To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Autostopem przez galaktykę - kosmiczne jaja albo po prostu dowcipy

gorat - 15 Stycznia 2007, 12:56

Propagowanie bombowych kawałków:

Radzimy wydrukować i przyczepić w kuchni na lodówce. Istnieje duże
prawdopodobieństwo, że poniższy poradnik może uratować wam życie...

1. CHLEB. Ziarenka sezamu i maku to jedyne
oficjalnie akceptowane "plamki" jakie można zauważyć na powierzchni
bochenka chleba. Włochate, białe lub zielone placki dobitnie
świadczą o tym, że twój chleb zamienił się w eksperyment z
laboratorium farmaceutycznego.

2. JEDZENIE W PUSZKACH. Każda puszka z jedzeniem, która przybrała
kształt piłki musi być natychmiast usunięta. Ostrożnie i delikatnie.

3. MARCHEWKA. Jeżeli możesz ją zawiązać na supełek, to znaczy, że
nie jest świeża.

4. PŁATKI ZBOŻOWE. Generalna zasada mówi, że płatki należy wyrzucić
jeśli termin ważności upłynął co najmniej 2 lata temu.

5. SOS DO FRYTEK. Jeżeli możesz go wyjąć z pojemnika i odbijać po
podłodze, to znaczy, że się nie nadaje do jedzenia.

6. NABIAŁ. Mleko jest zepsute, kiedy zaczyna wyglądać jak jogurt.
Jogurt jest zepsuty, kiedy zaczyna wyglądać jak twarożek.
Twarożek jest zepsuty, kiedy zaczyna wyglądać jak żółty ser.
Chociaż żółty ser to nic innego, jak zepsute mleko i już nie może być
bardziej
zepsuty. Ser Cheddar jest zepsuty, kiedy zaczyna wyglądać jak Brie,
przy czym masz świadomość, ze takiego gatunku nie kupowałeś.

7. JAJKA. Jeśli coś puka od środka, starając się wydostać ze
skorupki, to jajko prawdopodobnie jest nie pierwszej świeżości.

8. PUSTE OPAKOWANIA. Wkładanie pustych opakowań ponownie do lodówki
to stara sztuczka, ale przynosi skutek tylko jeśli mieszkasz z
kimś, lub masz kogoś do prowadzenia domu.

9. TERMINY WAZNOSCI. To NIE jest chwyt marketingowy, mający na celu
skłonienie Cię do wyrzucenia dobrego jedzenia tylko po to, żebyś
więcej wydal na kolejne zakupy. Może powinieneś powiesić w
kuchni kalendarz.

10. MĄKA. Mąka jest zepsuta, kiedy się rusza.

11. MROŻONKI. Mrożonki, które stały się integralna częścią
oblodzonego zamrażalnika prawdopodobnie i tak staną się niejadalne
zanim wydłubiesz je za pomocą kuchennego noża.

12. SAŁATA. Nie nadaje się do jedzenia, jeśli nie możesz jej usunąć
z lodówki bez użycia papieru ściernego. Ani jeśli jest w stanie
płynnym.

13. MAJONEZ. Jeżeli po spożyciu nastąpi gwałtowna reakcja żołądka i
reszty przewodu pokarmowego, to znaczy, ze majonez był zepsuty.

14. MIĘSO. Jeżeli otwarcie lodówki powoduje gromadzenie się
bezpańskich psów i much przed Twoim domem, to oznacza, że mięso się
zepsuło.

15. ZIEMNIAKI. Świeże ziemniaki nie maja korzeni, łodyg ani bujnego
listowia.

16. RODZYNKI. Nie powinny być twardsze, niż Twoje zęby.

17. SÓL. Na szczęście nie psuje się.

18. PODUKTY NIEOZNAKOWANE. Wszystko, co nie jest w oryginalnym
pakowaniu staje się automatycznie podejrzane.

19. MDŁOSCI. Wszystko, co wywołuje mdłości jest niejadalne, chyba
ze są to resztki wczorajszej, własnoręcznie przez Ciebie
przygotowanej kolacji.

20. CHOMIK. Generalnie jedzenie nie powinno być przechowywane
dłużej, niż trwa przeciętny okres życia chomika. Postaraj się o to
pożyteczne zwierzątko i trzymaj je obok lodówki w celach
pomiarowych

---------------------------------------

Pakowanie prezentu przy kocie
Masz kota? Jeśli tak i wybierasz się gdzieś z samodzielnie zapakowanym prezentem, to ten poradnik jest dla ciebie! Oto jak skutecznie zapakować prezent w towarzystwie twojego domowego kota:

