Konwenty dawno minione - 23. MFF w Nidzicy 23-26.06.2016
Silaqui - 26 Czerwca 2016, 23:04
Za krótko, zdecydowanie za krótko to wszystko trwało
Ps. Dzięki ludziska za uspokajanie mnie w kwestiach dzieciowych i rzucanie okiem na Małą Rudą
Zgaga - 27 Czerwca 2016, 07:54
Mała Ruda jest cudna i urocza.
Inne Jagódki też podbijały serce.
ilcattivo13 - 27 Czerwca 2016, 08:38
Dzięki stukrotne wszystkim za spędzony wspólnie czas Jeśli mierzyć wspaniałość imprezy wielkością poimprezowego doła, to ta była najlepsza w moim życiu
A tak w ogóle, to chyba już tradycją jest, że jak Nidzica się kończy, to niebo płacze Wsiadałem do ciut-fury, to termometr pokazywał 32'C. Kilka kilometrów za Nidzicą temperatura spadła do 19-22 stopni, a ja wracałem do domu wraz z frontem burzowym, w pewnym momencie grzałem między dwiema burzami
merula - 27 Czerwca 2016, 16:13
nas burza dopadła za Płońskiem.
dawno nie widziałam takiej ściany wody lecącej z nieba.
dziko - 27 Czerwca 2016, 21:32
Nas oberwanie chmury dopadło na wysokości Legionowa, zrobił się spory korek bo jeden pas był tylko dla amfibii Ma szczęście rzutem na taśmę zdążyłem łódzką ekipę odstawić na pociąg i taki był happy end bardzo fajnej imprezy
bio - 27 Czerwca 2016, 21:53
Zamiast się miziać napiszta coś konkretnego. To może i ja dojadę mimo tylu odechceń.
Fidel-F2 - 27 Czerwca 2016, 23:54
To może nie jedź.
lakeholmen - 28 Czerwca 2016, 08:34
dziko napisał/a | Nas oberwanie chmury dopadło na wysokości Legionowa, zrobił się spory korek bo jeden pas był tylko dla amfibii Ma szczęście rzutem na taśmę zdążyłem łódzką ekipę odstawić na pociąg i taki był happy end bardzo fajnej imprezy |
Dodam tylko, że pociąg był tak łódzki, że go o mało co nie zauważyliśmy. W końcu się znalazł pod semaforem, tam gdzie do Wrocławia albo Poznania stoją lokomotywy. Fajnie się biegło.
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2016, 11:12
dziko napisał/a | Nas oberwanie chmury dopadło na wysokości Legionowa, zrobił się spory korek bo jeden pas był tylko dla amfibii Ma szczęście rzutem na taśmę zdążyłem łódzką ekipę odstawić na pociąg i taki był happy end bardzo fajnej imprezy |
Byłeś chwalony za dobrą jazdę i opanowanie za kołkiem w sytuacji kryzysowej, więc masz moje błogosławieństwo na ewentualne przyszłe transportowanie bliskich mi osób
Silaqui - 28 Czerwca 2016, 21:18
Moje kilka słów o Nidzicy KLIK!!!!!
dziko - 28 Czerwca 2016, 22:04
ilcattivo13 napisał/a | Byłeś chwalony za dobrą jazdę i opanowanie za kołkiem w sytuacji kryzysowej, więc masz moje błogosławieństwo na ewentualne przyszłe transportowanie bliskich mi osób |
Miło słyszeć, acz gwoli sprawiedliwości to też zasługa dzikomobilu, bo to "fajny samochód jest" jak rzekła bliska Ci osoba
bio - 28 Czerwca 2016, 22:43
Jak zawsze niezawodna Silaqui powiedziała i pokazała coś konkretnego. Dzięki dziouszka. A a' proposem - jak oni się wszyscy postarzeli. Dlatego dawno poodwracałem lustra w domu do ściany.
Silaqui - 28 Czerwca 2016, 23:07
Fidel-F2, chyba NIKT, kto pojawi się w Nidzicy nie będzie bardziej irytujący od kolesia w białej chustce. Nie da się
bio, Starzenia nie odnotowałam, nadal wszyscy tak samo zakręceni
Fidel-F2 - 28 Czerwca 2016, 23:40
Biała chusta to lokals, bywał co roku ale bez akredytacji i nie nocował w Kalborni. W tym roku mu się odmieniło i wykupił. Nachalny prostaczek, to bywa irytujące.
