Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
dalambert - 6 Grudnia 2009, 19:24
Alez Martva, to żes piekna ciągle Ci wszyscy mówią / zresztą prawda to jest/ a tak moja Miła zdaje się , ze moją skromną wypowiedź na zakończenie zapamiętałaś i nawet sobie o niej myślisz / prawda to to nie jest/ ale DZIAŁA
Martva - 6 Grudnia 2009, 20:44
| dalambert napisał/a | | ze moją skromną wypowiedź na zakończenie zapamiętałaś i nawet sobie o niej myślisz / prawda to to nie jest/ |
A jak zapamiętam wypowiedź a zapomnę że to nie jest prawda?
BTW mój dobry poskofowy nastrój poszedł precz. Ehhh. Tym razem z powodu zupełnie innego człowieka niż zwykle.
Trochę go ratuje moja sytuacja galeriowo-biżuteryjna, ale tylko trochę.
No i - dawno mnie nic nie bolało, psiakrew. Chyba sobie powinnam notować kiedy, ile razy i jak długo napiernicza, bo potem jak lekarz mnie pyta to nie jestem w stanie odpowiedzieć konkretnie.
Sheila - 7 Grudnia 2009, 09:44
Zapisuj, zapisuj, ja też, jak jestem u lekarza, zapominam o połowie rzeczy, o których chciałam mu powiedzieć
Martva - 7 Grudnia 2009, 18:23
Ostatnio chyba nawet nie zapomniałam wspomnieć o niczym ważnym, ale miałam problem z konkretami typu jak często i jak długo i w jakiej fazie cyklu. I pan doktor i tak nie miał na mnie pomysłu.
Jutro miałam mieć wizytę, mam szczerą nadzieję że nie przesunęłam jej bez powodu.
Plotę sobie kolczyki ze szklanymi kaboszonami (bezdziurkowe koraliki), wczoraj jedna para, dziś dwie, strasznie to wciąga. Żeby jeszcze wychodziły trochę mniej krzywe... No i niedługo na błękity, turkusy i przezroczystości nie będę mogła patrzeć
Wreszcie się na coś przydaje drucik posrebrzany 0,25mm który kupiłam chyba w 2004, podczas pierwszych zakupów w Qnszcie, nie mając pojęcia że to aż taka cienizna
Martva - 8 Grudnia 2009, 11:46
Wkurza mnie moja skóra. Znaczy łydki przestały przypominać skórę gada, kozie mleko robi im dobrze i jak się pilnuję żeby smarować rano i wieczorem, to nawet nie zdążają wyschnąć i zacząć się łuszczyć. Co nie udało się dotąd chyba żadnemu mazidłu (masła: kakaowe, kokosowe, oliwkowe, waniliowe, bursztynowe z Ziai, karmelowo-cynamonowe z Farmony, balsam AA masło kakaowe i masło malinowe, J&J 24godzinne nawilżanie oraz oliwka dla niemowląt chyba też J&J - produkty przetestowane przez ostatni rok - dawały o wiele słabsze rezultaty). Dziękuję Mikołajowi Ale na twarzy mam coś dziwnego, najpierw wracając ze skofy zauważyłam jakieś plamki, teraz dla odmiany też się łuszczy i nie wiem co z tym zrobić (nawilżać? natłuszczać? wysuszać?), więc nie robię nic poza wieczornym smarowaniem tormentiolem i niepatrzeniem w lustro z bliska.
Za to do biżu-pudełka dołożyłam wczoraj sześć (!) par drucianych wyplatanek. Ale to chyba koniec, wprawdzie zapas kaboszonów mam duży, ale w trójce kolorów. I już mi się nudzi.
May - 8 Grudnia 2009, 21:38
| Martva napisał/a | | I już mi się nudzi. |
To zrob co nieco dla mnie dla odmiany
Martva - 9 Grudnia 2009, 12:15
Dla Ciebie zacznę pleść 18 wieczorem
Rany, mam ochotę zmienić płeć. Nawet niekoniecznie na męską - nijaka wystarczy.
corpse bride - 9 Grudnia 2009, 13:14
| Martva napisał/a | | Rany, mam ochotę zmienić płeć. Nawet niekoniecznie na męską - nijaka wystarczy. |
well, żyję w tym stanie od kiedy zrozumiałam, co to jest płeć.