1. Posprzątaj stół, żeby przygotować miejsce na pakowanie prezentu.
2. Idź do szafki i weź torbę, w której masz prezent. Zamknij szafkę.
3. Otwórz szafkę i wyjmij kota.
4. Idź do kredensu i wyciągnij rolki papieru pakowego.
5. Wróć i wyjmij kota z kredensu.
6. Idź do szuflady i zabierz przezroczystą taśmę klejącą, wstążeczki,
nożyczki, naklejki, etc.
7. Połóż prezenty i wszystkie materiały na stole, żeby przygotować strategię opakowywania.
8. Wróć do szuflady, żeby zabrać sznurek. Wyjmij kota, który tam siedział od ostatniego otwarcia i zabierz sznurek..
9. Otwórz ponownie szufladę i ponownie wyjmij kota.
10. Wyjmij prezent z torby.
11. Wyjmij kota z torby.
12. Otwórz pudełko i sprawdź prezent. Wyjmij kota z pudełka i wsadź prezent z powrotem.
13. Połóż papier, żeby można go było pociąć.
14. Spróbuj ładnie wyprostować papier. Zdaj sobie sprawę, że kot jest pod spodem. Wyjmij go.
15. Przytnij papier na wymiar, starając się ciąć po prostej.
16. Wyrzuć pierwszy papier, bo kot starał się złapać nożyczki i wszystko podarł.
17. Przytnij drugi papier na wymiar, umieszczając kota w torbie po prezencie.
18. Umieść prezent na wyciętym papierze.
19. Podnieś krawędzie papieru, żeby szczelnie owinąć prezent. Zastanów się dlaczego krawędzie nie sięgają i wyjmij kota, który jest między papierem i prezentem.
20. Umieść prezent na papierze, przycinając taśmę klejącą.
21. Kolejne 20 minut poświęć na staranne usunięcie taśmy z kota za pomocą pęsety.
22. Dociśnij papier za pomocą taśmy klejącej, ładnie wygładzając rogi.
23. Poszukaj rolki ze wstążką. Postaraj się złapać kota w holu, żeby odebrać wstążkę.
24. Spróbuj owinąć prezent wstążką w obydwu kierunkach.
25. Zwiń ponownie wstążeczkę i usuń papier podarty z powodu entuzjastycznej zabawy kota z końcówką wstążeczki.
26. Kroki 13-20 powtórz aż do ostatniego arkusza papieru.
27. Zadecyduj o pominięciu kroków 13-17, aby zaoszczędzić czas i zmniejszyć ryzyko utraty ostatniego arkusza papieru. Przynieś stare pudło kartonowe, o którym wiesz, że pasuje rozmiarem do arkusza papieru.
28. Umieść prezent w pudełku i przywiąż sznurkiem.
29. Usuń sznurek, otwórz pudełko i wyjmij kota.
30. Wsadź wszystkie materiały do pakowania w torbę i idź do pokoju zamykanego na klucz.
31. Będąc już w pokoju, zamknij drzwi i wyjmij ponownie wszystkie rzeczy..
32. Wyjmij kota z pudełko, otwórz dni, wystaw kota, zamknij drzwi na klucz.
33. Powtórz poprzedni krok tyle razy, ile razy okaże się to konieczne. Dopóki nie usłyszysz miauczenia za drzwiami.
34. Połóż ostatni arkusz papieru . (Wiem, że to trudne w małej łazience, ale spróbuj.)
35. Zdaj sobie sprawę, że kot już jest na papierze. Otwórz drzwi i przejrzyj różne kredensy w poszukiwaniu papieru z zeszłego roku. Przypomnij sobie, że nie ma już tego papieru, bo w zeszłym roku kot też ci pomógł.
36. Wróć do zamykanego pomieszczenia, usiądź na muszli i zastanów się, jak poskładać papier tak, żeby chociaż trochę nadawał się na opakowanie.
37. Owiń pudełko papierem i zacznij drobne naprawy za pomocą taśmy klejącej. Zwiąż wszystko tasiemką i udekoruj kokardami, żeby zasłonić najgorsze miejsca.
38. Podpisz ładnie prezent i usiądź wygodnie, podziwiając swoje dzieło i gratulując sobie zapału.
39. Otwórz drzwi, idź do kuchni, żeby zrobić sobie coś do picia i nakarmić kota.
40. Kolejne 15 minut poświęć poszukiwaniu kota, zanim zdasz sobie wreszcie sprawę.
41. Rozpakuj prezent, otwórz pudełko i wyjmij kota.
42. Zbierz wszystkie kawałki papieru opakowaniowego, nakarm kota i powróć po raz ostatni do łazienki, upewniając się, że jesteś sam, a drzwi są zamknięte.
43. Znajdź ostatnie podarte i pogniecione skrawki papieru, starając się dopasować najbardziej pasujące do siebie.
44. Podejmij bezskuteczne próby owinięcia prezentu. Przewiąż wszystko wystrzępioną tasiemką i dodaj ozdoby w postaci pogniecionych kokardek. Podpisz i umieść prezent w torbie w obawie, że ktoś mógłby go zobaczyć.
45. W momencie wręczania słodko się uśmiechaj obdarowywanemu, kiedy będzie starał się ukryć zawód, spowodowany źle opakowanym prezentem.
46. Poprzysięgnij sobie, że w następnym roku opakowywanie zlecisz pani w sklepie.

Dunadan - 15 Stycznia 2007, 17:11

Internet is for porn! hehe, dzejes a widziałeś "Make love not WARcraft"? to jeden z episodów South Park - GORąCO ci polecam! to jeden z najlepszych odcinków! prawie cały filmik to sceny z gry :mrgreen:
Agi - 15 Stycznia 2007, 19:51

gorat :bravo popłakałam się :mrgreen:
Aga - 15 Stycznia 2007, 20:23

Ja też. Pierwsze co prawda znałam, ale drugiego jeszcze nie widziałam. Agi, jeżeli pakowanie prezentu z kotem ci się podobało, to przejrzyj temat, gdzieś tu kiedyś wrzucałam tekst pod tytułem "Jak zaaplikować kotu tabletkę". Jest boski :mrgreen:
gorat - 15 Stycznia 2007, 20:24

I pomyśleć, że tak rzadko czytam humor na FF :x :lol:
Agi - 15 Stycznia 2007, 20:37

Aga, jak aplikować kotu tabletkę, to właściwie mogłabym napisać sama :mrgreen: mam bogate doświadczenie
Tomcich - 15 Stycznia 2007, 20:38

Dobre gorat. Dzięki takiemu poradnikowi dotyczącemu jedzenia przeżyłem studia. :mrgreen:
Aga - 15 Stycznia 2007, 20:41

Mężczyźni są jednak nieprzystosowani do życia :wink: :mrgreen:
Tomcich - 15 Stycznia 2007, 20:43

Przystosowujemy się na bieżąco. :mrgreen: No i miałem chomika. :mrgreen:
hjeniu - 15 Stycznia 2007, 20:46

