To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Martva - 6 Lipca 2007, 21:52

No właśnie mnie ta długość nie pasuje też, zastanawiałam się nad możliwością skrócenia.
I w ogóle, żałuję że nie poszłam na kurs kroju i szycia zamiast na moje dziwne podyplomowe :(
Natomiast w kwestii tych kiecek zastanawia mnie jedna rzecz - kojarzą się takie z latami 50-60tymi, kiedy nosiło się biusty i biodra. A jak tak się przyjrzałam tym na manekinach, to obawiam się że musiałabym zacząć przymierzanie od rozmiaru 40, żeby się dopiąć. Co jest grane?
Mierzyłam inny powszechny ostatnio typ sukienki - takie chyba lniane białe giezło, z czymś na dole co wyglada ni to jak dziurki, ni to jak koronka i nigdy nie pamiętam jak się to nazywa. Na ramiaczkach, odcinane pod biustem też. Ciuch w rozmiarze M, chociaz normalnie zawsze wszystko nosiłam S. I generalnie nie dość że się bałam dopiąć, zresztą chyba bym nie dała rady, to jeszcze to 'odcięcie' wypadało mi mniej więcej w połowie piersi.
Nie chcę się tu wdawać w dyskusję, co jest lepsze, mieć biust czy nie, ale... to nie był sklep z ciuchami dla małych dziewczynek. :roll:

Chyba kupię Burdę, wymogę na Ojcu naukę obsługi maszyny do szycia i zacznę sobie kombinować coś sama. A potem będę przyszywać dużo tiulu do wszystkiego, strasznie mi się to podoba :)

elam - 6 Lipca 2007, 23:43

ja tez nie rozumiem ostatnio obowiazujacej numeracji...
normalnie (bo ja okragly gremlinek jestem) to nosilam 42-44. a ostatnio, jak kupowalam spodnice, to musialam wziac "48" :D
pani powiedziala, ze to "wloski kroj"
we wloszech maja inna numeracje.. :shock:
ale fakt, czasem, aj kprzyjrzec sie metce, to napisane jest na przyklad : fr - 40, pl - 42.
powinni w UE zunifikowac takze rozmiary ciuchow. zeby ludzi nie stresowac

ach kupilam sobie bluzeczke made in Poland rozmiar 42, zapielam sie i poczulam ciut lepiej. jakas taka szczuplejsza :)

Martva - 7 Lipca 2007, 09:55

Wiesz, ale mi nie chodzi o rozmiary jako takie. Chodzi mi o to, że projektanci czy inni ludzie szyjący 'masówkę' zdają się zapominac że kobieta ma to do siebie, że jej klatka piersiowa ani okolice bioder nie są płaskie, że kobieca sylwetka ma swoje wklęsłości i wypukłości. Już o tym, że zdarzają się osoby niewysokie i równocześnie nie-chude już nie wspomnę. I nie-chude nie oznacza 'grube', oznacza 'dość szczupłe, ale zaokrąglone tu, a zwłaszcza ówdzie' ;)

Poza tym weszłam ostatnio do sklepu z bielizną, rzuciłam okiem na rozmiary i zachciało mi się wyć. Nie powiedziałabym, że mój biust jest jakoś ogromny, ale gdybym zapytała ekspedientkę w takim przeciętnym bieliźniaku o mój świeżo odkryty prawidłowy rozmiar, spojrzałaby na mnie jak na różowego słonia... :roll:

Anonymous - 7 Lipca 2007, 10:42

Nawet ja miałam z tym problem. :roll: Kupując kostium kąpielowy, wpadłam w czarną rozpacz. Skończyło się na rozmiarze L. :shock: Normalnie noszę S.
elam - 7 Lipca 2007, 10:44

noo

"normalne" rozmiary ciuchow koncza sie z reguly na 42 (ja mam 42.. a wlasciwie to 44) a w sklepach dla puszystych zaczynaja od 46 i zreszta sa to z reguly jakies "lejby" na strzaszne babsztyle... ja mam biust jeszcze przyzwoity, tzn znajde stanik, po miesiacach poszukiwan ;) ale juz z majtkami jest straszny problem - same wielkie majtasy w stylu babcia na targowisku, albo, jesli pojde do jakiegos lepszego sklepu, koronkowe stringi :shock: - to nie moj styl...
przyzwoitych, bawelnianych majtek nie wygladajacych jak ... <no nie wiem co :) > trudno uswiadczyc.

