To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Wojna płci

Gustaw G.Garuga - 25 Kwietnia 2010, 15:33

Kai napisał/a
MImo wszystko jednak jakoś rodzenia dziecka przez mężczyznę nie widzę :wink:

nie no, wiadomo. idzie o to, że cała ta gadka o zajęciach/zawodach męskich i żeńskich jest tak strasznym uproszczeniem, że aż głupim błędem. bardzo często więcej od płci o predyspozycjach do tego i owego mają do powiedzenia indywidualne zdolności, osobowość itd. zresztą, nie ma nawet sensu tego rozwijać, bo to oczywista oczywistość :P

Ambioryks - 25 Kwietnia 2010, 16:50

Gustaw G.Garuga napisał/a
cała ta gadka o zajęciach/zawodach męskich i żeńskich jest tak strasznym uproszczeniem, że aż głupim błędem. bardzo często więcej od płci o predyspozycjach do tego i owego mają do powiedzenia indywidualne zdolności, osobowość itd.

Jasne, że nikt nie powinien odgórnie zabraniać kobietom pracować w kopalniach, pracować na budowie, naprawiać rur ani zlewów, przestawiać ciśnienia w kotle centralnego ogrzewania, rozbrajać bomb, pilotować samolotów, walczyć z terrorystami, podnosić ciężarów itd., a mężczyznom zajmować się dziećmi w przedszkolach, tkać, szyć, prać ani gotować (obojętnie czy zawodowo, czy w domu), ale to nie zmienia faktu, że mimo wszystko to wolne wybory ludzi sprawiają, że kobiety stanowią zdecydowaną mniejszość wśród górników, murarzy, hydraulików, dozorców, ciężarowców, saperów, pilotów samolotów, antyterrorystów itd., a mężczyźni zdecydowaną mniejszość wśród opiekunów do dzieci, tkaczy i praczy. I dostrzeganie tego nie jest przejawem szowinizmu ani seksizmu czy dyskryminacji, jak to niektórzy chcieliby przedstawiać. Bo predyspozycje fizyczne można w mniejszym lub większym stopniu nagiąć, jednak sporym kosztem, który nie każdy uznałby za opłacalny. Nie bez powodu w zawodach, w których siła mięśni odgrywa decydującą rolę, mężczyźni stanowią przytłaczającą większość - po prostu niewiele jest kobiet, którym chce się aż tak wysilać i naginać swoje cechy. Tak samo, do opieki nad dziećmi potrzeba cierpliwości, a tej na ogół (choć nie zawsze, bo zdarzają się wyjątki w obie strony) więcej mają kobiety niż mężczyźni. Mężczyźni mają więcej testosteronu - hormonu agresji, walki i rywalizacji. co czyni ich bardziej konfliktowymi i mniej cierpliwymi niż kobiety.
Kobiety na ogół chyba nie czują się uważane przez mężczyzn za gorszych, gdy ci proponują im pomoc w noszeniu ciężarów lub zdejmowaniu im bagaży. Choć możliwe, że są wyjątki.

No i ciekawe, ile kobiet uważa, że to, że piłka nożna kobiet i skoki narciarskie kobiet są dużo mniej popularne i nagłaśniane, rozreklamowane w mediach (bo jakoś nie słyszałem, żeby co cztery lata też odbywały się mistrzostwa świata w piłce nożnej kobiet, tak jak mężczyzn) niż piłka nożna mężczyzn i skoki narciarskie mężczyzn, za przejaw szowinizmu i dyskryminacji. I czy są jakieś feministki, które tak uważają.

No i kobiety kierujące Formułami 1 na wyścigach...