Silaqui - 29 Czerwca 2016, 00:30
Fidel-F2 napisał/a | Biała chusta to lokals, bywał co roku ale bez akredytacji i nie nocował w Kalborni. W tym roku mu się odmieniło i wykupił. Nachalny prostaczek, to bywa irytujące. |
Nie jest łatwo mnie zirytować, ale temu osobnikowi to się udało. Zwłaszcza gdy próbował wejść z rana nieproszony do mojego pokoju szukając kogoś, kto go ponoć pobił/chciał bić.
{Edit w celu doprecyzowania wypowiedzi}
lakeholmen - 29 Czerwca 2016, 08:36
Silaqui napisał/a |
Nie jest łatwo mnie zirytować, ale temu osobnikowi to się udało. Zwłaszcza gdy próbował wejść z rana nieproszony do mojego pokoju szukając kogoś, kto go ponoć pobił/chciał bić. |
To chyba wszystkich szukał..
Silaqui - 29 Czerwca 2016, 08:56
lakeholmen, +1
Fidel-F2 - 29 Czerwca 2016, 18:38
Będzie krótko.
Jagoda zniosła wprawę nadspodziewanie dobrze, mimo ponad trzydziestostopniowych upałów. Rozkładaliśmy na zamku łóżeczko i młoda spędzała w nim większość czasu we względnej swobodzie.
Pierwszego dnia przeprowadziłem wywiad z rodziną Baranieckich. Z Markiem pogadaliśmy o wychowaniu dzieciaków, polskiej kolei i prawach fizyki dotyczących zachowania się dymu tytoniowego w obecności osób niepalących. Młode Baranieckie to osóbki nad wyraz towarzyskie i nawiązujące błyskawiczne kontakty, bez względu na wiek drugiej strony. Młodsza natychmiast zabrała się za opiekę nad Jagodą, pograła z Mikołajem w piłkę, pogadała z Magdą o wychowaniu niemowlaka, a ze mną o problemach w szkolnictwie i gustach kulinarnych. Dalej tego dnia wykonaliśmy z różnymi nadciągającymi pisarzami znanymi i mniej znanymi oraz nieznanymi i niepisarzami całe multum niedźwiadków. Wieczorna kiełbasa na ogniskowym wieczorku zapoznawczym nie była trująca. Reszta przyjmowanych substancji raczej była. Wliczając keczup i musztardę. Przy tak suto zastawionych stołach udało mi się przeprowadzić z Pawłem Majką jedną z nielicznych dyskusji literackich. Domagałem się Kwoki i Buhaja w kosmosie. Okazało się, że Kwoka i Buhaj w kosmosie już są, coś na cirka dwustu tysiącach znaków, mają koncepcję fajnych grafik jeno w narodzie nie ma specjalnego zainteresowania humorystyczną sf więc wydawcy na to też nie ma. Ustaliliśmy wspólnie, że Paweł nabiera Mocy i wcześniej czy później to on będzie dyktował wydawcom i wtedy Kwoka i Buhaj... a na razie kończy się pisać dalszy tom Metra i jakaś space opera chyba. W sumie to już zapomniałem szczegółów tej rozmowy. Wiem, że trochę pokadziłem, ochrzaniłem za Pokój światów, poza tym bardzo często przewijała się kwestia pewnej Maryni. Mniejsza o szczegóły.
W piątek odbyliśmy z Krzysztofem Sokołowskim dyskusję która zaczęła się od rozważań na temat prawa do posiadania broni a skończyła na abstrakcjach w których Krzysztof uzyskał zwycięstwo całej dyskusji udowadniając, że 6+7 nie równa się 13. W międzyczasie wypłynęła kwestia zalet pewnych fragmentów niejakiej Maryni. W tym wątku dygresyjnym wspólne stanowisko zostało osiągnięte nadspodziewanie szybko.
Później pojawił się Marcin Przybyłek, który oczekiwał ode mnie komentarza ostatniej powieści. Czułem się do lektury odrobinę zobowiązany jako, że otrzymałem ją jakiś czas temu od autora w prezencie. Niestety, byłem w stanie wyjaśnić jedynie dlaczego pierwsze 150 stron jest fatalne. Dalej mimo chęci nie dałem rady czytać więc nie mogłem komentować. Marcin próbował mnie zaciągnąć na swoją prelekcję ale dałem mężny odpór i się nie dałem. Przy piwie nawiązałem kontakt z kolejnym z autorów, Marcinem Podlewskim. Omawiane były głównie tematy okołomaryniowe.