co do biustu, jak sie ma miseczke D , to jest horror z bluzkami. przymierzam 42 - byloby ok, gdyby nie brakowalo 10 cm w biuscie, zeby sie zapiac. przymierzam 44 - jest w biuscie prawie ok, ale juz rekawy za dlugie, ramiona za szerokie... w 46 sie w koncu dopne, natomiast rownie dobrze moglabym zalozyc worek po ziemniakach :?

Martva - 7 Lipca 2007, 11:05

Oj, elam forumowiczki z tego forum zaraz by Cię poinformowały że nie ma czegos takiego jak 'miseczka D' oderwana od rozmiaru, bo 65D a na przykład 90D nie mają ze sobą nic wspólnego ;)
Ja mam 36-38, zależnie od firmy - chociaż jedno i drugie jest za długie, bo jestem kurdupel ale nie mam budowy dziecka (chociaz jeszcze w LO mi się zdarzyło kupować sukienki w działach dziecięcych w sklepach indyjskich, może wtedy dzieci były grubsze ;P: )
Ale do horroru przy kupowaniu bluzek - tak, zgadzam się. Ostatnio pojechałam sobie do kina, w mojej ulubionej koszulowej bluzce, w prążki, rekaw 3/4, nabyta oczywiście w ukochanym lupeksie, chyba w zeszłym roku. Jest fajna, lekko elastyczna, rozmiar na metce... angielskie 12, europejskie 40 :shock: ale chyba źle tą metkę przyszyli, bo jest bardzo dopasowana, na biuście opięta... całą drogę powrotną starałam się nie oddychać, a co jakiś czas musiałam się zasłaniać najnowszym numerem naszego ulubonego pisma i zapinać guzik jedną ręką :D
Ale znalezienie czegokolwiek na mnie w zwykłym sklepie graniczy z cudem. Dobrze że znalazłam firmę która szyje bieliznę dla mnie i jest polska (a nawet małopolska), jeszcze by się przydał osobisty krawiec i byłaby pełnia szczęścia ;)

joe_cool - 7 Lipca 2007, 11:37

o, ja mam dokładnie to samo - bluzki za nic mi się w biuście nie dopinają, a jak dopinają, to reszta wisi... o spodniach nie wspomnę... i o tych podwyższonych stanach w sukience :roll:
kiedyś czekając na pociąg w Poznaniu przyglądałam się wszystkim przechodzącym laskom i zaobserwowałam, że dużej większości bluzki się rozchodziły w wiadomym miejscu. zresztą mój zagraniczny bejb jest zachwycony polską jako krajem kobiet z dużymi biustami. no to ja się pytam, że skoro wszystkie laski mają ten sam problem, to dlaczego producenci to ignorują? w końcu mamy jakiś polskich producentów, nie? laski masowo by u nich kupowały...
kiedyś kupiłam bluzkę w hoflandzie - i tam mieli bluzki w rozmiarze 38 z różnym obwodem biustu... niestety, bluzka się zbiegła w praniu... :evil:
dżiiiz, ale się rozpisałam :mrgreen:

corpse bride - 7 Lipca 2007, 13:41

płaskie laski tez maja problem, bo im z kolei odstaje. ale bez przesady, wiekszosc rzeczy, ktore ogladam jest w takiej palecie rozmiarow, ze mozna sobie wybrac, czy sie chce luzniej czy ciasniej.
lokje - 7 Lipca 2007, 13:58

No właśnie nie można :? Mam czym oddychać i szlag mnie trafia przy każdej próbie nabycia czegoś sensownego- niezależnie od klasy sklepu ( od lumpa do superhiperdupericmok markowego) po prostu nic nie ma. A ja generalnie nie cierpię latania po sklepach.
Martva - 7 Lipca 2007, 17:49

joe_cool napisał/a
koro wszystkie laski mają ten sam problem, to dlaczego
producenci to ignorują?


