Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.
Anonymous - 19 Maj 2006, 16:50
Fidel-F2
Cytat | Miria, to, że zostałaś wychowana tak a nie inaczej daje ci prawo do przejawiania niechęci w porozumieniu się z tak postępującymi ludźmi ale nie daje ci prawa do ich oceny. Zanim kogoś skrytykujesz postaraj się zrozumieś jego sytuację a jeśli nie masz na to ochoty to bądź konsekwentna i zaniechaj komentarza. |
Dlaczego nie daje mi prawa do oceny i jej wyrażenia? Cały czas kogos oceniamy i podlegamy ocenie, nie udawajmy, że tak nie jest. O czym bysmy rozmawiali, gdyby każdy z nas chował swoje poglądy do kieszeni? Trudno byłoby nawet sobie te poglądy wykształcić, gdybysmy nie spotykali się z opiniami innych ludzi. Tak to działa według mnie i uważam, że miałam prawo wyrazić własne zdanie.
I nie wiem juz sama... uwazasz, że postępowanie, ktore opisales, jest w porządku? Usprawiedliwione?
Fidel-F2 - 19 Maj 2006, 17:00
Uważam takie zachowanie za skandaliczne, ale gdybyś to powiedziała tym ludziom to popukali by się w głowę.
Anonymous - 19 Maj 2006, 17:19
Rozumiem, o co Ci chodzi, i tym straszniejsze jest to dla mnie.
Fidel-F2 - 19 Maj 2006, 17:30
Zachowywali się w ten sposób nie dlatego, że byli źli lecz po prostu środowisko w którym żyli uznawało to za normę.
Anonymous - 19 Maj 2006, 17:52
Możemy tak w nieskończoność. Tylko dla tego psa nie miało to żadnego znaczenia. Zginął w męczarniach. EOT z mojej strony, bo filozofować na temat społecznej akceptacji okrucieństwa nie zamierzam. Nie jestem dośc wyrafinowana, by takie rzeczy rozpatrywac z punktu widzenia światopoglądu, filozofii zyciowej czy czegokolwiek innego. Dla mnie okrucieństwo pozostaje okrucieństwem i bardzo mi żal tego zwierzaka.
Duke - 22 Maj 2006, 09:40
Kurde może jestem chory, ale opis Fidela nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak na innych forumowiczach. Ot pies stał sie niebezpieczny został zabity koniec i kropka. Tak się na wsi zabija na wsi. Widziałem zabijanie cielaka. wiecie że cielak beczy jak dziecko? Widziałem także rytualne zabijanie baran przez muzułmańskich rzeźników, kilkadziesiąt postów temu w innym dziale opisałem że uczestniczyłem w tzw chrzcie rzexnickim który polegał na wypiciu krwi (zmieszanej z samogonem) prosto ze świezo poderznietego świńskiego gardła. Jakoś miesko jem.
Na przyszłośc proponuje specjalny oznacznik "Uwaga drastyczne" lub "Nie dla delikatessen" i po sprawie. Nie każdy musi mieć taki zołądek jak ja
Anonymous - 22 Maj 2006, 13:22
Duke, nie chodzi o drastyczność, tylko o celowość umieszczania tu tego opisu. Fidel mi to wyjaśnił, przyjełam do wiadomości, a dyskusja dotyczyła juz czegoś innego.
Myślę, że czasem dobrze coś takiego przeczytać/zobaczyć. Można lepiej zrozumiec pewne rzeczy i wyrobić sobie do nich jakiś stosunek.
Fidel-F2 - 23 Maj 2006, 05:41
Miria rzekła
Cytat | Myślę, że czasem dobrze coś takiego przeczytać/zobaczyć. Można lepiej zrozumiec pewne rzeczy i wyrobić sobie do nich jakiś stosunek. |
I między innymi o to chodziło
Hauer - 23 Maj 2006, 06:50
Jak napisałem, ze sasiad ma psa, który pogryzł jego i jego żopne to jakos nikogo nie ruszyło... moze trzeba bylo dodac: "ten pies to doberman"??
