To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Historia - Anegdoty historyczne i inne smaczne kąski

Adanedhel - 11 Maj 2007, 11:48

Oj, to proste. Templariusze powstając otrzymali od papieża regułę cysterską (tylko odrobinę zmodyfikowaną), a po ich upadku resztki zakonu włączono do zakonu joannitów.
Rafał - 11 Maj 2007, 11:52

Czyli zagadka chyba rozwiązana. Chyba przespaceruję się do tych ruin, popatrzę na mury i podotykam kamieni, kawał historii.
Adanedhel - 11 Maj 2007, 11:54

A pospaceruj. Jak dobrze się przyjrzysz zapewne znajdziesz te wszystkie pentagramy i inne szatańskie znaki, którymi tak lubili posługiwać się templariusze :mrgreen:
Kruk Siwy - 11 Maj 2007, 11:54

Tak mi się jakoś telepie po łbie pustym, że posiadłości templariuszy nie nazywały się komandoriami. Ale nie pamiętam jak...
Agi - 11 Maj 2007, 12:10

Kruk Siwy napisał/a
Tak mi się jakoś telepie po łbie pustym, że posiadłości templariuszy nie nazywały się komandoriami. Ale nie pamiętam jak...

Chyba jednak komandorie.
http://www.templariusze.org/artykuly.php?id=1

Kruk Siwy - 11 Maj 2007, 12:15

Agi55, niestety nie mam w tej chwili źródeł pod ręką ale - komandorie - to przyjęto jako określenie w historiografii XX wiecznej. W rzeczywistości templariusze nie używali tej nazwy... sprawdzę to i zapodam.
Rafał - 11 Maj 2007, 13:04

Mam wrażenie, że Baron13 powinien coś o Owieśnie wiedzieć, wszak to jego rodzinne okolice, jak się pokaże, to go zaczepię.
Robert MW - 21 Maj 2007, 10:24

Chyb ajeszcze nie było:
Wkrótce po przyjeździe do USA niejaki Albert Einstein jako wschodząca gwiazda fizyki miał serię wykładów w niewielkich uczelniach na środkowym zachodzie. Przez kilka miesięcy podróżował z tym samym szoferem i któregoś dnia wywiązał się między nimi rozmowa:
- Panie profesorze - zagaił szofer - jeżdżę z panem już tyle czasu i wysłuchałem pańskiego wykładu tyle razy, ze mógłbym teraz sam jeden z nich poprowadzić.
Einstein pomyślał, uśmiechnął się i stwierdził.
- Świetnie. Dojeżdżamy właśnie w miejsce, gdzie jeszcze nie byłem, nie wiedzą więc jak wyglądam, więc proponuję małą zabawę. Ja będę udawał szofera a pan mnie i poprowadzi pan wykład. Zgoda?
- Zgoda.
Wszystko poszło zgodnie z planem, co prawda niekrórzy dziwili się młodemu wiekowi znanego naukowca, ale wykład okazał się ogromnym sukcesem. Niestety po owacjach do szofera podszedł jeden z miejscowych wykładowców i zadał mu skomplikowane pytanie dotyczące właśnie ogłoszonej Teorii Względności. Ten zasępił się i odpowiedział:
- Panie doktorze, pytanie które pan do mnie skierował jest tak trywialne, że na pewno próbuje mnie pan nabrać. Aby udowodnić jak prosty jest to problem, zaraz zapytamy o to mojego szofera.

Rafał - 11 Lipca 2007, 08:19

Miałem dawno temu wrzucić temat, ale jakoś zeszło, daję rzecz teraz. Żeby temat ubarwić zwierzę o którym mowa nazwę X. Gzadujcie o czym mowa, tekst pochodzi z "Mówią Wieki"
Cytat
POLSKIE TROPY JEDNOROŻCA

Rafał Jaworski

Uczeni oświecenia nie znaleźli miejsca w systematyce świata ożywionego dla X-a i odesłali go do wielce zasobnego w gatunki królestwa stworów mitycznych. Zwierzę to trafiło tam razem z gryfem, smokiem, bazyliszkiem, centaurem czy feniksem. Ale czy na pewno słusznie?

