Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?
ilcattivo13 - 27 Czerwca 2009, 17:55
Call of Juarez - swojski Max Payne w konwencji westernu. Masz dwóch bohaterów - Billy "się hamuje" strzelając z łuku, a wielebny Ray waląc z jednego/dwóch rewolwerów lub rewolweru i obrzyna (po starcie "zwolnienia", celowniczki dla obu broni zaczynają ruch po przeciwnych stronach ekranu i spotykają się na jego środku, w dodatku możesz strzelać naprzemiennie - prawa, lewa - lub jednocześnie).
Chal-Chenet - 27 Czerwca 2009, 18:03
Dzięki.
Navajero - 27 Czerwca 2009, 18:52
Sosnechristo napisał/a | Navajero napisał/a | Ja bym w Tormenta pograł, ale kiepsko na XP - eku chodzi... |
Ano, mam ten sam problem. Posiadam edycję premierową (albo platynową, sprzed 7-8 lat). Płytki w niezłym stanie, a gra dostaje kociokwiku i wywala się, gdy wychodzę z kostnicy. A miałem też w zapasie edycję ze starej ExtraKlasyki, która śmigała jak marzenie, a którą sprzedałem. Wrrr... |
Tzn. mnie się nie wywala i w miarę chodzi, ale niektóre czary sie chrzanią, a ja gram tylko magiem
[quote="Virgo C."]
Siedzicie w karczmie i nagle podchodzi do was nieznajomy z ofertą pracy. Tak rozpoczyna się spora część marnych i schematycznych sesji RPG oraz, o dziwo, pierwszy IWD.
Trochę przesadzasz, rzecz nie w samym rozpoczęciu, a w tym co później. Tzn. przyznaję, że jest to pewien schemat, ale niekoniecznie przesądza o reszcie gry. Kiedyś co prawda obiecałem sobie, że napiszę jakieś opowiadanie zaczynające się nie w knajpie, a burdelu ( dotrzymałem słowa, choć nie jest to fantasy)...
Virgo C. - 27 Czerwca 2009, 19:12
Navajero napisał/a | Trochę przesadzasz, rzecz nie w samym rozpoczęciu, a w tym co później. Tzn. przyznaję, że jest to pewien schemat, ale niekoniecznie przesądza o reszcie gry. |
Która w większości sprowadza się do tego, że pojawia się nowa lokacja do której idziemy, wycinamy wszystko co nam się nawinie po drodze, na samym końcu spotykamy bossa, z którym walczymy (lub nie) i wracamy do zleceniodawcy. Odkrywcze, nie powiem
Dlatego też najbardziej cenie Tormenta (za wyjątkiem powrotu do Klątwy).
Navajero - 27 Czerwca 2009, 19:44
Virgo C. napisał/a | Navajero napisał/a | Trochę przesadzasz, rzecz nie w samym rozpoczęciu, a w tym co później. Tzn. przyznaję, że jest to pewien schemat, ale niekoniecznie przesądza o reszcie gry. |
Która w większości sprowadza się do tego, że pojawia się nowa lokacja do której idziemy, wycinamy wszystko co nam się nawinie po drodze, na samym końcu spotykamy bossa, z którym walczymy (lub nie) i wracamy do zleceniodawcy. Odkrywcze, nie powiem |
E tam, mnie się IWD nawet podobało. Miało chyba lepszy klimat niż II, choć rzeczywiście mniej urozmaiconą linię fabularną.
[quote="Virgo C."]
Dlatego też najbardziej cenie Tormenta (za wyjątkiem powrotu do Klątwy).
No ten jest bezkonkurencyjny, szkoda, że nie ma kontynuacji.
