Literatura - Trudna i długa sztuka tworzenia :)
Anko - 31 Października 2006, 20:23
Adashi: Cytat | Może na przykład zacząć padać deszcz | Nie jestem meteoropatą.
A tak przy okazji, jak tam losy Twego cyberpunka, tak burzliwie swego czasu rozpatrywane? A może już kolejny tekst powstał?
Dunadan: Cytat | Może po prostu nie dosztrzegasz swojego postępu? | Dzięki za miłe słowa.
Ale koniec końców i tak szydło wychodzi z wora: można wdrożyć "pozytywne myślenie", ale na koniec jest konfrontacja z czytelnikami i ich odczuciami. Cóż, zdarzało się choćby na tym forum, że pisarze oburzali się na krytykę. Ja ich tam rozumiem, choć "wzorzec postępowania" wymaga, by się uśmiechać, dziękować, udawać zadowolenie z krytyki. Odczucia przykrości, rozczarowania, rozdrażnienia okazywać nie wypada. I koniec. Bo miłym, skromnym i niebiorącym niczego do serca trzeba być.
Więc póki się jest sam na sam z utworem, trzeba by jakiś złoty środek między optymizmem a samokrytyką wynaleźć. Ja, niestety, nie potrafię.
Dunadan - 31 Października 2006, 20:38
Ja mam podobny problem, tyle że z fotografią... trochę rozumiem.
Anko - 31 Października 2006, 20:56
Dunadan: Cytat | a mam podobny problem, tyle że z fotografią... trochę rozumiem. | A masz jakąś galerię do popodziwiania? To może rzuć linkiem.
Niemniej, jest taki psychologiczny mechanizm - "jak się sam poznęcam nad sobą, to może inni mi odpuszczą, bo już będę wystarczająco ukarany". Ale najważniejsze w tym zdaniu jest "może". Bo nie ma gwarancji. Można się pastwić nad swoim tekstem, ile wlezie, pisać każdą scenę w pięciu wariantach, sprawdzać zdanie po zdaniu... I żadnych gwarancji nie ma, że będzie "OK". Nie mówię: spodoba się - nie ma rzeczy, która by się wszystkim podobała... Ale nawet arcydzieła nie dla wszystkich są utworami "poprawnymi" czy "OK". Zwłaszcza, gdy kontrowersyjne.
P.S. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że np. w wątku autorskim lepiej pochwalić to, co warto pochwalić, a resztę zmilczeć. Nie mówię, żeby kłamać, schlebiać i podlizywać się. Ale takie "always look at the bright side of life". Dobra, czasem nie wytrzymuję i się powyżywam... I potem wychodzę na chamidło.
Dunadan - 31 Października 2006, 21:15
Z drugiej strony np. jestem bardzo otwarty na krytykę - wiele się z niej uczę i owej krytyki się nie boję. NAjgorsze jest niezwracanie uwagi przez widza/czytelnika na nasze dzieło, brak jakiejkolwiek krytyki, komentarza - wtedy nawet nie wiem co zrobiłęm źle...
Galeria jest tu: http://dunadan-from-bag-end.deviantart.com/ ( oraz w mojej stopce )
Adashi - 31 Października 2006, 21:30
Cytat | Nie jestem meteoropatą. |
Ja tez nie ale jak jest kiepska pogoda to czlowiek moze popaść w takie przygnębienie ze sie nic nie chce.
Cytat | A tak przy okazji, jak tam losy Twego cyberpunka, tak burzliwie swego czasu rozpatrywane? A może już kolejny tekst powstał? |
Marazm, panie, marazm i stagnacja w tej materii. Właśnie chciałem coś w tej sprawie zdziałać, ale tak się zastanawiam czy warto, bo pewnie znowu NURS (o poprawioną wersje I scenę już go nawet nie pytam) to odrzuci i po co te nerwy. A gdzie indziej mam to posłać, do NF, Fahrenheita, Esensji a może do Runy albo Fabryki co? Jasne.
Cytat | Można się pastwić nad swoim tekstem, ile wlezie, pisać każdą scenę w pięciu wariantach, sprawdzać zdanie po zdaniu... I żadnych gwarancji nie ma, że będzie OK. |
No dokładnie tak jest. Ja też czytam po raz n-ty i błędów nie widzę.
