchodzi, jeśli go nie dostanie, to szuja, nie facet


Taaaak, bo facet ma byc u stop i nie moze niczego chciec?

Martva napisał/a
zwłaszcza że czasem nie chodzi o chęć, a o niemożność, bywają kobiety które nie mogą i już. To co - jesteś bezpłodna, nie chcę Cię? Bardziej kocham Twoją macicę niż Ciebie?


Nie pisalem o bezplodnosci. W takiej sytuacji, poza sytuacja gdy ta bezplodnosc byla ukryta przed facetem, to jest czynnik zewnetrzny. To choroba a nie kwestia decyzji. Mozna bezplodnosc leczyc, mozna dziecko adoptowac, mozna wiele rzeczy. Sytuacja jest zreszta identyczna w druga strone, gdy facet jest bezplodny.

Pisalem o sytuacji, gdy kobieta mowi, ze nie chce miec dziec, bo nie chce ciazy i porodu.

mawete - 25 Marca 2008, 11:04

dareko: mądrze gadasz.
Martva - 25 Marca 2008, 11:15

Dobrze, niech będzie że jestem skrajną egoistką. Bo nie chcę ciąży i porodu i nie chce pozwolić żeby mój partner się sprawdził w roli tatusia.
Ale w dalszym ciągu uważam że lepiej jest się nie poświęcać dla drugiej osoby żeby mieć dziecko, którego się nie chce. Poświęcić się można i zgodzić na samochód, który mi się nie do końca podoba.

dareko - 25 Marca 2008, 11:20

Martva napisał/a
Ale w dalszym ciągu uważam że lepiej jest się nie poświęcać dla drugiej osoby żeby mieć dziecko, którego się nie chce.


Tego wlasnie nie rozumiem. Kobieta ktora nie chce miec dziecka i nie chce "sie poswiecic" jest cacy, a facet, ktory dziecka chce i nie chce "sie poswiecic" dla kobiety jest szuja.

Czy to jest feminizm?

Cudzyslowy wstawilem, bo patrzenie na ten problem przezpryzmat poswiecenia jest mi obce.

Agi - 25 Marca 2008, 11:21

Zgadzam się z Martvą, nie narażałabym dziecka na sytuację, że jest traktowane przez własną matką jako zło niekonieczne. Lepiej gdy kobieta nie ma dziecka, niż gdy ma urodzone pod presją i traktowane jak intruz.
mawete - 25 Marca 2008, 11:23

Agi: dlatego takie sprawy mozna przynajmniej spróbować ustalić wcześniej.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group