To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Summa Technologiae - przepraszam, kto mi powie...?

Fidel-F2 - 31 Października 2007, 19:58

na platformie niezłe zycie miał Ben Afleck, może spytaj?
Rafał - 2 Listopada 2007, 14:12

Przepraszam, kto mi powie... był tu jakiś temat o KS? Bo chyba był, ale gdzie?
gorat - 2 Listopada 2007, 16:01

Wyrywać chwasty czy sadzić na innym gnojowniku
mistique - 2 Listopada 2007, 18:11

O, ja mam pytanie kompletnego laika, na pewno ktoś tu wie:
Czy jest jakiś środek, który spowoduje, że osobnik, któremu go podamy nie będzie mógł się ruszać, ale będzie odczuwał ból? Jeśli tak, to jaki (nie chodzi mi o konkretną nazwę substancji, tylko taką ogólną) Do opowiadania mi to potrzebne, żeby nie było.

GAndrel - 2 Listopada 2007, 18:35

Chcesz środek chemiczny czy fizyczny? ;)
elam - 2 Listopada 2007, 18:36

mi ta platforma tez potrzebna...

mistique, a currara? ...to sie chyba da jakos wyguglac... poszukam...
o platformie nadal nic nie wiem, Rafal, help :)

GAndrel - 2 Listopada 2007, 18:44

"However, because the muscle relaxants have no effect on consciousness, it is possible, through error or accident, that a patient may remain fully conscious and sensitive to pain during surgery, but unable to move and thus unable to alert attending staff to their state of awareness."

http://en.wikipedia.org/wiki/Muscle_relaxant

O pavulonie na pewno wszyscy słyszeli.

mistique - 2 Listopada 2007, 18:51

No właśnie usiłowałam wygooglać info o pavulonie, ale terminy z polskiej wikipedii były dla mnie niezrozumiałe. Dzięki GAndriel.

Elam, szukam czegoś po norwesku bo oni niby powinni być bardziej w temacie, al na razie nic, znalazłam tylko, że na Gullfaks C z 1990 roku jest 300 miejsc sypialnych, przeważnie załoga to właśnie 200-300 ludzi z tego co się orientuję, ale nie wiem jaki mają standard metrów kwadratowych na ludzia. Będę szukać dalej.

elam - 2 Listopada 2007, 20:08

no wlasnie. ja znalalam nawet zdjecia kilku kabin; wiem, ze na jakiejs-tam platformie przebywa na stale iles-tam osob (np 200). ale, holender, nigdzie nie ma podane, ile toto ma powierzchni po ktorej mozna chodzic po "reutylizacji" (np platforma San Marco na rowniku sluzyla za wyrzutnie rakiet i satelitow)
a mi chodzi o to, ile by tego bylo, gdyby przerobic to np na hotel.

Sealandia ma 550 m2 ale to nie byla platforma wiertnicza, tylko jakas przeciwlotnicza, nic wspolnego :(


dziekuje za poszukiwania ! znasz norweski?? :shock:

mistique - 2 Listopada 2007, 20:22

elam napisał/a
znasz norweski??

No są tacy dziwni ludzie na świecie, owszem. W tym roku robię licencjat z norweskiego. Poszperam tez w bibliotece wydziałowej, może coś będzie. Bo domyślam się, że hydro i shell mi nie odpowiedzą na maile w takiej sprawie.

Edit:

Sam moduł mieszkalny platformy Oseberg A ma 6000m2, tu masz linka po angielsku: http://www.leirvikmt.biz/...k_oseberg_a.pdf
Więc myślę, że możliwości są naprawdę wielkie. Tu masz linka do producenta tych modułów: http://www.leirvikmt.biz/references.htm
Jak się popatrzy po tych zdjęciach, to moduł mieszkalny zajmuje gdzieś jedną czwartą powierzchni, ale czy w tej reszcie są pokłady czy zbiorniki no i czy zbiorniki można by było przerobić?

