To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Cisza wyborcza.

Romek P. - 18 Marca 2006, 13:23

NURS napisał/a
romek, ale nie chodzi o to, że inni murzynów biją, tylko o fakt, że buzki zrobiły reformy dla poklasku, i IMO wiedząć, że to będzie porażka, dlatego mam im to za złe. Nie wiem kto potem w tym grzebał, wiem kto to rozpoczał bez ładu i skladu - a bardziej chodziło, zeby zapisac się w historii, jako reformator, niz to, co z tego wyjdzie. I odciać sie od gierkowizny.


To akurat jest spiskowa teoria, której nie podzielam. Bardziej przemawia do mnie argument, że silne regiony mają wieksze szanse na wyszarpanie pieniędzy od Unii, w skrócie o to chodziło, i jak zobaczysz, jak to jest w innych krajach, to jest prawdziwy argument. Jeden z nich, dokładniej :) bo te o ograniczeniu administracji tez do mnie przemawiają. Że sie nie powiodło, to inna sprawa. Ale to możesz ocenic dopiero po podjęciu próbny. Zauważ, że Miller przez 4 lata tylko administrował, w zasadzie, razem z Belką. A PiS... rozwala, bo co próbuje stworzyć pozytywnego?
Dostrzegam różnicę.

NURS napisał/a
Powiedz mi jedno, czy sadzisz, ze kraj nie poradziłby sobie bez tej reformy? Że byłoby dzisiaj gorzej? Pominmy, że PiS nie znalazłby tylu kandydatów na stanowiska wojewodów :-)


Nie no, błagam, to jest akurat retoryka. Owszem, napisałem historie alternatywna, ale stąd znam jej ograniczenia :) razem ostatnio oglądaliśmy "Misia", no nie? Pamiętasz Łazukę? :)
Czyli: co to ma do rzeczy, skoro nie można tego sprawdzić?

Este - 18 Marca 2006, 13:37

Romek P. napisał/a
Bardziej przemawia do mnie argument, że silne regiony mają wieksze szanse na wyszarpanie pieniędzy od Unii, w skrócie o to chodziło, i jak zobaczysz, jak to jest w innych krajach, to jest prawdziwy argument. Jeden z nich, dokładniej :) bo te o ograniczeniu administracji tez do mnie przemawiają.

W Hiszpanii największy region ma ponad 6 mln mieszkańców, a najmniejszy (bodaj La Rioja) niecałe 600 tys. (mówię o Hiszpanii "kontynentalnej", pomijam Kanary, Baleary, Ceutę i Melillę, bo też mają status regionów). Więc wielkość regiony nie jest chyba tak ważna.
Degradacja byłych miast wojewódzkich była nie tylko degradacją administracyjną. Gospodarczą też. Stały się interiorem, rozumianym na sposób latynoski. W statystykach to wygląda koszmarnie. Chociaż np. taki Nowy Sącz jakoś sobie poradził - trochę lepiej niż inne miasta.
Reforma administracji miała nie być kosztowna i miała ograniczyć biurokrację. Okazała się bardzo kosztowna i spowodowała rozrost administracji.
Reformy edukacji i służby zdrowia to katastrofa. Jak w słunnym przemówieniu Gomułki: Staliśmy nad przepaścią, a potem zrobiliśmy duży krok naprzód.
Oczywiście nie jestem w stanie rozstrzygnąć, czy to była tylko głupota, czy może sabotaż.

Romek P. - 18 Marca 2006, 14:07

Este napisał/a
Romek P. napisał/a
Bardziej przemawia do mnie argument, że silne regiony mają wieksze szanse na wyszarpanie pieniędzy od Unii, w skrócie o to chodziło, i jak zobaczysz, jak to jest w innych krajach, to jest prawdziwy argument. Jeden z nich, dokładniej :) bo te o ograniczeniu administracji tez do mnie przemawiają.

W Hiszpanii największy region ma ponad 6 mln mieszkańców, a najmniejszy (bodaj La Rioja) niecałe 600 tys. (mówię o Hiszpanii kontynentalnej, pomijam Kanary, Baleary, Ceutę i Melillę, bo też mają status regionów). Więc wielkość regiony nie jest chyba tak ważna.
Degradacja byłych miast wojewódzkich była nie tylko degradacją administracyjną. Gospodarczą też. Stały się interiorem, rozumianym na sposób latynoski. W statystykach to wygląda koszmarnie. Chociaż np. taki Nowy Sącz jakoś sobie poradził - trochę lepiej niż inne miasta.
Reforma administracji miała nie być kosztowna i miała ograniczyć biurokrację. Okazała się bardzo kosztowna i spowodowała rozrost administracji.
Reformy edukacji i służby zdrowia to katastrofa. Jak w słunnym przemówieniu Gomułki: Staliśmy nad przepaścią, a potem zrobiliśmy duży krok naprzód.
Oczywiście nie jestem w stanie rozstrzygnąć, czy to była tylko głupota, czy może sabotaż.


Okej, rozumiem. To najlepiej nie próbować robić nic, bo metodą "na Kłapoucha" - "i tak się nie uda" :mrgreen:

dzejes - 18 Marca 2006, 14:19

Este napisał/a

Reformy [...]i służby zdrowia to katastrofa.