Nie gryxie się ręki, która karmi, prości ludzie na wsi to wiedzą, a mój sąsiad czeka na tragedie
Rafał - 23 Maj 2006, 07:46
Pomóż mu. Nie żebym coś sugerował, ale skoro słowo się rzekło...
dzejes - 23 Maj 2006, 08:34
Przepraszam bardzo, ale czy możecie stworzyć sobie wątek "Zabijamy psy" i się tam przenieść?
Hauer - 23 Maj 2006, 08:41
Sam zakładaj. Awatarek już masz odpowiedni
Fidel-F2 - 23 Maj 2006, 08:43
a co nie tak z zabijaniem psów? A świnie, krowy, konie, kury, indyki, krewetki, homary, karpie, dorsze to można? Jest jakaś różnica?
Sandman - 23 Maj 2006, 08:44
Niestety ludzkie podejście do psów potrafi być skrajne. W każdą stronę. Mój dobry kumpel kupił psa, amstafa. Wszyscy odradzaliśmy mu ten zakup, to miał być jego pierwszy pies. Pies całkowicie przesunięty, agresywny w stosunku do innych psów niewyobrażalnie. Wystarczyło w jego obecności powiedzieć "pies", nie musiał go czuć, aby dostał amoku. Piana na ustach, głuchy warkot i szukanie celu. Nikt go tego nie uczył, kumpel dbał o niego, jeździł z nim na szkółkę, ale miał za małe doświadczenie, żeby nad nim zapanować, a może po prostu to był pies, nad którym nie dało się normalnie panować. W końcu doszło do tego, czego wszyscy się obawiali, pogryzł jednego futrzaka, drugiego, itd. mandaty, problemy. Zerwał się kiedyś z kolczatki, grubej, typowej dla amstafów i zagryzł psa, po jakimś czasie kolejnego. Kumplowi naprawdę zależało na nim, nie jest to człowiek, który chwali się agresją swojego psa i go to bawi, wręcz przeciwnie. Jego żona bała się tego amstafa, a po urodzeniu dziecka, wraz z resztą rodziny wymogła na kumplu uśpienie go. Można więc kochać psa, a wręcz być tą miłością zaślepionym i nie dostrzegać, jakie niesie on zagrożenie dla innych. Inną tragedią jest to, że żaden weterynarz nie chciał go uśpić - "zdrowych nie usypiamy", ok rozumiem to podejście, ale co dalej, czy takiego psa trzeba zatłuc pałką przywiązanego do słupka, czy może oddać do schroniska gdzie zagryzie wiele innych psów z którymi nie potrafi współżyć, przecież dla niego to tylko cele. Czy taki pies musi zagryźć człowieka, żeby został uznany za chorego i uśpiony?
dzejes - 23 Maj 2006, 08:52
Fidel: poszukaj w moich starszych postach tekstów dot. myszy i szczurów.
Nie rozróżniam zabicia psa od zabicia krowy, rozróżniam zabicie bez zbędnego cierpienia, a zarąbanie tłuczkiem do mięsa. Ty widzisz różnicę?
Sandman: zachowanie psa to w 99% konsekwencja wyborów człowieka. Ten jeden procent to zaburzenia psychiczne i inne choroby, jak np. guzy mózgu, czy padaczka.
To człowiek wybiera hodowlę, z której bierze psa, wybiera szczeniaka, wychowuje go, odpowiada za niego.
A kolczatki to kompletne nieporozumienie. Zwłaszcza używane przy psach o krótkiej sierści.
Fidel-F2 - 23 Maj 2006, 08:57
dzejes rzekł
Cytat | A kolczatki to kompletne nieporozumienie. Zwłaszcza używane przy psach o krótkiej sierści. |
Zgadzam się. Dla mnie kolczatka to świadectwo niedojżałości właściciela psa.