elam - 2 Listopada 2007, 20:40

:mrgreen:
dzieki :)

a trucizn szukasz nadal, czy link od Gandrela wystarczy?

mistique - 2 Listopada 2007, 20:41

Wystarczy. Właśnie zedytowałam tamtego posta, więc popatrz sobie.
elam - 2 Listopada 2007, 20:43

:bravo :bravo :bravo Bozia w dzieciach....
Rafał - 6 Listopada 2007, 09:14

elam napisał/a
Witam! zakladam ten temat, by zadawac pytania, madre i mniej ;o)


A ja mam z tego drugiego gatunku. Wczoraj córa mnie zapytała "dlaczego woda jest przeźroczysta?" No właśnie, ktoś wie dlaczego? Co decyduje o tym, że akurat ten wąziutki zakres promieniowania zwany widzialnym nie jest przez wodę ani mocno absorbowany ani odbijany, czy chodzi o kąt wiązania atomów tlenu w cząsteczce, czy o upakowanie cząsteczek w pakiety, czy wręcz o rozmiar cząsteczek w stosunku do długości fali? No i jak to wytłumaczyć osmiolatce? :wink: :lol:

savikol - 6 Listopada 2007, 11:11

Wydaje mi się, że żaden z tych powodów. Znam całą masę substancji, cieczy, które są bezbarwne, a wcale nie są do wody podobne. Zdolność cieczy do bezbarwności nie zależy od upakowania cząsteczek, kątów wiązania tlenu, czy rozmiary cząsteczki. Posiadanie koloru cieczy związane jest z obecnością grup chromoforowych w cząsteczce, czyli takich, które mają wpływ na absorpcję promieniowania o długości fali światła widzialnego. Tych grup jest cały zestaw, to mogą być grupy karbonylowe, a najbardziej barwne są dwuazowe (barwniki je mają).
Jak to wyjaśnić ośmiolatce?
Trzeba by wyjaśnić dziecku co to w ogóle są kolory bez zbytniego angażowania się w fizykę. Eksperymentalnie można by powiedzieć prawdę, to znaczy, że kolory nie istnieją. To co rozumiemy przez kolory to różne rodzaje światła, rejestrowane w różnoraki sposób przez nasz mózg (daltoniści mają z tym problemy). Nie ma kolorów, jest promieniowanie rejestrowane przez detektor zwany okiem.
Światło pada na przedmiot. Jeśli przedmiot całkowicie je odbija, człowiek widzi kolor biały. Jeśli przedmiot pochłania światło, widzimy kolor czarny. Niektóre substancje pochłaniają światło częściowo, częściowo odbijają – w zależności od tego w jaki sposób, widzimy różnorakie kolory.
Woda i różne inne ciecze w ogóle nie wpływają na światło, te przez nie przenika bez oporów, dlatego są bezbarwne.
Chyba dzieciakowi to wystarczy, a jeśli nie można dać podręcznik fizyki, albo zbombardować bełkotem naukowym (korpuskularna natura światła, interefencja fal, pierścienie Newtona, ble, ble) skutecznie to go zniechęci do zadawania głupich pytań.

Piech - 6 Listopada 2007, 11:22

savikol napisał/a
Eksperymentalnie można by powiedzieć prawdę, to znaczy, że kolory nie istnieją. To co rozumiemy przez kolory to różne rodzaje światła, rejestrowane w różnoraki sposób przez nasz mózg (daltoniści mają z tym problemy). Nie ma kolorów, jest promieniowanie rejestrowane przez detektor zwany okiem.

Savikol, wiem co chcesz powiedzieć, ale podejście do zagadnienia coś nie teges. Eksperyment ma wyjaśniać, a nie negować to co każdy widzi.

savikol - 6 Listopada 2007, 11:26

No dobra, rozpędziłem się i zagalopowałem. :oops:

Dziecku możnaby zatem, w skrócie, powiedzieć, że aby substancja miała kolor musi mieć w cząsteczce chromofor – grupę, która oddziałuje ze światłem. Jeśli ciecz, jak woda, jej nie ma – jest bezbarwna. Koniec i kropka.