Jakoś potem chyba była sobota, autorzy się powtarzali, inni przyjęli rolę efemeryd, potem było sporo pierogów, jakiś mecz i dorwał mnie autor Mikołaj Juliusz Wachowicz, który raczył przypomnieć mi, że kilka lat temu okrutnie zjechałem jego opowiadania drukowane w SFFH. Podchodził to sprawy z dystansem i humorem. Przynajmniej tak twierdził. W każdym razie nie było sekundantów, a autor wymógł na mnie podstępem oraz zmasowaną ofensywą zobowiązanie do czytania dalszych jego prac.
Potem pojawił się Ziemkiewicz. Ominąłem szerokim łukiem. Zmęczenie pozwoliło jedynie na krótkie przywitanie się z Kasią Kosik i przedstawienie młodego Rafałowi w celu uzyskanie przez latorośl stosownego autografu. Wydobyłem też autograf od Majki który na Niebiańskich pastwiskach złożył mi ich aż cztery. Jeden za Dukają, jeden za Churchilla i wda we własnym imieniu. Miało to związek z pewnymi żartami sytuacyjnymi dotykającymi autorów i nieautorów na konwentach zwłaszcza, na tych gdzie uczestników liczy się w tysiącach. Żona poszła na prelekcję Maszczyszyna i dała się nakłonić do zakupu Światów solarnych więc mamy kolejny autograf. Maszczyszyna w Polsce już raczej nie ma co się spodziewać więc jego autografów za wiele nie będzie. Odkładam rzecz do sejfu i czekam na majątek za... no za jakiś czas.
Szczęśliwie udało mi się uniknąć jakichkolwiek prelekcji tudzież polecanek. Konwent można uznać za udany choć krótki. Zw względów zewnętrznych w tym roku nie było Poligonu i już w niedzielę trzeba było się zbierać. Gorącym pożegnaniom nie było końca.
Poza tym było dużo śmiechu, sporo piwa i świetne towarzystwo (poza jednym wyjątkiem, tzw. białą chustą) i niejedno w sumie pewnie pominąłem bo ciężko tam było zrobić trzy kroki by się nie potknąć o jakiego autora czy inną osobistość.
Mogłem coś pokićkać w chronologii
Tyle
merula - 29 Czerwca 2016, 19:21
zapomniałeś o umilaczach porannych w niedzielę.
Fidel-F2 - 29 Czerwca 2016, 19:24
Nie wypada mi się chwalić samemu.
bio - 29 Czerwca 2016, 22:12
Nie masz adiutanta?! Taka szarża?
Kruk Siwy - 30 Czerwca 2016, 09:19
Fidel-F2 napisał/a | dorwał mnie autor Mikołaj Juliusz Wachowicz |
O macko bosaka! Mam nadzieję, że miałeś dużo alkoholu we krwi.
ilcattivo13 - 30 Czerwca 2016, 11:51
merula napisał/a | zapomniałeś o umilaczach porannych w niedzielę. |
I w inne dni również. Śmierć Fidelom!
Lowenna - 1 Lipca 2016, 21:55
ilcattivo13,
Zaliczyłam dwie prelekcje, Kossakowskiej i Maszczyszyna. Kompetencji tam żadnych nie znalazłam szczególnie u Mai, dno i metr mułu U Janka jakość znacznie obniżyła trema i chyba nieumiejętność przemawia, szkoda. Polecanki Sedeńki - klasyka. Pobiłam męża, zaskoczyłam Przybyłka. Towarzysko, w moim przypadku, słabo. Niby wśród ludzi, niby się gadało. Ale z nikim nie Rozmawiałam. Nie byłam w stanie poświęcić wystarczająco czasu nikomu, komu chcialam
Niby super, niby ekstra a żal i smuteczek.
Fidel-F2 - 1 Lipca 2016, 22:11
Prelekcje to, niestety, zazwyczaj marnowanie czasu.
Lowenna - 1 Lipca 2016, 22:41
Powiedział ten, który w całym życiu był na czterech
Kruk Siwy - 2 Lipca 2016, 07:57
Zazwyczaj autor nie jest wysokiej klasy specjalistą w opisywanej przez siebie dziedzinie. Uczciwy twórca powinien wiedzieć, że nie wie i przeprowadzić szeroki research. Tylko, że dalej jego wiedza będzie niczym wobec ekspertów. Jeśli na dodatek autor nie jest mistrzem gawędziarzem to pogadanka wychodzi marnie.