A może jakieś dane? Czy tak "z czapy" piszesz?
Tylko prosze, nie odpisuj mi "każdy widzi...".
Akurat trochę "siedzę" w służbie zdrowia i dostrzegam dużo zmian na plus, zwłaszcza wśród ZOZów przejmowanych przez spółki pracownicze. Poprawa warunków pracy i płacy, zupełnie inny komfort obsługi chorego, a wszystko w ramach kontraktu z NFZ. Nie wspominając, że takie placówki o wiele lepiej wdrażają rózne progamy profilaktyczne - a na tym polega nownoczesna medycyna "masowa".

Co do kas chorych:
śląska kasa chorych bardzo dobrze zarzadzała pieniędzmi, jako 1sza wprowadziła system kontroli przepisywanych leków, długości pobytu pacjenta w szpitalu i tp. poprzez karty chipowe. System, który do tej pory nie działa na terenie całej Polski.
Gdyby jeszcze wprowadzono choćby quasiprywatne ubezpieczalnie (np. koncepcja powolnego uwalniania kas branżowych), wówczas nie byłoby powodu do likwidacji kas chorych.
Jednak zamiast przyznać, że obsadzeni z klucza partyjnego kolesie okazali się kiepskimi zarządcami - zwalono winę na system, a Sośnierza, który był żywym dowodem, na to, że jak się chce, to można - próbowano uwalić. W końcu to się udało - PiSowi. Wyłuskał go z PO obietnicami posady szefa NFZu, po czym temat zniknął. Może dlatego że wygodniejszym szefem NFZu jest Miller?

Co do reformy samorządowej:
moim zdaniem błędem było utworzenie szczebla powiatu. Należało stworzyć 8-10 makroregionów i ZDECYDOWANIE podnieść rangę gminy, tak by ludzie nie musieli jeździć do stolicy województwa ze sprawami urzędowymi. Obecny podział administracyjny to takie fiu bździu, województwa takie sobie, powiaty marionetkowe, a gminy rozpaczliwie niedofinansowane.
Widzę to na przykładzie mojego miasta, Częstochowy - największego miasta, które utraciło status województwa.

Co do reformy szkolnictwa: brak danych, powstrzymam się od uwag, bo rozmowa na poziomie forum Onetu niezbyt mnie pociąga.

NURS - 18 Marca 2006, 14:55

dżejes, ja może się nie znam, ale żeby ludzie umierali na chodniku przed szpitalem, bo sie limit skończył, to dla mnie nienormalne. Mówię o konkretnych przypadkach, którymi co jakiś czas zyja media. moge też wspomnieć o tym, że moja mama nie załapała sie na jakies ważne badanie, bo w końcu lutego skończył sie limit. Jesli to jest poprawa, to jak wyglada pogorszenie?
A w kwestii sosnierza, to oddanie w prywatne ręce dochodów z reklam na kartach Chipowych nie jest specjalnym przejawem gospodarności :-)
Romek - jak dzielono na nowo Polske, to akurat nie myslano o zyskach z Unii, tamta władza jakoś niespecjalnie pragnęła tego zjednoczenia.

NURS - 18 Marca 2006, 15:01

Kaczuszka Jarecka własnie ogłosiła, że PiS złozy wniosek o samorozwiązanie sejmu. znaczy się wszystko zgodnie z planem. :-)
GAndrel - 18 Marca 2006, 15:41

A już się bałem, że ten weekend będzie spokojny.
NURS - 18 Marca 2006, 15:44

Kaczyński zabił Leppera w afekcie podczas ostatniej randki - w poniedzialek w Fakcie bedzie pictorial :-)
GAndrel - 18 Marca 2006, 16:07

Este napisał/a
Z syfu powstaje syf. Prawo jest może doskonalsze, ale skutki tego wszystkiego, co się wydarzyło, trwają i będą trwać długo. I będą powodować szkody. Wymierne i niewymierne.

(...)

Nie zawsze prokuratura ściga. Często dowody zostały zatarte, i naprawdę nieraz jest tak, że ktoś wie, jak było naprawdę, a nie potrafi udowodnić (a co można było udowodnić niezbyt świętej pamięci Pershingowi? a przecież nikt nie wahał się nazywać go gangsterem).
W Kaczyńskiego, Giertycha i Leppera nie wierzę. Oni na krytyce rzeczywistych patologii chcą zbić pewien polityczny kapitał. W idealne ustawy też nie wierzę. Wiem też, że prawo nie może ścigać wszystkiego, co nieetyczne... ale u nas jakoś podejrzanie łatwo się uznaje, że skoro prawo czegoś nie zabrania, to można sobie na to pozwolić, choćby to coś było drańsatwem pierwszej kategorii. I z tym trudno mi się pogodzić.


Co takim razie proponujesz zrobic z tym "syfem"? Sam przyznajesz, że prokuratura zajmuje się tym czym jest w stanie się zająć.
Rozwiązanie najbardziej radykalne czyli kasacja wszystkiego co się wydarzyło w ostatnich latach jest niemożliwe.
Moralność i etyka w biznesie to nie jest sprawa dla prokuratury, ale tu też chyba przyznasz, ze poprawa jednak jest?
Co pozostaje? Piętnowanie podejrzanych milionerów? Przecież nawet oskarżonym o morderstwo przysługuje prawo do ochrony wizerunku.