Anko - 31 Października 2006, 23:58
Dunadan: Cytat | NAjgorsze jest niezwracanie uwagi przez widza/czytelnika na nasze dzieło, brak jakiejkolwiek krytyki, komentarza - wtedy nawet nie wiem co zrobiłęm źle...
Galeria jest tu: http://dunadan-from-bag-end.deviantart.com/ ( oraz w mojej stopce ) | Ups, no to teraz niechbym nie zwróciła uwagi... Sorki, że się nie domyśliłam, żeby kliknąć w przycisk "www".
Cóż, nie znam się na fotografice i co bym mogła powiedzieć ponad to, co już w komentarzach napisano - np. że jaszczurka ma rozmazany ogon? Większość obrazków bardzo mi się podoba, zwłaszcza te (kolorowe) przyrodnicze: pejzaże, kwiaty, zwierzątka (szkoda, że jeden obrazek jest "tylko dla zalogowanych"... ). Tak sobie myślę, ile to trzeba cierpliwości i samodyscypliny... I znajomości sprzętu. Sama nigdy nie wyszłam poza "idioten-kamerę".
Przyznam szczerze, że jak zobaczyłam w pierwszym momecie te zdjęcia wschodu słońca nad jeziorem (a gdzie ono w ogóle jest? ) albo miasto nocą, to mi szczena opadła...
Adashi: Cytat | Właśnie chciałem coś w tej sprawie zdziałać, ale tak się zastanawiam czy warto, bo pewnie znowu NURS (o poprawioną wersje I scenę już go nawet nie pytam) to odrzuci i po co te nerwy. | No, z postawą "bo niczego nie warto robić" to...
To może napisz inny tekst, a nuż się NURSowi spodoba?
Cytat | A gdzie indziej mam to posłać, do NF, Fahrenheita, Esensji a może do Runy albo Fabryki co? Jasne. | No, chyba nie zaszkodzi. Najwyżej odrzucą, ale to chyba nie pogorszy Twojej sytuacji? Jest sporo portali/czasopism internetowych o fantastyce, może któraś akurat...?
Dunadan - 1 Listopada 2006, 06:28
ale znajomość tematu jest potrzebne wszędzie... co do obrazka tylko dla zalogowanych... może to i lepiej? Jezioro jest w Północnej Karelii ( FInalndia ) gdzie aktualnie mieszkam ( w tej chwili u nas niezła 'śnieżyca' ).
Wracając do zdjęć - wkurza mnie to że przy każdym zdjęciu nawet tym najładniejszym, zawsze coś jest nie tak :/ i zwykle zauważam to po czasie. Można to zwalić na fakt iż focę od dwóch lat dopiero ale z drugiej strony... jest kupę bardzo uzodlnionych fotografów którzy są młodsi ode mnie. Pewnie nie mam po prostu takich zdolności... ale focenie sprawia mi po prostu przyjemność. A tobie pisanie sprawia przyjemność? bo to chyba o to m.in. chodzi...
MrMorgenstern - 1 Listopada 2006, 06:57
Anko:
Cytat |
P.S. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że np. w wątku autorskim lepiej pochwalić to, co warto pochwalić, a resztę zmilczeć. Nie mówię, żeby kłamać, schlebiać i podlizywać się. Ale takie always look at the bright side of life. Dobra, czasem nie wytrzymuję i się powyżywam... I potem wychodzę na chamidło. |
Autor powinien być teoretycznie wdzięczny czytelnikowi, gdy ten wskaże mu błędy. Zwłaszcza, gdy się one powtarzają. Ale tylko teoretycznie, bo nikt nie lubi być krytykowany
Jednak pisanie to walka z samym sobą i autor powinien się kształcić w byciu lepszym (ma do diabła inne wyjście? )
Internet rodzi nowe pole możliwości - teraz każdy może się wypowiedzieć nt. utworów. Każdy ma szansę na szybką konfrontację swoich wyobrażeń o własnych umiejętnościach z rzeczywistością. Myślę, że jest to dobra rzecz, jednak terapia szokowa nie dla wszystkich jest odpowiednia.
Wiele osób zamieszczających własne utwory na forach jest naprawdę dobrych w tym, co pisze, ale na 10 opiewających jej talent wypowiedzi 3 krytyczne komenty (nie oszukujmy się, nobody's perfect, zwłaszcza w fazie początkowej) potrafią sprawić, że ta osoba znika na długi okres a czasem nigdy znowu się nie pojawia.