Jak to nie :evil: Ten poradnik jest najlepszym dowodem na to, że jesteśmy przystosowani ;P: A w kwestii aplikowania kotu tabletki, nie wystarczy jej zawinąć w plasterek wędliny?
Aga - 15 Stycznia 2007, 20:50

Nie. Tak się ją aplikuje psu ;) Poczytaj tutaj :mrgreen:
Tomcich napisał/a
No i miałem chomika. :mrgreen:

Jak mam to rozumieć? :mrgreen:

Ziuta - 15 Stycznia 2007, 20:50

Plasterek wędliny?
BUAHAHAHAHAHA! :mrgreen:

Aga - 15 Stycznia 2007, 20:52

Ziuta, widzę, że masz jakieś doświadczenie :mrgreen: (To kategorycznie brzmiące HAHAHA ;) ). Może się podzielisz z użyszkodnikami swoimi traumatycznymi przeżyciami? ;P:
hjeniu - 15 Stycznia 2007, 20:56

Poradnik już kiedyś czytałem. I zawsze mnie zastanawiało, czy faktycznie jest z tym tyle zachodu, mojej jamniczce zawijam tabletkę w plasterek szynki lub boczku (oczywiście swojskiego bo nad tymi ze sklepu skubana wybrzydza, przeżuwa i wypluwa niepasujące jej kawałki :mrgreen: ) i po problemie.
Ziuta - 15 Stycznia 2007, 20:58

Aktalnie dwie kocice. Jedna tak kocha spać w szafie, płacze, gdy nie chce się jejn wpuścić. Druga boi się wszystkiego.
Tomcich - 15 Stycznia 2007, 21:12

Aga napisał/a
Jak mam to rozumieć? :mrgreen:


gorat napisał/a
20. CHOMIK. Generalnie jedzenie nie powinno być przechowywane
dłużej, niż trwa przeciętny okres życia chomika. Postaraj się o to
pożyteczne zwierzątko i trzymaj je obok lodówki w celach
pomiarowych


;P: :mrgreen:

Aga - 15 Stycznia 2007, 21:21

Tak to jest, jak się nie czyta do końca ;P:
Ixolite - 15 Stycznia 2007, 21:25

No nie wiem, mój pies wypluwał tabletki ze wszystkiego, jak mu wciskalismy tabletke w pelna miske zarcia, to potrafil zjesc wszystko oprocz tabletki :D
Aga - 15 Stycznia 2007, 21:30

Zdolna bestia :mrgreen:
Tomcich - 15 Stycznia 2007, 21:44

No to jeszcze krótki dżołk, który oddaje mój stan ducha.

Cytat
Teraz już jestem pewien: Raj - to miejsce gdzie nie ma budzików, kierowników i... poniedziałków.


:mrgreen:

Fidel-F2 - 16 Stycznia 2007, 07:15

Instrukcja czyszczenia muszli toaletowej powala.

z psem też nie jest łatwo ale łatwiej o tyle, że sie nie wyrywa (przynajmniej mój), tabletka głęboko w gardło, przytrzymać pysk i wsio

gorat - 16 Stycznia 2007, 11:44

Jestem kobietą szczęśliwą. Rano wstaję razem z moim mężem i gdy on goli się w łazience, przygotowuję mu pożywne kanapki do pracy. Potem, gdy całuje mnie w czoło i wychodzi, budzę naszą piątkę dzieciaczków, jedno po drugim, robię im zdrowe śniadanie i głaszcząc po główkach żegnam w progu, gdy idą do szkoły. Zaczynam sprzątanie. Odkurzam, podlewam kwiatki, nucąc wesołe piosenki.
Piorę skarpetki i gatki mojego męża w najlepszym proszku, na który stać nas dzięki pracy Mojego męża, i rozwieszam je na sznurku na balkonie. W międzyczasie dzwoni często mamusia mojego męża i pyta o zdrowie Swojego dziubdziusia.
Teściowa jest kobietą pobożną i katoliczką, znalazłyśmy wiec wspólny punkt widzenia. Po miłej rozmowie, jeśli już skończyłam pranie i sprzątanie, które dają mi tyle radości i poczucie spełnienia się w obowiązkach, idę do kuchni i przygotowuję smaczny obiad dla naszego pracującego męża i ojca, który jest podporą naszej rodziny i dla naszych pięciu pociech. Kiedy już garnki wesoło pyrkoczą na gazie, a mieszkanie jest czyste, pozwalam sobie na chwilę relaksu przy płycie z Ojcem Świętym i robię na drutach sweterki i śpioszki dla naszej szóstej pociechy, która jest już w drodze, a którą Pan Bóg pobłogosławił nas mimo przestrzeganego kalendarzyka, co jest jawnym znakiem Jego woli.
Nie włączam telewizji, ponieważ płynący z niej jad i bezeceństwo mogłyby zatruć wspaniałą atmosferę naszej katolickiej rodziny. Czasami haftuję tak, jak nauczyłam się z kolorowego pisma dla katolickich pań domu, albowiem kobieta nie umiejąca haftować nie może się w pełni spełnić życiowo.
Kiedy moje dzieci wracają ze szkoły radośnie świergocząc, wysłuchuję z uśmiechem, czego dziś nauczyły się w szkole. Opowiadają mi o lekcjach przygotowania do życia w rodzinie, których udziela im bardzo miła pani z przykościelnego kółka różańcowego. Córeczki proszą, abym nauczyła je szyć, ponieważ chcą być prawdziwymi kobietami, nie zaś wynaturzonymi grzesznicami z okładek magazynów, chłopcy natomiast szepczą na ucho, że na pewno nigdy nie popełnią tego strasznego grzechu, który polega na dotykaniu samych siebie, ani nie będą oglądać zdjęć podsuniętych przez samego Szatana.
Karcę ich lekko za wspominanie o rzeczach obrzydliwych, lecz jestem szczęśliwa, że wczesne ostrzeżenie uchroni moich dzielnych chłopców przed zboczeniem i abominacją.
Mój maż wraca z pracy po południu. Witamy go wszyscy w progu, poczym myje on ręce i zasiada do posiłku, a ja podsuwam mu najlepsze kąski, aby zachował siłę do pracy. Potem mój mąż włącza telewizor i zasiada przed nim w poszukiwaniu relaksu, a ja zmywam talerze i garnki i zabieram jego skarpetki do cerowania, słuchając z uśmiechem odgłosów meczu sportowego w telewizji. Wieczorem kąpię nasze pociechy i kładę je spać. Kiedy wykąpiemy się wszyscy, mój mąż szybko spełnia swój obowiązek małżeński, ja zaś przeczekuję to w milczeniu,ze spokojem i godnością prawdziwej katoliczki, modląc się w myśli o zbawienie tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność Szatana rzuciła się na mózgi, które w obowiązku szukają wstrętnych i grzesznych przyjemności.
Zasypiam po długiej modlitwie i tak mija kolejny szczęśliwy dzień mojego życia.