Tak czy inaczej, jak napisał mad, ważne, żeby nikomu niczego nie narzucać. Każda osoba może sama najlepiej określić, do czego ma predyspozycje, a do czego nie.

quejinho - 25 Kwietnia 2010, 20:08

Fidel-F2, znaczy ze zrozumiałem błędy swoje.
No proszę ziemię przygotowałem do wysiewu. Zasiałem niektóre warzywa i zioła a tu 2 strony trzeba nadrabiać było :D .

joe_cool - 25 Kwietnia 2010, 21:17

Ambioryks napisał/a
(bo jakoś nie słyszałem, żeby co cztery lata też odbywały się mistrzostwa świata w piłce nożnej kobiet, tak jak mężczyzn)


Odbywają się, w przyszłym roku gospodarzem są Niemcy: http://pl.wikipedia.org/w...C5%BCnej_kobiet W niemieckiej telewizji czy wiadomościach sportowych całkiem sporo mówi się o piłce nożnej kobiet, ale może to wynika z tego, że obecnie Niemki dominują ;)

Ale to wszystko chyba nie na temat, więc spadam ;P:

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 09:52

joe_cool napisał/a
Odbywają się

Ale nie są tak nagłośnione w mediach, jak mistrzostwa w piłce nożnej mężczyzn. Nazwy żeńskich klubów piłkarskich też nie są tak dobrze znane jak męskich.
A niemieckiej telewizji nie oglądam, tylko polską - i piszę właśnie z tego punktu widzenia.
Nie wiem, czy w Niemczech jest dużo "skoczkyń" (jak brzmi rodzaj żeński od "skoczek"?) narciarskich, ale polskiej nie znam ani jednej. W ogóle żadnej narodowości. Czy któraś jest tak znana na świecie, jak Szwirencałer, Hautameki, Amman, Małysz czy Bachleda?

I czy są jakieś piłkarki równie znane jak Pele, Dudek czy Boruc?

I czy kobiety równie często jak mężczyźni wykonują karkołomne akrobacje na motocyklach, rowerach i deskorolkach jak mężczyźni? Chyba też nie. Mimo że nikt im tego nie zabrania. To też o czymś świadczy - o tym, że więcej jest mężczyzn, którzy chcą się tego podejmować, niż kobiet.

Tak samo politechniki są mocno zmaskulinizowane, podobnie jak wydziały informatyki, a wydziały pedagogiki sfeminizowane.
Parytety na studia są niepotrzebne.
Skłodowska została sławną uczoną bez parytetów. ;)
joe_cool napisał/a
Ale to wszystko chyba nie na temat

Na temat - bo związane z tematyką płci i jej specyfiki.

dalambert - 26 Kwietnia 2010, 10:29

Ależ jest nawet damski boks i co z tego, chca niech sie leją -ładniejsze będą .
Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 10:34

dalambert napisał/a
chca niech sie leją -ładniejsze będą .

Od boksu na pewno nie będą ładniejsze. Z podbitymi oczami, złamanym nosem itd. raczej nie jest im do twarzy.
Jasne, jak chcą, to niech nikt im nie zabrania, ale moim skromnym zdaniem, kobieta muskularna jak pięściarz czy ciężarowiec wygląda mało kobieco. Zwłaszcza jak przy tym ma poobijaną twarz.
To mężczyźni są płcią brzydką, więc im lanie się tak nie szkodzi na wygląd jak kobietom.

Gustaw G.Garuga - 26 Kwietnia 2010, 10:53

Czyli jednak nie taka oczywista oczywistość :mrgreen:

Mam jednego znajomego, który odkąd pamiętam postrzega świat poprzez stereotypy miejskie - warszawiacy są tacy, krakowianie tacy, katowicczanie jeszcze inni... Samo w sobie nie jest to wielkim problemem ani nawet błędem, co na pewno wykazałyby badania socjologiczne na populacjach tych miast. Problem w czym innym - że on ów uśredniony portret mieszkańca danego miasta przenosi na indywidualne osoby, z jakimi się spotyka, i od osób o konkretnym pochodzeniu oczekuje pewnego statystycznego zestawu cech. Oczywiście parę razy w życiu przeżył na tym tle ciężkie zaskoczenie...