Martva - 9 Grudnia 2009, 13:31
Ja normalnie lubię być kobietą, ale jakoś ostatnio mi się odmienia. I zostaje tak na coraz dłuzsze odcinki czasu.
lucek - 9 Grudnia 2009, 18:44
*guask* *tul*
Martva - 9 Grudnia 2009, 18:57
<przewróciłaby się na plecki i wystawiła brzuszek do drapania, ale że brzuszek *beep*, zostaje przy skulonej pozycji i mówi: mrr>
Wydłubałam jedną parę plecionek, jedne kły z masy perłowej i zabieram się za listek. I już widzę że zabrałam się zupełnie nieodpowiednio i ze złej strony. Szlag.
Martva - 10 Grudnia 2009, 18:42
Siedzę sobie i dłubię biżu. Siedzę bardziej intensywnie niż normalnie, znaczy jeszcze rzadziej wstaję. Bo jak się ruszam, to mnie bardziej boli. A postanowiłam nie jeść przeciwbólowców póki się da wytrzymać. Na razie się da, bo boli prawie cały czas, ale nie jakoś hardcorowo bardzo.
Dziś w nocy miałam schiz, bo kopnęłam przez sen w coś miękkiego i myślałam że to kot. Przeraziłam się do tego stopnia, że momentalnie oprzytomniałam. Ale okazało się że to termofor. Bo jak zasypiałam w nocy, to kot grzał mnie z jednej strony, a termofor z drugiej.
I pogoda mnie drażni, bo jest strasznie ciemno. Musiałam zapalić światło o 14.00, bo było zupełnie szaro i nie odróżniałam jasnobrązowej drobnicy od bardziej jasnobrązowej drobnicy. Bez sensu. A jutro ma padać śnieg.
May - 10 Grudnia 2009, 18:51
Dla pocieszenia Ci napisze, ze u nas jutro tez ma byc mroz i tak przez najblizsze dwa tygodnie, a u mnie w pracy praktycznie nie ma ogrzewania. Juz sie czuje chora!
lucek - 10 Grudnia 2009, 21:58
Śnieg. To. Tylko. Stan. Umysłu. Który. Nie. Istnieje.
illianna - 11 Grudnia 2009, 08:09
| Martva napisał/a | | Dziś w nocy miałam schiz, bo kopnęłam przez sen w coś miękkiego i myślałam że to kot. Przeraziłam się do tego stopnia, że momentalnie oprzytomniałam. | mnie się to niestety zdarzało notorycznie z moim kocurem, który był wielki, tłusty i bardzo kochany, czasem budził się biedaczek w locie, ale jak to kot, spadał na cztery łapy, no cóż takie ryzyko spania w nogach
Martva - 11 Grudnia 2009, 11:28
Moja mama kopie rudego w nocy i mówi że wtedy miauczy z pretensjami.
Dziś spałam zwinięta w kłębek wokół niego zwiniętego w kłębek. W ogóle nie wiem jak on to robi, ale normalnie śpi mi w zgięciu kolan, a jak boli mnie brzuch, to przy brzuchu.
I śniło mi się że owijałam laptopa drucikową plecionką. Tak wiecie, jak kamyk na wisiorek. Powinnam zrobić odwyk od laptopa czy drucików?
Agi - 11 Grudnia 2009, 11:59
Martva, Koty wyczuwają podobno źródło bólu i umiejscowiają się przy nim.
Miałam paskudną historią z bolącym zębem (taki prywatny 11/09). Koleżanka zawiozła mnie z rana do dentysty, bo nie byłam w stanie prowadzić, po powrocie do domu wzięłam środki przeciwbólowe i zasnęłam. Obudził mnie telefon od Drivera, że właśnie runęły wieże WTC w Nowym Jorku. Moje zdziwienie było spore, bo okazało się, że moja ulubiona kicia ułożyła się na poduszce i liże mnie po twarzy, dokładnie tam, gdzie bolało.
Martva - 11 Grudnia 2009, 12:03
Coś w tym jest, ryży mi teraz coś częściej towarzyszy przy kompie, leży mi na kolanach i mruczy. Dochodzi do pewnych animozji kiedy upiera się że położy mi łepek na przegubie, a ja się upieram że chcę pisać, klikać i bawić się biżu obiema rękami
dzejes - 11 Grudnia 2009, 12:05
Stan zapalny powoduje lokalne podniesienie temperatury organizmu, a koty lubią ciepło.
corpse bride - 11 Grudnia 2009, 12:06
moje wyczuwają też ból psychiczny. wtedy obsiadają mnie oba. dziś tylko mały siedzi mi na kolanach. kochane te koty.
dzejes - 11 Grudnia 2009, 12:07
A w tym przypadku zapewne działa efekt potwierdzenia - koty obsiadają cię nieustannie, ale pamiętasz przede wszystkim te przypadki, gdy obsiadły, a ty akurat miałaś dołek
Martva - 11 Grudnia 2009, 12:08
Nic mi nie wiadomo żebym miała stan zapalny czegokolwiek
Ale Twoja teoria jest prawdziwa o tyle, że ryży normalnie mi śpi koło kolan i się przytula, bo tam jest cieplej, to tak. Nie wiem czy brzuch mam teraz cieplejszy niż zawsze
dzejes - 11 Grudnia 2009, 12:10
| Martva napisał/a |
Ale Twoja teoria... |
E tam moja. Wyczytana.
