Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
corpse bride - 19 Marca 2008, 23:17
joe_cool napisał/a | Wro jest daleko od Lublina... |
to źle?
apropos pracy, to podobno jutro mam zacząć w tej nowej. jak wrócę z podpisaną umową możecie mi zacząć gratulować
poza tym to jakaś strasznie zajęta jestem i nie mam czasu blogować a chciałam napisać o tym, że mam jakieś straszne wahania emocjonalne ostatnio i zapytać, jak to się leczy. i że apteki bobilewicz mają najlepsze ceny w krk. i że jak wpadłam dziś do kłębuszka po beading supplies to napotkałam martvą. fajnie, nie?
mawete - 20 Marca 2008, 08:59
corpse bride napisał/a | joe_cool napisał/a | Wro jest daleko od Lublina... |
to źle? |
źle...
gorat - 20 Marca 2008, 13:48
corpse, skąd wytrzasnęłaś ten avik?
corpse bride - 20 Marca 2008, 20:48
to z fruits basket, jednej z moich ulubionych kreskówek
edit:
teraz zauważyłam, że wyglądam prawie jak gorat. znaczy, martva
Martva - 20 Marca 2008, 21:01
corpse bride napisał/a | apteki bobilewicz mają najlepsze ceny w krk. |
Oj, zdecydowanie tak. Jak raz poszłam kupić tabletki antypomysłowe w innej aptece, to szczęka mi opadła lekko - 9 zł robi różnicę, nie?
corpse bride napisał/a | i że jak wpadłam dziś do kłębuszka po beading supplies to napotkałam martvą. fajnie, nie? |
Nooo... szczęściara
corpse bride napisał/a | teraz zauważyłam, że wyglądam prawie jak gorat. znaczy, martva |
O, a ja nie zauważyłam tego zwierzątka sweet
corpse bride - 20 Marca 2008, 21:30
Martva napisał/a | corpse bride napisał/a:
apteki bobilewicz mają najlepsze ceny w krk.
Oj, zdecydowanie tak. Jak raz poszłam kupić tabletki antypomysłowe w innej aptece, to szczęka mi opadła lekko - 9 zł robi różnicę, nie? |
ja mam właśnie zamiar przetestować plasterki. w mojej aptece (niezapominajka) są po 49, w innych aptekach, w których pytałam: 57 i 64, a w bobilewicz 43. szok
Martva napisał/a | tego zwierzątka |
to kotek
sweetest ever.
ale mamy teraz kolekcję dziewcząt z kociętami, o ja pierdziu
za mną pierwszy dzień w nowej pracy. nawet nieźle było. dostałam rzeczy do wypełnienia, serio chcą ze mną podpisać umowę
Fidel-F2 - 20 Marca 2008, 22:04
cudaki
corpse bride - 21 Marca 2008, 04:14
kto - apteki, dziewczęta z kociętami, czy ci, co chcą mnie zatrudnić?
Kasiek - 21 Marca 2008, 11:36
corpse bride napisał/a | ja mam właśnie zamiar przetestować plasterki |
Też się zastanawiałam. Tylko się boję, że jak mi się odklei z ramienia, uda, tyłka czy gdzie tam się przykleja, to nie zauważę. Albo że nie będę mogła godzinami w wannie siedzieć, a lubię. Ale cena 43 zł, jest niezła. Tabletki kosztują 40...
Martva - 21 Marca 2008, 11:45
Ja tam jakoś bardziej ufam tabletkom za moje płacę 36 z groszami w taniej aptece, bo w normalnych bywają po 45.
corpse bride - 21 Marca 2008, 11:51
też się boję, że się odklei i że mnie będzie wk'rwiał generalnie. zresztą, nie mam pomysłu, gdzie go przykleić, żeby nie było widać.
ale postanowiłam spróbować, bo po pierwsze, często mam problemy z trawieniem i - nie wdając się w szczegóły - nie jestem pewna, czy tabletka została wchłonięta jak należy, a po drugie dość często zdarza mi się chorować i brać antybiotyki, które osłabiają czasem działanie doustnej antykoncepcji. a mi zależy na skuteczności. poza tym to zdrowiej dla wątrooby, bo substancje aktywne przechodzą przez nią tylko raz. no i poziom hormonu w ciągu dnia jest stały, nie waha się jak przy tabletkach.
zdam relację jak sobie przykleję.
Kasiek - 21 Marca 2008, 11:52
No ja chyba jednak tez. Plastry wygodniejsze, bo raz na tydzień się zmienia, ale chyba bym manii dostała, sprawdzając czy wszystko ok z nim....
Martva - 21 Marca 2008, 12:03
Wymyśliliby coś nowego, albo chociaż pozwolili na sterylizację, ehh.
Kasiek - 21 Marca 2008, 12:19
Jest coś nowego. Wszczepiają trzy paseczki pod skórę na trzy lata. Kosztuje chyba 1500 zł, no ale na trzy lata.
Martva - 21 Marca 2008, 12:43
Tabletki są bardziej opłacalne, jeśli dobrze policzyłam. Poza tym jak już mi mają nacinać skórę, to ja wolę sterylizację.
gorbash - 21 Marca 2008, 12:47
Martva napisał/a | to ja wolę sterylizację. |
A nie boisz się że za 10 lat zmienisz zdanie?
Martva - 21 Marca 2008, 12:49
Nie, zwłaszcza że za 10 lat będę za stara na pierwsze dziecko.
dzejes - 21 Marca 2008, 12:51
Martva napisał/a | Nie, zwłaszcza że za 10 lat będę za stara na pierwsze dziecko. |
gorbash - 21 Marca 2008, 12:52
Pytałem, bo np mnie się bardzo dużo zmieniło w światopoglądzie przez ostatnie 5 lat, i założenie ze w ciągu następnych nic się nie zmieni jest troche naiwne.
