To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Dzieci - wychowanie

Godzilla - 13 Lutego 2012, 14:55

Masz rację. To ja za bardzo przyswoiłam sobie, że obowiązek szkolny jest i basta, nie ma ucieczki. Kiedyś go nie było, i ludzie żyli. Kto chciał się uczyć, ten się uczył.
Navajero - 13 Lutego 2012, 14:58

Gość o którym wspomniałem miał na koncie oszustwa internetowe i pobicie kilku staruszków - Niemców którzy przychodzili wówczas do Polski po zakupy. Mimo wyroku sądowego siedział u nas do końca gimnazjum ( był inteligentny, więc ukończył je bez problemu).
illianna - 13 Lutego 2012, 15:00

Godzilla, no właśnie, czasem naprawdę ktoś się nie nadaje, lepiej czułby się wykonując prostą pracę, on i jego otoczenie, więc po co uszczęśliwiać na siłę, że niby źli rodzice zabiorą ze szkoły nieoszlifowany diament? Jakoś mi się w to wierzyć nie chce.

Navajero, no skoro inteligentny, to mógł potem edukację wieczorowo dla dorosłych nadrobić i po sprawie, a tak wszyscy się męczyli. Ja na miejscu nauczycieli już dawno bym wnosiła o ograniczenie obowiązku tylko do podstawówki, z tego co wiem to wielu nauczycieli myśli podobnie, bo też mam znajomych w tym zawodzie.

Godzilla - 13 Lutego 2012, 15:03

Ba, paru geniuszy bardzo marnie dawało sobie radę w szkole, paru innych w ogóle w domu się uczyło. Pewnie znajdą się i takie diamenty, które szkoła zmarnowała zamiast oszlifować.
illianna - 13 Lutego 2012, 15:12

dalambert napisał/a
illianna, rację masz . 3 lat paki nie dostaje się za rąbnięcie bułaczki !
chodziło mi o to że poprawczaki i więzienie nie resocjalizują tylko kryminalizują, z nudów ludzie się od siebie uczą nowych metod popełniania przestępstw, poznają światek kryminalny i nagle z chłopaka, który bił dzieciaki robi się chłopak, który idzie na rozbój z bejsbolem, co i tak być może miałoby miejsce ale tylko być może i nie tak szybko.
Kasiek - 13 Lutego 2012, 15:14

No właśnie - jak to jest. Kiedyś przecież też były dzieci. Bawiły się w wojnę, tłukły czym popadnie, wracały do domu z popodbijanymi oczami i krwawiącymi nosami, siniakami na rękach i nogach... i w zasadzie tyle. Jak ktoś się bardziej nie lubił, to "wojna" trwała dłużej, ale jakoś nie było takiego znęcania się, terroru, wymuszeń, szantażów... No dobra - szantaż był na zasadzie"powiem pani", "powiem twoim rodzicom". Albo ja chodziłam do jakiejś idealnej szkoły. Choć moja szkoła była bardzo duża (19 klas w gimnazjum jednego rocznika - były do S literki + podstawówka), nie było trudno nas opanować...
Godzilla - 13 Lutego 2012, 15:16

Ja natomiast wiem, co to znaczy jak banda dzieciaków upatrzy sobie ofiarę i dopada ją przy byle okazji. Owszem, było znęcanie się i nauczyciele nie wiedzieli co z tym robić, były działania pozorowane i zamiatanie pod dywan. Delikwent zostawał sam z nerwicą, spokój był dopiero w liceum.
Anonymous - 13 Lutego 2012, 15:26

Tylko już podstawówki te problemy dotyczą (popatrzcie na wiek dzieci w artykule) i co z takimi?
illianna - 13 Lutego 2012, 15:27

Kasiek napisał/a
nie było takiego znęcania się, terroru, wymuszeń, szantażów...
było, u mnie było, laskę zgwałcili butelką w 8 klasie, nie poskarżyła się i tyle, to oczywiście ekstremum, ale jak zabrali ci kasę, śniadanie, rower, siedziałaś cicho, ten kto doniósł miał jeszcze gorzej, a nauczyciele często karali i winnego i tego co doniósł, na zasadzie że miał coś ze sprawa wspólnego, rodzice zwykle stawali po stronie nauczycieli, żeby mieć spokój, nikt nikogo autem do szkoły nie odwoził, więc jak byłaś skarżypytą i potem wracałaś z bandą chłopaków jednym autobusem, cóż ni było to wesołe...więc lepiej było powiedzieć że się coś zgubiło niż że ukradli, piszę o podstawówce, do gimnazjum nie chodziłam, w LO to był już inny świat, ale nadal czuło się lęk przed chłopakami z zawodówek. Gimnazjum jeszcze przedłużyło mękę obowiązku szkolnego.
Godzilla - 13 Lutego 2012, 15:28