Mi zabrało dwa miesiące na uporanie się z "klęską" (wszystkie głosy krytyczne ) , ale potem przeanalizowałem, co było nie tak w mojej pisaninie i jednak nie rezygnuję.
Ale istotnie, z biegiem czasu widzę, że chyba zasada zacytowana przez Ciebie: always look on the bright side of life ma sens, ale w tym przypadku, jeśli w sposób delikatny zwrócimy uwagę, co jest nie tak... bo w ogóle nie mówić o błędach jest niekonstruktywne i taki wyłącznie pochwalny komentarz nic nie wnosi.
Gustaw G.Garuga - 1 Listopada 2006, 07:38
Cytat | always look at the bright side of life |
Cytat | always look on the bride side of life |
Oboje zrobiliście błędy w jakże ważnym cytacie Ma być "Always look on the bright side of life"
Co ja mogę ontopicznie powiedzieć... parę osób narzekało na "niechcenie się". No niestety, w większości zawodów sprawa wygląda tak, że jeżeli chcemy mieć rezultaty, trzeba chcieć. W pisaniu podobnie. Trzeba pokonać wewnętrznego lenia. Inaczej niczego nigdy nie napiszemy. Trywialne to, ale prawdziwe.
MrMorgenstern - 1 Listopada 2006, 08:20
Zgadza się Gustawie. Poprawiłem Btw: czy pisząc brite byłoby to po amerykańsku?
Cytat | No niestety, w większości zawodów sprawa wygląda tak, że jeżeli chcemy mieć rezultaty, trzeba chcieć. W pisaniu podobnie. Trzeba pokonać wewnętrznego lenia. Inaczej niczego nigdy nie napiszemy. |
A nie mógłbyś Ty ich bardziej zmotywować?
Gustaw G.Garuga - 1 Listopada 2006, 09:02
Nie ma słowa "brite". Z kolei "bride" to panna młoda Nie ma wyjścia, trzeba pisać "bright"...
Jak ja mogę kogokolwiek zmotywować? Zmotywować trzeba się samemu, nikt nas w tym nie wyręczy. No chyba, że mamy zlecenie i termin na dostarczenie tekstu, ale taka sytuacja debiutantom się nie zdarza. Kto się przemoże i coś napisze, ma szanse na druk. Kto ulega "niechceniu się", nigdy niczego nie napisze. To tak jak z loterią: żeby mieć szansę na wygranie, trzeba kupić los (kolejny banał z mych ust w tym wątku, ale jakże prawdziwy!)
Anko - 1 Listopada 2006, 18:01
Gustaw G.Garuga: Cytat | Oboje zrobiliście błędy w jakże ważnym cytacie | Ups, teraz to już po fakcie... (Regulamin zabrania zmian w wypowiedziach cytowanych, nie? ) Na szczęście nie piszę tekstów po angielsku, bo pewnie byłyby gramatycznie żałosne. Tak mi się skojarzyło z "what are you looking at" - o ile i w tym wyrażeniu czegoś nie pokręciłam...
Cytat | Trzeba pokonać wewnętrznego lenia. Inaczej niczego nigdy nie napiszemy. | Hm, Gustawie, pojawia się jeszcze taki problem:
Adashi: Cytat | zastanawiam czy warto, bo pewnie znowu NURS (...) to odrzuci i po co te nerwy. | Jak to nazwać? Nie lenistwo przecież. Zniechęcenie? Pesymizm?
Dunadan: Cytat | Jezioro jest w Północnej Karelii | A co Ty robisz w tej krainie wiecznych śniegów? Ja tam zmarźluch jestem i wolę ciepełko...
Ale krajobrazy ładne, ładniusie.
Dunadan: Cytat | A tobie pisanie sprawia przyjemność? bo to chyba o to m.in. chodzi... | Jak mi przyjdzie jakiś pomysł do głowy, to jestem w siódmym niebie. A potem schodzi się coraz niżej. Spisywanie, poprawianie, cyzelowanie, wysyłanie... czekanie... słuchanie odmów... No, jak czytelnicy wyśmieją, nazwą "gniotem", "stratą miejsca" albo "niewypałem roku", to już jest ostatni krąg piekieł. Ja na szczęście ostatnio tak nie miałam, ale widywałam takie reakcje wobec innych opowiadań (a może i samej zdarzało mi się tak podsumowywać ). Pewnie autorom było cholernie przykro... Zwłaszcza, że takie opinie nic autorowi nie podsuną, co on ma zrobić, żeby było lepiej.