A teraz pytanie za 3 punkty - co to do ku*wy nędzy jest?!!!
----------------------------------------------------------------
Odpowiedź poniżej.


FRAGMENT Z KSIĄŻKI: "Przygotowanie do życia w rodzinie" - autor Maria Ryś - podręcznik dla gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej o miłości, małżeństwie i rodzinie - zaaprobowany przez MEN i opłacony z Twoich podatków. Cena detaliczna 12pln.

----------------------

Wbrew pozorom, powyższa książka jeszcze się nie ukazała. Jej publikacja jest dopiero planowana.

----------------------

A oto parodia z Fraglesowe Widzenie Świata :


Jestem kobietą wielce nieszczęśliwą. Rano wstaję dużo przed moim mężem, palę w piecach, i gdy on goli się w łazience, przygotowuję mu kanapki (niech się udławi!) do pracy.

Potem, gdy nic nie mówiąc (cham!) wychodzi, budzę naszą piątkę bachorów, jedno po drugim, daje im po suchej bułce (lodówka pusta) i wywalam za drzwi. Niech idą do szkoły. Tam się nimi Giertych zajmie. Zrobi z nich małych Sig-Heil-patriotów.

Zaczynam sprzątanie. Odkurzam (zaraz rozsypie się ten odkurzacz), podlewam kwiatki, nucąc piosenki. Piorę skarpetki i (znowu) obsrane gacie mojego męża w najlepszym proszku (*beep* nie proszek), na który stać nas dzięki pracy Mojego męża, i rozwieszam je na sznurku na balkonie.

W międzyczasie dzwoni często “mamusia” (Niech jej ziemia lekką będzie) Pana i Władcy i pyta o zdrowie Swojego dziubdziusia. Teściowa jest kobietą pobożną i katoliczką, nie potrafimy więc zupełnie znaleźć wspólnego punkt widzenia. Drażni ją mój wyznaniowy liberalizm.

Po wielce niemiłej rozmowie (twoja matka też…), jeśli już skończyłam pranie i sprzątanie, od których rzygać mi się już chce, idę do kuchni i przygotowuję obiad dla naszego pracującego tyrana, który wszystkim jest ale nie podporą naszej rodziny i dla naszych pięciu bachorów.

Kiedy już garnki pyrkoczą na gazie (ciekawe za co zapłacimy rachunek), a mieszkanie jest czyste, pozwalam sobie na chwilę relaksu przy radiu Maryja (inne stacje są zagłuszane) i robię na drutach sweterki i śpioszki dla naszej szóstej pociechy, która jest już w drodze, a którą Pan Bóg “pobłogosławił” nas mimo przestrzeganego kalendarzyka (kto kurde zakazał gum?!?), co jest jawnym znakiem Jego woli. Niech teraz powie za co mamy się utrzymać… I nienawidzę tego szydełkowania. Czemu do cholery nie można nic w sklepach kupić, zresztą za co jak ten dziadyga zarabia się, że pożal Boże. A mamusia “dziubdziusia” rentą nie chce wspomóc bo wysyła prawie całą Ojcu Dyrektorowi.

Włączam TV Trwam (nie ma innych), płynący z niej jad i bezeceństwo zatruwają wspaniałą atmosferę naszej “katolickiej” rodziny. Ale nie mówię nic staremu bo by mnie jeszcze obił. Pozatem telewizor musi być włączony bo licznik kontroluje. Czasami haftuję tak, jak nauczyłam się z kolorowego pisma (innych nie ma) dla katolickich pań domu, albowiem podobno “kobieta nie umiejąca haftować nie może się w pełni spełnić życiowo” Co za bzdury. Ciekawe na czym byśmy jedli gdybym tych prześcieradeł nie wyhaftowała…

Kiedy moje dzieci milcząco (zła wróżba!) wracają ze szkoły, próbuje dowiedzieć się co te łobuzy znowu zmajstrowały, pewnie niczego się nie nauczyły bo czego można się w takiej szkole nauczyć. Że dinozaury żyły wśród nas albo, że Kopernik nie miała racji i ziemia jest płaska?. Opowiadają mi o lekcjach przygotowania do życia w rodzinie, których udziela im wredny babsztyl z przykościelnego kółka różańcowego. Podrzucili jej gumy do torebki. Niech no ją tylko zatrzyma patrol obyczajówki.