Statystyczna kobieta od statystycznego mężczyzny rzecz jasna się różni. No bo i słabsza jest fizycznie, i bardziej uczuciowa, i raczej humanistyczne ma inklinacje niźli ścisłe, i woli rodzinne ciepełko niż zastrzyk adrenaliny... Tyle, że jak z tymi mieszkańcami miast, to tylko pewien uśredniony obraz, statystyczny ideał, słowem - stereotyp, który na życie kiepsko się przekłada.

Zawsze się uśmiecham, gdy czytam/słyszę, jak to mężczyźni są stworzeni do podnoszenia ciężarów, walki z terrorystami, zażartej rywalizacji, a kobiety do szycia, niańczenia dzieci, gotowania obiadków... Dlaczego? Bo oczyma duszy widzę, jak owe hasła głosi chuderlawy pryszczaty młodzian, który przeczuwając, że zbliża się pora mycia podłóg albo zmywania naczyń, chowa się przed mamą w swoim pokoju albo wychodzi czym prędzej z domu do kumpli.

Ilu z facetów podbijających sobie bębenka takim podtestosteronowanym obrazem samych siebie jest owym stereotypowym męskim mężczyzną? Ambioryksie, Ty sam, czy przedstawiasz sobą obraz takiego właśnie podnoszącego ciężary twardziela wykonującego czysto męski zawód? Ilu znasz takich? A ile znasz kobiet co do joty wypełniających stereotypowy wizerunek wiotkiej, uczuciowej praczkokucharki? Bo ja znam po prostu bardzo różnych ludzi, których cechy osobowościowe, a często nawet fizyczne, płeć określa tylko w ograniczonym stopniu.

Tak się składa, że umiem obsługiwać wspomniane tutaj tokarki, że o frezarkach, szlifierkach i wytaczarkach nie wspomnę. Z przypadku trafiłem do liceum technicznego o kierunku mechanika maszyn przemysłowych, do którego również przypadkiem trafiło kilka dziewczyn. Nie były one wirtuozami stali szybkotnącej, fakt - ale nie było nimi także wielu chłopaków w klasie. Nie zrobiły kariery w branży - ale nie zrobiło jej także wielu chłopaków, ba, bodaj n i k t z nas nie "realizował się" w tym kierunku po maturze. Płeć nie miała tu nic do rzeczy - choć zgodnie ze stereotypem powinno być zupełnie inaczej.

Problem z zaprezentowanym tu wizerunkiem jest ten, że w niewielkim stopniu przystaje on do rzeczywistości. Jest żałośnie niepraktyczny. Niestety, jest także mocno utrwalony. Ile trzeba naiwności, żeby twierdzić, że o wykonywaniu tych a nie innych zawodów decyduje wyłącznie "wolny wybór"? Choćby w tym wątku przywoływano przykład górników, do których dopiero od zeszłego roku dołączać mogą górniczki. Wcześniej nie było takiej możliwości. A poza tym jesteśmy więźniami stereotypów. Nawet podręczniki szkolne - pamiętam taki raport - utrwalają stęchłe wzorce: dziewczynki szyją ubranka dla lalek, chłopcy rozbijają się na rowerach; dziewczynki czytają książki, chłopcy majstrują przy komputerze... Nie dziwota, że potem trzeba organizować specjalne akcje takie jak obecna kampania "Zaliczysz inżyniera szybciej niż myślisz", nakierowana na zainteresowanie studiami technicznymi większej ilości maturzystek, które może by nawet chciały pracować w jakimś "męskim" zawodzie, ale to przecież takie jakieś nie za bardzo, nie na miejscu, nie tak...

Stereotypy siedzą mocno w głowach nawet samych ich ofiar, nawet obśmiane, nawet skompromitowane. I sprawiają, że od indywidualnych cech jednostki ważniejsze okazują się uśrednione cechy całej grupy. A przecież nie brakuje sprawnych fizycznie kobiet i wątłych mężczyzn, trzeźwych matematyczek i rozmemłanych humanistów, poszukiwaczek mocnych wrażeń i nieśmiałych domatorów, rzeczowych szefowych (akurat w Polsce mamy wyjątkowo dużo businesswomen) i troskliwych ojców... Stereotyp jest bezradny wobec życia w całej jego złożoności.