Jednak, czy chcemy, czy nie, utwór funkcjonuje "między ludźmi" - może nawet bardziej w ich głowach (indywidualny odbiór) niż "obiektywnie". Przyjemność można mieć i z pisania do szuflady, ale jednak intencją najczęściej jest jakieś "wyjście do ludzi", przez internet albo w formie publikacji. I dlatego nie mogę sobie powiedzieć "wiem swoje, opinie mnie nie obchodzą". Dlatego się opiniami przejmuję. Podobno za bardzo.
Gustaw G.Garuga - 1 Listopada 2006, 19:36
Anko, fraza "to look at" jest jak najbardziej poprawna, z kolei "to look on" ma trochę inne znaczenie i jest rzadziej spotykana. Pytoni zdecydowali się na tę drugą w swoim tekście, bo pewnie mniej chodziło im o patrzenie jako takie, a bardziej o uważanie czegoś za coś... A w ogóle to z tym "jakże ważnym cytatem" to tak trochę żartowałem, więc luz
Zniechęcenie, pesymizm - stawiam je na tej samej półce, co lenistwo, na wielgachnym regale przeszkód w pisaniu Cała rzecz polega na tym, że opowiadania, które czytamy w druku, to te, których autorzy przezwyciężyli lenistwo, pesymizm, zniechęcenie i pewnie wiele innych problemów. Nie ma rady, trzeba to cholerstwo pokonać, bo inaczej się niczego nie napisze.
Dunadan - 1 Listopada 2006, 20:13
Anko, ja bym nie mógł robić zdjęć i nie pokazywać ich ludziom ( co innego czy oni chcą je oglądać ).Co do Karelii - studia, wymiana międzynarodowa Włąśnie wróciłęm z sauny było fajnie, bawiłem się w Kmicica
Anko - 1 Listopada 2006, 20:23
Dunadan: Cytat | Anko, ja bym nie mógł robić zdjęć i nie pokazywać ich ludziom | Widzisz, zawsze jak ktoś mi mówi, że na ch*lerę mi w życiu to pisarstwo, zwłaszcza, że żaden ze mnie geniusz (ani Nike nigdy nie dostanę... Masłowska wszak w moim wieku, a już ile kasy zarobiła) - to wtedy uświadamiam sobie, jak puste byłoby życie bez tworzenia. No i pokazywanie jest jakby powiedzeniem "B", gdy się już rzekło "A". Tyle, że owo "A" bywa częstokroć piękniejsze od "B". Im dalej w las...
Gustaw G.Garuga: Cytat | Nie ma rady, trzeba to cholerstwo pokonać, bo inaczej się niczego nie napisze. | Diagnozę mamy, teraz trzeba recepty...
Adashi - 2 Listopada 2006, 12:40
Anko, Cytat | To może napisz inny tekst, a nuż się NURSowi spodoba? |
Moje fantasy leży w szufladzie i się kurzy, więc będę raczej trzymał się cybera.
Gustaw G.Garuga, Cytat | Zniechęcenie, pesymizm (...) trzeba to cholerstwo pokonać |
Trzeba, trzeba dlatego zabrałem się do roboty (od wczoraj), wyniki pewnie znowu będą takie jakie będą, ale jak nie spróbuję to się nie przekonam.
Anko, Cytat | Diagnozę mamy, teraz trzeba recepty... |
Obawiam się, że recepty na to nie ma. I nie pomoże nawet Etopiryna
MrMorgenstern - 2 Listopada 2006, 15:18
Gustaw:
Cytat | Nie ma słowa brite. Z kolei bride to panna młoda Nie ma wyjścia, trzeba pisać bright... |
Jasne, że nie ma w słowniku
Mi chodziło o zamerykanizowaną wersyję; coś jak lite czym amerykanie zastępują słowo light
Gustaw G.Garuga - 2 Listopada 2006, 16:03
Jest taka scena bodajże w którejś Nagiej broni, w więzieniu siedzi "zły pan" i na kracie kładzie wpierw lewą rękę z napisanym na palcach "LEFT" a potem drugą z napisem "RITE" Wzbudza to śmiech. Czemu? Bo z groźnego złoczyńcy nagle wychodzi niekształcony głupek...