Piech - 6 Listopada 2007, 12:37

Kolory, to trudny temat i full of zasadzkas.
To co widzimy jest bardzo subiektywne, a umysł jednak racjonalizuje. Mnie, daltonistę, ludzie często pytają: "To jak ty widzisz kolory? Jaki to dla ciebie kolor?" Hm...
Ludzie też upierają się, że nocą żaba jest zielona, choć ewidentnie jest całkiem czarna.

Postrzeganie kolorów zależy też od kontekstu. Nie mam teraz czasu szukać linków, ale tu jest jeden: http://en.wikipedia.org/wiki/Color_constancy

savikol - 6 Listopada 2007, 12:58

Faktycznie, odbieranie kolorów jest bardzo subiektywne i osobnicze, zależy od masy czynników. A daltonizm to zadziwiająca przypadłość, dla mnie trudna do wyobrażenia. Znałem ciekawy przypadek, kolega daltonista widział kolory codziennie „inaczej”. Jednego dnia ten sam sweter był dla niego zielony, a następnego brązowy. Dziwne.
Problem dokładnego i precyzyjnego nazywania kolorów ciekawie rozwiązali fotograficy. Wprowadzili pojęcie temperatury barwowej i podają kolory w Kelvinach! To zupełnie obiektywna miara kolorystyki. Zero kelvinów odpowiada ciału doskonale czarnemu, które stopniowo rozgrzewane zaczyna świecić dając różne barwy i tak 1800 K to żółty, 4000 K to biały, 20000 czerwony, 50000 to biały błysk. Wszystkie odcienie można ponumerować i opisać temperaturą. Ot, spryciarze.

Rafał - 6 Listopada 2007, 15:24

Bardzo to wszystko ciekawe, dzięki wielkie (panowie, a może tak w dueciku felietonik?) :D
Piech - 6 Listopada 2007, 16:02

savikol napisał/a
Jednego dnia ten sam sweter był dla niego zielony, a następnego brązowy. Dziwne.

On nie rozróżnia tych kolorów. Dlatego raz mówi tak, a raz tak. Podobnie jak ja.
Inne przykłady: fioletowy/niebieski, seledynowy/szary, pomarańczowy/żółty.

Pako - 6 Listopada 2007, 16:16

Hmm... a czy to prawda, bo tak słyszałem, a chciałbym potwierdzić u "źródeł", że daltoniści rozróżniają kolory "fizycznie" znaczy się widzą te kolory, tylko nei potrafią ich nazwać, bo wydają im się podobne czy coś w tym stylu, ale w gruncie rzeczy widzą je jako rózne? Znaczy widzi, że światło zielone jest zielone, a czerwone czerwone, ale nie potrafi ich nazwać po prostu tych kolorów, w pamięci nie trzymają mu się nazwy, połączenia typu kolor<->nazwa, czy jednak fizycznie wydają mu się takie same?
Godzilla - 6 Listopada 2007, 16:22

Ja tam się nie znam, ale jak by widzieli je różnie, to by byli w stanie rozwiązać różne sprytne testy okulistyczne. Widziałam kiedyś taki test: obrazek z mnóstwa plamek w różnych odcieniach, i doktor pyta pacjenta jaką figurę pacjent widzi. Zdrowy człowiek wyłowi w tych plamkach... na przykład zieloną ósemkę na czerwono-różowym tle. Daltonista zobaczy coś zupełnie innego. A może w ogóle nic tam nie zauważy.
Piech - 6 Listopada 2007, 16:28