Córeczki proszą, abym nauczyła je szyć, ponieważ chcą mieć co na siebie włożyć i być prawdziwymi kobietami, takimi jak te z okładek zagranicznych, przemycanych magazynów. Co ja im poradzę, że w sklepach nic nie ma? Chłopcy natomiast szepczą na ucho, że na pewno nigdy nie popełnią tego strasznego grzechu, który polega na dotykaniu kolegów. Bo mają już dość katechety, który obmacuje ich przy każdej okazji. Nie chcą też oglądać zdjęć jakie Szatan podsuwa Tatusiowi (stary zbok! na mnie już nie spojrzy) a które chowa na szafce w łazience. Karcę ich lekko za wspominanie o rzeczach obrzydliwych, lecz jestem szczęśliwa, że wczesne ostrzeżenie uchroni moich dzielnych chłopców przed pedofilami od których roi się wkoło.

Mój maż wraca z pracy po południu. Witamy go wszyscy w progu. Spróbowalibyśmy nie. Od progu czuć, że ostro pił w pracy ale jakoś trzyma się na nogach. Ma łeb dziadyga. Myje ręce i zasiada do posiłku, a ja podsuwam mu zupę. Wstaje, wali mnie na odlew i mówi “za słona!”. Znowu.

Potem mój Pan i Władca włącza telewizor i zasiada przed nim w poszukiwaniu relaksu, a ja zmywam talerze i garnki (Boże, mój biedny krzyż…) i zabieram jego skarpetki do cerowania, słuchając z krzywym uśmiechem odgłosów meczu sportowego w telewizji. Co pewien czas donoszę mu piwo.

Wieczorem zaganiam nasze pociechy spać. Tym razem niech idą brudne. Trzeba oszczędzać wodę. Kiedy mój mąż wykąpie się a ja po nim w tej samej wodzie, mąż (pieprzony samiec!) szybko spełnia swój obowiązek małżeński. Ja zaś przeczekuję to w milczeniu i ze spokojem. Spróbowałam bym poprosić o choć trochę czułości. Skończyło by się podbitym okiem bo mój mąż wyznaje zasadę iż godnością prawdziwej katoliczki jest oddawanie się swemu Panu i Władcu, modląc się w myśli o zbawienie tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność Szatana rzuciła się na mózgi, które w obowiązku szukają wstrętnych i grzesznych przyjemności. Zasypiam i tak mija kolejny zasrany dzień mojego życia.


------------------------------

Jakich słów bądź wyrażeń kluczowych należy użyć, aby dostać się na stronę Creatio Fantastica (pisma sieciowego; ułożone przez redaktora pisma):


"kurtka broni pancernych" - bojowi jesteśmy... ;)
"mdłości lekkie zawroty głowy" - znaczy, niby wywołujemy?
"mile slowa czule gesty" - znacznie lepiej ;)
"trening gimnastyków sportowych" - panie i panowie, ktoś coś ćwiczy?
"zdjęcia gwałconej dziewczyny" - qrde, strach pomyśleć, kto nas czyta...
"pigułki extasy" - dilerzy CF, łączcie się...
"na temat erotyki w literaturze" - bez komentarza...
"bez bohatera + antologia + kiepskie" - buchacha... ;)
"części do peugeota w bukowinie" - ...
"jak czuje się zdradzona dziewczyna", "jak szybko i sprawnie poderwać dziewczynę" - przyznać się, kto takie porady zamieszcza??


---------------------------

Dzial marketingu przyslal nam ulotke reklamowa.
I oto, co w niej stoi:
Ekskluzywne perfumy dla dzieci powyzej 4. tygodnia zycia. Wzmacniaja i podkreslaja naturalny zapach dziecka. Moze uzywac ich takze mama i tata.

-----------------------------

Z opisu na allegro
MAM DO SPRZEDANIA SILIKONOWY ŻWIREK DLA KOTÓW. POJ.3,8L , LECZ JA GDY GO KUPIŁAM OTWORZYŁAM GO I TROSZKĘ ODSYPAŁAM (OKOŁO KIELISZKA SETKI)NIESTETY MÓJ PIES TAM NIE ZAŁATWIAŁ SIĘ , WIDOCZNIE ŻWIREK JEST PRZEZNACZONY TYLKO DLA KOTÓW .


-----------------------------

W pewnej popegeerowskiej wsi mieszkał stary Mateusz Kita. Pewnego letniego dnia siedział sobie przed domem i spoglądał na świat. Około południa żar lał już się z nieba niesamowity i Mateusz podjął decyzję. Wyjął ze skrzyni ostatnie pieniądze, które zostały mu z emerytury, poszedł do obory i odnalazł stary jeszcze przedwojenny, solidny kanister i poczłapał z tym wszystkim do gospody w oddalonym o trzy kilometry miasteczku.
Tam kazał sobie nalać pełny kanister złotego, pysznego piwa, zapłacił ostatnimi pieniędzmi i mimo ciężaru i ogromnej spiekoty wesoło podreptał w stronę domu, myśląc już o tym jak wpuści kanister do studni a potem będzie popijał super schłodzone piweczko. Gdy był już niedaleko chałupy zobaczył leżącą przy drodze zakorkowaną butelkę. Podniósł ją i wyciągnął korek. Wtedy z butelki wyleciał Dżin i odezwał się w te słowa:
- Za to, że mnie uwolniłeś z niewoli spełnię twoje jedno życzenie.
Żar już wręcz kapał z nieba. Mateusz Kita zastanowił się, uśmiechnął się do siebie i powiedział:
- Chciałbym aby ten kanister był zawsze pełny piwa tak jak teraz.
- OK, zrobione - powiedział Dżin i zniknął.

Właśnie mija siedem lat jak stary Kita wszystkimi możliwymi narzędziami próbuje otworzyć ten p**rdolony kanister...

------------------------

Nie wiem, czy ktoś uwierzy, ale były takie czasy, kiedy w Krakowie bilet tramwajowy kosztował 1,50 zł. Starych! A ze zniżką (np. dla studentów) tylko 50gr.
I w tamtych odległych czasach jechał sobie student tramwajem. Było ciasno, więc łokieć studenta spoczywał na głowie pewnej damy. Dama w końcu straciła cierpliwość.
- Proszę pana, czy pan się musi trzymać?
- A pani by się puściła za 50 groszy?