Bo tak naprawdę mało kobiet wie, jaki rozmiar naprawdę powinny nosić.
Króluje 'stereotyp 75B', ogólne pojęcie o rozmiarach jest w narodzie niskie.
Masa dziewczyn powinna nosić obwód 65, o miseczkach powyżej E nie
wspominając - ale przecież miseczki E są wieeeeelkie/nie istnieją/pani nie
ma takiego wielkiego biustu/takich rozmiarów się nie produkuje. Więc kobiety
kupują to nieszczęsne 75B, jak się nie mieszczą to są wciskane przez
sprzedawczynie w 80B i tak dalej. Więc nikt nie naciska producentów.

joe_cool napisał/a
w końcu mamy jakiś polskich producentów, nie? laski masowo
by u nich kupowały...

Mamy... Dama Kier na pewno robi do E, a poza tym to nie wiem. Niestety im
większy wybór rozmarów, tym wyższa cena - kupno 75B w dowolnym kolorze za
kilkanaście złotych nie stanowi większego problemu, ale 75D - już tak. To znaczy z dowolnym kolorem nie jest tak źle, ale cena rośnie kilkukrotnie. O
większych rozmiarach nie wpominając.
A z tym masowym kupowaniem - najpierw by trzeba przeprowadzić akcję
uświadamiającą, jedna stanikomania wiosny nie czyni.

joe_cool napisał/a
kiedyś kupiłam bluzkę w hoflandzie - i tam mieli bluzki w rozmiarze 38 z różnym obwodem biustu...


O, bardzo fajny pomysł, wart popularyzacji :)

corpse bride napisał/a
ale bez przesady, wiekszosc rzeczy, ktore ogladam jest w takiej palecie rozmiarow, ze mozna sobie wybrac, czy sie chce luzniej czy ciasniej.


Oj, niekoniecznie - ja nie chcę mieć luźniej wszędzie, jak chcę żeby ciuch był dopasowany, ale żebym dała radę westchnąć bez ryzyka wybicia komuś oka guzikiem. Że tak to obrazowo ujmę ;P:
A tak mam do wyboru małe rozmiary za ciasne w biuście, albo większe rozmiary wiszące wszędzie indziej, jak joe_cool pisała.

lokje napisał/a
A ja generalnie nie cierpię latania po sklepach.


Ja bardzo lubię, przeważnie do momentu prób przymierzania :)
A żeby było smieszniej, w lumpeksach zdarza mi się coś upolować stosunkowo często. Nie wiem czy to kwestia tego że w innych krajach szyją na kobiety inaczej zbudowane, czy co?
Kiedyś sobie kupiłam sukienkę, długą, rozpinaną od góry do dołu, bordową, na szerokich ramiączkach. Moja siostra zerknęła na nią w trakcie rozpakowywania zakupów i kręciła nosem - bo kolor; a potem zobaczyła ją na mnie i była zachwycona. Nigdy w życiu chyba nie miałam kiecki która równie fajnie leżałaby na ciele - ma miejsce na biust, mniej miejsca na talię, a potem się rozszerza już do samego dołu. Gdybym spotkała taką samą w innych kolorach, też bym wzięła :)

mawete - 7 Lipca 2007, 17:50

Dobrze, ze nie mam takich problemów :mrgreen: XXL wszystko noszę :mrgreen:
Martva - 7 Lipca 2007, 17:53

Nie powiem że zazdroszczę, ale na pewno ma to swoje dobre strony :D
joe_cool - 7 Lipca 2007, 18:05

Martva napisał/a
Niestety im
większy wybór rozmarów, tym wyższa cena - kupno 75B w dowolnym kolorze za
kilkanaście złotych nie stanowi większego problemu, ale 75D - już tak.