Pako, daltoniści pewnych kolorów po prostu nie rozróżniają.
Fidel-F2 - 6 Listopada 2007, 20:08

savikol napisał/a
Światło pada na przedmiot. Jeśli przedmiot całkowicie je odbija, człowiek widzi kolor biały
to nie do końca prawda
jest tak jak mówisz tylko wówczas gdy swiatło padjące jest białe
jeśli to będzie wyłącznie fala odpowiadająca np kolorowi czerwonemu to nie ma bata, zobaczymy czerwony
podobnie będzie z innymi ciałami, spróbuj laserem poświecić na żółtą ścianę na ten przykład

savikol - 7 Listopada 2007, 07:22

Zgadza się, zapomniałem o tym, dość oczywistym, efekcie. Znają go wszyscy którzy fotografują. Trzeba o nim pamiętać, gdy używa się lampy błyskowej z obrotową głowicą. Można żarnik ustawić tak, by błysk światła odbił się od sufitu, czy ściany, ładnie zmiękczył światło i rozproszył cienie. Trzeba jednak wtedy pamiętać, by ściana była biała. Jeśli będzie barwna na fotografii otrzymamy zaskakujące efekty, czasem ciekawe i nowatorskie :wink:

Już drugi raz wspominam o fotografii. To bardzo fajna dziedzina, w której światło jest najważniejszą sprawą. Światło, cienie, kolory. Nie sprzęt, piksele, czy obiektywy o czym wielu pstrykaczy często zapomina.

hrabek - 16 Listopada 2007, 09:13

Bylem wczoraj w sklepie muzycznym. Szukam sobie amplitunera, bo ten moj juz stary i brzydki, poza tym ma problemy z duzymi glosnosciami, bo nie wyrabia przy kolumnach i wylacza sie.
Tygodnie buszowania po Allegro, Ceneo i innych, dodatkowo stanie w Empiku przy regale z prasa audiofilska w konfrontacji z moimi zasobami finansowymi wylonily 4 modele w okolicach 2000zl:

Denon 1907 (1908 - wlasnie pojawil sie nowy model)
Onkyo TX-SR605
Marantz 5001
Harman/Kardon 247

Pierwsze dwa to wyzsza klasa srednia, drugie dwa (teoretycznie) to juz polka wyzsza.
Szukalem sprzetu, ktory bedzie potrafil poradzic sobie przy moich kolumnach (wspominalem juz - Kef iQ5), wiec szukalem czegos w okolicach 100W na kanal.

Moce:
Denon - 120W
Onkyo - 140W
Marantz - 90W
Harman/Kardon 65W (w stereo, 50W w 7.1)

W sklepie mocno polecali mi Harmana, podobno swietnie bedzie gral z moim kolumnami. Ale ma najmniejsza moc ze wszystkich. Powiedzialem im o tym, a oni na to, zebym sprawdzil maksymalny pobor mocy, bo jesli producent pisze, ze ma 100W/kanal (przy 7.1), a pobor mocy 500W, to oczywistym jest, ze cos tu nie gra. Podyskutowalismy troche, w sumie wiedzialem o tym, ale nie sprawdzalem, zakladajac ze wymienione firmy dbaja o wlasne marki, bo to typowe marki audio w przeciwienstwie do jakichs Panasonicow, Philipsow, Sony, czy Daewoo, ktorym az tak bardzo na sprzedazy audio nie zalezy i moga sobie kombinowac z moca.

Ale przyszedlem do domu, posciagalem manuale i okazalo sie, ze pobor mocy wyglada nastepujaco:
Denon - 630W
Onkyo - 612W
Marantz - 500W
Harman/Kardon - 540W

Jedna bardzo wazna rzecz: Harman/Kardon jako jedyna firma z wymienionych podpisal specjalna umowe, ktora obliguje go do podawania prawdziwej mocy na jeden kanal. Inne firmy nie musza tego robic. Na tej podstawie, przyjmujac Harmana jako wyznacznik, wychodzi ze 7x50= 350W, wiec amplituner sam z siebie pobiera prawie 200W, ktore "nie ida w gwizdek".
Pobor mocy tego amplitunera w stanie spoczynku wynosi 65W (sic!), podczas gdy pozostale pobieraja 1-2W.