Cytat
GAndrel napisał/a
Nie trzeba akceptować bałaganu początku lat '90 ale tego bałaganu już nie ma. Był i minął i ten fakt też należy zaakceptować. Teraz tamtym okresem powinna zajmować się tylko i wyłącznie prokuratura. Polityce niech się zajmą teraźniejszością i przyszłością, bo widać co się dzieje gdy grzebią w historii.

A jednak przeszłość rzutuje na teraźniejszość i przyszłość. W końcu nie jest chyba rzeczą obojętną, że np. w gospodarce wiele zależy od ludzi, którzy okazali się sk****synami, choćby nawet w granicach prawa?


No dobrze, to już wiemu, że iluś tam ludzi doszło do majątku metodami niemoralnymi i niewtycznymi. Piętnujemy te motedy itp. itd. I mamy tym piętnowaniem budować przyszłość? Będziemy w nieskonczoność śledzić układy i spiski, które sa nie do udowodnienia? W nieskończoność będzięmy rozliczać przeszłość? I najlepiej niech zajmują się tym politycy, bo przecież bez rozliczenia przeszłości nie można budować przyszłości? W koncu dojdzie do tego, że będą rozliczać rozliczenia rozliczeń.

Este - 18 Marca 2006, 17:41

Romek P. napisał/a

Okej, rozumiem. To najlepiej nie próbować robić nic, bo metodą na Kłapoucha - i tak się nie uda :mrgreen:

Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie? Co by tu jeszcze? To ma być metoda, w takim razie?

Este - 18 Marca 2006, 17:50

GAndrel napisał/a
I mamy tym piętnowaniem budować przyszłość? Będziemy w nieskonczoność śledzić układy i spiski, które sa nie do udowodnienia? W nieskończoność będzięmy rozliczać przeszłość?

Jeśli się nie da - trudno. Ale w wielu sprawach jeszcze się chyba da. Nawet chyba jeszcze nie wszystko się przedawniło. A budować przyszłość trzeba jednak na solidnym fundamencie. U nas w ostatnich kilkunastu latach do dobrego tonu należało głosić, że tym fundamentem jest tylko kasa. A to nieprawda. Muszą być zdrowe reguły gry, jasne zasady postępowania, powszechna zgoda co do tych zasad, z wykluczeniem tych, którzy chcieliby je łamać. W przeciwnym razie to "budowanie przyszłości" będzie budowaniem bez fundamentów. Na g*** jeszcze nikt niczego trwałego nie zbudował. Wiem, trochę efekciarsko to zabrzmiało - ale to prawda.
Oczywiście jestem realistą - nie da się ukarać wszystkich, którzy na to zasługują, ani sprawić, że od jutra będzie powszechna sielanka i "kochajmy się". Ale trzeba powoli w tym kierunku zmierzać. Ze świadomością, że celu się nie osiągnie, najwyżej jego namiastkę.

Romek P. - 18 Marca 2006, 17:59

Este napisał/a
Romek P. napisał/a

Okej, rozumiem. To najlepiej nie próbować robić nic, bo metodą na Kłapoucha - i tak się nie uda :mrgreen:

Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie? Co by tu jeszcze? To ma być metoda, w takim razie?


Każda analogia ma swój kres, Este. Pan, który to śpiewał, czynił to w określonym kontekście, adresując do ludzi, których III RP wyrzuciła z siodła (przynajmniej częściowo).
Nawiasem, o III RP i paru jej przedstawicielach wypowiedział sie w taki sposób, że ja bym się na twoim miejscu zastanawiał nad cytowaniem go :mrgreen:

Wiesz, zastanawia mnie twoje stanowisko: skoro wszystko jest złe, a każde działanie prowadzi do jeszcze gorszego, to czy ty widzisz chociaż jakiś drobny promyk światła? A jeżeli tak, to może uchyl rąbka tajemnicy i powiedz, kto, jakie siły niosą tę marną świeczkę postępu?

gorat - 18 Marca 2006, 17:59

Este napisał/a
A budować przyszłość trzeba jednak na solidnym fundamencie.

Jakim? Rozliczania właśnie? A gdzie nowe, lepsze ustawy? Stabilność rządzenia (brak awantur, czytelna i trzymająca się pewnych zasad polityka) i prawa?
Owszem, można się zająć tym rozliczaniem, ale to rzecz raczej dla prokuratury (jeśli się da). Bowiem co da wskazanie tych "nieczystych"? Pozwy o zniesławienie? Ich ("nieczystych") kontrahentów bowiem nie będą obchodzić jakieś gadki polityków - ważne jest, by samemu zyskać. A dla zwykłych ludzi nie ma to znaczenia większego poza poczuciem, że "znowu te układy i chlew".

