To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

agnieszka_ask - 18 Czerwca 2007, 10:12

Martva, kiedyś pracowałam dla pośredników (w ich stowarzyszeniu), taki pośrednik w obrocie nieruchomościami nie zarabia najgorzej. Jako asystent pośrednika, nie potrzebujesz szczególnych kwalifikacji (poza prawem jazdy, które jest bardzo mile widziane). A ludzi w tej branży potrzebują zawsze. Może spróbuj zapukać do ich drzwi? To taka ot moja propozycja. I głowa do góry!. Mam nadzieję, że nasz rząd nie pozwoli odejść z pracy Twojemu tacie. Trzymam kciuki.
Kruk Siwy - 18 Czerwca 2007, 10:14

agnieszka_ask, taka praca mało się różni od bycia domokrążcą... no, co kto lubi.
agnieszka_ask - 18 Czerwca 2007, 10:19

Kruk Siwy, oj byś się zdziwił. Siedzisz sobie spokojnie za biureczkiem i czekasz na klienta. Potem szukasz mu ciekawych ofert w MLS i jedziesz, do wybranych przez niego miejsc. Gdzie tu domokrąstwo?
Rafał - 18 Czerwca 2007, 10:25

No, bo pewnikiem po tych domach się kręcisz :wink: :D

Dużo sprzedałaś? Ja właśnie jestem po przetargu na mieszkanko, podciągnąłem licytację z 63 do ponad 100 tys za 63 m2 :lol:

agnieszka_ask - 18 Czerwca 2007, 10:27

Nie sprzedawałam. Pracowałam w biurze stowarzyszenia. Ja robiłam wiele, żeby im (tym pośrednikom) dobrze było. Tylko bez dwuznaczności mi tutaj!
Orbitoski - 18 Czerwca 2007, 11:25

Załóż kwiaciarnię albo zajmuj sie dekorowaniem ogrodów, balkonów i rabatek.
corpse bride - 18 Czerwca 2007, 13:37

jak chcesz miec w miare elastyczne godziny pracy i mozliwosc wolnego dnia w tygodniu zahacz sie w ankietach. tam, gdzie ja pracuje niezle placa:

http://www.research-pmr.c...tem=9&subitem=4

znam jeszcze jedna firme, tam placa za godzine, wiec niby bardziej stabilnie, ale za duzo sie tam nie zarobi. w dodatku jak sie nie jest studentem, to chyba strasznie duzo potracaja i netto to marnie wychodzi.

Martva - 18 Czerwca 2007, 13:42

corpse bride napisał/a
a gdzie bys CHCIALA pracowac, co bys CHCIALA robic? czy to ma byc praca w zawodzie czy jakakolwiek praca, za ktora dobrze placa?


Ha, nie mam totalnie zielonego pojęcia. Problem w tym, że ja do niczego nie mam kwalifikacji. Ale ostatnio zdarza mi się czytając książki (lub czasopisma) trafiać na różne 'kfiatki'; stwierdzam wtedy że nie wiem kto im robi korektę, ale ja bym to zrobiła lepiej. Tylko że na to pewnie trzeba być polonistą, albo coś w ten deseń :)

agnieszka_ask napisał/a
Martva, kiedyś pracowałam dla pośredników (w ich stowarzyszeniu), taki pośrednik w obrocie nieruchomościami nie zarabia najgorzej. Jako asystent pośrednika, nie potrzebujesz szczególnych kwalifikacji (poza prawem jazdy, które jest bardzo mile widziane).


Prawo jazdy mile widziane, i przydałaby się jeszcze, niech zgadnę, jakaś komunikatywność? W stopniu minimalnym? Ja się jąkam jak rozmawiam z obcymi ludźmi ;)

agnieszka_ask napisał/a
Mam nadzieję, że nasz rząd nie pozwoli odejść z pracy Twojemu tacie.


Ykhm, jak widzę co nasz rząd robi, to zaczynam sobie wyobrażać dziwne metody zatrzymywania lekarzy w szpitalach (przykuwanie za nogę do podłogi w sali operacyjnej...?)

Orbitoski napisał/a
Załóż kwiaciarnię albo zajmuj sie dekorowaniem ogrodów, balkonów i rabatek.