W tym momencie skreslilem Marantza, jako najslabszego ze stawki (i najbrzydszego, w dodatku to najstarszy model z porownywanych, pozostale dopiero co weszly na rynek (Denon 1908, 1907 jest starszy, ale za to cenowo bardzo dobrze stoi, bo sklepy sie go wyzbywaja). Zostaly trzy. Onkyo 605 wygrywa we wszystkich testach pism branzowych (ale zagranicznych, gdzie nie mam do nich dostepu i nie wiem z czym byl porownywany, niemniej jednak jakis wyznacznik jakosci to na pewno jest).

Wracajac do mocy, odliczajac po 100W na dzialanie biezace amplitunera (Harman pobiera 190, ale biorac pod uwage fakt, ze ma nieludzki pobor w stanie spoczynku, odliczylem z gorka i przyjalem, ze pozostale biora stowke). Zostaje wiec 530/7=76W u Denona i 73 u Onkyo. Co ciekawe rzeczywisty pobor mocy w Onkyo jest mniejszy niz u Denona, mimo nominalnie wiekszej mocy na kanal. Nie lubie, jak sie mnie w trabe robi.

Zastanawiam sie caly czas nad Harmanem (ma najladniejszy Design), Onkyo chyba odpuszcze, chociaz tez design ma bardzo ladny. Najgorsze jest to, ze Denony sa dwa. Jeden nowy, drugi stary. Lepszy nowy, ma True-DTS i jakies inne nowe fikusne muzyczne standardy spelnia, pelny HD (1080p) przy HDMI, chociaz nie do konca jeszcze wiem, o co chodzi z tymi HDMI przy amplitunerach, to w koncu kabel do wizji jest, nie? Co ma do tego amplituner? Musze jeszcze popytac.
Anyways, Denon 1908 kosztuje okolo 2300 (chociaz znalazlem jedna oferte na Allegro za 2000zl), a Denon 1907 kosztuje 1150zl. Roznica w cenie niebagatelna, a nie wiem, czy bede korzystal z tych nowych muzycznych standardow. Z HDMI pewnie tak, bo dekoder telewizji N ma HDMI, wiec byc moze mozna by to jakos wykorzystac poprzez amplituner. Jak sie dowiem, o co chodzi to moge tu napisac, jesli ktokolwiek jest zainteresowany.

Uff... wystarczy. Moze komus sie to przyda, jakby chcial sobie zlozyc samemu kino domowe, a nie kupic jakies gotowe.

Rafał - 16 Listopada 2007, 09:36

Pisz hrabek, pisz. Nie wiem nic od czasu gdy układy scalone osiągnęły niższy poziom zniekształceń niż układy lampowe. Czyli jakieś chyba 5 lat. :D
hrabek - 16 Listopada 2007, 09:55

Ja tez niewiele wiem, mam jako-takie pojecie o markach, ale ze juz sporo czasu spedzilem nad szukaniem sprzetu, to pomyslalem sobie, ze opisze, to a nuz komus to pomoze i dzieki temu zaoszczedzi troche czasu.

Gwoli informacji dodam, ze wedlug mnie te 4 marki to najlepsze marki amplitunerow z przedzialu cenowego dostepnego dla zwyklego smiertelnika. Nie patrzylem na Pioneery, Technicsy/Panasoniki, Sony, Yamahy, itd.

Modle sie do tego amplitunera, bo bedzie mi musial wystarczyc na nastepne 10 lat. Bardzo prawdopodobne jest, ze to moze byc moj ostatni amplituner w zyciu (chyba, ze obecny trend sie utrzyma i firmy pojda jeszcze mocniej w wideo, ale co mi po True-DTS, jak nie ma w Polsce chyba zadnej plyty DVD, HD-DVD czy Blueray, ktora by miala dzwiek w tym standardzie?). Dlatego, chce zeby to byl dobry wybor. Na jeden zone naciagne, na drugi cos mi sie zdaje, ze juz nie.

dareko - 16 Listopada 2007, 11:18

hrabek, kiedys bylo tak, ze przy tej klasie sprzetu mogles zrobic testy. Przywiezc do sklepu swoje kolumny i posluchac. Ja bym tak zrobil.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group