NURS - 18 Marca 2006, 18:16

Racja goracie, ci, co zbijają kapitał na rozliczeniach, zazwyczaj robia to, bo nic innego nie są w stanie zaproponować. Wszelkie obietnice PiSu na razie poszły sie kochać. Moge po raz kolejny, niemal jak Lepper zawołać, czy ktoś jest w stanie wymienic realne osiągnięcia tego rządu?
Dzisiaj znow widziałem zgorzkniałego karła, który nienawidzi wszystkiego, co nie jest jego pomysłem i przedstawia świat, jako czarno-biały zlepek. Jesteś za albo wrogiem dobra. Tyle, że ja dobro rozumiem inaczej niż TKM. Ten człowiek, chocby nie wiem jak głośno i pieknie wołał, umie tylko niszczyć. Co do jednego miał rację, maski spadły.
Powyższe nie jest peanem na cześc PO, ale z każdym dniem uważam coraz bardziej, że może teraz czas dać szansę tamtej formacji na pokazanie co potrafi.

Gustaw G.Garuga - 18 Marca 2006, 20:23

Tylko, że przy obecnym układzie sił trudno wyobrazić sobie, że wybory wyłonią jakiś stabilny "układ" polityczny. Albo będzie PiS-Samoobrona-LPR/PSL (choć te ostatnie pewnie się już na diety nie załapią), albo PO-SLD, co o tyle trudno sobie wyobrazić, że część POwców prędzej trupem padnie, nić poda rękę SLDowcom. Żeby była jasność - chcę przyspieszonych wyborów, bo dają szansę na zmianę, ale ta szansa nie jest znowu taka wielka.
Gustaw G.Garuga - 18 Marca 2006, 20:32

A co do reformy administracyjnej, to pomysł był dobry, ale wykonanie kiepskie. Czytałem gdzieś, że granice nowych województw ustalano nie, jakby sugerowały nazwy, wedle historycznych granic regionów, ale wedle miejscowych układów (tak tak). I wiele miast na tym straciło. Bielsko-Biała podłączone do Śląska nawet sporo finansowo - stuosiemdziesięciotysięczne miasto wojewódzkie kiedy stało się powiatowym sporą część dochodów oddawać zaczęło do Katowic. Budżet zmalał, a urzędników wielu nie ubyło, w końcu powiat też przecież potrzebuje odsługi. Dzejes pisze wyzej, że zamiast tworzyć powiaty trzeba było podnieść rangę gminy - brzmi rozsądnie, niestety, już jest "po ptokach". Przynajmniej mapa administracyjna wygląda jakoś klarowniej, ale to marna pociecha...
Este - 18 Marca 2006, 21:07

Romek P. napisał/a
Każda analogia ma swój kres, Este. Pan, który to śpiewał, czynił to w określonym kontekście, adresując do ludzi, których III RP wyrzuciła z siodła (przynajmniej częściowo).

A jakie to ma znaczenie? Modelowym przykładem spieprzenia wszystkiego, co się dało, są właśnie ci, o których mówiłem.
Romek P. napisał/a
Wiesz, zastanawia mnie twoje stanowisko: skoro wszystko jest złe, a każde działanie prowadzi do jeszcze gorszego, to czy ty widzisz chociaż jakiś drobny promyk światła? A jeżeli tak, to może uchyl rąbka tajemnicy i powiedz, kto, jakie siły niosą tę marną świeczkę postępu?

Jak (z drobnymi zmianami) mawiał towarzysz major Ł., prowadzący ongiś szkolenie polityczne w studium wojskowym UJ. Muszę przyznać, że piętnował antysocjalistyczne malkontenctwo i czarnowidztwo bardzo kwieciście.
Nie rozumiem tylko, o jakie "każde działanie" Ci chodzi? Chodzi mi o konkretne działania konkretnych ludzi. Bezmyślnych, niekompetentnych... albo gorzej, bo głupota byłaby przynajmniej jakimś tam usprawiedliwieniem.

Romek P. - 18 Marca 2006, 21:31

Este napisał/a
Romek P. napisał/a
Każda analogia ma swój kres, Este. Pan, który to śpiewał, czynił to w określonym kontekście, adresując do ludzi, których III RP wyrzuciła z siodła (przynajmniej częściowo).

A jakie to ma znaczenie? Modelowym przykładem spieprzenia wszystkiego, co się dało, są właśnie ci, o których mówiłem.
Romek P. napisał/a
Wiesz, zastanawia mnie twoje stanowisko: skoro wszystko jest złe, a każde działanie prowadzi do jeszcze gorszego, to czy ty widzisz chociaż jakiś drobny promyk światła? A jeżeli tak, to może uchyl rąbka tajemnicy i powiedz, kto, jakie siły niosą tę marną świeczkę postępu?

Jak (z drobnymi zmianami) mawiał towarzysz major Ł., prowadzący ongiś szkolenie polityczne w studium wojskowym UJ. Muszę przyznać, że piętnował antysocjalistyczne malkontenctwo i czarnowidztwo bardzo kwieciście.
Nie rozumiem tylko, o jakie każde działanie Ci chodzi? Chodzi mi o konkretne działania konkretnych ludzi. Bezmyślnych, niekompetentnych... albo gorzej, bo głupota byłaby przynajmniej jakimś tam usprawiedliwieniem.