Moim zdaniem skrajne przypadki należy izolować. Co takiego popełniły inne dzieci, że jeden łobuz ma je terroryzować? Za co taka kara?
Anonymous - 13 Lutego 2012, 15:34

Ale jak to rozwiązać w praktyce? Ośrodek wychowawczy - skutek taki, jak opisała illianna, obowiązek szkolny istnieje, więc dziecko uczyć się musi, zostaje nauczanie indywidualne, tylko to są koszta, a przy większej liczbie trudnych przypadków szkoła nie da rady, zabraknie nauczycieli. Bo oczywiście sprawa się rozbija o brak kasy, jak zawsze. Gdyby kasa była, to moim zdaniem z nauczaniem indywidualnym w pakiecie powinna iść terapia rodzinki ucznia i jego samego, a najlepiej jeszcze zanim zapadnie decyzja o takim nauczaniu. A jak nie, to rodzice mogą go uczyć sami w domu, konstytucja daje takie prawo, tylko egzaminy trzeba zdawać.
charande - 13 Lutego 2012, 15:35

Godzillo, żeby daleko nie szukać, niżej podpisana ma parszywe wspomnienia z ostatnich klas podstawówki, dzięki rówieśnikom, a nie nauczycielom... Nie było dręczenia fizycznego, tylko psychiczne, za to długotrwałe, zbiorowe (w pewnym momencie - praktycznie cała klasa kontra ja) i podejrzewam, że do pewnego stopnia zaszkodziło mi to długofalowo.

Na 100% trafiali się też tacy, którzy obrywali fizycznie, ale to spotykało raczej chłopców.

Navajero - 13 Lutego 2012, 15:44

illianna napisał/a
Navajero, no skoro inteligentny, to mógł potem edukację wieczorowo dla dorosłych nadrobić i po sprawie, a tak wszyscy się męczyli. Ja na miejscu nauczycieli już dawno bym wnosiła o ograniczenie obowiązku tylko do podstawówki, z tego co wiem to wielu nauczycieli myśli podobnie, bo też mam znajomych w tym zawodzie.


Owszem, wielu nauczycieli chciałoby ograniczenia przymusowej nauki do 15 lat ( tak jak kiedyś było), albo i mniej. Mnie samemu jest głupio kiedy przychodzi mi zmuszać do nauki kogoś, kto tak naprawdę chciałby szatkować buraki w cukrowni. Nauczyciele nie są w stanie nic zrobić, bo popsułoby to rządowe statystyki bezrobocia. Co innego gdyby zaprotestowało całe społeczeństwo. Nb. chłopczyk o którym mowa sprawiał problemy jedynie do pewnego czasu. Na swoje nieszczęście zagroził pobiciem pewnej nauczycielce, a jej mąż potraktował tę groźbę na serio i przeprowadził z nim rozmowę wychowawczą. Bo policja ( ani dyrekcja szkoły) nie była w stanie nic zrobić w tej sprawie. Poprawczaki ( a właściwie Ośrodki Wychowawcze) resocjalizują częściej niż się ludziom wydaje. Nawet te kiepskie i źle prowadzone. Jest to rzecz jasna resocjalizacja bardzo brutalna. Bo nagle szkolny gangster zostaje rzucony nie w grupę normalnych dzieci, a młodocianych przestępców i wcale nie musi być w tym otoczeniu bossem. Niedawno do znanej mi szkoły wróciła z takiego ośrodka osoba która ćpała, dilowała narkotyki, kradła i miała na koncie kilka pobić ( fakt, że osoba inteligentna). Teraz jest do rany przyłóż, największe jej przewinienie od pół roku to zapalenie papierosa za szkołą ( a i to grzecznie go chowa widząc nauczyciela).

Edit; literówka.

Godzilla - 13 Lutego 2012, 15:45

Po co obowiązek szkolny? I dlaczego pewnych osób nie można z niego zwolnić, jeżeli uparte trzymanie ich w szkole zagraża innym dzieciom? Rodzice albo dadzą sobie radę z nauczaniem w domu, albo (co prawdopodobne) nie dadzą sobie, ale trudno - nie każdy musi wiele wiedzieć. Czytać, pisać, liczyć, to tak. W niektórych specjalnościach to w zupełności wystarczy.