Sandman - 23 Maj 2006, 09:03
dzejes, zgadza się, wychowuje go i odpowiada za niego, tylko o co ci chodzi z wyborem hodowli? Bo nie widzę tu związku z agresją psa. Przypisywanie 99 % zachowania psa ras agresywnych człowiekowi, to też według mnie nieporozumienie. Takiemu psu wystarczy, że jeko szczeniaka potermosi go mocniej pies, będź starszy szczeniak innej rasy. Im to wystarcza do zakodowania sobie agresji do końca życia. Tego nie da się skontrolować w 100 %.
dzejes - 23 Maj 2006, 09:33
Sandman: wybór hodowli ma ogromne znaczenie. Agresja lękowa (a właśnie z taką najczęściej się spotyka widząć warczące na wszystko psy) jest dość mocno uwarunkowana genetycznie. Także wystarczy poznać rodziców psa i już zdecydowanie zmniejszamy szansę na wystapienie tej cechy. Nie będę mówił o jeszcze jednym pokoleniu wstecz, choć i to by się przydało, a rodowód daje wgląd w cztery pokolenia wstecz - można odszukać co to za psy i poznać o nich opinie, ew. samemu je zobaczyć na wystawie, czy u hodowcy.
I proszę, nie rzucaj tu tekstami o "agresywnych rasach", bo takich nie ma.
Są agresywne psy.
Mój pies (staffordshire bull terrier) często przez okolicznych "kynologów" uznawany jest za "tego zabójcę". Śmieszne to jest, zwłaszcza gdy ostatnio szedłem z nią, a dwa małe kundle obskoczyły ją i zaczęły podgryzać. Jakaś babcia wołała je, ale bez efektu. A mój pies spokojnie przeszedł obok.
Mam jednak nauczkę, następnym razem w takiej sytuacji od razu będę "wypłacał" takim szczekaczom kopniaki, a jeśli akurat będę miał glany na nogach? Cóż, pech. A czemu? Bo jeśli mój pies broniąc się odgryzie agresorowi głowę, to "dzięki" powszechnej "wiedzy kynologicznej" nikt mi nie uwierzy, że to ten maluch był agresywny i nie wiem, czy uratowałbym moją sukę przed uśpieniem. A tak będę odpowiadał ja.
Duke - 23 Maj 2006, 09:41
dzejes, popieram i znowu wyjątkowo się zgadzam. Powoli zaczyna się z tego robic reguła
Fidel-F2 - 23 Maj 2006, 09:43
dzejes, i tak i nie. Ogólne tendencje agresywności jednak istnieją, niektóre rasy były pod tym względem selekcjonowane. Co oczywiście nie znaczy, że w ramach danej rasy nie może być osobników o skrajnych cechach. Dla przykładu: mam kumpla którego doberman to największa ciepła klucha pośród wszystkich psów jakie spotkałem.
Godzilla - 23 Maj 2006, 10:03
Dzejes, ja mam boja jak widzę bullterriera i koniec. Zwłaszcza że ludziska lubią wyprowadzać psy na spacer bez kagańca (na podwórka między blokami, nie gdzieś daleko od ludzi), często puszczają bez smyczy, a ja spaceruję z dziećmi.