Este, pytam serio, bo nie rozumiem, a dla dobra sensownej rozmowy - chciałbym.
Kiedy piszesz o przyszłości lepszej, to używasz figur stylistycznych w rodzaju "niech się stanie światło". O przeszlości, tej umownej III RP, chyba nie powiedziałeś niczego dobrego, wszyscy w niej kradli, oszukiwali etc.
A przecież powyżej piszesz o konkretnych ludziach. Należy też pisać o konkretnych formacjach politycznych, etc. Ustawiłeś się w pozycji kontestatora. Można, ale robi sie z tego po raz kolejny jałowa dyskusja własnie w takim duchu, że wszyscy źli i nic się nie uda (stąd ten Kłapouch mi przyszedł na myśl).

Konkludując, może byś jednak zszedł na przyziemny poziom konkretów? Żeby taki ciemny rozmowca jak ja wiedział, o co ci chodzi? :)

NURS - 18 Marca 2006, 21:36

Głupota i niekompetencja nie ma tylko barwy czerwonej. Świat wypełniony jest głupcami, którym sie wydaje, że mogą wszystko. I to jest nasz problem.
Prawde mówiąc nie rozumiem takiego podejścia, jakie pare razy zaprezentowano w tej dyskusji. Że może być dureń, ważne tylko, żeby wywalić czerwonego, nawet jak jest lepszy. IMO takie podejście do sprawy jest jeszcze bardziej antypolskie, bo uderza w podstawy istnienia państwa.
A ja nie zamierzam emigrować za chlebkiem, chociaż miałbym robotę za sadzawką, pewnie nawet nie najgorszą. Ale ja chce życ i pracowac tutaj i chce normalności a nie toczacych piane idiotów, którzy sie nawet po polsku nie potrafia dobrze wysłowić, a chca za mnie decydować we wszystkim.
Klaruje sie spora szansa, że po latach debilnych podzialów na post solidarnośc i post komunę powstanie rozsadny podzial na dwa bloki, konseratywny i liberalny, jak w wiekszości normalnego swiata.
Kaczyński chyba na to gra, licząc, że zepchnie PO do koniecznego sojuszu z LSD, czym obrzydzi te formację wiekszości spoleczeństwa. Ludzie się zastanawiaja o co mu chodzi, a on rozmiekczył LPR, pokazał małość Samoobrony, jednoczesnie pokazując wspólnośc linii ideowej. Teraz, w kampanii wyborczej zaproponuje elektoratom tych partii - jestesmy tym samym, wierzymy w to samo, chcemy tego samego, chodźcie z nami, zamiast tracic głosy na przegranych, którzy balansuja na krawędzi istnienia. alternatywą będzie czerwony układ, który was okrada. Nie dajmy mu zwycięzyć. Z RM za plecami (taktyczny sojusz pozwalający wchłonąc wszystkie wolne elektrony z prawej strony) ma szanse rozmowntowac te partie, sejmowe cichodajki pokroju PSL też w części sie na to wezmą. Sądzę, że w kuluarach trwa od dawna kaperowanie przystawek, może stąd taka nerwowość Giertycha. dlatego też dalsze rządzenie jest kaczystom nie na reke, bo pokaże, że to był tylko etap przejściowy, a program był dla picu. Że oszukano wyborców, usłyszymy, ze tylko nowy, potezny PiS bedzie mógł wypełnic obietnice, bo wszyscy mu przeszkadzali. sądze, że większość tych pomyslów ziobry, tych konferencji na byle temat miało słuzyc przekonaniu ludzi, że rząd pracuje, gdy tymczasem nie ma żadnych projektow ustaw w tych tematach, które były poruszane.
Obecny układ parlamentary jest taki, jaki jest, bo głosowalo niewielu ludzi, Ta kampania może przyciagnac duzo więcej, *beep* bedzie się lało wiadrami, dziadkowie z wehrmachtu powstana, a potem...
ciekawe kto zgromadzi wiecej wojska.

Este - 18 Marca 2006, 22:40

Romek P. napisał/a
Este, pytam serio, bo nie rozumiem, a dla dobra sensownej rozmowy - chciałbym.
Kiedy piszesz o przyszłości lepszej, to używasz figur stylistycznych w rodzaju niech się stanie światło. O przeszlości, tej umownej III RP, chyba nie powiedziałeś niczego dobrego, wszyscy w niej kradli, oszukiwali etc.

A co tu jest do zrozumienia? Przecież wszystko jest jasne - chyba że jakiś dogmat przeszkadza w zauważeniu tego. Jeżeli ta przyszłość ma być lepsza, to musi być w niej np. sensowne i nie dziurawe prawo, muszą być eliminowane postawy ludzi realizujących swoje interesy ze szkodą dla całej reszty tego (jak się wyraziła ongiś pewna posłanka) "przypadkowego społeczeństwa"... i tak dalej. Nie powiedziałem, że "wszyscy kradli", ale wiadomo, że była to (i bywa jeszcze) droga do zdobycia miejsca w elicie finansowej, a w dodatku do dobrego tonu należy zaprzeczanie temu... Jeżeli dodać do tego niekompetencję czy nieprzemyślane pomysły, jak w przypadku zcterech oferm pana B. - to mamy bagno.
Romek P. napisał/a
Ustawiłeś się w pozycji kontestatora. Można, ale robi sie z tego po raz kolejny jałowa dyskusja własnie w takim duchu, że wszyscy źli i nic się nie uda (stąd ten Kłapouch mi przyszedł na myśl).