Hubert - 27 Czerwca 2009, 21:55
Virgo C. napisał/a |
Dlatego też najbardziej cenie Tormenta (za wyjątkiem powrotu do Klątwy). |
Ten etap to taka sympatyczna odskocznia od filozoficzno-melancholijnego tonu reszty, Odrobiona h'n's w porządnym cRPG jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Virgo C. napisał/a |
Która w większości sprowadza się do tego, że pojawia się nowa lokacja do której idziemy, wycinamy wszystko co nam się nawinie po drodze, na samym końcu spotykamy bossa, z którym walczymy (lub nie) i wracamy do zleceniodawcy. Odkrywcze, nie powiem |
A czy IWD II takie nie jest?
Poza tym, klimat IWD sprawiał, że dawaliśmy się porwać Niekończącej-Się-Przygodzie. I gra miała naprawdę mocne momenty fabularne (dramatyczna historia Odciętej Dłoni i Głębi Dorna). A muzyka wymiata, czego o tej z IWD II nie mogę powiedzieć.
Navajero napisał/a | No ten jest bezkonkurencyjny, szkoda, że nie ma kontynuacji. |
Atari kupiło prawa do świata Planescape. A kogo mają pod ręką jako fachowców od RPGów? Obsidian. A czyją reinkarnacją jest Obsidian? Black Isle! Nie trać nadziei!
Navajero - 27 Czerwca 2009, 23:29
Sosnechristo napisał/a | Atari kupiło prawa do świata Planescape. A kogo mają pod ręką jako fachowców od RPGów? Obsidian. A czyją reinkarnacją jest Obsidian? Black Isle! Nie trać nadziei! |
Chciałbym kiedyś przeczytać pamiętnik Nie-Sławy
Kruk Siwy - 28 Czerwca 2009, 09:00
Ba!
Ech dlaczego zaraz na początku musiałem zaliczyć najlepsze gry. Teraz jeno żałość i hirołsy...
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2009, 10:40
Kruku - nowe erpegi, to rzeczywiście jedno wielkie g..., ale tyle jest staroci. Grałeś w Fallouty (pierwsze dwa, w dodatku tyle modów do nich ciągle powstaje, że można grac w nieskończoność), Arcanum, V:tM - Redemption i Bloodlines, Wizardry 7 i 8, Deus Ex? Pierwszy KOTOR też był całkiem niezły (ale tylko jedynka, bo dwójka już zaczynała przypominać operę mydlaną). Plus wszystkie starocie typu Ishary, Ultimy czy Eye of Beholdery, w które można bezproblemowo grać używając Dos-box'a? A Ty ciągle tylko o BG piszesz.
Edit: a zamiast hirołsów odpal sobie Master of Magic. Już nigdy na żadne hirołsy nie spojrzysz...
Kruk Siwy - 28 Czerwca 2009, 10:53
No miłość wielka przeze mnie przemawia w kwesti Baldura i Tormenta. Ale oczywiście masz racją. Master of Magic nie trącałem, pogrywam z pewną satysfakcją w Age of Wonders.
Teraz mam trochę lepszego kompa ruszę więc na poszukiwanie dobrych rpg. Sprawdzę Arcanum może. Fallouty jakoś mnie nie ciągną. To takie post apo, prawda?
Witchma - 28 Czerwca 2009, 10:54
I tak najlepszy jest Morrowind
Kruk Siwy - 28 Czerwca 2009, 11:02
Tyż nie mam nic przeciwko spróbowaniu. A nóż a widelec...
Witchma - 28 Czerwca 2009, 11:05
Kruku, nawet jest tam postać specjalnie dla Ciebie - khajiit, czyli taki duży kiciuś
Kruk Siwy - 28 Czerwca 2009, 11:07
Można mu dać w ep?
Najważniejsze czy poza rąbanką jest tam dużo ględzenia i interakcji pomiędzy npc ami. To lubię.
Witchma - 28 Czerwca 2009, 11:09
Kruku, to jest gra, w której w ogóle możesz nie grać - możesz sobie chodzić od miasta do miasta i czytać księgi, produkować miksturki i je sprzedawać, albo chodzić i zbierać kwiatki.