Starożytni nie wątpili w istnienie zwierzęcia przypominającego konia o białej sierści z rogiem wyrastającym z czoła. Znali go Egipcjanie i Grecy. Pojawia się również często na kartach Biblii. W średniowieczu istnienie X-ów traktowano jako fakt całkowicie dowiedziony. Wielki Hugon z opactwa św. Wiktora (ok. 1096 – 1141), najwybitniejszy drakolog (czyli specjalista od smoków), był tego równie pewny jak obecności na świecie słoni i hipopotamów. Inny uczony, trzynastowieczny franciszkański kronikarz Salimbene de Adam, pisał, że stwora tego widział brat Iohanninus de Parma, niosący pociechę chrześcijanom będącym w niewoli u egipskich Saracenów. W siedemnastym stuleciu X-y oglądał na dworze indyjskich Mogołów w Lahaur angielski podróżnik Thomas Coryate, a w połowie XVIII wieku francuski uczony, mnich Calmet, przytaczał imiona mężczyzn, którzy za jego życia mieli spotkać to cudowne zwierzę.
Znajomość tych niezwykłych stworów nie była też obca rodzimym erudytom. Benedykt Chmielowski, autor Nowych Aten, pierwszej polskiej encyklopedii, będącej zapisem stanu wiedzy i umysłów osiemnastowiecznej szlachty, pod hasłem „X” zapisał: Wiele jest po [...] Pańskich skarbach i Aptekach tych rogów X-ów, z których oczywista zdaje się wynikać prawda o x-ach, że są na świecie, ale ich bardzo mało, i w odległych, bo w Indyjskich i Etiopskich Krajach.
Uczeni byli też zgodni co do wyglądu zwierzęcia. Zazwyczaj X-a opisywano jako stwora o końskim korpusie i ogonie jelenia z olbrzymim rogiem pośrodku czoła. Nie było natomiast zgody co do jego maści. Według niektórych jednorożny stwór był śnieżnobiały, a wedle opinii innych – tęczowy.
Najważniejszy był jednak róg. Tym orężem zwierzę broniło się i atakowało wrogów. Było śmiertelnie niebezpieczne dla każdego żywego stworzenia. Złowić jednorożca można było tylko jednym sposobem. To dzikie, nieposkromione zwierzę dawało się obłaskawić jedynie dziewicy. Do niej zwierzę przychodziło ufnie i kładło głowę na jej łonie. Wtedy myśliwi mogli bezpiecznie podejść do niego i go zabić.

Róg też uchodził za najcenniejsze trofeum. Starożytni zalecali sproszkowany róg jako środek przeciw gorączce, epilepsji i bólom żołądka. Siedemnastowieczny kupiec gdański Eustachy Holwell, zajmujący się amatorsko medycyną, często przepisywał swym pacjentom sproszkowany róg X-a i odnosił dzięki tej metodzie liczne sukcesy.
Róg miał dwie cudowne właściwości – był niezawodnym środkiem na męską potencję oraz posiadał moc unieszkodliwiania każdej trucizny. Nic więc dziwnego, że żaden liczący się europejski władca nie mógł się obyć bez choćby kawałka rogu w swym skarbcu. Odłożony na czarną godzinę, mógł się przydać, gdy dynastii groziło wymarcie :mrgreen: . Środek ten był jednak niezwykle kosztowny: dwukrotnie droższy od pereł i trzykrotnie od rubinów!
Również zapobiegliwi Jagiellonowie zadbali o to cenne panaceum. W inwentarzu skarbca królewskiego na Wawelu z 1475 roku, obok korony i innych regaliów, wymieniono róg X-a. Sądząc z późniejszych spisów zawartości skarbca, potomkowie Jagiełły uznali, że jeden róg to żaden róg. W spisie z 1510 roku zanotowano, że w skarbcu złożono dwa rogi. A ponad dwadzieścia lat później, w 1532 roku, były w nim już trzy cenne trofea. W inwentarzu opisano ich wygląd: jeden był biały, drugi czarny, a ostatni odznaczał się niezwykłą grubością. O ile w wypadku dwóch pierwszych rogów nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć o ich pochodzeniu ani jak trafiły do skarbca władców Polski, o tyle trzeci jest zapewne pamiątką ostatniego polowania na X-y w Europie.
Myśliwym, któremu udała się sztuka odłowienia ostatniego okazu, był rotmistrz obrony potocznej, starosta barski Bernard Pretwicz (ok. 1500 – ok. 1563). Była to postać niezwykle barwna. Wywodzący się ze Śląska Pretwicz rozpoczął karierę jako dworzanin króla Zygmunta I Starego. W służbie królewskiej posłował na dwory magnackie i objeżdżał sejmiki. W misjach tych spisywać się musiał bardzo dobrze, skoro niedługo później władca zaczął powierzać mu misje zagraniczne. Posłował w imieniu królewskim do Pragi i na sejm śląski. W końcu znudziło go życie dyplomaty i poświęcił się karierze wojskowej.