Charande, podaj łapę. Wiem o czym piszesz. Z tą może różnicą, że moja klasa nie maczała w tym palców, ale też nie pomagała. Dotąd pamiętam jeden jedyny raz, kiedy kolega z klasy odgonił ode mnie złośliwego smarkacza, bo ja byłam na takim etapie, że nie potrafiłam sobie poradzić. Patrzyłam na niego jak na bohatera. Dorośli byli nieźli: "nie przejmuj się i udawaj, że nie widzisz, to im się znudzi i przestaną". To człowiek podnosił głowę do góry, zaciskał zęby i udawał, że deszcz pada kiedy plują. Tfu.

Martva - 13 Lutego 2012, 15:53

Godzilla napisał/a
Dorośli byli nieźli: nie przejmuj się i udawaj, że nie widzisz, to im się znudzi i przestaną


I bądź ponad to. Taaaaaak.

charande - 13 Lutego 2012, 15:54

Godzilla, łapka. Miau i głask :)
illianna - 13 Lutego 2012, 15:55

Navajero napisał/a
Nauczyciele nie są w stanie nic zrobić, bo popsułoby to rządowe statystyki bezrobocia.
święta racja, ale poddawać się nie można, ja jako społeczeńtwo już protestuję.

Navajero napisał/a
Poprawczaki ( a właściwie Ośrodki Wychowawcze) resocjalizują częściej niż się ludziom wydaje.
jeśli masz jakieś badania, statystyi na ten tmat, wrzuć, chętne poczytam, bo jakoś do tej pory żyłam w odmiennym przeświadczeniu, a może nie miałam racji.

Martva, Godzilla, charande, ja też nie miałam lekko, z tym że ja pyskata jestem i być może to jeszcze pogarszało sprawę czasami :evil:

Anonymous - 13 Lutego 2012, 16:00

Wiecie, z tym dręczeniem, zwłaszcza psychicznym, w szkole jest strasznie ciężko. Ja na to nie mam sposobu, staram się robić, co mogę, ale dzieciaki na ogół grzecznie przytakują, jak z nimi rozmawiam, a potem robią to samo. Ciężko się nawalczyłam w obecnej klasie, milion rozmów, godzin wychowawczych, spotkań z rodzicami, z pedagogiem, programów specjalnych, jest o wiele lepiej niż było, ale problem nie zniknął. A przecież trzeba wszystko rozegrać delikatnie, umiejętnie, rozpoznać, kto mówi prawdę a kto niekoniecznie. Trudne to.
illianna - 13 Lutego 2012, 16:06

Miria, dlatego moja babcia miała rację mówiąc, że lepiej kamienie na drodze łupać, niż cudze dzieci uczyć, ja tam nauczycielom nie zazdroszczę i podziwiam za wytrzymałość psychiczną i determinację, sama miałam kilka razy zajęcia w szkole, wolę już oddział zamknięty ;P:
Anonymous - 13 Lutego 2012, 16:09

Dzięki za dobre słowo, rzadka sprawa. :wink: Zawód ma swoje plusy i ogólnie nadal lubię tę pracę, ale czasem chciałabym do niej nie wracać.
Kasiek - 13 Lutego 2012, 16:13

illianna napisał/a
było, u mnie było,


U mnie nie, tyle, co napisałąm, ale nie aż tak.

charande napisał/a
Nie było dręczenia fizycznego, tylko psychiczne, za to długotrwałe, zbiorowe


U mnie było tak, ze ja jestem "dziwna", bo nie słuchałam takiej muzyki, nie nosiłam markowych ciuchów, czytałam książki i lubiłam teatr. Bolało, to fakt, ale nie było innej formy "znęcania się" niż po prostu odtrącenie. Na szczęście...

Navajero napisał/a
Owszem, wielu nauczycieli chciałoby ograniczenia przymusowej nauki do 15 lat ( tak jak kiedyś było), albo i mniej.


Teraz chyba jest do końca gimnazjum czyli jakieś 15 lat właśnie...

hrabek - 13 Lutego 2012, 16:19

Obowiązek jest do 18 roku życia, ale w jakiej postaci się go spełnia, już nie jest powiedziane, czyli może być zawodówka, praktyki w zakładzie pracy, itp.
Navajero - 13 Lutego 2012, 16:21

illianna napisał/a
Navajero napisał/a
Poprawczaki ( a właściwie Ośrodki Wychowawcze) resocjalizują częściej niż się ludziom wydaje.
jeśli masz jakieś badania, statystyi na ten tmat, wrzuć, chętne poczytam, bo jakoś do tej pory żyłam w odmiennym przeświadczeniu, a może nie miałam racji.