Kruk Siwy - 28 Czerwca 2009, 11:20
Toteż powtórzę.:Quien sabe?
Nie będę testował wszystkiego naraz bo szlag by trafił terminy które mam nieco napięte. Ale powoli, sprawdzi się.
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2009, 11:21
Kruku - Fallout 2 wymiennie z Planescape:T zajmują pierwsze miejsca na liście RPG Wszechczasów. Jeśli nie grałeś w FO 2, to wstydź się. Niewiele jest gier, w których tak bardzo rozgrywka zależy od płci i atrybutów bohatera. I które by miały tak ciekawe questy. I miały tyle czarnego humoru.
Witchma - kwestia gustu. Mnie Morrowind znudził: wciąż takie same lochy/ruiny, a większość questów polega na ich oczyszczeniu i przyniesieniu komuś czegoś z tychże ruin. Sama wielkość świata też w pewnym momencie staje się nużąca, bo chociaż można łazić i odkrywać ciągle nowe lokacje, to i tak w końcu sprowadza się to do wyżynania wszystkiego co te lokacje zamieszkuje. A eksplorowanie kończy się na zwiadzie lotniczym, czyli użytej non-stop "Lewitacji". Na początku grania myślałem, że rozgrywkę może uratować podział na gildie i organizacje, który zróżnicuje questy i wprowadzi trochę życia do fabuły, ale figa. Fabularnie Morrowind jest po prostu kiepski (zwłaszcza w porównaniu do FO2 czy innych rpg, które wymieniłem kilka postów temu, a tylko fabuła jest w stanie utrzymać mnie przy grze.
A jeśli chodzi o łażenie, zbieranie materiałów, produkowanie rzeczy i ich sprzedawanie to bezkonkurencyjny jest Arcanum. Grając postacią "techniczną" można tworzyć takie rzeczy, o jakich w innych rpg się nie słyszało ( na ten przykład, kapelusz odbijający kule, albo zbroja elektryczna, albo przenośne działo Brunschwika )
Witchma - 28 Czerwca 2009, 11:23
ilcattivo13, mnie z kolei Arcanum odrzuciło. Kwestia gusta, jako rzekłeś
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2009, 11:26
grałaś z walką w real-timie, czy turową?
Witchma - 28 Czerwca 2009, 11:27
Nienawidzę walk turowych
Kruk Siwy - 28 Czerwca 2009, 11:28
Nie wstydzę się za bardzo, bo jestem z gatunku ludzi, którzy nie przelaktują gry aby zaliczyć kolejną. Badam wszystkie możliwosći przechodzę ją wiele razy aż wreszcie mógłbym napisać do niej podręcznik.
A post apo mnie nie rajcuje, i tyle. Co nie znaczy że się zarzekam że nie spróbuję. Tylko znacznie bardziej lubię łuki niż miotacze plazmowe. I rycerzy miast kolesi obwieszonych giwerami.
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2009, 11:30
no to dlatego gra Cię odrzuciła. W real-timie nie da się walczyć, bo wszystko zbyt szybko się dzieje. Przynajmniej trzeba było w trybie hybrydowym spróbować
Witchma - 28 Czerwca 2009, 11:31
ilcattivo13, nie próbowałam szczególnie długo się do niej przekonać. Nie wykluczam, że kiedyś do niej wrócę Ale Morrowind to i tak mój numer jeden - za klimat i dźwięk łazika
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2009, 11:37
Witchma, jeśli tylko dlatego, to proponuję Entropia Universe - Morrowind w klimatach s-f, tylko, że więcej się dzieje, bo to MMO. Jest więcej eksplorowania, produkowania, a fabułę tworzą w dużym stopniu gracze.