------------------------

Na kogo lecą kobiety?

Brutalna prawda jest taka, że w większości przypadków to kobiety wybierają mężczyzn, którym pozwolą się poderwać... Ale odwieczną zagadką nieskutecznych podrywaczy było to, jakimi zasadami kobiety kierują się przy wyborze takiego delikwenta. Po przeczytaniu poniższego tekstu wszystko dla Ciebie stanie się jasne!

Jeżeli jesteś normalnym facetem i podoba Ci się jakaś kobieta, ona akurat leci na tego gościa, co umie grać na gitarze.

Jeżeli umiesz grać na gitarze i popodoba Ci się jakaś kobieta, ona akurat leci na tego gościa, który pakuje na siłowni,

Jeżeli umiesz grać na gitarze i pakujesz na siłowni i podoba Ci się jakaś kobieta, ona akurat leci na tego gościa, który jeździ konno.

Jeżeli umiesz grać na gitarze, pakujesz na siłowni i jeździsz konno i podoba Ci się jakaś kobieta, ona akurat leci na tego gościa, który jest niezłym tancerzem.

Jeżeli umiesz grać na gitarze, pakujesz na siłowni, jeździsz konno i jesteś niezłym tancerzem i podoba Ci się jakaś kobieta, ona akurat leci na tego gościa, który ćwiczy Capoeira.

Jeżeli umiesz grać na gitarze, pakujesz na siłowni, jeździsz konno, jesteś niezłym tancerzem i ćwiczysz Capoeira i podoba Ci się jakaś kobieta, ona akurat leci na tego gościa, który studiuje fizykę.

(...)

(...)

(...)

(...)

(...)
Jeżeli umiesz grać na gitarze, pakujesz na siłowni, jeździsz konno, jesteś niezłym tancerzem i ćwiczysz Capoeira, masz doktorat z fizyki, a także z 20 innych dziedzin, byłeś w kosmosie, potrafisz przetrwać 2 miesiące na pustyni, znasz 40 języków i potrafisz otworzyć konserwę rzęsami i podoba Ci się jakaś kobieta, ona akurat leci na tego fajtłapę, bo jego nieporadność jest taka słodka...

Agi - 16 Stycznia 2007, 11:55

gorat skąd to wszystko wykopałeś? :mrgreen:
Fidel-F2 - 16 Stycznia 2007, 12:00

gites :mrgreen: :bravo
Godzilla - 16 Stycznia 2007, 14:38

A mnie to w****wiło.

gorat napisał/a
FRAGMENT Z KSIĄŻKI: Przygotowanie do życia w rodzinie - autor Maria Ryś - podręcznik dla gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej o miłości, małżeństwie i rodzinie - zaaprobowany przez MEN i opłacony z Twoich podatków. Cena detaliczna 12pln.


Może by tak sprawdzić, zanim się powtórzy takie bzdury:

http://www.edukacyjna.pl/ksiazka.php?id=4897

Cytat
OŚWIADCZAMY, że krążące w internecie informacje o zawartości książki, pod śmiesznym tytułem Jestem kobietą szczęśliwą... są nieprawdziwe. Link do naszej strony jest najprawdopodobniej czystą złośliwością konkurencji ! Komentowanie krążących po sieci bzdur na łamach naszego forum dyskusyjnego oraz wpisywanie recenzji przez osoby nie znające książki a które opierają się o internetową propagandę jest bezsensowne i traktowane jako fałszywka.


Nie mam pojęcia jaki jest poziom i treść tej książki, ale tekst przytoczony przez Gorata to paszkwil czystej wody i nie widzę dla niego miejsca w żadnej książce z wydawnictw katolickich (a jak rozumiem, ma odzwierciedlać sytuację we wzorcowej rodzinie katolickiej, n'est ce pas?). Tym bardziej w podręczniku dla dzieci.

Dunadan - 16 Stycznia 2007, 14:55

Nakład wyczerpany :mrgreen: nie ma to jak dobra reklama :wink:
gorat - 16 Stycznia 2007, 20:42

Dodałem wstawkę po tym fragmencie. Lepiej?



(Mam nadzieję, że za dużo kotletów nie odgrzałem.)


Prawdziwa legenda o Smoku Wawelskim

Nie, wcale nie twierdzimy, że legenda o Smoku Wawelskim jest nieprawdziwa. Wręcz przeciwnie. Ale jest pewnien jej fragment, który był od tej pory przemilczany...

Smok wawelski od lat pustoszył ziemie króla Kraka. Ale przeciwnie niż to bywa w bajkach, chętnych do zgładzenia go nie było zbyt wielu. Az pewnego razu stary król się doczekał. Pojawił się rycerz, który za pół królestwa i lewą ręke księżniczki zgodził się powalczyć z potworem.
Rankiem wskazano odzianemu w błyszczącą zbroję śmiałkowi drogę do groty gada i zatrzaśnięto za nim bramy miasta. Rycerz długo kluczył po okolicy, bo nie był zbyt rozgarnięty i zabłądził na pierwszym skrzyzowaniu ale wreszcie pod wieczór zobaczył smoczą jamę. Podszedł raźno i wrzasnął w czarną, śmierdzącą czeluść:
- Wyłaź ty bydlaku bo chcę się z tobą rozprawić.
To, co usłyszał trochę naruszyło jego pewność.
Jama jakby się z lekka poruszyła, a gdzieś zupełnie innej strony dobiegł go ochrypły głos:
- A co ty mi będziesz do *beep* gadał. Zajdź od przodu i powtórz mi to prosto w oczy...