wiem coś o tym, kupuję w triumphie albo za granicą ;)
ostatnio byłam w outlecie w calvinie kleine i mieli tam superpiękne i wygodne staniki, ale tylko 70D...
Martva napisał/a
ja nie chcę mieć luźniej wszędzie, jak chcę żeby ciuch był dopasowany, ale żebym dała radę westchnąć bez ryzyka wybicia komuś oka guzikiem. Że tak to obrazowo ujmę ;P:

o to to :D

Martva - 7 Lipca 2007, 18:16

joe_cool napisał/a

wiem coś o tym, kupuję w triumphie albo za granicą ;)


No, ja odkryłam fajnego polskiego producenta, mam już kremowo-różowy, i kremowo-zielony, i czarno-oliwkowy, i bladoróżowy, i wściekle turkusowy. Zastanawiałam się jeszcze nad kremowym bez innych kolorów, ale może kiedyś.
Choruję natomiast na stanik który można nosić bez ramiączek, myślałam że nic takiego nie ma, znalazłam bardotkę z numeracją do G ( :!: polska firma) i to jeszcze z obwodami od 65, co też jest rzadkością, za 19.90. Tylko mam zagwozdkę, bo chyba bym musiała zamówić ze 3 rozmiary i odesłać 2 niepasujące ;P: Ale to chyba lepsze niż bieganie po mieście i ogladanie wytrzeszczonych oczu ekspedientek :)

May - 7 Lipca 2007, 19:01

Ech dziewczyny, ja mam fajnie bo kobiety w UK sa raczej okragle a nie wieszakowate. W zwiazku z tym w sklepach nie ma problemow z duzymi, a nawet bardzo duzymi rozmiarami. I to normalnych ciuchow, a nie takich jak pisala wyzej elam.
Gorzej ma taki dziwolag jak ja - nie jestem w stanie okreslic jaki rozmiar nosze - mam ciuchy zarowno 8 (34) jak i 12 (38) i pasuja mniej wiecej.
A ostatnio bylam w Clarks Village (taki kompleks outletow w Street, mozna wydac fortune jak sie ma :wink: , ja nie mam :( ) i zwiedzalam dlugo sklep z bielizna, probujac znalezc cos dla siebie... No way! Najpopularniejszy rozmiar to bylo 65 i 70A a zaraz potem takie 85E...Przecietnego 80B nie uswiadczysz...

Martva - 8 Lipca 2007, 09:47

Ehhh, angielska rozmiarówka bieliźniana mnie szokuje, przynajmniej w sieciowych sklepach - obwody od 60 do chyba 100, miseczki od A do K spokojnie. I jak są promocje to bywa że taki stanik z przesyłką z Anglii wychodzi taniej niż w Polsce, a porządny jest...
I nie wiem jakim cudem Ty masz 80B, jeśli ja noszę 70E/75D, ale w sumie dawno Cię nie widziałam :roll:
Aha, i nie Ty jesteś rozmiarowy dziwoląg, tylko każda firma ma inną rozmiarówkę - mam w szafie angielskich rzeczy kilka, rozmiary 10, 12, i chyba jakaś 14 też się gdzieś plącze :)
A poza tym to jakie były najpopularniejsze rozmiary w outlecie świadczy o tym że inne zostały wykupione jako pierwsze, nieprawdaż?

May - 8 Lipca 2007, 20:10

Martva napisał/a
I nie wiem jakim cudem Ty masz 80B, jeśli ja noszę 70E/75D, ale w sumie dawno Cię nie widziałam :roll:

Nosze rowniez 75C od Marks&Spencer, to tez zalezy od firmy, jak moj maz widzi ilosc stanikow, ktore zabieram do przymierzalni to idzie sobie gdzies usiasc :twisted:

Orbitoski - 8 Lipca 2007, 22:55

sexy się zrobiło :evil:
Martva - 9 Lipca 2007, 11:09

Panie Autor, tu jest babski blog, tu się o bieliźnie gada. I ciuchach. I takich innych.
corpse bride - 9 Lipca 2007, 12:36

e tam sexy. sexy to by bylo jakby sie zaczelo o ksztaltach i fakturze, rozmiar to same cyferki i mnie to nie kreci. watpie, czy kogos.