W 1527 roku zaciągnął się pod chorągiew Mikołaja Sieniawskiego, przyszłego hetmana wielkiego koronnego. Pod jego dowództwem walczył m.in. w bitwie pod Obertynem (1531). Musiał się wykazać sporym talentem, skoro w 1535 roku otrzymał własną rotę. Od tej pory nieprzerwanie przez blisko ćwierć stulecia bronił południowych granic Rzeczypospolitej. W nagrodę za wierną służbę i oddanie domowi królewskiemu w 1540 roku otrzymał od królowej Bony starostwo barskie na Podolu.
Od tej pory zamek barski stał się bazą operacyjną do działań przeciwko Tatarom, a Pretwicz jednym z najsławniejszych dowódców kresowych stanic. Bardzo sprawnie rozbijał tatarskie czambuły wyprawiające się na pogranicze. Ścigał napastników daleko za granicą, aż po ich obozy nad Morzem Czarnym. Taktyka ta ściągała na Pretwicza oskarżenia sułtana tureckiego, którego lennikami byli Tatarzy, o naruszanie warunków traktatów pokojowych.
Jednocześnie rosła sława starosty barskiego w Rzeczypospolitej. Opowiadano, że matki tatarskie straszyły nim niegrzeczne dzieci. Nazywano go Murem Polski i Postrachem Tatarów. Do Baru pod jego komendę ściągała szlachta żyjąca z „robienia szablą” z całej Polski i Litwy oraz z zagranicy, przede wszystkim z krajów niemieckojęzycznych. W 1551 roku starosta miał pod rozkazami ponad trzy setki szabel. Wielu jego rębajłów było zaprawionymi w bojach weteranami, którzy przesłużyli ponad 20 lat.

Około roku 1530 Pretwicz przesłał królowi Zygmuntowi Staremu niecodzienny dar. Był to... wspaniały róg X-a. Pretwicz miał upolować to niezwykłe zwierzę podczas jednej ze swych pogoni za Tatarami. Niestety, pan starosta nie podał szczegółów łowów. Nie wiemy więc, czy skorzystał z wypróbowanej przez stulecia metody „na dziewicę”.
Niedługo jednak trofeum myśliwskie zalegało na wawelskim wzgórzu. W 1540 roku Zygmunt sprezentował róg Ferdynandowi I Habsburgowi. Dar musiał przypaść do gustu cesarzowi, skoro na jego polecenie nadworny rzeźbiarz Silvester Lechner dodał do rogu ozdobną rękojeść, dzięki której mógł służyć za berło. Akt niezwykłej hojności uczczono okolicznościowym wierszem umieszczonym na rękojeści. W utworku tym X zachwala właściwości swego organu.
O tym, jak cenili sobie Habsburgowie ten polski dar, świadczyć może, że tuż po śmierci obdarowanego jego następca Maksymilian II wydał specjalny dokument w tej sprawie. Zaznaczył, że chociaż róg był prywatną własnością zmarłego cesarza i jako taki podlegał dziedziczeniu, to z racji jego olbrzymiej wartości i niezwykłych właściwości, za zgodą pozostałych członków rodziny, zostaje wyłączony z masy spadkowej po cesarzu Ferdynandzie. Od tej pory jako jedna z najcenniejszych ozdób Domu Austriackiego nie może być nigdy odstępowany, wypożyczany, zastawiany czy sprzedawany. Po wieczne czasy miał spoczywać w skarbcu pod opieką najstarszego z habsburskich książąt. Jak widać, pamiątka po polskim X-sie została zaliczona w poczet najcenniejszych skarbów dynastii Habsburgów. Róg można do dziś oglądać w wiedeńskim Kunst-historisches Museum.