-------------------------


O uczestnikach marszów politycznych


------------------------


Dwóm przyjaciółkom po długich namowach udało się wreszcie przekonać mężów, żeby zostali w domu, a one same wychodzą na kolację do knajpy, żeby przypomnieć sobie dawne czasy. Po zabawnie spędzonym wieczorze, dwóch butelkach białego wina, szampanie i buteleczce wódki opuszczają restaurację całkowicie pijane. W drodze powrotnej obie nachodzi nagła potrzeba. Jedna mówi do drugiej:
- Wejdźmy na ten cmentarz, tutaj na pewno nikogo nie będzie.
Wchodzą na cmentarz, najpierw jedna ściąga majtki, sika, wyciera się tymi majtkami i oczywiście je wyrzuca. Widząc to, druga od razu sobie przypomina, że ma na sobie markową bieliznę od męża i szkoda by ją tak wyrzucić. Ściąga więc majtki, wkłada je do kieszeni, sika i zrywa kokardę z pierwszego lepszego wieńca, żeby się podetrzeć.
Na drugi dzień mąż pierwszej dzwoni do męża drugiej:
- Jurek, nawet sobie nie wyobrażasz, co się stało! To koniec mojego małżeństwa!
- Dlaczego?
- Moja żona wróciła o 5 rano kompletnie pijana i na dodatek bez majtek! Od razu wywaliłem ją z domu.
Na to drugi:
- Marek, to jeszcze nic, wiesz, co wykombinowała moja? Nie tylko przyszła pijana i bez majtek, ale miała włożoną w tyłek czerwoną kokardę z napisem: NIGDY CIĘ NIE ZAPOMNIMY, ŁUKASZ, IGNAŚ, STASIEK I POZOSTALI PRZYJACIELE Z SIŁOWNI!


-----------------------


Mój kumpel nigdy nie wyprowadza psa(wyżła ma) w kagańcu. Kiedyś natknął się na policjantów.
-Dlaczego nie masz kagańca - pyta tzw. "pan władza"
-Bo nie gryzę - odparł kumpel.


-----------------------
(dostarczyła Hitokiri)


Dzwonię w sprawie neostrady, lajfboxów, odbiera koleś, właściciel telefonu. To ja z nim gadam, on słucha spokojnie, słucha i... mówi:
- Proszę pani. Pani ma naprawdę miły głos. Z panią się bardzo miło rozmawia, naprawdę. Ale ja wiem, że pani jest GŁUPIĄ K*RWĄ z tepsy, co to tylko *beep* umie nam wciskać! - i rzuca słuchawką.

Telefon 2:
JA: Dzień dobry A.M. telekomunikacja polska. Czy zastałam panią [tutaj imie i nazwisko abonentki].
KLIENT: Tak, przy telefonie.
JA: Dzwonie ponieważ w mojej bazie danych wyświetla mi się pani jako użytkowniczka neostrady tp. Czy to się zgadza?
KLIENT: Taaak...
JA: A jaką ma pani opcje neostrady?
KLIENT<długa chwila zastanowienia>: Tą drugą.
JA:<zdziwiona, bo takiej odpowiedzi się nie spodziewałam> Tą drugą po tej pierwszej?
KLIENT<Śmieje się>
JA: A jest ktoś w domu, kto się na tym zna?
KLIENT: Przecież mówię, że mamy tą drugą.
JA: Czyli 256?
KLIENT: Nie, my mamy 512!
JA<oburzenie>: To pani ma wtedy tą trzecią opcję!

Tel 3:
JA: Może pan sobie wziąć lajfboxa na czas określony, ale wtedy musi pan z nim wytrzymać do końca umowy.
KLIENT: Hmmm... to zupełnie tak jak z żoną.

Tel 4:
JA: Czy słyszał pan o modemie lajfbox?
KLIENT: Słyszałem.
JA: I co pan o tym myśli?
KLIENT: Z całym szacunkiem, ale to *beep* jest.

I NAJLEPSZE:

Sobota, dziewięć godzin pracy, ja siedzę i dzwonię, i wyskakuje mi nr. jakiegoś kolesia. Dzwonie, on odbiera:
JA: Dzień dobry, A.M. telekomunikacja polska czy zastałam pana [imie i nazwisko]
KLIENT<dyszy do słuchawki>: Tak
JA: Dzwonie ponieważ... <i tu standardowa gadka na lajfboxy. Potem kończę gadać>
KLIENT: <ciągle dyszy> Nie jestem zainteresowany...
JA: A dlaczego?
KLIENT: Proszę pani...<dyszy>... czy pani nie ma...<dyszy> chłopaka?
JA:<zdziwiona> Eeee... no mam.
KLIENT: <dyszy> To co pani <dyszy, dyszy> w pracy <dyszy> w sobotę robi?!<dyszy, dyszy>
JA: Ale ja mam taki grafik.
KLIENT: Niech pani idzie do chłopaka!<dyszy> Niech pani wraca do domu, przytuli go <dyszy, dyszy, dyszy> i zrobi z nim porządek! Bo ja w sobotę tej porze to inne rzeczy robię <dyszy>! Ja teraz z dziewczyną jestem, a pani mi przeszkadza! <dyszy, dyszy, dyszy> Niech pani kończy pracę, wraca do domu i idzie do chłopaka! I niech pani się nim zajmie! Sobota jest!!
JA:<zdziwiona, śmiać mi się chce, po za tym, w duchu przyznaję facetowi rację, niestety, obowiązują pewne procedury> Yyyy... To nie jest pan zainteresowany?<dukam>
KLIENT: NIE!! <dychnął w słuchawkę i rozłączył się>


(flamenco108)