Nie, generalnie masz rację: system resocjalizacji w takich instytucjach jest newydolny. Ja napisałem tylko, że nawet w najgorszych placówkach - wbrew powszechnemu mniemaniu - istnieje pewna grupa osób które wychodzą z nich mając zamiar nie popełniać więcej przestępstw. Obserwowałem takie przypadki w praktyce. Zapewne to skromny procent wychowanków jako takich... Co do badań to nie wiem czy ktokolwiek je u nas prowadził. Zetknąłem się z jakimiś amerykańskimi, ale to inna rzeczywistość. Kiedyś w szkołach przeprowadzano anonimowe ankiety na temat używania przez uczniów alkoholu czy narkotyków. Od wielu lat nikt takich nie robi. Z wiadomych względów. Nie ma ankiety, nie ma problemu. Kiedyś nowy komendant policji zaproponował, że od czasu do czasu po szkole przejdzie się patrol ze specjalnie szkolonym ( do wykrywania narkotyków) psem. Nigdy nie obserwowałem wśród uczniów takiej paniki jak wtedy... Nb. pomysł zdechł, okazało się, że to niezgodne z przepisami i dzieciaczki odetchnęły.

[quote="Kasiek"]
Navajero napisał/a
Owszem, wielu nauczycieli chciałoby ograniczenia przymusowej nauki do 15 lat ( tak jak kiedyś było), albo i mniej.


Teraz chyba jest do końca gimnazjum czyli jakieś 15 lat właśnie...
Nie, do 18. Czyli uczniowie repetujący siedzą do 18, albo i dłużej ( jeśli w drastyczny sposób nie opuszczają zajęć).

Anonymous - 13 Lutego 2012, 16:42

Navajero napisał/a
Kiedyś w szkołach przeprowadzano anonimowe ankiety na temat używania przez uczniów alkoholu czy narkotyków. Od wielu lat nikt takich nie robi. Z wiadomych względów. Nie ma ankiety, nie ma problemu.

No coś Ty. W naszej szkole jak najbardziej są robione takie ankiety, temat jest ogólnie wałkowany często, z tego, co wiem, w innych szkołach podobnie, przynajmniej w tych okolicznych. Generalizujesz zbytnio chyba.

Martva - 13 Lutego 2012, 16:53

Bardzo często trafiam w prasie codziennej na artykuły o ankietach o alkoholu, narkotykach albo jednym i drugim których wyniki są alarmujące albo i nie, więc :shock:

A wracając do psychicznych znęcaczy i ogólnie niegrzecznych dzieci - 'najwspanialszy' pomysł, jaki miały nauczycielki w mojej podstawówce, to było sadzanie takich delikwentów z grzecznymi uczniami, najlepiej dziewczynkami.

Godzilla - 13 Lutego 2012, 17:27

Cóż, w ramach podbudowania mnie psychicznego w trudnej sytuacji pani pedagog wkręciła mnie w douczanie klasowego półgłówka. Chłopaczek był skrajnie niezdolny, co nadrabiał cwaniactwem. Tak, był to dobry uczynek i sprawdzian cierpliwości, odrabiać z nim matematykę czy polski, tylko jak się to miało do moich problemów?
Navajero - 13 Lutego 2012, 17:29

Miria napisał/a
Navajero napisał/a
Kiedyś w szkołach przeprowadzano anonimowe ankiety na temat używania przez uczniów alkoholu czy narkotyków. Od wielu lat nikt takich nie robi. Z wiadomych względów. Nie ma ankiety, nie ma problemu.

No coś Ty. W naszej szkole jak najbardziej są robione takie ankiety, temat jest ogólnie wałkowany często, z tego, co wiem, w innych szkołach podobnie, przynajmniej w tych okolicznych. Generalizujesz zbytnio chyba.

W mojej okolicy nie było takich ankiet od lat :) A jak wyniki u Was?

Anonymous - 13 Lutego 2012, 18:18

Wyniki były budujące, jeśli chodzi o narkotyki - z ankiet wypełnianych przez rodziców i samych uczniów wynikało, że ich w szkole nie ma i dzieciaki mają dużą świadomość konsekwencji używania narkotyków. No i w szkole faktycznie nigdy żadnej "afery narkotykowej" nie było. Ale to podstawówka, dlatego jest tak różowo. A alkoholem trochę gorzej, niektórzy próbowali, akcje z alkoholem w roli głównej się niestety zdarzyły (pamiętam dwie w ciągu 10 lat pracy, ale mogło być więcej), ale tragedii nie ma. Albo ściemniają. :roll: Problemem, który wychodzi w ankietach, jest nieodmiennie przemoc rówieśnicza.
Navajero - 13 Lutego 2012, 18:36

No tak podstawówka... :)
Ice - 13 Lutego 2012, 18:40

Te ankiety to był niezły śmiech, u mnie ładnych kilka lat temu w LO zrobili ankietę z pytaniami:

...
9. Czy znasz miejsca w których można kupić narkotyki? tak/nie
10. Jeżeli tak to gdzie?
:wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group