Wersja, którą przytoczyłeś, nie tyle jest zamerykanizowana, co zdebilizowana;) Może za lat parędziesiąt różne "lite", "rite", "In da Club" itp. przejdą z języka ulicy czy reklamy skierowanej do przeciętnego człeka do słownika ogólnego, ale póki co, posługują się nimi głównie ludzie niewykształceni. Odradzam take wzorce
Pako - 2 Listopada 2006, 16:16
Whazzup'y i inne podobna in da i inne takie to określenia slangowe jakby, jak ziom czy coś takiego. Używane dla jaj czy w gadce "ziomów" ale do normalnego porozumiewania się piśmiennego raczej na pewno nie przejdzie
MrMorgenstern - 2 Listopada 2006, 16:29
Spoko, jasne, chodzi o to, że Gustaw powiedział, że w ogóle nie ma takich słów
A ja se lubię powiedzieć na forach do Amerykanina: Lemme tell ya... a co, nie jesteśmy w gimnazjum, Panie Gustawie
Gustaw G.Garuga - 2 Listopada 2006, 17:00
Ja na forach anglojęzycznych zawsze piszę poprawnie Zastanawialem się kiedyś, co bym sobie pomyślał, gdyby Amerykanin uczący się polskiego rzekł do mnie "Poszłem se do kina, *beep* film!" Byłoby mi go żal. Jako że w rubryce "Location' mam wpisane Poland, nie będę robił wstydu Macierzy i ryzykował, że jakiś wykształcony Anglik widząc moje silenie się w piśmie na mowę ulicy pokiwa z politowaniem głową. Zresztą daje mi sporą satysfakcję, że ja piszę np. "might have been", a gość z Leeds "might of been"
MrMorgenstern - 2 Listopada 2006, 17:25
E, wolę Amerykańców od Angoli
MrMorgenstern - 2 Listopada 2006, 17:29
Aha, btw. słyszałem, że na forach anglojęzycznych jest źle odbierane poprawianie, kiedy ktoś zrobi błąd językowy...
Gustaw G.Garuga - 2 Listopada 2006, 17:39
A kto lubi, gdy mu się wytyka błędy?
Żeby nas gorat nie pogonił, powiem, że uważam, iż poprawność językowa ma, jak widać po naszej dyskusji, niebagatelne znaczenie dla długiej i trudnej sztuki tworzenia
Piech - 2 Listopada 2006, 18:12
Cytat | MrMorgenstern: Aha, btw. słyszałem, że na forach anglojęzycznych jest źle odbierane poprawianie, kiedy ktoś zrobi błąd językowy... |
Rzeczywiście, wg tradycyjnej netykiety błędów się nie poprawia. Przynajmniej Anglosasi nie poprawiają. Skutki dobrze widać.
Oczywiście, nie wszyscy muszą umieć poprawnie pisać, np. rozróżniać "you're" i "your". Bezrobocie w USA niskie, a smażalni hamburgerów co niemiara.
Dunadan - 2 Listopada 2006, 18:37
A co znaczy 'Inna gadda da vida'?
Rafał - 3 Listopada 2006, 08:08
Tak na 100% oftopicznie, ale w jakimś zbiorku opek było jedno zatytułowane "You ain't nothing, but a hound dog", polski tłumacz wysilając inwencję przerobił to na "Hound dog" Co znaczy oryginalny tytuł? Bo swojego czasu gryzło mnie to straszliwie.
Ziemniak - 3 Listopada 2006, 08:16
To będzie coś koło: 'Nie masz niczego, oprócz psa gończego'
Gustaw G.Garuga - 3 Listopada 2006, 08:20
"Jesteś tylko psem przewodnikiem" (gra słów, hound-dog to także wg słownika PWN "łotr"). Z kolei "ain't" to słowo-wytrych, wygodnie załatwiający sprawę przeczenia. Zgodnie z obowiązującą w poprawnej angielszczyźnie zasadą jednego przeczenia powinno być "You are nothing", ale mamy tu przykład właśnie języka ulicy. Podejrzewam, że ten chwytliwy tytuł ma uzasadnienie w tekście, w którym występują osoby posługujące się angielszczyzną potoczną... Rite?
EDIT: Teoretycznie "ain't" może też być przeczeniem "mieć", ale tu mi się to nie widzi.
Rafał - 3 Listopada 2006, 08:30
Dzięki, kolejna zagadka minionego wieku rozwiązana
Treści opka nie pamiętam, któraś antologia Dona Wollhaima
|
|
|