Żeby załozyć kwiaciarnię, trzeba mieć a/fundusze na początek, b/umiejętność układania bukietów. Nie posiadam ani jednego, ani drugiego, mnie na studiach uczyli ile nasiona marchwi się sieje na hektar, a nie jak zrobić wiązankę. Z projektowaniem ogrodów mam nadzieję mieć coś wspólnego, ale to w przyszłym roku, po studiach. Na razie... po prostu tego nie umiem, i już. Potrafię znaleźć błędy jak widzę świeżo założony nowy ogród, ale nie umiałabym zrobic dobrego projektu sama.

EDIT: poprawiłam literówkę, bo była strasznie straszna i kłuła w oczy :oops:

dzejes - 18 Czerwca 2007, 13:45

Martva napisał/a
Ale ostatnio zdarza mi się czytając książki (lub czasopisma) trafiać na różne 'kfiatki'; stwierdzam wtedy że nie wiem kto im robi korektę, ale ja bym to zrobiła lepiej.
[...]
mnie na studiach uczyli ile nasiona marchwi się sieje na chektar...


:twisted:

zUy Dzejes, zUy

Martva - 18 Czerwca 2007, 13:48

O jaaaa :oops:
Tak to jest jak się nie czyta tego co się napisało. W notatkach w czasie studiów potrafiłam napisać 'kwiat rzeński' i nie widziałam tego, dopóki nie zaczynałam się uczyć do egzaminu kilka miesięcy później ;)
Ale jak się coś czyta, to patrzy się na to zupełnie inaczej, niż jak się pisze.

Piech - 18 Czerwca 2007, 14:19

Zapewne chodziło o centyhektar, czyli ar.
Martva - 18 Czerwca 2007, 15:06

Khem, taaaak, jasne. Ne pamiętam ile się wysiewa na hektar, ile na ar, w ogóle studiowałam zgodnie z zasadą 3z (tylko 3, bo jestem za grzeczna na czwarte, no i mam za słabą odporność na alkohol).

Idę na Piratów z Karaibów 3 z Kobietą Mojego Życia i nie mam co na siebie włożyć, aaaaaa!

Martva - 19 Czerwca 2007, 19:58

Nie lubię kawy. Jedyną fajną rzeczą, jaką można zrobić z kawy, jest peeling. Mrau.

A poza tym posadziłam pomidory, bo w tych małych doniczuszkach to chyba im było ciasnawo. Już kwitną. Ciekawe czy coś z nich będzie, pewnie powinnam im pomóc w zapylaniu, ale mi się nie chce.

Piech - 19 Czerwca 2007, 21:20

Martva napisał/a
pewnie powinnam im pomóc w zapylaniu, ale mi się nie chce.

Ehem. Martvej nie chce się bzykać.

Martva - 19 Czerwca 2007, 21:32

To też ;P:
Ale mówiłam o takim zapylaniu pędzelkiem, albo przez delikatne pocieranie kwiatka. Bo psiankowate niby są samopylne, ale jak im się pomaga, to plon jest wyższy i lepszej jakości (pamiętam z pracy magisterskiej :D )

Godzilla - 20 Czerwca 2007, 09:13

Hm. Geografka na studiach mówiła nam, że w jakiejś książce o Tunezji było zdjęcie chłopca, który wdrapał się na sam czubek palmy, a w ręce trzymał jakiś wiecheć. Palmy są dwupienne, i żeby dały daktyle, trzeba odprawić małą ceremonię posypując kwiatostany żeńskie pyłkiem z wiechcia rodzaju męskiego. Podpis pod zdjęciem brzmiał "Mały Muhammad zapładnia palmę" :mrgreen:
Martva - 20 Czerwca 2007, 15:33

Zdjęcia pod tytułem 'Mała Martva zapładnia pomidora' się nie doczekacie :twisted:
Rodion - 20 Czerwca 2007, 16:08

Ciekawszy byłby obrazek pod tytułem: " Martva w czasie zapylania" :mrgreen:
Martva - 20 Czerwca 2007, 18:13

:shock:
Martva - 20 Czerwca 2007, 20:07

Argh.
:evil:
:evil:
:evil:
:(
:evil:
:evil:
:evil:

Głupie jest to wszystko, wiecie?

gorat - 20 Czerwca 2007, 20:33

Mściciel zezłościł się na świat. Będzie rozpierducha. Może wreszcie rząd się nam zmieni?