No wybacz, naprawdę lecisz majorem Ł.
NURS napisał/a
Klaruje sie spora szansa, że po latach debilnych podzialów na post solidarnośc i post komunę powstanie rozsadny podzial na dwa bloki, konseratywny i liberalny, jak w wiekszości normalnego swiata.

No, tu widzę dwuznaczność słowa "liberalizm". Bo np. liberalizm w sprawach "paradowych" często nie idzie w parze z liberalizmem gospodarczym. Ja tę normalność widzę w powstaniu raczej bloku socjaldemokratycznego i chadeckiego (albo czegoś w rodzaju francuskich gaullistów). W takim układzie miejsce np. dla PO, reprezentującej interesy pewnej mniejszości, byłoby jednak na miejscu mniej eksponowanym (coś na wzór FDP w Niemczech). Tylko czy z PiS-u może powstać sensowna chadecja, a z SLD socjaldemokracja? Coraz bardziej w to wątpię. O LPR i Samoobronie już nie wspominam. Chyba nas czeka jeszcze niejedno przetasowanie, rozpad niektórych dzisiejszych partii (tak jak kiedyś AWS-u) itp. Na razie nie wyobrażam sobie, że mógłbym na którąś z tych istniejących głosować. A zostać w domu też nie chcę...

Romek P. - 18 Marca 2006, 22:52

Este napisał/a
Jak (z drobnymi zmianami) mawiał towarzysz major Ł., prowadzący ongiś szkolenie polityczne w studium wojskowym UJ. Muszę przyznać, że piętnował antysocjalistyczne malkontenctwo i czarnowidztwo bardzo kwieciście.


Este napisał/a
Romek P. napisał/a
Ustawiłeś się w pozycji kontestatora. Można, ale robi sie z tego po raz kolejny jałowa dyskusja własnie w takim duchu, że wszyscy źli i nic się nie uda (stąd ten Kłapouch mi przyszedł na myśl).

No wybacz, naprawdę lecisz majorem Ł.


Zawyżasz poziom. Ale podpowiem: nie, nie miałem dziadka w Wehrmachcie.
Pardon, ale z mojej strony to koniec rozmów z tobą.
Pozdrawiam, bez odbioru -
Romek P.

NURS - 18 Marca 2006, 23:19

Este napisał/a

No, tu widzę dwuznaczność słowa liberalizm. Bo np. liberalizm w sprawach paradowych często nie idzie w parze z liberalizmem gospodarczym. Ja tę normalność widzę w powstaniu raczej bloku socjaldemokratycznego i chadeckiego (albo czegoś w rodzaju francuskich gaullistów). W takim układzie miejsce np. dla PO, reprezentującej interesy pewnej mniejszości, byłoby jednak na miejscu mniej eksponowanym (coś na wzór FDP w Niemczech). Tylko czy z PiS-u może powstać sensowna chadecja, a z SLD socjaldemokracja? Coraz bardziej w to wątpię. O LPR i Samoobronie już nie wspominam. Chyba nas czeka jeszcze niejedno przetasowanie, rozpad niektórych dzisiejszych partii (tak jak kiedyś AWS-u) itp. Na razie nie wyobrażam sobie, że mógłbym na którąś z tych istniejących głosować. A zostać w domu też nie chcę...


Jak zwał, tak zwał, demokraci i konserwatyści - od nastawienia do statusu państwa, jak w USA. IMO PiS chce doprowadzic do asymilacji LPR, Samoobrony (tu raczej mozliwy jest rozpad) i PSL (to samo) oraz cały smiec pozaparlamentarny - to widac gołym okiem. PO przejmie pozycje demokratów wchłaniająć PD, borówki, UP i reszte lewicujacych i centrystycznych ugrupowań. SLD rozpadnie się, an tych, ktorzy z komuna nie mieli za wiele wspólnego (do PO) i na reszte, i to bedzie trzecia siła w parlamencie. Niewielka, ale może zaistnieć wedle moich szacunków, bo bedzie partia odrzuconych.
Jesli którejś ze stron nie uda sie asymilacja, przegra.

Este - 19 Marca 2006, 10:24

NURS napisał/a
Jak zwał, tak zwał, demokraci i konserwatyści - od nastawienia do statusu państwa, jak w USA. IMO PiS chce doprowadzic do asymilacji LPR, Samoobrony (tu raczej mozliwy jest rozpad) i PSL (to samo) oraz cały smiec pozaparlamentarny - to widac gołym okiem.

Z Samoobroną może być trudno. Są zbyt radykalni na taką asymilację.
NURS napisał/a

PO przejmie pozycje demokratów wchłaniająć PD, borówki, UP i reszte lewicujacych i centrystycznych ugrupowań.