np.:
- mam rozmiar 75B
- aaaaaaaaaaaah oh oh oh

sorki, nie moglam sie powstrzymac, mam dzis dobry humor :twisted:

Godzilla - 9 Lipca 2007, 12:52

No to ja mam odwrotnie, jak wchodzę do sklepu z bielizną, gdzie półki uginają się od różnych koronkowych rozmaitości, to na 80A są może ze cztery fasony, i to te mało ciekawe. A krój ubrań wkurza mnie ogólnie, bo producent pyta tylko o rozmiar wszerz, a nie o rozmiar wzdłuż. Dla mnie to prawdziwy cud jeżeli nie muszę skracać spodni o 10-15 centymetrów. A przecież spodnie to małe piwo, to można zrobić w domu w ręce (jak się ma czas, he he). Skróćcie sobie żakiet z podszewką. No i w ogóle ile razy coś przymierzam, to tu się pęczy, tam odstaje, tam nie dopina. W ten sposób nie mam ani jednego żakietu, który by na mnie naprawdę pasował :evil:
Martva - 9 Lipca 2007, 12:58

A ile masz wzrostu?
Z bielizną wychodzi na to, że żadnego rozmiaru w sklepach nie ma, znaczy nic na nas, tylko na te inne :)

Godzilla - 9 Lipca 2007, 13:02

165.
Oni chyba szyją nie na kobiety, tylko na manekiny z pracowni szefa.

Martva - 9 Lipca 2007, 13:06

Ha, ja mam 154, tak a propos skracania ;)
agnieszka_ask - 9 Lipca 2007, 13:33

a ja 159 :) , Godzilla, ile masz do skrócenia??
Godzilla - 9 Lipca 2007, 13:35

Kurczę, różnie, zależnie od sklepu. Najczęściej ok. 10 cm.
agnieszka_ask - 9 Lipca 2007, 13:51

no to teraz pomyśl ile my musimy skrócić. a ja jeszcze czasem rękawy. a do tego jestem biuściasta i mam prawie setkę w biodrach, więc o dopasowanej sukience mogę zapomnieć. :)
do krawca Godzilla, :D , tam wszystko na Twoją figurę, tylko kogo na to stać :|

Godzilla - 9 Lipca 2007, 13:53

Kosztuje pieniądze i czas. Nigdy w życiu nie byłam u krawca.
May - 9 Lipca 2007, 16:38

Ja tez do wielkich nie naleze (160). Spodnie czasem mi sie udaje kupic bez skracania...
Zakiet mam jeden, uszyty na miare ze 6 lat temu. A moze 8? Kosztowal kupe kasy, ale warto bylo!
O dziwo nie mam problemu z kupnem koszul, nawet w second handach (choc czasem sie okazuje ze mam biust nieco za duzy do rozmiaru 8...), a 12 czasem na mnie wisza. Na dopasowane sukienki sie obrazilam, bom sie spasla straszliwie i nie czuje sie w nich dobrze - choc jak patrze na niektore tubylki, duzo okraglejsze niz ja i wbite w straszliwe obcislosci to sie zastanawiam czy nie przesadzam...


Martva, a wiesz, ze Ci soczewke na avku widac?

Martva - 9 Lipca 2007, 17:51

Nie może mi być widać soczewki, bo jej nie miałam ;P:
Nad krawcem się zastanawiałam jak miałam wesele i potrzebowałam czegoś uroczystego. Gdybym wpadła na to wcześniej, zaniosłabym do niego balową sukienkę siostry i poprosiła o taką samą rozmiarowo, ale z większą ilością miejsca na biust i w innym kolorze (znaczy się oliwka bądź ciemny turkus). I trochę żałuję że tego nie zrobiłam, bo gorset nieco dziwnie na mnie leży, spódnica mogłaby mieć centymetr więcej w pasie, a kolor czerwonego wina chyba nie do końca do mnie pasuje, ale za późno przyszło mi to do głowy, poza tym chodziłam wtedy do pracy i żywcem nie miałam kiedy iść przymierzać.
Długie rękawy są fajne i lubię :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group