Pies to jest... no po prostu zwierzę. Nie do końca przewidywalne. Moja ciotka kupiła kiedyś nastoletniemu synowi wymarzonego bullterriera. Był to taki pocieszny kluchowaty szczeniak. Potem wyrósł na wielkie psisko. Inne psy ganiał; czy zagryzał, nie wiem. Ale wobec ludzi był bardzo łagodny. Taki ciężki, nieruchawy, potrafił wleźć do pokoju nieproszony, ciocia pokazywała mu kość żeby go wywabić, a on stał i myślał, czy go ta kość interesuje czy nie. Teraz po latach myślę, że on jej po prostu nie poważał i czuł się panem sytuacji. Pewnego razu niespodziewanie rzucił się na nią, jak robiła obiad w kuchni, poszarpał i byłby zagryzł, gdyby go nie chwyciła za nos - jedyne chyba czułe miejsce na ciele. Syn pomógł go odciągnąć. Trafiła do szpitala, dwie godziny zszywali jej rany. Pies został uśpiony osobiście przez tego chłopaka zastrzykiem. Żal był duży, ale chyba nie było innego wyjścia. Do końca nie wiadomo, co Fancia tak rozwścieczyło. Poczuł zapach surowego mięsa, które ciotka kroiła?
Fidel-F2 - 23 Maj 2006, 10:17
Nie znam szczegółów ale podejżewam, że winne były błędy w szkoleniu i wychowaniu (ta kość do wywabiania z pokoju już dużo mówi). Pies powinien dostać polecenie i wykonać go bez szemrania. Ciocia robiąc obiad pewnie często była nagabywana przez psa o jedzenie i dla świętego spokoju pies dostawał co chciał. Wyrobiło to w nim przekonanie, że on wydaje polecenia a ciocia słucha. I pewnego razu gdy nie posłuchała, pies uznał to za próbę przejęcia pozycji dominacji i ją ukarał.
dzejes - 23 Maj 2006, 10:19
Godzilla: ale to tylko potwierdza moje słowa.
Bulterriery są psami dość upartymi, choć nie są przesadnie agresywne. Generalnie z bullami trzeba być cholernie konsekwentnym i zdecydowanie unikać karcenia fizycznego.
Problem w tym, że praktycznie każdy pies wymaga wychowania, a niebezpieczny dla dzieci może być każdy canis. Tymczasem ludzie boją się buli pozwalając biegać swobodnie np. bernardynom, czy goldenom.
Jeśli będziesz miała okazję: przejdź się na wystawę psów, tylko tak ok. 11, gdy jeszcze trwa ocena w ringach. Znajdź ring amstaffów, bullterrierów i porozmawiaj z właścicielami, pobaw sie z psami.
Na koniec: jeśli boisz się o dzieci, to powinnaś przede wszystkim nauczyć je podstawowej wiedzy o psim zachowaniu. Takie BHP
Np. że merdanie ogonem =/ dobry nastrój psa.
Godzilla - 23 Maj 2006, 10:28
Nie wiem jak to było. Podobno nie było żadnych znaków ostrzegawczych, nic. Pies był wybiegany, nakarmiony, wytarmoszony przez Tomcia. Błędy pewnie popełnili. Niestety jestem przekonana, że spora część ludków, którzy kupują sobie wielkie groźne psy, podchodzi do tego niefrasobliwie i małą wagę przykłada do wychowania zwierzaka.
Sąsiad hodował akity. Wielkie, masywne, bardzo puchate psy podobne do husky. Ale to był fachowiec. Przez drzwi zawsze przechodził pierwszy, psy za nim. Na klatce schodowej nie miały prawa zaszczekać. Pilnował, żeby pies nigdy pierwszy nie dostał jedzenia, zawsze on musiał zjeść choć kawałek kanapki, pies dostawał michę dopiero po tej demonstracji. Właściciel miał prawo usiąść sobie na psim legowisku, psu nie było wolno ładować się na fotel ani na łóżko. Jednak psy uznały, że jego małe córeczki sa niżej w hierarchii stada, i np. rozwalały się w poprzek korytarza, a małe musiały przez nie przechodzić. No i był problem z innymi psami, bo akity polowały. Upolowały też pekińczyka swojej pani (tam zawsze było dużo zwierzaków). Trzeba było zrezygnować z trzymania ich.