Tak, proszę się :shock: :|

Martva - 20 Czerwca 2007, 20:42

Czy ktoś Cię już dzisiaj ugryzł w nogę? :twisted:
Martva - 21 Czerwca 2007, 11:24

Nadal chciałam powiedzieć, że argh.
Z pozytywnych rzeczy: dostałam od naturalnej kuzynki mojej 'przyszywanej' kuzynki pudełko rozmaitych akcesoriów biżuteriotwórczych - trochę szkiełek, trochę minerałów, trochę metalu. Bo ona właśnie urodziła dziecko i przez najbliższe 2 lata nie będzie miała czasu. To miłe.
Jestem potwornie i strasznie spłukana. To mniej miłe.
Nawet się przełamałam i wydłubałam jedno z dwóch staaarych zamówień, kombinuję to drugie i myślę nad bransoletą z ametystów dla znajomej siostry. Chociaż strasznie, strasznie mi się nie chce.

A we wszystkich ogłoszeniach o pracę szukają albo studentów, albo osób nieuczących się. Czuję się dyskryminowana :(

Acha, i jeszcze idę dziś do ginekologa, a nie lubię. I mam nadzieję że dobrze mi się wydaje że jestem ubezpieczona :roll:

May - 21 Czerwca 2007, 22:27

Ech, Martva, w nowym numerze Beads sa sliczne koralikowe wazki! Po wyplacie Ci kupie, ale chyba raczej przywioze w lipcu niz przysle...
A poza tym jest Midsummer Night i moja szosta rocznica slubu i NIKT z rodziny nie pamietal...
i jeszcze Glastonbury Festival sie zaczyna, wiec oczywiscie leje...

Martva - 22 Czerwca 2007, 09:08

Mama się skrzywiła, a potem powiedziała 'A, szósta to jest jakaś taka bylejaka'. A poza tym to Twój mąż ma pamiętać, a nie rodzina. Chyba że mówisz o swojej osobistej rodzinie angielskiej ;P:
A te ważki to są jakieś inne ważki niż te co je robię?

Martva - 22 Czerwca 2007, 12:13

Musze sobie poprawic kolor, bo mysia szarość mi wyłazi.
Zastanawiam się, czy nie zostać brunetką. Rudą brunetką. Na razie jestem rudą szatynką.
Jest to o tyle dziwne, że zapędy w stronę przyciemniania włosów miewam przeważnie w porze zimowej, tak listopad-grudzień. A latem używam odcieni jasnorudych, miedzianych, które na blondzie dałyby wściekłą marchewę, a na szarzyźnie dają powiedzmy, rudy kasztan.
W sumie lubię brunetki :)

gorbash - 22 Czerwca 2007, 12:16

Ruda szatanka? Czyli Orbit mial racje z tym bratem - burzumem... ;-)
Martva - 22 Czerwca 2007, 12:18

Brzydzę się braćmi. Mam tylko siostry.
May - 22 Czerwca 2007, 17:44

Wazki sa zupelnie inne, to znaczy tulow maja taki sam, ale skrzydelka zupelnie inne i petelke na lebku 0 mozna je nosic jako kolczyki albo naszyjnik. Jak mi sie bedzie chcialo to zeskanuje jak juz kupie i Ci posle...
A wlosy tez musze zrobic bo nie dosyc ze mi mysi blodn wylazi to jeszcze siwizna do tego ech, atarosc nie radosc ;P: A najlepsze jest to, ze niezaleznie od rodzaju farby to i tak po kilku myciach moje wlosy nabieraja tego samego rudo-kasztanowego odcienia...

Martva - 23 Czerwca 2007, 10:00

Tak, chcę skany ważek, lubię ważki. Są z drobnicy czy z czegoś większego? Bo ostatnio miałam drobnicowe przestoje, ale cały wór leży i czeka aż zatęsknię :)
Idę na cukiniowe łowy, przy okazji pooglądam różne zielska do farbowania i sprawdzę co ciekawego można ze sobą pomieszać. W sumie nigdy jeszcze nie miałam na głowie basmy. A jutro będę zażerać smutki pizzą, jeśli będę jakieś czuła. A jeśli nie, to będę się zażerać pizzą dla przyjemności zażerania, i jeszcze potem będę narzekać że jestem gruba.
Kobieta to dziwne stworzenie.
A w ogóle wypiłam wczoraj morze tokaju, zanietrzeźwiłam się okrutnie i nawet nie miałam kaca :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group