UP? To chyba nieprawdopodbne? Oni w tym towarzystwie są najbardziej lewicowi i z PO wspólnego języka nie znajdą. PD i borówki - pewnie tak.
NURS napisał/a

SLD rozpadnie się, an tych, ktorzy z komuna nie mieli za wiele wspólnego (do PO) i na reszte, i to bedzie trzecia siła w parlamencie. Niewielka, ale może zaistnieć wedle moich szacunków, bo bedzie partia odrzuconych.

I UP pójdzie raczej do tej "reszty".
Tak czy inaczej, przez kilka najbliższych lat (na pewno dłużej niż przez jedną kadencję) będziemy mieli niezłe zamieszanie.
Nawiasem mówiąc, w naszej gminie w 2002 kandydował na burmistrza członek PiS-u, który nie uzyskał poparcia swojej partii. Pewnie zdali sobie sprawę, że facet jest bardzo niepopularny, na co solidnie sobie zapracował za innym, trochę mniej ważnym biurkiem przez poprzednie cztery lata. Teraz jest biznesmenem całą gębą. Ciekaw, czy w tym roku wystartuje i czy go poprą? A jeśi tak - czy zwolennicy PiS-u to przełkną, czy może się odwrócą?

Vykosh - 19 Marca 2006, 10:44

Tak prosto to nie bedzie. IMHO oprócz wzmiankowanych 3 partii - ktore w tym czy innym ksztalcie będą, z pewnością będzie jeszcze jakaś chłopska partia, czy to Samoobrona czy PSL. W Polsce za silne jest chłopski lobby - za duża kasa w tym siedzi, żeby sobie odpuścili.

Cały czas liczę, pewnie bez sensu, że UPR albo PJKM będzie miała jakąś szansę zaistnieć.

A co do wcześniejszej rozmowie o budowaniu na *beep*, to jeśli chodzi o ideologie - zgadzam się z Este, że zmiany powinny pójść od budowy solidnych fundamentów, czyli uczciwości, prawie, demokracji, etc. Tylko, że na to nie ma szans, bo nie ma nikogo, kto by o to walczył, NIKOGO.

Nawet prostych reform np. sądownictwa, fiskalna, administracji publicznej nikt nie chce przeprowadzić albo nie potrafi. A od tego trzeba zacząć. Wyczyścić synekury sędziowsko-adwokackie, uprościć do maximum podatki, obniżając ile się da (uproszczenie jest ważniejsze, bo z prostymi regułami trudniej oszukiwać) i wywalić na zbity pysk 2/3 urzędasów. Czy nie mógłby to być ten początek, od którego możnaby zacząć?

Gustaw G.Garuga - 19 Marca 2006, 10:51

W USA dwubiegunowa scena polityczna jest faktem, ale już np. w Wielkiej Brytanii mamy rządzących socjaldemokratów, znaczących opozycyjnych konserwatystów i "trzecią drogę" w postaci liberałów. Nie sądzę, by w Polsce szybko miał nadejść czas scalania się dwóch przeciwstawnych bloków. Weźmy PO - liberalni gospodarczo, ale konserwatywni obyczajowo, SLD - liberalni obyczajowo, gospodarczo "liberalni socjaldemokraci", SDPL gospodarczo bardziej lewicowo (przynajmniej tak próbowali, kiedy jeszcze byli w parlamencie), PD liberalni gdzie się da, ale z mikrym poparciem.

Trudno coś z tego poukładać, a jakoś nie przekonuje mnie NURSie przedstawiona przez Ciebie wizja wchłaniania przez PO elementów centrystycznych w PD, SDPL czy SLD. Ja raczej widzę ewentualny sojusz między partiami lewicująco-liberalnymi gospodarczo i liberalnymi obyczajowo powstający w umiarkowanej opozycji do PO. SLD z SDPL i kto wie, czy nie PD mogą spróbować utworzyć liberalną socjaldemokrację, przez co nie zawsze będzie im po drodze z liberalnymi konserwatystami z PO. Do tego dodajmy zaszłości historyczne i osobiste animozje, i jasno jak na dłoni widać, że taka asymilacja jak przedstawiłeś jest mało prawdopodobna.

Będziemy mieli katolickich konserwatystów (PiS), liberalnych konserwatystów (PO) i liberalną socjaldemokrację. To chyba nie byłby zły podział parlamentarny. Przynajmniej takie mam wrażenie.

Romek P. - 19 Marca 2006, 11:30

Gustaw G.Garuga napisał/a
Będziemy mieli katolickich konserwatystów (PiS), liberalnych konserwatystów (PO) i liberalną socjaldemokrację. To chyba nie byłby zły podział parlamentarny. Przynajmniej takie mam wrażenie.


Moim zdaniem, teraz nie będzie żadnych wyborów parlamentarnych :) a co za rok będzie z PiSem i PO, chyba nikt nie przewidzi...
Ale akcje liberałów stoją kiepsko, Gustaw. Niestety...

NURS - 19 Marca 2006, 11:38

Gustaw G.Garuga napisał/a

Będziemy mieli katolickich konserwatystów (PiS), liberalnych konserwatystów (PO) i liberalną socjaldemokrację. To chyba nie byłby zły podział parlamentarny. Przynajmniej takie mam wrażenie.