Co to za X :D :?:

Rodion - 11 Lipca 2007, 08:23

X :arrow: Jednorożec 8)
Rafał - 11 Lipca 2007, 08:28

:lol: wiadomo zatem gdzie podziały sie ostatnie jednorożce :mrgreen: :bravo
Rodion - 11 Lipca 2007, 08:33

Pytanie skąd na Kresach wziął sie narwal :roll:
Rafał - 11 Lipca 2007, 08:57

To była jakaś odmiana rzeczna 8)
Martva - 11 Lipca 2007, 08:59

E tam odmiana, mógł być morski ale się zapędził :)
Rodion - 11 Lipca 2007, 09:12

Jak sie zdaje, w tamtym okresie handel podobnymi artefaktami był dość powszechny?
Pako - 11 Lipca 2007, 09:50

Hmm... delikatnie powiedziane ;) Dość wspomnieć, że gwoździ z krzyża Chrystusowego wystarczyło by na obdzielenie pokaźnej liczby skazanych ;)
Gustaw G.Garuga - 11 Lipca 2007, 13:06

Za Wikipedią:

On his tour of the Highlands of Scotland Dr Samuel Johnson was said to remark to James Boswell that in England the oat was given to horses and not to men. To which Boswell responded: "Which is why England is noted for its horses and Scotland for its men."

:lol:

NURS - 11 Lipca 2007, 18:52

jak rozumiem tytuł zagadki niczego nie spojlerował :-)
Rafał - 12 Lipca 2007, 08:03

Zmyłka taka, no wiesz finta w fincie w fincie :mrgreen:
Madar - 11 Października 2007, 19:25

http://wiadomosci.onet.pl...1,kioskart.html

taki maly artykuł o potędze chrzescijaństwa.

Alatar - 13 Października 2007, 09:29

A ja mam do napisania referat o Bolesławie Zapomnianym (dokładnie o teorii Tadeusza Wasilewskiego). :D
Fidel-F2 - 14 Października 2007, 09:19

uśmiałem się
gorat - 17 Października 2007, 21:30

Rafał, co to za sumeryjskie konstrukcje mające po kilkadziesiąt metrów, co miałyby się zachować?
Rafał - 18 Października 2007, 07:53

Budowle ziemne to są. Do pocz.XX w nikomu sie nie śniło, że te "pagórki" to wcale pagórki nie są tylko budowle. I to na dodatek zbrojone :wink: Taki przedmot kiedyś miałem - historia architektury i stąd wiem. Zresztą wystarczy pierwsza z brzegu pozycja o odkrywaniu sumeru - tam dokładnie to wyłuszczono. Obecnie jest to po prostu kupa ziemi o dziwnej strukturze warstw i różnych fantach tu i ówdzie wewnątrz. Na początku były takie bardziej "kanciaste", teraz to bardziej kopce - ale tych kilkudziesięciu metrów nikt im nie odmówi.
Lump Kałmuk - 19 Października 2007, 11:28

Jakiś czas temu czytałem książkę Thomasa Asbridge'a "Pierwsza krucjata". Rozbawił mnie opis, w jaki sposób cesarz Bazyli II nabył przydomek Bułgarobóca (pewnie dla znawców Bizancjum to nie tajemnica, ja jednak byłem pod wrażeniem). Cesarz ów miał problem z licznymi najazdami Bułgarów i żadną miarą nie potrafił ich ze swych ziem wygnać. Zatem, gdy w końcu udało mu się w bitwie pokonać przeciwnika i ująć 10 tys. jeńców, wymyślił sposób, żeby Bułgarów skutecznie odstraszyć. Wszystkich jeńców kazał oślepić, przy czym co setnemu zostawiono jedno oko, tak aby mogli oni poprowadzić resztę do domu. Ponoć ów orszak przedstawiał widok na tyle żałosny, że car Bułgarów umarł z żalu gdy zobaczył powracających, a Bizancjum na długie lata zapewniło sobie spokój z ich strony.
Co by nie mówić, pomysł w swym okrucieństwie jednak genialny.