Póki mężczyźni będą się wstydzić wykonywać "kobiece" zajęcia, a kobiety będą się obawiać "męskich" zajęć, póty pełen potencjał społeczeństwa nie będzie wykorzystany.

To mówiłem ja - niezbyt silny fizycznie, nie gardzący przyszyciem guzika, lubiący gotować, umiejący wyrażać uczucia humanista :mrgreen: Na obronę swojego "męstwa" mogę tylko rzec, że do mycia naczyń trzeba mnie zaganiać przy użyciu gróźb karalnych :wink:

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 11:07

Czyli, Gustawie, zwracasz uwagę na to, że często kobiety nie decydują się na wybór zawodu uznawanego powszechnie za typowo męski tylko dlatego, że mają wpojone/wstydzą się/są przytłoczone przez stereotypy itd.?
Zapewne faktycznie coś w tym jest.

Co do górniczek, to nie wiem, kto, kiedy, ani na jakiej podstawie wydał przepis zabraniający kobietom pracy w kopalniach. Mam tylko nadzieję, że pozostałych wymienionych przeze mnie zawodów jako w wysokim stopniu zmaskulinizowanych, analogicznych jak w górnictwie odgórnych zakazów nie ma.

Co do zajęć stereotypowo męskich i żeńskich: wiadomo, że pracujący zawodowo mężczyzna, np. prawnik, może u siebie w domu zmywać naczynia, czy przyszywać sobie guziki i prasować sobie jakieś części garderoby, podobnie jak kobieta, która u siebie zmywa, może być z zawodu np. kierowcą autobusu (a skoro o tym mowa: ciekawi mnie, dlaczego, mimo że wśród tramwajarzy kobiet jest trochę - w Polsce stanowią jakieś 15-20% motorniczych; przynajmniej tak wynika z moich obserwacji - ale np. w Rumunii czy na Ukrainie te proporcje są raczej odwrotne i tam kobiety stanowią jakieś 75-80% motorniczych), o tyle wśród kierowców MZK, PSK i wśród taksówkarzy spotyka się praktycznie samych mężczyzn. Czy wynika to z braku chęci kobiet, czy z jakiejś obawy, czy z siły stereotypów, czy jeszcze z czegoś innego.

I nie jest powiedziane, że nawet według stereotypów ani generalizacji każdy mężczyzna musi pracować fizycznie, bo przecież dyrektor wielkiego koncernu czy przedsiębiorstwa, czy informatyk, to stereotypowo też mężczyzna, a jednak pracownik umysłowy.

dalambert - 26 Kwietnia 2010, 11:12

Gustaw G.Garuga, Ambioryks,
vive la petite diferance :!: jak mawiają chińczycy czy inne france ;P:

Sandman - 26 Kwietnia 2010, 11:23

Ambioryks napisał/a
Czy któraś jest tak znana na świecie, jak Szwirencałer (...)


To, że wymawiasz nazwy anglojęzyczne po swojemu to jedno, ale przeinaczanie czyjegoś nazwiska to zwykłe chamstwo, Gość się nazywa Schlierenzauer, a jeśli nie jesteś pewien google podpowie Ci w ciągu 3 sekund. Nawet nie chciało ci się poświęcić tyle, żeby to sprawdzić.

joe_cool - 26 Kwietnia 2010, 11:24

Ambioryks napisał/a
dalambert napisał/a
chca niech sie leją -ładniejsze będą .

Od boksu na pewno nie będą ładniejsze. Z podbitymi oczami, złamanym nosem itd. raczej nie jest im do twarzy.
Jasne, jak chcą, to niech nikt im nie zabrania, ale moim skromnym zdaniem, kobieta muskularna jak pięściarz czy ciężarowiec wygląda mało kobieco. Zwłaszcza jak przy tym ma poobijaną twarz.
To mężczyźni są płcią brzydką, więc im lanie się tak nie szkodzi na wygląd jak kobietom.