Martva - 11 Grudnia 2009, 12:11
No dobra, pisząc 'Twoja' miałam na myśli 'przytoczona przez Ciebie'. Skrót myślowy.
dzejes - 11 Grudnia 2009, 12:12
No dobra, nie przypieprzałem się do rzekomej niejasności twojej wypowiedzi, tylko zaznaczałem, że to poważna teoria, nie zaś wymyślona w mym knująco-złośliwym mózgu tylko po to, by deprecjonować koty. Które polubiłem ostatnio, nawiasem mówiąc.
Martva - 11 Grudnia 2009, 14:46
Ależ nie przypuszczałam że się czepiasz (tracę czujność! pomocy!), tylko uściśliłam. Bo czytałam kiedyś artykuł o kotach i tam też było takie.
Dziś się wkurzyłam na mojego ex. Bo miałam takie dziwne uczucie w stawach, jak swędzenie od środka, pewnie od nieruszania się, i mu to napisałam. I co usłyszałam? Że ja mam ostatnio tyle dziwnych problemów zdrowotnych, to może się powinnam przejść do lekarza bo może mi wegetarianizm nie służy. I mi brakuje substancji odżywczych. Się zdziwiłam, że niby jakich, usłyszałam garść ogólników typu 'Ale nie od dziś wiadomo jest, że nie istnieją roślinne białka mogące zastąpić białko zwierzęce. Za to co i rusz słyszy się, że komuś, kto był wegetarianinem, lekarz kazał jeść mieso ze wzlęgu na stan zdrowia właśnie (nie fanaberie).' Uwielbiam pogadanki o dietetyce z ludźmi dla których 'wiadome jest' i 'słyszy się'. Ale to dziś było lajtowe, rozwaliły mnie dyskusje na jakimś forum z których wynikało że mięso należy jeść, bo jest zdrowe, a jest zdrowe, bo zawiera a/węglowodany, b/jakies witaminy, na przykład witaminę C.
Umyję głowę i pójdę popleść jakieś comanche. Albo zrobię trochę porządku, żeby mieć razem pudełka z koralikami na jednej półce, a gazety na drugiej. O.
Anonymous - 11 Grudnia 2009, 15:02
Taaa...
http://kobieta.gazeta.pl/...37,1663198.html
A poza tym, Ty chyba nie zrezygnowałaś całkiem z białka zwierzęcego? Jesz nabiał?
Nie wiem, czy ma to coś wspólnego z dietą czy nie, ale od maja nie jem mięsa i od tego czasu czuję się świetnie. Normalnie odkąd pracuję (a to już 9. rok jak obszył) od września do grudnia zaliczałam jedno lub dwa zwolnienia lekarskie z powodu infekcji gardła bądź wirusówek. W tym skończyło się na katarku, nawet szkolna epidemia grypy mnie ominęła.
Martva - 11 Grudnia 2009, 15:06
No właśnie to mnie najbardziej rozwala, non stop ktoś do mnie z mądrą miną nawija o białku zwierzęcym, i że przez to że go nie jem mam przesolone, rozumiem że w jego matrixie jogurty, jajka i sery rosną na drzewach
Szczerze wątpię we wpływ akurat diety na moje zdrowie i niezdrowie, to musi być coś innego.
lucek - 12 Grudnia 2009, 13:00
Istnieją 4 potrzebne człowiekowi aminokwasy, których nie ma w białku roślinnym, a są w białku zwierzęcym. Koniec faktu. Mleko zapewne je posiada
l.
ihan - 12 Grudnia 2009, 17:18
Część tych aminokwasów jest w białku roślinnym, tylko trzeba wiedzieć w jakich roślinach i rozsądnie bilansować dietę. W przeciwnym wypadku tacy choćby Hindusi, z czego wielu jest weganami, więc w ogóle nie spożywa żadnej żywności pochodzenia zwierzęcego (a więc jajek, mleka, serów i innych) wymarliby wieki temu. Dlatego choćby ważnym składnikiem diety wegetariańskiej jest soja, a teraz też amarantus.
W skrócie: dobrze zbilansowana dieta wegetariańska (a tym bardziej wegańska) wymaga sporej wiedzy, czasu na gotowanie i zasobnego portfela.
|
|
|