Zaś na klasyczne spotkania autorskie ludzie przychodzą niechętnie. No, bo ile można, słuchać tego samego autora opwiadającego o swych przeszłych dokonaniach. Jeszcze, gdy autor wyda coś nowego to i owszem spotkanie na konwencie może wypalić.
Najlepiej chyba obecnie bronią sie panele, tu mamy jakąś konfrontację, spór, porównanie temperamentów, zespół kwiatów różnych. A jeszcze jak trafi się prowadzący, który nie będzie mówił za autorów - miodzio.
W jakim kierunku pójdzie ewolucja bloków literackich ? Tego nie wiem, ale i spotkania autorskie i pogadanki autorów zmuszanych [mniej lub bardziej] do odgrywania roli ekspertów dla aktywnych fandomistów będą coraz mniej atrakcyjne.
Fidel-F2 - 2 Lipca 2016, 08:44
Słuszna uwaga. Niemniej gdy dwa czy trzy lata temu próbowałem polemizować z gadającym farmazony Jęczmykiem to kazano mi się, cytuję 'zamknąć' i było blisko rękoczynów. Z innymi znów ciężko dyskutować, jak na przykład Wolski, bo to zaimpregnowany beton który traktuje swoje poglądy jak prawdy objawione a dyskutantów, delikatnie ujmując, z wyraźnym lekceważeniem. Najlepiej gada się z młodymi autorami ale to najlepiej wychodzi przy stoliku z kuflem. Starsi, zwłaszcza ci najbardziej zasłużeni, jak Jęczmyk, Parowski czy Wolski to polemiczna tortura. A, jedynie, po prostu słuchanie ich, zbyt często wzbudza zażenowanie i uczucie przykrości. Nie neguję zasług ale to nie jest argument w dyskusji.
Ergo, prelekcje to zasadniczo strata czasu.
Luc du Lac - 2 Lipca 2016, 10:49
Kiedyś tam czynnie i zapałem uczestniczyłem w życiu "fandomowym"
Kilkadziesiąt konwentów zjeździlem, kilkanaście tworzyłem lub współtworzyłem
W opozycji do FF2 powiem że te spotkania, panele czy inne prelekcje warto obaczyc. Raz. Żeby zobaczyć. Potem jest to już nudne. Potem najlepiej iść na piwo z jednym bądź drugą.
lakeholmen - 2 Lipca 2016, 16:56
Fidel-F2 napisał/a | Słuszna uwaga. Niemniej gdy dwa czy trzy lata temu próbowałem polemizować z gadającym farmazony Jęczmykiem to kazano mi się, cytuję 'zamknąć' i było blisko rękoczynów. Z innymi znów ciężko dyskutować, jak na przykład Wolski, bo to zaimpregnowany beton który traktuje swoje poglądy jak prawdy objawione a dyskutantów, delikatnie ujmując, z wyraźnym lekceważeniem. Najlepiej gada się z młodymi autorami ale to najlepiej wychodzi przy stoliku z kuflem. Starsi, zwłaszcza ci najbardziej zasłużeni, jak Jęczmyk, Parowski czy Wolski to polemiczna tortura. A, jedynie, po prostu słuchanie ich, zbyt często wzbudza zażenowanie i uczucie przykrości. Nie neguję zasług ale to nie jest argument w dyskusji.
Ergo, prelekcje to zasadniczo strata czasu. |
Prawdę mówiąc, dla mnie słuchanie M.Parowskiego (odkąd zapewniają mikrofon) to zawsze czysta przyjemność, bo obcowanie z inteligencja podparta wiedzą to w tych czasach rzadkość, jak prawdziwa kiełbasa albo nastolatek umiejący całkować. L. Jęczmyk jest chodzącym zbiornikiem na anegdoty z czasów prehistorycznych, ma także specyficzne spojrzenie na różne sprawy, nieraz trzeźwiące, nawet jeśli niezgodne z moim światopoglądem. Zaś prelekcje Leszka Błaszkiewicza są tak kapitalne, że warto na nie pójść dla samego ujrzenia, jak powinna wyglądać prelekcja - inspirująca, wartka, dobrze przygotowana i to właśnie przez eksperta. Nie bez powodu są zawsze na końcu. Inaczej wszystkie po nich wydawalyby się przez kontrast nudne. Zawsze na tej prelekcji siedzę z otwartymi ustami i robię notatki. Dosłownie.
|
|
|