I znów zarzucę niemieckim przykładem ;P: - wielokrotna mistrzyni Regina Halmich: http://www.google.com/ima...ved=0CBYQsAQwAA

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 11:27

Sandman napisał/a
przeinaczanie czyjegoś nazwiska to zwykłe chamstwo, Gość się nazywa Schlierenzauer, a jeśli nie jesteś pewien google podpowie Ci w ciągu 3 sekund.

Napisałem, jak się wymawia, i nie widzę w tym chamstwa. W telewizji mówią nie przez "l", tylko przez "f", więc założyłem, że pisze się też przez "w", ale faktycznie nie chciało mi się sprawdzać. Czasami mi się chce, a czasami nie.

joe_cool, Regina niczego sobie, ale chyba nie myślisz, że ona ładną twarz zawdzięcza właśnie boksowi? ;)

Matrim - 26 Kwietnia 2010, 11:30

Ambioryks napisał/a
Ale nie są tak nagłośnione w mediach, jak mistrzostwa w piłce nożnej mężczyzn. Nazwy żeńskich klubów piłkarskich też nie są tak dobrze znane jak męskich.


E tam, lokalne społeczności znają i kochają. Na żeńskie mecze przychodzi nawet więcej widzów, niż na jakieś trzecioligowe mecze męskie.

Ambioryks napisał/a
W telewizji mówią nie przez l, tylko przez f


Nie słyszałem w życiu, żeby go przez "f" wymawiali...

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 11:34

Matrim napisał/a
lokalne społeczności

Otóż to - lokalne społeczności. Ale Bayern Monachium, FC Liverpool, Celtic Glasgow, FC Barcelonę i wiele innych znają nie tylko lokalne społeczności, ale znają je też za granicą.
Matrim napisał/a
Nie słyszałem w życiu, żeby go przez f wymawiali...

"Gregor Szfirencałer" - dokładnie tak go wymawiają. Chyba że mamy jakiś różny słuch...

Sandman - 26 Kwietnia 2010, 11:37

Ambioryks, Znowu biedaku czegoś nie wiedziałeś i sobie założyłeś, i znowu założyłeś mylnie. Tak to się może tłumaczyć dziecko w przedszkolu. Mniej założeń, więcej faktów. Poza tym, powinieneś wtedy też napisać "Hałtameki" bo tak to wymawiają. Jeśli zaś uważasz, że przeinaczanie cudzych nazwisk jest w porządku, to świadczy tylko o Tobie. Niestety niezbyt dobrze.
Matrim - 26 Kwietnia 2010, 11:43

Ambioryks napisał/a
Ale Bayern Monachium, FC Liverpool, Celtic Glasgow, FC Barcelonę i wiele innych znają nie tylko lokalne społeczności, ale znają je też za granicą.


A Mię Hamm zna też cały świat. I to właśnie m. in. Pele rekomendował ją do listy 100 najbardziej znanych piłkarzy i piłkarek w historii FIFA :) Zresztą na liście jest jeszcze jedna Amerykanka.

Kai - 26 Kwietnia 2010, 11:45

Ambioryks napisał/a
Jasne, jak chcą, to niech nikt im nie zabrania, ale moim skromnym zdaniem, kobieta muskularna jak pięściarz czy ciężarowiec wygląda mało kobieco.


Podchwytliwe pytanie - a jeśli ma to w nosie, jak wygląda? Mężczyźni upierają się, że kobieta ma wyglądać "kobieco". To znaczy jak?

Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 11:52

Sandman napisał/a
powinieneś wtedy też napisać Hałtameki

Ale to akurat wiedziałem, jak się pisze.
Sandman napisał/a
Jeśli zaś uważasz, że przeinaczanie cudzych nazwisk jest w porządku

W przypadku Schlirenzauera nie uważałem ani że to jest w porządku, ani że nie w porządku. Dla mnie to było w tamtym momencie obojętne.
Kai napisał/a
a jeśli ma to w nosie, jak wygląda? Mężczyźni upierają się, że kobieta ma wyglądać kobieco. To znaczy jak?