A czym to się rózni, od tego co ja napisałem? :-) Pomijając, że względna równowaga tych sił sprawi , że wybory beda co tydzień :-) Twój układ nie zaistnieje fizycznie, bo siły te bedą trzymac się w szachu.
IMO przecieniasz mozliwości lewicy. dostali w tyłek, i jeszcze się nie podnieśli. A ludzie teraz zagłosują albo przeciw liberalizmowi, albo kaczyzmowi, a jedyną szansa jest tylko wsparcie najsilniejszych. dlatego mniejsze ugrupowania nie beda miały innych szans na przetrwanie, niż opowiedzenie się po którejś stronie. albo rola UPR-u, czyli kabaret polityczny za własne składki. Napisałem wyraźnie, z gry wypadną liderzy zbyt charakterystyczni do nowej linii, ale reszta pójdzie tam gdzie sa konfitury, nie mówiłem o przepływach wielkich polityków tylko ich elektoratów.
Piszecie o silnych partiach chłopskich - a te może zasymilować partia konserwatywna, bo ona będzie najbardziej wyraziście katolicka i narodowa. PSL żyje bo musi, nawet ich nie cytują w wiekszości awantur, prawda? :-) Samoobrona to klasyczni populiści, pokaż mi w tej partii jakieś autorytety, ludzi wybitnych. Tam jest jak w PiS, nikt nie może być mądrzejszy i ładniejszy od lidera. Rozparcelowanie S przebiegnie szybciej i łatwiej, niz się wydaje, chocby przy pomocy nacisków RM.
Posłuchajcie co wygaduja liderzy partyjni. Kaczor juz dośc dawno powiedział, że z LPR mozna sie dogadac, ale giertych wcale nie musi być strona rozmawiającą - sam to słyszałem, a potem sie dziwił, że romek walczy o życie. tatusia już zlikwidowano politycznie. My widzimy tylko szczyt góry lodowej, a pod powierzchnią na pewno trwaja zdrowe targi. Kaczor jest pamiętliwy, ale nie sadzę, żeby był idiotą. zagrał prosto, rozmiekczone przystawki zauważyły, że są już przeżuwane i zaczynaja się wyrywać z dzioba. to ostatni gwizdek, żeby ugrać swoje. Dlaczego Lepper jest taki uległy? Nie zastanawia cię to? Nie zauważyłes, że pojawiła się druga samoobrona? nie zauważyłeś, że pojawił sie rozłam w PSL? To sie dzieje na oczach wszystkich.

GAndrel - 19 Marca 2006, 19:43

PO dwóch dniach "chaosu" nadal nie wiadomo co będzie. Jedno jest prawie pewne: wyborów raczej nie będzie. Więc powyższe rozważania na temat przyszłoego wyglądu sceny politycznej pozostają teoretycznymi dywagacjami. Na dodatek niesprawdzalnymi. Znowu z winy PO.
A PiS powoli idzie na dno. A gdy będziemy musieli używać wyrażenia "wicepremier Lepper" to dno osiągnie. Oczywiście z winy PO. Całe zło w Polsce jest z winy PO. ;>

NURS - 19 Marca 2006, 20:21

Ale co pan, panie GAndrelu, wszystko zgodnie z planem, teraz, czy na jesienie, to sie musi sypnąć. Kaczyński musial zachowac twarz, pieknie odmawial moralnego prawa do krytyki, ale odmawiać to sobie można. Z PSLem to chyba jeszcze tylko psy w Warszawie nie miały przyjemności, ale to nie jest rozwiazanie an dłuższą metę buster Keaton polskiej polityki zostanie zasymilowany migiem. Poza tym Jarecki musi byc premierem, Marcin Kiewicz za bardzo odstaje.
Gustaw G.Garuga - 19 Marca 2006, 20:44

NURS napisał/a
A czym to się rózni, od tego co ja napisałem?

Znacząco. Nie widzę w Polsce szans na układ dwupartyjny analogiczny do usańskiego, o którym pisałeś. Nie sądzę, aby przeplywy elektoratu i członków partii obecnie lewicowych do PO były takie łatwe, jak to opisujesz.

O Samoobronie i partiach chłopskich nie pisałem świadomie, bo.. nie wiem, nie mam zdania. Słyszałem ostatnio interesujący pogląd, że partie chłopskie skazane są na wymarcie, bo chłopów ubywa a ich miejsce zajmują rolnicy-biznesmeni. PSL ledwo ciągnie, Samoobrona jedzie bardziej na populiźmie ogólnym niż stricte chłopskim. Oprócz trzech wymienionych przeze mnie obozów jest chyba jeszcze miejsce dla populistów. Powiedzmy, że tu wejdzie Samoobrona.

Liberalizm w wydaniu PO mnie nie ciągnie. Co to za liberalizm, według którego parady równości uznaje się za zbędne epatowanie obyczajami seksualnymi (pogląd Rokity). Tu widzę szansę obecnej lewicy na zajęcie pustej dotąd niszy liberalizmu obyczajowego. O lewicowość w gospodarce na razie dba lewicowa prawica, czyli PiS. PO moim zdaniem nie oferuje spójnej liberalnej wizji. Ich prawo, ale nisza do zagospodarowania wciąż czeka.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group