Kruku - nikt Ci nie każe nosić plasma rifle. Możesz całą grę przejść z dzidą, albo walczyć wręcz. Albo w ogóle nie walczyć. A ile takich jest erpegów, które możesz skończyć bez babrania rąk krwią? Poza tym, jak przejdziesz FO2, to rozsmakujesz się w post-apo
Witchma - 28 Czerwca 2009, 11:39
ilcattivo13 napisał/a | w klimatach s-f |
NI!
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2009, 11:40
rozumiem, a ja nie jem ryb
Hubert - 28 Czerwca 2009, 11:48
Kruk Siwy napisał/a | Ba!
Ech dlaczego zaraz na początku musiałem zaliczyć najlepsze gry. Teraz jeno żałość i hirołsy... |
Mam ten sam problem, tylko że za Hirołsami nie szaleje. Pierwsze gry, w jakie grałem: Quake 2, Diablo 2, IWD, Torment, Arcanum, Baldur's Gate, BG2, Unreal Tournament - właśnie w tej kolejności. Ech, stare, piękne czasy. Nie znalazłem dotąd produkcji, która by mnie porwała bardziej, niż wyżej wymienione.
Fallout 2 aż tak do mnie nie przemawia, choć i tak ma moc, czasem przyjemnie do niego wrócić. W sumie warto spróbować, skoro możesz przejść kimś w rodzaju 'karateki', lejąc supermutanty po pyskach. Aczkolwiek to nieco ryzykowne.
Kruku, jeśli tak wielbisz Baldury to spróbuj raczej Arcanum, jeśli nie grałeś. Ja się nie zawiodłem, dostałem olbrzymi świat ze świetnie przemyślanym społeczeństwem. W dodatku historia potrafi porwać, ma w sobie coś z kryminałów Chandlera i Conandoyle'a. Naprawdę można wsiąknąć. Walka w czasie rzeczywistym mi się podobała, chyba za dużo grałem w Diablo
Morrowind ma beznadziejną historię, jeśli można o czymś takim mówić. Dialogi leżą, kwiczą i proszą o dobicie. polecam konkurencyjnego Gothica 2. Grafika słabsza, ale za to jest klimat przygody w starym, dobrym stylu. Polowanie na smoki, ale wszystko z leciutkim przymrużeniem oka. W dodatku jakoś tak fajnie się człowiekowi robi, gdy poznają go 'starzy znajomi'. Nawet, jeśli to tylko tekstury i podłożony głos.
Tutaj wybór gildii naprawdę ma znaczenie.
A Might & Magic i pochodne są niestrawne, od kiedy powstała pierwsza gra na silniku Infinity. Czy nawet od czasów Fallouta. Któraś tam starsza część zamuliła mnie po 15 minutach.
Nie ma i nie będzie lepszego silnika niż Infinity Engine. Aurora to jednak nie to samo.
Virgo C. - 28 Czerwca 2009, 12:15
Navajero napisał/a | No ten jest bezkonkurencyjny, szkoda, że nie ma kontynuacji. |
Ja się z tego powodu ciesze. Historia Bezimiennego to zamknięta księga. Nie mam nic przeciwko kolejnej grze w świecie Planescape (mało go eksploatowano w cRPG) ale jakieś nowe dzieje po powrocie z Wojny Krwi - dziękuje, postoje.
Sosnechristo napisał/a | Ten etap to taka sympatyczna odskocznia od filozoficzno-melancholijnego tonu reszty, Odrobiona h'n's w porządnym cRPG jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
Mimo wszystko ja to odbierałem trochę tak jakby autorzy nagle stwierdzili, że chyba jednak przegieli i postanowili dać trochę rozrywki mniej wyrobionym graczom. Tylko jak tak patrzyłem po znajomych to Ci mniej wyrobieni już dawno odpali, przytłoczeni ilością tekstu w dialogach.