Może sobie mieć w nosie. Jej sprawa. Najwyżej to ona będzie potem cierpieć na brak drugiej połówki.

nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 12:03

Ambioryks napisał/a
Kai napisał/a
a jeśli ma to w nosie, jak wygląda? Mężczyźni upierają się, że kobieta ma wyglądać kobieco. To znaczy jak?

Może sobie mieć w nosie. Jej sprawa. Najwyżej to ona będzie potem cierpieć na brak drugiej połówki.

Bo, jak powszechnie wiadomo, liczy się charakter, dusza, ciepło i miłość, a nie umalowane usta, głębokie dekolty i biustonosze podnoszące cycki. :mrgreen:

dalambert - 26 Kwietnia 2010, 12:05

nimfa bagienna napisał/a
a nie umalowane usta, głębokie dekolty i biustonosze podnoszące cycki.
Ale nie szkodzą :mrgreen:
nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 12:12

Raczej są uwaźane za warunek konieczny.
Możesz sobie kochać do woli i być wspaniałym człowiekiem, ale jeśli kogutkowi się grzebyk nie podnosi, moźesz sobie te swoje cechy wsadzić. Jeśli nie czynisz tych zabiegów wokół dekoltu i cycków.
Ergo: są warunkiem koniecznym. :mrgreen:

dalambert - 26 Kwietnia 2010, 12:13

nimfa bagienna, viagra najlepszą przyjaciółką dziewczyny :?: :mrgreen:
nimfa bagienna - 26 Kwietnia 2010, 12:15

Dalambercie! ACH! Dalambercie!
Nie wnikam w twe tajemnice alkowy... wstydzę się. ;P: :oops: :lol:

Kai - 26 Kwietnia 2010, 12:22

Ambioryks napisał/a
Może sobie mieć w nosie. Jej sprawa. Najwyżej to ona będzie potem cierpieć na brak drugiej połówki.

Poważnie? :mrgreen:

Ot, i podsumowanie wszystkich pro-równouprawnieniowych mądrych deklaracji.

Rafał - 26 Kwietnia 2010, 12:25

:bravo Uchachałem się jak dziki wieprz, doskonały poprawiacz humoru. :mrgreen:
Zgaga - 26 Kwietnia 2010, 12:37

Rafał, witaj w klubie. Ja od soboty nie mogę przestać.
Ambioryks - 26 Kwietnia 2010, 13:11

nimfa bagienna napisał/a
jak powszechnie wiadomo, liczy się charakter, dusza, ciepło i miłość, a nie umalowane usta, głębokie dekolty i biustonosze podnoszące cycki.

Tak mówią ci, którzy nie chcą się przyznać, co ich naprawdę w kobietach pociąga. Jeśli jakiś facet mówi, że u kobiet liczy się przede wszystkim dusza, ciepło, miłość i charakter, to najpewniej nie myśli o takich kobietach, w których widziałby potencjalne partnerki seksualne, tylko przyjaciółki. Kochanka i przyjaciółka to dwie różne sprawy. Żona chyba stanowi ich uśrednienie w pewnym sensie - trochę cech przyjaciółki, trochę cech kochanki w jednym.

dalambert - 26 Kwietnia 2010, 13:16

Ambioryks, Kobieta która kochanką nie była na przyjaciółkę się nie nadaje, ale dotego do się doświadczalnie dochodzi - tu teoria to kicha :mrgreen:
Rafał - 26 Kwietnia 2010, 13:19

dalambert napisał/a
Kobieta która kochanką nie była na przyjaciółkę się nie nadaje



Kurczę, trzeba gdzieś zacząć zapisywać złote myśli Dalamberta :mrgreen: :bravo



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group