Inna rzecz, w tej samej książce, która zwróciła moją uwagę, to opis wejścia wojsk krzyżowych do Antiochii. Jak podawał współczesny krzyżowcom kronikarz, "zdobywcy nie czynili krzywdy niewiastom, przekłuwając jedynie ich brzuchy włóczniami" (cytat z głowy).
Bez komentarza :)

Wilson - 19 Października 2007, 20:52

Parę historii z życia króla Francji Filipa Augusta(panował w latach 1180-1223):

(...)do lekarza który zabronił mu pić wino nie rozrzedzone wodą zwrócił sie z prośbą by przynajmniej wolno mu było pijać wino i wodę osobno a wychyliwszy wprzód wino oznajmił:"Nie mam już pragnienia"(...)

(...)komuś kto chlubił się,że wuj ze strony jego matki jest panem szlachetnego rodu odpowiedział:"Wiadomo,że muł chętniej mówi o swojej matce jak o ojcu"(...)

(...)gdy zasięgano jego opinii w sprawie obsady godności biskupiej przyjrzał sie kandydatom i wręczył pastorał najchudszemu z nich mówiąc:"weź tę laskę a utuczysz się jak i inni"(...)

(...)mijając kościół,gdzie jak mu doniesiono wydarzył sie wielki cud na prośbę aby tam wszedł odparł:"Wierzę w to nie widząc"(...)

Edmond Farel:"Życie codzienne we Francji w czasach Ludwika Świętego.

Wilson - 19 Października 2007, 20:58

Cytat

Inna rzecz, w tej samej książce, która zwróciła moją uwagę, to opis wejścia wojsk krzyżowych do Antiochii. Jak podawał współczesny krzyżowcom kronikarz, zdobywcy nie czynili krzywdy niewiastom, przekłuwając jedynie ich brzuchy włóczniami (cytat z głowy).


"Gesta Francorum" :)
Tylko że opis dotyczy nie wkroczenia krzyzowców do Antiochii tylko zdobycia obozu Kerbogi po bitwie pod Antiochią :) .

Widać ów normański kronikarz pragnął wykazać,że jego pobratymcy nie stosują już normańskiej zasady że :"w zawodzie wikinga najbardziej cenię sobie gwałcenie"(Mleczko).

Lump Kałmuk - 22 Października 2007, 08:24

Wilson napisał/a
opis dotyczy nie wkroczenia krzyzowców do Antiochii tylko zdobycia obozu Kerbogi po bitwie pod Antiochią

Pamięć płata figle, dzięki za sprostowanie.

dalambert - 22 Października 2007, 09:56

Pytanie z innej beczki:
Czy była bitwa pod Legnicą? bo po tej jakoby straszlwej walce jako żywych kroniki podają wszystkich dostojników dworu ks. Henryka Pobożnego, a jeno piszą iż "tatarzy zabili księcia", a wszelkie informacje o wielkiej bitwie pochodzą z "Legendy św. Jadwigi Śląskiej" o sto lat późniejszej..
bo przeciez gdy bydo walnej potrzeby Henryk stanął to i cały zestaw marszałków, koniuszych i innych stolników na polu by znim legł. Ot zgwozdka taka...

Rafał - 22 Października 2007, 10:06

Rok temu w Legnicy na rocznice bitwy zebrały się rody, które brały udział w bitwie. Modlono się za poległych - konkretnych z imienia i nazwiska ludzi. Kto jak kto, ale najbliższa rodzina chyba wie w jakich okolicznościach polegli ich antenaci?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group