Cytat | A czy IWD II takie nie jest? |
Nie, bo też musisz nieco pokombinować. Właśnie w wulkanie czy Niższej Głębi Dorna, gdzie by ruszyć dalej musisz się nieco rozmówić z przeszłością (i pewnym magiem). Poza tym jest też wiele możliwości ukrytych w przypadku gdy jedna z Twoich postaci nie posiada danej cechy na odpowiednim poziomie
Cytat | A muzyka wymiata, czego o tej z IWD II nie mogę powiedzieć |
No chyba mi nie powiesz, że motyw z Targos Ci nie wpadł w ucho ?
ilcattivo napisał/a | V:tM - Redemption |
Grałem w zeszłoroczne wakacje, zdecydowanie więcej mogli wycisnąć z tej gry. Nie wiem jak z Bloodlines, pamiętam że przez długi czas gra ostro walczyła by przejąć od Dagerfall pałeczkę najbardziej zabugowanej gry.
Co do pozostałych Twoich propozycji - pełna zgoda (może poza KotOR, w którego jeszcze nie grałem). A do Arcanum przekonaj się Witchma, naprawdę warto. Podobnie Tobie Kruku proponuje się przełamać i zabrać za Fallout 2
Edit:
Cytat | A Might & Magic i pochodne są niestrawne, od kiedy powstała pierwsza gra na silniku Infinity. |
Sam jesteś niestrawny. Próbowałeś w ogóle grać w te gry ?
Hubert - 28 Czerwca 2009, 12:34
Virgo C. napisał/a | Mimo wszystko ja to odbierałem trochę tak jakby autorzy nagle stwierdzili, że chyba jednak przegieli i postanowili dać trochę rozrywki mniej wyrobionym graczom. Tylko jak tak patrzyłem po znajomych to Ci mniej wyrobieni już dawno odpali, przytłoczeni ilością tekstu w dialogach. |
Chociaż raz młoty +4 nie służyły do ozdoby. Wiesz, choć naprawdę najfajniejszy jest początek w Sigil i Jail Fortress
Klątwa to chwila relaksu przed mocną końcówką. Po coś Vhailora brałem do drużyny.
Virgo C. napisał/a |
Sam jesteś niestrawny. Próbowałeś w ogóle grać w te gry ? |
Cytuję: "A Might & Magic i pochodne są niestrawne, od kiedy powstała pierwsza gra na silniku Infinity. Czy nawet od czasów Fallouta. Któraś tam starsza część zamuliła mnie po 15 minutach."
To chyba była VI lub VII. Nie lubię tego sposobu prowadzenia rozgrywki.
Virgo C. napisał/a |
No chyba mi nie powiesz, że motyw z Targos Ci nie wpadł w ucho ? |
Ten akurat jest ładny, ale zepsuli muzykę w menu. Był to jeden z moich ulubionych utworów w ogóle, a tu dorzucili jakieś patetyczne chórki rodem z Baldurów. Podniosłe marsze w menusach Sagi Bhaala są naprawdę świetne, ale mieszanie dwóch różnych klimatów nie wyszło IWD II na zdrowie.
ilcattivo13 - 28 Czerwca 2009, 12:59
Virgo - jeśli jesteś fanem SW, to pierwszy KOTOR jest dla Ciebie pozycją obowiązkową. Fabuła jest dobrze przemyślana i poprowadzona, a miodność z biegania Dżedajem ogromna (zwłaszcza jak do Cię strzelają, a ty masz w rękach dwa miecze świetlne i dobrze rozwiniętą umiejętność "odbijania laserów").
A Tobie, Hrabio, wyraźnie brakuje Deus Ex'a. Mroczne cyberpunkowe fps-o-rpg na podrasowanym silniku pierwszego Unreala (grafika wcale nie jest tak tragiczna, mimo że gra niedługo skończy 10 lat). Pod względem złożoności fabuły, Deus Ex bije dzisiejsze erpegi na głowę, a do tego ogromne levele, które nieraz się przechodzi ponad godzinę. Tylko nie sięgaj po kontynuację (DE: Invisible War), bo to straszny niewypał.
|
|
|