Ja: Biuro Obsługi Klienta EraGSM, Iksior Ygrekowicz, w czym mogę pomóc?
Klient: Halo? Bo... telefon mi nie działa!
J: Czy dzwoni pan teraz z innego telefonu (na callmasterze widzę, że dzwoni z komórki Era, za chwilę w bazie stwierdzam, że to jest numer pana X)?
K: Nie, ze swojego. (aha, czyli to pan X)
J: Wnoszę z pańskich słów, iż w tej chwili telefon panu działa. Czy zatem czasem działa, czasem nie działa?
K: Nie, on mi w ogóle nie działa!
J: Proszę o więcej informacji.
K: No... Jak dzwonie do Klumpińskiego, to nie mogie sie połączyć.
<Tu spokojnie i cierpliwie metodą małych kroków wyciągam z niego informacje, z których jasno wynika, że nie chodzi o awarie telefonu, tylko kłopoty z zasięgiem - w 1999 roku jeszcze się to zdarzało>
J: Proszę mi powiedzieć, skąd pan dzwoni?
K: Ja? Z domu.
J: A konkretnie?
K: Z dużego pokoju.


---------------------


Naprzeciwko mojego wydziału, tuż przy wejściu do Hali Targowej rozkładają się tzw. baby. Baby mają wszystko, m.in. rzotkiewkę i piepszniczki, ale rekord pobiła niewątpliwie jedna z instynktem marketingowym. Jak inni mogą sprzedawać majonez babuni czy szynkę babuni, to ona gorsza nie będzie. No i nie była. Sprzedawała majtki babuni.


------------------------


Razem z Rudością doznałyśmy swego czasu wręcz iluminacji przed plakatem, na którym stało jak wół: Zostań członkiem, dostaniesz 25% rabatu.
Ochroniarz, obok tegoż arcydzieła stojący, był wyraźnie zdegustowany, bośmy się ze śmiechu niemal popłakały.


------------------------


Widziałam już Chessburgery. Pewnie konsumentami mają być miłośnicy szachów.


(Na Fahrenheicie mocno pojechali ze wspominkami:-D)


-----------------------


<spooofffed> ej, badaj akcje
<spooofffed> ogladam se w nocy pornola, walac konia
<spooofffed> nagle matka wchodzi do pokoju
<spooofffed> jedyne co zdazylem zrobic to zmienic kanal
<spooofffed> no i moja matka zastaje mnie z "interesem" w reku patrzacego na przemowienie Lecha Kaczynskiego



--------------------------


Dziś rano Lech Kaczyński ogłosił ambitny plan dla IV RP, plan dostał
kryptonim AKCJA WISŁA. Akcja ma polegać na pogłębianiu dna i trzymaniu się koryta.


-------------------------


<michaU> na przerwie poszliśmy w kilka osób do piekarni po drożdżówki i jak staliśmy w kolejce, to tłumacze kumpeli na czym polegają gry RPG
<michaU> no i na przykładzie diablo 2 mówię jej, że musi szukać różnych itemów i usprawniać postacie, a na to babka, która sprzedawała odzywa się, czy możemy te postacie usprawniać gdzie indziej
<michaU> no to ucichlismy, ale ja w ogóle nie skumałem, po co się czepia
<michaU> a na to taka fajna zadbana 35, która stała za nami w kolejce z wielkim usmiechem mówi do tej sprzedawczyni: "co? nie lubi pani młodzieży, która ma przyszłość i jakieś zainteresowania?"
<michaU> tamtej się głupio zrobiło i się zamknęła :D
<michaU> a jak wyszliśmy przed piekarnie, to kumpel mówi do tej fajne babki "dziękujemy za obronę" :)
<michaU> a ona na to - ależ nie ma za co - mam nekromantę na 84 levelu


<dead> czaicie dzisiaj sobie poszedłem do kumpla po płytki, jak zwykle kompa nie wyłączałem
<dead> i tak sobie siedze i gadam z nim
<dead> nagle przypominam sobie ze na wygaszaczu mam ustawione foto z moich obrazów
<dead> wszystko było by dobrze gdyby nie to że tam było same porno :| a babcia w domu jest
<kris> i co??
<dead> lol jak przyszedłem to sie okazało ze winda sie zawiesila :)
<kris> haha
<dead> pierwszy raz w życiu przydał mi sie do czegoś windows :)


<kev> ty, polska wygrała... to jutro trzeba iść do szkoły ?


<PoP> no mowie ci , ze mam 190 cm wzrostu
<GuH> geez jasne, predzej jezus przyjdzie do mojego domu
<PoP> ...
<GuH> z/w ktoś puka


------------------------


Karol i Hela spędzają powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40tej rocznicy ślubu. Leca sobie do Australii. Nagle rozlega sie glos pilota :
- Drodzy pasażerowie, silniki odmówily posluszeństwa.
Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobienstwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziekujemy za wyrozumialość.
Karol drapie sie w glowę i mówi do Heli:
- Kochanie oplacilaś rachunki za mieszkanie?
- Tak najmilszy, uregulowalam tuz przed wyjazdem.
- A za telefony ?
- Też zaplacilam najdroższy.
Karol myśli, myśli, myśli...
- A ZUSy nasze poplacilaś ?
- O Boże, kochanie na śmierc zapomnialam! Och dowalą nam karę!
Karol caluje ją tak jak nie calowal od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat:
- Przeżyjemy! Znajdą nas! Te ***** znajdą nas, nawet na końcu świata!!!!








Nie przedawkowałem?

Kasiek - 16 Stycznia 2007, 21:38

Na www.youtube.pl wpiszcie w wyszukiwarkę sylwester lublin i zobaczcie pierwszy filmik. Tak się potrafią wyluzować dziewczyny w Lublinie
:mrgreen:

hjeniu - 16 Stycznia 2007, 22:04

Perła ma wykop :mrgreen:
hijo - 16 Stycznia 2007, 23:58

bez komentarza :roll:

poza tym Kasiek www.youtube.com ;) no i to chyba bardziej do "znalezione w sieci" pasuje



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group