Martva - 21 Marca 2008, 13:02
dzejes, nie wywracaj oczami, pierwsza ciąża w wieku lat 35 to jest dość solidne ryzyko różnych wad genetycznych.
gorbash, mnie też się dużo zmieniło w światopoglądzie, ale nie jeśli chodzi o posiadanie dzieci. Nie chcę i już. Gdyby mi się zachciało, to jajowód nie macica, prawda? I istnieje coś takiego jak adopcja.
Poza tym to są rozważania czysto teoretyczne, bo o aborcji dyskutuje się bez przerwy, a sterylizacja jakby nie istniała. Niezależnie od tego, kto akurat jest u władzy.
ihan - 21 Marca 2008, 13:04
Ale jeśli sterylizacja ma polegać na przecięciu jajowodów (oocyt normalnie dojrzewa, tylko nie trafia do jajowodów i potem do macicy), to co za problem pobrać jajeczko i wszczepić? Co w tym nieodwracalnego?
Martva - 21 Marca 2008, 13:08
No właśnie o tym mówię
ihan - 21 Marca 2008, 13:11
Ale fascynujące, że Państwo tak sie troszczy o potrzebę posiadania dzieci, ale już refundacja leczenia niepłodności nie zalicza się do kategorii objętej troską.
gorbash - 21 Marca 2008, 13:21
Przyznam się że podszedłem do tematu traktując sterylizację jako coś nieodwracalnego i chodziło mi bardziej o podejście "teraz wiem wszystko najlepiej" z którego mnie się chyba udało wyleczyć
Kasiek - 21 Marca 2008, 13:23
Wiecie co? Jakbym miała leczyć niepłodność to chyba bym adoptowała. Autentycznie. ja wiem że to nie to samo, ale ile dzieciaków czeka na rodziców bo ich prawdziwi mieli wypadek, chorowali, nie nadawali się na rodziców, wyrzucili je na śmietnik?
Nie wiem, czy kiedyś nie adoptuję dziecka, jak się pozbędę wad, których powinnam się pozbyć
ihan - 21 Marca 2008, 13:35
Kasiek, to nie takie proste. Jeśli wiesz jaka była przeszłość dziecka, kim byli jego rodzice, OK, ale nie zawsze tak jest. Były takie badania, u dzieci bitych i maltretowanych następują nieodwracalne zmiany w mózgu, mało się o tym mówi, ale przyszli rodzice adopcyjni w takiej sytuacji powinni wiedzieć na co się decydują i powinni mieć zapewnioną pomoc psychologów dziecięcych i pedagogów, sama miłość niestety nie wystarcza. Kolejny problem, który dla mnie jest niezrozumiały, ale podobno występuje, bo tak wszyscy twierdzą, to potrzeba poszukiwania rodziców biologicznych. Dla mnie niezrozumiała, bo rodzicem dla mnie jest ten kto mnie kocha i mnie wychowuje, ale ludzie podobno tak mają. Bywają problemy z życzliwymi sąsiadami, rodziną też. Jeśli dziecko nie spełni oczekiwań, wyrośnie na złego człowieka, co się zdarza nawet w najlepszych rodzinach, bo wychowanie to nie 100%, inaczej człowiek radzi sobie z taką sytuacją gdy jest to własne dziecko, niż wtedy gdy jest adoptowane. Tak jest i już. Trzeba być bardzo silnym psychicznie człowiekiem by się zdecydować na adopcję. Mam do takich osób ogromny szacunek, ale nie każdy się nadaje.
corpse bride - 21 Marca 2008, 14:42
kiedyś myślałam, że jak ktoś chce dziecko, to najlepiej adoptować. ale teraz zaczęłam myśleć bardziej egoistycznie i jeśli dziecko to tylko swoje. jednak ostatnio utwierdzam sie w przekonaniu, że daleko mi do chęci posiadania dzieci, oj daleko...
GrapeVine - 21 Marca 2008, 15:49
Dobrze trafiłam, oj laski laski, ja też nie nadaję się na rodzica i nie mam zapędów w tę stronę Jednak po mojej śmierci warto komuś zostawić dorobek całego życia, prawda adopcja w Polsce jest skomplikowana, słyszałam że gdzieś indziej jest możliwość prześledzenia drzewa genealogicznego adoptowanego dziecka (nie wiem czy to prawda i czy jest to w ogóle możliwe, ale brzmi nieźle) dwa pokolenia wstecz, żeby wiedzieć mniej więcej czego się spodziewać (choroby genetyczne itp) Z drugiej mańki, skoro nie mam odruchów rodzicielskich to jak się takim obcym dzieckiem zajmę? Będę wredną matką nie zdając sobie z tego sprawy :/
Edit: zawsze lepiej być fajną ciotką niż wyrodną matką
corpse bride - 21 Marca 2008, 17:43
co do adpocji, to przypomniało mi się, że w stanach (pewnie w innych krajach zach. też) dużo ludzi adoptuje egzotyczne dzieci. właśnie dlatego, że one są zdrowe, nie pochodzą z patologicznych rodzin, tylko rodzice je oddają, bo ich nie stać. albo coś. siostra mojej znajomej ma dziewczynkę z chin na przykład. moja tamtejsza przyjaciółka jest adpotowaną filipinką. i jest to jakieś rozwiązanie, chociaż po pierwsze drogie, a po drugie nie wiem, jak z realizacją w polsce od strony formalno-prawnej.
GrapeVine - 21 Marca 2008, 19:08
To bardzo sympatyczna opcja prawdopodobnie trzeba być w zalegalizowanym związku, żeby można było się w ogóle starać o taką adopcję, samotne kobiety nie mają jak zwykle szans
|
|
|