Fidel-F2 - 23 Maj 2006, 10:59
Wszystkiego na odległość nie wyjaśnię. Być może to był taki sam hodowca teoretyk jak ja. Co z tego, że mam jakąś wiedzę i doświadczenie z jednym psem na dodatek niezbyt trudnym w wychowaniou i ułożeniu (choć z dość silną osobowością)? Nawet profesjonaliści popełniają błędy. Osobiście np. uważam, że jedzenie w drugiej kolejności czy przepuszczanie w drzwiach ma niewielkie znaczenie, dla mnie ważniejsze jest karność i posłuch, to w jaki sposób pies wykonuje moje poloecenia. Jeśli nie mam do tego zastrzeżeń to nie dbam o to w jakiej kolejności przejdziemy drzwi ( choć od czasu do czasu pies dostaje polecenie przepusczenia mnie w drzwiach, ale raczej ze względów technicznych, dla ćwiczenia poleceń a nie dla zdobywania przeze mnie pozycji). Oczywiście mogę się mylić, ale takie jest moje zdanie wynikające z doświadczenia.
Co hodowca to inna teoria, inne podejście i inne błedy. Nie ma rozwiązań idealnych.
Sandman - 23 Maj 2006, 11:07
Cytat | I proszę, nie rzucaj tu tekstami o agresywnych rasach, bo takich nie ma. |
Nie widzę podstaw do tak kategorycznego stawiania sprawy, tak samo jak nie widzę podstaw do dyskryminacji psów ze względu na hodowlę. Skoro nie ma agresywnych ras psów to czemu względy hodowlane są tak ważne. Dlaczego odbierasz prawa do normalnego życia psom z poza fachowych hodowli? Jeśli nie mają rodowodu i są z niepewnego źródła to już są be? Zbyt duża szansa że pies z nieagresywnej rasy będzie jednak agresywny? To że masz dobrze ułożonego psa to świetnie, ale również o niczym nie świadczy, znajomy który od lat i to wielu zajmuje się psami dostał od rodziny dobermana. Rasowy, z hodowli, po dobrych rodzicach. Mając rok w obecności całej rodziny (byli w lesie na pikniku) prawie zagryzł 4 letnią wnuczkę tego faceta. Chyba nie powiesz, że robił błędy wychowawcze. Od każdej reguły są wyjątki.
edit - cóż to co mnie wydawało się oczywiste niestety dla innyc nie jest dlatego pewne zmiany.
Godzilla - 23 Maj 2006, 11:07
Jedno wiem, nie odważyłabym się hodować psa. Kota miałam bardzo długo, ale pies to nie dla mnie. Nie umiałabym wymóc karności.
dzejes - 23 Maj 2006, 11:09
Cytat | Sandman:
Nie widzę podstaw do tak kategorycznego stawiania sprawy, tak samo jak nie widzę podstaw do dyskryminacji psów ze względu na hodowlę. Skoro nie ma agresywnych psów to czemu względy hodowlane są tak ważne.
|
Jak mam z Tobą rozmawiać skoro masz problemy z odbiorem słowa pisanego?
Zacytuję sam siebie:
Cytat |
I proszę, nie rzucaj tu tekstami o agresywnych rasach, bo takich nie ma.
Są agresywne psy. |
Sandman - 23 Maj 2006, 11:14
I uważasz, że amstaf jest tak samo nieagresywną rasą jak cocker spaniel?
Wypraszam sobie również osobiste wycieczki typu nierozumienie słowa pisanego.
dzejes - 23 Maj 2006, 11:18
Uważam, że amstaff może być tak samo agresywny jak cocker spaniel. Zresztą źle dobrałeś rasę, bo kilkanaście lat temu bodajże z Niemiec sprowadzono do Polski pięknego reproduktora tej rasy. Niestety pies był agresywny. Do teraz widać to w psach - jego potomkach.
I to nie była wycieczka osobista, raczej stwierdzenie faktu, na który przytoczyłem dowód.
|
|
|